fbpx

To tylko szkoła – o tym jak nie dać się presji szkolnej

  • SZKOŁA
  • 4  min. czytania
  •  komentarze [8]

Za chwilę dzieci przekroczą szkolne progi i zacznie się szkolny kołowrotek. Moje starsze dziecko zaczyna czwartą klasę, a ja usłyszałam już chyba wszystko o tym, jak bardzo nasze życie wywróci się do góry nogami.

I gdybym sama nie była pedagogiem, to chyba bym się dała wkręcić w szkolną presję napędzaną ocenami, pracami domowymi i odpytywaniem bez zapowiedzi (brrr…).

Szkoła, jaka jest to każdy widzi. Ale my, jako rodzice też mamy wpływ na to, czy nasze dzieci będą tak poważnie ją traktować. A może pokażemy im, że życie nie kręci się wokół szkoły? I tak naprawdę ta trója z przyrody, nie ma żadnego wpływu na życiowy sukces.

Od wielu lat obserwuję wśród rodziców narastającą presję szkolną

Co było w szkole? Co dostałeś? Co na jutro? Dlaczego tak mało napisałeś? I dlaczego tak niestarannie? Kiedy sprawdzian? Kiedy wyniki? Ile procent? Dlaczego tylko tyle?

Zastanówcie się, co byście czuli, jakby te wszystkie pytania zadały Wasze dzieci na temat Waszej pracy.

Nie wiem jak Wy, ale ja bym była wściekła.

Albo jakby ktoś Was pytał non stop o Waszego dyrektora lub koleżanki z pracy.

A tak mniej więcej wyglądają rozmowy rodziców z dziećmi.

TO TYLKO SZKOŁA

Odkąd moje dziecko chodzi do szkoły, przyjęłam kilka zasad, które sprawdzają się u nas znakomicie. Wiedziałam od początku, że nie chcę brać udziału w tej około szkolnej biegunce.

Nigdy nie wsiadałam do tej karuzeli i czuję wielką ulgę, że jedzie ona beze mnie.

Nie wiem, jak wyglądała Wasza edukacja, ale ja byłam uczniem średnim, który jak się postarał to w podstawówce wyciągał na czerwony pasek. Zawsze miałam obniżoną ocenę z zachowania, za jakieś wybryki, a że byłam społecznikiem to wyciągałam na bardzo dobre. W ogólniaku leciałam na trójeczkach i czwóreczkach, bo więcej mi się nie chciało. Maturę zdałam na piąteczki i bez problemów dostałam się na wymarzone studia. Studia skończyłam bez problemów, wkuwając masę książek i zarywając noce, a w swoim zawodzie przepracowałam … dokładnie 2 lata.

Więcej się uczyłam aby zostać pedagogiem i logopedą niż faktycznie przepracowałam.

Czy było warto? Tego nie wiem.

Kiedyś brak studiów traktowano jako największą ujmę – prawie, że lukę w ilorazie inteligencji. I mam wrażenie, że moje pokolenie próbuje wymusić na swoich dzieciach to samo.

Bardzo dobre wyniki w podstawówce = dobre wyniki w ogólniaku = dobre studia = dobra praca

Tymczasem przeskoczyliśmy o jedno pokolenie i sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Można mieć świetną pracę, nie kończąc nawet studiów.

I tak wiem – niektórym rodzicom z mojego i starszego pokolenia to się nie mieści w głowie.

Nie wiem, czy znacie to 50-letnie badanie, że wzorowi uczniowie radzą sobie w życiu najgorzej ( do 35 r.ż. jest ok, a potem zapełniają przychodnie zdrowia psychicznego).

Następnym razem, jak będziecie pytać dlaczego 4, a nie 5 z klasówki to przypomnijcie sobie o tym.

Dla mnie nauka dla ocen jest totalnie bezsensowna i traktuję je jako szkolną “grę”. Czasem wypadnie z maszyny losującej 4, czasem 3, a czasem 5.

