fbpx

Jak mądrze wprowadzać dzieci w świat technologii?

Przyszło nam żyć w takich czasach, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki lub też na jedno kliknięcie. Mamy szeroki dostęp do nowości, ułatwień i gadżetów. Podajemy wszystko dzieciom na tacy, trochę rekompensując to, czego my nie mieliśmy w swoim szaroburym dzieciństwie. Podobno dzieci mają teraz o wiele łatwiej, właśnie ze względu na dostęp.

A ja się z tym nie zgadzam. Albo zgadzam się połowicznie, dzieci mają łatwiej, ale rodzice trudniej.

Żyjemy w czasach nadmiaru, który udostępniony bez ograniczeń utrudnia rozwój dzieci.

Nasi rodzice nie mieli tylu możliwości i chociaż chcieli – często nie mogli sobie pozwolić na dostarczenie tylu dóbr. Dostrzegam duży paradoks.

Kiedyś niedobór wszystkich atrakcji i wielka chęć do dostarczania

Dziś NADMIAR i gotowość rodziców do ograniczania

Jak odnaleźć się we współczesnym rodzicielstwie i nie zwariować?

Ostatnio rozmawiałam ze znajomą mamą, która martwiła się, że nie daje 5-letniemu dziecku grać w edukacyjne gry na tablecie. Z jednej strony nie chciałaby zostawiać dziecka w tyle, bo przecież dzieci  w tym wieku potrafią puścić ulubioną bajkę na youtubie. Wiedziała też, że prędzej czy później będzie musiała wprowadzić dziecko w świat elektroniki. Zastanawiała się tylko jak to zrobić mądrze.

Opowiem Wam jak jest u nas

Od samego początku ograniczaliśmy nadmiar bodźców, co pewnie zdążyliście już dawno zauważyć i skoro tu dalej ze mną jesteście to znaczy, że ta idea jest Wam bliska.

Czym jest nadmiar w takim razie? Jak znaleźć tę strefę komfortu swojego sumienia, a jednocześnie zaspokoić ciekawość dziecka oraz jego potrzebę obcowania w technologicznym świecie?

Moja 4- latka, gdybym jej tylko pozwoliła oglądałaby by bajki 12 h non stop i kiedy bym w końcu je wyłączyła to i tak by powiedziała, że to mało.

Nie chcę również popadać w skrajność, a co za tym  zupełnie odciąć ją od technologii i udawać, że nie istnieje.

Specjaliści głoszą swoje górnolotne tezy o szkodliwości telewizji, grania w gry, używania aplikacji itd. Czy słusznie? Nie wiem. Wiadomo, lepiej jest wiedzieć niż nie, ale wg mnie, żaden radykalizm nie jest dobry.

Trzeba wypracować system i trzymać się niego

Nie ukrywam, że  w świat technologii wprowadziliśmy córkę bardzo wcześnie – mało tego, używaliśmy smartfona zamiast smoczka. W sytuacjach podbramkowych, kiedy jazda samochodem się dłużyła lub w restauracji po zjedzeniu obiadu puszczaliśmy jej piosenki z yt. Uspokajała się momentalnie.

Teraz mam mieszane uczucia co do naszego zachowania, ale nie zastanawiam się nad tym, bo wiem, że widocznie nie mieliśmy innej opcji. Włączaliśmy rytmiczną piosenkę w sytuacjach kiedy byliśmy pewni, że marudzi z nudów i jako atrakcję wybieraliśmy smartfon.

Około 2 r.ż zaczęła oglądać dłuższe bajki (5-minutowe),  a z wiekiem powoli wydłużaliśmy czas. Od początku też uczyliśmy ją, że smartfon nie jest do zabawy. Nie dawaliśmy go do rąk tylko sami trzymaliśmy lub ustawialiśmy przed nią. Kiedy zobaczyłam, że bajka puszczona przed snem stała się rytuałem to… przestaliśmy je włączać.

Uznaliśmy, że taki nawyk wcale nie jest dobry i wolałabym puszczać bajkę o różnych porach i niezależnie od innej czynności. Taki system zadziałał u nas lepiej, bo skończyły się błagania o „bajecke”.

