kontakt i współpraca
Gazowana woda prosto z kranu – brzmi jak spełnienie marzeń! A wiecie, że to możliwe? Dlaczego już ponad 10 lat temy przestaliśmy kupować wodę butelkowaną? Wtedy jeszcze niewiele się mówiło o tym, że zalewa nas fala plastiku. Zrobiliśmy to z wygody, a kiedy na świecie coraz więcej było doniesień, że musimy razem dbać o planetę, tym bardziej cieszyliśmy się z naszego wyboru.
Ten post powstał we współpracy komercyjnej z GROHE – na końcu wpisu znajdziecie też kod na 5% zniżki na wszystkie systemy GROHE Blue Pure i GROHE Blue Home!
Kiedy wykańczaliśmy nasz nowy dom, to też zależało mi na tym żeby mieć taką możliwość. W poprzednim mieszkaniu mieliśmy dużą lodówkę z dyspenserem wody filtrowanej, ale w nowej kuchni zabrakło na nią miejsca. Zaczęłam szukać różnych rozwiązań, które by się u nas sprawdziły. Wtedy w jednym z lokalnych sklepów z armaturą zobaczyliśmy system GROHE Blue Home.
Już wtedy brałam go pod uwagę, bo dzięki niemu nie musiałabym kupować wody… A do tego miałabym pyszną wodę z kranu. A kiedy zobaczyłam, że jest możliwość aby z prosto do szklanki leciała woda gazowana (której jestem ogromną fanką) to byłam już przekonana. Kiedy we wpisie Wykończenie domu – dosłownie wspomniałam o tym systemie – zarzuciliście mnie pytaniami. Teraz skoro używam tego rozwiązania już od ponad pół roku – jestem gotowa napisać o naszych wrażeniach.
Korzystając z okazji że GROHE rusza z akcją #DbajmyoPolskebezplastiku uznałam, że chętnie podzielę się z Wami naszymi doświadczeniami z użytkowania systemu GROHE Blue Home
Zależało mi na tym aby funkcjonalność i design połączyć w wygodą. Chciałam mieć prostą baterię w kuchni, która razem z system filtrowania spełni moje oczekiwania. W poprzednim mieszkaniu mieliśmy armaturę z tej firmy i sprawdzała się znakomicie przez 10 lat. Miałam, więc na wstępie zaufanie do tej firmy.
Jeżeli zgłosicie zakup GROHE Blue Home na stronie, to gratis zamontuje go firmowy monter, który specjalizuje się właśnie w tych systemach. Sam montaż jest prosty i ma dokładną instrukcję krok po kroku. Nasz system bez problemów zamontował nasz majster. Od tej pory gazowana woda z kranu płynie strumieniami.
Zależało mi żeby system nie zajmował całej szafki. Choć my celowo kosz na odpadki umieściliśmy pod blatem roboczym a nie pod zlewem – i co nam się bardzo dobrze sprawdza! Natomiast jeśli tam tradycyjnie chcecie mieć kosze – możecie GROHE Blue Home zainstalować nie bezpośrednio pod zlewem. Wystarczy, że zamówicie system przedłużający i może stać w szafce obok lub nawet spiżarni. Co ważne – potrzebna jest wentylacja i otwór wentylacyjny – dzięki temu system pracuje prawidłowo.
Ja czuję różnicę w smaku wody u nas z kranu bez filtra i z filtrem. Ta z systemu Blue Home jest pyszna, bez charakterystycznego posmaku – idealnie schłodzona i orzeźwiająca.
Co najważniejsze 5-stopniowa filtracja nie pozbawia wody składników mineralnych
Macie trzy opcje wody – dzięki temu każdy z domowników – mały czy duży – może dostać taką wodę jaką preferuje:
Muszę powiedzieć, że gazowana woda z kranu smakuje dokładnie tak jak z butelki, którą trzymacie w lodówce. Ale bez niepotrzebnego plastiku i bez zabierania miejsca w lodówce.
Są różne rozmiary filtrów i jest różne ich zużycie. Sporo zależy od twardości wody. Ale jeden filtr o rozmiarze S nam wystarczył na prawie rok. Są też większe filtry, ale i tak zaleca się coroczną wymianę. Można je zamawiać na stronie lub w dedykowanej aplikacji – jest to bardzo łatwe. Zużycie butli z C02 zależne jest od ilości wypijanej wody gazowanej. Nam 1 butla wystarczyła na 4 miesiące. Kolejne butle można zamówić na stronie albo je uzupełniać.
Muszę wspomnieć o jednej rzeczy, bo wiele osób uważa, że filtrowana woda z kranu nie ma pierwiastków mineralnych, takich jak np. magnez i cynk. A tutaj możemy kupić filtr magnezowo-cynkowy, który wzbogaca wodę i jeszcze bardziej poprawia jej smak.
A dla osób, które mieszkają w mocno zanieczyszczonych terenach jest filtr Ultrasafe, który filtruje 99, 9999 bakterii i mikroplastik.
Nie jest to najtańsze rozwiązanie ale już wam tłumaczę dlaczego wart jest polecenia. Są różne opcje i można wybrać, taki, który najbardziej będzie Wam odpowiadał. Jest na przykład GROHE Pure, który ma tylko filtr, ale dzięki temu nie będziemy musieli kupować wody butelkowanej. Są też różne rodzaje baterii – nawet z wyciąganą wylewką. My mamy kran Hard Graphite, ten kolor jest na zamówienie i czekaliśmy około 5 tygodni. Inne kolory są szybciej dostępne. Do tego mamy podwieszany zlew GROHE.
