6 lat temu urodziłam swoje drugie dziecko i niestety dla mnie pojawiło się wtedy mnóstwo pouczajacych blogów i tyle samo pouczajacych Mam a ja okazalam się ta zła Matką która nie karmi dziecka metodą BLW, która kupuje plastikowe zabawki i która nie wie co to jest metoda Montessori. I cieszę się że przy drugim dziecku Mamy normalnieją!
Nigdy nie zodstawiłam tu żadnego komentarza, ale tego wpisu nie mogę nie skomentować! Ja mam IDENTYCZNIE, DOSŁOWNIE I W 100 % TAK SAMO! Pierwsze dziecko wychowane przy pomocy “madrych” poradników i na wzorcu pedagogiki Montessori, drugie – byle nie zrobić mu krzywdy ? Tosia 5 lat, Adam 2 lata.
My chyba ze starszą nabraliśmy dużo luzu. Choć nadal wyznajemy BLW, słodycze to tylko w soboty i to jeśli sobie w ogóle o nich przypomni. Bajki na tablecie to liczenie po angielsku, które sama wybrała. Przedszkole Montessori sprawia, że my już nie pracujemy w domu, chyba że ona tego chce i jak chce. Lody kochamy naturalne i od roku jesteśmy stałymi klientami. A młodszy? Od pierwszych dni pokazuje mi, że dzieci są inne. Od początku jeszcze bardziej aktywny, rozwinięty społecznie. Codziennie uczy mnie, że jest wyjątkowy i kluczem nie jest mój plan wychowawczy, ale jego osobowość i potrzeby.
Jakbym czytała o sobie. Nawet nasze córki mają tak samo na imię 😉 ja przy starszej “zdobywałam” ekologiczne warzywa, mrozilam, wekowalam, sama robiłam posiłki z kartką w ręku. Powiedziałam jej, że ma alergię na czekoladę i słodycze żeby ich nie jadła 😀 i działało do momentu aż zjadła kawałek czekolady i zadowolona oznajmiła, że nic jej nie jest i “żyje” i ma się dobrze 😀 zajęcia dodatkowe, ogrom poświęconego czasu na naukę słów/dźwięków i inne “bajery”. A teraz? Synek jest jeszcze mały ale już widzę totalną różnice w moim podejściu do macierzyństwa, chociażby to, że nie mam zamrażarki wypełnionej warzywami od rolnika 😉
Jej, a ja mam ciągle wyrzuty sumienia. Zwłąszcza z powodu braku dokumentacji. I tylko na Gordony chodzę dopiero z drugą i widzę jak bardzo ja to rozwija muzycznie (z pierwszą nie chodziłam, bo przecież na pewno będą chore dzieci i sie zarazi).
Ten wpis to prawdziwy sztos ? Przy pierwszym dziecku byłam tak zaangażowana , ze wydawało mi się , ze jestem najbardziej zapracowanym człowiekiem świata ? Później urodziłam bliźniaczki i wyluzowałam i wszystkim to wyszło na dobre ???
Podpisuję się pod kazdym punktem i płaczę ze śmiechu☺? To wszytko jakby o mnie i pewnie wiekszości mam. Doskonaly wpis!
Dodałaś mi otuchy! Przy jednym ledwie wyrabiam 😀 Chociaż jest jest dwójka to już się zajmą sobą nawzajem 😛 Faktycznie przy dzieciach (pierwszych) kobiety są nakręcone i traktują to trochę jak “perfekcyjny projekt”.
Jakie to prawdziwe! Mam podobnie i z delikatnym rozbawieniem obserwuję bratową z pierwszym dzieckiem i to, że zachowuje się dokładnie tak jak to opisałaś. Przy pierwszym dziecku miałam jakiś stupor, że muszę lepiej, więcej, mocniej, bo mi wyrośnie niezaopiekowana, nie dość inteligentna, nie dość towarzyska córka. Teraz wiem, że zajęć dodatkowych (balet, matematyka, plastyka, taniec, warsztaty z fizyki, pływanie, piłka nożna…..) miała zbyt dużo, zbyt słabo dopasowanych, co ją trochę też przytłaczało. Odpuściłam po urodzeniu syna, bo czasu jakby zabrakło na wszystko. Córka wybrała tylko te zajęcia, które JĄ interesowały. Syn, lat zaraz 2, poza regularnym basenem nie ma żadnych zajęć dodatkowych i na nieszczęśliwego nie wygląda:-) Aniu, jesteś obok mrs.polka dot, moją ulubioną internetową mamą. Dziękuję że potrafisz się przyznać do bycia nieidealną mamą, która popełnia błędy, wyciąga nich wnioski i publicznie się do tego przyznaje. To rzadkie w naszych czasach.
