fbpx

10 zakazów, które Twoje dziecko powinno łamać dla prawidłowego rozwoju

Dziś rozprawiam się z niektórymi zakazami wypowiadanymi często z automatu przez rodziców i osoby z bliskiego otoczenia. Nie przepadam za takimi nieprzemyślanymi komunikatami i często sama gryzę się w język w trakcie wypowiadania podobnego zwrotu.

Ogólnie staram się nie używać zwrotów, które zaczynają się na “nie”. Mózg dziecka często go nie słyszy i pozostaje komunikat “…skacz” “…gadaj” itd. dlatego lepiej jest zabraniać przez zaprzeczenie, czyli zamiast “Nie skacz” lepiej jest powiedzieć “Idź spokojnie” albo “Cicho”.

1. Nie skacz!

No nie skacz, bo się przewrócisz, nogę skręcisz lub się spocisz. Naprawdę to takie straszne, że dzieci skaczą? Niektóre nawet nie chodzą, a przemieszczają się skacząc. Dlaczego skakanie jest im potrzebne? W czasie tej aktywności ćwiczą siłę mięśniową, układ proprioceptywny oraz równowagę.

Takie skoki uczą układ mięśniowy odpowiedniego balansu ciałem oraz przygotowują ciało do bardziej skomplikowanych czynności. Ja, osobiście dzieciom zazdroszczę tej ciągłej potrzeby ruchu i z przyjemnością na nie patrzę.

2. Nie biegaj!

Dziecięce ciało potrzebuje ruchu i jak już tylko zdobędzie podstawowe umiejętności w tym zakresie to nie da się ich zatrzymać. O ile jestem w stanie zrozumieć, że biegać nie wolno np. w sklepie lub na ważnych uroczystościach- to w domu, czy na podwórku jest to wręcz wskazane.

Bieganie (taka zwykła czynność) ćwiczy bardzo wiele funkcji. A jeżeli Wam to przeszkadza to pomyślcie, że za 7-8 lat siłą dzieci z domu nie wypchniecie i będziecie wspominać z sentymentem swoje ruchliwe dziecko zalegające teraz z tabletem na kanapie.

3. Nie dotykaj

“Stop! To gorące, ostre, kłujące lub trujące”- brzmi zdecydowanie lepiej. W innych przypadkach rzadko kiedy jest usprawiedliwione. Dzieci uwielbiają  zostawiać ślady swoich łapek na wszystkim. Nie ma co się im dziwić- tak poznają świat. Dzięki doznaniom sensorycznym uczą się o wiele więcej niż tylko drogą słuchową. Także pozwólmy im eksplorować świat małymi rękami.

Tak jak już wielokrotnie pisałam: odpowiednia stymulacja dotykowa wpływa pozytywnie na rozwój mowy ponieważ ośrodki odpowiedzialne za te funkcje są położone w mózgu niedaleko siebie.

4. Nie właź

Ja też bym chciała być ciągle wyżej jakby moje pole wzrokowe kończyło się na wysokości stołu. Lepiej jest widzieć więcej, bo to umożliwia dzieciom poznanie świata. A dodatkowo w trakcie pokonywania kolejnych centymetrów ku górze dzieci ćwiczą mięśnie i układ proprioceptywny. Uczą się też na ile ich ciało jest w stanie sobie poradzić z przeszkodą.

5. Nie gadaj

Mam w domu nieposkromioną gadułę. Gdyby mogła to by gadała nawet przez sen. Czasami mam ochotę posiedzieć w ciszy. Nawet wyłączam wtedy radio. Proszę ja bardzo o zwyczajną ciszę i szukam na ten czas jakiejś angażującej zabawy. Kiedy ma bardzo zajęte ręce to wtedy jest cicho właśnie z tego względu, o którym pisałam w punkcie 3.

Mam wypisać wszystkie plusy rozmowy z dzieckiem? Chyba się nie da, bo jest tego mnóstwo. Nie proszę ją nigdy żeby nie gadała, ale jak mam dość lub mam ważną rozmowę przez telefon szukam czegoś interesującego co ją zajmie na chwilę. Uwaga! To może być nawet ugotowane jajko do obierania;)

6. Nie rób bałaganu

To nie jest możliwe. “Pilnuj porządku” brzmi lepiej, ale chyba dla 10-letniego dziecka. Mimo tego, że w domu mamy wiele zasad (niektóre z pedagogiki Montessori) to nie ma możliwości żeby dziecko odkładało zabawkę na miejsce tuż po skończonej zabawie-nawet jak ma ich mało. Jak ma się dzieci jest i bałagan- trzeba się do tego przyzwyczaić.

Nigdy się nie dowiemy jaki pomysł na zabawę ma dziecko i czy akurat tego wszystkiego nie potrzebuje.