Często do tej piątki potrzebne jest szczęście i trafienie w pytania. Czasem faktycznie wiesz, że umiesz na 5, a masz słabszy dzień i wychodzi 3.

Co z tego? To są tylko cyfry!

Tak też przedstawiam to dzieciom i nie pytam, co dostałaś ze sprawdzianu lub na ile procent był test. Nie pytam o te cyferki, bo dla mnie one nic nie znaczą. Chcę też żeby moje dzieci też umiały w ten sposób do nich podchodzić.

Prace domowe – zmora rodziców i dzieci (nauczycieli pewnie też)

Do tej pory w szkole, do której chodziło moje dziecko nie było prac domowych, bo cały materiał realizowali w czasie lekcji, które były do godziny 14. Super sprawa, ale wiem, że w szkołach systemowych dzieci w 1 klasie kończą lekcje nawet o 10.20. Jasne dla mnie jest to, że w ciągu 3 godzin nie da się zrealizować tego materiału i resztę muszą dokończyć dzieci w domu.

A raczej rodzice z dziećmi w domu.

Kiedy następnym razem usiądziesz razem z dzieckiem do lekcji, to zadaj sobie jedno pytanie, dlaczego to robisz?

Czy może dlatego, że boisz się oceny przez nauczyciela?

Czy może też dlatego, że chcesz żeby dziecko szybko miało to z głowy?

A może dlatego, że jednak minąłeś się z powołaniem i uwielbiasz tłumaczyć coś dzieciom? (Ja nawet, jako pedagog zatraciłam tez umiejętność w stosunku do moich dzieci:))

Co by się stało jakby pół klasy miało źle zrobioną pracę domową bez pomocy rodziców?

Myślę, że nauczyciel jeszcze raz wytłumaczyłby ten sam temat. Jeżeli prace domowe są wykonywane w asyście rodziców lub/i korepetytorów. (A do tego żaden uczeń nie przyznaje się, że praca domowa była wykonana niesamodzielnie) To jaki jest feedback dla nauczyciela? Wszyscy zrobili – lecimy dalej z materiałem. I co tego, że jest 5 z pracy domowej?

Od początku przyjęłam zasadę;

  • nie sprawdzam książek
  • nie sprawdzam zeszytów
  • nie pomagam w pracach domowych

Ja swoich lekcji już się naodrabiałam.

Natomiast chcę nauczyć dzieci, jak skutecznie szukać odpowiedzi na pytania. Jak samemu znaleźć odpowiedź i odrobić pracę domową totalnie samodzielnie.

I gdybym teraz zadała Wam pytanie, czy stresujecie się nowym rokiem szkolnym – myślę, że 50 % z Was odpowiedziałoby, że tak. I sobie myślę, dlaczego? Bo bardzo łatwo jest sobie dołożyć szkolnych obowiązków dziecka lub dzieci. Tylko po co?

Po to, żeby 37- letnia Ania dostała 5 z matmy? Czy 10-letnia Lila umiała podejść na drugi dzień i zapytać nauczyciela, czy może jeszcze raz wytłumaczyć, bo nie do końca zrozumiała?

Myślę, że ta druga umiejętność bardziej się przyda w życiu.

Powodzenia w nowym roku szkolnym

A.

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Wyprawka szkolna i przedszkolna – piórniki, bidony, lunchboxy…

  • WYPRAWKA
  • 5  min. czytania
  •  komentarze [3]

Wyprawka szkolna i wyprawka do przedszkola powoli już czekają w szafie. Niektóre rzeczy służą nam kolejny rok, a niektóre musieliśmy dokupić. Jak zwykle wszystkie przedmioty sumiennie przetestowałam i dziś podzielę się z Wami moimi pewniakami.

Część odnośników w tym poście to linki afiliacyjne. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ofertą konkretnego produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz naszą pracę.

