fbpx

Ssanie kciuka

  • LOGOPEDIA
  • 5  min. czytania
  •  komentarze [39]

Ssanie kciuka spędza sen z powiek wielu rodzicom. Nieważne czy dziecko ma 6 miesięcy, rok czy też 2 lata. Zastanawiamy się w jaki sposób oduczyć tego nawyku i próbujemy wielu metod. W dzisiejszym poście postaram się Wam przybliżyć etiologię tego zjawiska oraz wspólnie zastanowimy się jak sobie z tym radzić.

Ssanie kciuka lub kilku palców jest bardzo powszechnym zjawiskiem wśród dzieci.

Już chwilę po porodzie dziecko jest w stanie włożyć sobie dłoń do buzi i ssać palce. Nic w tym dziwnego, przecież w okresie płodowym również to robiło z wielkim zamiłowaniem. Odruch ssania jest już wykształcony w 17 tygodniu życia płodowego, czyli przez następne 23 tygodnie dziecko tę czynność doskonali- często na swoim kciuku. Taki widok na usg połówkowym w 20 tygodniu często rozczula rodziców.

Nie dziwne jest to, że po porodzie również ma chęć tę czynność kontynuować, bo działa na nie przede wszystkim uspokajająco. Coraz bardziej popularnym zjawiskiem w szpitalach są rękawiczki- niedrapki i pajace z wbudowaną rękawiczką. Wszystko po to aby dziecko nie podrapało się po twarzy dłuższymi paznokciami.

W szpitalach nie zaleca się obcinania paznokci dzieciom. Paznokcie kilka dni po porodzie są bardzo miękkie. Warto dzieci nie zniechęcać do tych czynności i dać dziecku możliwość zapoznania się z własnym ciałem.

Ssanie kciuka

Następnie około 3 miesiąca pojawia się znaczne zainteresowanie własnymi dłońmi. Niemowlaki zupełnie świadomie poznają swoje ciało i są w stanie ssać kciuk lub palce w celach poznawczych. Tak kształtuje się również pierwsze poczucie świadomości swojego ciała i rozwija się koordynacja.

Często rodzicom ciężko jest dostrzec różnicę czy takie ssanie jest wynikiem chęci poznania siebie czy też ma właściwości uspokajające. Warto jest obserwować czy taka czynność występuje podczas snu. Jeżeli dziecko wkłada palec do buzi odruchowo podczas spania możemy być pewni, że ssanie służy uspokojeniu, wyciszeniu, a nie poznawaniu własnego ciała.

To jest właśnie ten moment. Jeżeli obserwujemy u dziecka ssanie kciuka podczas snu i w ciągu dnia pojawia się często, a siła ssania jest dość intensywna- warto pomyśleć o smoczku uspokajaczu. Możemy wnioskować, że odruch ssania jest na tyle silny i nie da się go zaspokoić podczas jedzenia- nasze dziecko potrzebuje smoczka.

Dlaczego warto zastąpić kciuk smoczkiem?

Ssanie to nie tylko jedzenie. Służy również uspokojeniu, zmniejszeniu wrażliwości na ból (przy ząbkowaniu), wyciszeniu- a co za tym wszystkim idzie zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa. Anatomiczny kształt smoczka wpływa lepiej na ułożenie łuków zębowych niż obecność twardego palca.

Dodatkowo smoczek jest (a właściwie powinien) być utrzymany w nienagannej czystości- czego niestety nie możemy powiedzieć o palcach, które eksplorują najbliższe otoczenie.

Trzeci i najważniejszy atut smoczka to późniejsza możliwość odstawienia. Jest go o wiele łatwiej się pozbyć niż oduczyć dziecko ssania kciuka. Smoczek odstawiamy najpóźniej w 18 m.ż. A ssanie kciuka trwa o wiele dłużej, co może niekorzystnie wpływać na rozwój mowy oraz wady zgryzu.

Ząbkowanie

Szczególne wzmożenie wkładania palców do buzi możemy zaobserwować w czasie ząbkowania. Jest to dość trudny moment w życiu niemowlaków. Towarzyszący ból, swędzenie dziąseł dziecko próbuje łagodzić poprzez wkładanie palców lub przedmiotów do buzi. A kciuk podczas odruchu ssania, masuje obolałe dziąsła ale również działa uspokajająco, więc jest lekiem na całe zło.

Do czego może doprowadzić ssanie kciuka?

Ten nawyk może mieć niestety poważne konsekwencje. Długotrwały i częsty kontakt z podniebieniem twardym może spowodować jego zniekształcenie. Kształt podniebienia może się przez ten nawyk zmienić i być zbyt wysoko wysklepione. Również zmienia się obraz szczęki, która staje się za bardziej wydłużona i wąska, a zęby wysunięte są ku przodowi. W/w zmiany mogą mieć poważny wpływ na czynność jedzenia, odgryzania, połykania i mówienia.

