fbpx

10 rad, które dałabym sobie na początku macierzyństwa

Prawie 6 lat temu, kiedy trzymałam niepewnie moje dziecko w ramionach byłam przerażona. Brakowało mi tak wielu rzeczy, które wiem teraz i trochę żałuję, że NIKT nie powiedział mi o tym, co jest najważniejsze w macierzyństwie.

Nie słuchaj rad

Wiem, jak absurdalnie brzmi rada: Nie słuchaj rad! Ale naprawdę tak jest, gdybym nie słuchała rad, a swojego instynktu, to zdecydowanie szybciej bym się nauczyła, jak to jest być mamą.

Każdy chce coś od serca nam poradzić, a tak naprawdę NIKT nie zna tak dobrze nas i naszego dziecka. Jest nawet takie przysłowie, które doskonale określa wszystkie „dobre rady”:

Prezenty, jak dobre rady, sprawiają przyjemność tym, co je dająÉdouard Herriot

Poproś o pomoc

Jeżeli tylko masz kogoś, kto może Ci pomóc – to nie bój się prosić. Ja chciałam wszystkim (w tym sobie) udowodnić, jak super sobie radzę. Byłam słaba, kręciło mi się w głowie, ale wiedziałam, że prośba o pomoc będzie jednoznaczna z przyznaniem się do tego, że nie radzę sobie.

Każda kobieta po porodzie ma prawo nie ogarniać. Wszystko przyjdzie z czasem.

Stwórz swoją przyjazną wioskę

Na początku mojego macierzyństwa nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne jest wsparcie innych kobiet. Myślałam, że każdy ma swoje sprawy i nie ma potrzeby zawracania komuś głowy. Teraz wiem, że to błąd.

Zwykłe obgadanie problemów, a nawet porozmawianie o mało istotnych sprawach z drugą dorosłą osobą, wspaniale wpływa na postrzeganie siebie i dziecka. Nie dajcie się zamknąć w domu – jeżeli nie macie przyjaciółek, sióstr, sąsiadek to poszukajcie dalej np. w parku lub na zajęciach dla mam.

Nie porównuj się z innymi

Naprawdę nie ma nic gorszego niż porównywanie się z innymi. To bardzo źle wpływa na poczucie własnej wartości. Niestety – jesteśmy bombardowane idealnymi wizerunkami, które są zwykłą kreacją. Zadajemy sobie mnóstwo pytań, co robimy źle.

Inne matki dają radę, a ja nie. Posprzątane mieszkanie, ugotowany obiad i szczęśliwe dzieci. Mało kto się przyzna, że w międzyczasie wpadła babcia i przyszła Pani do sprzątania.

Daj sobie czas

Oh jaka ja byłam w gorącej wodzie kąpana. Wszystko chciałam już i teraz! Macierzyństwo doświadcza mnie najbardziej w tej dziedzinie. Wyszliśmy ze szpitala po ponad tygodniu, a ja z każdą godziną dłużej w szpitalu czułam, że tracę rozum. Tak samo było z kikutem pępowinowym, który też nie raczył odpaść.

Każdy dzień odkąd jestem mamą uczy mnie niesamowitej cierpliwości. p.s. A już niedługo przede mną kolejny etap rozwoju Jula „Ja sam”, który u niego brzmi „Ja siama”;)

Bądź dla siebie dobra

Też macie w sobie wewnętrznego krytyka, który odzywa się przy każdej porażce? Ja miałam i wtedy mówiłam do siebie, zwracając się po nazwisku panieńskim:

„Znów się popisałaś”

„No naprawdę postarałaś się”

Każdy zwrot z odpowiednią dawką sarkazmu. A teraz kiedy jestem mamą od prawie 6 lat, to nauczyłam się czegoś innego. Jeżeli nie będę dla siebie dobra, to nie będę też dobra dla innych. Każdą porażkę znoszę jako lekcję i nie ma już we mnie wewnętrznego krytyka, który siedział i się ze mnie podśmiewywał.

Nie obwiniaj się

Tak wiele jest sytuacji, w których my czujemy się winne. Niestety nie mamy sił nadprzyrodzonych i nie możemy uchronić naszych dzieci przed trudnymi sytuacjami. Każda z nas by tego chciała, ale się nie da. Jest tak wiele innych czynników, które wpływają na nasze macierzyństwo, że nie warto się obwiniać.

Nie mamy supermocy, które wpływają na nasze dzieci. Jest tak dużo sytuacji, kiedy jesteśmy bezradne. Nie warto się obwiniać.

Korzystaj z każdej chwili

Przy pierwszym dziecku tak bardzo chciałam żeby już siedziało, chodziło, mówiło, że się zatraciłam w tej gonitwie. Czas bezpowrotnie minął, a ja mam poczucie pustki. Po drugim porodzie dosłownie cieszę się chwilą z każdym z dzieci i chciałbym żeby ten czas trwał jak najdłużej.

Na początku mojej rodzicielskiej drogi ciągle planowałam kolejne dni, tygodnie, miesiące. A teraz cieszę się tym, co jest teraz.

Nie planuj zbyt dużo

Moje macierzyństwo nauczyło mnie, że przy dzieciach nawet najlepiej ustalone plany mogą w każdej chwili się zmienić. Podchodzę ostrożnie do wyjazdów, wspólnych lub samotnych wyjść. Jestem na to przygotowana, że w ostatniej chwili coś się może wysypać.

