kontakt i współpraca
Jak dobrze wiecie mam hopla na punkcie książek dla dzieci. Od pierwszych miesięcy życia starałam się sprawić, by ich obecność była dla moich dzieci oczywista. Czym skorupka za młodu nasiąknie… sami/e wiecie. A ja chcę, by moje dzieciaki czytały, bo kto czyta, żyje wielokrotnie, poznaje świat, emocje, wszystko! Poszerza horyzonty.
Dziś, choć moje dzieci są jeszcze małe, już widzę, że książki to ich chleb powszedni. Udaje się więc coś robić dobrze, dlatego przygotowałam dla Was top listę książeczek dla najmłodszych, by zakochały się w czytaniu!
Dla dzieci od 6 m do 3 lat
Dostępne TUTAJ (do Dnia Dziecka jest darmowa dostawa)
Pierwsze książki dla dzieci, które oprócz tego, że wspierają rozwój mowy to mają piękne ilustracje. Wypełnione są wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi, dzięki którym dzieci szybciej uczą się mówić. Doskonałe na prezent na Dzień Dziecka.
oraz
Dla dzieci od 3 lat lub dwujęzycznych zdecydowanie wcześniej
Dostępne TUTAJ – na hasło nebule macie do końca maja 10% zniżki na wszystkie książki o Niko.
To dwujęzyczne książeczki, w których na każdej stronie, wraz z ilustracją, jest krótki tekst w języku polskim i angielskim. To świetny pomysł na włączanie języka obcego w naturalny sposób do życia dziecka i oswajanie go z nim. Cała historyjka dotyczy chłopca, który ma podobne problemy jak nasze dzieci. Bardzo ładne ilustracje, a także przejrzystość dwujęzycznego tekstu jest z pewnością wielkim atutem tej książeczki.
Z tyłu jest QR kod, który uaktywnia audiobooka czytanego przez lektora.
W książkach znajdziecie też zgadywanki, które pomogą zapamiętać nauczone słówka.
dla dzieci od 1, 5 roku +
Dostępne TUTAJ
Świetna seria dla dzieci, która pomaga przejść przez kolejne kroki milowe takie jak: odpieluchowanie lub pójście do przedszkola. W serii jest 5 książeczek, które ułatwiają dzieciom i rodzicom te zmiany. Ilustracje są bardzo ładne, a do tego realistyczne. Podoba mi się też, że w wielu sytuacjach jest obecny Tata.
Magdalena Boćko-Mysiorska stworzyła je po to żeby wspierać całe rodziny. Sama bardzo cenię treści, które przekazuje rodzicom na swoim Instagramie. A ostatnio stworzyła ebook, który odpowiada na wiele pytań i pomaga w zrozumieniu różnych zachować dzieci. Bardzo Wam polecam, bo jest tam mnóstwo wskazówek do wykorzystania.
LINK do E – booka KLIK ( na hasło Nebule10 macie rabat 10 % do końca 26.05)
Dla dzieci 0-3 lata
Dostępna TUTAJ
To wierszowana historyjka o wesołej papudze, która ucieka z klatki, by ruszyć w świat pełen przygód. Zaletą książeczki jest sposób prowadzenia narracji, a więc wpadające w ucho rymy, które sprawiają, że dzieci po przeczytaniu książki kilka razy, zapamiętują jej treść. Ładne ilustracje i krótki tekst na każdej stronie nie pozwalają się znudzić.
Dla dzieci 0-3
Dziecko, będące narratorem, marzy, by zoo przysłało mu zwierzaka do pokochania. Na każdej stronie tej kartonowej książeczki jest skrzynia, którą trzeba otworzyć, by sprawdzić, jakie zwierzę przysłało zoo. To książeczka z klapkami do otwierania, które dzieci uwielbiają. A jakie zwierzę w końcu zostanie z dzieckiem? Z pewnością nie będzie to słoń😉.
Tę książeczkę kochały moje dzieci, długo była niedostępna. Bardzo ją polecam.
Dla dzieci 2-4
Książeczka ułatwia naukę liczenia w zakresie do 5, a więc w sam raz dla najmłodszych. Jej specyficzna konstrukcja włącza do tej zabawy motorykę małą, przy okazji ją rozwijając. A wszystko za sprawą specjalnej konstrukcji książeczki, która dzięki umieszczonemu w środku kółeczku umożliwia jego obracanie i odkrywanie liczb.