Wygoda, oszczędność czasu i energii na targanie ciężkich siat z butelkami, no i przestrzeń w lodówce, której jaka by nie była – zawsze jest za mało! No i co najważniejsze – oszczędzamy zasoby naszej planety. Tak producent sam opisuje zalety GROHE Blue Home
Do GROHE Blue Home jest dołączona bardzo prosta instrukcja oraz aplikacja – wszystkie powiadomienia np. o tym, że kończy się butla z CO2 lub filtr zobaczycie właśnie tam. Do tego czasu system jest właściwie bezobsługowy. Nic nie trzeba przy nim robić, sam się napełnia, a my możemy się cieszyć czystą i pyszną wodą do picia. W razie pytań jest dostępna infonlinia oraz serwisanci. Gwarancja jest na 24 m, ale można ją przedłużyć na stronie o dodatkowy rok.
Przede wszystkim za to, że nie musimy kupować wody. W naszym domu dziennie wypijamy około 9 litrów wody to są 4 butelki po 1,5 l, czyli na tydzień potrzebujemy około 4 zgrzewek wody. Jest to bardzo dużo, bo my pijemy głównie wodę i dzieci również.
Nie muszę wody kupować, nosić i przechowywać – jest to bardzo wygodne. Do tego nalewanie jest bardzo proste, więc dzieci same obsługują ten system i nalewają sobie wody. A świadomość, że nie produkujemy kolejnych śmieci i nie marnujemy wody (bo na produkcję litra wody butelkowanej zużywa się 7 litrów wody) jest dla nas bardzo ważna.
Czy po pół roku testów mogę polecić ten system? Tak, uważam, że jest świetna opcja dla osób, które cenią sobie wygodę i ekologię. Łatwość obsługi systemu i elementów eksploatacyjnych sprawia, że GROHE Blue Home jest wart swojej ceny i go polecam.
Do końca wrześnie 2022 na kod: filtrowanawoda5 macie –5% zniżki na wszystkie systemy Grohe Blue Pure i Grohe Blue Home w lazienkaplus.pl
W końcu jest! Myślę, że nie tylko ja tak bardzo czekałam w tym roku na wiosnę. Nie mogłam już patrzeć na brudny śnieg za oknem i kiedy temperatura podskoczyła do aż 8 stopni to schowałam zimowe kurtki na strych.
Sama trafiłam na tę poznańską markę, kiedy szukałam idealnego płaszcza na wiosnę. Kupiłam wtedy Oktawię w kolorze jasny kamel i mam go do tej pory. Pamiętam, jak pierwszy raz Wam je pokazałam i też Wam się spodobały.
Jest dla mnie ważne, że płaszcze są szyte w Polsce (od 1988 roku), są super jakości, a do tego mają bardzo uniwersalne kroje, które pasują do wielu stylizacji. Można je nosić do adidasów, ale też do szpilek.
Dziś pokaże Wam kilka bardzo prostych stylizacji z płaszczami
Taki klasyk każdy powinien mieć w szafie – pasuje do każdej stylizacji. Ja uwielbiam do spodni do kostki i bluzki w paski. Trochę przypomina paryski look. Płaszcz ma krój oversize i jest bardzo wygodny. Można go nosić na różne sposoby, ja lubię z podciągniętymi rękawami i paskiem lekko związanym z tyłu
Pasuje też do sportowych stylizacji – tu z dresem Momonde i trampkami Veja, okulary Le Specs Halfmoon Magic
Nigdy bym nie powiedziała, że polubię niebieski. Jednak odkąd mam tę bluzę to inaczej spojrzałam na ten kolor i noszę ją bardzo często. Inaczej tez patrzę na niebieskie ubrania, które wcześniej omijałam szerokim łukiem. Teraz w Talii są nowe bawełniane płaszcze w kratę i są genialne. Ja mam niewiele ubrań w printy, a taka krata wygląda świetnie na bazowych zestawach.
Dostępny jest też taki sam model w beżową kratę – pasuje właściwie do wszystkiego i wygląda świetnie.
W zestawie z białymi jeansami KLIK i zwykłą jeansową koszulą
Piękny błękitny płaszcz z paskiem – po bokach ma ukryte kieszenie.
W tym roku są modne takie długie koszule flanelowe – są w wielu sieciówkach. W Talii jest ten wełniany model w kratę, ale też bardzo podobne gładkie KLIK. Na pewno bedą dobrze wyglądać do ciężkich butów i plecaka.
Taki klasyczny płaszcz warto mieć w szafie, bo pasuje na różne okazje – elegancki i bardzo dobrze skrojony. U mnie z białymi jeansami, czarnym golfem i mokasynami Loft 37.
Jeżeli lubicie odważne kolory, to bardzo polecam ten. Wygląda pięknie i pasuje do wielu stylizacji – kolor jest jeszcze bardziej żywy niż na zdjęciach.
Płaszcz o ciekawym kroju i pięknym kolorze. Jest zapinany w pasie i do tego ma też pasek.
To już wszystko – mam nadzieję, że po tym poście też schowacie zimowe kurtki do szafy i zapragniecie mieć coś kolorowego.
Tak jak obiecałam, mam dla Was kod na płaszcze Talia 15% (działa też na outlet, więc można kupić płaszcz już za 200 zł!) – kod ważny do końca marca – nebule15
A jeśli szukacie ubrań dla dzieci to tu macie Polskie marki odzieżowe dla dzieci
Odkąd mieszkamy w nowym domu mam ogromną chęć na dekorowanie i ozdabianie naszej przestrzeni. Ciężko się do tego przyznać, ale trochę brakuje mi wybierania materiałów do domu, dlatego teraz wyżywam się w dodatkach. Już się cieszę na nasz pierwszy, wspaniały, specjalny stół wielkanocny w nowym domu.
