fbpx

Nowa pasja

  • ZABAWKI
  • 2  min. czytania
  •  komentarze [20]

Niedawno u Lili zaobserwowałam niebywałe zainteresowanie puzzlami. Często pierwszą rzeczą jaką robi tuż po przebudzeniu jest układanie. Chętnie zajmuje się nimi również po kąpieli przed wieczornym czytaniem.

Chyba ma to po mnie, bo ja również jestem puzzlomaniaczką. Jak byłam z L. w ciąży układałam namiętnie Wasgij (znacie?)

Teraz idziemy już w kierunku coraz większej liczby elementów.

Bardzo lubię obserwować u niej skupienie na twarzy. Myśli wtedy mocno i często mówi “Hmmmm”…

To będzie również nasz sposób na długie, zimne wieczory.

Od czego zaczynałyśmy przy pierwszych układankach? Miałyśmy wersję podpowiedzią, czyli pod spodem był rysunek. To bardzo jej pomogło zrozumieć o co chodzi. Poniżej przykład takiego zestawu. Do puzzli dołączony jest plakat, na którym można je układać. W wersji trudniejszej można obrazek schować.

DSC_1757 (1)
DSC_1759 (1)
DSC_1761 (1)
DSC_1765
DSC_1766
DSC_1769 (1)

Puzzle Moulin Roty La grande familie tu

A tu inspiracje na konkretny wiek:

Prezent na roczek 100 inspiracji

Prezenty dla 2 latka

Prezenty dla 3-latka

Prezent dla 4 latka

Prezenty dla 5-latka

Prezenty dla 6 latka

Prezenty dla 8-latka

Prezenty na święta dla dzieci 2021

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bomba witaminowa

  • PRZEPISY
  • < 1  min. czytania
  •  komentarze [20]

Od dwóch tygodni pijemy bombowe koktajle.

Koktajle z bombową dawką wit. C.

Składniki:

  • banan
  • sok z połówki cytryny
  • nać pietruszki
DSC_2994
DSC_2997
DSC_3001
DSC_3007
DSC_3010

Dziewczyny!

Pod jednym z wpisów pisałyście, że podajecie dzieciom aloes. Napiszcie coś więcej!

A tu wpis w którym opisuję dlaczego potrzebna ci jest Wyciskarka wolnoobrotowa

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bugaboo Cameleon – wózek idealny?

Poszukiwania wózka idealnego trwały u nas baaardzo długo. Po dogłębnym researchu, który przeprowadziłam w sieci i wśród znajomych zdecydowaliśmy się na Bugaboo Cameleon.

Przed zakupem założyliśmy, że będziemy używać wózka długo. Najpierw skorzysta z niego L., a później pewnie przyszłe rodzeństwo. W związku z tym nie wahaliśmy się wydać sporej sumy pieniędzy na wózek.

Dziś po 2 latach użytkowania mogę Wam w końcu zrecenzować nasz wózek i napisać rzetelną opinię. Zapraszam!

anigif

Cameleon zmienia się jak… kameleon.

Bugaboo Cameleon

Model, którym posiadamy jest z drugiej generacji. O szczegółowych różnicach możecie przeczytać tu

Tak, jak się pewnie domyślacie nie ma wózka idealnego. I taki też jesz nasz  Bugaboo Cameleon. Pierwszym, podstawowym atutem są gabaryty po złożeniu. Tylko ten wózek zmieścił się do mojego mikroskopijnego bagażnika. W pół minuty mamy zdjęte kołka i odmontowaną górną część.

Drugą kwestią jest jego funkcjonalność. Jest to wózek od urodzenia (ma najdłuższą gondolę dostępną na rynku- idealny dla dzieci urodzonych jesienią, które w gondoli będą jeździły przez pół roku) do ok 3 lat. L. urodzona we wrześniu rzeczywiście jeździła nim do końca marca.

Mamy możliwość dokupienia adapterów do fotelika samochodowego i zamontowaniu na stelażu wózka.

Czyli można powiedzieć, że jest o tzw. wózek 3w1.

Za co jeszcze uwielbiam holenderską markę Bugaboo? Design! Mamy wersję limitowaną Missoni, która jeszcze mi się nie znudziła. Dodatkowo do Bugaboo można dokupować różne elementy zmieniające wygląd lub poprawiające funkcjonalność.

W ofercie są budki, nakładki na siedziska, parasolki, uchwytu do kubków torby… Jest w czym wybierać! Mamy uchwyt na kubek. Już go nie używam, bo ciągle spadał i obdzierał aplikację z bidonu. Teraz używamy super funkcjonalnego organizera na wózek J.L. Childress

Kolejną kwestią jest łatwość jego użytkowania. Składanie, rozkładanie jest płynne i lekkie. Ten wózek nie jedzie lekko. On jedzie SAM. Nie trzeba go pchać, tylko pilnować żeby nie odjechał.

Tylne koła są pompowane i bardzo duże.

Można obrócić je przodem do kierunku jazdy i sunąć przez błoto. Przednie, obrotowe  kółka mają możliwość blokady (na wertepy). Dodatkowo mają amortyzacje. Dlatego jazda po warszawskich dziurawych chodnikach to bajka zarówno dla dziecka jak i mamy.

Rączka ma możliwość regulacji co niesamowicie ułatwia użytkowanie. Hamulec ręczny lekko się zaciąga, a i może służyć jako hak na torbę z zakupami;) Oooogrmony kosz na zakupy. To jest wg mnie największy atut tego wózka. Zmieści tygodniowe zakupy dla 3 osobowej rodziny i wózeczek spacerówkę dla Lali:)

Siedzisko można ustawiać w różnych konfiguracjach: przodem lub tyłem do kierunku jazdy  oraz w pionie, półpionie i poziomie. Można również wózek ustawić jak przyczepkę. Używaliśmy go w taki sposób na plaży na Krecie.

Buda Bugaboo jest spora, ale nie do końca chroni przed słońcem kiedy siedzisko jest w pozycji poziomej. W 3 generacji budki są inne (!).

