fbpx

Jak skutecznie nauczyć dziecko języka angielskiego? + BONUS darmowy ebook z zabawami

W dzisiejszych czasach język angielski jest nawet w żłobkach. Dzieci od małego są często otaczane piosenkami w tym języku, oglądają świnkę Peppę w oryginale i czytają z rodzicami książki w tym języku. Nikogo już nie dziwi to, że rodzice myślą o dodatkowych zajęciach z języka angielskiego. 

Pojawia się za to mnóstwo pytań o to, czy warto. Czy może zajęcia w przedszkolu i szkole wystarczą? Dziś rozmawiam z Dorotą Tolsdorf, właścicielką szkoły językowej, metodykiem i doświadczonym lektorem języka angielskiego. Ponadto, Dorota jest też trenerem  – szkoli nauczycieli języków pracujących z dziećmi oraz jest autorką scenariuszy zajęć językowych dla przedszkolaków. 

Czy warto uczyć języka angielskiego od małego? Chodzi mi o takie sytuacje, kiedy znam język w miarę dobrze i chcemy zaznajamiać dziecko od samego początku.

Zawsze warto! Dzieci chłoną język w mig, jeśli tylko zadbamy o prawidłowe warunki do przyswajania tej wiedzy. Jeśli znamy język dobrze i jesteśmy pewni swoich umiejętności to oczywiście możemy „ćwiczyć” w domu.  Najchętniej odpowiedziałabym dość przewrotnie – absolutnie nie uczmy dzieci – bawmy się!

Wplatajmy język w codzienne sytuacje, nazywajmy produkty z których robimy śniadanie czy obiad, nazywajmy czynności i przedmioty, czy ubrania. Świetnie sprawdzają się też rutyny – wierszyki na dobranoc, czytanie książeczek czy wyliczanki przed wyjściem na spacer. Unikajmy natomiast komunikatów: „Chodź, poćwiczymy teraz angielski” albo „Powiedz coś po angielsku” czy jeszcze gorsze „A jak jest pies po angielsku?”.

Sztuczność powyższych sytuacji na pewno nie przyczyni się do rozwoju językowego dziecka, a zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że może je łatwo zniechęcić. Ważne, aby ta komunikacja miała jakiś cel: niech dziecko poprosi o coś do picia, odpowiednio zareaguje na prośby o umycie ząbków czy ubranie butów, niech więc angielski będzie w naturalnym dodatkiem do codziennego życia, który stopniowo będziemy wprowadzać. 

Co możemy robić z małymi dziećmi w domu jeżeli nie znamy dobrze angielskiego, a chcemy żeby dziecko się osłuchiwało?

Myślę, że wtedy warto zgłosić się do dobrej szkoły językowej. Dobrej, czyli takiej która oprócz kolorowych materiałów i  angażujących zabaw zaprezentuje nam program, który chce zrealizować w danym roku szkolnym. Jeśli sami nie znamy języka, ważne też jest wsparcie, jakie szkoła językowa chce przekazać rodzicom – w postaci dziennika elektronicznego, wskazówek do ćwiczeń w domu, nagrań piosenek, historyjek czy dostępu do interaktywnej platformy lub aplikacji.

Warto również wziąć udział w zajęciach otwartych – zobaczyć w jakiej atmosferze odbywa się lekcja, upewnić się, że grupa jest mała, a lektor posługuje się językiem na dobrym poziomie. Jako rodzic, zapytałabym też o to w jaki sposób lektorzy utrwalają i powtarzają z dziećmi wprowadzany materiał językowy.

Obecnie wiemy już sporo o procesach pamięci – dzieci uczą się niebywale szybko, ale równie szybko zapominają. Zresztą nie tylko dzieci. Wystarczy spojrzeć na krzywą zapominania Ebbinghausa, z której jasno wynika, jak często potrzebujemy powtórek. Zwróciłabym jeszcze uwagę na to, czy lektor uczy pojedynczych, wyizolowanych słów, czy wprowadza zwroty i frazy. To bardzo ważne, aby od samego początku pokazywać dzieciom język w kontekście.

Wielu z nas, dorosłych ma świadomość, że zna mnóstwo słów, ale trudno nam jest je łączyć w zdania, dlatego warto zastosować inne podejście (mowa tu o Lexical Approach), w którym dzieci od samego początku posługują się gotowymi „kawałkami zdań” i łatwiej jest im tworzyć pełne wypowiedzi. 

Wielu rodziców chce „osłuchać” swoje pociechy z językiem przez włączanie bajek i piosenek po angielsku. Absolutnie nie chcę powiedzieć, że to nie przyniesie efektu. Jednak zdecydowanie stoję na stanowisku, że powinniśmy uczyć komunikacji, która ma cel. Słuchanie bajek spowoduje, że być może powiększymy zasób słownictwa i struktur, ale z pewnością nie doprowadzi do opanowania języka w dobrym, komunikatywnym stopniu. 

