fbpx

Cała prawda o jedzeniu warzyw i owoców przez dzieci

“Mamo, to jest ble i nie będę tego jadł” – powiedział ostatnio Julek wygrzebując swoim pulchnym palcem kulki zielonego groszku spomiędzy ziarenek kaszy.

Jak to jest z jedzeniem warzyw i owoców? Dlaczego niektóre dzieci nie przepadają za nimi albo jedzą w kółko te same i nie chcą spróbować nowych?

Dziś przyjrzę się temu zjawisku znacznie szerzej i postaram się odpowiedzieć na pytania, które rodzą się w mojej głowie, kiedy kolejny raz staram się zachęcać moje dzieci do spróbowania kalarepki lub kiwi.

A zaczęło się od rozszerzania diety

U jednego dziecka wystartowałam metodą BLW, czyli podawania kawałków do samodzielnego jedzenia, a u drugiego od papek i BLW (a po roku przeszłam na samo BLW). Czy są jakieś różnice w późniejszej ilości zjadanych warzyw i owoców?

Ja nie widzę żadnych. Jedno i drugie je ich niewiele, a ja codziennie staję na głowie żeby jedli jeszcze więcej. Żeby Wam zobrazować zrobiłam listę.

No cóż, niewiele tego jest, ale i tak się cieszę, że te rzeczy jedzą. Aby trochę wprowadzić różnorodności i innych witamin to stosuję metodę na tzw. Matkę Polkę Przemytniczkę, czyli w miarę możliwości staram się przemycać inne warzywa i owoce w zupach, sokach, sosach, koktajlach, ciastach itd.

Wciąż zadaję sobie to pytanie, dlaczego dzieci nie chcą jeść niektórych warzyw i owoców albo jedzą wciąż te same. Odpowiedziała mi na nie moja 6-letnia córka, kiedy podałam jej ogórka (a akurat go nie lubi). Zapytałam ją dlaczego go nie zje. Bez zająknięcia mi odpowiedziała. A jej odpowiedź dosłownie mnie zszokowała i zaczęłam w końcu rozumieć dzieci, które nie chcą czegoś jeść (nie tylko warzyw i owoców). Zapewne jesteście ciekawi, co odpowiedziała mi córka, którą zapytałam dlaczego nie zje ogórka.

“Bo jest niepyszny”

To jedno zdanie spowodowało, że w końcu zrozumiałam, dlaczego je 15 rzeczy na krzyż i nie chce próbować nowych. Czyli wnioskując z jej odpowiedzi rzeczy do jedzenia dzielą się na pyszne i niepyszne, nie ma takich, które są w miarę, albo “zjem je żeby się nie zmarnowały chociaż wcale mi nie smakują”.

Ona je tylko to, co jej bardzo smakuje, czyli jest pyszne. Według mnie jest to bardzo zdrowy nawyk, który teraz bardzo pielęgnuję, bo świadczy o umiejętności słuchania siebie, odrzucania propozycji innych, które nie są dla mnie dobre.

Po tych słowach przestałam namawiać jedzenia innych rzeczy spoza ich listy. Za każdym razem jednak, kiedy nie znają smaku danej potrawy namawiam do spróbowania, bo może akurat okaże się “pyszne”. (bardzo często z mizernym skutkiem)

Jakie mogą być inne powody, dlaczego dzieci nie lubią niektórych warzyw i owoców?

  1. Nie mają dobrego przykładu “z góry” – co z tego, że nakładamy im warzywa i owoce na talerz, skoro sami ich nie jemy. Dzieci naśladują nas na każdym kroku i jeżeli siedzimy z nimi przy stole podczas posiłku i razem jemy TO SAMO pokazujemy im, że to jest dobre. Jest to atawizm, który został nam po przodkach – dziecko widzi, że się czymś nie zatruliśmy i żyjemy. Wtedy może chcieć czegoś spróbować.
  2. Niechęć do nowości – to też atawizm, który mózg interpretuje w ten sposób “Nie jedz nic nieznajomego, bo to może być trucizna”. Co innego, jak już dane warzywo lub owoc jest lekko oswojone.
  3. Inny sposób podania – nie da się zawsze identycznie przygotowywać dań, a czasami nawet nie zwracamy na to uwagi, że podaliśmy coś inaczej niż zwykle. Dla dzieci ma to ogromne znaczenie, bo pierwszym zmysłem, który ocenia, czy dana rzecz do jedzenia się nadaje jest WZROK. Wystarczy rzut oka i już wiedzą, że nie będą tego jeść.
  4. Wymieszane – dla niektórych dzieci jest to bardzo ważne aby składniki były podane oddzielnie – warto respektować ich potrzeby, bo nic to nas nie kosztuje, a dla nich jest determinantem.
  5. A może ma alergię lub nietolerancję? – organizm ludzki jest bardzo mądry, ja np. nie przepadam za strączkami – one totalnie mi nie służą i dlatego ich nie jem. Tak samo było z Lilą – miała alergię na cytrusy, która już jej dawno przeszła, ale do dziś nie je ani mandarynek, ani nic, co z cytrusami miało coś wspólnego.
  6. Zaburzenia integracji sensorycznej – często dzieci, które mają zaburzenia SI przejawiają różne problemy z jedzeniem. Często nadwrażliwość jamy ustnej wymaga konsultacji ze specjalistami, ale dzięki odpowiedniej terapii udaje się wypracować dobry efekt.
  7. Nie bo nie – nie wiem czy też tak macie, ale ja nie znoszę jak ktoś mnie zmusza do jedzenia. Oczywiście jak byłam mała, to byłam niejadkiem. Mam tak do teraz – jeżeli tylko ktoś mnie namawia do czegoś, na co nie mam ochoty do jedzenia to pojawia się u mnie wewnętrzna blokada, która nie pozwala mi tego zjeść.