Rączka jest całkowicie odpinana.

Dwa razy odjechałam z nią na dachu auta, bo zapomniałam schować. Również w 3 generacji jest to poprawione.

Kolejną sprawą są 5-cio punktowe pasy bezpieczeństwa. Niestety klamerki zjeżdżają i po chwili pasy są luźne. W 3 generacji jest już ok.

Jak widzicie Bugaboo dąży do perfekcji i każdy kolejny model jest coraz lepszy i bardziej funkcjonalny.

Dużym minusem wg mnie jest bardzo utrudniona dostępność do kosza na zakupy kiedy jest przypięta gondola. Dosłownie trzeba klękać:) Mam nadzieję, że i to w kolejnej generacji będzie poprawione.

Wg mnie Bugaboo Cameleon to wózek uniwersalny.

Świetnie się sprawdza w mieście jak i na wsi. Na bardziej hardcorowe tracki wybrałabym Bugaboo Buffalo (nowy model z ogromnymi pompowanymi kołami).

Ten wózek służy przez lata, a i później zawsze chętni się na niego znajdą!

Bugaboo Cameleon
Bugaboo Cameleon
Bugaboo Cameleon
Bugaboo Cameleon
DSC_2862
DSC_2901
DSC_2971
DSC_2974
DSC_2956
DSC_2987

a tu pisalam wam jak się spisuje nasza Lekka spacerówka.

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Konferencja Bliskości

Ponad tydzień temu uczestniczyłam we wspaniałym wydarzeniu. Już po raz drugi wydawnictwo Mamania zorganizowało niesamowitą konferencję.

Na Konferencję Bliskości czekałam bardzo długo. Jak tylko ruszyły zapisy zgłosiłam chęć udziału. Z wypiekami na twarzy przeglądałam program konferencji. Przeglądam zdjęcia i wpisy na blogach… Pojawiły się niestety trudności. Okazało się, że mąż musi w tym czasie wyjechać w bardzo pilną delegację. Co zatem z Lilką? Na szczęście mój cioteczny szwagier przyjechał opiekować się L.

W sumie powstał niewielki konflikt interesów. Ja na konferencji 10 h, której głównym mottem jest bliskość z dzieckiem, a L. w domu z wujkiem.

Wyrzuty sumienia oczywiście miałam. Nawet długo. Ale tak bardzo mi zależało i wiedziałam, że oni się świetnie bawią.

Tyle tytułem wstępu:)

Dotarłam spóźniona na konferencję, wbiegam na salę, widzę Hanię. Cichutko się witam, wymieniam uśmiechy. Przemawia Hafija. Rozsiadam się wygodnie, sięgam do torby po aparat. Włączam go, ustawiam przesłonę, czas i…. wyskakuje komunikat, że nie ma karty pamięci. W całym pośpiechu nie zdążyłam wziąć tego bardzo ważnego kawałeczka plastiku. Nad moją głową można chyba było wtedy zobaczyć błyskające pioruny ze wściekłości. Jako urodzona racjonalizatorka uznałam, że tak miało być. Będę chłonąć “bliskość” bezpośrednio, a nie przez pryzmat obiektywu.

Słucham dalej panelu “Kto uderza w polskie piersi?” Swoją drogą myślałam, że ten wykład będzie o ludziach, którzy uderzają w piersi mam karmiących w sposób negatywny. A to był panel o promowaniu kp. Świetny! Ogromnie podobało mi się to, że jednym z panelistów był mężczyzna Pan Tomasz Chodkowski prezes firmy Medela. Z ogromnym zainteresowaniem słuchałam wszystkich wypowiedzi, a w międzyczasie się rozglądałam.

Za mną siedziało może ze 30 rodziców z niemowlakami.

Niektóre były zamotane w chustach.

Niektóre zasnęły podczas karmienia.

Niektóre bawiły się na matach na podłodze.

Żadne nie płakało.

Żadne nie wymuszało.

Żadne dziecko nie usłyszało od rodzica “Nie płacz, no!”

Po konferencji chwilę się zastanawiałam, czy ja w ogóle usłyszałam jak dziecko płacze? NIE! To jest naprawdę niesamowite. Moje uszy słuchały wykładów, a oczy tylko podążały za rodzicami, którzy dzieci nosili, przytulali i karmili. Niesamowity widok i bardzo pokrzepiający, że są na tym świecie ludzie, którzy myślą tak jak ja. Nie widziałam nawet dzieci zatkanych smoczkami!!!

Kolejny panel nosił tytuł “Bliskość z przeszkodami”

o rodzicach dzieci z wyzwaniami rozwojowymi (bardzo spodobał mi się ten termin- myślę, że na stałe wykreślę ze swojego słownika “trudności rozwojowe” oraz “problemy rozwojowe”). Tematyka tego wykładu była mi bardzo bliska, ponieważ w swojej pracy bardzo często spotykam się z dziećmi z wyzwaniami rozwojowymi (!).

Wspaniali rodzice:

Przygody Mikołajka

Leoblog

Opowiadali o swojej bliskości z dziećmi, które trudniej było przytulić, które trudniej było naturalnie karmić oraz od początku budować więź.

Blogosfera Bliskości. Kto to taki? Miałyśmy się okazję poznać na oddzielnym spotkaniu. Było mi niezmiernie miło podyskutować na tematy, które mnie nurtują. Spotkanie poprowadziła A.Stein, której poglądy (jak już pewnie zdążyłyście zauważyć) darzę ogromną sympatią.

Później wystąpił Henrik Norholt. Niesamowity naukowiec z Uniwersytetu w Kopenhadze. W bardzo przyjemny sposób przekazał nam aktualne wyniki badań na tematy związane z rodzicielstwem bliskości. Zszokowały mnie badania, które podają, że kontakt skóra do skóry jest ogromnie ważny… nawet dla inteligencji dziecka (jest wyższa o 15 punktów u kangurowanych dzieci). Pokazywał również jedno  badanie:

Prawda, że szokujące? Po tym filmie nie jestem sobie w stanie wyobrazić co czuje dziecko, które jest pozostawione samo sobie żeby się wypłakać…

Poznałam A.Stein. Ogromne wydarzenie, ponieważ bardzo ją cenię! Oprócz wspaniałej aury miała niebieski brokatowy manicure:)

Ale konferencja to przede wszystkim wspaniali ludzie. Poznałam w końcu w realu kilka “bliskich” mi osób.

