fbpx

10 produktów, które mam zawsze w kuchni, żeby moje dzieci jadły jak Mistrzowie

Odkąd jestem mamą zaczęłam zwracać uwagę, na to co sama jem i co je moja rodzina. Przyznam szczerze, że wcześniej nie przywiązywałam do tego wagi. Zdrowa dieta jest dla mnie bardzo ważna, bo wiem, że gwarantuje prawidłowy rozwój. Sama również odkąd zaczęłam się bardziej świadomie odżywiać, to mój stan zdrowia się poprawił.

Nie mamy żadnych zrywów zdrowego odżywania i nie przeprowadzamy rewolucji w kuchni. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umieć jeść z głową. Od 6 lat stosuję bardzo ważną zasadę przy układaniu posiłków dla mojej rodziny. Brzmi ona mniej więcej tak:

Moje dzieci nie jedzą, tylko się odżywiają.

Co przez to rozumiem? Każdy produkt, który kładę dzieciom na talerzu postrzegam przez pryzmat wartości odżywczych. Nie jest to sztuka żeby jeść byle co. Zdecydowanie trudniej się ODŻYWIAĆ, czyli spożywać takie jedzenie, które oferuje nam coś więcej niż tylko puste kalorie.

Chciałabym nauczyć moje dzieci już teraz (bo za kilka lat będzie zdecydowanie za późno), jak się odżywiać żeby być zdrowym.

Jak pokazują wyniki badań Światowej Organizacji Zdrowia, do 2025 roku ponad 70 milionów dzieci na całym świecie będzie cierpieć na otyłość. Dlatego uważam, że edukacja na tamat tego, co jemy powinna być od urodzenia.

Każdy z nas by chciał żeby nasze dzieci były zdrowe i miały świadomość, co na ten stan wpływa. Dlatego od małego wpajam dzieciom, co jest wartościowe, a co nie. Uczę, że zdrowe odżywanie to też fajna zabawa, bo można wymyślać różne ciekawe dania, razem gotować i spędzać przy tym wspaniały czas z rodziną. Chciałabym żeby w przyszłości wyniosły te nawyki z domu, kiedy nie będzie nad nim czuwał mój wzrok.

W domu zawsze mam zdrowe produkty, z których robię różne potrawy lub podaję w niezmienionej formie. Dziś chciałabym  Wam o nich napisać, żeby i Was zainspirować.

Moja lista 10 produktów, które mam zawsze w domu wygląda tak:

