fbpx

“Montessori? Jestem na NIE”

Pojawiło się kilka ciekawych pytań na temat Montessori, na które udzieliłam  odpowiedzi.

“Jak to jest z dziećmi, które spędziły lata przedszkolne w filozofii Montessori, a potem idą do zwykłej szkoły. A nawet takie, które całą podstawówkę zrobiły w Montessori, a potem muszą zmierzyć się z normalnym liceum. Są jakieś badania, statystyki na ten temat?”

oraz bardzo podobne:

“Moje pytanie: jak dziecko nie chwalone, nie karane, pracujące samo przy stoliku poradzi sobie w życiu? Czy nie będzie zbyt odizolowane od reszty dzieci gdy zetknie się z “normalną” szkołą?”

Pedagogika Marii Montessori jest dostosowana do każdego dziecka. Została stworzona na potrzeby pracy z dziećmi upośledzonymi. Maria Montessori bardzo szybko zauważyła, że ta metoda sprawdza się również u dzieci w normie intelektualnej. Dzieci doskonale potrafiły dostosować się do zasad, które panowały w Casa dei Bambini. Wolność oraz brak kar i nagród spowodowały rozwój motywacji wewnętrznej wśród wychowanków.   W dzisiejszych czasach coraz częściej się na ten temat mówi i rodzice, którzy nawet nie ukończyli żadnych kursów bardzo intuicyjnie nie używają kar i nagród, czyli w przypadku szkoły ocen.

Z ogromnym zainteresowaniem obserwuję reformy edukacji. Pamiętam jeszcze jak w klasach 1-3 były oceny (bez niedostatecznej). Od dłuższego czasu są to oceny opisowe. Bardzo podobnie jest w systemie nauczania wg pedagogiki Montessori. Panuje błędny obraz tej metody. Dzieci same opracowują materiał wg programu i zgłaszają się na “zaliczenie” tego zakresu wiedzy. Są również karty pracy, które dzieci uzupełniają w czasie pracy własnej, więc przygotowywane są również pod tym kątem. Liczę na to, że w szkołach tradycyjnych w ciągu najbliższych lat zostaną zniesione prace domowe- tak jest w systemie Montessori. To czy sobie dziecko “poradzi” jest wypadkową wielu cech i umiejętności. Myślę, że rodzaj placówki przedszkolnej nie ma tu najmniejszego wpływu. A to rodzice najczęściej tym się przejmują. Dzieci mają niesamowitą zdolność do adaptacji. Zwrócę jeszcze uwagę na fakt, że naprawdę niewielu rodziców, którzy zapisują dzieci do placówek Montessori stosują tę metodę w domu. A i tak dzieci świetnie sobie radzą.

“Po czym poznać prawdziwe przedszkole/żłobek montressori od takiego, które nazwę metody stosuje głównie jako chwyt reklamowy?”

Polecam bardzo obszerny wpis na ten temat: Czy to prawdziwe Montessori

“Dzwoneczek zwiastujący ciszę, i same drewniane zabawki, układanki, zamki, guziki ect. Jestem jak najbardziej na NIE, nie podoba mi się ta metoda nauczania, wychowywania dzieci”

Metoda M.Montessori od wielu lat ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Wiele wątpliwości na temat tej pedagogiki pojawia się przede wszystkim z niewiedzy. Wszystkie elementy doskonale się uzupełniają i razem współgrają. Co z tym dzwoneczkiem? W przedszkolach tradycyjnych Panie mają również swoje sposoby aby odgraniczyć następne aktywności: klaszczą w dłonie, puszczają muzykę lub nawet używają gongu. Jest to niewerbalny sposób aby zwrócić uwagę na nauczyciela oraz oddzielić jedną aktywność od drugiej. Tak samo jest z dzwonkiem w szkole.

“Same drewniane zabawki, układanki, zamki, guziki etc. “- zabawki (zwane w Montessori pomocami edukacyjnymi) na półkach różnią się znacznie od tych, które możemy znaleźć w przedszkolach tradycyjnych. Rodzice mogą mieć pewność, że są to pomoce przemyślane i służą rozwojowi jakiejś funkcji.  Jednak w placówkach Montessori znajdziecie również bardziej standardowe zabawki takie jak: kuchnia do gotowania, klocki, lalki bobasy, książeczki.

Tutaj chciałabym również zwrócić uwagę na to, że metoda Marii Montessori nie jest metodą wychowywania dzieci. Wg mnie jest to dość ryzykowne- całościowe stosowanie tej metody w domu, a ostatnio jest dość modne. Nie ma żadnych badań na ten temat. Warunki panujące w placówce są zdecydowanie inne. Owszem, można kilka elementów z powodzeniem stosować, ale cała metoda jest bez wątpienia do wykorzystania w przedszkolach i szkołach.

Moje pytanie do konsultacji:-) Mam 7 letnią Córeczkę. Pedagogikę Montessori niestety odkryłam dosłownie kilka miesięcy temu- żałuję ogromnie. Zagłębiając się w jej założenia tym bardziej doświadczam żalu i wyrzutów sumienia, że nie miałam okazji więcej wcielać jej w codzienność przy dotychczasowym wychowywaniu Córci, choć intuicyjnie niektóre jej przesłanki również udawało mi się realizować, jednak zupełnie nieświadomie i nie aż w takim zakresie jak zrobiłabym to dziś. Mieszkam w niewielkim mieście i nie ma tu niestety ani jednego przedszkola Montessori. Doświadczenia z przedszkola publicznego mamy baaardzo dalekie od ideału, niestety. Czy mam więc jakąkolwiek szansę nadrobić jeszcze te zaległe lata przedszkolne w dalszej pracy rodzicielskiej z Córcią zgodnie z pedagogiką Montessori? Czy mam szansę choć trochę zniwelować skutki nieodpowiednio prowadzonej pracy z dziećmi w przedszkolu, której doświadczyła moja Córcia? Pocieszam się, że choć te pierwsze lata życia są bardzo istotne i niezwykle ważne, to jednak nasza pamięć w późniejszym życiu nie sięga aż tak daleko. Często zaczyna się ona właśnie od początków lat szkolnych, dlatego teraz chciałabym już bardziej świadomie nadrobić to co było. I w sumie ogromnie liczę tu na pocieszenie od Pani Ani i otrzymanie nadziei co mogę robić dalej od dziś…”