Anitę z 3 plus pies, której każdy post bym sobie wydrukowała i czytała w odpowiednich chwilach

Hanię z Dookoła nas, z którą często dyskutujemy na różne tematy

oraz Alicję z Pinezek, której zdjęcia uwielbiam. Nie ma tam rzeczy, a są ludzie, emocje i relacje.

Po konferencji dosłownie leciałam do domu.

Spragniona bliskości mojej malutkiej córeczki.

DSC_2488

Henrik Norholt

DSC_2514
DSC_2529
DSC_2563

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Ostatnie pomruki jesieni

  • DZIECKO
  • 2  min. czytania
  •  komentarze [17]

Nie ma co ukrywać jesień już się kończy. Niedługo nadejdzie szaruga, o 16 mrok i permanentny katar.

Co roku w tym czasie dopada mnie melancholia… Ale teraz postanowiłam, że się nie dam.

Oto nasze postanowienia na krótkie dni i dłuuugie wieczory:

Mamy zamiar obserwować wszelkie znaki natury, że nadchodzi zima.

Wychodzić z domu również po zmroku np. na patrol z latarką;)

Będziemy częściej chodzić na basen

Chodzić na zajęcia adaptacyjne dla 2-latków (L. uwielbia)

Czytać mnóóóóstwo książek

Pić soki z witaminą C (banan, pietruszka, sok z połowy cytryny).

A Wy jakie macie sposoby na ten ponury czas?

DSC_2683
DSC_2692
DSC_2676
DSC_2704
DSC_2677
DSC_2695
DSC_2696
DSC_2701
DSC_2729

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Biblioteczka rodzica – “Twoje kompetentne dziecko”

Dziś zrecenzuję Wam książkę duńskiego terapeuty i pedagoga Jespera Juula. O tym autorze mówiła również Agnieszka Stein na Konferencji Bliskości. “Twoje kompetentne dziecko” zaczęłam czytać już bardzo dawno, ale dopiero teraz JA sama czuję się kompetentna aby opisać Wam tę pozycję.

Dla kogo jest ta książka?

Myślę, że nie tylko dla rodziców. Wiele wątków okazało się pomocnych nie tylko dla mnie jako rodzica, ale  i terapeuty, który pracuje z dziećmi i ich rodzinami. Pewnie się zdziwicie, ale ta książką dała również do myślenia mi jako żony.

Po lekturze, czuję, że nabyłam nowe KOMPETENCJE, a może je tylko odzyskałam?

Nie mam już wątpliwości czy pozwalam córce na zbyt wiele…

DSC_2879

Już na pierwszych stronach odnalazłam odpowiedź na moje teraźniejsze  problemy.

BUNT DWULATKA – oh, ile razy słyszałam to stwierdzenie.

Płacze? to bunt dwulatka.

Nie chce się ubrać? to bunt dwulatka

Nie zjadło obiadu? to bunt dwulatka

U niektórych zaczyna się nawet ok. 18 m.ż.. Jeżeli będziemy źle postępować to może zakończy się wieku 18 lat, a może i nie.

Jesper Juul otworzył mi oczy… “Ja sama” “Ja nie chcę” “Lila nie lubi”  to nie jest BUNT

Bunt będzie dopiero wtedy kiedy zaczniemy narzucać dziecku swoje zdanie i będziemy zawsze wiedzieć lepiej.

Cytat “Jeśli rodzic odniesie się do kiełkującej niezależności swego dwuletniego dziecka z niechęcią lub oporem, w ciągu kilku miesięcy  dziecko albo zacznie się buntować- na opór odpowiadając oporem- albo całkowicie straci inicjatywę i stanie się jeszcze bardziej zależne”

Te słowa powtarzam sobie codziennie jak mantrę…

Książka nie jest łatwa w odbiorze, uderza w samo sedno rodzicielskich błędów. Ja dzięki niej spojrzałam krytycznie na niektóre swoje zachowania. Zajęło mi to dość długo, ale teraz już wiem, że postępowałam źle. Najciekawsze jest to, że wcześniej się zastanawiałam:” Czy aby na pewno dobrze postępuję?” Dałam się ponieść konwenansom , a nie słuchałam siebie.

“Musimy traktować ich tak, jak chcemy by traktowali swoje dzieci”  Widzicie jakie to proste?

Myślę, że nie wszyscy rodzice są gotowi na tę książkę. Wiecie dlaczego? Bo będą się bali, że dzieci “wejdą im na głowę”. Dzieci mają być grzeczne (czyt. uległe). J. Juul obala ten mit! Nie ma takiej potrzeby żebyśmy rządzili dzieckiem.

W jednym z rozdziałów autor pisze o poczuciu własnej wartości,  wierze w siebie oraz o tym, że te terminy często są ze sobą mylone. Pamiętacie mój post Kocham, nie chwalę? W komentarzach wiele z Was miało wątpliwości co do skuteczności tej metody. Polecam właśnie Wam przeczytanie tej lektury. Wiecie, że nadmierne pochwały w stylu “wspaniały “cudowny” “fantastyczny” mogą przynieść więcej szkody niż pożytku? Te słowa nie wzmacniają wiary w siebie…

Juul nie tylko krytykuje złe zachowania, ale również tłumaczy jak postąpić inaczej. Dlatego ta książka jest trudna. Pozwala zrobić rachunek rodzicielskiego sumienia, ale również krzepi. Nikt nie jest idealny. Dziecko potrzebuje prawdziwego rodzica z trudnymi emocjami, ze złym humorem, z bolącą głową, popełniającego błędy…

A teraz o rozdziale, który ciągle przepracowuje w głowie.

