fbpx

3 książki, które zmieniły moje życie

Dziś będzie o książkach, które w niedalekiej przeszłości zostawiły swój  ślad. Nie są to typowe poradniki “Zrób tak, a tak absolutnie nie rób”. Są to pozycje, o których często rozmawiam ze znajomymi lub polecam je koleżankom.  

Czytając te 3 książki wyłuskałam dla siebie kilka wspaniałych rad lub zainspirowały mnie  do zmiany. Minęło kilka miesięcy, a ja wciąż odczuwam ich wpływ na mnie. W końcu udało mi się je wszystkie sprowadzić na moją półkę i dziś mogę Wam o nich napisać.

Sztuka prostoty – Dominique Loreau

DSC_8419

Inspirację do napisania tej książki autorka czerpała z kultury i tradycji Japonii. Jeden z podrozdziałów jest poświęcony sztuce feng shui – zgrabnie go ominęłam.

Jest to pierwsza książka w minimalistycznym duchu, po którą sięgnęłam. Kupiłam ją raczej z ciekawości niż wielkiej potrzeby zmiany. Autorka nazwała pewne rzeczy po imieniu i ułatwiło mi to identyfikację niektórych moich problemów.

Po tej lekturze przestałam się skupiać na rzeczach i ich kupowaniu. Zaczęłam zwracać większą uwagę na jakość rzeczy, które mnie otaczają. Wolę teraz kupić jedną, ale  porządną rzecz niż kilka gorszej jakości.

Sztuka prostoty nie tylko odnosi się do konsumpcyjnego trybu życia, ale również traktowania siebie. Nasz umysł i ciało również potrzebują “mniej”. Mniej kosmetyków, więcej naturalnych zabiegów i kontaktu ze świeżym powietrzem.

Niesamowite wrażenie zrobił na mnie rozdział o jedzeniu. O jedzeniu mniejszej ilości, ale lepszej jakości. Prostota posiłków i miejsce ich spożywania mają na nas ogromny wpływ.

Ogólnie, czytając tę książkę miałam wrażenie, że działa jak balsam na moją duszę. To był dobry krok w stronę spojrzenia w głąb siebie.

Jest tylko jeden zarzut, który chciałabym tutaj zaznaczyć. W niektórych podrozdziałach autorka stylizuje się na osobę bardzo sztywno trzymającą się swoich zasad. Przez to książka momentami jest za bardzo przerysowana.

Poniżej kilka cytatów, które zaznaczyłam sobie podczas czytania:

Prostota uwalnia od uprzedzeń, ograniczeń oraz obciążeń, które nas rozpraszają i stresują. Przynosi rozwiązanie wielu problemów.

Ludzie konsumują, nabywają, gromadzą, kolekcjonują – innych ludzi, kontakty, dyplomy, tytuły, odznaczenia. Uginają się pod ciężarem swoich dóbr i zapominają, że pożądanie zmienia ich w istoty podporządkowane coraz liczniejszym pragnieniom.

Do kupienia TUTAJ

Mniej – Marta Sapała

DSC_8420

Wyobrażacie sobie żeby przez rok kupować tylko najpotrzebniejsze produkty? Jednorazowa golarka i fryzjer to niepotrzebny zbytek (a raczej nie jest niezbędny do życia). Jak żyć nie kupując? Sama nie wiedziałam, że to jest możliwe.

Autorka – Marta Sapała przeprowadziła świetny eksperyment społeczny. Kilkanaście rodzin uwolniło się od władzy portfela i przez 12 miesięcy kombinowali jaki można inaczej. Myślicie, że się nie da? Pewnie, że się da.

Losy bohaterów są tak ciekawie przedstawione, że ma się ochotę wziąć miskę popcornu, usiąść pod kocem i czytać. Akcja jest tak porywająca jak niejeden serial. Czytając ma się wrażenie, że jesteśmy obserwatorem z bardzo bliskiego otoczenia. Mało tego, razem z nimi martwimy się o te same sprawy.

Bardzo ciekawa pozycja, może nie tyle o minimaliźmie, ale o konsumpcji, a raczej antykonsumpcji.

Po książkę sięgnęłam w okolicach Świąt Bożegonarodzenia tym bardziej refleksyjnie do niej podeszłam. Autorka podpowiada kilka ciekawych rozwiązań i podaje również adresy miejsc gdzie bezgotówkowo można się wymienić na różne rzeczy lub usługi.

Po tej lekturze dopiero sobie uświadomiłam jak dużo pieniędzy wydajemy (czasami na zupełnie niepotrzebne rzeczy) i skłoniłam się ku refleksji.

Do kupienia TUTAJ

Radzka radzi: Tobie dobrze w tym!- Magdalena Kanoniak

DSC_8421

znana jako Radzka

Nie noszę rozmiaru 36, mam 160 cm wzrostu i niedoskonałości, które już teraz umiem dobrze ukryć. Na moje wcześniejsze eksperymenty z modą patrzę teraz z uśmiechem. Jak były modne rurki – nosiłam rurki, na salony weszły szerokie boyfriendy – nosiłam boyfriendy, jeszcze tylko golfu do mojej krótkiej szyi by brakowało.

Moda modą, a ja nie umiałam sobie wybrać ubrań, w których byłoby mi dobrze. Dany trend traktowałam bardzo dosłownie i często kończyło się to tragicznie.

Z pomocą przyszła mi książka Magdy. W bardzo przystępny sposób radzi co komu pasuje. Po wnikliwiej analizie doszłam do wniosku, że jestem jednak klepsydrą (zawsze miałam w tym temacie wątpliwości).

W bardzo obrazowy sposób Radzka przedstawiła wszystkie typy sylwetek, najczęstsze błędy popełniane przy doborze ubrań oraz zaproponowała fasony idealne. Ja już “moje” kroje rozpoznaje z daleka i to mi bardzo ułatwia zakupy. Wiem już czego muszę się wystrzegać, a co działa na moją korzyść.

Jeżeli również macie z tym problem polecam tę pozycję. Rozwieje wiele wątpliwości i sprawi, że znienawidzone zakupy ubraniowe będą przyjemnością.

Do kupienia TUTAJ

DSC_8422
DSC_8426
DSC_8427
DSC_8428
DSC_8429
DSC_8433
DSC_8434

W wielu prywatnych wiadomościach pytacie mnie o efekty po porządkach z Magią sprzątania.

O ile z ubraniami uporaliśmy się dość solidnie i udaje nam się trzymać porządek (do tej pory). A nawet trzymanie rzeczy pionowo w szufladach ma sens i się sprawdza.

To z innymi sferami klops. Nadal potykam się o różne rzeczy i czuję ich nadmiar. Nie wiem czy za mało rzeczy  się pozbyliśmy czy zrobiliśmy to niewłaściwie.

Komentarze

    “Sztuka prostoty” mnie zaintrygowała… Chyba zrobię sobie prezent 😉
    Po tym jak pisałaś o ‘Magii sprzątania’ to staram się ograniczyć ilość kupowanych przedmiotów, lub wymienić starsze na nowe – lepsze, jednak wciąż mam problem… z wyrzucaniem. Wiem, że coś się ewidentnie nie nadaje, a jednak to odkładam, w dodatku mój partner też mówi “zostaw, przyda się” i tak wszystko zalega. Ja wiem, że się nie przyda, że będzie leżeć po wsze czasy. Masz jakiś sposób na te sentymenty?

    Wiem! Początek jest najgorszy. Ja wyrzuciłam wszystkie swetry z domieszką wełny, bo doprowadzały mnie do szału. Było mi ich żal przez minutę. Dosłownie przez minutę. Na bok sentymenty:)

    Sztuka prostoty to dla mnie od naprawdę dłuższego czasu książka numer jeden. Teraz ma szansę ją zastąpić Biegnąca z wilkami, ale raczej w innej kategorii 😉 Polecam, jeśli nie czytałaś, również inne książki pani Loreau – zwłaszcza Sztukę umiaru, jeśli zainteresował Cię temat jedzenia mniej, ale lepiej. Generalnie zasada “Mniej znaczy więcej” towarzyszy mojemu życiu od pierwszej lektury jej książek, a minęło już dobrych kilka lat! I nie zgodzę się z “zarzutem” sztywnego trzymania się niektórych zasad, ja sobie myślę, że jeśli naprawdę wszystkie aspekty życia się już poukłada, to naprawdę bezproblemowo przychodzi przestrzeganie tych zasad, które chronią nas od ponownego wejścia w Chaos, że się tak wyrażę. W każdym razie – to temat na dłuższą dyskusję, ale cieszę się, że i do Ciebie ta książka przemówiła 🙂
    Trzeciej pozycji na liście nie znam – brzmi zachęcająco, więc postaram się ją zdobyć i przeczytać. Serdecznie pozdrawiam!

    O, ciekawa pozycja. Wpisuję na listę:)
    Wiesz, tylko jednej sfery życia u niej nie widzę. Dzieci!
    Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić:)

    Fajnie, że pokazałaś książkę Radzkiej od środka. Dzięki temu czuję się bardziej zachęcona. Dla ważna też jest szata graficzna. Czasami lubię przeglądać książki, patrząc tylko na layout i grafikę 🙂
    Co do golfu, to może dałabyś radę, gdyby był zabawny kolorystycznie? Wtedy uwagę każdy skupi na kolorach, a nie na szyi 🙂

    Szata graficzna jest naprawdę spoko. Jedyne do czego bym się przyczepiła to mało odlotowe przykłady ciuchów. Ale one są tylko po to żeby być przykładem. A z golfem to mam taki problem, że mnie dusi:) i powiększa biust o 2 rozmiary:)

    Książki wyglądają na ciekawe.
    Muszę koniecznie po nie sięgnąć bo u mnie z minimalizmem krucho. Nie wyobrażam go sobie jeśli chodzi o książki. Mamy ich mnóstwo.

    Dwóch pierwszych nie znam, jeszcze 🙂 Za to Radzka to zdecydowanie mistrzyni w swoim fachu!

    Żadnej jeszcze nie czytałam, ale znalazłam w naszej bibliotece osiedlowej i już się zapisałam w kolejkę. 🙂 I tylko tych minimalistycznych się trochę boję, bo choć bardzo mnie temat fascynuje i kusi, to każde wgłebienie się w temat (głównie w intenecie – artykuły, blogi) kończy się “odtrutką” w sklepie i zakupami. 😳

    “Sztuka prostoty” to minimalizm dla bogatych. Czytam ostatnio książki opierające się na faktach II wojny światowej. I zadaję sobie pytanie czym jest rzecz? Jest tylko rzeczą, którą mogą Ci zrabować, która może zniknąć pod gruzami domu.Próbuję sobie wyobrazić ,że mam 10 minut na spakowanie dorobku życia do jednej walizki, że opuszczam dom, nie mając nigdy do niego powrócić. Owszem,czasem cenna rzecz ratowała życie,otwierała drzwi,nie da się zaprzeczyć. Praktykuję kupowanie rzeczy niezbędnych, nie kierując się modą i nie celując w górne półki,bo jeśli stracę mój wypasiony serwis obiadowy, stłuczony przez dzieci lub w innym wypadku:) ,to szlag mnie trafi,że wydałam tyle pieniędzy= godzin mojej pracy na tą rzecz. Przywiązanie do rzeczy jest formą niewolnictwa:) i gdy 2 lata temu natrafiłam na pewien blog o dobrowolnej prostocie, w procesie dojrzewania bardziej do bycia niż posiadania, rozstałam się z ok 70% moich gratów. Żadnej rzeczy nie żałuję, ograniczenie posiadanych zasobów , zmiana stosunku do nich na stosunek obojętny i zimny niesie zmiany w myśleniu,pomaga dostrzec sedno prawdziwego życia,chociażby podatność na reklamę. Ostatnio pewna panienka wręczyła na ulicy memu 3 letniemu dziecku ulotkę reklamową, rozumiem,że zarabia na studia,ale powiedziałam ” Proszę nie dawać ulotki dziecku”… taka się zrobiłam antyreklamowa:).Ponadto w Białymstoku wisi na ścianie zewnętrznej galerii handlowej ogromna roznegliżowana baba, nie to,że jestem zazdrosna o wygląd:), ale dlaczego do diaska moje dziecko w drodze do szkoły,lub kina musi patrzeć na to. Rozpisałam się:).Pozdrawiam .

    P.S.
    Oczywiście nie miałam na myśli,że sednem życia jest podatność na reklamę:), tylko,że zmniejszając stan posiadania i stosunek do rzeczy zmienia się stosunek do świata , np. dostrzegamy bezsens, agresywność reklamy i to jak manipulowała naszym życiem “przed”:).

    Nigdy wczesniej nie dotarłam do Twoich bookbestów 🙂 ja też kocham i Loreau i “mniej”. Polecam też “Duży mały poradnik życia” Browna- to moja biblia – dam każdej z córek jak “wyjdą z domu”
    . Podejście do pieniędzy zmieniło u mnie “Jak zadbać o własne finanse”,M. Iwuć

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link