kontakt i współpraca
Kiedy nabawiłam się insulinooporności to bardzo mocno zmieniłam swoje nawyki żywieniowe. Na efekty długo nie trzeba było czekać i szybko udało mi się zrzucić dodatkowe kilogramy, a moje wyniki oraz samopoczucie się poprawiły. Z jednej strony świetnie, a z drugiej – zauważyłam, że ta dieta mnie męczy i pozwalam sobie coraz częściej na odstępstwa.
Znów waga poszła w górę, a za tym moje samopoczucie było gorsze. Jadłam super zdrowo i raz w tyg pozwalałam sobie na jakiś przysmak. A waga dalej szła w górę.
Próbowałam różności:
W końcu w listopadzie podjęłam decyzję, że spróbuję pierwszy raz w życiu diety pudełkowej. I to chyba była najlepsza decyzja w moim życiu. (I to nie jest żadna pochwała dla pudełek, ale o tym zaraz przeczytacie).
Na maxa! Czułam się po niej świetnie – żadnych spadków energii, waga powolutku leciała. Dieta była bardzo różnorodna i to mi się najbardziej podobało. Łatwe zasady, proste składniki, a ja coraz więcej czytałam o różnych dietach. Korzystałam z pudełek przez 1,5 i powiedziałam: wystarczy! Przerażała mnie ilość plastiku, a ja już umiałam sama ocenić: porcję, makro, kaloryczność. Stwierdziłam, że sama spróbuję układać mój jadłospis i od kilku miesięcy jem wg zasad, które wypisałam wyżej.
Niby to wszystko jest takie proste, ale wg mnie sukcesem diety jest wytrwałość i wprowadzenie nawyku. Ja tak się odżywiam od listopada i w sumie spadło mi 5 kg. To nie jest szybki spadek, ale ja chciałam to zrobić powoli i z głową.
Mam swoją wagę do której dążę i obliczyłam z moim powolnym tempem spadania kilogramów kiedy to się może stać. I oczywiście fajnie jest powiedzieć: “Do maja schudnę 10 kg”, ale osoby takie jak ja, które mają słomiany zapał temu nie podołają, bo to jest za DUŻY CEL.
Rozpisałam więc na tygodnie w kalendarzu, ile gramów może być mniej (żeby spadało 1 kg na miesiąc). I powiem Wam, że to działa: rozbiłam duży cel na kilkadziesiąt mniejszych i je realizuje skreślając kolejne. Jestem na dobrej drodze.
Kiedy mam produkt w opakowaniu, to patrzę na makroskładniki i liczę: suma białka, tłuszczy i błonnika musi być conajmniej 2 razy większa niż węglowodanów. Dzięki temu najadam się malutką porcją, nie jestem senna i nie myślę wcale o jedzeniu.
Kiedy chcę zjeść jabłko, które ma głownie węgle i cukier to robię z niego posiłek. Czyli np. jem wcześniej 10 migdałów, albo 2 łyżki masła orzechowego (białko,tłuszcze i błonnik) i do tego jeszcze trochę białka np. pół szklanki pitnego Skyra. Teraz może się Wam to wydawać skomplikowane, ale jak się zacznie o tym myśleć to wchodzi automatycznie.
Wcześniej też jadłam zdrowo, ale jak teraz patrzę na porcje jakie jadłam to wydaje mi się, że nawet po 500-600 kcal. Powszechnie zdrowe produkty takie jak orzechy, awokado, 2 ogromne kawałki łososia, 4 łyżki oliwy to wszystko wychodziło tak, że razem jadłam 2500-3000 kcal dziennie. Nie ma cudów – przy takiej podaży kalorii się nie schudnie, a mi na tym zależało.
Czasem jak chcę sobie na coś bardziej kalorycznego pozwolić, to łączę 2 posiłki w 1.
W mojej diecie jest teraz bardzo dużo błonnika pokarmowego i trzeba dużo pić. A do tego o wiele mocniej odczuwam pragnienie, więc to nie jest problem
Jak na przykład jesteśmy w gościach lub mam w domu ciasto, to jem je od razu po posiłku. Dzięki temu krzywa cukrowa robi się znacznie niższa i nie ma wyrzutu cukru. Czyli tuż po obiedzie jem mały kawałek ciasta i wliczam go w bilans kalorii, który odejmuje z kolejnego posiłku.
Przez ten czas udało mi znaleźć na półkach sklepowych dużo produktów, które mi odpowiadają i mam je zawsze w domu. Kiedy nie wiem co zjeść, a zbliża się pora posiłku to po prostu biorę i robię. Nie umiem planować posiłków z wyprzedzeniem, bo zajmuje mi to za dużo czasu. Staram się mieć moich ulubieńców w domu i z nich korzystać.
Według mnie dużym minusem diety pudełkowej jest to, że jeden rodzic lub oboje jedzą coś innego. Mojemu mężowi albo dzieciom było przykro z tego powodu, dlatego teraz jem to co oni. Tylko z zachowaniem zasad, czyli więcej białka, tłuszczy i błonnika niż węglowodanów. A same węgle powinny być złożone: makaron żytni, kasza gryczana.
Kiedy wychodzę na dłużej niż 3 h zabieram ze sobą np. koktajl białkowy (kupuję ostatnio Piątnica) i wsypuję tam 2 łyżki Dobrej Kalorii
Ser Piórko – KLIK – odkąd go odkryłam nie jam żółtego sera – ma bardzo dużo białka, a mało tłuszczu
Pasta Rudolfs – KLIK – uwielbiam wszystkie wersje do kanapek, makaronu żytniego, do sałatki. Są różne smaki, ale ta na zdjęciu jest nas. Używam jej zamiast masła na kanapki.
Moi ulubieńcy na wynos lub kiedy nie mam czasu nic przygotowywać
Koktajle z białkiem Piątnica, a do tego dodaję 2 łyżki Dobrej kalorii (moja ulubiona to zielona i czerwona) – KLIK
To moje dodatki to jogurtów, sałatek i koktajli: źródło zdrowych tłuszczy, witamin i błonnika
To jest moja ukochana Granola z super składem KLIK i tu KLIK
A tu reszta pyszności: ulubiony makaron żytni, olej lniany i najlepsza pasta Krukers lajt z erytrolem.
To już chyba wszystko. Mi wprowadzenie tych zasad bardzo ułatwiło życie. Nie mam dużej presji na chudnięcie, ale kontroluję wagę i zapisuję sukcesy. Do tego ćwiczę 2-3 razy w tyg po około 30-40 min. Mi taki zdrowy styl bardzo odpowiada, bo właściwie odbywa się bez wyrzeczeń i presji.
Co zmieniłam oprócz nawyków żywieniowych opisywałam już w poście W końcu wzięłam się za siebie🙂
Jeżeli macie swoje sposoby to wrzućcie w komentarzach. Ja trochę żałuję, że dietetycy zamiast nauczyć swoich podopiecznych, jak komponować zbilansowane posiłki dają tylko gotowe jadłospisy.