Do dziś mamy kilka zasad, które wg mnie są kluczem do rozsądnego używania urządzeń i bardzo nam ułatwiły:

  1. NIGDY podczas jedzenia. Przerażają mnie telewizory montowane w kuchni, czy też tablety przed dziećmi w czasie jedzenia. Znam to z autopsji – ilość pochłanianego wówczas jedzenia jest znacznie większa niż odczuwany głód.  Odwracanie uwagi dziecka ekranem wpływa bardzo źle na przyszłe nawyki żywieniowe. Mało tego, wg mnie psuje relację z innymi członkami rodziny. Przecież posiłek to chyba najlepsza okazja żeby zebrać wszystkich i porozmawiać. WYJĄTKIEM są rodzinne seanse filmowe kiedy raz na jakiś czas jemy przy TV. Wtedy robię popcorn i razem siadamy przed telewizorem.
  2. NIE CODZIENNIE – tak jak pisałam wyżej, kiedy zobaczyłam, że oglądanie bajki stało się nawykiem to zmieniłam go kompletnie. Nie chciałam aby brak powodował ataki histerii oraz błaganie. Są dni kiedy korzysta z technologii sporo, a są takie, że w ogóle.
  3. NIE PRZED SNEM – urządzenia emitują bardzo jasne światło, które hamuje wydzielanie się melatoniny, czyli hormonu snu. Mało rodziców wie, że oglądanie bajki czy też granie w grę na telefonie przed snem jest dla dzieci… stresujące.

Stuart Shenker, autor Self-Reg pisał dość obszernie  w swojej książce o ukrytych stresorach. Czym one są?

Są to rzeczy lub bodźce, które na pierwszy rzut oka uspakajają dzieci ale naprawdę tak bardzo angażują zmysły, że dziecko jest wyłączone. Spokój naszego dziecka jest tylko pozorny, bo zazwyczaj w jego układzie nerwowym dzieje się w tym czasie za dużo.

Wyłączenie bajki lub zabranie smartfona zazwyczaj powoduje opór. Tak tak jakby zabrać dziecku środek odurzający. Często bezpośrednio po zakończeniu dzieci potrzebują sporo czasu aby układ nerwowy powrócił do poprzedniego stanu.

oto one

4.  SPRAWDZONE TREŚCI – warto wiedzieć co dziecko ogląda. My mamy kilka bajek na cenzurowanym i ich nie puszczamy.

5. NIGDY JAKO KARA LUB NAGRODA – akurat my nie stosujemy takich metod, ale wiem, że niektórym się to zdarza. Ale u nas było dość widoczne pewne warunkowanie np. kiedy ja musiałam pracować, włączałam córce bajkę. Ona tak szybko się tego nauczyła, że od rana chodziła za mną i smęciła: „No kiedy w końcu będziesz pracować”, co było dla niej jednoznaczne  z tym, że będzie oglądać bajkę. Przerwałam i ten nawyk.

6. CIEKAWSZE ALTERNATYWY – pamiętam, że jak sama byłam mała to miałam bardzo dużą styczność z codziennymi pracami domowymi, czy też zabawami w realu u babci na wsi. Bajka była tylko wtedy kiedy była okropna pogoda, czy też nie było nic ciekawszego. A teraz tak mało dzieci ma styczności z życiem realnym, że ATRAKCJĄ jest dla nich pomoc mamie w gotowaniu czy też podlewaniu kwiatów. Wg mnie nie powinno tak być i warto angażować dzieci do takich prac. Wiecie ile radości sprawia wyczyszczenie liści kwiatka z kurzu mokrym wacikiem? Albo wspólne gotowanie?Ostatnio poprosiłam Lilkę żeby wzięła mokrą chusteczkę i przetarła swoje buty  z kurzu. Wiecie co zrobiła? Wyczyściła WSZYSTKIE, które stały w przedpokoju.

7. NIE NA WŁASNOŚĆ – mamy w domu stary tablet, który leży nieużywany i TEORETYCZNIE mogłabym powiedzieć, że jest to jej tablet, gdzie ma swoje bajki, swoją muzykę czy też aplikacje. Nie zrobię tego, bo wtedy wymknie mi się to spod kontroli. Wolę za każdym razem wstawać, włączać, wyłączać i wiedzieć kiedy to robi niż dla wygody odciąć od mojego wpływu. Nie wiem ile lat jeszcze minie, zanim podarujemy jej na własność takie urządzenie.