Wyprawka do przedszkola i żłobka – śpiworek

Kiedy moje dzieci były mniejsze to nie mogłam znaleźć żadnych sensownych śpiworków do przedszkola. Dlatego tak duże wrażenie zrobiły na mnie śpiworki Cozy&Dozy – szyte w małej szwalni w naszym mieście. Stworzyła je mama i oczywiście pomyślała o wszystkim:

  • śpiworek łatwo się zwija i rozwija – zapinany jest na rzepy
  • ma pokrowiec do przenoszenia z wygodnym pasem na ramię
  • ma etykietę żeby łatwo móc go podpisać
  • śpiworek można prać w pralce
  • ma dodatkową poduszeczkę
  • jest ciepły i przyjemny w dotyku
  • ma łatwo rozpinany suwak
  • jest w wesołych kolorach
  • po zakończeniu przedszkola może być przydatny na nocowanki

Wyprawka przedszkolna się bez niego nie obejdzie – Śpiworek przedszkolaka

Na kod Nebule10 do końca sierpnia macie rabat na TUTAJ

Ani wyprawka do szkoły ani wyprawka przedszkolna nie obejdą się bez akcesoriów na jedzenie i picie. Poniżej nasze ulubione

Najlepszy bidon dla starszych dzieci

O bidonie z rurką dla młodszych dzieci pisałam już tu: Bidon stalowy

A my jesteśmy fanami bidonów stalowych z ustnikiem. Próbowaliśmy różnych innych modeli, a jednak zawsze wracaliśmy do tych modeli. Są łatwe w czyszczeniu, długo trzymają chłodne i ciepłe napoje, a do tego wciąż wyglądają jak nowe. Oba mieszczą się w wąskich kieszonkach w plecakach.

Pierwszy z nich to bidon 24 bottles KLIK

Bardzo dobrze się z niego pije, nie przecieka. Ten, który mam na zdjęciach ma 3 lata i jest używany codziennie, więc jakość jest doskonała. Mam pojemność 500 ml.

Drugi bidon dla dzieci, który jest u nas bardzo często używany to Liewood KLIK – mamy 2 – jeden o pojemności 350 ml i 500 ml

Bidon ma podwójne ścianki, więc dobrze trzyma temperaturę (ciepłą i zimną). Łatwo się myje i bardzo dobrze się z niego pije. Nie trzeba go przechylać żeby się napić, więc będzie idealny dla młodszych dzieci. Ma poręczny uchwyt.

Bidon dla starszych dzieci i dorosłych

Dostępny TUTAJ

Ten bidon to moje ostatnie odkrycie, kosztuje niedużo, a jest naprawdę wart uwagi. Wykonany jest ze stali szlachetnej. Jest duży, ma podwójne ścianki i bardzo długo trzyma temperaturę:

  • zimno do 10 h
  • ciepło do 6 h

Jeżeli chodzi o ciepłe napoje to naprawdę długo są gorące. Bidon można myć w zmywarce, jest niezbyt szeroki i mieści się do wąskich kieszeni. Ma też zapięcie z karabinkiem.

Wyprawka do szkoły – lunchbox

W ubiegłym roku zrobiłam wpis z różnymi lunchboxami – jest TUTAJ —> Lunchbox-dla-dzieci

A ja od kilku miesięcy testuję prawdopodobnie najlepszy lunchbox.

Jest dostępny TUTAJ

Co go wyróżnia:

  • ma sztućce ze stali nierdzewnej – idealne do małych rączek
  • jest bardzo szczelny, nawet jogurt nie przelewa się do bocznych kieszonek
  • ma poręczną rączkę
  • łatwo się otwiera i zamyka
  • można myć go w zmywarce
  • wymiary: 25.7 x 23.3 x 6.9 cm – jest w sam raz
  • NIE zawiera BPS, PVC, BPA i ftalanów
  • myje się go w całości – nie lubię pudełek, które mają oddzielną pokrywkę

Ma tylko 1 minus: jest dość ciężki – waży ok 700 g

Kalosze i odzież przeciwdeszczowa

Często wyprawka przedszkolna wymaga również ubrań przeciwdeszczowych .

W ostatnim roku używaliśmy polskich kaloszy Gokids KLIK i naprawdę je polecamy. Są lekkie, miękkie, piorę je w pralce i dobrze trzymają stopę.