7. Pośpiesz się

Tak, ja też często automatycznie używam tego zwrotu i zawsze gryzę się w język. Wiecie dlaczego? Bo ona tego zwrotu nie rozumie- zwyczajnie nie wie co to znaczy, a ja tylko się denerwuje, że jesteśmy spóźnieni. Ten zwrot jest zbyt abstrakcyjny. Jeżeli tak jak ja- jesteście super hiper punktualni to dodajcie sobie zawsze te 15 min przed wyjściem- inaczej stres i nerwy gwarantowane.

Dzieci to nie są dorośli – dużo czynności robią wolniej, albo robią coś- zagapią się na kropelkę deszczu na oknie i się zawieszą. Potrzebują też dodatkowego czasu na poprawienie błędów (np. założą buty odwrotnie). Pozwolenie na autokorektę jest bardzo potrzebne do  kształtowania poczucia własnej wartości. A najlepiej jak dziecko samo to zauważy, a nie po naszej uwadze.

A jak już gdzieś idziemy i się spieszymy to najczęściej mówię “Szybciej przebieraj nogami” i wtedy pomaga, dokładnie wie co ma robić. Ja często też od niej słyszę ten zwrot i jest kwita:)

8. Uważaj!

Tak wiem, jest to potrzebny zwrot. Ale warto się zastanowić czy czasami nie jest używany na wyrost (tak z automatu). Przy sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu jest jak najbardziej wskazany, ale przy wchodzeniu na schody, nalewaniu wody do kubka z dzbanka czy wchodzeniu na krzesło? Takim komunikatem często wyrywamy dziecko ze skupienia, które towarzyszy danej czynności. Dajemy również znać, że nie mamy zaufania co do umiejętności dziecka i szczerze w je wątpimy.  W takich sytuacjach lepiej stanąć blisko i w porę zareagować lub pozwolić na popełnienie błędu. Taka lekcja będzie bardziej pouczająca niż jakiekolwiek komunikaty.

9. Nie płacz!

No cóż ja mogę na ten temat napisać. Płakać wolno, a nawet trzeba. Potrzeba wyrażenia emocji u dzieci jest tak silna, że płacz przybiera różne postaci, o czym często zapominamy. Nam najbardziej kojarzy się ze smutkiem i nie chcemy żeby nasze dzieci były smutne- stąd ten komunikat. A dzieci płaczą bo: są zmęczone, są przestymulowane bodźcami, tęsknią, źle się czują, mają zły humor albo nie wiedzą co chcą i też płaczą. To naprawdę najzdrowszy ze sposobów wyrażania emocji.

10. Bądź grzeczny

Na ten tekst mam szczególną alergię. Co to znaczy być grzecznym dla dziecka? Nic- bo nie rozumieją tego słowa. Jeżeli zależy nam na spełnianiu naszych próśb używajmy bardziej szczegółowych komunikatów. A stosowanie polecenia “bądź grzeczny” właściwie do każdej sytuacji jest niewłaściwe. Nakazujemy dzieciom, aby nie mogły pokazać prawdziwego siebie. Pisałam o tym we wpisie O moim niegrzecznym dziecku

Jeżeli spodobał się Wam ten tekst lub otworzył oczy kliknijcie “Lubię to” na nebulowym Facebooku lub nawet udostępnijcie

A tu łapcie Okulary przeciwsłoneczne dla dziecka

A tu znów są dostępne moje Książki dla najmłodszych dzieci – wspierające rozwój mowy

Komentarze

    Bardzo przydatny post. Część tych zwrotów używamy z automatu, warto mieć tona uwadze i się pilnować.

    Najlepiej stosować bezstresowe wychowanie, dziecku wszystko wolno a później nie mają do niczego szacunku. Pisała jakąś nowoczesna “madka” której dziecko może robić wszystko.

    Tak! Tak! Wszystko wiem, a jednak czasem się zapomnę 🙂
    Zdarzyło mi się ponad to, kilkakrotnie słyszeć z ust mam tekst “skup się”- ton taki nakazujący, nie uznający sprzeciwu. Jedna mama pstrykała przy tym palcami na poziomie twarzy synka, żeby przestał patrzeć się na biegające dookoła dzieciaki i zwrocił uwagę na nią z kurtką w ręku…
    Brzmi to tragicznie i nic dla dziecka nie znaczy! Życzę żeby rezolutny kilkulatek odpowiedział wtedy mamie (trochę niesmacznym żarcikiem) jaki usłyszałam z ust dziewięcio-latka do starszej siostry “Ala, nie wypada mi bo będzie śmierdziało!”

    Hehhe, totalna abstrakcja dla dzieci. Nam pewne rzeczy wydają się być oczywiste, a one ich nie rozumieją.