Droga Mamo, pamiętaj proszę, że Montessori nie jest metodą wychowywania dzieci. Skup się na przyszłości i budowaniu bliskiej relacji z Córką. Obojętnie jak. Najważniejsze żeby to było zgodne z Twoim sercem i potrzebami dziecka. Jeżeli masz chęć zgłębić metodę Montessori to polecam książkę: Odkrycie dziecka

“Mnie bardzo interesuje temat pochwał, a raczej ich braku w duchu Montessori, i jak się powstrzymać przed ciągłym “super, świetne” gdy samo ciśnie się na usta.”

Myślę, że najłatwiej jest się postawić w roli dziecka i pomyśleć czy samo “super, świetnie, cudownie” by zadowoliło mnie jeżeli napracowałbym się po uszy. Co by mi to dało? A co jeżeli zrobiłbym rysunek byle jak, a mama lub tata użyłaby uniwersalnego i pasującego do wszystkiego “super, świetnie, cudownie”?

Na początku mojej ścieżki zawodowej również miałam z tym problemy. Pomogło mi opisywanie danej czynności. Jeżeli np. dziecku po długich próbach w końcu udało się założyć but i przyszło do mnie pokazać swoją nową umiejętność, najczęściej używałam opisu: “Sam założyłeś but” lub “O, narysowałaś czerwony domek z kominem”. Czasami kiedy dziecko pomaga mi w domu i zrobi coś o co poproszę  zamiast “super, brawo, świetnie” mówię zwyczajne “dziękuję”. Myślę, że to wystarczy.

“A ja właśnie chciałabym zapytać o przedszkole Montessori. Chciałabym do takiego posłać córkę, ale nie jestem pewna czy zróżnicowanie wiekowe dzieci w przedszkolu to na pewno dobry pomysł już dla 2,5-latki. Kiedy byłyśmy na dniach otwartych czterolatek ofuknął moją córkę, że akwarium nie wolno dotykać i ona (jak rzadko) stanęła jak wryta i nie widziała co zrobić. Czy taki maluch poradzi sobie ze starszymi dziećmi, czy nie stanie się “najsłabszym ogniwem” grupy, tym który się podporządkowuje starszym dzieciom? Córka jest bardzo rezolutna, otwarta, chętnie wchodzi w relacje z innymi, ale nie wiem czy to nie za wcześnie na takie połączenie ze starszakami… byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź.”

Jest to jedno z najbardziej popularnych pytań odnośnie pedagogiki Montessori. Maria Montessori dążyła do naturalności w każdym aspekcie. Tak jak w społeczeństwie – rzadko kiedy będziemy pracować tylko z rówieśnikami – stworzyła model grupy mieszanej wiekowo. Zadbała również o to żeby w grupie znalazły się również osoby niepełnosprawne, które żyją w każdym społeczeństwie.

Grupa mieszana wiekowo ma być jak rodzina. Najpierw dziecko wchodzi do grupy jako najmłodsze. Ma możliwość uważnego obserwowania starszych dzieci i nauki od nich. Dzieci starsze pomagają tym najmłodszym. Za rok to ono będzie starsze i odnajdzie się w innej roli. Będzie miało okazję przebywać z dziećmi najstarszymi i najmłodszymi. Tylko w grupach montessoriańskich mają taką możliwość.

Zróżnicowanie wiekowe w grupie wg mnie jest bardzo korzystne. Przede wszystkim dla dzieci, które idą pierwszy rok do przedszkola. Wchodzą do grupy, która funkcjonuje już kolejny rok. Adaptacja przebiega wtedy łagodniej ponieważ przykładowa 30 trzylatków nie płacze z tęsknoty za mamą. Uważam również, że przebywanie ze starszymi dziećmi ma bardzo pozytywny wpływ na rozwój mowy. Dzieci obserwują uczą się słownictwa, którego prawdopodobnie nigdy nie usłyszałyby od rówieśnika.

Dziękuję bardzo za wszystkie pytania i zainteresowanie

Zapraszam też do wpisu “Metoda Montessori w domu – co nam się sprawdziło a co nie”

Anna Trawka – pedagog specjalny, nauczyciel Montessori z  kilkuletnim doświadczeniem w pracy w przedszkolach prowadzonych Metodą Marii Montessori, Logopeda, Terapeuta Integracji Sensorycznej, Autorka książek dla dzieci

Komentarze

    Lidko, uznaliśmy z mężem, że nie będziemy podawać takiej informacji publicznie ze względów bezpieczeństwa.

    I bardzo słusznie, bo w dzisiejszych czasach to aż strach fotkę dziecka w necie pokazać, a co dopiero podawać takie dane.

