fbpx

A co ludzie powiedzą? – o publicznym karmieniu piersią

Kiedy urodziłam swoje pierwsze dziecko to o karmieniu piersią nie wiedziałam prawie nic. Wiedziałam jedynie, że jest zdrowe i służy profilaktyce wad wymowy, bo tego uczyli mnie na studiach. Do samego karmienia piersią podeszłam z dużym dystansem i uznałam, że jak się uda to fajnie, a jak nie – to też świat się nie zawali. Nie myślałam też o tym za dużo i jak już trzymałam moje pierwsze dziecko w ramionach, to dopiero wtedy do mnie to wszystko dotarło.

Nie możesz jeść truskawek.

Nie możesz pić kawy.

Nie możesz wyjść z domu na dłużej bez dziecka.

Nie możesz wyjść na spacer i nakarmić go na ławce w parku. 

Nie możesz podać smoczka, bo to zaburzy laktację.

A co najwyżej możesz mieć zapalenie piersi i ropień.

Gdzie nie odwróciłam głowę, to słyszałam SAME zakazy o karmieniu piersią

I wiecie co? Ja nie lubiłam karmić, bo wszędzie widziałam utrudnienia. Nie cieszyłam się z tego, że to naprawdę coś świetnego karmić swoje dziecko, tylko dostrzegałam mnóstwo ograniczeń. Ile to ja razy myślałam żeby skończyć i się tym nie martwić? Ale wtedy czułam się jak najgorsza matka.

W 2012 roku w Polsce wiedza o laktacji dopiero zaczynała kiełkować. Wciąż powielano mity na temat diety mamy karmiącej – sama się do niej rygorystycznie stosowałam i po zjedzeniu truskawek obserwowałam wzmożoną nerwowość mojego dziecka, która tylko dawała potwierdzenie ludowym zabobonom.

Dałam sobie wmówić, że miejsce mamy jest zawsze przy dziecku i nie może sobie “ot tak” wychodzić. Było niewiele miejsc przystosowanych do potrzeb mam i dzieci, więc nawet jak wychodziłam sama z wózkiem to tylko na chwilę żeby przypadkiem nie musieć karmić gdzieś publicznie. Mamy karmiące były widywane niezwykle rzadko i traktowane jako obiekt nietypowy. Za to na każdym kroku były reklamy mleka modyfikowanego, które nęciło niewyspane i znerwicowane matki, aby ukrócić ich męki.

Sama wpadłam w tę pułapkę, że karmienie piersią jest trudne, wymaga poświęcenia i nie pozwala na normalne funkcjonowanie

Pamiętam jak pierwszy raz miałam nakarmić dziecko w galerii to myślałam, że się spalę ze wstydu. Chociaż siedziałam w najdalszym kącie, to byłam tak zdenerwowana, że pomoczyłam sobie bluzkę. Marzyłam o tym żeby zapaść się pod ziemię. Myślałam, że wszyscy na mnie patrzą. Jak w końcu moje dziecko przestało głośno upominać się o swoje, a zaczęło rytmicznie połykać, to rozejrzałam się w koło. Nikt na mnie się nie gapił, nikt nie służył “dobrą” radą, a moje dziecko było spokojne. Ja za to zaczęłam dochodzić do siebie – narzuciłam szalik na mokrą plamę i pomyślałam, że to nie jest takie straszne.

Wtedy uważałam, że to intymny moment miedzy mamą, a dzieckiem, który trzeba celebrować. Patrzeć głęboko w oczy, cieszyć się każdą chwilą i czekać na kolorową tęczę z jednorożcem nad naszą głową. Jakie było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że dziecko potrafi się przyssać na 45 minut. I owszem na początku patrzymy sobie w oczy, ale ile można?! Ten czas spędzałam czytając książkę lub marnotrawiłam na siedzenie na Facebooku.

W tym czasie wiele razy myślałam o tym żeby przestać karmić i pozbyć się wszystkich problemów. Marzyły mi się pierogi z kapustą i grzybami na wigilię, ale nawet bałam się spojrzeć w ich stronę.

Chciałam zapisać się na fitness jak córka miała kilka miesięcy, ale nie bardzo chciała pić z butelki, więc nie miałam możliwości.

Siedziałam sama w domu i się frustrowałam, że karmienie piersią mnie ogranicza. Naprawdę poczułam ulgę, kiedy odstawiłam dziecko.