Kolejna z uroczych książeczek do nauki liczenia. Tu każda cyfra zasłużyła na swój własny wierszyk i piękną ilustrację. Są minizagadki, które intrygują maluchy i jednocześnie umożliwiają im wykazanie się swoją wiedzą. Książeczka ma twarde kartki, więc przetrwa kontakt z małymi urwisami.
Bardzo pięknie wydana książeczka, której akcja skupia się na zmartwieniu trzech małych sówek, zastanawiających się, gdzie jest mama. To idealna książeczka dla dzieci, które wkrótce rozpoczną swoją przygodę w przedszkolu. Tam największym zmartwieniem maluchów jest, czy mama przyjdzie po nie. Historia sówek, uświadomi im, że mama zawsze wraca.
Dla dzieci 2+
To wprowadzenie dzieci w świat ekologii i dbałości o środowisko. Dowiadują się, jak one same mogą przyczynić się do poprawy jej stanu. Podlewając kwiaty, wpływają na życie pszczół, które, jak wiadomo, są niezbędne w ekosystemie. Nie ma tu żadnej hipokryzji, bo książeczka wykonana jest w 98% z recyklingu. To także okazja do wyjaśnienia, czym on jest. Tyle wiedzy, w tak małej formie😊.
W wielkiej dżungli gubi się mała małpka. Na ratunek przybywa motylek, który ma dużo dobrych chęci, ale jego pomoc okazuje się być wątpliwej jakości😊. Bardzo zabawna opowieść dla dzieci, przy okazji pokazująca, jak wygląda dżungla i zwierzęta w niej żyjące.
Dla dzieci 2-3+
Co mają ze sobą wspólnego tytułowe postaci? Wielką pasję do poznawania świata! Mały ślimak rozpoczyna podróż na ogonie wieloryba. Nie byłaby ona możliwa bez pomocy wielkiego zwierzęcia. Czy jednak duży może więcej? Ta historia pokazuje, że każdy ma swoją moc, a czasem taki niepozorny ślimak, może uratować wielkiego wieloryba. Piękna historia z mądrym przesłaniem.
dla dzieci 0-3
Klasyka gatunku wśród amerykańskiej literatury dziecięcej. Wierszowana opowieść o tym, jak przyjemnie położyć się spać, mówiąc „dobranoc” przedmiotom, znajdującym się wokół. Bardzo spokojna, wręcz melodyjna usypianka, idealna na wieczorne wyciszenie i wprowadzenie nastroju do snu.
Dla dzieci 3+
Przepiękna opowieść o przemijaniu dla dzieci. Myślę, że każdy powinien ją mieć na półce. W bardzo delikatny sposób porusza temat śmierci. Jest tak piękna i do tego wartościowa – bardzo ją polecam.
Długo była niedostępna, ale dzięki wyd. Tekturka znów jest!
Jedna z piękniejszych książek dla dzieci o przyjaźni. Jej nakład się wyczerpał kilka lat temu i przez długi czas była białym krukiem. Zdecydowanie warto ją kupić – będziecie zachwyceni.
Kreatywna książka dla dzieci o kolorach i emocjach. Uczy, jak w prosty sposób można zobrazować emocje i o nich opowiedzieć.
Wcale nie taka prosta książka z zagadkami na myślenie. Stymuluje do budowania dłuższych wypowiedzi i zaskakuje. Nasz 5-latek świetnie się przy niej bawił i my również. Jestem ciekawa drugiej, bo pierwszą przeczytaliśmy z 20 razy.
Też często czujecie, że jesteście złymi rodzicami? Wszędzie na zdjęciach widać uśmiechniętych rodziców, a wszyscy wiemy, że to nie jest możliwe żeby uśmiechać się zapinając dziecku pasy w foteliku. Prawda?
Mogę się założyć, że nie ma na świecie rodzica, który nie ma takich momentów. To jest zupełnie normalne.
A partnerem dzisiejszego wpisu jest marka MomMe, która wspiera rodziców w codziennych wyzwaniach i jestem z tym OK, żeby pokazywać, rodzicielstwo bez filtra.