    Jak się dziecka nie nauczy co oznacza ten zwrot to dziwne by go rozumiało. Tak wygląda dzisiejsze wychowanie, niczego się dzieci nie uczy tylko na wszystko pozwala. Beznadziejny jest ten post chociaż nie powiem by nie było w nim sporo racji ale jako całość nie znaczącą sprzeciwu jest warty wrzucenia między bajki i do kosza.

    Jak w takim razie zdefiniować przymiotnik „grzeczny”? Czy to oznacza po prostu bezwzględne posłuszeństwo dziecka wobec rodzica? Czy to jest zdrowe dla kształtowania się indywidualnego charakteru? Bo u mnie (i niestety z tego co mówią przeróżne badania to częste zjawisko) wyszło tak, że w dorosłości musiałam się uczyć asertywności, bo podkładałam się każdemu człowiekowi w każdej sytuacji – no przecież na tym polega bycie „grzeczną”…. I co najgorsze – ja miałam tego świadomość, tylko zachowania wgrane pasem i kablem przez ojca wchodziły u mnie automatycznie. Wiele musiałam sobie przerobić jako dorosła osoba, bo byłam jak chorągiewka na wietrze. A to tylko jedna z konsekwencji TRESURY dziecka zamiast prowadzenia tak aby poznało swoje możliwości i wyrobiło samodzielne myślenie.

    Ja trochę siebie nie lubię za kilka wypowiadanych słów, zwłaszcza za ‘uwazaj’. Kiedyś taka nie byłam, przesłałam na wiele i tylko byłam. Ale mój syn (teraz 3 lata) miał sporo ‘wypadkow’- najpowazniejszy to upadek z łóżka na grzejnik, rozcieta glowa z tyłu, dwa szwy i mnóstwo cierpienia, strachu i mojego prawie omdlenia po szyciu…
    I teraz często nie umiem powstrzymać tego ‘uwazaj’….

    No właśnie- często wypowiadamy te słowa z automatu, a dla naszych dzieci nic nie znaczą.
    Muszę chyba napisać jeszcze jeden wpis w ramach autoterapii, bo u mnie z kolei pojawiły się jakieś głupie automatyzmy w trakcie jedzenia. Temat do przemyślenia.

    Co do skakania to trochę jest nie tak do końca. Nie każdy z nas ma dom z tarasem że pod nikt nie mieszka. Chodzi w tej kwestii o to że stropy w blokach są cienkie

    Aniu Twoje teksy są
    naprawde fajnym drogowskazem i motywatorem dla nas czasem zdezorientowanych rodzicow. W imieniu wlasnym i mysle nie tylko wielkie dzieki :*

    Dziękuję bardzo. Pisałam już niżej, że dla mnie też są formą autoterapii i przemyślenia kilku spraw.

    Świetny tekst!
    Takie świadome zachowanie wobec dziecka wymaga nie lada cierpliwości i siły ducha, ale mam wrażenie, że trudno jest tylko na początku. Później pewne nawyki wchodzą w krew i zastępują te ‘stare’, najczęściej wszczepione nam przez starsze pokolenie. Wtedy to, że cofacie się w poszukiwaniu zaginionej gwiazdki staje się oczywiste! A to, że słuchasz swojego dziecka z zainteresowaniem i sprawia Ci to mnóstwo frajdy – naturalne 🙂

    Oj to prawda. Ja obecnie pracuje nad tym żeby właśnie w tych cięższych momentach dać sobie to 3 głębokie oddechy i nie powiedzieć wtedy nic. Nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że będzie lepiej.

    Nie wchodź, Nie dotykaj, Popsujesz, Daj ja zrobię to lepiej, Jesteś za mały…. Tak trudno być dzieckiem w świecie pseudo idealnych dorosłych.

    Niby to wszystko wiemy, ale często klepiemy automatycznie. Dziękuje za ten post.
    Mój grzech powszedni to punkt 7. Biję się w pierś!

    Aniu, wrzuciłam sobie ten wpis do Pocketa, bo wiem, że powinnam często do niego wracać. Ale tak naprawdę to chyba powinnam go sobie po prostu wydrukować i gdzieś powiesić – w bardzo widocznym miejscu 🙂

    te zwroty są wpisane chyba w każdą mamę i to nie dlatego, że mamy to wredoty, ale z troski. Nie chcemy żeby biegło, bo już widzimy, że będzie bam, nie chcemy płaczu, bo serce się kroi, chcemy żeby chwilę było cicho, bo nam głowa pęka… 🙂

    Jestem pedagogiem i tak jak Ty mam alergie na te powiedzonka. Na placu zabaw, jest ich prawdziwy wysyp, dlatego słysząc te wszystkie mamy” wolniej, nie biegaj”, ja mojej córce 1,5 letniej mówię biegnij szybko, spróbuj sama, wspinaj się wysoko. A na powiedzenie bądź grzeczny/niegrzeczny włosy stają mi dęba. Mówmy o konktetnym zachowaniu- nie podoba mi się jak robisz to czy tamto, a nie”jesteś niegrzeczny”