Jeśli zastanawiasz się jak najlepiej urządzić pokój dla dziecka – dziś kompendium wiedzy:) W swoim życiu urządziłam już pięć dziecięcych pokoików i wiem, co się sprawdza w praktyce najlepiej. Dziś dzielę się z Wami moimi doświadczeniami oraz wiedzą na temat mądrego wspierania rozwoju dziecka.
Partnerem dzisiejszego wpisu jest Allegro – możecie znaleźć tam ciekawe meble i dodatki do pokoju dziecięcego. Urządzić pokój od A do Z!
Zobaczcie, co razem stworzyliśmy:
Od kilku lat trwa trend na pedagogikę Marii Montessori. Wielu rodziców inspiruje się założeniami tej metody nawet przy urządzaniu dziecięcych pokoików. Czy słusznie? Według mnie te zasady mogą być bardzo pomocne, a dzięki temu sami bez problemu urządzicie dziecięcy pokój.
Ja również stosowałam elementy koncepcji Marii Montessori przy urządzaniu dziecięcych pokoi i za każdym razem doskonale się sprawdzały.
Jak też pewnie wiecie, ja korzystam jedynie z elementów, które mi odpowiadają. A z niektórych zupełnie nie korzystam (lubię obecność fikcyjnych postaci na tapecie i ja wolę łóżko zamiast materaca na podłodze) . W pokoju z wizualizacji są też np. wysokie półki i wieszaki, z którego dziecko może korzystać wchodząc na łóżko lub skrzynię. Tutaj jest duża dowolność, ale podyktowana niedużym metrażem pokoju. Oczywiście gdyby pokój był ogromny jak przedszkolna sala byłoby zdecydowanie łatwiej.
Dlatego nasz pokoik jest jedynie inspirowany pedagogiką Marii Montessori.
Dziś podzielę się z Wami moimi doświadczeniami i zdradzę Wam najważniejsze założenia, które sprawią, że Wasze dzieci będę lubiły przebywać w swoim pokoju, a do tego będzie im łatwiej utrzymać w nich porządek.
Każda rzecz, którą zobaczycie na zdjęciach podlinkowałam – można je kupić na Allegro.
Jeżeli macie do wyboru kilka pomieszczeń i zastanawiacie się, który pokój będzie najlepszy to polecam wybrać ten najbardziej słoneczny. Dlaczego to jest ważne? Kiedy dzieci wracają do domu po przedszkolu lub szkole – najlepiej jak najdłużej korzystać ze światła dziennego. Warto też zwrócić uwagę gdzie jest miejsce na stolik/biurko.
TIP: Biurko lub stolik ustawiamy zawsze tak w stosunku do okna żeby, dziecko nie zasłaniało sobie ręką światła. Czyli inaczej będzie stało biurko u dziecka leworęcznego, a inaczej u praworęcznego.
Możecie zapytać dziecko, jaki kolor jest jego ulubionym i zainspirować się do wyboru kolory farby. Ale pamiętajcie, że dzieci często zmieniają zdanie i ukochany fioletowy może szybko się znudzić. Dlatego polecam wybierać neutralne kolory, które tak szybko się nie zdezaktualizują.
Fajnym pomysłem jest też tapeta na jednej ścianie lub powyżej lamperii. Dzięki temu możemy w łatwy sposób ocieplić wnętrze.
A co zrobić jeżeli dziecko chce mieć na ścianie swoich ulubionych bohaterów z bajek? My stosujemy taką metodę, że pozwalamy przyklejać plakaty taśmą washi tape lub zawieszamy na haczykach. Dzięki temu nie ma problemu z tym, jak dany bohater się znudzi.
Jasne kolory ścian to doskonały pomysł, bo są świetnym tłem dla kolorowych dodatków. Odbijają tez światło, a dzięki temu w pokoju jest jaśniej i pokój będzie wydawał się większy.
TIP: Użyjcie farby ceramicznej, którą łatwo się zmywa.
Jednym z założeń pedagogiki Montessori jest dzielenie przestrzeni, w której pracują dzieci na strefy. Po co się to robi? Dzięki temu dzieciom łatwiej jest odnaleźć się w przestrzeni i zachować porządek. Wielu rodziców zainspirowało się tym podziałem przy urządzaniu pokoi. Ja również tak zrobiłam w każdym z pięciu pokoi i to DZIAŁA!
Zacznijmy od tego, że naprawdę warto kupić od razu pełnowymiarowe łóżko lub/i materac. Dlaczego? Bo bardzo często my też się kładziemy razem z dzieckiem na łóżku i czytamy lub usypiamy. Dzięki temu nam będzie wygodniej, a meble wystarczą na dłużej. Ja jestem fanką łóżek z szufladą pod spodem. Możemy chować w niej pościel lub mieć drugi materac. Miałam tego typu łóżko i uważam, że jest świetne również dla rodzeństwa.
Na wizualizacji jest łóżko polskiej marki KLUPŚ – KLIK (edit – w międzyczasie powstała nowsza wersja łóżka i link prowadzi już do nowej)
Wybierając proste łóżko mamy pewność, że posłuży nam długo. Nawet jeżeli dziecko dorośnie i zmieni mu się gust. W takie meble najlepiej jest inwestować.
Nad łóżkiem warto zamontować kinkiet, który dobrze oświetli nam książkę w czasie wieczornego czytania.
Kinkiet w formie bryły (jest w różnych kolorach) KLIK
A nad łóżkiem pięknie zaprezentuje się półka z książkami, do której będziemy mieli łatwy dostęp
Półka na książki NOVELIES KLIK
Dobrze jest, jak ta strefa jest umiejscowiona blisko okna. Mamy wtedy dostęp do światła dziennego, przy którym najlepiej się pracuje.
Co może być w strefie pracy i zabawy?
Stolik dla dzieci MINKO KLIK
Krzesełko dla dzieci MINKO KLIK
Lampa stojąca MEBLIK KLIK
Drewniany sorter na kredki KLIK
Regał z szufladą BELLAMY KLIK
Regał domek BELLAMY KLIK
Jeżeli nie macie dodatkowego miejsca, to wystarczy łóżko – tam dziecko może położyć się i poczytać książkę. Jednak czasem zostaje dodatkowa przestrzeń w pokoju, i wtedy warto położyć tam miękką pufę a obok postawić niski regał na książki. Równie dobrze może tam stać boombox lub głośnik do słuchania audiobooków.
Pufka BINI z Pandą KLIK
Szafka-drabinka MODERNHOME KLIK
Zawsze byłam fanką komód do przechowywania ubrań dziecięcych, ale odkąd mam tę szafę to zmieniłam zdanie. Zdecydowanie łatwiej jest utrzymać w niej porządek, jest bardzo pojemna, a dzieci bez problemu jej używają. Jest świetnie wykonana i wystarczy na długo. Mamy taką w kolorze białym. Zarówno pod szafką, jak i na szafie jest jeszcze przestrzeń do przechowywania.