Właśnie zawitała do nas wiosna, więc przyszedł czas na zmianę dekoracji na bardziej energetyczne i wesołe. A już niedługo Wielkanoc, dlatego chciałabym Was zaprosić do zainspirowania się naszymi wesołymi akcentami.
Partnerem dzisiejszego wpisu jest szwedzka marka Jotex, która niedawno wkroczyła też na polski rynek. Ich produkty przeglądałam już wcześniej na zagranicznych blogach. Wzornictwo jest nietypowe, często z przymrużeniem oka, a jakość wykonania doskonała. Mam wrażenie, że zdjęcia aż tak nie oddają wykończenia i detalu, ale są to produkty na wiele lat. Oprócz dodatków jest też stylowe oświetlenie, dywany, meble, pościel – a wszystko w ciekawym designie i niebanalnej formie. Ja już wypatrzyłam sobie meble i dodatki do ogrodu 🙂
Jeszcze 2 lata temu każde święta spędzaliśmy u rodziny, więc nawet nie potrzebowaliśmy żadnych świątecznych dodatków. Teraz jest zupełnie inaczej, bo w końcu mamy miejsce żeby do nas zaprosić bliskich. Do tego mam też znacznie więcej miejsca w szafkach i mam gdzie trzymać wszystkie dekoracje.
Linki do wszystkich produktów będą przy zdjęciach, a na końcu będzie czekał na Was rabat na wszystkie produkty Jotex
Nasz stół wielkanocny jest inspirowany naszym wnętrzem (w stylu mid-century modern). Lastryko i nakrapiane powierzchnie bardzo przypominają mi przepiórcze jaja. Nieregularne ciapki idealnie tutaj pasują, a przy okazji podkładki będę mogła też wykorzystać na inne okazje.
Zawsze miałam też na liście marzeń złote sztućce – nasze są wykonane ze stali nierdzewnej, są lekko matowe i mają idealny odcień
Całość prezentuje się naprawdę ciekawie i będzie nam służyć też na co dzień
Mamy też duże kamionkowe talerze, które bardzo ciekawie prezentują się w nowoczesnym wnętrzu i z dodatkami z lastryko
Muszę się też przyznać, że polowałam na TE kieliszki na jajka, ale tak szybko się wyprzedały, że nie miałam szans
Od dłuższego czasu szukałam też większego talerza na różne przekąski – taki który można postawić na stole, jak przyjdą goście i do każdej przegródki włożyć coś innego
Pokażę Wam też świetne szklanki, które od razu mi wpadły w oko, bo mają to “coś” – unikalny design, a dzięki niedużym wypustkom dobrze trzymają się w ręku i nie wyślizgują dzieciom
Na stole leżą też dwa duże nakrapiane jaja, które później mogą służyć do różnych celów np. przechowywania lub na sosy
Muszę Wam jeszcze pokazać świetną dużą misę, która idealnie nadaje się na ciasta, owoce, na sałatę – wygląda obłędnie
I drugi – niższy z delikatnym frezem
Energetyczna poszewka na poduszkę dodaje ciekawego charakteru wnętrzom (w Jotex jest mnóstwo pięknych i do tego mają zestawy po 3 pasujące do siebie)
To już wszystko – mam nadzieję, że wpis Wam się spodobał i wpadło Wam coś w oko.
PS. Zanim zaczniecie pytać jak zrobiłam te niebieskie jajka – wróćcie do wpisu – Jak zrobić pisanki
Jeżeli podobają się Wam takie wnętrzarskie wpisy kliknijcie “Lubię to” na Facebooku
Gdybym mogła wybrać tylko 1 ciuch, który miałabym nosić do końca życia to bez wątpienia byłby to T-shirt. Uwielbiam je nosić i mam ich sporo w szafie. Lubię je zestawiać z różnymi ubraniami i zmieniać dodatki.
Dodam jeszcze, że specjalnie zdjęcia nie są w żaden sposób obrobione, bo zależało mi na jak najbardziej naturalnych kolorach. Przy każdym napisałam również rozmiar, który mam.
Zaczynam od tych ukochanych, które noszę codziennie
KLIK
Jak wiecie jestem wielką fanką basicowych ubrań z tej firmy. Tak samo mam z T-shirtami: są świetnej jakości, trzymają fason, mimo tego, że suszę je w suszarce. Dekolty trzymają się, jakby były nowe. Mam w szafie 6 T-shirtów z Mybasic – a pierwsze już mają prawie rok i nadal wyglądają świetnie.
Jak z rozmiarem?
Ja mam 3 rozmiary, bo lubię mieć koszulki o różnym stopniu dopasowania. Mam M, L i XL.