    Post bardzo trafiony, uwielbiam tego typu wpisy

    Ja ch ualam tylko napisac, ze pania uwielbiam 😀
    Serio.
    Strasznie lubie Pania czytac. Wydaje mi sie Pani swietna mama 😀
    Taka … az mi brakuje slow 🙂
    Milego weekendu

    Co do porzadku to mysle, ze to pojecie wzgledne 🙂
    Czasem idzie sie do znajomych i slyszy, ze posprzatane, to zrobione, tamto…
    A czlowiek mysli: serio?! Ok 😛
    Albo odwiedza sie kogos i slyszy: przepraszam za balagan.
    Czlowiek sie rozglada i mysli: Kurde! Jaki balagan?! 😉 🙂

    Ja niestety z tych nigdy nie zadowolonych i walcze i walcze z tym jak moge, bo nie oszukujmy sie, ze czasem i ta chec sprzatania, panowania nad porzadkiem (cialem, ludzmi itd.) ma jakies podloze.
    Pozdrawiam. Jest pani the best 🙂

    Łatwo napisać, zdecydowanie trudniej wykonać. A tak serio, jestem początkującym tatą i właśnie założyłem folder z tego typu poradami (masz zaszczytne pierwsze miejsce) bo jestem pewien, że nie raz będę musiał tutaj wrócić powtorzyć sobie to i konfrontować się z rzeczywistością i trenować, trenować i jeszcze raz trenować.

    Dzięki Łukasz! No jasne, to nie jest proste, bo wiele z tych zwrotów wypowiadamy z automatu – czasami totalnie bez sensu i bez zastanowienia.

    Co do tego płaczu… Szanuję i pielęgnuję w dzieciach spontaniczne wyrażanie emocji. U siebie też się staram i czuję, że gdybym się czasem nie pohatmowała to stracilabym przyjaciół/pracę… Jednak kiedy dziecko zbyt mocno hałasuje przy tym płaczu, który wyraża kilkanaście razy dziennie, mówię żeby przestało hałasowac. Mam dość. Próbuję znaleźć kompromis. Ja też mam prawo do emocji. Płacz ale nie hałasuj. Czasami zastanawiam się jak by wyglądał świat gdyby każdy z nas stosował się do zasad na które przyzwalamy naszym dzieciom. A może jest granica, za którą zasady które uczymy nasze dzieci, muszą one porzucić aby być dobrze funkcjonującymi i nie odrzuconymi przez społeczeństwo dorosłymi? Tego właśnie nie rozumiem…

    Ja jeszcze mam serie powiedzonek a’la moja Mama, które powtarzam i gryzę sie w język, bo obiecałam sobie, ze nie bede tego robić ;( i na mojego sześciolatka jajko nie podziała … opowiadałby o tym jajku i jego obieraniu 😉 on naprawdę czasami musi usłyszeć ” nie gadaj ” , dla do rz jegostrun głosowych i mojego zdrowia psychicznego 🙂

    Pozwalamy dzieciom dowolnie się wspinać – uczymy je schodzić. Uczmy je też, że tak mogą robić w obecności rodziców a nie każdej osoby, pod której opieką są. Na pewno nie jest na dłuższą metę bezpieczne dla dziecka, jeśli nauczy się, że może robić, co chce, bo razie czegoś, ktoś je złapie. Fakt, że “uważaj” musi być rozsądnie dawkowane, by spełniało swoja rolę 🙂

    Jest jedna emocja, której wyrażania płaczem nie znoszę: “Ma się natychmiat stać to, czego ja chcę!!!!!!!!!” Nieważne, że zabawką bawi się inne dziecko, huśtawka jest zajęta a w ogóle jest do niej kolejka, ktoś siedzi na tym krzesełku itd.

    Bądź grzeczny? Nie widze problemu zeby tak dziecku mówić. Pamiętam jak mama tak do mnie mówiła i wiedziałem ze mam sie uspokoić. Swojemu dziecku tez tak mowie i ono reaguje. Wie ze robi źle. Jesli pani autorka i jej podobni nie umieja ziterpretowac bądź sprecyzowac dziecku definicji grzeczności to później jest ten wlasnie problem ze dla dziecka staje sie on abstrakcyjny. I pani wybaczy, ale jesli dziecko biegnie i nie moze sie zatrzymac a ma pod nogami jakies przedmioty to nie czekam az rozbije sobie głowę tylko mówię szybko: niunia uwazaj. Niunia reaguje… więc wcle nie jest tak jak pani pisze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link