    Jasne, rozumiem. Pytałam o to z ciekawości dotyczącej stosowania montessori w życiu tzn czy stosujesz tę metodę/filozofię wyłącznie w domu czy jednak zależy Ci, aby Lilka była również w przedszkolu montessoriańskim? Chciałam poznać Twoją opinię na ten temat, Twoje doświadczenia. Uszanuję jednak oczywiście, jeśli poprosisz o inny zestaw pytań;)

    dla mnie to wszystko jest trochę naciągane – ta cała metoda. ma swoje plusy owszem,ale trzymanie się sztywno w jej regułach prowadzi do paranoi. Trzeba się pilnować żeby dziecka nie chwalić- litości. Moja córka nie lubi kolorować w przedszkolu jej prace są czasami marne i ja jej mówię o tym bo wiem że jak się postara to pomaluje ładnie. Ona woli się bawić niż kolorować więc do kolorowania podchodzi, nabazgrze i ucieka do zabawy. Np. z całego rysunku maluje tylko jeden element starannie a resztę niedbale. Powiedzmy sobie szczerze- mi jako matce w pierwszej chwili jest nieswojo że nie jej praca jest naj ale za moment myślę sobie że taka być nie musi. Mówiłam jej że się nie przyłożyła, że nie może się spieszyć że wiem że potrafi lepiej- i rzeczywiście z czasem się zaczęła przykładać. jak jej wtedy nie pochwalić? rysowanie- początkowo nawet się za to nie brała bo twierdziła że nie umie-podobnie jak inne nowe rzeczy. Wtedy zachęcałam ją tłumaczyłam, że należy próbować bo przez to się uczy, prowadziłam rękę, pokazywałam jak robić, kiedy w końcu zaczęła rysować i przestała się bac nowych rzeczy chwaliłam ją bo zasłużyła.

    Zgadzam się. Nie wyobrażam sobie nie chwalić i nie doceniać wysiłków swoich dzieci. W sytuacji kiedy synek staje na środku pokoju, ogłasza wszemi wobec, że mówi wierszyk ja mam nie bić brawo i nie pochwalić wysiłków tylko skwitować zdaniem “ooo powiedziałeś wierszyk”? 🙂

    Ależ docenianie to nie to samo, co chwalenie 🙂 Ja nie chwalę słowami “brawo brawo, super, fajnie!”. Syn jest mały, ma dwa lata i nie mówi wierszyków, ale gdy nastanie ten dzień, to mu powiem pochwałę opisową: “nauczyłeś się całego wierszyka! To wymagało wytrwałości! Widzę, że jesteś z siebie dumny, pewnie, poradziłeś z tym sobie!” Takie pochwały Tomek dostaje dziś i będzie dostawał w kolejnych latach. Wypowiadane są zawsze z sercem, uśmiechem i radością. Z podkreślaniem tego, że coś zrobił sam, albo w całości, albo w kolejnej próbie, dzięki swojej cierpliwości. Tego nauczyliśmy również jego nianię. I na takich “pochwałach” syn wzrasta wspaniale, a gdy trzeba – sam sobie bije brawo 😀 a ja mu wtedy mówię: “tak kochanie, “to” jest powód do dumy!”

    A może córka nie chce i nie lubi rysować? Komu na tym bardziej zależy, komu to przeszkadza, mamie czy dziecku? Na początku wyśmiałam metodę ” bez kar i nagród”, ale teraz widzę,że to ma sens. Walczyłam z moim dzieckiem o to by lepiej się uczyło, ta walka nie miała końca, były i kary i nagrody… W końcu odpuściłam, nie musi być orłem.Zauważyłam,że przejawia zdolności matematyczne, potrafi się wciągnąć w rozwiązywanie zadań. Jest teraz w gimnazjum i pytam jej, czy ocena mierna,np. z historii jej wystarczy, jeśli tak to nie ma problemu. Wiem,że gdyby chciała się nauczyć z tej nieszczęsnej historii, to miałaby piątkę, ale musiałabym ją do tego zmusić a to przecież bez sensu. Ma piątkę z fizyki, dobrze radzi sobie z matematyką, reszta jako tako:). Myślę,że rodzic czasami powinien odpuścić. P.S. córka bazgrze strasznie, ale nauczyciele nie przywiązują do tego takiej wagi jak 20 lat temu:)

    Miał być temat niechwalenia, a wspomniałam o metodzie bez nagród i kar:), pochwała to też rodzaj nagrody,czyt. manipulacji. Nie chwalę, nie widzę sensu w manipulowaniu dzieckiem:)

    W klasach Montessori nie ma kar ale są konsekwencje. W klasie są jasne i klarowne zasady funkcjonowania inaczej nie można by było dać dzieciom wolności. To nie jest tak, że Montessori nie ma zasad i każdy robi co chce. Dzieci uczą się konsekwencji swoich zachowań i rozwijają samodyscyplinę. Jeżeli ktoś coś psuje, albo przeszkadza komuś to bedzie upomniane , ale nie karane. No jeżeli dziecko pisze ołówkiem po stole, to delikatnie przypomni mu się , że ołówek jest do pisania na papierze, nauczyciel może także w tej sytuacji dać dziecku lekcje pisania , jeżeli kilka przypomnień i lekcja nie pomoże to nauczyciel powie , że ołówek niestety będzie musiał wrócić na półkę. Bo dziecko zapomniało jak go używać. Może później będzie mogło znowu pisać ale teraz ołówek wraca na półkę. A dziecko może wyczyścić stolik tak aby jak inne dzieci usiądą to będzie ładny i czysty do pracy. Nauczyciel jest neutralny, pokazuje tylko konsekwencje zachowań

    pokazujesz swoje mieszkanie okolice, miejsca w których bywasz twarze- swoją, dziecka, męża, podajesz zdawkowe informacje o Was. Myślę że jeśli ktoś chciałby się zagłębić to Cię namierzy, poskłada sobie do kupy skrawki informacji. Nie podając przedszkola nie jesteś bezpieczna niestety. Wystawiacie (blogerzy) swoje życie na publiczny podgląd. Z bloga można wywnioskować że nie jesteście przeciętną rodziną ( macie kasę) Musicie się liczyć z tym że nie każdy ma czyste intencje nie wszyscy was kochają i podziwiają. Są ludzie którzy zazdroszczą, maja zaburzenia psychiczne, pedofile itd. Ja bym sie bała. Nie publikuj tego plis

    Ewela, ok – nie opublikuje;)
    Ale chętnie odpowiem. To jest tylko mały urywek naszego życia. Nawet nie wiesz jak mały;) Owszem, czasami mam takie myśli jak Ty. Być może niedługo zrobię metamorfozę bloga i to się zmieni. A może też nie- nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji.
    Mam pewne założenia, których raczej nie zmienię.

