fbpx

Dlaczego Twoje dziecko jest złe i rozdrażnione? O przestymulowaniu

Jest Wigilia – pierwsze święta naszej pierworodnej córki. Ma równo trzy miesiące… Jestem niezwykle podekscytowana faktem, że są to jej pierwsze święta. Czuję ogromne wzruszenie, że spędzimy ten czas razem, z naszą bliską rodziną. Specjalnie na tę okazję kupiłam jej nawet body z napisem “My first Christmas”. Wyobrażam sobie magiczny czas przy choince kiedy siedzimy razem i śpiewamy kolędy. Jest miło, cichutko, pachnie kompot z suszonych i siano wystaje spod obrusa… Jednym słowem SIELANKA!

Po godzinie z dzieckiem pod pachą, z wózkiem na plecach, z torbami pełnymi prezentów – UCIEKAMY na wielkim alarmie z Wigilii. Lilka płacze tak jak nigdy wcześniej.

Wracamy do domu rodziców, a nasze dziecko jest przeszczęśliwe. Mało tego, pierwszy raz w życiu śmieje się na głos. Jakby chciało nam podziękować…

Co się takiego stało? Nasze dziecko pokazało nam w ten sposób, że nie podoba jej się ten cały rozgardiasz, feeria zapachów oraz światełka. Miała serdecznie dość i wyraziła swoją niechęć w jedyny znany jej sposób, czyli płaczem.

Piszę dziś o przestymulowaniu dzieci bodźcami, które jest tak bardzo powszechne  w okresie świątecznym.

Przystymulowanie występuje wtedy, kiedy układ nerwowy nie jest w stanie poradzić sobie z nadmiarem wrażeń zmysłowych.

A JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?

Przez zmysły docierają do nas różne bodźce – są słabsze lub mocniejsze. Mózg scala je w całość. Przystymulowanie następuje wtedy kiedy mózg nie jest w stanie ich przerobić, bo jest ich za dużo, są za intensywne. Organizm w reakcji obronnej zmusza nas do UCIECZKI lub WALKI.

Każdy z nas ma swój próg tolerancji. My dorośli wiemy, co nas doprowadza do szału. Staramy się tego unikać lub radzić sobie na różne inne sposoby. Żyjemy na świecie już tyle lat, że  ZAZWYCZAJ wiemy czego powinniśmy unikać. Ja np. nie znoszę styropianu. Wystarczy, że go widzę to przechodzą mi ciarki po plecach i nie mogę go nawet dotknąć.

Ostatnio kupiłam dzieciom chrupki kukurydziane. Zapomniałam zupełnie, że jeżeli trzyma się dwa chrupki w ręce i lekko się nimi pociera to dźwięk jest bardzo podobny do tego, którego nienawidzę. Więc jedzą sobie te chrupki od kilku dni, a ja chodzę wkurzona, GOTOWA DO WALKI, każda rozlana woda, rzucona łyżka na podłogę powoduje u mnie WZROST HORMONU STRESU przez co jestem totalnie rozbita i zwyczajnie jestem zła. Wczoraj w końcu doszłam do tego, że to te cholerne chrupki doprowadzją mnie do takiego stanu i je wyrzuciłam.

Zobaczcie, ja wiedziałam na podstawie moich wcześniejszych doświadczeń, że muszę WYELIMINOWAĆ ten bodziec, bo mnie denerwuje.

A dzieci tego nie wiedzą.

Dopiero się tego nauczą.

Jeszcze starsze dzieci, te chodzące np. mogą odejść, uciec, powiedzieć: “Nie!”, a niemowlę?

Niemowlę nie jest w stanie bronić się przed nadmiarem bodźców. Niemowlęta moją do tego niedojrzały układ nerwowy przez co niektóre bodźce z zewnątrz są odczytywane zbyt mocno lub zbyt słabo. One przez doświadczenie dopiero będą się tego uczyć.

CO MOŻEMY ZROBIĆ ŻEBY IM POMÓC?