Staram się podchodzić do moich planów: „A może się uda” i kiedy niestety plan nie wypali, nie mam poczucia, że „ZAWSZE COŚ” nam wyskoczy. Za to kiedy moje założenia się powiodły, to jestem niezmiernie szczęśliwa

Nie staraj się być idealna

Nie ma co dążyć do ideałów, bo one naprawdę nie istnieją. Każda mama jest najlepsza dla swojego dziecka. Warto przestać dążyć do perfekcji i cieszyć się, że mamy kogoś, kto odbija nam małe rączki na szybie. Pamiętajcie:

Nie ma jednego, właściwego wzoru na bycie mamą.

W internecie jest mnóstwo przekoloryzowanych sytuacji, które przedstawiają współczesnym mamom nieprawdziwy obraz macierzyństwa. Niektóre mamy stawiają przed sobą niedoścignione wzory, a kiedy im się nie udaje, odczuwają porażkę.

Co byście jeszcze dodały na podstawie własnych doświadczeń?

Komentarze

    Zgadzam się ze wszystkim, choć niestety te 19 lat temu nie byłam tego wszystkiego świadoma. Dziś właśnie świętowaliśmy urodziny naszego najstarszego syna, tegorocznego maturzysty. Ta życiowa mądrość przychodzi z czasem. Tak chyba musi być, że nie wiemy wszystkiego od razu. Radość z macierzyństwa, celebrowanie każdej chwili bez chęci przyspieszania, miłość i akceptacja, spokój- do tego wszystkiego dorosłym dopiero przy trzecim dziecku, a mamy ich czwórkę. Jestem szczęśliwa, że jestem mamą.

    Ja od czasu urodzenia drugiej córki powtarzam, że szkoda że druga ciąża nie jest, jak pierwsza, a pojedyncze macierzyństwo, jak podwójne :). Jeśli chodzi o rady, to dodałabym, żeby nie przejmować się tym co myślą inni, kiedyś gdy córka np urządzała awanturę w sklepie, płonęłam ze wstydu, oblewał mnie zimny pot i reagowałam nerwowo, teraz podchodzę do tych sytuacji spokojnie, za nic mając spojrzenia innych ludzi, którzy widocznie nie mają dzieci lub zapomnieli, jak to z małymi dziećmi bywa. I druga, choć związana z poprzednią, żeby być pewnym w swoim rodzicielstwie i swoich decyzjach, dzięki czemu nie będzie się odwlekać szczepienia trzy miesiące, bo sąsiadka nastraszyła NOPami i ze wstydem zakładać dziecku czapki przy 25 stopniach, bo staruszek w parku uważa, że jest za zimno… Zresztą pewność swoich decyzji ułatwia też relacje z dzieckiem, bo jeśli nie ma spójności w tym co mówię i co myślę, dziecko to czuje i może odczuwać niepokój i “źle” się zachowywać lub też próbować wymusić na nas zmianę decyzji, skoro widzi, że nie jesteśmy jej pewni.

    Masz 100% rację mi też się tak zdażyło. Niestety dużo jest osób, które chcą pomóc, jednak niekoniecznie są to dobre rady.

    Zgadzam się jak najbardziej. ALE… Z perspektywy osoby, która musiała sobie radzić sama bez żadnej pomocy i rad, mając high need baby i męża non stop w pracy, myślę sobie, że pewnie ‚dobre rady’ mogą być uciążliwe, ale to oznacza, że macie blisko osoby, które mogą choć trochę pomóc i odciążyć… Coś za coś. Mnie nikt nie denerwował radami, ale za to śniadanie jadłam w okolicach 12 lub 13…
    Z jednej strony mamy nikogo nie słuchać, ale jednak potrafić poprosić o pomoc? Trudne, bo to chyba naturalne, ze bardziej doświadczona mama ma odruch doradzania? Skoro prosimy o pomoc, to musimy się liczyć z tym, że pomagający wtrąci swoje 3 grosze… Zwykle jednak intencje są dobre.

    Masz rację. Ja dojrzałam do tego żeby poprosić o pomoc. Intencje zawsze są dobre, ale niestety nie zawsze pomagają. Chyba każda mama ma tak jak ja, że po jakimś czasie dopiero widzi to wszystko. Macierzyństwo to nie jest bułka z masłem.

    Ja się podpisuję pod wszystkimi punktami!!! Świetnia napisane! Dodałabym jeszcze jeden, trochę przewrotny – zastanów się, co jest dla Ciebie w życiu naprawdę ważne i jak najszybciej przekaż to dzieciom. Bo nie wiesz, kiedy odejdziesz… mnie przeraża to, jak wiele ważnych rzeczy nie zdążyłabym dzieciom powiedzieć, gdyby mnie nagle zabrakło. Tak po prostu. I, pomna swoich nauk z dzieciństwa, mówię moim dzieciom że zawsze je kocham! Nawet, wtedy jeśli ich akurat nie lubię bo robią/mówią coś trudnego dla mnie. Pięcioletnia córa chyba to rozumie, bo mówi np.: mamo, wiem że teraz mnie nie lubisz bo (cośtam), ale mnie zawsze kochasz, prawda? Bo ja ciebie lubie i kocham!
    🙂
    Pozdrowienia!

    Super…nic dodać nic ująć, jestem mama długo wyczekiwanego synka i ma już 15mc I szczerze już od poczatku starałam się wychowywać go wg podobnych zasad, tym bardziej że jestem praktycznie sama i nie mam nawet z kim zostawić wychodząc do dentysty np , ale tatuś dzielnie pomaga i zawsze się zwolni żeby pomóc…grunt to słuchać dziecka A nie wszystkich wokół i żyć wg swoich zasad ❤

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link