Wystarczy, że usłyszę kaszlnięcie, prychnięcie lub lekko zaróżowione policzki i jestem już w trybie gotowości. Nic mnie tak nie wybija z rytmu, jak choroby. Na szczęście jest ich już coraz mniej i znacznie lepiej sobie z nimi radzimy. W top of the top moich stresów są choroby z wymiotami. Trochę ich przeżyłam i sporo pralek nastawiłam (ściany też kiedyś myłam).
Kiedy pytałam innych rodziców, czy ich dzieci lubią myć głowę i czy robią to bez żadnych problemów. Zgadnijcie jaka była odpowiedź? Tak, macie rację – ogólnie dzieci nie przepadają za tą czynnością, a większość jej nie znosi. Ja nadal mam coś takiego, że jak przychodzi dzień mycia głowy, to biorę głęboki wdech, staję na kolanach przy wannie (jak za karę), przygotowuje: ręczniczki, myjeczki i inne niezbędne akcesoria. Włączam wodę, daję wybór: sam moczysz, czy prysznic, a czy normalny strumień czy mgiełka. I naprawdę już mi się język plącze od ilości opcji – żeby tylko nikt NIE KRZYCZAŁ. Przerabiałam szampony, które szczypią w oczy (szybko to zauważycie, a nawet sąsiedzi usłyszą). Miałam też takie, których trzeba było wylać pół butelki żeby umyć włosy do pasa. Ale i tak najgorsze były te, które powodowały, że włosy były tępe w dotyku i o późniejszym rozczesaniu ich mogłabym napisać dramat. I trafiłam ostatnio na ideał – Wygładzający Szampon do włosów MomMe KLIK. Jak widzicie moje dzieci mają sporo włosów i ujarzmienie ich grzywy to zawsze było wyzwanie. A ten szampon jest idealny i odpowiada moim wymaganiom, czyli:
Z resztą sami zobaczcie, jak ładnie nawilża włosy:)
Wdech – wydech. Stój spokojnie. Buzia do góry. I lecimy z kremowaniem. Nie zliczę ile razy przewróciłam oczami, ile razy przez zęby powiedziałam “Jeszcze chwilkaaa”. Nie wspominając o tym, że problemem dla dzieci jest samo ustanie w jednym miejscu przez minutę. A już nie odwracanie się, nie wystawianie języka to wyższa szkoła jazdy. Miałam tez różne kremy z filtrem, niektóre takie, że musiałabym użyć wałka malarskiego żeby równomiernie go rozprowadzić. Albo takie, że dzieci wyglądały jak mumie. W tym roku testowałam Ochronny Parasol do Słonka MomMe KLIK i uważam, że jest naprawdę fajny. Dobrze się rozsmarowuje, szybko wchłania i co najważniejsze nie zostawia białej powłoki, do której wszystko się lepi. Wypróbowałam go nawet na sobie i jest ok. Skład ma bardzo przyjemny i jest polecany od 1 dnia życia. Nic tylko kremować.
A tu łapcie kod rabatowy NEBULE na 15% rabatu ważny do 31.05.2021 – na cały asortyment produktów sklepu MomMe! (nie dotyczy zestawów)
Wyobraźcie sobie sytuacje: ciemno, 3 siaty w ręku, deszcz pada, kurtki, zabłocone buty, jeszcze ktoś się uderzy przy wchodzeniu i jest dramat. Wciskam te pasy, luzuje, “szczypię” żeby sprawdzić naprężenie. Zapinam jakby miały w kosmos lecieć (czasem żałuję, że nie lecę). Idę na swoje miejsce, zapinam się i słyszę: Mamo, rozpiąłem się.
.
Ale i tak nic nie przebije przepinanie fotelików RWF z auta do auta. Ale o tym to Daniel mógłby napisać nawet na przykład elegię
Kiedy piszę już sam nagłówek, to już mam ogrom emocji w sobie. I gdyby ktoś chciałby wymyślić mi najgorszą karę, to byłoby to zakładanie czepków dzieciom. Ja nie wiem, kto to wymyślił. O ile sobie w miarę łatwo jest go naciągnąć, to mam wrażenie, że dzieciom jest 10 razy trudniej. Zawsze, ale to zawsze jestem zgotowana po nakładaniu czepka
To jest też moja trauma z dzieciństwa, bo sama tego nie znosiłam i było to dla mnie bardzo bolesne. Na szczęście nasza 8-latka już sama czesze długie włosy, a loczki młodszego rozczesuję tylko palcami po umyciu. Chociaż jeden stresujący moment za mną.