W ofercie jest mnóstwo różnych kolorów, a ja mam też czarną, granatową i białą. Uważam, że najtrudniejszym kolorem jest biały – nie wiem jak Wy, ale moje albo się plamią, albo szarzeją. Dlatego biały T-shirt z Mybasic uważam za najlepszy wybór, bo jest dobra jakość w stosunku do ceny
Pierwszą bluzkę z tej firmy zamówiłam 2 lata temu i mam ją do tej pory. Materiał jest znacznie grubszy niż w Mybasic. Bluzki Plny są wykonane z mięsistej i bardzo przyjemnej bawełny, która wytrzymuje dosłownie wszystko! Moja biała w niebieskie paski przeszła nawet test mocnego odplamiacza. Również suszę je w suszarce i uważam, że są naprawdę warte swojej ceny. Mam 3 koszulki – pokażę je poniżej
(zdjęcia bez filtrów, więc wygląda jak szaro – niebieska), ale jest biała
To model Petite KISS V-neck – mam rozmiar S KLIK
A w tym roku sprawiłam sobie dwie:
To model KISS V-neck KLIK, mam rozmiar S (model oversize)
To model Petite KISS V-neck KLIK, mam rozmiar S
Ten T-shirt jest dość długi i idealnie nadaje się też dla wysokich osób oraz dla kobiet w ciąży
To jest zdecydowanie mój ukochany czarny T-shirt i chyba jedyny z tak dużym dekoltem. Bardzo go lubię, bo jest miękki, lejący się i wygląda wspaniale do sportowych butów, jak i eleganckich. Widzę, że jest wyprzedany, ale może się jeszcze pojawi. (jest musztardowy)
Dostępny w Białymstoku w sklepie lub można zamówić przez Instagram KLIK
Świetny krój, kolor, a do tego ten materiał! Są dostępne w różnych kolorach i możecie dobierać do nich również kardigany i spodnie. T-shirt jest mięsisty, a do tego wygląda bardzo ekskluzywnie. Nie opina się i dobrze wygląda np. z marynarką.
Poniżej skład: 35% kaszmiru, 30 %wiskozy, 20 %bawełny, 7% wełny i 8% elastanu
Jeżeli szukacie T-shirtów z mniejszymi dekoltami (są też okrągłe) z grubej bawełny to polecam Perfect Basic. Są dopasowane i bardzo dobrze skrojone. Ten T-shirt chyba najlepiej ze wszystkich moich czarnych trzyma kolor.
Coś innego, ale efektownego. Pod ten t-shirt można włożyć drugi lub zostawić dekolt. Genialnie skrojony, pozwala stworzyć wiele stylizacji, w zależności od okazji. Zdarza mi się go nosić dekoltem do przodu z koronkową bluzką pod spodem.
Rozmiar onesize
Piękny, elegancki top, który można zestawić nawet z garniturem. Najwyższa jakość wykończenia – jest to produkt premium, ale do tego bardzo wygodny i robiący wrażenie. Czekam właśnie na wiosenną kolekcję!
Mam go tez od dwóch lat – dobra jakość i fajne rozłożenie pasków. Niestety Daniel wyprał go z ciemnymi ubraniami i trochę stracił swój wygląd, ale gdyby nie to, to nadal byłby ok.
Mam go od ponad roku – jest wykończony “na surowo” i idealnie pasuje do jeansów. Ma delikatne przeszycia z przodu i dzięki temu ma fajny fason. Rozmiar jest mocno oversizowy – ja mam rozmiar S.
Akurat ten T-shirt jest już niedostępny, ale są też inne warte uwagi. Mam go już prawie rok i bardzo lubię – właśnie przez tę delikatną, kobiecą grafikę.
Ja trafiłam na świetne T-shirty w Massimo Dutti – mam 2 od 3 lat i jakość jest naprawdę świetna (nadal jest czarna, tylko telefon rozjaśnił).
Jest nadal w sprzedaży – mam rozmiar L (trochę zaniżona rozmiarówka) KLIK
Wcześniej byłam ogromną fanką T-shirtów z COS, ale niestety żaden z nich nie wygląda dobrze po 2 latach.
Tu łapcie jeszcze wpis o Polskich markach dla dzieci
Jeżeli spodobał Ci się ten post i zamierzasz skorzystać z moich poleceń – kliknij proszę “Lubię to” na Facebooku. Dziękuję!
Kiedy ponad 9 lat temu byłam w pierwszej ciąży, to wcale nie planowałam karmienia piersią. A przez to nie byłam odpowiednio przygotowana. Tak wiele rzeczy zaskoczyło mnie pozytywnie, ale też negatywnie, że postanowiłam zebrać moje przemyślenia w post. Ciekawe czy też macie takie doświadczenia jak ja?
Partnerem dzisiejszego wpisu jest Femaltiker Plus, żywność specjalnego przeznaczenia medycznego, który codziennie wspiera kobiety w karmieniu piersią.
Byłam młodą, niedoświadczoną mamą, która nie miała nikogo, kto by jej powiedział jak karmienie naprawdę wygląda. Na ulotkach w szkole rodzenia widziałam same uśmiechnięte mamy przytulające malutkie dziecko. Patrzyłam na to i myślałam: “Może faktycznie tak to będzie wyglądać”. Nie nastawiałam się na to, że będę karmić, tylko podchodziłam do tego tematu dość naiwnie, jeżeli się uda to ok, a jeżeli nie, to też nic się nie stanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że o laktację można walczyć i nie poddawać się na samym początku. Czasem wystarczy porada doradczyni laktacyjnej, czasem potrzeba tylko czasu, a czasem warto skonsultować wędzidełko języka.
Dziś zebrałam moje przemyślenia na ten temat – trochę żałuję, że tego wszystkiego nikt mi wcześniej nie powiedział.
A do tego najważniejsze – historie karmienia są różne, niektóre są łatwe i przyjemne, a inne trudne. To pokazuje, że warto o tym rozmawiać i być przygotowanym.
Kiedy urodziłam dziecko, to byłam przekonana, że laktacja pojawi się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Tak niestety nie było, a pierwsze dni w szpitalu spędziłam z dzieckiem non stop przy piersi. Piłam hektolitry wody, które nie bardzo działały. W przerwach walczyłam z laktatorem, a laktacja rozkręcała się bardzo powoli. Dziecko płakało bo było głodne, a ja miałam bardzo mało mleka. Nie wiedziałam, że potrzebuję więcej czasu żeby rozkręcić laktację.
