fbpx

Za mała

Mam niecałe 100 centymetrów wzrostu.

Codziennie zmierzam się z wielkością tego świata. Wstaję rano i aby zejść z łóżka muszę odwrócić się tyłem i sprytnie zsunąć. W przeciwnym razie mogłabym z niego spaść.

Zmierzam do rodziców, aby się wdrapać na łóżko, które sięga mi do pępka. Muszę mocno złapać pościel, zarzucić nogę i wykorzystać całą siłę by się podciągnąć. Ze schodzeniem również nie jest łatwo.

W kuchni  nie mogę siedzieć pupą na krześle, bo blat sięga mi do nosa. Stoję więc na kolanach. Nie lubię siedzieć w krzesełku do karmienia, bo jestem już na nie za duża.

Po śniadaniu myję zęby, wypluwam pastę do wanny, bo nie dosięgam do zlewu. Dzień w dzień doświadczam świata, który jest dla mnie za duży. Stopnie na schodach sięgają do kolan, a do poręczy jeszcze długo nie sięgnę.

Tak, wiem, że jestem mała – codziennie mi ktoś o tym przypomina. Bardzo się wtedy denerwuję, bo to tylko potwierdza, że rzeczywiście jestem mała, krzyczę wtedy “Nie jestem mała!”

Kiedy chcę wejść wysoko słyszę: “Jesteś jeszcze za mała“.

Kiedy proszę rodziców żebym mogła siedzieć z przodu auta mówią: “Jesteś za mała żeby siedzieć z przodu”.

Kiedy wyciągam taką trudną układankę również słyszę: “Jesteś na nią za mała”.

Nikt mi nie tłumaczy dlaczego jestem za mała. Jest to najłatwiejsza odpowiedź jakiej mogą mi udzielić i pasuje do każdej sytuacji.

Dlatego tak bardzo chcę być DUŻA, bo wtedy mi będzie wszystko wolno. Jeździć z przodu, pić kawę i malować paznokcie. Nie chcę być mała! Niech ktoś odepnie tę etykietkę. Nie lubię być też na coś za duża, bo taka duża dziewczynka i płacze. I za duża, żeby chodzić w pieluszce. To jaka już w końcu jestem?

Dziecko drogie, jesteś w sam raz.

Od początku wpajam Ci, że nie ma co się pchać do dorosłości. Nie znam takiego dorosłego, który nie chciał by być znowu mały. Nie mieć problemów i bać się o głupie konwenanse.

Ty możesz chodzić w kaloszach w upał, a na mnie będą dziwnie patrzeć na ulicy. Możesz beztrosko podskakiwać na ulicy i nikt tego nie uzna za nienormalne. Dzieciństwo tak szybko się kończy i będziesz pragnęła wrócić do tych wszystkich dozwolonych rzeczy.

“Za mały”, “za duży”, “za głupi”, “za gruby”

Nie lubię etykietek, szufladek, epitetów określających ludzi. Często wrzucamy dane osoby do jednej czasem dwóch z nich. Tak też jest z byciem “za małym”. Kiedy pierwszy raz wymknęło mi się “Nie wchodź tam, jesteś za mała”, a chodziło mi tylko wyłącznie o to żebyś nie spadła. Zobaczyłam w Twoich oczach przerażenie.

Tym określeniem podburzyłam Twoje poczucie wartości. Byłaś pewna swoich sił, a ja dwoma słowami podcięłam Tobie skrzydła. Tupnęłaś, teatralnie złapałaś się pod boki i ze złością krzyknęłaś “Nie jestem mała!”. Wprawiłaś mnie tym protestem w osłupienie i wtedy dopiero przemyślałam te słowa.

Dopiero wtedy zrozumiałam, że “jesteś za mała/-y” często wypowiadane są z automatu i tak naprawdę nie znaczą nic, a dziecko przestaje wierzyć we własne siły.

Co ciekawe określenie “za duża/-y” ma całkiem inne zabarwienie wg mnie ośmieszające.

“Oj taka duża dziewczynka i w wózeczku jedzie”

“Ale za duża jesteś żeby mamusia Cię nosiła”

Te sformułowania również podważają dziecięce ego.