Zawsze podziwiałam silne kobiety. Moja mama – pewna i samodzielna – wychowała mnie tak, że wierzę w siebie. Wiem, że w życiu dużo zawdzięczam kobietom i właśnie dlatego tak mocno mnie inspirują.
Sama wychowałam się na gospodarstwie moich dziadków. Wiem, ile pracy trzeba włożyć, jak wcześnie się wstaje i jak bardzo jest się zmęczonym wieczorem. Ale też doskonale wiem, jak duża jest satysfakcja z pracy, której widać efekt.
Kiedy Almette zaprosiło mnie do akcji Kobiety Almette, to zgodziłam się bez wahania. Dzięki temu poznałam kolejną inspirującą osobę – Dorotę Radzikowską – rolniczkę, która wraz ze swoją rodziną prowadzi duże gospodarstwo na pograniczu Podlasia i Mazowsza, i już jako drugie pokolenie dostarcza mleko do serka Almette.
Żadnej pracy się nie boi: jeździ traktorem, opiekuje się stadem krów, uprawia ogród i kiedy zapytam ją, czy wyobraża siebie w innej roli, to stanowczo odpowiedziała, że nie! Dorota kocha to, co robi i wkłada w swoją pracę mnóstwo energii i serca. A do wczesnych pobudek już dawno się przyzwyczaiła. Dorota bardzo ceni sobie rodzinność i stara się bardzo aktywnie spędzać czas ze swoją rodziną. Podziwiam jej miłość do swojej pasji i życiową werwę.
Kiedy rano, w deszczową pogodę nie chce mi się wstać, to myślę o Dorocie i jej pracy, kiedy ja wstaję z łóżka – ona kończy już swój poranny obchód. A do tego z uśmiechem na ustach.
Z Dorotą i jej rodziną udało mi się spotkać na Podlasiu – w miejscu, które znam bardzo dobrze – Majątku Howieny. Jest to gospodarstwo prowadzone z ogromną pasją. Znajdziecie tam przepyszne jedzenie, piękne widoki i spotkacie ludzi z pasją, którzy od kilkunastu lat tworzą to miejsce. Zdecydowanie jest tu sielski klimat. Stare domy przeniesione z pobliskich wsi, wielki młyn, a nawet żuraw przy studni – to wszystko sprawia, że czujemy się tutaj jak w bajce. Jeszcze więcej info znajdziecie we wpisie o Atrakcje dla dzieci – Białystok i okolice.
Powitał nas przesympatyczny David Gaboriaud, który spędził z nami bardzo aktywny czas. Na miejscu poznałam również Ewę z bloga Moje Dzieci Kreatywnie. Razem z Dorotą i jej rodziną spędziliśmy świetny dzień.
Dorota zorganizowała nam różne atrakcje – dzieci były wniebowzięte, a ja z Ewą musiałam tylko za nimi nadążyć 😉
Na szczęście nie zabrakło nam czasu na gotowanie z Davidem – pyszne i proste przepisy z serkiem Almette znajdziecie na końcu wpisu.
Razem z dziećmi przyrządziłam pyszne i proste bataty z dodatkami. Będziemy ten przepis powtarzać w domu, bo wyszły znakomite. To danie idealnie nadaje się na podwieczorek lub kolację.
AUTOR: David Gaboriaud, szef kuchni, ambasador marki Almette
SKŁADNIKI:
PRZYGOTOWANIE:
Ponakłuwaj bataty widelcem i piecz je w piekarniku rozgrzanym do 200°C przez ok. 30 minut.
W międzyczasie obrane awokado rozgnieć widelcem na pastę, skrop sokiem z limonkii dopraw do smaku solą i pieprzem. Cieciorkę duś ok.10 min w oliwie razem z ząbkami czosnku w koszulce i wędzoną papryką. Dopraw do smaku solą. Ogórka pokrój na podłużne cienkie plastry i zwiń je w ruloniki. Bataty wyciągnij z piekarnika i delikatnie nożem porozkrawaj na pół, ale nie nacinając do samego końca. Bataty nadziej łyżką cieciorki i dodaj zwinięty plaster ogórka, łyżkę pasty z awokado, łyżeczkę serka Almette z rzodkiewkami. Całość skrop sokiem z limonki i udekoruj listkami kolendry lub natki pietruszki.