Angielski w przedszkolu – czy dziecko w grupie 25 osób jest w stanie czegoś się nauczyć? (kiedy nauczyciel jest tylko jeden i nie ma prac domowych do powtarzania)

Praca z dużą grupą jest naprawdę sporym wyzwaniem dla nauczyciela, ale bardzo cieszy mnie, że zajęcia z języka są w przedszkolach częścią podstawy programowej. Dobrze prowadzone zajęcia, odpowiednio dobrane piosenki, historyjki i często powtarzany materiał na pewno przyniosą efekt.

Warto zaglądać na „gazetkę językową” w przedszkolu, może pojawią się tam tematy zajęć, wprowadzane słownictwo albo tytuły ogólnodostępnych w internecie piosenek. Zawsze zachęcam rodziców do brania czynnego udziału w procesie rozwoju językowego ich dzieci. Pamiętajmy, że nauka języka to proces, tu nie ma  cudów i dróg na skróty – potrzeba zaangażowania trzech stron – nauczycieli, samych uczniów, jak również ich rodziców. 

Angielski jest teraz wszędzie, czy jak zapiszemy dziecko na dodatkowe lekcje to, czy nie będzie się nudziło później w szkole?

Ha! To bardzo dobre pytanie! Wielu z nas jest przekonanych o tym, że nie powinniśmy uczyć dzieci „na zapas” albo „do przodu”. Do nie dawna byłam przekonana, że nie będziemy „uczyli” naszego 5 letniego syna liter i czytania właśnie z obawy „bo w szkole będzie się nudził”. A chwilę później stwierdziłam…a właściwie czemu nie?

Dlaczego nie wykorzystać potencjału, chęci i łatwości jaką mają dzieci do przyswajania nowej wiedzy? Tym bardziej, że wiele szkół językowych podaje język w innej, powiedziałabym nowoczesnej formie niż tradycyjny, szkolny system. Cudownie jest obserwować rozwój umiejętności językowych dzieci, więc jeśli tylko dziecko jest chętne, pozbyłabym się takich obaw. 

Jaka metoda jest najlepsza? Jak uczyć angielskiego dzieci, które nie potrafią czytać ani pisać?

Jest wiele metod, myślę, że niemożliwe jest wskazanie jednej jako „najlepszej”. Szukajmy zajęć prowadzonych zgodnie z możliwościami i potrzebami dziecka w danej grupie wiekowej. Ważne aby dzieci były „zanurzone” w języku podczas zajęć (rozumiem przez to, że lektor używa języka docelowego przez prawie całą lekcję), a lekcja miała swoje rutyny i stałe elementy, przez co dzieci będą wiedziały jak uczestniczy w poszczególnych aktywnościach, a poczucie bezpieczeństwa będzie zagwarantowane.

Dzieci nie muszą umieć czytać i pisać przyswajać język. Przecież gdy uczą się języka ojczystego też nie znają liter, a komunikują się już w wieku kilku lat. Pamiętajmy też, że dzieci uczą się mimowolnie, nie wiedzą że są częścią procesu dydaktycznego – dzieci mają się dobrze bawić, a to lektor ma wiedzieć, jaki cel chce osiągnąć wprowadzając daną aktywność. 

Czy bez pracy w domu można się uczyć języka z powodzeniem?

Oczywiście, że można nie „pracować” w domu. Natomiast efekt będzie najwidoczniejszy wtedy, kiedy utrwalania będzie dużo, nie tylko w czasie zajęć. Nie można się „przeuczyć”, dlatego jeszcze raz podkreślam, że powtórki mają moc! 

Dziękuję za rozmowę!

Komentarze

    Czy jest jakaś granica wieku od której warto dziecko posłać na dodatkowe zajęcia? Rozważam wysłanie córki (4l) na zajęcia z native speakers – zależy mi właśnie na zywym kontakcie z jezykiem i osluchaniem sie z jego melodia. Tylko nie wiem czy już teraz czy może poczekać jeszcze rok? Zaznaczam że córką w p-kolu ma zajęcia z j angielskiego więc jakiś kontakt z jezykiem ma…
    Pozdrawiam serdecznie

    Czy tylko mnie mocno razie kiedy logopeda poleca pracę z dzieckiem w drugim języku kiedy jeszcze nie opanuje w pełni głosek języka ojczystego?
    I te prace domowe… takie to bliskościowe, że hej 😉

    Chyba powinnam dodać, że post jest skierowany do rodziców dzieci w normie rozwojowej. Mi osobiście zabawy bardzo się podobają i nie są wpisane w żaden nurt.