Odzież przeciwdeszczowa

Ochronna odzież przeciwdeszczowa często jest potrzebna w wyprawce szkolnej i wyprawce do przedszkola. W tamtym roku polubiliśmy się z marką Didriskons ( mamy zestawy na zimę) i są również dostępne cieńsze zestawy . Są dostępne TUTAJ

  • Materiał: poliester, poliuretan (bez PVC)
  • Ściągacze na mankietach i nogawkach
  • Spodnie z podwyższonym stanem
  • Regulacja szerokości spodni oraz długości szelek
  • Paski do naciągania na buty (wymienne)
  • Zapinanie kurtki na zatrzaski
  • Elementy odblaskowe
  • Zgrzewane szwy
  • Odpinany kaptur
  • Ciepły polar na wnętrzu kołnierza
  • Wodoodporność: 10000 mm słupa wody (STORMsystem – sprawdzi się w ekstremalnych warunkach)

Spokojnie wystarczą na 2 sezony

Przechodzimy do typowo szkolnych akcesoriów

Piórnik – wyprawka szkolna

Według mnie najlepszy piórnik jest w takim kształcie jak poniżej. Im większy piórnik tym więcej dzieci do niego wkładają i mają cięższe plecaki. A później się dziwią, że mają takie ciężkie plecaki.

Nie sprawdziła nam się typowy piórnik jednopoziomowy, bo nigdy nie było czasu żeby wszystko wkładać w gumki. Najlepszym rozwiązaniem są piórniki typu saszetka, z niedużą ilością gumek.

Bardzo dobrej jakości są te piórniki KLIK i kosztują tylko 49 zł.

Krzesło do biurka – wyprawka do szkoły

Od kilku lat mamy wciąż to samo krzesło, które rośnie razem z dzieckiem. Jestem zadowolona z jakości i funkcjonalności. Jest to krzesło, które wymusza prawidłową postawę przy biurku i łatwo je dopasować do wzrostu dziecka.

Jest dostępne TUTAJ

A więcej o prawidłowej postawie dziecka możecie przeczytaj w tym poście Czy twoje dziecko prawidłowo siedzi przy biurku?

A tu najnowsze wpisy: Kapcie do szkoły i Plecaki szkolne i Plecak do pierwszej klasy

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Plecaki szkolne – ponadczasowe modele

Dziś mam dla was najlepsze plecaki szkolne które przetrwają kilka lat i nadal będą modne. Przyszedł już czas, kiedy warto zacząć się rozglądać za wyprawką i dokupić plecak do szkoły i inne brakujące rzeczy.

Część odnośników w tym poście to linki afiliacyjne. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ofertą konkretnego produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz naszą pracę.

Wybór porządnego plecaka do szkoły może być trudny, a do tego ciężko znaleźć coś sensownego w sklepie stacjonarnym. Dlatego dziś przygotowałam Wam post z przeglądem najciekawszych modeli. Napiszę również, czym warto się kierować wybierając najlepsze szkolne plecaki.

Sama pamiętam mój pierwszy tornister do szkoły. Niestety szybko mi się znudziła aplikacja Myszki Mickey, a musiałam z nim chodzić przez kilka lat. Doradzę Wam też jak rozwiązać konflikt rodzica i dziecka, które z pewnością chciałoby mieć plecak z bohaterem ulubionej bajki.

W tym wpisie skupiłam się na plecakach do szkoły do starszych klas. We wcześniejszym poście znajdziecie mój wybór jeśli chodzi o Plecak do pierwszej klasy.

Nasz plecak do 4 klasy ma już 3 lata, nadal wygląda świetnie, więc nie mam potrzeby kupowania nowego. Polecam Wam takie rozwiązanie, bo dzięki temu nie musicie co roku wydawać pieniędzy na nowy plecak.

Co zrobić żeby plecaki szkolne służyły dzieciom przez lata?