    Dzieki:-)mogłam na maila napisac:-)dobrze że masz pomysł na siebie, na biznes, lubisz to, jesteś w tym dobra. Nawet te wpisy sponsorowane nie sa tak rażące jak w innych miejscach. Jednak mnie przeraża to w jak łatwy sposób można wszystko wysledzic . Ja bym się bała.

    Odnośnie chwalenia. Na Twoim blogu właśnie przeczytałam w jaki sposób chwalić bez tego “super”, “ślicznie”. Oczywiście chwalę też w najbardziej konwencjonalny sposób, ale największą dumę widzę w oczach Młodszej gdy opiszę to, co widzę (“widzę, że narysowałaś kółko”, “widzę, że ułożyłaś koniki od największego do najmniejszego”, itp.) i wtedy właśnie Młodsza pęka z dumy! Na zwykłe “super” uśmiecha się i zaczyna robić coś innego. Na opis dosłownie rozpiera ją duma! 🙂 miłego wieczoru!

    O, cieszę się! U nas też to działa, ona widzi moją uwagę i to, że zauważam jej postępy, zmiany. Moja bardzo lubi jak jej za coś też podziękuję jak np. mi w czymś pomoże.

    U nas podziękowania (takie aż nadto) wprowadził mąż. I rzeczywiście dzieci je lubią. Zwłaszcza syn.
    Co do Montessori. Na Twoim blogu odkryłam prace domowe. Młodsza bardzo lubi tak pracować. Mam jeszcze sporo pytań odnośnie tych prac, ale zbieram się, żeby napisać maila 🙂 tak więc u nas Montessori ma zastosowanie w ćwiczeniu motoryki, spostrzegawczości i innych cech 🙂

    Mnie by sie podobał bardzo pomysł z grupami miesZanymi. Nasza córka nauczyła się w przedszkolu seplenić , pluć, wypluwać teatralnie jedzenie, tekstów przytaczać nie będę 🙁 Poznała również ” kąt” ! Nie wyobrażacie sobie jako to był dla niej dramat , opowiadała to płacząc , jeszcze babcia dodała swoje ” Widzisz musisz być grzeczna ” i dziecko miało stres na cały tydzien. Nie stosuje czegoś takiego w domu i ona nie wiedziała co zrobiła , a ta kara to miał być sposób na wyciszenie ..:Na tą chwilę żałuję, że poszła jako 3 latka! Na ale cóż takie życie matki, która chce utrzymać etat.
    Namierzyć można nawet na odległość poprzez narzędzia chodźmy googlowe ale nie będę tu tego poruszać bo może ktoś niewłaściwy to czyta ale taki jest ten świat i nie ważne czy jest się blogerem czy księdzem , możesz mieć psychofana.
    Ja bym chciała zapytać tak z czystej ciekawości o to , czy w przedszkolu wiedzą, że to Wy z Nebule 🙂 i czy ludzie Was rozpoznają w Warszawie? Warszawa duża ale cZytelników też sporo pewnie ! Mnie sie Wasz blog bardzo podoba i uważam , że fajnie go robisz !
    Pozdrawiam

    “Kąty” jeszcze mają rację bytu??? 🙁 Pamiętam jak sama stałam kilka razy w kącie na workach z grochem i rękami podniesionymi do góry… (bez komentarza).

    Niee, może 2 razy nas ktoś rozpoznał i to na jakimś wydarzeniu dla dzieci, które pokazywałam na blogu. Raczej mało osób wie, że my to my;) Gdyby było inaczej prowadziłabym bloga w inny sposób. A nawet czasami- jak mam spotkania biznesowe związane z blogiem to ludzie są mocno zdziwieni, że tak wyglądam na żywo. Ale to z wszystkim blogerami tak jest- miałam okazję się przekonać na konferencjach i eventach 🙂

    Ja bylam zainteresowana metoda Montessori do czasu az poczytalam o wadach – rzadko mowi sie o tych naprawdecistotnych (wymienia sie glownie koszt, brak oceniania, rozmice w stosunkubdo normalnej szkoly).

    Inni rodzice (angielskie i amerykanskie fora) zglaszali np. dosc negatywne nastawienie nauczycieli do pretend play, zbyt ustrukturyzowane srodowisko i podejscie “mozesz uzyc tego tylko w taki sposob” (te bloki sa do liczenia nie do ukladania), brak nauki wspolpracy miedzy dziecmi poprzez zajecia grupowe, brak zachety do czytania ponad reaserch, podejrzliwe traktowanie fantazji np. ostrzeganie, ze smoki to fikcja przed przeczytaniem ksiazki (i niechec do czytania zbyt fantazyjnych ksiazek w ogole).

    Mnie martwi jeszcze maly udzial zajec artystycznych – do niektorych technik dzieci trzeba zachecac lub je pokazac bo moga na nie nie wpasc a takie wydzieranki, wylepianki, dmuchanie farby slomka maja duze znaczenie dla rozwoju motoryki i miesni dloni.
    Nie podoba mi sie tez negatywny stosunek do abstrakcji w sztuce dzieci.