Szafa NOVELIES ALLPIN KLIK
Dobrze też sprawdzają się półki z wieszakami, gdzie można powiesić plecak lub czapkę.
Półka z wieszakami PINIO KLIK
Pod spodem jest skrzynia, gdzie możecie trzymać elementy garderoby lub zabawki
Skrzynia na zabawki NOVELIES KLIK
TIP: Pamiętajcie o tym, żeby przymocować meble do ściany, jest to niezbędne ze względu na bezpieczeństwo.
Jeśli chodzi o pokój dla dzieci, ja jestem fanką dyskretnych ozdób, które nie zakłócają koncentracji dziecka, więc wybieram stonowane kolory. Fajnym pomysłem są plakaty, bo łatwo je zmienić, a dodają wnętrzu charakteru.
Plakat z alfabetem KLIK
Miękki dywan w uniwersalny wzór KLIK
Kolorowy żyrandol KLIK
Worek na poduszki lub zabawki KLIK
Zawsze jest też tak, że na pierwszy rzut oka może się wydawać, że pokój jest zbyt pusty. Rada ode mnie – lepszy jest niedosyt niż zbyt wiele rzeczy. Dlaczego? Im więcej rzeczy tym trudniej jest opanować bałagan i trudniej się skoncentrować.
a tu macie poradnik Gdzie trzymać książki dla dzieci.
Bez względu na to, czy wychodziliście na dwór, na pole, czy po prostu na zewnątrz, z pewnością łączy nas wszystkich to, że całe wiosenno-letnie dni spędzaliśmy na świeżym powietrzu. I choć dziś wielu narzeka, że „teraz to nie ma czasów”, to widuję wiele dzieci, które świetnie się bawią, w zabawy, znane mi z dzieciństwa.
Zainspirowana tą obserwacją, postanowiłam stworzyć listę zabaw i gier na świeżym powietrzu, w które bawiło się i grało nasze pokolenie, a które nadal są lub mogą być na topie, jeśli tylko przypomnicie je sobie i pokażecie własnym dzieciom.
Oto top lista zabaw dzieci PRL-u i lat 90 ubiegłego wieku! (czy dla Was też brzmi to wciąż dziwnie? UBIEGŁEGO wieku – SERIO?)
W podstawowej wersji, w jaką grała pewnie większość z nas, trzeba się było podzielić na dwie grupy (nigdy nie brakowało dzieci). Jedna z grup się chowała, zostawiając wskazówki, pomocne w odnalezieniu, w postaci strzałek. Oczywiście rzadko mieliśmy kredę, więc układało się je z patyków i kamieni. W bardziej rozbudowanych wersjach (jeśli komuś chciało się iść po kartkę i ołówek), pisało się tajemnicze wskazówki, dotyczące kryjówki. Świetna gra terenowa, w której emocji nie brakowało!
Wystarczyła zwykła guma ze spodni czy majtek. Pamiętacie? Taka biała, którą mamy zawsze miały pod ręką. Teraz dzieci mogą mieć piękne, kolorowe wersje. W co się grało? Dziesiątki to absolutna klasyka gatunku. Każda liczba to określone kroki, które wykonywało się z użyciem gumy. Do zabawy potrzebne są minimum trzy osoby, ale nie raz grałam sama w domu, zaczepiając gumę o krzesła. Zaczyna się od najniższego poziomu – kostek, potem kolanka, biodra, pas, pachy i szyjki – pamiętacie wszystkie dziesięć kroków?
Wszyscy się chowają, jeden szuka – proste, ale ile to było emocji. Ile marudzenia😊. Pobite gary! A co potrzeba do zabawy? Absolutnie nic, poza innymi dziećmi i własnym podwórkiem. Tu potrzebna jest też kreatywność i spryt, bo wiadomo – nikt nie chce szukać, a niestety taki los czeka przegranych.
Był taki czas, gdy gra w klasy straciła sens. Wszak klas powinno być 8! Tak to rysowaliśmy, ale jak wprowadzono gimnazja, klasy trąciły myszką. Dziś powrót do ośmiu klas przywrócił grze dawny sens. Wystarczy kredą na ulicy narysować wzór – pamiętacie go? Następnie po kolei celować kamieniem do „klas” i przeskakiwać z miejsca, na miejsce. Kto skończył osiem klas jako pierwszy – wygrywał.
Ileż było wersji berka, nie zliczę! Od podstawowej, gdzie wystarczyło złapać osobnika, by odpadł z zabawy, poprzez zamrażanego – na różne sposoby. Berek kibelek – po złapaniu klęka się na kolanko i wystawia rękę. Wyratować takiego jegomościa można, spuszczając wodę, a więc, opuszczając jego rękę. Berek samolot – złapana osoba staje w rozkroku z rozłożonym rękami. Uratować ją można, czołgając się pomiędzy nogami delikwenta. Berek cukierek – złapany zawodnik kładzie się na ziemi i trzeba go przeturlać z brzucha na plecy, by mógł dalej uciekać. Berek banan – dziecko podnosi dwie ręce do góry i łączy je (jak w pajacyku). Uratować je można, obierając banana, a więc opuszczając jego ręce. Wersji jest mnóstwo. Nie ma nudy!
Najpierw przypomnienie rymowanki:
– Gąski, gąski do domu!
– Boimy się!
– Czego?
– Wilka złego!
– GĄSKI, GĄSKI DO DOMU!!!
I wtedy wszystkie „gąski” biegną do swojej mamy. Która wpadnie w sidła wilka, odpada z zabawy. Do tej gry potrzebna jest mama-gąska, wilk i oczywiście gąski. Im więcej dzieci, tym lepsza i bardziej emocjonująca zabawa wśród pisków i śmiechów.
Choć nie byłam wielką fanką tej gry, wiele dzieci ją uwielbiało. Rysowało się kredą boisko na ziemi. Trzeba się było podzielić na drużyny. Każda z nich miała swoją „matkę”. Jej zadaniem było zbijanie zawodników drużyny przeciwnej. Który zespół zostanie szybciej zbity w całości – przegrywa. Proponuję do tej zabawy używać lekkich piłek halowych lub gumowych, żeby wrażliwsze dzieci – jak ja – nie miały traumy 😊.
Jak tak teraz myślę, to trochę dziwne z tym diabłem, ale sama zabawa jest świetna. Im więcej dzieci, tym lepiej. Oczywiście najpierw wybiera się diabła. Reszta dzieci siada na ławce lub na zabawkach na placu zabaw, ostatecznie nawet na ziemi. I znowu rymowanka:
– Puk, puk!
– Kto tam?
– Diabeł?
– Co chciał?
– Farbę?
– Jaką?
– Niebieską! (zieloną, czerwoną, jakąkolwiek).
W tym momencie wszystkie dzieci, które mają na sobie cokolwiek niebieskiego (zielonego, czerwonego, jakiegokolwiek😉) uciekają, a diabeł je goni. Które zdoła wrócić na swoje miejsce, ma szczęście. Przegrany zostaje diabłem. Ileż emocji!