Dodatkowo język jest przyciśnięty kciukiem co powoduje  patologiczne, płaskie ułożenie języka, które skutkuje wadami wymowy. Dzieci mają problem z odgryzaniem kęsów, często jedzą z otwartymi ustami, oddychają przez usta, a niemowlęcy typ połykania nie ma szansy przemienić się w dorosły.

Drugą kwestią są zniekształcenia palca. Długotrwałe ssanie powoduje rany, deformacje oraz zakażenia skóry. Wpływa również na deformację płytki paznokciowej.

Jak w takim razie radzić sobie z tym problemem?

Na szczęście odchodzi się już od siłowych prób oduczenia się ssania kciuka, które dawniej były przekazywane z pokolenia na pokolenie jako skuteczne. Zaszywanie rękawów na noc, zaklejanie kciuków plastrami, smarowanie gorzkimi substancjami- tak było kiedyś. A co się zmieniło?

Obecnie uznaje się, że dzieci ssą kciuki w sytuacjach stresujących kiedy potrzebują wyciszenia i ukojenia. W/w sposoby nie są skuteczne, a mogą dodatkowo wzmagać stres u dziecka. Mogą przestać ssać kciuk, ale za to zaczną obgryzać paznokcie lub skórki albo moczyć się w nocy.

Obecnie stosuje się metody odwracające uwagę. W czasie napięcia, zdenerwowania u dziecka warto zaproponować wspólną zabawę, czytanie, rysowanie, lepienie z ciastoliny. Można również kupić  sensoryczne piłki- takie które rozładują napięcie, a dodatkowo  zajmą dziecku ręce. Takie odwrażliwianie nie tylko od czynności ale również od kontaktu kciuka z buzią może przynieść dobre efekty.

Wieczorem warto jest zwrócić uwagę na rytuały, nie włączać pobudzających bajek lub bawić się w szalone zabawy. To powinien być czas spokojny i bardzo przewidywalny.

Częste wkładanie kciuka, palców lub przedmiotów do buzi może być również spowodowane podwrażliwością dotykową. Dziecko ma ciągłą potrzebę mocnej stymulacji w obrębie jamy ustnej. Warto wtedy wybrać się do logopedy, który za pomocą profesjonalnego masażu pomoże dziecku zmniejszyć podwrażliwość.

Możemy również stosować domowe sposoby takie jak np. podawanie twardych pokarmów do gryzienia oraz zmienić szczoteczkę do zębów z manualnej na elektryczną, która dobrze masuje dziąsła.

Jeżeli intensywne ssanie kciuka występuje również w nocy możemy kupić tzw. wkładką przedsionkową, która uniemożliwi włożenie palca do buzi.

Jak widzicie jest to dość złożony problem i nie istnieją gotowe porady na ten temat. Warto jest jednak próbować, ponieważ konsekwencje długotrwałego ssania kciuka są naprawdę poważne. Dodam jeszcze tylko w ramach ciekawostki, że legenda- Amy Winehouse kiedy nie miała już żadnych używek w zasięgu  dłoni ssała kciuk.

Różne piłki sensoryczne

Kliknij w obrazek w celu powiększenia i klikaj w strzałki.

Zapraszam też do lektury wpisy Stopy dziecka – wszystko co trzeba wiedzieć.

Komentarze

    Świetny tekst i bardzo potrzebny! Ja się natomiast od jakiegoś czasu zastanawiam nad “fenomenem” ssania kciuka w Wielkiej Brytanii. Mieszkałam tam jakiś czas i zaobserwowałam, iż ssanie kciuka jest normalnym, społecznie akceptowalnym odruchem!!! Dodam, że nie tylko u najmłodszych dzieci ale o zgrozo – u kilku letnich, nawet nastoletnich, na sfrustrowanych dorosłych skończywszy! Dla mnie był to szok, poruszałam tę kwestię z kilkoma osobami mieszkającymi na wyspach – dla nich nie było problemu, to jest naturalny odruch! W Polsce patrzy się na to zupełnie inaczej, można poczytać o frustracji, o niezaspokajaniu potrzeb w wieku niemowlęcym, dziecięcym – stąd odruch ssania w wieku starszym, traktuje się to jednak jako odchylenie od normy, pewną patologię. Tam – 4 latek w markecie ssący kciuka, przytulony do brudnego, oślinionego kocyka (ten kocyk to kolejny temat rzeka, każde dziecko w UK musi mieć taki kocyk!) to normalny widok! (Dodam, że smoczki funkcjonują również!!!) Nie wiem czy to kwestia przyzwolenia społecznego, braku interwencji na pewnym etapie, powtarzalność odruchów – nauka przez naśladownictwo innych…? Co??? Bo w Polsce problem ten nie występuje na taką skalę! Oni nie rejestrują tego jako “problem” więc może w tym rzecz… Dziwiłam się dzieciom ale kiedy ujrzałam swojego współlokatora (chłop 25 lat) oglądającego tv z kciukiem w paszczy, zwątpiłam… Amy Winehouse nie dziwi zupełnie… oni – Brytyjczycy – niestety TAK MAJĄ!!!