  • wybierajcie uniwersalne modele – są takie marki, które są zawsze modne, a często za marką idzie jakość
  • dobrej jakości plecaki do szkoły są droższe niż takie z sieciówki – można kupić jeden na kilka lat lub kupić używany w świetnym stanie
  • rozmawiajcie z dziećmi o ekologii i powodach dlaczego warto jest używać rzeczy przez długi czas
  • im mniej pstrokaty i kolorowy – tym dłużej będzie się podobał
  • wybierajcie plecaki bez bajkowych postaci – gust dzieci zmienia się bardzo szybko, a co za tym idzie
  • możecie pójść na kompromis i dziecku naszyć naszywkę z ulubioną postacią lub breloczek – kiedy się już znudzi możecie odpruć lub odpiąć

Dobrze, sprawa wygląda prosto, ale jak wybrać najlepszy model?

Jakie plecaki do szkoły sprawdzają się najlepiej?

  • odpowiedni rozmiar – plecak do szkoły powinien być dopasowany do dziecka i potrzeb. Wielkość plecaków (oprócz wymiarów) określa się też w pojemności, czyli litrach i tak:
    • do 10 litrów – plecak do przedszkola, zmieści mały lunchbox i bidon
    • od 16 do 25 litrów – plecak do szkoły podstawowej, zmieści książki, bidon, lunchbox
    • 20-30 litrów – plecak do liceum i na studia, sprawdzi się też na weekendowe wyjazdy
  • wygoda – kiedy plecak jest dobrze dopasowany do pleców i ma miękkie szelki. Zwróćcie uwagę, czy szelki nie są za wąskie, czy mają wzmocnienie w postaci naszytego paska i czy są miękkie.
  • odpowiednie przyleganie – sprawdźcie czy plecak ma usztywniane plecy, wystarczy lekkie usztywnienie, a komfort noszenia jest lepszy. Bardzo porządana jest też siateczka na plecach, która poprawia cyrkulację powietrza
  • kieszenie i przegródki – tutaj warto zapytać dziecko, jak woli. Przyznam, że zbyt duża ilość kieszeni może utrudnić użytkowanie. Najważniejsze kieszonki: na wodę, mała na telefon lub legitymację, na jedzenie
  • wytrzymały materiał – plecaki z dobrych materiałów można spokojnie prać w pralce
  • odblaski – dobrze jest żeby plecak miał wbudowany odblask, a jeżeli nie ma zawsze można dokupić – np. taki KLIK lub KLIK
  1. Świetny, lekki plecak szkolny, który nadaje się też na wycieczki – 25 L KILK
  2. Różne plecaki szkolne w kształcie klocka LEGO znajdziecie tu: KLIK
  3. Lekki i duży plecak z dużą ilością przegródek – 27 L KLIK
  4. Piękny i modny plecak średniej wielkości – 22 L KLIK
  5. Bardzo wytrzymały i z dużą ilością przegródek plecak do starszych klas – 27 L KLIK
  6. Lekki i pojemny plecak – 25 L KLIK
  7. Uniwersalny plecak do szkoły z przegródkami – 25 L KLIK
  8. Duży plecak szkolny – 27 L KLIK
  9. Kolorowy plecak z dużą przegrodą – 18 L KLIK
  10. Plecaki szkolne dla fana LEGO z przegródkami 18 L KLIK
  11. Plecak z przegrodą na laptopa KLIK

A poniżej mam dla Was porównanie naszych plecaków. Od kilku lat używamy Kankena i Doughnuta

Od 3 lat używamy plecaka Doughnut 16 L w kolorze ROSE. Nadal wygląda świetnie i będzie nam służyć przez kolejne lata. Jest uniwersalny, pasuje do wszystkich ubrań i jest łatwy w czyszczeniu (piorę go w pralce). Ma sporo kieszonek i podoba się dziecku.