Granice

Juul podaje IMO rewolucyjne rozwiązanie. Zamiast nakładać ograniczenia na dzieci, wytyczmy granice dla siebie.

“Uniwersalny zestaw zasad nie istnieje. Rodzice muszą nauczyć się ustalać SWOJE indywidualne granice w relacjach z dziećmi. Innymi słowy muszą zbudować własny autorytet, a nie sprawować władze autorytarną”.

Ja już od jakiegoś czasu miałam to w głowie. Juul nazywa to “automatyczną rodzicielską sekretarką”. W sytuacjach kryzysowych zadaję sobie kilka pytań:

“Czy rzeczywiście wierzę w to co mówię?

Które z moich uwag są zbyteczne? Które zostały przejęte od moich rodziców lub dziadków”

Język osobisty… to jest to z czym mam problem. Na podstawie tej książki uczę się używać czasownika “chcę” zarówno w rozmowie z dzieckiem jak i ze sobą.

Świetnie Jull obrazuje ta słowa scenką: Dzwoni telefon, a dziecko nie daje mamie powiedzieć ani słowa.

“Simon, mamusia chciałaby usłyszeć co ciocia mówi przez telefon”- te słowa mówią dziecku, że nie szanuję swoich granic możesz robić co chcesz.

“Simon, chcę żebyś był cicho, kiedy rozmawiam z ciocią” te słowa wyznaczają moją granicę i proszę Cię żebyś je uszanował.

Powiem szczerze, że mam z tym problem. Język osobisty jest u mnie do przepracowania!

Jeszcze jedno stwierdzenie mam do przerobienia. Nie wiem jak Wy, ale często zdarza mi się zwracać do mojego męża “Tato”, a o sobie w rozmowie z nim mówię “Mama”. Juul radzi żeby wyjść z roli. “Jeżeli kobiecie nie podoba się sposób jak jej mąż pomaga synowi w lekcjach, ważne jest, aby podeszła do niego jako jego żona, partnerka , a nie jako matka swojego dziecka”. Rewolucyjne, prawda?

I kilka słów o moralności…

Dlaczego rodzice mają podwójną moralność? Jeżeli relacje ze swoimi dziećmi są dobre to znaczy, że są dobrymi rodzicami. Jeżeli nie układają się pomyślnie to znaczy, że dziecko jest złe. Nie, dziecko nie jest złe! To my- dorośli źle postępujemy. Książka “Twoje kompetentne dziecko” jest właśnie przewodnikiem jak odzyskać bądź nabyć kompetencje do współdziałania z dziećmi.

zdjęcie książki Twoje kompetentne dziecko
Twoje kompetentne dziecko - przód okładki
Twoje kompetentne dziecko - tył okładki

Jesper Juul “Twoje kompetentne dziecko” – wydawnictwo Mind

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Senty-menty

  • ZABAWKI
  • 3  min. czytania
  •  komentarze [17]

Czy można  przenieść się do czasów dzieciństwa? Czy da się cofnąć o prawie 25 lat  do czasów kiedy prawie na wszystkich polskich podłogach królowało linoleum w boazerię? Pewnie nie.

A czy można chociaż przez godzinę mieć wrażenie, że znów jest się Anką z czarnymi włosami pofalowanymi  od warkoczyków i wydzierającą się na cały regulator przy piosenkach Natalii Kukulskiej? Tak!!!

Ja właśnie w tę niedzielę znów miałam taką możliwość. Nie, nie przyśniło mi się…

Byłyśmy z Lilką na premierze przedstawienia pt. “Senty-menty” w Teatrze małego widza i cofnęłyśmy się o te 25 lat do krainy mojego dzieciństwa.

Mogę śmiało powiedzieć, że było to widowisko muzyczne. Połącznie animacji z PRL-u, muzyki i śpiewu na żywo oraz gadżetów z tej dekady stworzyło niesamowity klimat. “Powrót do przeszłości” wywołały u mnie stroje muzyków-aktorów stylizowane na lata 70-80, fryzury, a nawet buty (jarmiłki!!!) do tego wspomniane wyżej linoleum na scenie, a na teatronie turecki dywan z poduszkami w motyw “no signal” i radziecki telewizor.

“Meluzyna” do tej pory chodzi mi po głowie…

A “Łapy, łapy cztery łapy” w wykonaniu jednego z wokalistów z przedniojęzykowo-zębowym “ł” to był prawdziwy majstersztyk! Po przedstawieniu dzieci miały możliwość pobawienia się zabawkami rodem z PRL-u. Wańki wstańki, kalejdoskopy, metalowe bączki, matrioszki odmłodziły mnie o te 25 lat. Przy wyjściu na wszystkich czekała niespodzianka: poczęstunek w postaci słodyczy z tamtej dekady, czyli: galaretki w cukrze, raczki, krówki, ciepłe lody…

A Wam z czym się kojarzy ten okres?

Serdecznie polecam wszystkim dzieciom, rodzicom, dziadkom to widowisko! Świetnie się bawiłam, nie mówię nawet o Lilce, bo to wiadomo:)

DSC_2569
DSC_2570
DSC_2581
DSC_2590
DSC_2593
DSC_2620
DSC_2630
DSC_2624
DSC_2636
DSC_2638
DSC_2647
DSC_2651
DSC_2655
DSC_2659
DSC_2663
DSC_2667
DSC_2671

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Być obdarowanym…

Jakiś czas temu dostałam e-mail. Niby taki zwykły, ale nie do końca. Pewna osoba napisała kilka miłych słów na temat mojego bloga. Między wierszami padały słowa “piękne zdjęcia, interesujące pomysły…” “wyróżnia się wśród innych”.

Czytałam słowo za słowem i z coraz większym zaciekawieniem przewijałam tekst. Poproszono mnie o przesłanie numeru telefonu. Z wielką niecierpliwością czekałam na sygnał komórki. W końcu zadzwonił! Od słowa do słowa rozmawiałyśmy o mnie, o moim blogu, o jego wartości edukacyjnej i estetycznej.