    Nie przesadzajmy, a co z dziećmi dwujęzycznymi by się stało, gdyby tak miały czekać do całkowitego opanowania jednego języka? Mówię właśnie jako osoba trójjęzyczna 😉

    Rowniez trzyjezyczna I jak widac wokolo roznie z tym bywa 😉 Nawet w UK od jakiegos czasu ( I pewnie z jakiegos powodu, skoro taka zmiana 😛 ) zalecaja NAJPIERW jezyk ojczysty.
    Kobieta pracjaca w szkole syna z cudzoziemcami mowi, ze dziwi sie dlaczego rodzice mowia do swoich dzieci w obcym jezyku, czesto brdzo niepoprawnie. Sama mowi w trzech: ang., francuski i troche po Polsku.Nauka przez zabawe jak najbardziej: spiewanie rymowanek, bajki, zajecia…

    To ja napisze jak to bylo ze mna 🙂 Jako dziecko ogladalam w tv jakas bajke… nie pamietam juz tytulu niestety, ale dzieki niej pokochalam jezyk angielski. Razem z babcia tez ogladalam Mode na sukces. Tak wiem, ha ha 😀 I poza lektorem slychac bylo oryginalne wypowiedzi. Z angielskim w szkole zetknelam sie dopiero w wieku okolo 12lat. Szybko stalam sie najlepsza w klasie. Pamietam jak kolezanka czytala swoje wypracowanie I nauczyciel chcial jej postawic 5, jednak po przeczytaniu w domu to ja jako jedyna z klasy dostalam 5, bo podobno ja to ‘czulam’, a ona dostala 4. Gdy zmienialam szkole srednia pani od angielskiego byla zawiedziona, ze odchodze, miala nadzieje, ze bede zdawac rozszerzona I znow, ze ja to po prostu czuje. Nawet podarowla mi wtedy swoj slownik, o jakim po cichu marzylam, ale jak dla licealistki I tamte czasy cena byla dla mnie za wysoka. Jak sie uczylam? Tv glownie 🙂 Filmy. Wielu innych moich kolegow I kolezanek z popularnych piosenek. Dlatego nie zgodze sie, ze bajki w tym jezyku sa zle. Jak inaczej moglam sie uczyc? moich rodzicow nie bylo stac na dodatkowe zajecia, ktore ja nawet w lyceum, gdy sobie dorabialam uwazalam za zbedne, bo mozna samemu.
    Duzo tez pislaam 🙂 Za darmo odrabilam prace domowe dla starszych I mlodszych, pisalam prace na studia dla kolegow I kolezanek, a nawet 2x ktos do nie zadzwonil podczas egzaminow. Dorabiajac kupowalam sobie ksiazki do ang, robilam cwiczenia. Serio momentow kiedy wbijalam sobie slowka do glowy bylo niewiele. Zaskakujace bylo, ze niektorzy chodzacy na repetycje gorzej z tym jezykiem sobie radzili, a przeciez np.moja przyjaciolka miala mase cwiczen do domu, codzila do jednego z lepszych ogolniakow I nauczycielka mowila z nimi po ang. Kolega, ktory byl dobry z ang. poszedl do zawodowki, do tej pory mi szkoda. 🙁 I jak to jest? ze jedni maja pod gorke m.in.finansowo, a osiagaja wiecej niz ci, ktorzy majato wsparcie od rodzicow wlasnie np.jesli chodzi o korepetycje czy wlasne 4 katy.
    Dodam, ze moi rodzice nie wnikali w moja nauke, tata nawet zartowal widzac mnie przy ksiazkach: znowu dla kogos cos piszesz. Dla innych to byla mobilizacja, niby nie dostawalam zaplaty pienieznej, czasem cos mi kupili, ale JA bardzo duzo zyskiwalam.
    Po co to pisze? Bo moze nie kazdego kto czyta ten I podobne blogi stac na zajecia dodatkowe, moze mieszkaja na wsi I nie maja takich mozliwosci jak ludzie mieszkajacy w miastach, ze mozna. 🙂
    Domyslam sie, ze duzo zalezy od predyspozycji. Jedni szybko lapia jezyk/I inni maja trudniej. Jak ze wszystkim

    Najłatwiej jest jak rodzice posługują się językiem obcym płynnie bo wtedy można po prostu zacząć mówić w tym języku a dziecko zacznie łapać w locie 🙂

    Czy warto zapisać 2 letnie dziecko na zajęcia angielskiego, skoro jeszcze nie mówi po polsku??

    A czy warto zapisać 2 letnie dziecko na zajęcia angielskiego, skoro jeszcze nie mówi po polsku??

    To po pierwsze wybrałabym się do logopedy – warto żeby specjalista obejrzał dziecko. Zapytajcie też o naukę języków ojców- przy opóźnionym rozwoju mowy jest niewskazana

    Byliśmy już u logopedy. Może źle ujęłam, że synek nie mówi – mówi pojedyncze wyrazy (głownie sylaby pierwsze lub ostatnie), nie łączy ich jeszcze ze sobą. Pani powiedziała, że do 3 r.ż. nie mamy się martwić, dostaliśmy ćwiczenia np ruszanie językiem, dmuchanie itp.
    Mówimy dużo do Julka, czytamy też dużo książek. Mamy nadzieje, że wkrótce się rozkręci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link