    Jeszcze jaki, ze sama siedze troche w IT to kwestionowanie uzycia elektroniki w procesie nauczania tez mnie zniecheca.

    Moim zdaniem Montessori trzeba koniecznie uzupelniac w domu bo metoda stosowana dogmatycznie i w domu i szkole uposledza niektore obszary rozwoju

    O widzisz, ja mam inne spostrzeżenia, ale też działające tak jak mówisz. Metoda musi być uzupełniana w domu, a nie traktowana bardzo konserwatywnie. Mi się wydaję, że kiedyś miała większą rację bytu, a teraz jest trochę nie na czasie. Załuję, że nie ma kogoś, kto by uzupełnił ją o nowinki – takie jak np. elektronika, bajki itd.

    Ja z kolei zastanawiam się, czy szkoła Montessori po “zwykłym” przedszkolu ma sens? Syn w przyszłym roku będzie zaczynał szkołę i nad taka opcja się zastanawiamy ale nie jestetem pewna czy to dobry pomysł, czy to nie za późno, czy nie miałby problemu z odnalezieniem się w szkole Montessori po “zwykłym” przedszkolu?

    zależy od dziecka. My np stwierdziliśmy że tylko przedszkole ma sens. Dalej nie pójdzie. Ale wysyłając dziecko do montesorii musisz wiedzieć że te szkoły sprytnie sie prowadzą. Wiesz czemu dzieci zawsze mają najlepsze wyniki i najwyższą średnią itd. Bo tam dzieci często są filtrowane i wybierane tylko najlepsze. Np. w szkole średniej nie ma opcji by dziecko ze słabymi ocenami doszło do matury co jest normą w innych szkołach. Oni na to nie pozwolą, będą Ci robić tak pod górkę że w końcu zabierzesz dziecko. Albo nie zda do ns klasy. Ogólnie szkoły w polsce też takie były przed 1990r. Potem się wyrobił taki schemat żeby wszystkich przepuszczać z klasy do klasy i nie ostawiać na drugi rok. Szczególnie w szkole obowiązkowej. I przez to się szkolnictwo posypało.

    Nie, nie j jeszcze raz nie. Byłam zafascynowana ta metodą, dzieci chodziły do prywatnego przedszkola Montessori od małego. I na tym etapie jest ok. Później szkoła…1-3 klasy dobrze się tam czuły. Czuły. Ale mało uczyły a już na pewno nie tego co dla nich było trudne i wymagało wysiłku.. Najbardziej znienawidzonymi zajęciami była praca własna. W skrócie: po tym jak nawet przeprowadziliśmy się w inny rejon Polski własnie dla szkól Montessori i ustawiliśmy życie pod Montessori. Teraz wylądowaliśmy na własne życzenia w zwykłej podstawówce i moje dzieci ożyły! pełne energii, maja cel są szczęśliwe chce im się uczyć, nikt się nie doktoryzuje nad metodami i metkami. Przyznam ze byłam osoba która stawała murem za tą metodą wolnościową. Dzieci pragną Autorytetu i przywództwa w dobrej atmosferze aby się rozwijać. Większość znajomych zabrała dzieci po 3 klasie podstawówki. To papka ideologiczna sprzed 100 lat na granicy jakiejś “religii”.

    Pani Sylwio

    Wiem, że już trochę czasu minęło, ale czy bywa jeszcze Pani na tym forum ?
    Chciałbym porozmawiać z kimś kto ma sceptyczne zdanie o Montessori, gdyż jak Pani, jestem obecnie w bardzo podobnej sytuacji, a muszę podjąć decyzję. Proszę o post, jeśli Pani tu bywa ?

    Pytanie z innej beczki – czy dziecko musi koniecznie mieć chrzest żeby być przyjętym do przedszkola/szkoły Montessori?

    Montesorii nie jest szkołą katolicką. W naszym montesorii w Warszawie. 40% dzieci nie uczęszcza na religię w tym moja dwójka. Chociaż często ta religia gdzieś w rozmowach z innymi dziećmi czy wychowawcami jest przemycana.Nie oszukujmy się ale żyjemy w zdominowanej kulturze przez politykę taką a nie inną i przez KK. Więc będzie się pojawiać tak czy siak. Dziecka przed tym się nie uchroni. Warto by z nim rozmawiać i przedstawiać swój punkt widzenia.