Cieszę się ogromnie, że ktoś docenia moją pracę. Uwierzcie mi, wpisy nie powstają w godzinę, dwie. Same zdjęcia, tekst, edycja zajmuje mi sporo czasu. Mogę śmiało powiedzieć, że blog zajmuje 70 % mojego wolnego czasu i dlatego jak otrzymuję taki telefon, e-mail to czuję, że warto!

Wracając do rozmowy…

Pani powiedziała, że chcą przysłać nam prezent. Hmmm lubię prezenty, nawet bardzo! A prezenty niespodzianki to już w ogóle!

Więc pomyślałam: “Dlaczego nie?” i się zgodziłam. Ale oczywiście zapytałam: “A co będzie jak nam się nie spodoba?”. Pani spokojnym tonem odpowiedziała, że przejrzała cały mój blog i wie jakie rzeczy mi się podobają. “Wow”- pomyślałam!

Kiedy Pani zadzwoniła ponownie (dzień przed urodzinami Lilki), że chcą dziś nadać paczkę i pytała w jakich godzinach będę w dniu jutrzejszym w domu. Niestety nazajutrz wyjeżdżaliśmy i zapytałam, czy w takim razie mogę sama odebrać prezent? Pani się zgodziła i podała adres.

Lekko podekscytowana pojechałam w kierunku Mokotowa. Weszłam do środka i oniemiałam… Chodziłam od półki do półki. Oglądałam, dotykałam i podziwiałam.

DSC_0660
DSC_0665
DSC_0666
DSC_0684
DSC_0675
DSC_0687
DSC_0698
DSC_0699
DSC_0700
DSC_0702
DSC_0707
DSC_0715

Jestem wzrokowcem, dlatego zakupy w internecie nie są dla mnie. Uwielbiam zakupy w sklepach stacjonarnych.  Czasami zupełnie inaczej prezentuje się dana rzecz niż w sieci. Nie wiedziałam, że ten sklep internetowy ma showroom, który jest wyposażony w prawie wszystko to co jest na stronie. Kiedyś kupiłam u nich Tulę, taki model jakiego nikt nie miał i zamówiłam kuriera. Nie zdawałam sobie sprawy, że sklep stacjonarny jest 3 km ode mnie;)

Wiecie już co to za miejsce?

To Fabryka wafelków Ten sklep znajduje się blisko Ogródka Jordanowskiego na Odyńca

DSC_0723
DSC_0725
fabryka

Odebrałam paczkę i popędziłam do domu.

Razem z Lilą otworzyłyśmy pakunki…. iiii tak, jak pewnie się domyślacie były tam same pięknie rzeczy i w NASZYM stylu. Pomyślałam sobie wtedy, że ktoś włożył naprawdę spory wysiłek żeby wpasować się w nasz gust. Zrobiło mi się bardzo miło.

Jesteście pewnie ciekawi co było w tej paczce. Uchylę Wam rąbka tajemnicy i pokażę troszeczkę… W całości pojawią się niedługo na blogu:)

Zdjęcie z naszego konta na Instagramie

IMG_0545

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

BibLILOteczka – Biedronka- Eric Carle

Zacznę od tego, że do tej pory książki Erica Carle brałam w ciemno! O innych pozycjach tego autora pisałam we wpisie Gąsienica

Przybyła nam jeszcze edycja kolekcjonerska “Bardzo głodnej gąsienicy”, książka o liczbach i “Od stóp do głów”. Czytamy je praktycznie cały czas i niezmiennie uwielbiamy.

Kiedy tydzień temu weszłam do naszej osiedlowej biblioteki i zobaczyłam “Biedronkę” Erica Carle  dosłownie się na nią rzuciłam. Nie zaglądałam nawet do środka. Wróciłam dumna do domu i wtedy pierwszy raz ją zaczęłyśmy czytać. Po pierwszych dwóch stronach miałam mieszane uczucia. Zamknęłam ją i odłożyłam. Przeczytałam ją całą jak Lilka poszła spać.

Szczerze? Nie podoba mi się ta książka! Dlaczego?

Jest to historia o krnąbrnej i zarozumiałej biedronce, która chce się bić z innymi zwierzętami. Ocenia inne gatunki zwierząt tylko i wyłącznie po gabarytach i za każdym razem stwierdza, że zwierzę, z którym chce się zmierzyć jest dla niej za słabe . Odwiedza coraz większe zwierzęta i nawet wieloryb jest dla niej “za cienki”. Dopiero kiedy oberwała porządnie wielorybim ogonem dostaje nauczkę i wraca z pokorą.

DSC_2422
DSC_2423
DSC_2426
DSC_2427
DSC_2428
DSC_2430
DSC_2432

Bardzo rozczarowała mnie ta książka, mimo tego, że ma duży walor edukacyjny. Dziecko uczy się rozumienia pór dnia (wysokość słońca) i zegara. Dodatkowo, czcionka tekstu rośnie im większe zwierzę spotyka.

DSC_2424
DSC_2425

Miałyście do czynienia z tą książką? A może ja przesadzam?

DSC_2434

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Prace domowe za 2 zł – Kolory

Dziś chciałabym Wam pokazać pomoc, którą zrobiłam inspirując się kolorowymi tabliczkami M. Montessori.

Wydaje mi się, że moja wersja jest trochę ciekawsza, bo dziecko przypasowuje odpowiedni kolor przez przypięcie spinacza (dodatkowo ćwiczy dłoń).

Czego potrzebujemy:

  • próbnik kolorów ze sklepu z farbami x2 (muszą być identyczne, aby odcienie się zgadzały)
  • drewniane spinacze (kupiłam zestaw 24 spinaczy za 1.99)
  • klej np. Wikol
DSC_2365
DSC_2367

Z próbnika kolorów wybieramy kolory jakie nas interesują. Dla mniejszych dzieci można zrobić wersję tylko z kolorami podstawowymi. Ja zrobiłam wariant rozbudowany (kolory plus ich odcienie). Dodatkowo zrobiłam wersję błyszczącą i matową dla koloru czarnego i białego.