SMACZNEGO!
TIPY OD DAVIDA:
Dorota wraz córką Lenką i mężem Grzegorzem przyrządzili inne danie – świetnie nadające się na obiad. Poniżej mam dla Was przepis
Liście sałaty umyj i osusz. Ogórka pokrój w podłużne zapałki o grubości palca. Pierś z kurczaka również pokrój w paski o grubości palca. Obtocz je w mące, następnie w ubitym jajku i powtórz to. Na koniec obtoczysz je w bułce tartej. Smaż kilka minut w głębokim tłuszczu na złoty kolor, odsącz i od razu dopraw solą i pieprzem. Tortille podgrzej na gorącej patelni bez tłuszczu, po 10 – 20 sekund z obu stron. Zdejmij tortille z patelni. Posmaruj każdą z nich majonezem, następnie układaj na nich warstwowo: 1-2 liście sałaty, kawałki ogórka oraz smażonego kurczaka. Dodaj łyżeczkę serka Almette. Pozwijaj tortillei przekrój je na pół. Połówki posmaruj serkiem Almette i zajadaj od razu.
A Ewa z synami przyrządziła smaczne i proste danie:
Rzodkiewki przekrój na pół i przez ok. 3-4 minuty podsmaż je na łyżce oliwy na złoty kolor. Dopraw solą i pieprzem do smaku. Odstaw. Natkę pietruszki i szczypiorek drobno posiekaj. Spaghetti ugotuj al dente w osolonej wodzie. Zachowaj 1-2 szklanki wody z gotowania makaronu. Wymieszaj tę wodę z serkiem Almette tak, aby powstał aksamitny sos. Sos wymieszaj z ugotowanym spaghetti. Serwuj spaghetti ze smażonymi rzodkiewkami, posyp orzechami i ziołami.
Wszystkie dania wyszły pyszne i są dokładnie takie jak lubię: proste i szybkie. Wcześniej nie wpadło mi do głowy, że serka Almette można używać do gotowania, a nie tylko do kanapek.
Cieszę się, że mogłam wziąć udział w tym projekcie, który pokazuje nam coś ważnego, a mianowicie: SIŁĘ KOBIET. Dzięki akcji Kobiety Almette poznałam Dorotę, która udowodniła mi, że ograniczenia nie istnieją. To znaczy, są jak najbardziej, ale tylko w naszej głowie.
Sprawność dłoni i precyzję jej ruchów dzieci zdobywają z wiekiem. Oprócz ćwiczenia mięśni, istotne są także połączenia synaptyczne, czyli to, co potocznie nazywamy połączeniami w mózgu, czy po prostu jego rozwojem😊.Wszystko to jest bardzo skomplikowanym procesem, którego celem jest zdobycie sprawności (w tym przypadku) manualnej. O tym, jak jest ona ważna, nikogo przekonywać nie trzeba. To umiejętności, które przydają się na całe życie. Wszak nie tylko o sprawność dłoni chodzi, ale i rozwój logicznego myślenia, orientację przestrzenną, czy konsekwencje własnych poczynań. To wszystko kształtują gry zręcznościowe dla dzieci. Tylko nie mówcie im o tym, bo jak się dowiedzą, że się uczą, stracą zapał do zabawy😉. Dziś więc przed Wami lista
Początki Jengi sięgają lat 70 ubiegłego stulecia. To gra prosta i wymagająca jednocześnie. Składa się ona z drewnianych płytek, które układa się w wielopiętrową wieżę. Zadaniem graczy jest wyciąganie kolejnych klocków, bez naruszenia jej. Kto przewróci wieżę, przegrywa, a wygranym jest osoba, która jako ostatnia usunęła klocek, pozostawiając wieżę nietkniętą. Banalne, ale jak wciąga! Tu trzeba się wykazać zręcznością i wyczuciem, a także logicznym myśleniem. Idealna gra dla aspirujących do zawodu architekta😊.