Najpierw rysowało się kredą tor. W uboższej wersji patykiem na piasku. Potrzebne były kapsle, które wtedy miał każdy pod ręką. Dziś trzeba je wcześniej zorganizować o mogą to być nakrętki od butelek. I pstrykając palcami, należy przemieszczać swój kapsel po torze. Jak wypadnie poza niego, zawodnik wraca na start. Kto pierwszy na mecie – wygrywa! Patrzcie, jakie to ćwiczenie motoryki małej!
I znowu zabawa, gdzie im więcej osób, tym lepiej. Dwie z nich kręcą długą liną, a reszta skacze. Można grać w ilość skoków, albo robić rekordy ilości osób, jednocześnie skaczących. Widzieliście ostatnio dzieci skaczące w linę? Ja nie. A szkoda! Czas przywrócić tę super grę. Umawiamy się na pokazanie jej dzieciom?
Wiecie, co mi się bardzo podoba w tych wszystkich zabawach? To, że nie trzeba mieć do nich nic lub prawie nic.
A na brzydką pogodę tu łapcie pomysły na Zabawy dla dzieci w domu.
Kiedy równo rok temu decydowaliśmy się na zakup tego domu, wiele osób pytało nas, czy ogród nie jest dla nas za mały. A my wiedzieliśmy, że 40 metrów w zupełności nam wystarczy. Dziś pokażemy Wam projekt tarasu – jaki mamy pomysł na aranżację naszego ogródka.
Od początku wiedzieliśmy, że nie zależy nam na dużym ogrodzie. Nie przepadamy za pracami ogrodowymi i dlatego nie był to dla nas priorytet. Dzieci i tak większość czasu spędzają przed domem z sąsiadami, więc taki mały ogródek wydawał nam się idealny.
Jak widzicie poniżej – tak się prezentuje. Wydawać by się mogło, że to nic specjalnego, ale ja mam zmysł, który mi mówił, że wyczarujemy tu piękną przestrzeń.
Taki mały azyl w centrum miasta musi być porządnie zaprojektowany, tak aby każdy centymetr był wykorzystany. Dlatego zwróciłam się o pomoc do specjalistek z NASZ Zespół Projektowy. Dziewczyny już na pierwszym spotkaniu miały wizję naszego tarasu, a w połączeniu z naszymi oczekiwaniami powstał projekt tarasu.
Kiedy go zobaczyłam na wizualizacji, to aż zaniemówiłam i przyznam, że nie mogę się doczekać efektów.
Dziś Wam je pokażę.
Podlinkuję Wam również wszystkie meble, mamy je już na tarasie – jestem zachwycona jakością i funkcjonalnością. Trudno jest znaleźć ładne meble tarasowe, które przetrwają różne warunki pogodowe. Dlatego postawiłam na trwałe materiały niewymagające konserwacji co sezon. Zamówiłam je w Jotex i już Wam je pokazuję
Skandynawski design i funkcjonalność bardzo pasują do nowoczesnej koncepcji naszego tarasu.
Na początek zaproszę Was do obejrzenia klipu, który stworzył NASZ Zespół Projektowy
Zacznę od tego, że nie zmieniamy nawierzchni na deski, bo mamy na działce studnię, która jest zacementowana. Do tego ta nawierzchnia już tutaj była, jest w super stanie, a zmiana to był dodatkowy koszt. Użytkuje nam się świetnie, po zimie umyłam ją myjką i wygląda jak nowa. Postanowiliśmy urozmaicić ją rabatami i dywanem zewnętrznym.
Dywan zewnętrzny Jotex – KLIK
Dobrze widzicie – nie mamy też trawy. Uznaliśmy, że bez sensu mieć kilkadziesiąt cm trawnika i musieć mieć kosiarkę (której nie mamy gdzie trzymać). Plusem braku trawnika jest też to, że na butach nie przynosimy do domu brudu (u nas jest jedyne wejście do domu prosto do salonu z drewnianym parkietem).
Zależało nam żeby móc spożywać posiłki latem w ogrodzie, dlatego chciałam normalny stół, przy którym można też pracować.
Nasz stół CALAIS KLIK
Jest duży, porządny, a do tego w miarę lekki – będzie nam służył przez lata.
Mamy tez krzesła VABY KLIK
Są odporne na działanie promieni słonecznych i inne warunki pogodowe. Możne je też ustawiać w piramidę – dzięki temu zajmą mniej miejsca w czasie przechowywania.
Po drugiej stronie tarasu przewodziliśmy strefę relaksu.
Stoi tam ławka, która ma podnoszone oparcie i jest też leżakiem. Bardzo sprytne rozwiązanie i do tego wygodne.
Leżak/sofa ALASSIO KLIK
Stolik kawowy ALASSIO – KLIK
Bardzo nam zależało na niezbyt wymagającej roślinności, bo nie przepadamy za ciągłą pielęgnacją. NASZ Zespół Projektowy wybrał nam wszystko według tych wskazówek. Dzięki temu będziemy mogli się skupić na takim odpoczynku w ogrodzie, jak lubimy.
Pergola jest nam potrzebna, bo cały taras jest położony na południe – zachód i jest na nim naprawdę słonecznie. Chcieliśmy też mieć zawieszany hamak w ogrodzie.
Jak wam się podoba projekt naszego tarasu? My już przystępujemy do prac i mam nadzieję, że do końca maja będzie gotowy. Oczywiście podzielę się z Wami efektem końcowym.
A jeżeli Wy właśnie szukacie ciekawych mebli tarasowych, dodatków w postaci donic i oświetlenia, to zerknijcie do Jotex – mają dużą ofertę solidnych produktów ze świetnym designem KLIK
EDIT: a tu macie wpis gdzie nasz Taras jest już gotowy
A tu macie całą kategorię – nasze pomysły na Wykończenie domu
Sezon na rowery w pełni, więc dziś przychodzę do Was z recenzją nowego rowerka biegowego Bungi Bungi. Ta holenderska marka debiutuje w tym roku na polskim rynku, a my mieliśmy okazję przetestować ich najmniejszy rower.
Część odnośników w artykule to linki afiliacyjne.
Jak wiecie jestem ogromną fanką rowerów biegowych i przetestowałam ich kilka. Nasz syn jeździł na popularnym Cruzee – bardzo lubiliśmy ten rower i wiem, że jest bardzo popularny wśród rodziców.
A dziś chcę Wam pokazać równie dobry rower! Ma on kilka dodatkowych elementów, które sprawiają, że Bungi Bungi może być ciekawszym wyborem niż Cruzee.
Rower jest wykonany z bardzo lekkiego stopu magnezu. Magnez posiada wysoką zdolność tłumienia drgań i dzięki temu ułatwia poruszanie się małym dzieciom. Jednocześnie jest stabilny i świetnie zaprojektowany. Solidna rama i widelec pomagają pokonywać bardziej wymagające trasy.
