Zgadzam się ze wszystkim, choć niestety te 19 lat temu nie byłam tego wszystkiego świadoma. Dziś właśnie świętowaliśmy urodziny naszego najstarszego syna, tegorocznego maturzysty. Ta życiowa mądrość przychodzi z czasem. Tak chyba musi być, że nie wiemy wszystkiego od razu. Radość z macierzyństwa, celebrowanie każdej chwili bez chęci przyspieszania, miłość i akceptacja, spokój- do tego wszystkiego dorosłym dopiero przy trzecim dziecku, a mamy ich czwórkę. Jestem szczęśliwa, że jestem mamą.
Ja od czasu urodzenia drugiej córki powtarzam, że szkoda że druga ciąża nie jest, jak pierwsza, a pojedyncze macierzyństwo, jak podwójne :). Jeśli chodzi o rady, to dodałabym, żeby nie przejmować się tym co myślą inni, kiedyś gdy córka np urządzała awanturę w sklepie, płonęłam ze wstydu, oblewał mnie zimny pot i reagowałam nerwowo, teraz podchodzę do tych sytuacji spokojnie, za nic mając spojrzenia innych ludzi, którzy widocznie nie mają dzieci lub zapomnieli, jak to z małymi dziećmi bywa. I druga, choć związana z poprzednią, żeby być pewnym w swoim rodzicielstwie i swoich decyzjach, dzięki czemu nie będzie się odwlekać szczepienia trzy miesiące, bo sąsiadka nastraszyła NOPami i ze wstydem zakładać dziecku czapki przy 25 stopniach, bo staruszek w parku uważa, że jest za zimno… Zresztą pewność swoich decyzji ułatwia też relacje z dzieckiem, bo jeśli nie ma spójności w tym co mówię i co myślę, dziecko to czuje i może odczuwać niepokój i “źle” się zachowywać lub też próbować wymusić na nas zmianę decyzji, skoro widzi, że nie jesteśmy jej pewni.
Masz 100% rację mi też się tak zdażyło. Niestety dużo jest osób, które chcą pomóc, jednak niekoniecznie są to dobre rady.
Zgadzam się jak najbardziej. ALE… Z perspektywy osoby, która musiała sobie radzić sama bez żadnej pomocy i rad, mając high need baby i męża non stop w pracy, myślę sobie, że pewnie ‚dobre rady’ mogą być uciążliwe, ale to oznacza, że macie blisko osoby, które mogą choć trochę pomóc i odciążyć… Coś za coś. Mnie nikt nie denerwował radami, ale za to śniadanie jadłam w okolicach 12 lub 13… Z jednej strony mamy nikogo nie słuchać, ale jednak potrafić poprosić o pomoc? Trudne, bo to chyba naturalne, ze bardziej doświadczona mama ma odruch doradzania? Skoro prosimy o pomoc, to musimy się liczyć z tym, że pomagający wtrąci swoje 3 grosze… Zwykle jednak intencje są dobre.
Masz rację. Ja dojrzałam do tego żeby poprosić o pomoc. Intencje zawsze są dobre, ale niestety nie zawsze pomagają. Chyba każda mama ma tak jak ja, że po jakimś czasie dopiero widzi to wszystko. Macierzyństwo to nie jest bułka z masłem.
Ja się podpisuję pod wszystkimi punktami!!! Świetnia napisane! Dodałabym jeszcze jeden, trochę przewrotny – zastanów się, co jest dla Ciebie w życiu naprawdę ważne i jak najszybciej przekaż to dzieciom. Bo nie wiesz, kiedy odejdziesz… mnie przeraża to, jak wiele ważnych rzeczy nie zdążyłabym dzieciom powiedzieć, gdyby mnie nagle zabrakło. Tak po prostu. I, pomna swoich nauk z dzieciństwa, mówię moim dzieciom że zawsze je kocham! Nawet, wtedy jeśli ich akurat nie lubię bo robią/mówią coś trudnego dla mnie. Pięcioletnia córa chyba to rozumie, bo mówi np.: mamo, wiem że teraz mnie nie lubisz bo (cośtam), ale mnie zawsze kochasz, prawda? Bo ja ciebie lubie i kocham! 🙂 Pozdrowienia!
Super…nic dodać nic ująć, jestem mama długo wyczekiwanego synka i ma już 15mc I szczerze już od poczatku starałam się wychowywać go wg podobnych zasad, tym bardziej że jestem praktycznie sama i nie mam nawet z kim zostawić wychodząc do dentysty np , ale tatuś dzielnie pomaga i zawsze się zwolni żeby pomóc…grunt to słuchać dziecka A nie wszystkich wokół i żyć wg swoich zasad ❤