Gra dostępna TUTAJ
Zapewne znacie tę grę, gdzie rozsypuje się kolorowe patyczki o różnych zakończeniach, a zadanie polega na wyciąganiu poszczególnych z nich, bez poruszenia innych. Koncentracja, skupienie i zręczność level hard😊. Dostępna jest wersja plastikowa i drewniana. Te drugie są moim zdaniem estetyczniejsze, ale wiecie, niektóre są zakończone szpikulcem, więc nie jestem pewna, czy w wersji drewnianej nadają się dla dzieci. Pewnie zależy to od dzieci😉. Zaletą bierek jest to, że możecie grać całą rodziną, ale bawić się nimi można też samodzielnie.
Co za napięcie jest w czasie tej zabawy! Każdy z graczy otrzymuje plastikowe krzesełka w swoim kolorze. Mają one różnorodne kształty, wyżłobienia i taką budowę, która pozwala na uruchomienie wyobraźni przestrzennej, by zaczepić jeszcze jedno krzesełko na powstającej wielkiej górze krzeseł. Zwycięzcą zostaje ten, kto pozbędzie się pierwszy swoich krzesełek. W wersji dla zaawansowanych jest gra „Wyższy szczebel”, gdzie zamiast krzeseł ustawia się drabiny.
Każdy graczy dostaje skoczki w swoim kolorze. Nie ma tu skomplikowanych zasad – wystarczy strzelić skoczkami do specjalnej tarczy za pomocą wyrzutni. Proste? No, nie! To nie takie łatwe! Trzeba wycelować, dobrać siłę wystrzału i wykazać się cierpliwością. Tę grę możecie znaleźć też pod nazwą „Skaczące czapeczki” – w zależności od wersji, jaką wybierzecie. Można w nią grać nawet z małymi dziećmi.
Uroczy, niebieski, drewniany delfin leży sobie na grzbiecie, a na jego brzuchu trzeba układać kolorowe walce różnej wielkości. O tym, jaki walec układa gracz, decyduje ślepy los w postaci kostki do gry. W grze chodzi o to, by przy dokładaniu kolejnych elementów, konstrukcja się nie przewróciła. Gra przeznaczona jest już dla 3-letnich dzieci, ale także starszaki będą chętnie w nią grać.
Wyjątkowa seria dla najmłodszych czytelników, wspierająca rozwój mowy. Zestaw zawiera 3 książki: Agugu, Akuku i Gadu gadu
Rośnie sobie palma, a na niej skaczą małpy, trzymają się lian. No dobrze, może niekoniecznie lian, ale kolorowych, plastikowych patyczków. Każdy z graczy rzuca specjalną kostką, która wskazuje, jaki kolor patyczka trzeba wyciągnąć. Ostrożnie! Im mniej małpek spadnie, tym lepiej. Wygrywa ten, kto zrzuci ich najmniej. Ja tę grę wykorzystałam przy okazji do nauki kolorów zarówno po polsku, jak i po angielsku. Wystarczy nazywać wylosowane przez kostkę kolory, a dzieci same je powtarzają. Urocze, gdy maluch na pytanie: jaki patyczek musisz wyciągnąć? Odpowiada naturalnie: the pink one!
Istnieje wiele wersji tej gry. W każdej z nich chodzi o to, by złapać na wędkę jak najwięcej rybek. A wiadomo, że to nie jest łatwa sprawa. Wędka jest niestabilna, a rybki małe. Oczywiście wygrywa ten, kto złowi ich najwięcej. Szukając swojego zestawu, warto kierować się wiekiem dziecka i dla młodszych wybierać takie, gdzie rybki są większe i łatwiejsze do uchwycenia. Zbyt małe rybki będzie trudno uchwycić 3-4-latkom, a wiadomo, że poczucie sukcesu dla dziecka jest ważne.
To klasyczna gra, w którą sami zapewne graliście w dzieciństwie. W zestawie są małe oraz większe płaskie krążki. W grze chodzi o to, by wszystkie wskoczyły z powrotem do pudełka. Skok inicjuje się poprzez naciśnięcie brzegu mniejszego krążka większym. Najprostsze są plastikowe zestawy, jednak jeśli lubicie drewniane zabawki, możecie wybrać pchełki w takiej wersji.