Warte uwagi są koła i opony – to one wyróżniają ten rower na tle innych. Rzadko się zdarza żeby przy tak lekkim rowerku były takie grube opony z porządnym bieżnikiem. W Cruzee minusem były właśnie koła, które w czasie jazdy ślizgały się po bardziej wymagającym podłożu (np. po lesie). A tutaj nic takiego się nie dzieje. Rower Bungi Bungi ma dzięki temu znacznie lepszą amortyzację.
Nie ukrywam, że ten rower jest genialnie zaprojektowany i pięknie wykończony. Jego opływowe kształty sprawiają, że przyciąga oko. Fajnym pomysłym jest uchwyt w ramie – dziecko może swobodnie go przenieść.
Niestety Julek jest już za duży na biegówkę. Rower przetestował więc dla was Adaś – syn mojej koleżanki, która podzieliła się z Wami swoją opinią:
Bardzo lubię rowerki dziecięce, przerobiliśmy z moją dwójką w sumie 6 różnych, ale testowania nigdy dość, więc bardzo się ucieszyłam, gdy Ania zaproponowała nam Bungi Bungi.
Adam ma już 3 lata i jest średniego wzrostu – równe 100cm. Na biegówce jeździ odkąd skończył 18 miesięcy i w przeciwieństwie do starszej siostry uwielbia rowerki.
Biegówka Bungi Bungi jest aktualnie jego ulubionym, bo jest idealny wielkościowo (siodełko ma wyciągnięte mniej więcej do połowy), dość lekki i wygodny.
Zdecydowanie wygrywa w kategorii „najładniejszy biegówka”. Adam zaczynał jazdę na dwukołowym rowerze od Cruzee i Bungi można do niego porównać. Ma tę samą wielkość kół i podobną odległość siodełka od kierownicy.
Jest trochę cięższy, ale 3-latkowi to już nie robi różnicy, bo nawet po schodach bez trudu wnosi go sam. Ta dodatkowa waga wynika po części z zastosowania pompowanych kół, które są odrobinę cięższe, ale za to gwarantują znacznie lepszą amortyzację i przyczepność niż piankowe.
Adaś jest typem kaskadera. Rozpędza się do szalonych prędkości i tu niestety pojawia się minus, bo żaden ze wspomnianych rowerków nie ma hamulców. O ile dla dwulatka nie ma to znaczenia, bo i tak za bardzo nie ogarnie hamowania rękoma, o tyle przy szalonym trzylatku pozwoliłoby na uniknięcie wielu wywrotek.
Chociaż mam wrażenie, że syn dzięki temu uczy się uważności i przewidywania co może się stać, gdy będzie pędził z górki. No i sam już wie, dlaczego wsiadając na rower musi mieć kask. Moim zdaniem biegówka Bungi Bungi to perełka na rynku rowerków biegowych, zdecydowanie warta swojej ceny.
A tu łapcie rabat na zakupy do sklepu todler.pl gdzie na kod Nebule – dostajesz 5% rabatu na rowerki Woom, Puky czy na hulajnogi Micro.
A jak już nadejdzie czas na pierwszy rower z pedałami, nie dokręcaj tylko bocznych kółek, nie szykuj drągów – przeczytaj Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze w 15 minut:)
W ubiegłym roku spędziliśmy wiele czasu na graniu z dziećmi. Odkryliśmy wiele nowych i bardzo ciekawych planszówek. A dziś przygotowałam Wam zestawienie najlepszych gier planszowych dla dzieci. Choć planszówki i gry karciane dla dzieci wypełniają już nam wszystkie szafki nad telewizorem – poniższy wybór to same hity. To gry, przy których najchętniej spędzamy wspólnie czas:
Część odnośników w tym poście to linki afiliacyjne.
od 2 do 4 osób – wiek 6 – 99
czas rozgrywki do 15 minut
Ta gra jest prawdziwym hitem jeśli chodzi o gry karciane dla dzieci. Malutkie pudełeczko, a w środku karty towarzyszą nam wszędzie. Jak gdzieś wychodzimy, to wrzucam do torebki PUNTO i wiem, że się przyda. Jest idealna na wyjazdy, na wyjścia do restauracji lub szybką rozgrywkę przed kolacją. A co najważniejsze – nigdy się nie znudzi!
Zasady są proste i szybko załapiecie o co chodzi. PUNTO to bardziej rozbudowana wersja gry Kółko i Krzyżyk – ale gwarantuję Wam, że jest 100 razy fajniejsza. Co ciekawe: nadaje się też dla dorosłych i nastolatków.
Gra dostępna AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 2 do 4 osób – dla dzieci od 3 lat!
Czas rozgrywki max 15 minut
To gra dla najmłodszych! I w końcu wróciła! Długo nie była dostępna, ale już jest. Gra, od której zaczęła się nasza przygoda z planszówkami. Mamy ją już 8 lat i nadal się zdarza, że dzieci chcą w nią zagrać (ale to już bardziej sentyment) – raczej jest do gra dla 3 latka:)
Piękna gra z ciekawym elementem ( pod spodem jest druga plansza i robaczki znikają w ziemi). Na sam początek jest to jedna z lepszych gier – nie trzeba nawet umieć liczyć kropek na kostce. Jeżeli nie macie – to bardzo polecamy
planszówkę kupisz na AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 3 do 5 osób – dla dzieci od 8 lat
Czas rozgrywki ok. 25 minut
Tę mamy od niedawna – ale jest hit. Natomiast ważna rzecz – nie da się grać w 2 osoby – 3 to minimum. Zero to takie fajne preludium do powoli prawdziwych gier w karty. Uczy taktyki, obserwacji, blefu. Ma proste zasady, które opanował nawet nasz 6 latek, za to emocje gwarantuje i dla dzieci ale i w takim samym stopniu dla dorosłych graczy.
planszówkę kupisz na CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 2 do 5 graczy – od 6 do 106 lat
Czas rozgrywki 60-90 minut
Ta gra familijna jest idealna na długie wieczory z dziećmi przy zimowej herbatce. Czas rozgrywki jest dość długi, ale za to bardzo ciekawy. Zasady są dość proste, a sama rozgrywka daje dużo satysfakcji. Co ciekawe jest to gra, która będzie idealna dla 6-latka, 46-latka i dla 76- latka. Więc jest to gra rodzinna, która spodoba się wszystkim domownikom. Dlaczego pokochacie te grę? Liczba zasad, które należy poznać na początku jest niewielka, a z każdą kolejną partią rozgrywki stają się ciekawsze. Na rynku są dostępne też inne wersje tej gry. My graliśmy jeszcze w wersję: Polska, ale zdecydowanie na początek fajniejsza jest Europa.
od 2 do 8 osób ( jak jest więcej to łączymy się w drużyny) – Dla dzieci 10+ (ale niektóre pytania również dla dzieci młodszych) – czas rozgrywki ok 30 minut
Obecnie jest to nasza ulubiona gra imprezowa. Gramy nawet dużą ekipą i dzielimy się wtedy na drużyny. Jest to gra, która łączy pokolenia i tak naprawdę można się dowiedzieć sporo nowych informacji. Gra jest trochę niebezpieczna;) Powoduje ból brzucha ze śmiechu. A na czym polega? Gracze losują pytania i licytują, kto wymieni więcej rzeczy lub faktów. Przykładowe pytania:
Pytań jest mnóstwo!