  • Warzywa i owoce – to są w naszym domu produkty pierwszej potrzeby. Zawsze mam coś do pokrojenia, poszatkowania, obrania lub rozmrożenia (poza sezonem). Warzywa i owoce jemy codziennie w różnych formach. Nasze ulubione to surowe, ale często gotuję je na parze lub piekę z dodatkiem oliwy z oliwek. Robimy z nich placki, gofry, zapiekamy z farszem, dokładam jako dodatek do obiadu, wkładam je pokrojone do śniadaniówki na wyjście. A nawet układamy zamiast ciasta jako spód na tartę (przepis na końcu). Prawie zawsze mamy w domu: banany, jabłka, suszone (niesiarkowane) owoce, gruszki, paprykę, brokuły, szpinak, awokado.
  • Kasze – uwielbiamy najróżniejsze kasze i jadamy je na słodko (kasza jaglana, kasza gryczana niepalona) i na słono do obiadu. Z kaszy robimy też kotleciki z warzywami i gofry. Ostatnio odkryliśmy pyszną bazę do obiadu, czyli pęczotto z kaszy pęczak.
  • Orzechy – często rodzice boją się podawać dzieciom orzechy ze względu na ryzyko zakrztuszenia i alergie. My przygodę z orzechami, zaczynaliśmy od płatków migdałowych (które z  punktu widzenia botaniki nie są orzechami, ale je przypominają). Później przeszliśmy do innych typów. Dlaczego warto dzieciom dawać orzechy? Orzechy są bardzo skoncetrowane odżywczo i mają mnóstwo witamin. Można je podawać zmielone jako dodatek do koktajli lub podawać w formie płynnej, czyli mleka.
  • Nasiona i oleje – właściwie to w tym punkcie powinnam napisać o migdałach, ale to nic. Najczęściej mam w domu siemię lniane, nasiona chia, pestki dyni i słonecznika. Nasiona są źródłem kwasów omega-3, dlatego często dosypuję je do naszych posiłków. Siemię lniane mielę na świeżo w młynku do kawy i dodaję do koktajli lub placków, a chia najczęściej do jogurtu lub owsianki. Oleje dodaję do sałatek, a nawet do moczenia pieczywa, zamiast masła.
  • Jajka – do niedawna sądzono, że można jeść tylko dwa jajka tygodniowo, ale badania naukowe pokazały, że nie ma takiej potrzeby. U nas w domu jajka mamy zawsze, na szczęście mamy źródło od szczęśliwych kurek i korzystamy z niego nieustannie. Jemy jajka sadzone na kromce chleba, dodajemy do placków warzywnych i owocowych. Moje dzieci lubią też omlety, które przyprawiam na słodko z bananem lub na słono.
  • Chude mięso i ryby – chciałabym napisać, że moje dzieci kochają ryby, ale tak nie jest. Wciąż kombinuję z przepisami, tak żeby jadły ich więcej. Ale mam zawsze w lodówce np. podudzia z indyka, z których robię gulasz z warzywami, pulpeciki lub kotleciki gotowane na parze.
  • Woda – to jest jedyny napój, który podaję dzieciom do picia. Moje dzieci od małego są nauczone, że woda jest do gaszenia pragnienia i nawet jak zdarzyło nam się kupić sok, to ku naszemu zdziwieniu one po wypiciu proszą o wodę do popicia. Soki, nawet te robione w domu (owocowe, owocowo-warzywne) traktujemy jako przekąskę. Wodę zawsze mam pod ręką, nalewam dzieciom w bidony, jak wychodzimy z domu, woda stoi przy ich łóżku i na stole w kuchni. Sami też pijemy wodę, bo przykład idzie z góry;)
  • Zamienniki cukru – od małego lekko dosładzałam dzieciom posiłki owocami, eliminując całkowicie biały cukier. Teraz sporadycznie dodaję syrop z agawy (np. do gofrów) lub ksylitol, który według mnie poprawił też stan jamy ustnej (ma właściwości bakteriobójcze). Ksylitol mielę też w młynku na cukier puder do gofrów.
  • Jogurt naturalny – moje dzieci lubią jogurty i od małego podaję im jogurt naturalny. Jogurty zawierają dużo dobroczynnych bakterii, które wspomagają florę bakteryjną i wpływają na odporność. Jest też bazą do smoothie, kokatjli i lodów, które robimy latem. A często dosypuję im nasiona, płatków orkiszowych, wkrajam owoce i dodaję trochę syropu z agawy.
  • Makarony – skłamałabym żebym nie napisała o makaronach, które może do najzdrowszych nie należą, ale mam je zawsze w domu i często przyrządzam. Ostatnio mój mąż złapał bakcyla kulinarnego i robi makaron domowy, który składa się tylko z włoskiej mąki semola i jajka. Jest przepyszny! Wystarczy do tego pesto lub warzywa zblanszowane i mamy obiad gotowy.

Jedz jak Mistrz

Chcę żeby moje dzieci jadły jak mistrzowie, dlatego jest to dla mnie ważne. Słodycze i niezdrowe przekąski również się pojawiają w naszym menu, ale rozmawiamy o tym i dzieci doskonale zdają sobie z tego sprawę. Według mnie nie jest sztuką zabronić, tylko świadomie o tym rozmawiać i od czasu do czasu na nie pozwalać, bo czym jest zjedzony batonik raz na dwa tygodnie przy zdrowym stylu życia?

Komentarze

    Czy ksylitol podajesz tez Julkowi? Ja go używam jako zamiennika dla siebie ale gdzieś czytałam ze dzieciom można go podawać od 5 roku życia

    Tak, podaje:) ale malutko i rzadko, jemu jeszcze słodzę owocami (np. bananem lub daktylem)

    Fajny post, ale polecam zastąpić syrop z agawy np. syropem klonowym. Wbrew pozorom ten pierwszy nie jest wcale taki zdrowy jak się nam wydaje. Poczytaj o tym, bo ja też do niedawna go używałam, a teraz biedaczysko stoi i nikt go nie chce skończyć. 😉

    Tak, tak czytałam. Używam go naprawdę niewiele- a syrop klonowy niestety ma bardzo wysoki indeks glikemiczny.

    Moja lista jest podobna. Dodałabym tylko masło orzechowe lub migdałowe (takie bez soli i cukru). Jak córa była mniejsza miałam schizę, że się zadławi orzechami – i takie masło sprawdziło się doskonale jako inna forma podania orzechów 🙂

    W temacie ryb moze sprobuj z sumem? Nam polecil go pan z ulubionego sklepu rybnego jako rybe dla tych, ktorzy ryb nie lubia. Nie ma charakterystycznego zapachu i smakuje troche jak kurczak 🙂 i jest banalny w przygotowaniu – odrobina pieprzu i soli (niespelna roczna corka dostaje bez przypraw) i do piekarnika. Mniam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link