Kiedy tak walczyłam z rozkręceniem karmienia, nikt mi nie powiedział, że istnieje na rynku produkt wspomagający laktację, którego skuteczność została potwierdzona w badaniu klinicznym czyli Femaltiker Plus. Produkt ten zawiera składniki, które wspomagają laktację – m.in. beta-glukan który stymuluje komórki przysadki mózgowej do intensywniejszej produkcji prolaktyny, która wpływa pozytywnie na laktację. Dodatkowo znajdują się w nim składniki odżywcze takie jak: cholina, witaminy z grupy B, których poziom w mleku zależy od ich spożycia w naszej diecie. Składniki te wzbogacają skład mleka kobiecego i wpływają korzystnie na zdrowie dziecka.
Femaltiker Plus to to żywność specjalnego przeznaczenia medycznego. Każda partia produktu jest dokładnie przebadana także pod kątem zawartości składników aktywnych deklarowanych na etykiecie w ramach autorskiego systemu jakości Nutropharma Quality System. Daje to pewność dobrej jakości bezpieczeństwa stosowania przez kobiety karmiące. Niewiele z nas wie, że odpowiedni poziom choliny usprawnia transport tłuszczy z wątroby, ale także do mleka , a dzięki temu wpływa na właściwości odżywcze mleka.
Nikt mi tego nie powiedział i oczekiwałam spektakularnych efektów, a tymczasem kilogramy nie chciały spadać. Każde ciało jest inne i jak się okazało, nie u wszystkich działa tak samo.
Wyobrażacie sobie, że ja wstawałam w nocy po 6-7 razy żeby nakarmić dziecko, odbić i odłożyć do łóżeczka? Byłam wykończona! Nikt mi nie powiedział, że to jest ok, żeby dziecko spało ze mną i jadło w łóżku. Byłam pełna obaw, że przygniotę dziecko, albo zachłyśnie się mlekiem, kiedy przez sen będę je karmić. Przy drugim dziecku byłam mądrzejsza i od razu postanowiliśmy, że będzie spało z nami, a ja karmiłam przez sen. Dzięki temu naprawdę nie budziłam się w nocy, dziecko miało mniej pobudek, bo mnie cały czas czuło, a ja spałam lepiej niż w ciąży.
Nie spodziewałam się takich skrajnych emocji, że jednocześnie potrafiłam rozpływać się na widok przyssanego maluszka. A po jakimś czasie przewracać oczami i myśleć, że jednak mam tego po dziurki w nosie. Każde uczucia są ok i zauważyłam, że miał na to wpływ głównie poziom zmęczenia. Im mniej miałam dla siebie czasu, tym więcej frustracji.
Na każde jęknięcie i stęknięcie byłam gotowa do karmienia. Jak się dopiero później okazało, płacz wcale nie oznacza, że dziecko jest głodne. Dzieci płaczą też, bo się nudzą, bo potrzebują bliskości, bo mają pełną pieluchę… Powodów jest mnóstwo i nie dajcie sobie wmówić, że na pewno jest głodne.
Nie wiem dlaczego, ale starałam się być bardzo samodzielna i nie chciałam nikogo prosić o pomoc. Żałuję, że nie skorzystałam na początku z pomocy doradczyni laktacyjnej, która z pewnością pomogłaby mi i mojemu dziecku. Teraz każdej znajomej w ciąży daję numer telefonu do certyfikowanej doradczyni laktacyjnej. Zawsze lepiej mieć taki kontakt i w razie potrzeby móc skorzystać. Jeżeli macie przyjaciółkę, która karmi lub karmiła, to też będzie Wam łatwiej.
Nikt mi o tym nie powiedział wcześniej i nie wiedziałam, co robić, kiedy pewnej nocy obudziłam się z gorączką. Bardzo mnie bolało i nie mogłam nakarmić dziecka. Jest to całkiem normalne i najlepiej udać się do ginekologa na wizytę. Nie idźcie do przypadkowego internisty – ja poszłam i żałowałam. Niedoświadczony internista powiedział, że powinnam dziecko odstawić. A jest to porada szkodzącą karmiącej i dziecku.
Kiedy karmiłam moje dzieci, to myślałam, że nigdy nie przestaną, a odstawianie będzie trudne i dla mnie, i dla nich. Jak się okazało, wcale tak nie było – stopniowo ograniczaliśmy liczbę karmień i w wieku 15 miesięcy już było po wszystkim. Teraz tak sobie o tym myślę i za każdym razem mam bardzo miłe wspomnienia. Nie zapomniałam o trudnym początku, ale byłam dumna, że dałam radę.
Moje pierwsze dziecko miało skrócone wędzidełko języka i nie mogło prawidłowo się przyssać. Teraz, kiedy medycyna i wiedza o laktacji jest na wyższym poziomie wiemy, że jest to bardzo ważne. Jeżeli Wasze dzieci nie chwytają prawidłowo piersi, bolą Was brodawki, dziecko nie przybiera na wadze – warto skorzystać z porady doradczyni laktacyjnej lub logopedy.
W ramach rozmów z kobietami na temat ich doświadczeń związanych z karmieniem piersią ostatnio przeprowadziłam bardzo ciekawy LIVE, którego patronem był Femaltiker Plus.
Poniżej zamieszczam Wam nagrania.
W pierwszej części rozmawiam z Anią Kulawik, na temat jej karmienia i wsparcia laktacji
W drugiej części mgr Joanna Ćwiklińska opowiada o wędzidełku języka i jego wpływie na karmienie piersią
Artykuł powstał na podstawie materiałów otrzymanych od Nutropharma.
Święta już za nami, a do Dnia Dziecka jeszcze jest trochę czasu, ale wiem, że poszukujecie różnych prezentów dla dzieci. Dziś pokażę Wam takie prezenty dla dzieci – uniwersalne pewniaki, czyli zabawki na lata, które spodobają się dzieciom.