    W UK jest trochę inne podejście- takie mam wrażenie. Zarówno jeżeli chodzi o dostęp do terapii dla dzieci jak i podejście rodziców. Zszokowałaś mnie tym, że jest to aż tak powszechne zjawisko.

    Z jednej strony to akceptują, a z drugiej walczą z tym nałogiem i edukują, że to niewskazane. Przykładem jest brytyjski producent silikonowych nakładek Dr Thumb, dostępnych też w Polsce. Cieszy się ogromną popularnością już na całym świecie, a wywodzi się właśnie ze UK. Ja z moim synem miałam ten problem i właśnie lekarka w UK poradziła mi tą nakładę. W naszym przypadku pomogła, w ogóle jej skuteczność jest bardzo wysoka.

    Bardzo ciekawy wpis jednak ja mam zupełnie inny problem jeżeli chodzi o ssanie kciuka. Moja córka ma 4 lata i ssie kciuka tylko kiedy zasypia lub kiedy leżakuje. Do tego przytula się do swojej ulubionej pieluszki tetrowej z dzieciństwa. Od razu po zaśnięciu kciuka już nie ma w buzi. Jednakże w momencie przebudzenia się w nocy kciuk ponownie ląduje w buzi, a druga ręka odruchowo szuka pieluszki. Problemu z wysuniętymi zębami nie mamy (potwierdzone po wizycie u dentysty), również problemu z mową nie mamy. Córka mówi pięknie i wyraźnie już od co najmniej 2 lat. Jak sobie z tym poradzić? Może ktoś coś doradzi?

    Córka pewnie leżakuje w przedszkolu i nie masz za bardzo nad tym kontroli? Może spróbujcie dziecięcych masażyków przed snemhttp://harmonia.edu.pl/pl/p/PRZYTULANKI-czyli-wierszyki-na-dzieciece-masazyki/45
    Dobrze, że częstotliwość jest niewielka.

    Leżakuje w domu:) po przedszkolu. Spróbujemy. Dziękuję za podpowiedź.

    Moj synek podobnie do twojej coreczki ssal kciuka tylko podczas zasypiania i kiedy wybudzal sie w nocy. Walczylam z tym przez 3 lata domowymi sposobami ale nic nie dawalo dlugotrwalego efektu. Raz juz bylismy blisko kiedy delikatna skorka na kciuku pekla i zrobila sie rana . Wystraszyl sie tej krwi i bolu przy wkladaniu paluszka do buzi wiec zaprzestal ssania ………na miesiac ( az sie zagoil) Myslalam ze zapomni o nim ale o dziwo po 5 tygodniach powrocil stary nawyk.
    W koncu on line znalazlam specjalna silikonowa nakladke na kciuk Dr Thumb for Thumb Sucking Prevention and Treatment ktora zapina sie nadgarstek i musze powiedziec ze u nas zadzialala. Synek prawie 4 letni nie sscie juz palucha od pol roku.

    Moja corka ma 1.5r., odrzucila smoczek calkowicie, ssie kciuk do snu niestety. Przez to, ze juz w 5msc miala zeby (obecnie ma 16), bardzo poranila sobie kciuk, jest popekany i spuchniety. Probowalam doslownie wszystkiego. Zakupilam dr Thumb, jednak po pierwszej nocy kciuk jest bardzo zamoczony, spuchniety.. nie wiem czy naplula do srodka, czy co tam sie wydarzylo. Jestem zalamana. Dzis pierwszy dzien po uzyciu dr Thumb i mam ochote wyrzucic go do kosza. ????

    U nas to samo. Córcia ma roczek. Smoczki odpadają.
    Udało się coś zaradzić?

    Ja niestety od niemowlęcia odrzucałam smoczek, co zaowocowało wzmożonym zainteresowaniem kciukiem. Ssałam go prawie do drugiej klasy szkoły podstawowej! Głównie w sytuacjach stresowych albo przed snem. Wszelkie sposoby odwrócenia mojej uwagi od kciuka pełzły na niczym, w desperacji rodzice smarowali mi paznokcie gorzkim płynem (który zlizywałam, wypluwałam i ssałam dalej ;)), prośbą i groźbą chcieli wyplenić zły nawyk. Wychowawczyni straszyła mnie, że będę miała zniszczony i wyciągnięty kciuk. Nic to nie dawało. W pewnym momencie sama odrzuciłam kciuk – ale byłam już na tyle duża, że miałam świadomość, że inne dzieci go nie ssą… Na szczęście nie wywarło to bardzo negatywnego wpływu na mój zgryz, mam niewielką wadę, ale nie przejawia się to wadą wymowy. Kciuk wygląda normalnie.

    O właśnie, dobrze, że piszesz. Na wady wymowy ma wpływ wiele czynników, dlatego każdy przypadek powinien być traktowany indywidualnie. Dobrze, że nie miałaś poważniejszy problemów zdrowotnych. Jednak to co przeczytałam jest trochę przykre- chodzi mi o traktowanie dzieci, które ssą kciuki.