Gra dostępna CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 2 do 4 graczy – od 7 lat
Czas rozgrywki 45-60 minut
Do rozwiązanie jest zagadka kryminalna! Gra uczy kooperacji wszystkich graczy. Działania pod presją czasu. Zapamiętywania wskazówek.
Dzieciom się podoba bo jest interaktywna. Zawiera elektroniczną skrzyneczkę, która podpowiada, wskazuje kierunek poszukiwań, ale też odmierza czas do końca rozgrywki.
od 2 do 4 osob – wiek 6 – 99
czas rozgrywki ok 30 minut
Jeżeli szukacie planszówki z efektem WOW, to z pewnością będą to MAGA JAJA. Możecie wybrać jedną z dwóch wersji: Jednorożce lub Dinozaury. Na samym początku gra może wydawać się trudna, ale już po pierwszej rozgrywce będziecie wiedzieć o co chodzi. Ale nie myślcie, że jest to gra, w której macie szansę na wygraną tylko dlatego, że jesteście starsi. Przyznam się Wam do czegoś – jeszcze nigdy nie wygrałam z dziećmi w MAGA JAJA, bo nie jestem w stanie zapamiętać kolorów jajek. Właśnie tak – ta gra to doskonały trening pamięci. Nie możecie myśleć o tym, co zrobicie na obiad lub co było w pracy, bo zwyczajnie nie będziecie mieli szans w tej grze! A co jest w tej grze najlepszego i ma ten efekt WOW? Świecące jajka. Tylko tyle i aż tyle! Polecam!
Dinozaury AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
Jednorożce AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 2 do 4 graczy – od 6 do 99 lat
Czas rozgrywki 30 minut
Dostępne są przeróżne wersje tej gry planszowej dla dzieci, np. z Pokemonami, Super Mario, Harry Potter i inne. To świetna planszówka, o prostych zasadach. Potrzeba trochę myślenia strategicznego i trochę szczęścia. Na początku rozgrywki budujemy labirynt, a później zaczynamy się poruszać po zakamarkach. Gracze przesuwają płytki i tak docierają do swoich skarbów. Niestety! Jeden ruch przed nami może nam zepsuć cały plan. Ale tak czy inaczej gra daje dużo zabawy i zachęca do myślenia.
Pokemon AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ
Mario Bros AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ
od 2 do 5 osób – wiek 8- 99 (już 6 latek sobie poradzi)
czas rozgrywki ok 15 minut
To pozycja z kategorii gry karciane dla dzieci. Są śpiące królewny i są szlachetni rycerze. Buchające ogniem smoki i są szlachetni i dzielni rycerze – są. Eliksiry i odrobina magii też obecne. Do tego szczypta matematyki i dodawanie w obrębie do 10-ciu. Gra jest bardzo dynamiczna i przynosi dużo zabawy przemycając też te początki arytmetyki. Są też elementy zapamiętywania. A wszystko to dziecko chłonie przy okazji doskonałej rozrywki. Nauka przez zabawę.
Gra dla dziecka AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
W 2021 roku naszym rodzinnym hitem była pierwsza część tej gry: Śpiące królewny. Niedawno wyszła nowa część, która jest mocniej rozbudowana i również ją polecam. W pierwszej części ratowaliśmy księżniczki, a w drugiej role się odwróciły i ratujemy książęta. Tutaj też musimy użyć matematyki (dodawania i odejmowania w zakresie 10). A w czasie rozgrywki musicie stawić też czoła różnym postaciom: skrzatom, wiedźmom i usypiającym wierzbom. Gra jest dynamiczna i bardzo ciekawa.
od 2 do 5 osób – od 6 lat
Jest to kolejna gra kieszonkowa, która zapewni Wam niezła rozgrywkę. W czterocentymetrowym pudełeczku macie niezbędne elementy aby rozegrać prawdziwą gorączkę złota. Kto wykaże się prawdziwym sprytem i dobrą pamięcią ten wygra grę . Polecamy!
Gra dla dziecka AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ
od 2 do 4 osób – wiek od 8 do 99 (6-latek sobie poradzi)
Czas rozgrywki ok 20 minut – znacznie krócej niż standardowe Monopoly
Odkryj najbardziej urokliwe zakątki świata z Monopoly. Pewnie każdy z nas kojarzy zasady tej gry. To Was zaskoczę – w tej wersji mamy kilka zmian, które powodują, że gra jest ciekawsza od standardowej. Po pierwsze: pionki są jednocześnie pieczątkami, które stawiamy na suchościeralnej planszy, po drugie rozgrywka jest znacznie szybsza i bardziej dynamiczna, a po trzecie w czasie gry nie skupiamy się na gromadzeniu pieniędzy tylko zwiedzaniu. Każda karta własności ma też opisane ciekawostki o danym miejscu, więc dodatkowo można się też czegoś ciekawego dowiedzieć. Świetnie się w nią gra i mam wrażenie, że jest fajniejsza od standardowej wersji.
od 2 do 4 osób – od 5 lat
Jeju! Nie wiem dlaczego dopiero w ubiegłym roku poznaliśmy tę grę. Jest to kultowa gra z przepiękną historią (jest opis w środku gry). A naszym zadaniem jest budowanie farmy. Ta gra jest naprawdę kultowa i uważam, że każde dziecko powinno ją znać. Oczywiście, możemy mieć już ładne stadko, a wtedy przyjdzie wilk i nam je zje – ale ta gra uczy tego, że nie warto się poddawać! Więcej Wam nie zdradzę, ale bardzo polecam. (Mamy też wersję karcianą, ale klasyczna jest znacznie lepsza)
od 1 gracza – od 5 lat
Julek potrafił siedzieć i układać godzinę!