Większe dzieci mają często swoje listy z wymarzonymi prezentami i najczęściej pytam, co chciałyby dostać. Z maluchami może być trudniej. Dlatego ja mam swoją listę pewniaków prezentowych i bardzo często z niej korzystam. Kiedy ktoś nas zaprasza na urodziny lub wybieramy się do kogoś w gości – mam swoje typy.
To chyba jedyne samochody, które przetrwały energetyczne zabawy Julka. Na roczek Jul dostał traktor i bawił się nim kilka lat.
Znacie tę markę? To bardzo solidnie wykonane zabawki, które są wierną kopią prawdziwych pojazdów. My mamy karetkę pogotowia z prawdziwą sygnalizacją i śmieciarkę z ruchomymi koszami.
Karetka KLIK
Dzieci bawią się w szpital korzystając właśnie z karetki i zestawu szpitalnego: KLIK
Wszystkie auta Bruder mają ruchome elementy, takie jak: otwierane drzwi, unoszone kosze, róże korbki i pokrętła. Dzięki nimi zabawa nabiera jeszcze bardziej realnego wymiaru.
Śmieciarki KLIK
Wszystkie pojazdu Bruder znajdziecie TUTAJ
Możliwości jest wiele i każdy z nich ma bardzo dopracowane detale.
Fajne jest też to, że właściwie do każdego zestawu można dokupić kolejne elementy uzupełniające, ba można nawet kupować części zamienne!
U nas figurki razem z pojazdami, to taki zestaw, którym rodzeństwo bawi się najchętniej. Wymyślają scenki i historie, tworząc naprawdę ciekawe opowieści.
Ktoś mógłby napisać, że figurki to świetny pomysł na prezent dla dzieci w każdym wieku. Ja was jednak wpierw ostrzegę
Ze względu na drobne części, szczegóły i malutkie detale – zwróćcie uwagę że te rzeczy przeznaczone są dla dzieci 3+
Figurki zajmują niewiele miejsca i można z nich tworzyć całe kolekcje. Dzieci uwielbiają się wcielać w role i odgrywać różne scenki. Figurki pozwalają też oswajać różne trudne sytuacje jak np. wizyta w szpitalu.
Polecę Wam figurki Bruder, które są bardzo porządnie wykonane z dbałością o każdy szczegół. Do tego mają ruchome elementy, które sprawiają, że wyglądają jeszcze bardziej realnie
Figurki Bruder są dostępne TUTAJ
Nasz zestaw to:
U nas faza na lalki trwa od dawna, ale mam wrażenie, że dopiero teraz wchodzi na inny poziom. Ja też w wieku 7-8, a nawet i 9 lat bawiłam się non stop lalkami z koleżankami na kocu. Szyłyśmy same ubrania, robiłyśmy prawdziwe warkocze, a nawet farbowałyśmy włosy lalkom.
Największy wybór lalek hiszpańskich KLIK
Lalka Bella KLIK
Lalka to świetny pomysł na prezent – zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki. U nas Jul uczestniczy chętnie w tyć zabawach, tylko jego postać zazwyczaj prowadzi walki i jest czarnym charakterem;)
Julka lalka Ben KLIK
Nie wiem, czy mieliście kiedyś okazje zobaczyć lalki hiszpańskie na żywo. One są absolutnie pięknie wykończone z dbałością o każdy szczegół.
Kiedyś nawet Lilki bobas leżał w nocy na podłodze i Daniel wchodząc do sypialni wystraszył się, że dziecko spadło;)
Lalka Bobas KLIK
Każda z nich ma piękne ubranka i detale, które sprawiają, że lalki wyglądają jak żywe.
Można do nich też dokupować akcesoria, ale też tworzyć w domu samemu – ta opcja podoba nam się najbardziej, bo Lila sama szyje ubranka.
Dostępnych jest wiele modeli w różnych konfiguracjach. Dla mniejszych dzieci polecam mniejsze modele, a dla większych lalki stojące z dużą ilością elementów garderoby.
Bawiąc się dzieci też ćwiczą motorykę małą, bo zapinają guziki lub wkładając ubranka czasami naprawdę muszą się skupić.
W sklepie są tez bardzo fajnie neutralne kolorystycznie wózki dla lalek KLIK
Chrzestny Twojego dziecka to brat, kuzynka, wujek, który nie ma dzieci? Oznacz go w tym poście na FB albo podeślij jako inspirację:) Kolejne elementy Brudera czy lalki hiszpańskie mogą być uniwersalnym prezentem dla dzieci na wiele okazji!
A jeśli chcecie pomocy jak dostosować prezent do wieku dziecka – koniecznie poczytajcie wpis Prezenty na Dzień Dziecka
Co roku na Dzień Kobiet i Dzień Mężczyzn (10 marca – jakbyście nie wiedzieli;) robimy sobie prezenty. Są to małe rzeczy, raczej praktyczne i potrzebne, niż dekoracyjne.
Przygotowałam Wam tablice z inspiracjami, może coś Wam wpadnie w oko i będziecie chcieli podarować swojemu Mężczyźnie lub Kobiecie.
A do tego razem z Pan Pablo mam dla Was rabat na cały asortyment (-15%) w tym na buty dziecięce (korzystajcie, bo rzadko można dostać rabat takie marki jak Mrugała lub Bobux).
Wejście jest przez ten link KLIK
Kod jest ważny od dziś do 14.03.