I jak w tym wszystkim my rodzice mamy pilnować zalecanych 5 porcji warzyw, owoców lub soku (400 g w sumie – 3 porcje warzyw, 2 porcje owoców, w tym jedna możą być szklanka soku 200 ml)?

Jest to niezłe wyzwanie. Chociaż staram się zawsze dorzucać coś zdrowego, to nie zawsze mam czas na przygotowanie. Jak podają specjaliści ds. żywienia jedną porcję można zastąpić sokiem. Także ten pasteryzowany, dostępny w sklepach powstaje z warzyw i owoców, zgodnie z prawem sok owocowy nie może być dosładzany, a żaden sok nie może zawierać konserwantów, barwników i żadnych sztucznych substancji.

Taki sok jest pełnowartościowym źródłem witamin i minerałów np. szklanka lub kartonik soku pomarańczowego zaspokaja ok 50-60% dziennego zapotrzebowania na wit. C!

Jak to u nas wygląda?

Jak te 5 porcji (zalecane są 3 porcje warzyw i 2 owoców) wpisuje się w przykładowy jadłospis dzienny.

  • owsianka z mrożonymi malinami
  • kanapki z hummusem i papryką, a do tego sałatka z warzyw (sałata, pomidor, ogórek)
  • kasza, warzywa na parze (brokuły- Jul, marchew Lila), pupleciki z koperkiem
  • szklanka 200 ml ulubionego soku
  • gofry gryczane z pokrojoną gruszką i sałatką z sezonowych owoców

Przyznaję, że codziennie o tym zapominam żeby dawać dzieciom 5 porcji dziennie i sama się na tym łapię również w moim jadłospisie. Dlatego chciałam Was zainspirować żebyście razem ze mną przystąpili do wyzwania #WYZWANIA5PORCJI i wydrukowali poniższą tabelkę. Zaznaczajcie sami lub poproście dzieci aby pilnowały 5 porcji warzyw, owoców lub soku dziennie. Ta kartka będzie Wam też przypominać o naszym wyzwaniu. To co, zaczynamy?

tabelka do druku

Program sfinansowany ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. Organizator Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis kliknij “Lubię to” i udostępnij go swoim znajomym – podziękują Ci.

Komentarze

    Bardzo fajny wpis. Tabelka to też dobra opcja.
    Należy jednak podkreślić, że sok nigdy nie przyniesie tyle samo dobra co warzywo lub owoc, więc w szczególności powinniśmy dzieci zachęcać do jedzenia warzyw i owoców po prostu.
    Jeśli chodzi o soki, to dodać należy, że soki warzywno-owocowe czyli np. popularne wśród dzieci marchewkowo-owocowe mogą być słodzone i na to warto zwracać uwagę! Bo można znaleźć soki warzywno- owocowe bez dodatku cukru.
    I jeszcze, co może być godne zastosowania- tabelka niech będzie wypełniana przez całą rodzinę! Nie tylko przez dzieci 🙂

    Cześć! Cieszę się, że wpis Ci się podoba, mam nadzieję, że wykorzystasz tabelkę:)
    Jak najbardziej zgadzam się, że trzeba czytać etykiety produktów i zwracać uwagę na ich skład i wybierać te, które są dopasowane najlepiej dla Ciebie i Twojej rodziny. We wpisie przedstawiłam sok jako 1 z zalecanych 5 porcji warzyw i/lub owoców w ciągu dnia, a nie jako substytut tych produktów. Warto, wiedzieć, że szklanka soku pojawiła się też w Nowej Piramidzie Zdrowego Żywienia i Stylu Życia Dzieci i Młodzieży, jako element zbilansowanej diety, który może pomóc nam w spożyciu rekomendowanych minimum 400g warzyw i owoców w ciągu dnia, a jak dziecko zupełnie nie przepada za warzywami i jest ryzyko, że w ogóle ich nie będzie jeść, warto podejmować różne próby „przemycania” warzyw do codziennego menu. I jeszcze ciekawostka o biodostępności soków! Proces pasteryzacji może zwiększać biodostępność niektórych składników – na przykład aktywność ważnego dla zdrowia likopenu w pasteryzowanym soku pomidorowym wzrasta 2-3-krotnie!