Uprawa ogródka to przyjemna rzecz, pod warunkiem, że nie zalęgną się w nim robaki! A w tym ogródku tak właśnie się stało. Na planszy – ogródku – umieszczone są robaczki. Choć wyglądają uroczo, lepiej ich nie dotykać palcami. Do tego służą specjalne szczypce, załączone do gry. Cała gra może polegać na naprzemiennym wyciąganiu robaków szczypcami, ale w ciekawszej wersji dla starszych dzieci, używa się spinera i kart do gry. Dzięki nim kształtowane są także wczesne umiejętności matematyczne, ale także nauka kolorów, chwytania i zręczności.
Na specjalnym stelażu zawieszone są ciasno kolorowe kulki. Zadaniem graczy jest umieszczenie za pomocą patyczka białych kulek ze swojej puli, na tej kolorowej konstrukcji. A nie jest to łatwe, gdyż cała instalacja się kołysze, a kolorowe kulki w miarę dokładania białych kulek graczy, rozchodzą się, co może spowodować rozsypanie się całości. W grze chodzi oczywiście o to, by pozbyć się swoich kulek. Potrzebna jest zręczność i logiczne myślenie. To fajna gra, w którą można grać razem z dziećmi i się przy tym nie nudzić😉.
A jak wam się znudzą już stricte gry zręcznościowe – tu macie wpis – Najlepsze gry planszowe dla dzieci a tu Gry planszowe dla dorosłych
A Wy, w jakie gry zręcznościowe gracie ze swoimi latoroślami?:)
Podzielcie się swoimi pomysłami!
Mały wiatrołap też może być funkcjonalny – dziś pokażemy jak wygląda nasz i jakie ma funkcje.
Kiedy zaczynaliśmy projektować to pomieszczenie to przede wszystkim zwracaliśmy uwagę na to, jak będziemy go używać. Robiłam symulacje jak wchodzę do domu i jak z niego wychodzę. Dzięki temu łatwiej było mi podjąć decyzje co do wystroju i mebli.
Co ciekawe w wiatrołapie jest razem 4 drzwi. Kiedy zobaczyłam to na projekcie, to wiedziałam, że musimy coś ciekawego wymyślić. Pasowały nam tutaj 4 różne rodzaje drzwi:
Razem wygląda to naprawdę świetnie i polecam Wam takie rozwiązanie.
Całość zaprojektowała nam nasza architekt Kasia ( http://www.amicusdesign.pl), a zabudowę wykonał stolarz. Jestem bardzo zadowolona z tego projektu, bo jest bardzo funkcjonalny, a do tego wygląda ciekawie.
Zależało nam żeby były górne zamykane półki na tip on. Poniżej są mocne haczyki na kurtki i torebki. A niżej jest siedzisko z ukrytymi 4 szufladami.
Te schowki to świetny pomysł żeby móc schować buty, czapki, małe torebki – wszystko to, czego używamy na bieżąco. Pewnie pomyślicie, że to mało miejsca, ale tuż obok w kotłowni jest bardzo duża szafa, która mieści wszystkie buty, kurtki, czapki, parasole, akcesoria do czyszczenia obuwia.
Nam takie rozwiązanie sprawdza się idealnie, bo nie lubimy za każdym razem wieszać kurtek na wieszakach. Zdecydowanie wolimy mieć haczyki.
Ściany i sufit pomalowane są ceramiczną farbą Magnat Ceramic Care – kolor Szlachetna Biel. Jest to farba plamoodporna i łatwozmywalna. Jak wiecie wiatrołap jest takim miejscem, gdzie ściany się mocno brudzą, dlatego najlepszym wyborem była farba z powłoką ceramiczną. Dzięki temu bez problemu zmywam ją zwykłą gąbką i nie muszę zwracać uwagi żeby dzieci nie dotykały brudnymi rękoma białych ścian.
W wiatrołapie i kotłowni mamy ogrzewanie podłogowe, więc zdecydowaliśmy się na płytki. Nasze to VIVES Brenta Humo – pasują tutaj idealnie i nie widać na nich zabrudzeń.
Tak wygląda nasz wiatrołap – jestem zadowolona ze wszystkich rozwiązań, które zastosowaliśmy i gdybym urządzała to pomieszczenie jeszcze raz, to wyglądałby podobnie.
Więcej inspiracji znajdziecie we wpisie Wykończenie domu