Wycinamy i przyklejamy wzór na kartkę bloku technicznego. Jeżeli robimy bardziej podstawową wersję można zrobić wzór w kształcie koła.

Do spinaczy przyklejamy ich odpowiedniki.

Prezentujemy dziecku pomoc, idziemy robić kawę i cieszymy się chwilą dla siebie:)

Wersja podstawowa dla dzieci 18 m+

Wersja rozszerzona dla dzieci 2+

DSC_2374
DSC_2378
DSC_2385
DSC_2390
DSC_2400
DSC_2414
DSC_2415

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Urodzinowy mix

  • DZIECKO
  • 2  min. czytania
  •  komentarze [8]

Czy można obchodzić urodziny 4 razy?

a) jeżeli ma się rodzinę w dwóch odległych końcach Polski

b) jeżeli ma się niewielkie mieszkanie i 5 osób w nim to już tłum

c) jeżeli jest tak dużo osób, które chcą świętować z nami urodziny naszej córki

d) wszystkie powyższe

U nas jest to punkt “d”.

SONY DSC
SONY DSC
DSC_1979
DSC_1938
DSC_1909
DSC_1955
DSC_1945
DSC_1947
DSC_1958
DSC_0778
DSC_2006
DSC_2061
DSC_2050
DSC_2067
DSC_2121
DSC_2132
DSC_2090
DSC_2251

Przepis na tort kolorowy – tu

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Zabawki wspomagające rozwój mowy – Mixed-up House

  • ZABAWKI
  • 3  min. czytania
  •  komentarze [12]

Dziś zaczynam nowy cykl, w którym będę prezentowała Wam warte uwagi zabawki wspomagające rozwój mowy.

Jest mnóstwo zabawek, które świetnie poszerzają słownictwo, uczą wielu nowych zwrotów oraz ułatwiają zrozumienie niektórych konstrukcji gramatycznych. W tym cyklu uchylę Wam rąbka tajemnicy jakie pomoce są  gabinetach logopedycznych albo mogłyby się w nich znaleźć.

Dziś chcę Wam pokazać genialną zabawkę magnetyczną, którą mamy od 3 tygodni. Jest to Mixed-up House od Mudpuppy.

Układanka składa z się  pudełka o formacie A5. Po  otworzeniu ukazuje nam się 50 magnesów, które są uporządkowane w 3 arkusze. Pierwszym zadaniem jest wyjęcie wszystkich przedmiotów. Mamy tam różnego rodzaju drzwi, okna, tarasy, werandy, drzewa, lampy,kota, psa, fontanny, a nawet krasnale ogrodowe;)

Do tego dołączone są dwie papierowe plansze  z domami wykonanymi w różnych stylach architektonicznych. Na jednym arkuszu są dwa domy (jeden po jednej stronie, drugi po drugiej). Zadaniem dziecka jest ułożenie domu z pełnym wyposażeniem:) Innymi słowy bawimy się w dekoratorów.

Jaki jest element edukacyjny tej zabawki?

Jest to jedna z niewielu pomocy, która uczy wyrażeń przyimkowych. Można z nią ćwiczyć zarówno rozumienie jak i użycie przyimków. Polecana szczególnie dla dzieci z opóźnionym rozwojem mowy i niedosłuchem. Pies może być na płocie, pod płotem obok płotu, a nawet za. Okna mogą być na dachu, obok werandy, z boku domu.

GENIALNE! Jak sama pracowałam z dziećmi w gabinecie to miałam podobną pomoc, ale nie tak fajną. Moja była zrobiona przeze mnie z papieru i pokolorowana kredkami. Jeden niekontrolowany ruch łokcia i cała układanka się sypała.

Tu wszystko doskonale się trzyma metalowego pudełka. Myślę, że świetnie się sprawdzi na daleką podróż. Pudełko zmieści się do torby, a zabawa może trwać godzinami.

DSC_1848
DSC_1844
DSC_1864
DSC_1868

Czasem inne magnesy “odwiedzają” domki.

Drugi sposób zabawy tym zestawem to układanie magnesów  na swoje arkusze, czyli tzw. układanka 1-elementowa. Dodam, że nie jest łatwa. Ale razem z L. spokojnie razem układamy i utrwalamy nauczone wcześniej wyrażenia.

DSC_2276
DSC_2282
DSC_2301
DSC_2316
DSC_2318
DSC_2328
DSC_2286
DSC_2289
DSC_2340
DSC_2351
DSC_2355
DSC_2350

Producent twierdzi, że jest to zabawka od 6 r.ż. ze względu na małe elementy. Przeznaczeniem tej zabawki było układanie magnesów wg stylu architektonicznego i to może rzeczywiście dopiero 6-latek jest w stanie pojąć.

Moja 2-latka układa tak jak się jej podoba, ale już powoli zaczyna zauważać drobne szczegóły. Uważam, że spokojnie młodsze dzieci mogą się nią z powodzeniem bawić.

Bardzo podoba mi się design tej układanki. Ilustracje nie są infantylne, a na to zwracam uwagę.

A tu inspiracje na konkretny wiek:

Prezent na roczek 100 inspiracji

Prezenty dla 2 latka

Prezenty dla 3-latka

Prezent dla 4 latka

Prezenty dla 5-latka

Prezenty dla 6 latka

Prezenty dla 8-latka

Prezenty na święta dla dzieci 2021

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

BibLILOteczka – Basia i narty

W jednym z poprzednich postów z cyklu BibLILOteczka pisałam o naszej miłości do  Basi i Franka.

Czy wszyscy już znają Basię? My  do tej pory jedynie ją kojarzymy w duecie z Frankiem. Powoli przechodzimy już na wyższy level i czytamy “Basię” z większą ilością tekstu.

Tytułowa Basia zawitała do nas w większym formacie, ku naszej uciesze:) Pierwszy egzemplarz trafił nam się w zimowym klimacie. I dobrze, w końcu coś nowego! Lilka nie może doczekać się zimy. Wyciąga ubrania zimowe, mierzy je i mówi, że będzie jeździć na nartach jak Basia. Ja tylko potakuję i się uśmiecham:)

Książka przypadła nam ogromnie do gustu. Bardzo lubię w niej ilustracje i język. Nie jest infantylny, a tego szukam w książkach dla dzieci. Jest poważna, napisana ciekawym językiem.