    Hmmm no tak 5 porcji chyba jakoś nie do końca nam wychodzi. Najlepiej owoce wiadomo… A z warzywami ciągle próby z mojej strony ale czasem mój 2latek mnie zadziwia podbierając plasterek surowej pietruszki którą pokroilam do zupy… Uwielbia buraki i marchewkę albo ogórki gruntowe(tych wielkich nie dotknie) albo mał@osolne. Ale zupa jest najlepsza w tej kwestii albo koktajl… U nas nie ma dnia bez koktajli z reguły ze szpinakiem i selerem naciowym-jako dodatek do banana i mleka roślinnego i orzechów… Wyzwanie podejmujemy!!!

    Mój syn je tylko jabłko i marchewkę,Ale tylko z rosołu!!! Ma 6 lat. Więc Pani tabelka co jedzą dzieci jest super,zazdroszczę. Córka lat 4 je wszystko, nawet oliwki.

    Eee… to Twoje dzieci to są mistrze w jedzeniu warzyw i owoców. Mój syn 5 letni z owoców: jabłko i to starte z musli (chociaż kiedyś wcinał całe razem z ogryzkiem :D) truskawki, maliny i może winogrono, a z warzyw: ogórek , ewentualnie pomidor. Tyle chyba tego wszystkiego by było. Jak był mały, to wcinał wszystko. Còrce młodszej “idzie” troszkę lepiej z tym 🙂 ale ogólnie “masakracja” 🙂

    Te 5 porcji to muszą być świeże warzywa i owoce? Czy liczą się też np. suszone pomidory, oliwki i suszone owoce?

    Ja sie dam zabic za jablko. Wcinam cale opakowanie lisci szpinaku, z rukola lub bez. papryke chrupie bez niczego, nad ogorkiem dostaje gesiej skorki z rozkoszy. Uwielbiam buraki, selera pieczonego, pietruszke… Za tradycyjna salatka warzywna nie przepadam. Mojego meza jego mama katowala tartym jablkiem z marchewka – facet po 35 latach nie wezmie dobrowolnie jablka do buzi. Serio. A nasze dzieci? Z TAKIM przykladem z gory? Syn ma klopoty SI plus duzy opor wobec nowosci. Zje jablko (zaszantazowany), gruszke, ogorka kiszonego, brokula. Corka – zje ze mna pare lisci, moze kielka, banana, jablko jesli zagroze wylaczeniem tv… tak, jakby moja milosc do owocow/warzyw nie miala znaczenia.
    A ja nigdy nie zapomne uczucia chrupania marchewki prosto z ziemi na wakacjach na wsi. Jablek zrywanych z poldzikiej jablonki, gruszek z gruszy nad bagniskiem… to byl COS!
    Dzieci tego teraz nie maja – gdyby zdobywaluy warzywa tak, jak my 35 lat temu, mialyby do nich inny stosunek. Te z talerza sa…. mdle, badzmy szczerzy 🙂

    Moja osobista opinia jest taka, że dziecko, można “nauczyć ” jeść większość naprawdę róznych rzeczy. jeśli od wprowadzania diety przywyknie do niektórych smaków po prostu bedzie je jadł. wiadomo z wiekiem gusta się kształtują, coś może odpaść, zwłaszcza jak dziecko poznaje smaki konkurencyjne dla kalafiora – słodkie placki z cukrem na ten przykład. mój syn choć słodkie zna, odkąd skończył rok chrupie chlorelle i spiruline jak cukierki ( choc smak pozostawia wiele do życzenia ) ; jest po prostu przyzwyczajony do czegoś co zna od “zawsze”. dziś zjadł jakieś 6 małych liści nori ( smakują jak surowa ryba ) i serce mi rosło jak na to patrzyłam. jesli mogę coś doradzić czytelniczkom – nie poddawajcie się, sałatkę z zielonych liści nie od razu polubił, robiłam codziennie przez 4 tygodnie, zachęcałam ale to wszystko i czwartego tygodnia syn polubił 🙂

    A co z zupami warzywnymi, leczo? Ja ogolnie lubie robic dania podobne do leczo. Łatwo odgrzac i podac z ryzem, kasza lub makaronem. A wrzucic mozna wszystko: brokula, kalafiora, cebule, pora, ziemniaki, szpinak, pomidory, cukinie, dynie, buraki, marchewke, groszek, kukurydze itp. Podobnie z piekarnika warzywa pieczone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link