Teraz wiem, że te wszystkie ograniczenia to były bzdury. Od 2012 roku wydarzyło się tak dużo, że nie jest już tak jak kiedyś. Tak bardzo się cieszę, że są takie osoby jak Agata, które włożyły całe swoje serce w pracę nad świadomością matek. Kiedy znów zaczynałam drugą przygodę z karmieniem w 2016 roku byłam już tak wyluzowana, że na obiad po powrocie ze szpitala zjadłam kilogram truskawek. I co? Nic! Moje dziecko było takie jak wcześniej.

A wiecie jak działa publiczne karmienie piersią? Oswaja społeczeństwo. Im więcej mam karmiących w przestrzeni publicznej, tym bardziej wydaje się to nam normalne. Ja wcześniej myślałam, że to tak nie działa, a jednak. Ludzie wciąż nie są przyzwyczajeni (szczególnie starsze pokolenie) do obecności mam z malutkimi dziećmi np. w autobusach lub restauracjach.

Kiedyś nie było takiego zwyczaju, bo infrastruktura miejska nie była przyjazna wózkom, więc dzieci zostawiało się  w domu, a do miasta jechało się samemu po sprawunki. Teraz jest inaczej, ta rewolucja dzieje się na naszych oczach i ja się z tego ogromnie cieszę, bo mama nie może siedzieć całymi dniami sama w domu.

Gdyby ktoś mi 6 lat temu zaproponował udział w kampanii promującej publiczne karmienie piersią to od razu bym odmówiła.

A teraz się zgodziłam i to z jaką chęcią!

Musimy zmieniać zaściankowe poglądy o tym, że miejsce matki z dzieckiem jest w domu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że dziecko karmione piersią nie je z butelki i często nie używa smoczka. Więc kiedy dziecko płacze w przestrzeni publicznej to najskuteczniejszą metodą uspokojenia jest ssanie.

Często ludzie nie wiedzą, jak mają zareagować na mamę karmiącą. Czy powinni udawać, że jej nie widzą, czy może przypatrywać się? A może powinni traktować ją, jak każdego innego gościa w restauracji?

Jest wiele miejsc, w których nie bardzo wiemy, jak możemy się zachować, czy np. można karmić w kościele albo w parku.

Wiecie jak się nazywa ta kampania społeczna?

“Koniec zabawy w chowanego” – nie można było wymyślić lepszej nazwy. Kampania edukuje, oswaja, a przede wszystkim podaje mnóstwo rozwiązań hipotetycznych sytuacji, które mogą spotkać mamę karmiącą i jej otoczenie.

Razem ze specjalistami stworzyliśmy Vademecum kultury karmienia piersią w miejscach publicznych dla mam i otoczenia. Partnerem akcji jest Femaltiker, który wspiera mamy karmiące.

Vademecum możecie przeczytać TUTAJ

W akcji wzięły udział:

Agata z hafija.pl

Marta z Superstyler 

Alicja z Mamalla.pl

Jest to zbiór sytuacji, które mogą spotkać mamę karmiącą  w parku, w galerii handlowej, w kościele lub w restauracji. Często nawet personel nie wie jak ma reagować na mamę karmiącą swoje dziecko – właśnie dlatego powstało Vademecum.

Tu nasz film o karmieniu piersią w restauracji. W spocie wzięła udział – moja czytelniczka Ania. Dziękuję za ogromne zaangażowanie 🙂

A my razem z naszymi czytelniczkami nagrałyśmy filmiki, które przedstawiają hipotetyczne sytuacje związane z publicznym karmieniem piersią.

Eksperci z dziedziny psychologii i kultury zgodzili się odpowiedzieć na trudne pytania dotyczące uprzedzeń społeczeństwa. Wszystkie wypowiedzi są niezwykle interesujące i możecie je przeczytać lub obejrzeć TUTAJ.

Zachęcam Was gorąco do wspierania tej kampanii społecznej, bo dzięki temu możemy dotrzeć do jeszcze szerszego grona, które wciąż powiela mity na temat karmienia piersią, a tym samym ogranicza mamę karmiącą. Będzie nam bardzo miło jeżeli przyłączycie się do tej ważnej kampanii i udostępnicie ten wpis z informacjami o akcji.

A sama dodam od siebie, że ja mam dość tej zabawy w chowanego i wiem, jak ta kampania jest potrzebna, bo sama taką mamą byłam.