  • Jeżeli wiemy, że czeka nas właśnie taki czas jak teraz, to warto spojrzeć na całe otoczenie z perspektywy niemowlęcia.
  • Najlepiej nosić jest dziecko tyłem do świata, wtedy w razie nadmiaru będzie mogło się schować w ramionach rodzica. Kiedy nosimy je przodem do świata to nawet wtedy kiedy ono czuje, że jest za dużo wszystkiego nie ma ja się schować.
  • Bardzo dobrym pomysłem jest chusta lub nosidło. Dziecko może samo decydować czy będzie oglądało świat czy też schowa się i poczuje bliskość rodzica.
  • Niemowlęta i małe dzieci odreagowują przestymulowanie nawet do 24 h po. Może się ono objawiać rozdrażnieniem, płaczem, bólem brzucha (układ nerwowy wpływa na pokarmowy –  jak my się denerwujemy również boli nas brzuch) oraz w drugą stronę dzieci mogą ciągle spać, w ucieczce przed nadmiarem bodźców

Dzieci najlepiej funkcjonują rano, dlatego jeżeli to możliwe na spotkanie umawiajcie się w tym czasie

  • Dzieci, które nie raczkują mają również zaburzone poczucie głębi i kiedy mama znika np. za ścianą mają wrażenie, że znika na zawsze.
  • Muszę wspomnieć o tym, że oczywiście dieta mamy karmiącej nie ma wpływu na rozdrażnienie i płacz u dziecka, więc kapustę możecie jeść do woli.
  • Jeżeli to możliwe ograniczcie dawanie dziecko do trzymania innym osobom. Każda z nich ma innych zapach, inaczej dziecko trzyma itd. Najlepiej niech to będą osoby, które dziecko dobrze zna.
  • Wiadomo, że wieczorem ilość doznań się kumuluje i dzieci są wtedy bardziej rozdrażnione (nie tylko te małe)
  • Po powrocie do domu możecie byś świadkami scen dantejskich (nie musicie być oczywiście;) Ale zazwyczaj w domu, przy bliskich osobach dzieci dopiero czują się bezpiecznie i wtedy MOGĄ wyładować wszystkie frustracje
  • My też jak jesteśmy zmęczeni po całym dniu również jesteśmy rozdrażnieni, dzieci to czują i kółko się zamyka. To jest normalne;)

Kilka słów o starszych dzieciach.

Mimo tego, że większość z nich wie już jak sobie radzić z nadmiarem bodźców np. przez ucieczkę do innego pokoju, czy też zatykanie uszu OBSERWUJCIE ich.

To, że dziecko nie chce siedzieć długo przy stole wigilijnym wcale nie znaczy, że jest źle wychowane czy też się nudzi. Dzieci tak szybko uciekają, bo często mają dość nadmiaru bodźców. Spróbujmy na to spojrzeć ich oczami.

“Babcia, dziadek dopytują jak jest w przedszkolu. Wujek z naprzeciwka kopie mnie pod stołem. Obok mama pyta czy chcę rybę czy pieroga, w tle rozmowy innych, siedzę na wysokim krześle, na którym jest mi niewygodnie, brzydko pachną śledzie, a do tego jest milion kolorów i faktur tuż przed moimi oczami. W tle miga i gra choinka. A w tle lecą kolędy z odtwarzacza CD. Do tego zwyczajnie nie mogę się doczekać prezentów. Nie jestem nawet w stanie nic zjeść, bo nie ma tu moich ulubionych dań, a nadmiar wrażeń zmysłowych wprowadza mój układ nerwowy w tryb WALKI lub UCIECZKI, więc odburknę mamie, że nic nie chcę i uciekam.”

Twoje dziecko

Pozwólmy dzieciom na to. Nie pytajmy czy były grzeczne, czy niegrzeczne. Niech idą do oddalonego pokoju i spokojnie się bawią.

Pamiętam jak na wszystkich imprezach rodzinnych (gdzie było min. 20 osób) najchętniej siedziałam pod stołem. Nikt mnie tam nie widział, wujek nie żartował, a mama nie dawała śledzia (a nie! Kłamię, bo śledzia to akurat lubiłam). Teraz już wiem dlaczego tak robiłam.

Wy też pozwólcie swoim dzieciom UCIEC jeżeli tego potrzebują.

Chcę jeszcze też napisać o słodyczach, których nadmiar pobudza układ nerwowy i nie zdziwcie się, że Wasze dziecko będzie złe, będzie krzyczało czy też płakało. Wszystko razem da nam mieszankę wybuchową!

Co jeszcze działa w ten sposób?

Ekrany

Kiedy wyłączamy bajkę, grę, czy też odkładamy telefon nasz mózg często sobie nie radzi z tak dużym szokiem.