Plecak Doughnut 16 L:

  • Doughnut Macaroon ma już wbudowane miękkie szelki (dzięki nim lepiej amortyzują ciężary),
  • posiada kieszenie boczne i małą kieszeń przednią, którą w łatwy sposób się odpina i zapina na zatrzask (nie trzeba za każdym razem rozwiązywać i zawiązywać sprzączki), 
  • podobnie jak w Kankenie zapięcie ma na górze dodatkowe zabezpieczenie, 
  • w środku posiada wzmocnioną przegródkę na laptopa (do 14 cali) i inne kieszonki, które ułatwiają organizację i podział przedmiotów w środku (wszystkich przegródek jest 11)
  • posiada elementy skórzane, 
  • materiał ma właściwości wodoodporne (nasiąka wodą, ale nie przepuszcza

Jest dostępna również wersja 18 L (u mnie czarny) – wg mnie dobra dla osoby 155 cm +

Ten większy Doughnut ma świetne wykończenie pleców – z siateczki i profilowane + kieszeń na telefon

Mamy też plecak Kanken 13′ na laptop, którego używa nasz 6-latek

  • posiada dwie boczne kieszenie (na butelkę, parasolkę lub inne rzeczy, do których chcemy mieć szybki dostęp),
  • posiada przednią kieszeń zamykaną na ukryty, błyskawiczny zamek (na klucze lub dokumenty),
  • główna komora otwierana w całości (dzięki temu mamy dostęp do wszystkich rzeczy w plecaku – co się super sprawdza jako plecak szkolny), dodatkowo poza klasycznym suwakiem jest zabezpieczona zapięciem na uchwycie plecaka,
  • w środku znajduje się szeroka kieszeń, w której znajduje się podkładka “seatpad” – ona też ma wiele zastosowań: usztywnia plecki plecaka, ale można jej używać do siedzenia na trawie, podłodze na przerwach,
  • co w Kankenach ważne – mają minimalistyczny i ponadczasowy wygląd i nie znudzą się po kilku latach, mogą też być przekazywane z pokolenia na pokolenie (wśród rodzeństwa) oraz używane i do szkoły i na wycieczki poza szkołą,
  • wersje laptopowe Kankenów mają dodatkowo miękkie szelki (i kieszeń na laptopa), ale do klasycznych modeli Kankenów można dokupić miękkie szelki, 
  • okrągłe logo Kanken jest też znakiem odblaskowym, 
  • pojemność – 16 l,
  • Większość modeli nie polecamy prać w pralce, ale kilka wersji można prać w pralce: Rekanken, Kanken Art i Kanken No 2)

A tu porównanie:

Musztardowy 17′ ( ma 4 lata) i niebieski 13′ (ma 2 lata)

Tu macie zresztą cały wpis na temat Plecak Kanken

A jaki plecak szkolny na WF?

A jeżeli szukacie idealnego plecako-worka na lekcje WF lub na ubrania, to bardzo polecam ten z SURV band bo został on stworzony przez mamę, która zna potrzeby dzieci.

Są dostępne w różnych kolorach a na hasło nebule10 macie 10% rabatu do końca sierpnia dostępne TUTAJ

Nie ma sznurka, który lubi się zaplątywać, a wygodne szelki – może służyć jako worek, ale też jako plecak. Ma kieszonkę na buty – i w końcu dzieci nie będą musiały nosić butów sportowych razem ze strojem gimnastycznym. Materiał jest wodoodporny, więc można tam również włożyć mokre ubranie.

Z boku jest kieszonka na drobiazgi: gumki do włosów, szczotkę lub telefon. A w środku kieszeń na bidon i mniejsza na portfel lub legitymację. Ten worek dobrze sprawdzi się też na zajęcia dodatkowe.

Mam nadzieję, że w tym wpisie znaleźliście funkcjonalne plecaki szkolne, które będą służyć dzieciom przez lata.

A tu łapcie wpis z sezonu 2022 na Kapcie do przedszkola i szkoły

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Nie spodziewałam się, że ten problem będzie dotyczył również mnie

Może jest to Twoja historia, a może Twojej przyjaciółki? Hektolitry wylanych łez w poduszkę, mnóstwo pieniędzy wydanych na wizyty lekarskie i to uczucie pustki, które najbardziej dopada wieczorem.

Do podzielenia się moją historią zaprosił mnie Inofem, który codziennie wspiera kobiety w walce o zdrowie i marzenia

Zawsze chciałam mieć dwoje dzieci. To był mój plan na przyszłość: skończyć studia, znaleźć ciekawą pracę, spotkać kogoś wyjątkowego i zostać mamą. Mamą dwójki.

Po kilku latach można powiedzieć, że wszystko w moim życiowym excelu się układało, bo już miałam męża, 1 dziecko i pracę, która dawała mi mnóstwo satysfakcji.

Wszystko według mojej życiowej checklisty

Zostało tylko jedno do spełnienia i wydawało mi się to tak OCZYWISTE – moje dziecko będzie miało rodzeństwo. Jestem jedynaczką i to marzenie było jednym z głównych w moim życiu.

Pewnego dnia rano mocno mnie zemdliło i od razu poczułam ten przyjemny ucisk w żołądku, że to NA PEWNO to. Wszystko układa się po mojej myśli, a ja jestem w drugiej ciąży. Pobiegłam podekscytowana do apteki po test i oczywiście wymalowały się piękne dwie kreski. Czułam ogromną radość, a jednocześnie wiedziałam, że tak właśnie miało być.

Mój plan idzie znakomicie. Oczywiście, szybko na kalkulatorze ciążowym szybko wyliczyłam datę porodu, różnicę wieku między dziećmi i wszystko układało się tak idealnie.

ZA IDEALNIE.

Jeden dzień przed usg genetycznym poczułam lekki ból brzucha, poszłam do toalety i zobaczyłam lekkie różowe plamienie. Zrobiło mi się gorąco, słabo, a kropelki zimnego potu spłynęły po mojej skroni. Szybko pojechałam do szpitala, siedziałam kilka godzin wśród ciężarnych kobiet głaszczących swoje brzuchy, a dźwięk KTG dudnił mi w głowie.

W końcu weszłam do gabinetu. Położyłam się i usłyszałam słowa, które przez kolejne 2 lata śniły mi się po nocach:

“Przykro mi, ale serduszko przestało bić w 8 tygodniu”

Jak to??? Przecież wszystkie badania były idealne, dbałam o siebie, nie piłam nawet kawy i masakrycznie bolała mnie głowa. Nie brałam leków przeciwbólowych, bo przecież to może zaszkodzić! A może to przeziębienie, które miałam? TO JEST NIEMOŻLIWE!

Kolejne dni pamiętam jak przez mgłę.

Cały czas zadawałam sobie pytanie: dlaczego ja? Co się stało, przecież wszystko było w porządku.

Smutek został ze mną i dopadał w dziwnych sytuacjach. Patrzyłam z nienawiścią na kobiety w ciąży. Czułam się odarta z marzenia, które żyło w mojej głowie.

Kilka miesięcy później poczułam, że jestem gotowa znów spróbować. Lekarze mi powtarzali, że to się zdarza 1 raz na 6 ciąż. “Proszę się nie przyjmować, brać kwas foliowy i tyle”.

Z ogromną ostrożnością i z tłumionym entuzjazmem podeszłam do pozytywnego testu zrobionego tuż przed Wigilią. Nie było tej radości, ekscytacji, tylko strach. Już wtedy czułam, że coś jest nie tak, bo nie miałam żadnych typowych objawów ciążowych, a betaHCG rosła bardzo powoli. Moje obawy potwierdziły się na chwilę przed wyjazdem na święta.

“Nie bije serce, poronienie zatrzymane”

Wtedy już nie płakałam, patrzyłam pustym wzrokiem w ścianę.

I chociaż lekarz mówił “To się zdarza”. To ja wiedziałam, że dwie straty z rzędu nie mogą być przypadkowe. Całe święta leżałam w łóżku i czytałam fora internetowe. Szukałam kobiet takich jak ja, które chcą spełnić swoje marzenie, a coś stoi na przeszkodzie. Dość szybko trafiłam na termin “poronienia nawykowe” (czyli powtarzające się) i “niepłodność wtórna” (czyli niemożność powtórnego zajścia w ciążę).