“Basia i narty” to opowieść o feriach w Zakopanem.

Basia wraz z rodzicami i dalszą rodziną wybierają się na wycieczkę. Każdy z nich ma swoje wyobrażenia na ten temat, niekoniecznie spójne. To ciepła historia dla dzieci pomimo zimowej aury. Uczy, że nie należy się szybko poddawać.

Co mnie urzekło? Mama najmłodsze dziecko mota w chuście i idzie na spacer w nartach biegowych <3.

Czuje, że ta książka o Basi to dopiero początek naszej nowej pasji. Uważam, że jest to jedna  z lepszych serii w Polsce. Gorąco polecam. A Wy które najbardziej lubicie?

DSC_1882
DSC_1885
DSC_1893
DSC_1878
DSC_1889

Misiek Zdzisiek to ulubieniec Lilki!

“Basia i narty”

Z. Stanecka, M. Oklejak

a tu macie link od najnowszej części przygód Basi. A w nim rabaty:)!

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Squigz – Little suckers!

  • ZABAWKI
  • 4  min. czytania
  •  komentarze [29]

Squigz. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć uwielbiam wyszukiwać w internecie ciekawe rzeczy. Zanim jednak się zdecyduję na coś często szukam opinii, zdjęć, pytam innych użytkowników. Ogólnie rzecz biorąc robię dokładny research, no bo kto lubi kupować kota w worku…

Rzeczy, które tu  Wam prezentuję zawsze są przeze mnie dokładnie sprawdzone. Wiem, że darzycie mnie ogromnym zaufaniem i często polegacie na moich przemyślanych wyborach. Nie mogę Was zawieść! Dlatego stawiam na autentyczność!

Tak też jest z zabawkami.

Wybieram zawsze takie, które w naturalny sposób wspomagają rozwój. Przez wiele lat pracy zdążyłam wyrobić sobie opinię na temat zabawek. W co warto zainwestować, a co można sobie darować. Którą zabawką dziecko będzie bawiło się miesiąc, a która będzie służyła przez lata.

Napiszecie pewnie, że dzieci są różne. Owszem, ale uwierzcie mi okresy sensytywne na niektóre czynności są tak krótkie, że czasami dziecko pobawi się daną zabawką przez dzień. Opanuje zabawę nad nią i zwyczajnie jest już nią znudzone. Dlatego wybierając zabawki dla Lilki zawsze myślę przyszłościowo. Kiedy widzę dany przedmiot to w głowie mam już różne pomysły jak można to wykorzystać za miesiąc i za dwa lata. W taką rzecz jest w stanie zainwestować większą sumę pieniędzy.

Tak też było ze Squigz.

Były w mojej głowie od dawna, widziałam je kiedyś w którymś ze sklepów online. Później dziewczyny na forum Integracji sensorycznej pisały, że wyglądają interesująco i ciekawe jak będą się sprawdzały. Wtedy powoli w mojej głowie zaczynały rodzić się pomysły jak można je wykorzystać (za tydzień i za rok). Do czego będą służyć? W jaki sposób można ich używać? W głowie kłębiło się mnóstwo pytań, ale również powoli się wszystko układało.

Kilka słów o samych przyssawkach: są wykonane z bardzo miękkiego, nietoksycznego silikonu. Mają bardzo żywe barwy. Wyginają się na wszystkie strony i potrafią się przyssać do siebie i każdej gładkiej powierzchni.

Jest to zabawka sensoryczna, która pobudza układ proprioceptywny, czyli czucie głębokie. Receptory czucia głębokiego ulokowane są w mięśniach i ścięgnach. Czyli próbując przyssawkę oderwać lub przypiąć dziecko pobudza te receptory. Będę polecać je wszystkim rodzicom dzieci, które mają zaburzenia SI.

Mamy zestaw 50 klocków. Jest dostępna również wersja 25-klockowa:)

Myślę, że jest to świetny prezent dla rodzeństwa, dla 2-latka, dla 10-latka, sprawdzą się w przedszkolach, gabinetach, kawiarniach. Jest tylko jeden duży minus! ONE UZALEŻNIAJĄ! Lego poszło w odstawkę, a my zasysamy, przysysamy, odsysamy…

Squigz dostępne najtaniej TUTAJ

Oto co wynikło z naszych zabaw…

Sortowanie liniowe kolorami

Squigz
Squigz
DSC_1720
DSC_1743

Dopasowywanie kolorystyczne niewielkich przedmiotów (małe pomponiki) palcami i metalowymi szczypcami

Squigz
Squigz
DSC_1808
DSC_1809

Wpuszczanie wody na przyssawkę strzykawką lub pipetą (sama to robiłam jak L.spała, ale miałam ubaw)-zabawa na za rok

Squigz

Zawieszanie gumek

DSC_1733

Łączenie ze sobą przyssawek i przeskakiwanie

DSC_1873
dziecko bawi się Squigz

Budowanie różnych konstrukcji np. kosza do wrzucania

DSC_1797
DSC_1798

Pomysł Lilki:)

DSC_1793
DSC_1794

Nakładanie kasztanów palcami lub szczypcami

Squigz

Wygibasy przy użyciu siły mięśni

Squigz

Wykorzystanie pudełka (pomysł L.)

pudełko Squigz
dziecko niesie Squigz

Bawiłyśmy się nimi też w wannie. Świetna sprawa – most od brzegu do brzegu:)

Oczywiście można się nimi też bawić w standardowy sposób…

Squigz dostępne najtaniej TUTAJ

a tu macie inne zabawki:

  1. Prezent na roczek 100 inspiracji
  2. Prezent dla 2 latka
  3. Prezent dla 3 latka
  4. Prezent dla 4 latka
  5. Prezent dla 5 latka
  6. Prezent dla 6 latka

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Miejsca przyjazne dzieciom – Farma dyń

  • PODRÓŻE
  • 2  min. czytania
  •  komentarze [12]

Farma dyń to  miejsce blisko Warszawy, gdzie znów poczułam się małą dziewczynką.