    PRZEDSZKOLE Montessori – WIELKIE minusy:
    Od kilku miesięcy pracuję w przedszkolu Montessori i chciałam wymienić kilka rzeczy, z którymi NIE MOGĘ SIĘ POGODZIĆ w tej metodzie:
    1. nie słychać śmiechu dzieci w przedszkolu (bo się nie śmieją, gdyż mają cały czas zachowywać ciszę)
    2. nie mają ŻADNYCH ZABAW RUCHOWYCH, MUZYCZNO-RUCHOWYCH, RYTMICZNYCH, OPOWIEŚCI RUCHOWYCH idt itp
    3. CAŁY CZAS dzieci siedzą albo przy stolikach, albo na podłodze, albo na elipsie
    4. CAŁY CZAS bardzo pilnuje się, aby na sali była GROBOWA cisza
    5. Dzieci nie mają możliwości żeby swobodnie ze sobą porozmawiać
    6. Dzieci wychodzą na dwór na 20 do 30 minut !!!!!!!!!!!
    7. Dzieci leżąc na podłodze, ZAMIAST SIEDZĄC NA KRZEŚLE PRZY STOLIKU, kolorują (tylko to co im wolno, czyli np. odrysowują jakiś kształt i mogą go “wykreskować” w środku – nie wolno im nic swobodnie kolorować ani rysować). WADY POSTAWY I SKRZYWIENIA KRĘGOSŁUPA MUROWANE !!!!!!!!!!!
    8. Na dworze nie wolno im biegać
    9. Nie mają placu zabaw (żadnych sprzętów) tylko ogrodzony teren z ziemią i trawą – bawią się w czarnej ziemi grzebiąc w niej rączkami, bawią się patykami, liśćmi, dżdżownicami i kamieniami, bo nic innego nie mają do zabawy
    10. CAŁY CZAS SIĘ CZEGOŚ UCZĄ tzn wszystko co robią to jest nauka, nauka i nauka, np. nie mogą swobodnie malować farbami tylko mogą pomalować narysowaną przez panią liczbę lub literę – ale super zabawa 🙁 !!!!!
    11. Dzieci są BARDZO ZNUDZONE, bardzo często ziewają
    12. “10” razy dziennie muszą siadać na elipsie, gdzie muszą siedzieć po turecku. Pokładają się na podłodze, bo nie są już wstanie tyle czasu siedzieć po turecku, nie mówiąc już o tym, że dopiero co zeszły z krzeseł gdzie też siedziały. TE DZIECI CIĄGLE SIEDZĄ. ZERO RUCHU !!!!!!!!!!!
    13. rozkład dnia:
    do 8. 30 SIEDZENIE na elipsie i rozmowy z panią
    potem pół godziny język obcy – dalej SIEDZENIE na elipsie
    potem 3 godziny “pracy własnej” czyli SIEDZENIE i siedzenie i siedzenie ewentualnie pokładanie się ze zmęczenia i znużenia na podłodze (w tym czasie jest śniadanie)
    po 3 godzinach pracy własnej obiad – znów siedzenie
    potem “Lekcja ciszy” ok 15 min SIEDZENIE NA ELIPSIE
    potem odpoczynek – leżenie lub SIEDZENIE ok 15 – 20 minut
    potem 20 – 30 min na dworze grzebiąc w czarnej ziemi
    potem zajęcia dodatkowe, czyli SIEDZENIE na elipsie lub leżenie i kolorowanie lub przyklejanie tego co pani kazała na podłodze !!!!!!!!!!!!!!
    potem “praca własna” czyli SIEDZENIE, SIEDZENIE, SIEDZENIE do póki rodzice nie przyjdą.
    Za darmo nie dałabym moich dzieci do takiego przedszkola.

    Zgadzam się! Też pracowałam w takim przedszkolu i, żeby było jasne, certyfikowanym. Dzieciaki często snuły się znudzone, brak mi było ich zabaw pełnych fantazji, wszystko czego użyją ma służyć nauce, wszędzie jest struktura. Ja często nudziłam się jak patrzyłam na to co robią dzieciaki…zero wesołych zabaw razem. W dodatku dzieci nie mają szansy uczyć się jak radzić sobie z konfliktami, ponieważ np. daną rzecz może mieć w ręku jedna osoba. Nawet nie mogą się pokłócić, obrazić i pogodzić – nauczyć życia z innymi. Pracowałam też w zwykłych przedszkolach, dzieciaki przez 3 minuty były bardziej kreatywne niż te z Montessori przez godzinę. W dodatku nauczyciele z Montessori mają duża trudność z radzeniem sobie z dzieciakami, które sprawiają jakieś problemy. A szkoły Montessori…szkoda gadać.

    Przedszkole montesorii uważam za OK, szkoły nie polecam. Jeżeli chodzi o punkty tożen się nie zgadza z tym co my doświadczyliśmy.
    1. U nas słychać.
    2. Jest dużo, Dużo przedstawień muzyki itd.
    3.jest czas na zabawę i na naukę, przedszkole uczy że na wszystko jest swój czas i nie można ich mieszać.
    4. patrz punkt 3.
    5. patrz punkt 3
    6. U nas wychodzą na pół dnia, nie ważne czy pada czy śnieg itd. dziecko ma iść na dwór i może się ubrudzić. To był jeden z powodów dla których zapisaliśmy.
    7. jestem fizjoterpaeutą proszę mi uwierzyć od leżenia nikt skrzywienia nie dostał, od siedzenia dostają wszyscy. dziecko wybiera sobie miejsce i pozycję samo.
    8. wolno,
    9. zabawek nie ma dużo, ale tylko nie błyszczące plastikowe i bez sensu. A i tak chociaż było było by milion zabawek dziecko wybierze patyk lub kamyk i tak będzie się bawić najlepiej.
    10. w czym to przeszkadza? Na tym polega ogólnie bycie dzieckiem. Dziecko codziennie się czegoś uczy i nawet tego nie wie że się uczy a nie bawi, czegoś nowego i przez zabawę. To największy absurd jaki kiedykolwiek słyszałem. Bo dziecko się czegoś uczy. o to chodzi w byciu dzieckiem. Dorośli też się czegoś uczą codziennie tylko milion razy wolniej.
    11. ciężko jest mi się wypowiadać na temat czyjegoś dziecka
    12.”zeszły z krzeseł gdzie też siedziały.” to w końcu leżą więcej czy siedzą? Bo w punkcie 7 pisze pani że za dużo leżą zamiast siedzieć na krzesłach.
    Jest czas na wszystko. Montesorii jak każda szkoła i przedszkole ma codzienny harmonogram zajęć swoje rytuały dnia itd.
    13. Z tego wszystkiego zgadza się praca własna. Za dużo siedzenia w tym przedszkolu gdzie uczęszczały Pani dzieci. Gdzie było to nieszczęsne przedszkole? Proszę podać adres żeby opiekunowie lub właściciele mogli się obronić.