Komentarze

    Panie z wylewającym się biustem nikomu nie przeszkadzają, ale matka karmiąca dziecko, która najczęściej i tak nie afiszuje biustem, jest obstawiana. Ja akurat przez 2 lata i 3 miesiące karmienia synka chyba nigdy nie zrobiłam tego publicznie – po prostu ze względu na to, że wstydziłam się, a i raczej nie było takiej potrzeby. Niemniej uważam, że jeśli mama nie ma oporów to powinna karmić i już! 🙂

    BRRRRRRRRRRAWOOOOOOOOOOOO!
    Chyba z wrażenia założę sobie fejsbuka i bedę promować tę kampanię!!!!!
    /matka (długo)karmiąca

    W tym filmiku promującym publiczne karmienie piersią zabrakło mi karmienia piersią. Szkoda 🙁

    “Na żądanie” odnosni sie zarowno do dziecka jak i matki 😉 Tez uwazam ze szkoda ze w filmiku brak kp.

    Pierwsze dziecko urodzone w 2013 roku karmiłam 4 miesiące ze względu na presję ze strony męża i rodziców ( uwagi typu schowaj te cycki itp). Po czterech miesiącach straciłam pokarm. Drugie dziecko urodzone w 2016 roku wychowuję już sama i karmię do dziś. Nie ma to nic wspólnego z kampaniami i modami. Żyję w zgodzie ze sobą i tak to czuję. Gdy dzieci były malutkie karmiłam bez oporów w miejscach publicznych nie epatując wcale nagim biustem. Uważałam to za czynność zupełnie naturalną. Dziecko było zwyczajnie głodne. To nasza kultura wypacza naturę i czyni z niej akt seksualny. Jeszcze przed wojną w naszym kraju kobiety karmiły długo i nawet dawały się przy tym fotografować a hitlerowcy karmiącym matkom obcinali brodawki. Nie dajmy się zwariować. Kobieta jest kobietą i nic tego nie zmieni. Viva la vita!

    Jestem jak najbardziej za karmieniem piersią w miejscach publicznych! Jest to naturalne i nie powinno wywoływać żadnego zgorszenia czy tym podobnych uczuć. Jednakowoż, podobnie jak Autorka uważam, że jest to czynność wysoce intymna. Dlatego też moim zdaniem nie jest w porządku, za przeproszeniem, wywalanie cyca na środek stolika w restauracji czy innym miejscu, epatowanie nim i niemal szukanie zaczepki z każdym, kto chociaż przez sekundę, chcąc czy nie, spojrzy na to widowisko – niestety zdarza się to coraz częściej właśnie w poczuciu egzekwowania na siłę źle rozumianego prawa do karmienia w miejscu publicznym. W takim wydaniu jest to zwyczajnie widowisko i mało ma wspólnego z normalnym karmieniem dziecka na żądanie. Jest coraz więcej miejsc w przestrzeni publicznej specjalnie przystosowanych do karmienia dzieci (z wygodnym fotelem czy innym udogodnieniem), z których można korzystać. A jeśli komuś nie chce się iść gdzieś dalej i szukać takiego miejsca, wystarczy odrobina umiaru – ot chociażby lekkie okrycie biustu pieluszką. Nie mówię tu o konieczności chowania się czy rozstawiania parawanu jak na plaży w Kołobrzegu, ale o zachowaniu przynajmniej minimum intymności, swojej i dziecka.

    Aniu bardzo dobra kampania! Bardzo potrzebna. Cudownie zrealizowany filmik. Jestem przekonana, że coraz więcej kobiet będzie karmić w miejscach publicznych w komfortowych warunkach 🙂

    Jako mama jednego dziecka, mocno walczyłam o karmienie i strasznie się tym wszystkim spinałam. Zo nie chciała mojego mleka z butelki, w przestrzeni publicznej czułyśmy się źle w trakcie karmienia obie. Ja, bo było mi wstyd, jej bo wszystko ją rozpraszało i czuła moje nerwy. Z czasem było lepiej karmiłyśmy się na szlaku czy szczytach gór. Teraz, odkąd jest z nami Michał jest inaczej. On od początku wyluzowany, ja już nie zwracam uwagi na innych. Odkąd miał 3 tygodnie sporo zwiedzamy więc karmiliśmy się na mrozie w samochodzie, czy stacji benzynowej, ale i w upale przy stoliku w restauracji. W trakcie karmienia jesteśmy tylko on i ja, dlatego nigdy niczym się nie zasłaniamy. To po prostu niewygodne zwlaszcza teraz kiedy ma etap podnoszenia się, rozglądania i szarpania za włosy. Jeśli kogoś oburza karmienie piersią niech pójdzie na plażę wylewać swoje frustracje, bo tam więcej biustu widać niż kiedy dziecko ssie.

    Trzeba być pewną siebie ale też zachować się samej fair. Ja karmię piersią a jak wiem, że bedzie o to trudno, to laktator z truelife który kupiłam na wyjazdy własnie się przydaje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link