“…dla dzieci to nagłe przejście od jednego stanu do zupełnie innego może stanowić silny stresor – czują się trochę tak, jakby ktoś zbyt mocno nadepnął w hamulec.”*

Po lekturze książki SELF-REG zupełnie inaczej patrzę na korzystanie z urządzeń elektronicznych. Widzę to również po sobie.

Granie w gry, korzystanie z Internetu w celach rozrywkowych uwalnia w naszym organizmie opioidy, czyli neurohormony, dzięki którym dobrze się czujemy. Intensywne kolory, głośne dźwięki, wszystko jest piękne i idealne – wzmacniają ten efekt. Kiedy jednym przyciskiem wyłączymy urządzenie to czujemy się jak “na głodzie”.

“Opioidy wiążą się z receptorami rozsianymi po całym  układzie nerwowym  i przewodzie pokarmowym. Działają w ten sposób, że dają nam zastrzyk energii i równocześnie hamują reakcje neuronów pobudzanych przez ból, stres czy lęk. To jeden z powodów, dlaczego dzięki nim czujemy się znacznie lepiej. Opioidy znajdują się w mleku matki, co stanowi istotny czynnik sprzyjający zarówno karmieniu, jak i wytwarzaniu przywiązania.”

Stuart Shenker

Dlatego właśnie dzieci płaczą po wyłączeniu bajki, a my jesteśmy wkurzeni kiedy ktoś nam przerywa oglądanie pięknych fotek na Instagramie.

Jak widzicie, warto na ten świąteczny czas odłożyć wszystkie kolorowe ekrany do szuflady żeby jeszcze bardziej nie pobudzać naszych dzieci, a co za tym idzie – naszych nerwów.

Pamiętajcie też żeby być dobrym dla siebie. Patrzeć nie tylko na swoje dzieci, męża i obowiązki. Zróbcie to dla siebie i odpocznijcie. Ja zauważam u siebie pewną prawidłowość, jeżeli dzieci mnie denerwują, słowo męża dotyka bardziej niż zwykle to wiem, że… to moja wina. Że za dużo biorę na siebie, za mało czasu poświęcam na odpoczynek i pielęgnacje swoich granic. Zastanawiam się wtedy co mogę zrobić? I robię wszystko, żeby zadbać o siebie.

Pomyślcie o tym!

Życzę Wam abyście spędzili te najbliższe dni z ukochanymi osobami i spędzili je spokojnie. Żeby nie zabrakło Wam czasu na przypomnienie swoich Świąt z dzieciństwa.
Tak jak Lila spogląda w lustrzaną bombkę tak i ja będę patrzeć w przeszłość. W te cudowne lata, które sprawiły, że tak lubię ten czas.

Jeżeli spodobał się Wam ten tekst, kliknij proszę “Lubię to” lub udostępnij go swoim znajomym, aby również mogli się o tym wszystkim dowiedzieć: https://www.facebook.com/nebuleblog/ 

*Cytat pochodzi z “Self-Reg” dr Stuart Shenker str. 248

Komentarze

    Bardzo mądry ciekawy artykuł. Bardzo lubię Twojego bloga, Aniu.
    W kwestii braku zależności między dietą mamy a samopoczuciem maluszka. Ja wszystko rozumiem, że pokarm z krwi i limfy. Tylko czemu, za każdym razem (nie ma mowy o przypadku) po zjedzeniu określonych pokarmów w pierwszych tygodniach (bo potem układ pokarmowy Małej dojrzał) reagowała płaczem, bólem brzuszka, brzydką kupą? Mi niestety nikt nie wmówi, że związku nie ma.

    Związek jest. Między matką a dzieckiem. Niektóre pokarmy wpływają też gorzej na matkę i w ten sposób oddziałują na dziecko. Nie ma magicznej opcji przenikania kapusty do mleka. Jest za to opcja wpływu kapusty na samopoczucie lub trawienie matki. I dopiero na to reaguje dziecko.
    Pozdrawiam 🙂

    super wpis! My pierwsze wigilie naszych dzieci spędzaliśmy w swoim domu. żeby właśnie czuły się bezpiecznie i spokojnie, Kolejne wigilie na zmianę w domu i u wujostwa. Niestety wtedy zaczynał się dramat… Bo dzieci miały dość, bo ciasno, mało miejsca, pełno ludzi chcących wcisnąć jedzenie na siłę (pomimo moich stanowczych protestów) i wymuszanie zabawy z kuzynostwem “bo przecież tak dawno się nie widzieliście!” i do tego to uparte przekonanie babci, że ona się będzie zajmowała wnukami, kiedy jedną osobą, którą przebodźcowane dzieci potrzebowały byłam ja – mama… traumatyczne wspomnienia…
    na szczęście im starsi tym łatwiej 🙂
    Wesołych Świąt! 🙂