    Niestety, jestem świadoma tego, że dorośli nie mieli nic złego na myśli, tylko po prostu nie bardzo radzili sobie z zaistniałym problemem. Sama jestem pedagogiem, terapeutą a podczas lektury zastanawiałam się jak ja bym zareagowała… Czy obrałabym właściwą drogę w przypadku mojego dziecka. Bardzo przydatny artykuł 🙂 Taka ciekawostka – przy ssaniu kciuka (lewego) zawsze prawa dłoń wędrowała mi do ucha, uspokajało mnie takie “miętolenie” zimnej małżowiny. Zostało mi to do dzisiaj, kiedy nie kontroluję się w sytuacji stresowej od razu łapię się za ucho 😉 Uwielbiam też gładzić po uszach Męża. Taka sytuacja 🙂

    Moje dzieci ssały palce (starszy synek kciuk, młodszy wskazujący i środkowy) jak mieli parę miesięcy i przestali ok 7-9 miesiąca. Sami z siebie. Wydaje mi się, że to miało funkcję uspakajającą bo robili to najczęściej podczas płaczu. Czasem jak byli głodni i “nie mogli się doczekać” piersi. W nocy nie ssali a smoczka im nie dawałam. Nie wiem z czego to wynikało ale po prostu w końcu przestali sami. Czy u tak małych dzieci też trzeba reagować i dawać od razu smoczek?

    To dobrze, że tak szybko się u Was skończyło.
    Napiszę na podstawie własnego doświadczenia- córka w wieku 4 miesięcy zaczęła ssać kciuk- od razu wprowadziłam smoczek i już nie było problemu. Smoczek wyrzuciłam jak miała 12 miesięcy i używaliśmy tylko do zasypiania. Mimo mojego wysiłku, urozmaiconej diety i super sprawnego aparatu artykulacyjnego ma wadę wymowy. Każdy przypadek jest indywidualny i tak trzeba to rozpatrywać.

    Moja córka nigdy nie używała smoczka do ssania, nie ssała też kciuka poza okresem zainteresowania i badania dłoni i palców, kiedy wkładała je do buzi. Jest karmiona piersią, chociaż przez ok. miesiąc była niestety dokarmiana między innymi butelką ze smoczkiem. Poza tym od poczatku rozszerzania diety BLW, zróżnicowane konsystencje. Prawie nie piła z niekapków, tylko otwartego kubka oraz butelki ze słomką. Starałam się z nią bawić tak, żeby usprawniać aparat mowy, dość szybko nauczyła się np. kląskać, dmuchać. Teraz ma 2 lata i całkiem sporo mówi. Ale również ma wadę wymowy (seplenienie międzyzębowe).

    Wpis pisałam na podstawie wiedzy nabytej w czasie 5-letnich studiów magisterskich (logopedia) oraz własnych doświadczeń.

    Bardzo! Bardzo ważny wpis! Bo to duży problem, a bardzo bagatelizowany przez Rodziców z ich wygody! Mam znajomą, sąsiadkę, której córka ma obecnie trzy i pół roku i od wieku niemowlęcego ssie kciuk. Znajoma owa pochwaliła mi się, że ostatnio czytała artykuł, w którym było napisane, że po czwartym roku życia jej Mała sama przestanie ssać, więc ona nie będzie siebie i jej stresować (no skoro samo przejdzie…). Przykre jest niestety to, że ta prawie czteroletnia dziewczynka ma bardzo, bardzo dużą wadę wymowy. W zasadzie dla osób nie przebywających na stałe w jej towarzystwie jej mowa jest niezrozumiała! Diagnoza logopedy była jednoznaczna – zgryz jest tak skrzywiony przez ssanie kciuka, że język nie znajduje oparcia, wiec dopóki nie wyrosną Małej stałe ząbki, nie ma jak wady zniwelować…Nie można pominąć też faktu, że dziewczynka ma kompletnie zdeformowany palec (kciuk) i paznokieć. Gdy zapytałam czemu nie dali jej smoczka, gdy była niemowlaczkiem i potrzeba ssania była ewidentnie jej wielką potrzebą, Mama dziewczynki odpowiedziała, że jest przeciwniczką smoczków, bo ciężko się później dzieci oducza i mają wadę wymowy…Kompletnie mnie ta odpowiedź zaskoczyła! Smoczek można po prostu zabrać, schować, przy wysiłku, ale można od smoczka dziecko od uczyć, a kciuka przecież nie da się zabrać! Teraz Rodzice tej dziewczynki małą kolejne dziecko, historia się powtarza – ma sześć miesięcy i ssie już kciuk 🙁 Dlatego takich wpisów powinno być jak najwięcej, bo przez lenistwo i nieświadomość Rodziców dzieci potem ciepią, ich kompleksy rosną, stają się wycofane, bo wstydzą się tego jak mówią. I w imię czego to wszystko?
    Moje dzieci miały smoczki od urodzenia, do szóstego miesiąca życia, bo wtedy miały ogromną potrzebę ssania. Gdy przeszliśmy na pokarmy stałe smoczki zabrałam, obyło się bez awantur, bez wzmożonej częstotliwości pobudek, bez traumy, chyba ich potrzeba ssania po prostu została zaspokojona…Zresztą w tym okresie niejako przy okazji zaczęłam ich uczyć wtedy samodzielnego zasypiania.
    Czasem warto dać dziecku smoczek, jeśli tego potrzebuje, czasem bowiem można wpaść w pułapkę zwaną “ssanie kciuka”…

    problem jest kiedy dziecko smoczka nie chce.