    Pewnie już ktoś k tym pisał, ale muszę zwrócić uwagę, że oceny w klasach 1-3 mają się świetnie, a ocena opisowa to fasada. W naszej rejonowej zamienili tylko cyfry na litery i sami się chwalą, że dzieci i tak wiedzą, która litera to jaka ocena.

    Może jestem jakaś dziwna ale moje dziecko źle przeżywa swoją przygodę z przedszkolem Montessori 🙁 Mój 3 latek który jest bardzo otwarty, ciekawski wszystkiego, zadaje mnóstwo pytań nagle ‘zgasł’ 🙁 W Montessori grupy są mieszane, w tym roku przyszło tylko 3 nowych dzieciaczków – nowa dziewczynka jest cicha, inny nowy chłopczyk w ogóle nie chodzi -więc nasz jest sam. Starsze chłopaki się z nim nie chcą bawić ani integrować, dziewczynki tym bardziej, śmieją się że ciągle o coś się pyta że ‘jest niedopasowany’, raz nawet przyniósł w plecaczku kartkę podrzuconą że jest głupi:( zamknęli go samego w sali, płakał póki jakaś dziewczynka go nie otworzyła :/ po przedszkolu jest zawsze smutny – ta cała integracja ze starszymi w ogóle się nie sprawdza

    więc to całe gadanie o tym jak tam jest fajnie jest chyba troche przereklamowane

    i podejście że ‘zrób coś w swoim tempie wszyscy poczekają’ jest złudne – bo jak mam wytłumaczyć mówiąc w przenośni że “autobus odjechał i drugi nie przyjedzie” jeżeli się nie pośpieszysz to nie zdążysz – jak mam szefowi w pracy wytłumaczyć że się spóźniłam bo syn musiał puzzle dokończyć układać…?

    Nie każde przedszkole jest dla każdego. Pani szefowi nie może wytłumaczyć, że się spóźniła. Bo takie są Pani obowiązki. Nie każdy ma pracę od – do, Są ludzie którzy są szefami lub maja pracę zadaniową. Oni nie musze się nikomu tłumaczyć. Są ludzie, którzy nie jeżdżą autobusami, oni też nie muszą czekać na następny. To tak jak by rodzic na wózku narzekał, że nie będzie grać z dzieckiem w piłkę bo nie ma nóg więc nie puści go do szkoły sportowej. Jedno z czym się muszę zgodzić to fakt, że nie wszystko jest dla wszystkich i nie na każdym etapie. Ja też stwierdziłem że przedszkole było super, ale szkoła podstawowa ma zły wpływ na moje dziecko więc zapisałem go do innej i wożę dłużej i dalej.

    Cześć, moje bliźniaczki chodzą do przedszkola Montessori i są zachwycone i my z mężem również. Myślę, że to zależy od placówki do jakiej się trafi i od nauczycieli, którzy prowadzą grupę. U nas dzieciaki mają czas na wypowiedzenie się, czas na pracę własną, pracę w grupie i czas na zabawę. Grupy łączone, świetny pomysł, który się sprawdza. Dzieci wychodzą z przedszkola radosne i opowiadają jakie fajne rzeczy robiły, czego się nauczyły itp. Rodzice mogą wchodzić do sali i obserwować dzieci, ja odbieram moje dziewczyny w różnych godzinach i widzę jak pracują nauczycielki i dzieci. Nik, nic nie ukrywa a wręcz przeciwnie, nauczyciele zapraszają do grupy i zachęcają żeby wchodzić do sali. Moje dzieci czasami śpią a czasami nie, mają wybór, mogę wejść i obudzić swoje dzieci i posiedzieć na dywanie. Przedszkole super, kadra świetna, panie znają się z poprzedniej pracy, widać uśmiechy dzieci i nauczycieli, nikt na nikogo nie fuka, krzyczy. Jeśli chodzi o szkołe to nie mam doświadczenia i też się zastanawiam czy potem dzieci odnajdą się na kolejnych etapach kształcenia. Nie lubię polskiej szkoły, systemu nauczania ale taka jest rzeczywistość jaka jest. Nauczyciele w tradycyjnych szkolach są sfrustrowani, zmęczeni, mało zarabiają, chętnych jest coraz mniej do tej pracy.

    Niestety za mało się mówi o wadach systemu Montessori, a te są bardzo poważne.
    Ale tak jest zawsze z modą.

    A u naszej córki przedszkole Montessori dodało skrzydeł i z radością wyślemy ją do szkoły Montessori. Wspaniały system z szacunkiem do dziecka a nie polskie piekiełko 🙂

    Witam
    A co z adaptacją? Czy ktoś przerabiał ten temat dosyć ciężko? Jesteśmy od jakiegoś czasu na adaptacji w przedszkolu która polega na tym że mama siedzi razem z dzieckiem na korytarzu a dziecko samo ma zdecydować kiedy i czy w ogóle chce wejść…Musieliśmy brać urlop w pracy z mężem żeby siedzieć z dzieckiem na zmianę w przedszkolu (?) Wiadomo że 2,5 latek który siedział z mamą bądź babcią w domu i był nauczony do ich towarzystwa nie pójdzie sam z siebie do sali. Fakt sale są białe w jasnym drewnie, zero kolorów, dzieci szepczą do siebie Panie też szepczą do nich. Każdy bawi się sam, często dzieci snują się po sali tak jakby znudzone i bez celu…Sami nie wiemy co teraz…Jak długo musimy siedzieć z dzieckiem na korytarzu? miesiąc, 2?Pomocy…

    Ja siedziałem jeden dzień 2h i drugi dzień po godzinie poszedłem do domu.
    Wszystko zależy. Nie tylko od samego dziecka, ale również od wychowawczyni rodzica oraz od otoczenia. Bo nie każda grupa przedszkolna w taki sam sposób oddziałuje na daną osobę. Jest to wypadkowa wielu zmiennych i chociaż by to było najlepsze przedszkole i najlepsze dziecko zawsze są jakieś zmienne. Chociażby dziecko wstanie przysłowiową lewą nogą, albo mu tego dnia płatki nie smakowały.