    Aniu, dziękuję Ci za mądry wpis i piękne życzenia! Życzę Tobie i całej Twojej rodzinie dobrego czasu i w te Święta i w Nowym Roku.

    Self – reg – polecasz?

    Dzięki ci za ten wpis. Zawsze mam wyrzuty sumienia, kiedy pozwalam córce oglądać bajki. Co chwilę ktoś pyta Emmę co chce dostać od Mikołaja a ona ma tylko jedno marzenie, o którym mówi: jajko z niespodzianką.
    EH!
    Coraz bardziej mam wrażenie, że zachodnia tradycja wręczania sobie prezentów 25 grudnia rano ma więcej sensu, bo dzieci mają szansę się uspokoić. Chyba po Wigilijnej kolacji wybiorę się jeszcze na spacer po ciemku, żeby wybiegać Emkę.

    Self-reg czeka w kolejce książek do przeczytania, ale Twój wpis pomógł w podjęciu decyzji o przepchnięciu jej na sam początek tej kolejki. A ostatnio przy swoim niemowlaku przekonałam się, że chusta potrafi zdziałać cuda nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach 🙂

    To prawda, zauważyłam ,że córka, która ogląda sporadycznie TV, po wyłączeniu filmu, programu,etc. potrzebuje chwili żeby do siebie dojść, jakby ” obudzić ” się. Protestuje, domaga się jeszcze. A ja mam do Ciebie pytanie, nie wiem czy odpowiesz mi… Czy Lila wierzy w Mikołaja? Pozdrawiam z Białegostoku:) Rodzinnych i spokojnych świąt!:)

    Kasiu, napiszę Ci szczerze. Lilka wierzy w Mikołaja, ale ja nie nakręcam tej spirali magii i fantazji. Owszem prezenty przynosi Mikołaj, ale nie czuje potrzeby takiego przeżywania tego. Nie mówimy też, że Mikołaj nas widzi, czy inne takie tam bajki… Widziałam u innych dziewczyn takie filmy od Mikołaja i jakoś nie mam potrzeby AŻ tak wprowadzać ją w tę historię.

    Jaki mądry i potrzebny artykuł! Dzięki za cytat z książki „Self-Reg”- nie znałam, ale już wyguglałam i z chęcią przeczytam 🙂

    Świetny wpis. Przestymulowanie niestety miałam okazję przetestować (zupełnie nieswiadomie) na własnym synu. Miał około trzy miesiące jak poszliśmy w odwiedziny do znajomego u którego w domu zazwyczaj jest dosyć intensywny zapach kadzidełek. Synek płakał jak nigdy wcześniej. Dopiero po kilku minutach doszliśmy że to może ten zapach. Wyszliśmy na zewnątrz, od razu się uspokoił.

    Czytam ten wpis i wracają wspomnienia… Każdy potworny RYK na nowe otoczenie… Nowe twarze,nowe miejsce…wakacje-najgorsze w naszym życiu. Z sesji noworodkowej wyszło tylko zdjęcie stóp ? i ja się siebie teraz pytam-Jak ty to stara ogarnęłaś? ? Wszystko minęło, oczywiście są rzeczy,których córka nie toleruje (gołe, męskie klatki piersiowe czy brody) ale pffff drobnostki. Ściskam wszystkie walczące mamy i dużo siły Wam przesyłam.

    swietny wpis! pamietam jak synek mial 3 miesiace i poszlismy na obiad do tesciow w Wielkanoc. Bylo duzo ludzi a maly tak sie rozplakal, ze niczym nie moglismy go uspokoic. dopiero jak wyszlismy przestal plakac. dla mnie wazniejsze bylo to czego chce dziecko no ale tesciowa oczywiscie uznala, ze “robimy jej łaskę, ze na obiad przyjdziemy”. ah i jak zwylke to wszystko moja wina….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link