Przewspaniały artykuł? Mam jedną, cudną niuniuszkę (5 miesięcy), a myślę już o drugim?? Po tym artykule tylko się utwierdziłam, że będzie jedynie… ciekawiej ??
I właśnie dlatego nie będę miała drugiego dziecka. Strasznie mi żal drugich dzieci. Naprawdę aż mi przykro się zrobiło od czytania tego. Nigdy nie zostawiam komentarzy, ale teraz musiałam. Później widać, jak młodsze rodzeństwo gorzej się uczy i ma większe problemy w kontaktach z ludźmi. Smutne to strasznie, przy drugim dziecku rodzicom już się nie chce starać.
Hmm, ja jestem jedynaczką i bardzo żałuję, że nie ma rodzeństwa. Szczególnie jak jestem dorosła, to brakuje mi tej drugiej osoby, bliższej niż przyjaciółka. To co napisałaś jest nieprawdą. To nie chodzi o to żeby przestać się starać tylko być normalnym rodzicem bez spiny.
Przyjaciół wybierasz sama, co do rodzeństwa nie masz wyboru. Wszystko zależy od obu stron i ich zaangażowania. Mam starszą siostrę. Przez całe moje życie rodzice nam powtarzali, że jak im się coś stanie przynajmniej będziemy miały siebie. Teraz moja mama umiera na raka, a moje kontakty z siostrą są raczej poprawne i sporadyczne. Nawet okoliczności tego nie zmieniają. Dokonałyśmy innych wyborów i inne rzeczy są dla nas ważne. Moje dzieci może kiedyś będą się przyjaźnić, może nie. I to zależy tylko od nich. Posiadania tych samych rodziców nie determinuje nic.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie da rady zbyt długo stać na palcach. I powołując się na Juula ważna jest nasza autentyczność. Dlatego sporo wartości u nas zostało, bo są nasze (np nie jemy batoników tylko piekę etc). Jako młodsze dziecko i żona tego młodszego mam w sobie dużo uważności w trakcie wychowywania tego młodszego. I wcale nie jest tak, że te młodsze mają gorzej. One mają bardziej autentycznie. Mój syn dostał mamę, która świadomie wybierała szpital do porodu, była pewna przy kp, nie bała się iść do fizjoterapeuty kiedy coś zauważyła, czy jest szczęśliwa bo umie zadbać o siebie, a nie zmęczona i sfrustrowany. A co najważniejsze umie zobaczyć dziecko i jego wyjątkowość ze wszystkimi potrzebami, a nie co ludzie powiedzą.
Freeya, to nie do końca jest tak, że przy drugim dziecku rodzicom się nie chce. Po prostu fizycznie niemożliwe jest poświęcanie takiej samej ilości czasu i energii dwójce dzieci jak jednemu. No chyba że masz jakiś patent na zakrzywianie czasoprzestrzeni, to się podziel 😉 Ja tam się na psychologii nie znam, to się wypowiem…ale na przykładzie z życia wziętym 🙂 Pierwszy syn – wiadomo – non stop mu czytałam, śpiewałam, układałam z nim puzzle, klocki, cuda wianki, no generalnie klaskałam uszami i stawałam na głowie żeby się dobrze rozwijał. I faktycznie chłopina zaczął mówić w wieku 12 miesięcy, teraz jest niesamowicie inteligentnym i elokwentnym pięciolatkiem. Ale niestety brak mu samodzielności, a kreatywność leży i kwiczy. Co najczęściej słyszę od mojego mózgowca…? Mamo, NUUUUUDZI MI SIE!!! Mamo, co robimy? Masz jakiś pomysł? Nie? To wymyśl coś! NUUUUUUUUDA! A drugi synek? No tak jak to Ania napisała. Wycieczki krajoznawcze to do warzywniaka, taki mamy klimat 😉 Rezultat jest taki, że drugi synek w wieku 2,5 lat dopiero zaczyna mówić jako tako, ale za to głowa mu pęka od pomysłów (strach się bać, he he!), potrafi się bawić przysłowiowym patykiem i czesto to on animuje starszego brata, a nie odwrotnie. I jak tak na nich patrzę, to mam wątpliwości czy to ten drugi jest taki biedny i skrzywdzony… Wychowujemy dzieci nie dla siebie a dla świata, i jakoś w tym świecie będą sobie musiały radzić – bez rodziców krążących ciągle nad głową. Pozdrawiam 🙂