    Nasza przygoda z ideologią Montessori nie trwała zbyt długo, bo niecały rok. Oto najważniejsze wnioski:
    1. Dzieci w przedszkolu Montessori są smutne i poważne, nie ma tam uśmiechu, radości i dziecięcej beztroski.
    2. Słowo wyklęte w ideologii montessioriańskiej to zabawa; tego dzieciom nie wolno tam robić.
    3. Przedszkole Montessori nie jest dla wszystkich, ba: dla niewielu. Nienaturalna atmosfera tam panująca nie będzie odpowiadała znakomitej większości maluchów. Stąd często adaptacja w takich placówkach jest trudna, długa i nieudana.
    4. Absolutnym wymogiem z punktu widzenia kadry zarządzającej takimi placówkami jest sprytna selekcja i odrzucanie niepasujących jednostek. Inaczej niepowodzenie murowane.
    5. Prowadzenie placówki w nurcie montessoriańskim jest szalenie trudne; ale stało się to bardzo wśród rodziców modne, dobrze się sprzedaje. Uważać należy na nowe tego typu placówki, bo prowadzone są często przez przypadkowych ludzi… Można skrzywdzić własne dziecko na samym starcie jego społecznej integracji.
    6. Częstym zjawiskiem w placówkach montessori jest “fala”. Dzieci mają samostanowić o sobie, a wychowawcy są tylko biernymi obserwatorami. Do tego dochodzi zróżnicowanie wiekowe i gotowy przepis na krzewienie przemocy i agresji.
    7. Dziecko po przedszkolu i/lub szkole Montessori prawdopodobnie nie odnajdzie się w prawdziwym, “zwykłym” świecie.

    Czy ja wiem czy się nie odnajdzie?
    To zależy czy chce być korposzczurem. Przy dzisiejszym rozwoju AI sami nie wiemy jak świat za x lat będzie wyglądać.
    Edukacje Montessori kończyły takie osoby jak:
    Twórca Facebooka Mark Zuckerberg, założyciel Wikipedii Jimmy Wales, były prezes Microsoftu Bill Gates. Laureat Nobla z dziedziny literatury Gabriel Garcia Marque. Twórcy Google Larry Page i Sergey Brin, założyciel Amazona Jeff Bezos, właścicielka i wydawczyni The Washington Post Katherine Graham, projektant gry “The Sims” Will Wright.

    Zgadza się. Wszystki te znane postaci to silne jednostki, sprawne umysły, których ta niebezpieczna ideologia po prostu nie była w stanie zaburzyć.

    Mamy za sobą niespelna 5 lat w Montessori i dwa skrajne wnioski :
    -zachwyceni: ukierunkowaniem na dziecko, jego naturalne potrzeby poznawcze, tzw. okienka, szacunek do małego człowieka, spokój, cisza, opanowanie, samodzielność, rozpoznawanie i nazywanie uczuć i emocji
    – niestety minusem jest sztucznie wypracowany, przestrzegany rygorystycznie schemat zachowań dzieci i opiekunów wobec dzieci polegający na tlumieniu zachowań zaburzających nienaganny ład i ciszę, wzbudzający w dziecku poczucie winy i alienacji (córka stała się nadwrażliwa, płaczliwa, wciąż “niegotowa” jak to nazywają), do tego nadmierne skupienie na emocjach, rozbieranie dziecka na czynniki pierwsze i nieposkladanie go potem, dzieci są zbyt “rzadkie i miałkie” na późniejsze etapy nauki i życia, które za sobą naturalnie niesie zasady presji czasu i oceny. No i najgorsze – nadużycie diagnizowania dzieci pod kątem spektrum autyzmu i zespołu Aspergera – rodzic jest stawiany w połozeniu : diagnoza, terapia, dodadkowe środki dla placówki, ograniczona możliwość wyboru innej placówki albo brak diagnozy, lub niespójna z opinią przedszkola to zły rodzic, krzywdzący, niedbający o przyszłość i prawidłowe funkcjonowanie dziecka – obrzydliwe żerowanie na uczuciach rodziców, w naszym przypadku diagnoza niespójna z opinią o możliwości spektrum, wystawiona opinia przedszkola o braku gotowości szkolnej a po kilku dniach od naszego sprzeciwu na kolejną diagnozę w jedynym słusznym wskazanym przez dyrekcję ośrodku nagle wspaniała wiadomość o przyjęciu córki do szkoły Montessori prowadzonej przez nich samych – ciekawe. Pożegnaliśmy się, straciliśmy zaufanie, uczęszcza do szkoły świetnie się uczy, rozwija i buduje właściwe relacje z ludźmi.
    P, S. Jeszcze jedna dygresja odnośnie samej postaci Marii Montessori – nie do końca pozytywna postać, polecam przeczytać życiorys

    Adaptacja w przedszkolu montessori to było męczenie dziecka i tresowanie.
    Może nie każde montessori tak wygląda, ale w tym było bardzo sztywno i trzeba się absolutnie dostosować do nienaturalnych dla dziecka reguł.
    I to prawda, że dzieci były tam dziwnie ciche i mało radosne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link