To gra logiczna, ucząca myślenia przestrzennego, rozwiązywania problemów i wymagająca sporej koncentracji. Polega na ułożeniu wzoru z czterech płytek, wybranego wcześniej z dołączonej książeczki. Wydaje się proste? Nic z tego. Istnieje tylko jeden właściwy sposób na ich ułożenie, tak by powstał oczekiwany symbol. Dzieciaki uczą się tu elastycznego myślenia i zmian koncepcji, a także cierpliwości. Zwycięstwo ma za to słodki smak i podnosi poczucie własnej wartości.
od 2 do 4 osób – od 7 lat
czas rozgrywki ok 20 minut
Budujemy dom! Wybieramy pokoje, dodatki, wystrój, dach. Wszystko ma swoją funkcjonalność i wartość. Cała gra to 12 rund, w czasie których dobiera się pomieszczenia i dodatki. Ten z graczy, który stworzy najładniejszy domek, to znaczy zbierze najwięcej punktów z kart, wygrywa. Zaletą tej gry planszowej dla dzieci jest możliwość jednoczesnej zabawy dla 4 osób, z których każda otrzymuje swój własny domek do wyposażenia.
od 2 do 6 osób – od 8 lat (nasz gra od kiedy był 5-cio latkiem…)
Gra (niestety) na czasie😉. Jej twórcy reklamują ją jako najbardziej zaraźliwą grę na świecie. I mają rację! Chce się w nią grać na okrągło. A wszystko zaczyna się od tajemniczego uwolnienia groźnych wirusów z laboratorium. Zadaniem uczestników jest zapobieżenie rozprzestrzenianiu się wirusa na cały świat (szkoda, że w rzeczywistości się nie udało). Jest to gra karciana nie tylko dla dzieci. Zwycięzcą można zostać, poprzez skompletowanie ciała człowieka, składającego się z 4 kart. Przy okazji dzieci uczą się, o co chodzi z tymi wirusami i jak działają szczepionki. No, na czasie, jak wspomniałam😊. A jak już będzie wam mało – kupcie WIRUS 2 – to dodatek, który rozbudowuje i ubogaca grę (nie da się w niego grać bez jedynki!)
Obie gry w pakiecie na AMAZON TUTAJ
Gra WIRUS! CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
Gra WIRUS! 2 Ewolucja CENEO TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 2 do 4 osób – dla dzieci 5+
Co to jest za gra! Emocje, strategia i odrobina losowości. Jeżeli lubicie gry, w których dużo się dzieje, to polecam Wam Pełny kurnik. Waszym zadaniem jest zapełnienie wszystkich grzęd – są różne sposoby i metody. Żetony można wymieniać od razu lub na sam koniec – najważniejsze żeby uchronić stadko przed ptasią grypą i lisem. Świetna gra za niewielkie pieniądze. ( Mechanika bardzo podobna do Superfarmera, ale ma mniejsze pudełko i niższą cenę)
CENEO AMAZON TUTAJ ||| TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
od 1 do 6 osób – dla dzieci 6+
Jeśli masz dziecko, które jest dobre z matmy – emocje gwarantowane! Jeśli tak jak my – twoje dziecko za matmą nie przepada – Moja! pozwala właśnie sprawić by to była zabawa a nie nauka! Odrobina zacięcia, chęć rywalizacji i nie wiedzieć kiedy, to co zwykle mozolnie trzeba wkuwać – samo wejdzie do głowy:) Zdrawdzę wam sekret – Lila czasem sobie grała solo – żeby potem móc mnie pokonać. Co najważniejsze – śmiechu jest przy tej grze co nie miara.
gra dla 2 osób – od 6 do 99
Czas rozgrywki ok. 10 minut
Jeśli chodzi o najlepsze gry planszowe dla dzieci to w 2022 odkryliśmy na nowo taką grę z głębokiego dzieciństwa – ma różne nazwy – Mastermind, Łamacz kodów, Łamacz szyfrów, Mistrz logiki… Na pewno ją kojarzycie, układacie kolorowe elementy, a wasz przeciwnik musi zgadną kolejność kolorów. Proste i genialne zarazem!
Gra dostępna AMAZON TUTAJ ||| CENEO TUTAJ |||
Pierwszą dziecięcą grę pobudzająca zmysł węchu Lila dostała od cioci. Od tamtej pory bardzo chętnie w nią gramy i dzieci sporo się nauczyły.
Gra polega na dopasowaniu odpowiednich zapachów do planszy na zasadzie loteryjki.
Gra dostępna na AMAZON TUTAJ albo ||| TUTAJ
Po cały wybór podobnych gier odsyłam was zresztą do wpisu Sensoryczne gry dla dzieci
Kto kupuje na Amazon.pl – tu macie wszystko pod jednym linkiem – KLIK
Jak już się wyposażycie – to pomocny może być wpis Jak nauczyć dziecko przegrywać.…..:)
A tu macie link Gra planszowa dla dzieci do 50 zł
Jakby ktoś potrzebował to tu znajdzie Gry wspomagające rozwój mowy
A jeśli chcecie zobaczyć w co grają rodzice kiedy dzieci już śpią – tu macie TOP 20 – Gry planszowe dla dorosłych
Nie sztuką jest zakazać całkowicie telewizji. Sztuką jest znaleźć umiar. Jako, że łatwo zginąć w natłoku tytułów – dziś dla was mała ściąga. Selekcja tytułów z kategorii seriale dla dzieci z oferty Netflix, które my z czystym sumieniem włączamy naszym dzieciom. Potraktujcie ten wpis jako szkielet – koniecznie dajcie znać w komentarzach co Wy uważacie za ciekawy tytuły – a wtedy rozbudujemy wpis o najwartościowsze produkcje! Stwórzmy to razem.
IMDb – 8.1
Tytuł oryginalny: Izzy’s Koala WorldDługość odcinka: 15 min
Izzy to dziewczynka mieszkająca na wyspie Magnetic, w Australii. Jej rodzice pracują w lecznicy dla koali, a sama dziewczynka pomaga im w opiece nad nimi. Gdy miśki są gotowe, wypuszczane są na wolność. Serial przenosi dzieci w świat Izzy i uczy empatii wobec zwierząt, a także poszerza horyzonty. Czy my sami w wieku kilku lat mogliśmy oglądać dzieci pracujące z koalami? A szkoda! Rewelacyjny, wciągający i ciepły serial dla dzieci w każdym wieku.
Julek już nie może się doczekać bo za parę dni premiera 2 sezonu!
Zwiastun do zobaczenia TUTAJ
IMDb – 8.4
Tytuł oryginalny: Ask the StorybotsDługość odcinka: 28 min
To takie „Dzieciaki móżdżaki” dla młodszych dzieci😊. Mądroboty odpowiadają na ciekawe pytania, jak na przykład: co się dzieje, gdy naciska się przycisk klawiatury? Wszystko podane jest w bardzo zabawny i przystępny sposób. Dzieciaki uczą się, nie będąc nawet tego świadome. Siedzą z zapartym tchem, poznając tajemnica świata.