Jeżeli któregoś dnia zapytam dziecko co by wolało: smartfon do zabawy, czy też robienie wspólne pizzy i odpowie, że to pierwsze to uznam, że poniosłam porażkę rodzicielską.

Tak bardzo często dbamy o bezpieczeństwo i porządek, że zapominamy o podstawowych potrzebach dzieci takich jak kontakt z drugim człowiekiem oraz realne zabawy.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis kliknij: Lubię to lub udostępnij go swoim znajomym https://www.facebook.com/nebuleblog/

Komentarze

    A z jakiego powodu? Ja również ciekawam 🙂

    Pilnowanie aby nie powstawały nawyki to bardzo dobre posunięcie.
    Ja natomiast pilnuje tylko jeden nawyk: jak powiem “Kacper jedna bajka” – to pozwalam mu oglądać tylko jedną choćby nie wiem co się działo. Teraz ma 4 lata i jak powiem że może oglądnąć jedną bajkę lub zagrać jedną grę to mogę wyjść z pokoju i wiem, że oglądnie jedną i wyłączy tablet bez pilnowania.

    Poza tym póki co jak ma alternatywę zabawa z tabletem czy z tatą to póki co nie muszę się martwić 🙂

    YYY, może inaczej. Mamy bajki, które oglądamy, a innych nie. Tych bajek, które ogląda jest może 10 – włączam tv o konkretnej porze i ogląda, albo bardzo lubi też bajki z Netflixa.

    Aniu,
    A czy dajesz Lilce aparat fotograficzny?
    Oczywiście nie mam na myśli Twojej lustrzanki tylko jakiś prosty kompakt, którego w razie czego nie będzie żal.
    Moja 4 latka lubi bawić się aparatem i w końcu na zdjęciach możemy być wspólnie z mężem 🙂

    Nie mam właśnie takiego – czasami daję jej moj telefon albo kamerę gopro. A to bardzo fajny pomysł, może je kupimy np. na gwiazdkę.

    U nas bardzo podobnie, z jedna różnica – lepiej się sprawdza stała pora na bajkę. Jeśli jej nie ma to właśnie syn nudzi żeby mu włączyć non stop. A tak to wie że bajka jest po spacerze i spokój 🙂

    Witajcie Kochani, super blog i wiele interesujących tematów jestem mamą siedmiolatka i dwulatka. Chciałabym się doradzić jak z rozwagą i mądrze zachęcić synka do sportu?
    Otóż chcę dopytać jak postępujecie ze swoimi pociechami? Mój starszy syn bardzo dużo czasu spędza przy komputerze praktycznie gdyby nie wpływ męża cały dzień siedziałby przy komputerze.Wiemy oczywiście,że jest to bardzo nie zdrowe ale chcielibyśmy podejść do tematu po prostu mądrze.Wszyscy bowiem wiemy jakie są czasy i nie da się dziecka zupełnie odciąć od komputera tym bardziej, że dziś wszędzie jest wymagana znajomość komputera.Więc postanowiliśmy z mężem zapisać syna na piłkę nożną. Przyznam, że syn jest tematem zachwycony, bo lubi sport.Mam nadzieję,że tą propozycją uda nam się nieco skrócić czas przebywania syna przy komputerze.Dużo czytam na ten temat, natrafiłam na ciekawy artykuł https://zdrowie.enel.pl/artykul/jerzy-dudek-dzieci-powinny-grac-na-komputerze-i-na-boisku
    Chciałbym prosić Was jeszcze o rady na ten temat jak mądrze wychowywać synów aby wszystko było w harmonii i równowadze czyli zarówno ruch i sport dziecka jak i nauka i zabawa na komputerze.Pozdrawiam ciepło.

    BARDZO mądry artykuł!! Myślę, że nie jedna babcia i dziadek powinni to przeczytać, bo niestety zauważyłam że choć niektórzy rodzice są świadomi i ograniczają siedzenie przy komputerze czy bajce to ciężko uświadomić w tym temacie dziadków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link