Sama również chciałam szybko dorosnąć i mam wrażenie, że trochę mi umknęło. Widzę to dopiero teraz jak sama zostałam mamą. Gdzieś już kiedyś słyszałam, że posiadanie dzieci- na nowo przenosi nas w świat dzieciństwa. Tak jest też u mnie. Mam nawet T-shirt z myszką Mickey, o którym marzyłam 25 lat temu.

DSC_3725
DSC_3734
DSC_3735
DSC_3786
DSC_3794
DSC_3801
DSC_3775
DSC_3811
DSC_3824

Parasol – Janod

Sukienka – Next z nextdirect

Opaska – Tiger

Mówcie dzieciom “Tak, możecie!” najczęściej jak tylko się da, aby nie chciały szybko dorastać i później tego żałować.

A teraz pozwólcie robić dzieciom na to co jest nieakceptowalne w życiu dorosłym (z przymrużeniem oka). Podziękują Wam za 20 lat;)

Komentarze

    TAK! TAK! TAK! 3 x TAK! 100 x TAK! Nic mnie bardziej nie wku…rza, jak hamowanie dzieci. Nawet nie umiem sobie przypomnieć sytuacji, w której byłoby okej, powiedzenie “Jesteś za mała”, ze względów bezpieczeństwa. Moja teściowa za to uwielbia tym sposobem podkreślać swoją wspaniałość (moja teściowa jest jak z dowcipu, co w realnym życiu jest mało zabawne). Moja córka często słyszy od niej “Jesteś za mała”, ” to dla chłopców”, “nie umiesz”. Za każdym razem obiecuję sobie, że jak już nauczę się francuskiego na tyle dobrze, to jej wyjaśnię, dlaczego powinna przestać gadać głupoty. Nie weszłam w tę konwencję, zachęcam Emmę, żeby robiła wszystko to, czego się chce podjąć. Nawet jeśli nie uda jej się za pierwszym razem, już będzie miała informację, czego jej brakuje do osiągnięcia celu. Dzieci, które nawet nie próbują, stają się coraz bardziej przestraszone, niepewne siebie, zagubione. Nie chodzi o to, żeby wszystko się udawało od razu, ale żeby kiedyś się udało – jeśli zechcemy. Pamiętam, że kiedy pisałaś tekst o braku pochwał, budził się we mnie sprzeciw: Jak to, nie chwalić dziecka. Dopiero jak przestałam sama bezmyślnie na każde dokonanie reagować automatycznym: Brawo! , zrozumiałam, że pochwała opisowa ma dużo większą wartość. I nie jest tak, że “Mama mnie nigdy nie pochwaliła”. Wychowanie dzieci wymaga bardzo dużo autorefleksji, autokorekty i nieco wiedzy, nie jest to tak łatwe i naturalne, jakby się mogło wydawać.

    Twój komentarz jest idealnym uzupełnieniem mojego wpisu. Dziękuję:)
    Zapomniałam napisać, że moja córka nauczyła się już bardzo trafnie korzystać z tych określeń i używa ich bardzo adekwatnie do sytuacji np. “weż mnie na ręce, bo jestem taka mała” “Jestem już duża żeby pić wino” ;)))

    Ja też nie lubię etykietek choć przyznam ci szczerze, że dopiero z czasem zrozumiałam jaką krzywdę wyrządzają dzieciom czy dorosłym. Chora jestem jak słyszę, że dziecko jest niegrzeczne :/ na to najbardziej jestem wyczulona.

    Ja też całą edukację przeżyłam na etykietkach:)
    “Niegrzeczny” to już klasyk:) pozdrowienia

    Są świetne krzesła dla dzieci w Ikei, takie wysokie, jakby połączenie hokera ze zwykłym krzesłem. My właśnie kupujemy takie Starszakowi, bo ciągle ma stół za wysoko i siedzi na piętach,

    Jak mnie też to drażni. Jesteś za mała, niegrzeczna, ale czasami już po prostu nie wiem co powiedzieć. Wolę powiedzieć, że jest jeszcze za mała na coś, niż “nie poradzisz sobie”, “nie umiesz”. A może poradzisz co mówić w takich sytuacjach gdy dziecko coś chce, a właśnie z racji tej swojej maleńkości zrobić nie może.