Kiedy tylko przekroczyliśmy bramę farmy ruszyłam na zwiady. Zajrzałam w każdy kącik i zakamarek. Dotykałam gładkich dyń i przez drucianą siatkę placem próbowałam dosięgnąć miękkiego futra królika. Zapach słomy kiedy weszłam do labiryntu przypomniał mi moje wiejskie wakacje. Biegałam, stawałam na kolana żeby złapać ciekawe kadry z kawałkami słomy we włosach.

Jeżeli szukacie ciekawego miejsca na wypad z dziećmi to koniecznie tam zajrzyjcie.

W cenie biletu jest dynia.

Nie trzeba wcześniej robić rezerwacji – można przyjechać bez zapowiedzi. Teraz jest tam o wiele więcej atrakcji niż kiedyś i widać, że miejsce się rozwija.

Możecie nawet urządzić tam urodziny dziecka:)

Farma dyń wszystkie informacje TUTAJ

DSC_1510
DSC_1623
DSC_1531
DSC_1590
DSC_1501
DSC_1481
DSC_1615
DSC_1672
DSC_1538
DSC_1520
DSC_1561
farma dyń
DSC_1642
DSC_1597
DSC_1504

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

10 zdrowych przepisów dla Was

  • BLW
  • < 1  min. czytania
  •  komentarze [6]

Pamiętacie “Konkurs na zdrowe śniadanie z Beaba”?

Przysłaliście mnóstwo świetnych przepisów. Wybrałam z nich kilka, wypróbowałam i stworzyłam razem z Beaba e-book do pobrania za darmo dla Was.

Mam nadzieję, że się Wam spodoba:)

ebook <—- kliknijcie tu żeby pobrać

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Najlpopularniejsze wpisy na blogu

Jako, że Worpress pracuje w trochę innej technologii niż Blogger postanowiłam przenieść listę najpopularniejszych wpisów z Liliija.

Oto lista:

1. Alternatywny kalendarz szczepień 

2. Jakie wybrać kredki?

3. Efekty BLW

4. Lekka spacerówka, nasz wybór

5. Fotelikowy zawrót głowy

6. Nasz pierwszy dzień w pracy

7. 10 tekstów dorosłych, które działają mi na nerwy

8. Tulletomania

9. Jak wspomagać rozwój mowy

10. Kocham, nie chwalę

A Wam, który wpis podobał się najbardziej?

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Jak odpieluchować dziecko bez wysiłku?

Pamiętacie mój poprzedni post na ten temat? Jeżeli nie to kliknijcie: Baj baj pieluchy

Wydawało mi się wtedy, że pójdzie błyskawicznie. Już w myślach wydawałam pieniądze zaoszczędzone na pampersach…

Jednak po kilku dniach okazało się, że tak szybko się to nie stanie.

Zostawiliśmy ten temat na później. Nie mieliśmy specjalnie ciśnienia żeby Lilka chodziła bez pieluchy. W międzyczasie zrobiło się lato, pojechaliśmy na wakacje i już podczas wyjazdu znów widziałam, że coś się dzieje. Po powrocie z pieluchami pożegnaliśmy się w 3 (!!!!!) dni.

Jak to zrobiliśmy, pewnie zapytacie…

My  nie mam w tym żadnego udziału. No może minimalny;)

Wpływ mogły mieć 3 rzeczy, o których zaraz Wam napiszę.

Pierwsza i najbardziej podstawowa to gotowość Lilki. Wyraźnie było widać, że dopiero teraz ona zaczęła czuć co się tam dzieje.

Druga, ale nie wiem do końca czy miała wpływ… Postanowiłam zaoszczędzić i kupiłam jej tanie pieluchy, które nie były tak chłonne jak pampersy. Lilce bardzo przeszkadzało to, że szybko są mokre.

Temat “nocnik” pomogła nam oswoić książeczka “Nocnik nad nocnikami” Alony Frankel. Mamy oczywiście książkę dla dziewczynek. Jest też wersja dla chłopców. Lilka tę książkę uwielbiała. W bardzo prosty sposób autorka tłumaczy sprawy nocnikowe. Nawet już kiedy Lilka chodziła bez pieluchy to po nią sięgaliśmy. Do tego stopnia ją polubiła, że cały czas powtarzała, że robi tak jak Basia.  Uczyła również tego, że zdarzają się wpadki i jest to normalne.

Od samego początku nie chwaliliśmy, ani nie karaliśmy Lilki. Pierwsze sukcesy przeżywaliśmy razem z nią. Ona również była z siebie bardzo zadowolona i dumna. Jest to bardzo ważne! Oczywiście z zawartością nocnika robiła to samo co Basia w książce, czyli robiła “papa” przy spuszczaniu wody. Książkę możecie obejrzeć np. tu

nocnik-nad-nocnikami-dziewczynka-b-iext3888924

Obecnie korzystamy już z nakładki Beaba. Jest świetna, bo ma stosunkowo mały otwór i ma dołączony wieszaczek (można zawiesić ją na sedesie).

nakladka-na-sedes-beaba

Tak jak widzicie, jedyną radą jaką dla Was mam jest czekanie na gotowość dziecka. Nie sadzajcie dziecka na siłe, nie martwcie się tym, że nocnik je nie interesuje. Absolutnie nie krajcie za wpadki i zwińcie dywany;)! Nie myślcie też, że będzie chodziło w pieluchach do 18. ten etap nastąpi, prędzej czy później.

Jako terapeuta SI mogę Wam również napisać, że często dzieci, które mają zaburzenia integracji sensorycznej mogą odpieluchować się później.

p.s. Bardzo długo zastanawiałam się nad kupnem nocnika podróżnego Pottete plus. Ale w końcu odpuściłam… Pomyślałam, że skoro miliony ludzi na świecie radzą sobie bez ego wynalazku, to my też damy radę;)

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link