    mam taki egzemplarz w domu. smoczek podałam mu bardzo wcześnie (ze wzgl na konieczność leżenia pod lampami z powodu żółtaczki), ale w 2 miesiącu sam z niego zrezygnował i mimo prób nie chce go do tej pory (6m).

    kciuk ssie bardzo często, nigdy w nocy, nigdy przy zasypianiu, ale w ciągu dnia prawie non stop.

    Nie można tego tak prosto przedstawiać: kciuk = krzywy zgryz i wady mowy, smoczek = bez problemu. Znam ludzi którzy ssali kciuk bardzo długo i mają piękny zgryz i żadnej wady wymowy, i znam też dzieci smoczkowe z strasznym zgryzem i wadami wymowy.
    Nie rozumie Pani swojej znajomej, a ja nie rozumiem mam, które bez powodu od razu po urodzeniu wciskają smoczek – przecież wiele dzieci potrafi się bez tego obejść, znam dzieci które nie miały smoczków i nie wpadły w nałóg ssania kciuka (trochę to jak stosowanie leku mającego skutki uboczne wobec zdrowego dziecka tak na wszelki wypadek). Moim zdaniem sytuacja idealna i po prostu naturalna jest taka: kiedy dziecko ma wzmożoną potrzebę ssania wpycha sobie wszystko do buzi, łącznie z kciukiem, a potem z czasem to samo przechodzi. Wiadomo, że w życiu nie zawsze jest idealnie, ale niepokój powinno budzić dopiero odstępstwo od normy a nie norma. A ssanie kciuka jest normalne. W przyrodzie nie występują sztuczne smoczki. Czy pamiętacie szok, kiedy okazało się że niektóre plastiki zawierają groźny bisfenol, a produkowano z nich butelki dla dzieci? Szybko zły plastik został zastąpiony bezpieczniejszym. A co jeśli w miarę rozwoju nauki okaże się, że w smoczkach też znajduje się jakaś szkodliwa substancja? Przez długi czas istnienia ludzkości nie było smoczków jakie znamy dziś (owszem, dawano jakieś szmatki do ciumkania), pewnie dzieciaki na potęgę wkładały paluchy. I co z wadami zgryzu naszych przodków? Kiedyś czytałam artykuł na ten temat, w którym było napisane, że wady zgryzu na masową skale pojawiły się dość późno (chyba XX wiek ale dokładnie już nie pamiętam).

    Dla mnie trochę dziwne co Pani pisze. Bo ciężko się postawić na miejscu rodzica tskiego dziecka tym bardziej, że są jak zawsze dwie teorie- logopedzi mówią oduczać, psychologowie- nie oduczac. To zależy na czym rodzicowi bardziej zależy czy żeby dziecko miało Krzywe zęby czy było nerwowe… nasza córka od niemowlaka nie chciała żadnego smoczka. Próbowałam z 10 różnymi, różnych kształtów i wielkości. Niestety nie udało się jej go wcisnąć. Kciuka ssie od 4 miesiąca (obecnie 8) próbowałam oduczyć ale nie wiem co robić. W ciągu dnia rzadko ssie zazwyczaj jak jest ściąga lub głodna wiec po prostu daje jej pierś lub usypiam. Problem polega na tym ze gdy nie usypia przy piersi to usypia z kciukiem! W nocy tez ssie kciuka i jak tego oduczyc? Gdy ją usypiam to musiałabym trzymać jej rękę ale wtedy strasznie płacze wręcz histerycznie a to z kolei nie jest dobre dla jej układu nerwowego. I co w takim wypadku?

    Temat jes mi szczególnie bliski i do niedawna spedzal mi sen z powiek.. moja córeczka zaczela ssac kciuka ok 3 tygodnia zycia. Smoka nie chciala. Szczęśliwie zlozylo sie tak, ze podczas ssania kciuka sciskals misia. Jak miala 16 mc zrobilismy misiowi papa, powiedzielismy, ze teraz mis pociesza smutna dziewczynke . Bez Misia Lila juz nie miala potrzeby ssania kciuka… teraz poprostu wiecej sie przytula do rodzicow 🙂

    Jako logopeda, nauczycielka przedszkolna i mama trochę się z tym tekstem nie zgodzę. Dwa lata temu pisałam pracę dyplomową z logopedii na temat międzyzębówki i wprost było wszędzie napisane, że i logopedzi i ortodonci mają różne opinie na temat ssania kciuka. Jedni to zwalczają, inni uważają, że nie taki diabeł straszny jak go malują. W pracy nauczyciela mało spotkałam dzieci ssące kciuk (2 na cztery lata pracy) do jakiś 20 które dostawało smoczek, piło z butli ze smokiem itd.
    Osobiście byłam przekonana, że moje dziecko dostanie smoka w kontrlowany sposób. I co? Walczyłam z nią długo i po kilku miesiącach i jakiś 10 smoczkach się poddałam. Teraz ssie kciuk przed zaśnięciem i dla uspokojenia (lepsze to niż onanizm, który też przerabialiśmy). Ma 15 miesięcy, a mówi na poziomie półtoraroczniaka. Już kląska, pije z rurki i zwkłego kubka. Ma świadomość, że nie powinno się trzymać palca w buzi, bo jak tylkk to zrobię wyciąga mój palec, swój i mówi nie. Także wydaje mi się, że czasem dzieci same wiedzą co dla nich dobre.

    A co powiesz na ten wpis nad Toba? W tam opisanej historii kciuk też nie jest problemem? Mam czworo już odrośniętych dzieci, rodzonych rok po roku i jakoś z żadnym nie przerabiałam ani onanizmu, ani ssania palców, smoczek miał tylko najstarszy syn do 12 miesiąca życia…
    Trochę nie rozumiem jak jako logopeda możesz mówić, że ssanie kciuka to nie problem. A poza tym jak u 15 miesięcznego dziecka jesteś w stanie stwierdzić, że ma lub nie ma wady wymowy? Jak dla mnie to co piszesz jest nieco dziwne…

    Widzę, że panie kompletnie mnie nie zrozumiały. Jako przyszły logopeda zgłębiałam temat od strony naukowej i nie ma jednej jasnej odpowiedzi co lepsze kciuk czy smoczek. Więc nie demonizowałabym ani jednego ani drugiego.
    Jako nauczycielka widziałam więcej problemów z pożegnaniem smoczka niż dzieci w wieku 3-5 lat z kciukiem w buzi. Być może trafiałam przez 4 lata tendencyjnie na takie przypadki.
    Bardzo chciałam aby moje dziecko korzystało ze smoczka i próby ponawiałam codziennie przez 3 miesiące. Proszę mi wierzyć spacer z dzieckiem, które wypluwa smoczek po sekundzie jak znalazł się w buzi i ten krzyk, że ubrane w kombinezon nie daje rady sięgnąć palcem do buzi. Trzy miesiące. W końcu postanowiłam podążać za dzieckiem (takie hasło rodzicielstwa bliskości może coś komuś mówi).
    O onanizmie wspomniałam, bo nikt o tym nie mówi, a nie tylko miałam takie przedszkolaki, ale i moje dziecko miało takie momenty. Na szczęście wiedziałam jak się zachować i aktualnie problem nie istnieje.
    Nie wiem czy będzie mieć jakąś wadę wymowy czy nie. W wieku 25lat zaczynając logopedię odkryłam własną i też musiałam popracować, choć tyle lat byłam wzorem mowy i dykcji. Wiem natomiast, że moja 15 miesięczna córka ma bardzo rozbudowany słownik bierny. Ze zrozumieniem używa ok 20 słów, kląska (czyli nie ma problemów z językiem), pije z rurki, pije ze zwykłego kubka i je mając zamknięte usta. Mimo ssania kciuka. Ma świadomość, że to nie jest fajne, co oznacza, że łatwiej będzie wyeliminować ten nawyk.
    Po prostu po tym wpisie gdybym nie miała tej wiedzy i doświadczenia jakie mam, jako młoda mama na siłę wpychałabym dziecku smoczek i martwiła się, że chyba coś z nią nie tak.

    “na siłę wpychałabym dziecku smoczek i martwiła się, że chyba coś z nią nie tak.” jak zwykle nadinterpretowałaś moje słowa.

    Jako neurologopeda i pedagog specjalny miałam do czynienia w pracy przedszkolnej z mnóstwem dzieci ssących palec, smoczek i onanizujących się. I ssanie palca i onanizm mogą być u dziecka naturalnymi sposobami poznania siebie. Na pewnym etapie dziecko odkrywa, że pełnią także funkcję uspokajającą (i ciągle są dostępne!). Nie zawsze też ssanie palca negatywnie wpływa na rozwój mowy i funkcji oralnych, ale nie spotkałam jednak dziecka u którego długotrwałe ssanie palca nie wpłynęłoby na rozwój warunków zgryzowych… Córka zastąpiła proponowane przez Was smoczki i onanizm ssaniem palca i jestem przekonana, że wybrała metodę dla siebie najlepszą w kwestii rozładowywania napięcia. Ma wiedzę, że robi źle, ale czy oprócz tego 15 miesięczne dziecko samodzielnie i świadomie jest w stanie dostarczyć sobie innych sposobów na zrelaksowanie się? Ja również, jak Ania, jestem zdania, że należy wspomagać dzieci wprowadzając metody dystrakcyjne, stymulację sensoryczną dłoni i jamy ustnej i nie demonizować smoczka, który, dostarczany dziecku przez nas w określonym czasie i sytuacji z pewnością będzie “mniejszym złem”.

