Bardzo mądry ciekawy artykuł. Bardzo lubię Twojego bloga, Aniu. W kwestii braku zależności między dietą mamy a samopoczuciem maluszka. Ja wszystko rozumiem, że pokarm z krwi i limfy. Tylko czemu, za każdym razem (nie ma mowy o przypadku) po zjedzeniu określonych pokarmów w pierwszych tygodniach (bo potem układ pokarmowy Małej dojrzał) reagowała płaczem, bólem brzuszka, brzydką kupą? Mi niestety nikt nie wmówi, że związku nie ma.
Związek jest. Między matką a dzieckiem. Niektóre pokarmy wpływają też gorzej na matkę i w ten sposób oddziałują na dziecko. Nie ma magicznej opcji przenikania kapusty do mleka. Jest za to opcja wpływu kapusty na samopoczucie lub trawienie matki. I dopiero na to reaguje dziecko. Pozdrawiam 🙂
super wpis! My pierwsze wigilie naszych dzieci spędzaliśmy w swoim domu. żeby właśnie czuły się bezpiecznie i spokojnie, Kolejne wigilie na zmianę w domu i u wujostwa. Niestety wtedy zaczynał się dramat… Bo dzieci miały dość, bo ciasno, mało miejsca, pełno ludzi chcących wcisnąć jedzenie na siłę (pomimo moich stanowczych protestów) i wymuszanie zabawy z kuzynostwem “bo przecież tak dawno się nie widzieliście!” i do tego to uparte przekonanie babci, że ona się będzie zajmowała wnukami, kiedy jedną osobą, którą przebodźcowane dzieci potrzebowały byłam ja – mama… traumatyczne wspomnienia… na szczęście im starsi tym łatwiej 🙂 Wesołych Świąt! 🙂
Aniu, dziękuję Ci za mądry wpis i piękne życzenia! Życzę Tobie i całej Twojej rodzinie dobrego czasu i w te Święta i w Nowym Roku.
Self – reg – polecasz? Dzięki ci za ten wpis. Zawsze mam wyrzuty sumienia, kiedy pozwalam córce oglądać bajki. Co chwilę ktoś pyta Emmę co chce dostać od Mikołaja a ona ma tylko jedno marzenie, o którym mówi: jajko z niespodzianką. EH! Coraz bardziej mam wrażenie, że zachodnia tradycja wręczania sobie prezentów 25 grudnia rano ma więcej sensu, bo dzieci mają szansę się uspokoić. Chyba po Wigilijnej kolacji wybiorę się jeszcze na spacer po ciemku, żeby wybiegać Emkę.
Self-reg czeka w kolejce książek do przeczytania, ale Twój wpis pomógł w podjęciu decyzji o przepchnięciu jej na sam początek tej kolejki. A ostatnio przy swoim niemowlaku przekonałam się, że chusta potrafi zdziałać cuda nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach 🙂
To prawda, zauważyłam ,że córka, która ogląda sporadycznie TV, po wyłączeniu filmu, programu,etc. potrzebuje chwili żeby do siebie dojść, jakby ” obudzić ” się. Protestuje, domaga się jeszcze. A ja mam do Ciebie pytanie, nie wiem czy odpowiesz mi… Czy Lila wierzy w Mikołaja? Pozdrawiam z Białegostoku:) Rodzinnych i spokojnych świąt!:)
Kasiu, napiszę Ci szczerze. Lilka wierzy w Mikołaja, ale ja nie nakręcam tej spirali magii i fantazji. Owszem prezenty przynosi Mikołaj, ale nie czuje potrzeby takiego przeżywania tego. Nie mówimy też, że Mikołaj nas widzi, czy inne takie tam bajki… Widziałam u innych dziewczyn takie filmy od Mikołaja i jakoś nie mam potrzeby AŻ tak wprowadzać ją w tę historię.
Jaki mądry i potrzebny artykuł! Dzięki za cytat z książki „Self-Reg”- nie znałam, ale już wyguglałam i z chęcią przeczytam 🙂
Świetny wpis. Przestymulowanie niestety miałam okazję przetestować (zupełnie nieswiadomie) na własnym synu. Miał około trzy miesiące jak poszliśmy w odwiedziny do znajomego u którego w domu zazwyczaj jest dosyć intensywny zapach kadzidełek. Synek płakał jak nigdy wcześniej. Dopiero po kilku minutach doszliśmy że to może ten zapach. Wyszliśmy na zewnątrz, od razu się uspokoił.
Czytam ten wpis i wracają wspomnienia… Każdy potworny RYK na nowe otoczenie… Nowe twarze,nowe miejsce…wakacje-najgorsze w naszym życiu. Z sesji noworodkowej wyszło tylko zdjęcie stóp ? i ja się siebie teraz pytam-Jak ty to stara ogarnęłaś? ? Wszystko minęło, oczywiście są rzeczy,których córka nie toleruje (gołe, męskie klatki piersiowe czy brody) ale pffff drobnostki. Ściskam wszystkie walczące mamy i dużo siły Wam przesyłam.
swietny wpis! pamietam jak synek mial 3 miesiace i poszlismy na obiad do tesciow w Wielkanoc. Bylo duzo ludzi a maly tak sie rozplakal, ze niczym nie moglismy go uspokoic. dopiero jak wyszlismy przestal plakac. dla mnie wazniejsze bylo to czego chce dziecko no ale tesciowa oczywiscie uznala, ze “robimy jej łaskę, ze na obiad przyjdziemy”. ah i jak zwylke to wszystko moja wina….