    Ja w takich sytuacjach najczęściej nic nie mówi, bo jest wtedy bardzo skupiona i nie chcę jej rozpraszać.
    A jeżeli jest już sytuacja bez wyjścia to proponuję półśrodek.

    Witam, ja tez tak mówię, nie zawsze tłumacząc. Masz racje, że może podcinać to skrzydła. Postaram się nie wypuszczać z ust słów bez zastanowienia. Dla moich dzieci.
    Pozdrawiam

    Dopóki moja córka nie wyraziła sprzeciwu to również nie zastanawiałam się nad tymi słowami.
    Pozdrowienia:)

    Świetny post. Zgadzam się z tobą w sumie to wydaje mi się jakbyś siedziała w mojej głowie

    Nigdy w życiu niechciałabym znów być dzieckiem! To by była dla mnie straszliwa kara! W dzieciństwie ciągle ktoś mnie pouczał, mówił mi, co nie wypada, poprawiał, kazał gasić światło do spania, nikt mnie nie rozumiał, nie słuchał, wmawiał mi, że co innego miałam na myśli. Nie pamiętam z dzieciństwa beztroski, choć pewnie ją miałam, ale jestem tak szczęśliwa, że jestem dorosła, że gdyby ktoś mi to odebrał, nie wiem, czy miałabym ochotę i siłę drugi raz dorastać. Nigdy też nie miałam wrażenia, że coś mi umknęło. Ale jestem też z tych, którzy pozwalają.

    Nie wiem co napisać:) Cieszę się, że jesteś szczęśliwa!
    Ja mam wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa chociaż nie byłam łatwym dzieckiem. Moja mama miała do mnie takie zaufanie, że jak miałam 8 lat to wysyłała mnie do administracji żeby zapłaciła za mieszkanie! Uwielbiałam to, byłam taka dumna, że ktoś mi tak ufa.

    Bardzo fajny tekst 🙂 Trafilam na twojego bloga niedawno i czytam w ramach chwil “wolnych” od deski do deski. (na razie doszlam do czerwca 2014) 🙂 Duzo fajnych pomyslow na zabawy, ksiazki i podejscie do dzieci. Moja corcia ma rok i 5 miesiecy, a druga urodzi sie na poczatku wrzesnia, a mieszkamy w Meksyku 🙂

    A tak na marginesie, to co to za kalosze ma Lila? Bo szukam aktualnie, u nas sie pora deszczowa zaczela…

    Pozdrowienia!

    Dziękuję bardzo za miłe słowa. Oj, chcielibyśmy kiedyś polecieć do Meksyku, ale przeraża mnie lot. Latałaś już z córeczką do Polski?
    A kalosze to jakieś bez nazwy. Ale jeżeli jakiś szukasz to sprawdź Aigle.
    pozdrowienia

    To zapraszam 🙂 Mieszkamy w Puerto Vallarta, kurortowa, sympatyczna miejscowosc. Do Polski lecialam na razie raz i lot minal zadziwiajaca dobrze. Lufthansa jest bardzo kids friendly i zapewniaja wszystkie wygody nawet jesli sie zapomina zamowic 🙂

    A kalosze sprawdze 🙂

    Jako podwyższenie krzesła fantastycznie sprawdza się u nas podwyższenie samochodowe (taki podpupnik dla najstarszych dzieci). Fantastyczny tekst! Bardzo staramy sie nie używać “jestes za mała”/”jestes za mały” lecz czasami jest to bardzo trudne przy dwójce. Zwłaszcza kiedy młodsze (2 lata różnicy) za wszelka cenę chce robić co starsze… Czasami zdrowy rozsądek nie pozwala nic nie mowić…

    Ann, jak zwykle super wpis… Bardzo przydatny. Muszę zacząć uważać na to co mówię…
    Aż mi łzy poleciały 😀 😀

    Czasem się zapomina o tym, aby tłumaczyć dziecku sprawy, które są dla nas oczywiste, ale dla malucha jest to zupełna nowość. Bardzo dobry wpis.