    Powiedz mi proszę jak poradziliscie sobie z onanizmem? My też to przerabiamy i już nie wiem co robić :/

    Ja mam troszkę inny problem. Córka, jako niemowlak, miała bardzo silą potrzebę ssania, więc dostała smoczek. Niestety każda próba odebrania smoczka kończy się ssaniem kciuków lub całej ręki tak, że robi sobie na niej rany. Córka ma już 2 lata, a ja dalej nie wiem jak odebrać jej smoczek bezkonfliktowo. Obecnie dostaje go tylko w łóżku i w samochodzie. Może ktoś ma jakieś sprawdzone rady co w takim przypadku robić?

    Zorganizuj akcję “oddajemy smoka małej dzidzi”:) Kilka dni z rzędu opowiadaj bajeczkę o małej dzidzi, która potrzebuje smoczka. Po kilku historiach zapytaj córeczkę, czy może odda swój smoczek małej dzidzi? (ma dwa latka, więc coś już powinna z Twojego opowiadania zrozumieć, choć troszkę:P) Schowajcie smoczek do woreczka, zawieście na oknie i czekajcie na wróżkę:) Jak Mała nie będzie patrzeć schowaj smoczek i wołaj, że wróżka była i zabrała smoczek dla Małej Dzidzi:) możesz nawet rozsypać konfetti albo inny “magiczny wróżkowy pył”. Jeśli chcesz możesz podarować córeczce nową przytulankę, czyli nowego przyjaciela do spania i przytulania (nowy pocieszyciel:P). Po tej akcji, czeka Cię kilka dni intensywnej pracy, zajmowania dziecka, wiele czasu poświęć na wspólną zabawę, puzzle, gotowanie malowanie – by nie było czasu myśleć o smoczku i by zając rączki malutkiej. Gdy zapyta o smoczka mówi “wróżka zabrała dla Małej Dzidzi, która na niego czekała”…jak Mała będzie popłakiwać, bądź konsekwentna i opowiadaj bajeczkę o małej dzidzi, której wróżka przyniosła smoczka:) Trochę kombinowania jest, ale działa… a poza tym to wspaniała przygoda dla Was obu a nie droga przez mękę i płacz dziecka…

    Bardzo ciekawa i przydatna informacja na temat tego, jak odróżnić branie do buzi i ssanie palców z powodow poznawczych (zainteresowanie i badanie własnych dłoni), a jak to, które służy uspokojeniu i może przerodzić się w nawyk. Nurtowało mnie to, kiedy moja córka koło 2-3 miesiąca zaczęła brać do buzi palce, łącznie z kciukiem. Nie chciałam dawać od razu smoczka. Obserwowałam, jak to wygląda, postanowiłam poczekać. I też podsuwałam wtedy już różne gryzaki. Okazalo się na szczęście, że wkładanie palców do buz i ssanie ich minęło samo, a podanie smoczka nie było konieczne. Nie natknęłam się wtedy.na informację, zeby zwrócić uwagę, czy ssie też podczas spania, ale rzeczywiscie tego nie robiła. Za to czytałam gdzieś, że warto obserwować, czy dziecko bierze do buzi sam kciuk i go intensywne ssie, czy też wklada do ust kilka palców albo też inne palce niż kciuk lub całą dłoń czy piąstkę.

    Bardzo dobry tekst!

    Ja też podzielę się swoim doświadczeniem w tej kwestii 🙂

    Nie wymienię wszystkich (moim oczywiście zdaniem) zalet smoczka nad którymkolwiek z palców…
    Dla mnie najprostszym argumentem jest/było to, że smoczek w pewnym momencie odstawiamy – każdy rodzic i dziecko własną metodą. Zabieramy, odcinamy po kawałku, wyrzucamy – nie ma.
    KCIUKA NIE ODETNIEMY.
    Poza tym producenci akcesoriów dla dzieci zabijają się, żeby doścignąć naturę i dostosować kształt uspokajacza do anatomii maleńkiej buzi. Kształt kciuka mamy zaprojektowany odgórnie wraz z całym dobrem naszego inwentarza 😉