Oba terminy mnie dotyczyły, bo pierwszą ciążę miałam totalnie bezproblemową, a później wystąpiły komplikacje. Musiałam tylko znaleźć przyczynę, co się zmieniło i uniemożliwia donoszenie ciąży.

Znalazłam lekarza, który powiedział żeby nie czekać do 3 poronienia tylko już zacząć działać. Dostałam długą listę badań do wykonania. Zrobiłam je bardzo szybko, bo czułam, że zadaniowe podejście służy mojemu zdrowi psychicznemu i co najważniejsze – DAJE NADZIEJĘ.

Z plikiem wyników stawiłam się u lekarza – diagnoza była bardzo prosta: Insulinooporność i PCOS, czyli zespół policystycznych jajników. Jak się okazuje, w moim przypadku spowodowały one obniżenie jakości komórek jajowych i dlatego tak trudno było mi utrzymać ciąże.

Wszystko złożyło się całość – po pierwszej ciąży zostało mi 10 dodatkowych kilogramów, których w żaden sposób nie mogłam zrzucić. Ciągle chciało mi się spać, miałam otyłość brzuszną i trudności z koncentracją. Wydawało mi się, że tak się czują wszystkie mamy, a nie, że jest to insulinooporność.

Z gabinetu wyszłam z całą listą zaleceń i receptą na leki.

Wyszłam też z nadzieją, że się uda.

Jaki był plan?

  • poprawa gospodarki cukrowej i insulinowej (dieta o niskim Indeksie glikemicznym, ruch o średniej intensywności –> cel: zrzucenie 10 kilogramów i polepszenie wyników)
  • lek na insulinooporność: metformina
  • poprawa równowagi hormonalnej – lekarz polecił mi Inofem, czyli suplement diety z mio-inozytolem i kwasem foliowym

Tak jak dwie pierwsze punkty wydawały mi się dość jasne, to po wyjściu z gabinetu szukałam więcej informacji o inozytolu. Jak się okazało inozytol jest ważnym składnikiem środowiska pęcherzykowego i badania naukowe potwierdzają, że jego wyższy poziom w płynie pęcherzykowym poprawia jakość komórek jajowych.

Dotarłam też do badań naukowych, które jasno pokazują, jak inozytol wpływa na poprawę wyników u osób z PCOS i insulinoopornością. Dodatkowo ten składnik pomaga uwrażliwić tkanki na działanie insuliny, a co za tym idzie pomaga walczyć z nadwagą. Oprócz tego obniża cholesterol i reguluje ciśnienie krwi.

Wszystkie badania były tak obiecujące, że od razu wprowadziłam zmiany. Zaczęłam się więcej ruszać, uczyłam się zasad diety z niskim indeksem glikemicznym, brałam metforminę i piłam sumiennie Inofem z mio-inozytolem.

Po 3 miesiącach schudłam 10 kilogramów, powtórzyłam badania i poszłam do mojego lekarza. Naprawdę nie spodziewałam się, że dokładnie 12 tygodni wystarczyło aby tak mocno poprawiły się wyniki, a ja czułam się o wiele lepiej. Pilnowałam diety i dużo się ruszałam – miałam cel i to on dodawał mi siłę w chwilach zwątpienia.

Po miesiącu od wizyty trzymałam w ręku pozytywny test ciążowy. Pamiętam to uczucie do dziś: pomieszanie ogromnej radości ze strachem, ale i nadzieją.

Mówią, że do trzech razy sztuka. W moim przypadku, gdybym sama sobie nie pomogła to wcale nie byłoby szczęśliwego zakończenia za 3 razem. A dzięki temu się udało!

Wiele kobiet nawet nie wie, że mają insulinooporność i PCOS. Dlatego tak ważne jest mówienie i pisanie na ten temat. Warto mieć tego świadomość i badać się. Bo jedno i drugie utrudnia zajście i donoszenie ciąży. A można odpowiednią dietą, aktywnością i suplementacją sobie pomóc.

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link