A jeśli na prezent chcecie dać książkę – to lista inspiracji we wpisie Najlepsze książki do czytania na kwarantannie:)
Tak, tak – wiem, że na tradycyjne już zestawienie perełek – “Najlepsze książki dla dzieci” zawsze jest oczekiwane. Jestem pewna że pomoże Wam uzupełnić biblioteczki. Jak zwykle wybrałam same najfajniejsze książki, które czytaliśmy w ostatnim czasie.
Dla dzieci 4+
Dostępna TUTAJ
Kiedyś tę książkę miałam okazję przeglądać u stomatologa i tak mnie zainteresowała, że chciałam ją kupić. Niestety nakład był już wyczerpany. Ostatnio zobaczyłam, że planowane jest wznowienie i jak tylko się pojawiła, to od razu ją kupiłam. Do książki dołączony jest uroczy pojemnik na mleczne zęby. Znajdziecie w niej mnóstwo ciekawych informacji. W książce są też ruchome elementy, które sprawiają, że łatwiej jest namówić dzieci do mycia zębów i do wizyty u stomatologa.
dla dzieci 4+
Jeżeli lubicie Gruffalo, to bardzo Wam polecam “Miejsce na miotle”. Jest to historia czarownicy lecącej na miotle, do której dołączają po kolei różne zwierzęta. Książka ma niesamowity rytm i wpada w ucho.
Dla dzieci 3+
To od niej zaczęła się u nas fascynacja literami. Bardzo polecam ją na początek, bo materiał w niej zawarty nie jest trudny. Dzieci szybko nauczą się liter i będą chciały ich używać w życiu codziennym. Ma twarde strony, więc bardzo ją polecam też mniejszym dzieciom do samodzielnego przeglądania.
Obok siebie żyją czerwone Ćmony i niebieskie Smeśki – wszystko by było wspaniale gdyby jedni i drudzy nie byli wrogo nastawieni do siebie. Te sympatycznie wyglądające stworki z pokolenia na pokolenia przekazują sobie uprzedzenia i zakazują kontaktów z sąsiadami. Aż któregoś dnia miłość jednego Smeśka do Ćmonówny sprawia, że wszystko się zmienia.
Książka napisana jest doskonałym językiem i z wieloma smaczkami, więc czytający rodzic nie nudzi się podczas czytania i doskonale bawi.
Bardzo ją Wam polecam, bo pokazuje dlaczego nie warto szukać różnic między sobą, a skupiać się na tym co nas łączy.
Ta książka w końcu została wznowiona i naprawdę warto ją kupić.
Wilczek jest inny niż reszta stada – nie jest groźny i nie umie zachowywać się jak typowy wilk. Jego rodzice są zmartwieni, co z niego wyrośnie, a Wilczek za wszelką cenę próbuje sprostać oczekiwaniom stada… Co z tego wyjdzie? Przekonajcie się sami. Ale mogę Wam zdradzić, że jest to przepiękna książka o akceptacji.
Do tego absolutnie piękne ilustracje Józefa Wilkonia.
“Przyjazny Olbrzym” to prosta, ale bardzo piękna historia. Poznajemy w niej tytułowego Olbrzyma, który pomaga mieszkańcom małego miasteczka. Niestety przez to, że jest inny ludzie się go boją. Jednak pewnego dnia to się zmieni i Olbrzym już na zawsze będzie postrzegany jako pomocny.
Bardzo polecam tę książkę, jako wstęp do rozmowy o różnorodności i przyjaźni.
Pięknie ilustrowana historia Jacques’a Cousteau – wybitnego podróżnika, badacza mórz i reżysera. Dzięki niej odbędziemy podróż w głębiny oceanów, a przy okazji nauczymy się wartościowych rzeczy. “Podwodny świat” to historia, która niesie przesłanie. Jest to książka o spełnianiu marzeń, a do tego ma również niezwykle ważny wątek edukacyjny.
Zabawna historia opowiadająca o miłości ojca do syna. Król wysyła synkowi całusa na dobranoc, ale niestety nie trafia. Zanim dotrze do swojego synka, to przeżyje wiele przygód.
Wesoła i przyjemna książka do czytania przed snem.
Dostępne TUTAJ
Przyjaciel Pirat to książka z serii “Przygody Rysia i Krzysia”. Z całego serca polecam wam całą tę serię książek wydaną przez Fundację Podróże Bez Granic. Ryś i Krzyś w ciepły, cudowny sposób przybliżają codzienne życie dzieci z niepełnosprawnościami. Przygody Rysia i Krzysia to bardzo ważne książki – pokazują dzieciom jak swobodnie spędzać czas ale też jak nie zwracać się do dzieci poruszających się na wózku.
Oprócz przygód dzieci znajdziecie tam zgadywanki i quizy.
Nie wiem dlaczego wcześniej książki z serii o Tacie Oli nie wpadły nam w ręce. Na szczęście mój znajomy – Tata dwójki dzieci – nam ją podsunął. Oczywiście książka okazała się hitem i czytamy ją bardzo często. A o czym jest? O przygodach i perypetiach Taty z dziećmi. W książce jest mnóstwo humoru i zabawnych sytuacji, a to powoduje, że chętnie do niej wracamy.
Polecam Wam ją bardzo, bo w literaturze dziecięcej rzadko jest tak mocno eksponowana rola ojca w wychowaniu dzieci.
Dalsze przygody rodzeństwa Jana i Wito – tym razem z utrwalaniem głoski “r”. Ciekawa historia zakończona morałem z pewnością spodoba się rodzicom i dzieciom.
Dla dzieci 5+
Kolejna seria, dzięki której dzieci szybciej nauczą się czytać. W tych książeczkach zawarty jest materiał językowy do czytania sylabami. W każdej części jest poruszona inna tematyka. Akurat w tej opisana jest historia związana z agresją wśród rówieśników. Polecam, bo bardzo ciekawie tłumaczy te zagadnienie.