    Nigdy nie zakładałam, że NIE BĘDĘ dawać swojemu synowi smoczka. Że to zło i mowy nie ma.
    Jednak walczyłam kilka pierwszych tygodni z małym ssakiem, który praktycznie nie wyłączał funkcji ssania poza mocnym snem. Podawałam mu za każdym razem pierś na uspokojenie. W pewnym momencie mały miał dość lecącego strumieniami mleka. Chciał się po prostu się wyciszyć. Znalazł sposób – kciuk. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, że to TEN moment, kiedy smoczek jest jedynym rozwiązaniem. Chociaż nie byłam przeciwna, to płakałam, że “zatykam” swoje dziecko. Szybko jednak odczułam pozytywne skutki swojej decyzji.
    Żeby nie było idealnie – nie od razu się udało – syn najbardziej upodobał sobie ortodontyczny kształt kauczukowego smoka – mnie “podobały się” te “przeźroczyste” w kształcie żabki, czy biedronki 😉

    Smoczek odstawiliśmy w 15 m.ż. Trwało to 2 dni, a spodziewałam się 2 tygodni nieprzespanych nocy…

    Wydaje mi się też, że sam sposób proponowania niemowlęciu smoczka jest ważny… Nie możemy wpychać go na siłę do (mówiąc brzydko) rozdartej płaczem buzi. Nam bardzo pomogła metoda 5 kroków “S” z książki Karpa. Smoczek był jednym z elementów uspokajania małego awanturnika, nie jedynym.
    Natomiast kiedy moje dziecko było aktywne i wkładało paluszki do buzi w celu ssania dla zabawy – nie proponowałam smoczka – łapałam synka za dłonie i głaskałam go po swojej lub jego twarzy, bujałam na boki, robiłam “a kuku”. Kiedy ok 3 m.ż. wkładał paluszki do buzi i nie ssał ich, tylko poznawał ich kształt, smak i bawił się nimi – nie zabierałam.

    Aniu, Twój tekst jest o tyle ważny, że mam nadzieję, że przewartościuje niektórym (przede wszystkim przyszłym) mamom myślenie o smoczku. Jeśli dziecko potrzebuje dodatkowej metody wyciszenia, to dajmy mu ją! 🙂 Pamiętając jednak o konsekwencjach – które nie zawsze muszą być negatywne.

    Nie bez powodu smoczek to jeden z pierwszych akcesoriów niemowlęcych jaki wymyśliła ludzkość.

    Swoją drogą, aż poszukam sobie z ciekawości jego genezy… 😉 Bo wynalazkiem XXI wieku to on nie jest 😉

    Pozdrawiam!

    Wszystko ładnie, pięknie tylko co zrobic jeśli 2,5 miesięczne dziecko zaczyna ssać kciuk, rownież w nocy, a smoczka absolutnie nie chce. Kilka razy załapała ale po chwili wypluwa. Karmie piersią ale nie mogę przecież robić za ludzki smoczek i przystawiać małej kiedy tylko ładuje łapki do buźki.

    Z kolei starsza (3,5 roku) ciagle grzebie dłońmi przy buzi. Albo wkłada palce do buzi, albo ściska i miętosi usta, ale robi to zupełnie bezwiednie. Jak zwrócę uwagę to od razu wyjmuje, ale po chwili i tak wkłada, czy to moze być ta podwrazliwosc o której piszesz? Dodam, ze jedzenie je każde nie ze tylko zupy czy to co miękkie.

    Bardzo, ale to bardzo nie chciałam dawać córce smoczka, z różnych powodów. Niestety w wieku ok. 3miesięcy córka odkryła ssanie kciuka i pokochała tę czynność. Kupiłam chyba każdy dostępny na rynku smoczek, bez skutku – nie zaakceptowała żadnego, a kciuk stał się najlepszym przyjacielem. Szukałam, czytałam, aż w końcu trafiłam na nakładkę Dr. Thumb. Nie do końca wierzyłam w obietnice producenta, a jednak! Moja 15miesięczna córka po 3tygodniach noszenia nakładki pożegnała się z kciukiem na zawsze! Baaaardzo polecam więc to ustrojstwo, kosztuje co prawda ok. 130zł o ile dobrze pamiętam, ale naprawdę warto 🙂

    Mój 9 miesięczny synek ciągle ssie kciuka. Wcześniej prawego I lewego na zmianę. Obecnie dominuje lewy. Martwię się, że będę miała problem z douczeniem… Ssanie jest intensywne. Przy zabawie, tuleniu, usypianiu. Żadnego skoczka nie akceptuje. Pobawi się nim chwilę i wypluwa.

    Niestety nie każde dziecko toleruje smoczki, wiem bo kupiłam chyba wszystkie dostępne rodzaje i żadnego nie akceptuje ? więc proszę nie pisać że ktoś nie chce dawać smoczka dla swojej wygody ?

    Mam 3 miesięczną córkę. Zaczyna ssać kciuka, zabieram jej ale nie zawsze to pomaga. Zaraz wraca do tej czynności. Piszecie tu o smoczkach. Moja nie akceptuje wcale ich. Wyrzuca, mina jest skwaszona itd. próbowałam ale nie ma szans na niego. Co w takim wypadku zrobić ? Co zrobić żeby nie ssala?

    A co zrobić z 3 miesięcznym niemowlakiem który ssie swój palec i kostki u rąk?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link