IMDb – 9.3
Tytuł oryginalny: Our PlanetDługość odcinka: 50 min
To jeden z najwyżej ocenianych seriali na NETFLIX. Nie jest dedykowany stricte dzieciom, ale jest zrobiony w taki sposób, że musicie pokazać go swoim latoroślom. Jest to uczta dla oczu i ogromna dawka wiedzy dotyczącej natury i środowisk oraz zwierząt. W tym miniserialu dzieci poznają lodowe światy, dżungle, morza, pustynie, stepy, głębiny, a także jeziora, wodospady i lasy. Wszystko, czym jest nasza planeta, a o czym nie muszą się uczyć na nie zawsze ciekawych lekcjach. Mogą zobaczyć to na własne oczy! A czyta – a jakże – Krystyna Czubówna😊. (Co gorsza w oryginale czyta sir David Attenborough. Chyba trzeba będzie oglądać 2 razy)
IMDb – 8.5
Tytuł oryginalny: Julie’s Greenroom Długość odcinka: 50 min
Serial edukacyjny dla dzieci, które interesują się sztuką, tańcem, teatrem. Moja córka kocha odcinek o balecie i zna go na pamięć. Jest to bajka twórców Muppetów i rzeczywiście kukiełki wyglądem przypominają znane wszystkim postaci. Serial jest wyjątkowy, bo wplata różne historie i ważne społecznie problemy, takie jak np. niepełnosprawność. Według mnie jest genialny – po cichu liczę, że może będą nowe odcinki.
IMDb – 7.6
Tytuł oryginalny: Waffles + Mochi Długość odcinka: 27 min
Ostatnio Lila uświadamiała mnie, że pomidor to owoc… bo zawiera w sobie nasiona! A skąd taka wiedza – właśnie z serialu, w który zaangażował się nie kto inny a sama Michelle Obama, która razem z dwiema pacynkami Gofcią i Mochi zwiedzają kulinarnie różne zakątki świata. Zachęcają do wspólnego gotowania! Może kiedyś doczekamy się analogicznej rodzimej produkcji… z kremówkami:)?
IMDb – 7.5
Tytuł oryginalny: Mother Goose ClubDługość odcinka: 23 min
Ulubiony program moich dzieci w obcym języku. To z niego uczą się piosenek po angielsku. Obejrzeliśmy już wszystkie po kilkanaście razy. Wiadomo nie od dziś, że dzieci uczą się przez zabawę, dlatego tak dużo mogą się nauczyć oglądając te piosenki.
Kanał mamy gąski TUTAJ
Tytuł oryginalny: Ready, Steady, Wiggle!Długość odcinka: 20 min
No Sztos. Jeszcze w opisie Mother Goose Club pisałem, że szkoda że usnęli The Wiggles ale czujni czytelnicy wyprowadzili z błędu! Są dostępne 2 sezony! Wspaniałe piosenki – wesołe choreografie – wszystko to sprawia, że dzieci tańczą i śpiewają! (rodzice zresztą też….)
Tytuł oryginalny: BrainchildDługość odcinka: 23 min
Odkąd dzieci zaczynają mówić, rozpoczyna się lawina niekończących się pytań, na które nie zawsze my – dorośli – znamy odpowiedź. Czy ryba sika? Czym są sny? Ile jest gwiazd na niebie? Czy istnieje życie w kosmosie? To tylko początek z listy pytań, na które odpowiedź dzieci znajdą w tym serialu. Ma on fajną konwencję, wpisującą się w język dzisiejszych dzieciaków 7+, która do nich przemawia. Okazuje się po raz kolejny, że nauka nie jest nudna, a bardzo ciekawa. Oglądamy chętnie razem z dziećmi😊.
IMDb – 7.4
Tytuł oryginalny: Free ReinDługość odcinka: 28 min
Jeśli macie w domu miłośników koni, ten serial stanie się absolutnym hitem. Urocza historia Zoe, która trafia na wieś i zaprzyjaźnia się z koniem – Revenem. Jest tu dużo nastoletniej naiwności i prostoty, jednak cała historia jest bardzo przyjemna i z pewnością spodoba się dziewczynkom 8+. To również historia o dorastaniu i poznawaniu życia, a także przyjaźni pomiędzy ludźmi i zwierzętami.
Wyjątkowa seria dla najmłodszych czytelników, wspierająca rozwój mowy. Zestaw zawiera 3 książki: Agugu, Akuku i Gadu gadu
Tytuł oryginalny: The InBESTigators Długość odcinka: 29 min
Dzieciaki prowadzą wideobloga i rozwiązują zagadki, a przy okazji sporo się uczą. Na przykład tego, czym różni się astronomia od astrologii, ale także myślenia przyczynowo-skutkowego. W końcu do zagadki detektywistyczne😊. A te, jak wiadomo, są bardzo wciągające także dla dzieci. I choć Mali Detektywi mają po 10-11 lat, serial mogą oglądać także młodsze dzieci.
Tytuł oryginalny: The Baby-Sitters ClubDługość odcinka: 26 min
Dziewczynki z różnych środowisk postanawiają zrobić wspólnie coś pożytecznego i otwierają swój własny „biznes” – Klub Opiekunek. Chcą zajmować się małymi dziećmi i dorobić sobie. Oczywiście nie wszystko idzie po ich myśli. Na kanwie tej historii zawierane są przyjaźnie, rozwiązywane małe-poważne problemy i dylematy. To serial, który spodoba się szczególnie dziewczynkom. Wszak dzieci lubią oglądać seriale o swoich rówieśnikach, z którymi mogą się identyfikować.
Tytuł oryginalny: Jurassic World: Camp Cretaceous Długość odcinka: 24 min
W tym samym czasie, gdy mają miejsce wydarzenia znane z „Parku Jurajskiego”, po drugiej stronie wyspy odbywa się obóz, w którym biorą udział główni bohaterowie serialu. Stają się oni uczestnikami wydarzeń, w których nieujarzmione dinozaury zagrażają wszystkim na wyspie. Serial wciągający, ale zdecydowanie przeznaczony dla starszych dzieci, ze względu na dreszczyk emocji związany z niebezpieczeństwem ze strony dinozaurów. Wrrr!
IMDb – 8.7
Tytuł oryginalny: Anne with an “E”Długość odcinka: 44 min
Serial inspirowany powieścią, którą dobrze znacie. To absolutny majstersztyk. Ania z Zielonego Wzgórza jest książką, która ma niezwykły klimat, przenoszący w czasie do przepięknych okoliczności przyrody, którymi Ania chętnie się dzieli, opisując je. Jeśli się obawiacie, że ta wersja „Ani” zmieni Wasze wyobrażenie o Zielonym Wzgórzu, to nie martwcie się, ten serial jest tak piękny, że pokochacie również go. To jeden z tych seriali, które ogląda się przyjemnie zarówno dzieciom, jak i rodzicom. Wspaniały!
Jeśli znasz jakieś seriale dla dzieci na Netflix, które nie znalazły się na naszej liście – koniecznie napisz w komentarzu. Będziemy rozwijać ten wpis o TWOJE rekomendacje.
Tu łapcie świeżutki SkyShowtime TOP 20 z naszymi polecajkami a tu Disney dla dzieci
Tu znajdziecie coś dla dorosłego widza – nasze Najlepsze filmy 2022, tu seriale Disney a tu Najlepsze seriale MAX
Tu macie wpis gdzie zebraliśmy fajne Filmy dla dzieci, które mogą oglądać same. A tu z kolei coś dla całej rodziny – najlepsze Filmy familijne.