Każdy punkt…w punkt! Pamiętam jak jako mama pierwszego (rocznego wówczas dziecka) popatrzyłam na znajomą, która opowiadała o lodach u swojej 1.5 rocznej córki (jej drugie dziecko). Ona to spojrzenie podchwyciła i powiedziała: “Drugiemu nie da się nie kupić jak pierwsze dostało.” Pomyślałam zgorszona:”Tja, yhym, wymówka!” I generalnie z lodami było u nas ostrożnie do 3 roku życia pierwszej panny. Po urodzeniu drugiego dziecka pukam się w czoło na każde wspomnienie tej sytuacji:) Świeżo po drugim porodzie zastanawiałam się też, co ja robiłam z czasem, gdy miałam tylko jedno dziecko…I jak to jest możliwe, że dałam radę wygospodarować coś dla drugiej córki. A co do organizacji, przy dwójce odrośniętej już ciut od ziemi jest łatwiej, bo dzieci zajmują się trochę sobą nawzajem. Czasem się cieszę jak starsza nie idzie do przedszkola i bawią się z młodszą-święty spokój dla matki!…do czasu! Ale to zawsze coś:)
Ja dość szybko zluzowałam przy pierwszym, a teraz oczekuje drugiego i strach się bać jaki mnie wtedy ogarnie luz ?
Kiedyś usłyszałam że gdy pierwsze dziecko połknie monetę pędzi się na SOR, przy drugim czeka się aż zrobi kupkę, a przy trzecim czeka się aż odda z kieszonkowego:-)
Ania u made my D 😀 jestem matką jedynaczki, ale byłam identyczna jak Ty z Lil, jestem pewna że przy drugiej bym zluzowała. ważny, fajny, zabawny wpis.
Jestem mamą jedynaka rówieśnika Lil. Z podziwem patrzyłam Aniu na Twoje zaangażowanie w wychowanie córki. Gdyby nie blog byłabym mamą od wycieczek do warzywniaka,a tak to mnie sumienie gryzło że robię dużo mniej niż mama Nebule ,więc np. pod wpływem bloga zapisałam synka do p-kola Montessori. Przyznaję bez bicia po to by ktoś za mnie tą “robotę ” odrobił. Czyli płaciłam za edukacje dziecka i “luzik” po południu. będąc mamą jedynaka. To dopiero patologia 😉 Zdarzało mi się dać makaron by się zajął sam sobą i ukradkiem pić kawę oraz czytać bloga.To mnie relaksowało;) Reasumując nie byłam mamą, która bardzo się spinała przy 1szym więc odpuściłam temat drugiego. Jeśli komuś z 1szym nie chce się bardzo zasuwać to kolejne chyba nie bardzo. Lubię, potrzebuję czasu tylko dla siebie i byłabym wiecznie sfrustrowana mama dwójki. To chyba zdrowiej mieć jedno. Na swoje częściowe usprawiedliwienia mogę tylko napisać,że cały dom był na mojej głowie, bo mąż – leń był nieobecny dosłownie i w przenośni. Słaby związek podcina skrzydła i zapał, niestety.
Mamy ta sama roznice wieku i bardzo podobne obserwacje dlatego sie usmialam czytajac ten tekst. I odnosnie wypowiedzi wyzej, ze jej zal drugiego dziecka…Ja widze o ile samodzielniejsze jest drugie dziecko bo dostaje na to przestrzen. Bycie pierwszym a drugim w rodzinie ma swoje plus i minusy, natomiast to co rodzenstwo daje sobie jest nieocenione. U nas starsza corka rozwinela sie bardzo w kwestii empatii czy troskliwosci, a mlodsze jest duzo bardziej rozwiniete bo chce to co siostra…
Super wpis. Mam teraz z drugim dokładnie tak samo. Też byłam takim skarjnym ortodoksem, a teraz poluzowałam… pozdrawiam
Aniu, witaj w klubie 😀 przy jednym dziecku wszystko jest znacznie prostsze. Też przewartosciowalam swój świat po urodzeniu drugiego dziecka. Nie ma już czasu na to cackanie się 😉 Pozdrawiam serdecznie.