    Niestety łatwiej ludziom jest przykleić komuś etykietkę. O wiele prościej powiedzieć coś niemiłego i zaszufladkować kogoś, aniżeli podkreślić jaką fajną osobą jest druga osoba. Niestety…

    Ja nie chciałabym być znowu dzieckiem 🙂 Teraz przecież mogę robić to co tylko chcę, nie przejmuję się co o tym myślą inni. A to, że ma się więcej obowiązków i zmartwień? Trudno,radzę sobie z tym, wolę mieć więcej zmartwień ale też więcej możliwości. Z pozostałą częścią wpisu się zgadzam 🙂

    Witam…
    moja 2,5 latka wchodząc na małpi gaj (zwane kiedyś drągami 🙂 widząc moje przerażenie mówi “Mamusiu, dam radę” – nie obywa się bez asekuracji, nie mniej jednak serce moje rośnie 🙂

    Ja byłam wyjątkiem wśród przyjaciół, koleżanek, kolegów i znajomych 🙂 nie chciałam być duza 🙂 nigdy nie dodawalam sobie lat, nie przeszkadzało mi, że będąc nastolatka zarzucano mi, że jestem dziecinna 🙂 miałam swoje dwie grupy przyjaciół i najważniejsze, że oni byli 🙂 choć nie palilam, nie przeklinalam, nie pilam 🙂 że lubili, akceptowali mnie taka jaką byłam 🙂
    Z dzieciństwa wyciagnelam chyba max! 🙂 nie chciała bym wrócić, jest mi dobrze 🙂
    Pamiętam jak w jednych z listów jakieś 5l temu kol.napisała mi, że dziekuje mi za dzieciństwo, bo dzięki mnie było wyjątkowe, szalone 🙂 i szkoda, że jej dzieci już takiego nie mają
    Sądzę, iż przedewszystkim zawdzięczam to rodzicom 🙂 mojemu charakterkowi również 😛 ale ja byłam “wychowywana” jak to się teraz nazywa “bezstresowo” 🙂 ją nie miałam kar 🙂 chodziłam, wlczylam się do późna 🙂 nie liczyłam się z zasadami 😛 mam być o tej io tej?! Ok. Nie wiem czy kiedyś byłam na czas 😛 zawsze była wymowka, nie ta to inna: a to zegarka nie było, to się zgubił itd. 🙂 kiedy moje koleżanki i koledzy mieli “szlabany” ją cwiczylam jazdę na tylnim kole i bez trzymanki 🙂 niektórzy mogli podejść tylko do bramy :O ja nie miałam takich ograniczeń 🙂 jak będąc starsza się zdarzały, to uciekalam 🙂 nawet oknem 😛 ale głowa pelna pomysłów 🙂 chyba mnie niemal każdy kojarzy że szkół 😉 😛 miałam mnóstwo pomysłów 🙂 oj, nie było “drugiego takiego gagadka”, jedną z tych co biła się z chłopakami 🙂
    To były czasy… mogłam pchać koleżankę, przyłożyć koledze, wylac na przyjaciółkę blotna zupke, posilowac się z kolegą…
    Wychowywalam się na wsi 😀
    Dziękuję rodzicom za wolność, zaufanie, którym mnie obdarzyli 🙂 choć przyznaję… był taki okres kiedy miałam te nascie lat, że było mi przykro, miałam pretensje nawet, że inni punkt 10 czaaaasem 11 mieli być w domu, a my takich nakazów nie miałyśmy.
    Teraz z czasem dziękuję 🙂
    Nadal nie przeklinam i nie piję, bo nie lubię, nie palę, a moi koledzy do aniolkow nie należeli 🙂 ale ją chyba miałam szczęście do ludzi i fajnie, że przez tyle lat w dzisiejszych czasach się o nnie pamięta 😀

    Zgadzam się z tym postem. Mogłabym się pod nim podpisać. To było kiedyś bardzo irytujące. Trzeba próbować dziecku tłumaczyć, albo pokazać w czym jest problem. Trzeba próbować dziecku uświadamiać jak ważne jest teraz a nie przyszłość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link