Dla dzieci 6+
Rzadko udaje mi się znaleźć pięknie zilustrowane książki dla starszych dzieci, które mają też wciągającą treść. A w “Chłopcu z wyspy” zarówno przedstawiona historia, jak i obrazki są prawdziwą czytelniczą ucztą. Język jest bardzo bogaty i naprawdę robi wrażenie. Polecamy!
Seria dla dzieci do samodzielnego czytania o Pate’em – wesołym chłopcu, który ma głowę pełną pomysłów. Autorem jest znany fiński pisarz Timo Parvela. W każdej książce znajdziecie absurdalny humor i czytając ją dzieci będą się świetnie bawić.
Dla dzieci 8+
To pierwsza detektywistyczna powieść, którą przeczytała nasza ośmiolatka i przepadła. Daphne wyjeżdża do szkoły z internatem, a tam czeka na nią zagadka do rozwikłania.
Powieść graficzna (komiks)
Lila uwielbia rolki – Roller Girl, to więc lektura obowiązkowa. Jest to wspaniała powieść graficzna dla dzieci – wielokrotnie nagradzany bestseller. Jej bohaterką jest 12-letnia Astrid, która łapie bakcyla po obejrzeniu zawodów wrotkarskich Roller Derby. Zapisuje się na letni obóz i tu zaczyna się jej przygoda z tym sportem. Książka w przezabawny ale i mądry sposób pokazuje przyjaźń, relacje i dojrzewanie.
dla dzieci 6+
Mieczysław Sędzimir Antoni Halik – którego wszyscy znamy jako Toni Halik – to chłopiec z Płocka, który od dziecka marzył o jednym… by zostać Indianinem. W dobie wakacji All inclusive – ta cudowna książka pokazuje dzieciom niesamowite przygody chyba największego polskiego wagabundy i podróżnika. Nie wiem jak dziękować autorowi za przybliżenie tej postaci kolejnemu pokoleniu, które będzie mogło czerpać garściami i zatopić się w jego podróżniczych perypetiach
Dla dzieci 7+
Klara ma 9 lat i problemy typowe dla swojego wieku. Prowadzi też pamiętnik, w którym zapisuje swoje perypetie i przemyślenia
Książka jest napisana genialnym językiem. Pierwszy raz słyszałam rechoczącą Lilkę podczas czytania książki. Przeczytała ją 4 razy, a to świadczy o tym, że jest naprawdę dobra!
Ta książka to był u nas musthave:) Daniel zresztą chyba przeczytał wszystkie pozycje Michała Rusinka. Sam jako filolog uwielbia bawić się słowami – i dochodzić ich etymologii. Zaśmiewają się przy tych kombinacjach do łez. Tu Michał Rusinek opowiada historię słówek zapożyczonych – czyli jeszcze dochodzą do tego języki obce… combo!
Wielka, pięknie wydana książka, która pochłonie małych czytelników na długie godziny. Jeżeli Wasze dzieci interesują się zwierzętami i naturą, to będzie idealna! Książkę można podzielić na 2 rodzaje treści, które płynnie się przeplatają: informacje o gatunkach i ciekawostki oraz komiks.
Jeżeli Wasze dzieci lubią Emi i jeszcze nie mają tej książki, to warto ją kupić. W tym zbiorze znajdziecie kilkanaście opowiadań, opisanych aż na 432 stronach. Jak zwykle na czytelników czeka mnóstwo ciekawych przygód.
Pamiętacie Klub opiekunek? Ja tak! Wypożyczałam te książki z biblioteki i z wypiekami na twarzy czytałam. Polecamy całą serię, bo problemy w niej poruszone są wciąż aktualne i ciekawe dla dzieci. Idealne do samodzielnego czytania.
Gdybym miała wybrać tylko 1 najlepszą książkę dla starszaków z tego zestawienia, to byłaby zdecydowanie TA! Nie wiem dlaczego nie jest tak popularna jak Dzieci z Bullerbyn, a wg nas w pełni jej dorównuje. Porywająca, niezwykle ciekawa i zabawna książka, w której pokazane są zaskakujące różnice kulturowe. Naprawdę warto ją mieć na swojej półce lub kupić komuś na prezent.
3 książki są w serii i od razu kupcie wszystkie
Jeżeli Wasze dzieci lubią książki, których bohaterami są dzieci i realne historie, to ta seria będzie dla nich idealna. Alinka – główna bohaterka to 8-latka, którą starsi bracia nazywają Pralinką codziennie zmaga się z różnymi przygodami. W książkach jest mnóstwo śmiesznych, ale też pouczających historii – moja 8-latka przeczytała je kilka razy.
dla dzieci 7+
Pewnie już rozpoznajecie, że autorką tej serii jest Anne Goscinny, córka Rene Goscinny’ego, twórcy postaci Mikołajka. Tym razem bohaterką jest 12-letnia Lulu – rezolutna dziewczynka, mająca głowę pełną pomysłów.
Akcja książek toczy się wczasach współczesnych i czytelnikowi jest łatwiej się w nich odnaleźć. Autorka oswaja też temat patchowrokowych rodzin.
Bardzo polecamy!
Fisiowanie to inaczej wygłupianie się, pozytywne wariowanie, a jak wiadomo ekspertami w tej dziedzinie są dzieci. Bohaterką tej książki jest Marylka – sześcioletnia dziewczynka, która ma głowę pełną pomysłów, a jej szalone przygody na pewno Was porwą.
A tu macie zestawienia z perełkami czytelniczymi z poprzednich lat: