Ja na szczęście – tak jak ogólnie wieloma aspektami macierzyństwa bardzo się przejmuję – całe to porównywanie miałam głęboko w nosie i zawsze niesamowicie mnie bawiło (bo to, że każde dziecko rozwija się inaczej, uważam za naprawdę fascynujące i sama dla siebie lubię obserwować dorastanie dzieci w podobnym wieku i to, w jak różnym tempie nabywają różne umiejętności). Ze spokojem opowiadałam/opowiadam, że moje dzieci jeszcze nie korzystają z nocnika, nie przesypiają nocy, nie mają zębów, nie układają puzzli, nie potrafią jeździć na rowerze itd., a kiedy tylko ktoś zaczyna opowiadać mi o tym, że jego dziecko/wnuczek/siostrzeniec itd. umie to już od kilku miesięcy, to szczerze gratuluję i rozmowa się kończy. Autentyk, który pamiętam do dziś: Ciocia na imieninach: A Maciuś to już raczkuje? Ja: Nie. Ciocia: Ale siedzieć to już siedzi? Ja: Nie. Ciocia: (krzywo patrzy na moje “opóźnione” dziecko) A bo mój Antoś [wnuczek] to już od dawna raczkuje! Ja: A no to tylko pogratulować takiego zdolnego wnuka! Ciocia: (milczy zszokowana)
Niestety ale ciaza bardzo oslabia odpornosc ja w ciazy mialam 7antybiotykow I.niestety mysialam je przyjmowac bo kolka nerkowa czy zapalenie pluc bez antybiotyku moglyby wiecej zaszkodzic dziecku I np.wczesnym porodem. Dziecko naszczescie urodzilo sie zdrowe a czy bedzie miec si to sie okaze. Pierwsza corka ma si
Mój osobisty wniosek z powyższego wpisu jest taki: cały ciężar ewentualnych problemów i zaburzeń czyhających na dziecko spoczywa na matce – bo przecież jak nie będę stosować super wyselekcjonowanej diety i posłucham się ginekologa, który zaleci zażywanie Nospy, to narażę swojego niemowlaka na same nieszczęścia już na starcie. Rozumiem, że wpis powstał ku pokrzepieniu serc, ale u mnie zadziałał odwrotnie 🙁 PS Bynajmniej nie jest to hejt. Jestem regularną czytelniczką tego bloga i bardzo cenię treści, które są tu publikowane 🙂
To w takim razie za bardzo wzięłaś go do siebie. Wpis miał tylko pokazać, że za każdym dzieckiem stoi inna historia. O nospie napisałam, bo wiele osób o tym nie wie i łyka jak tiktaki. A dieta to taka ciekawostka.
Ja musiałam przyjmować leki podtrzymujące ciążę i nospe od połowy 6 miesiąca ciąży i nie mam tego sobie za zle bo dzięki temu dotrwalam do 36tygodnia. Moje dziecko ma problemy z napięciem mięśniowym ale wolę nie myśleć jakie miało by problemy gdyby się wtedy urodziło. Sledze Pani blog od jakiegos czasu i bardzo go cenię ale ujęła Pani niektóre kwestie w taki sposób że my matki powinnyśmy się tylko obwiniać. P.s. uważam że na dziecko też trzeba patrzeć trochę z krytycznej strony dlaczego nie siada, Nie raczkuje itp bo może się okazać że ma np jakieś problemy czy z napięciem mięśniowym, si… i im szybciej zauważymy takie rzeczy tym szybciej będziemy mogli mu pomóc
Super post! Oby wszyscy “Pytający” mieli tego świadomość. Niestety nie mają. Mnie bardziej od pytań “czy już…? denerwują stwierdzenia typu: “powinna już….. Nie znoszę szufladkowania, wrzucania wszystkich do jednego worka, oceniania, przyzwolenia na bycia po prostu sobą. Nie liczy się to co dziecko już potrafi, jakie jest, jak lubi spędzać czas, jaką ma ulubioną zabawkę czy formę aktywności. Liczy się tylko ciągłe porównywanie z rówieśnikami. Najczęściej właśnie tak samo podsumowuję rozmowę, że “każde dziecko jest inne i każde ma swój czas rozwojowy”. Podobnym tematem, który podnosi mi ciśnienie jak mało które, to temat jedzenia. Co np. je moja córka, bo inne dziecko to je wszystko. Albo że w tym wieku to powinna ju z jeść wszystko. Jeśli ktoś mi mówi, że np. roczne dziecko powinno jeść juz wszystko, to zaczyna się we mnie gotować. Ktoś nie ma pojęcia o alergiach pokarmowych, o enzymach trawiennych małego dziecka, o ciągle rozwijających się jeszcze jelitach, o szkodliwości pewnych substancji w diecie maluszka ale z uporem maniak będzie układał menu mojego dziecka. Brrrrrrr….
Masz rację, dzieci się nie porównuje, ale! Od każdego lekarza słyszałam, że córka ma czas, że przecież kiedyś usiądzie/stanie/będzie chodzić. Przez mój upór dotarłam do rehabilitantki, która stwierdziła (zgodnie z moimi przypuszczeniami), że 9-miesięczne dziecko, które tylko leży na brzuszku i macha rączkami i nóżkami w górze, nie wpisuje się niestety w normy. dzięki ciężkiej mojej (i mojej córki) pracy dziecko zaczęło raczkować mając rok, usiadło mając również rok, a zaczęło chodzić – 1,5 roku. Rozwój dziecka jest indywidualną sprawą, jednak mimo wszystko są pewne widełki umiejętności, które wynikają z praw natury i warto mieć to w głowie. Oczywiście wszystko musi się dziać naturalnie, a nie np nauka chodzenia poprzez prowadzenie dziecka “na wisielca”. Dowiedziałam się również, że problemy mojej córki były wynikiem choroby na początku ciąży, ale niestety na niektóre sprawy nie mamy wpływu… Mam jeszcze taką refleksje: zauważyłam dość spory nacisk na porody naturalne i potępianie cesarek. Rozumiem. Ale czasem niestety (albo właśnie stety) są one nieuniknione. W efekcie matki, które bardzo świadomie podchodzą do macierzyństwa później czują się winne, że popsuły swoim dzieciom start po tej stronie brzucha. Trochę absurdalne jak dla mnie… Pozdrawiam!
To,że każde dziecko jest inne to wiadomo i nie ma za bardzo nad czym dyskutować. Jednak niestety wszystko sprowadza się do tego, że wszystkiemu winna jest matka (przede wszystkim), później ojciec i ich środowisko życia. Dołujące to jest.
Witam, w jakiś sposób stres w ciąży może wpłynąć na dziecko? Niestety w 8 miesiącu ciąży miałam bardzo stresująca sytuację i syn w wyniku tego mi się obrócił w brzuchu. Szukałam informacji jak stres w ciąży może wpłynąć na dziecko, jednak wszędzie jest napisane że wpływa i że nie jest wskazany. Chciałabym uważnie obserwować syna, by niczego nie przeoczyć, jednak nie wiem na co mam zwracać uwagę 🙁
Jest jeszcze stwierdzenie “bo inne dzieci już…” i tu następuje cała latania umiejętności, których – w mniemaniu tej osoby – nie ma moje dziecko. Najgorzej jak porównuje osoba opiekująca się dziećmi i do porównania bierze dziecko urodzone na początku roku i z końca roku. To dopiero szału można dostać.
Aniu, wspaniały wpis! Osobiscie po lekturze Pippi Ponczoszanka przyjęłam następująca metodę: gdy ktos mnie pytał, czy dziecko załatwia potrzeby fizjologiczne na nocniku, mówiłam, ze tak! Oczywiscie! A jak sie rozpedzi, no nawet na trzy pod rząd! Czy juz czyta (w wieku 3-4 lat)? Tak! Oczywiscie! Dopiero co skończyło Trylogie, wlasnie zaczyna Krzyżaków :)) spi samo? No jasne! Nawet zostaje samo na noc! 🙂 ot i mialam oszołomionych ciekawskich z głowy :)))) Pozdrawiam Cie serdecznie! Ania
Ten post powinien zostac wydrukowany i rozdawany w autobusach, na przystankach, na ulicy, w sklepach, po niedzielnej mszy 🙂
Czy punkt 3 i 4 się powtarza czy mi się dwoi w oczach ? Chodzi mi o samą cyfrę, a nie cały tekst 🙂 Tekst oczywiście w punkt, mój synek jest “chwilkę ” młodszy od Julka i też pełno pytalskich. Na szczęsię się tym nie przyjmujemy. A i nie zgodzę się z niektórymi komentarzami, że tekst jest dolujący, otóż fakt, że ogromny wpływ na funkcjonowanie dziecka ma mama i tata nie jest tajemnicą. I nie należy tego traktować jako “obwinianie” rodziców. Warto jednak wiedzieć na co mamy wpływ.
Z ta nospa to prawda – mój pierwszy ginekolog ( pózniej zmienieniony – po ok. 2-3 mcach) miał obsesje na punkcie nospy – kazał ja nosić w torebce, kurtce, kosmetyczce i łykać – właśnie jak tic-taki -niestety najprawdopodobniej przez to moja córka miała obniżone napięcie do tego stopnia ze podejrzewano rdzeniowy zanik mięśni, Niestety czasu nie cofnę – na szczęście opóznienie psycho-ruchowe za nami – a córka jest w dobrej formie – daje jej czas na zdobywanie kolejnych umiejętności. Juz nie raz przekonałam sie ze fizjoterapeuci sa w stanie więcej wyłapać u dziecka niż np. pediatra (niestety większość jest niedouczona – sorry, ze uogólniam ale mieszkając w W-wie -niby stolica a o niczym to nie świadczy). Dobrze, ze rodzice sa dociekliwi, uparci, zdeterminowani i gdy zauważa niepokojące objawy nie odpuszczają :). Ps. A Twój materiał Aniu – swietnie napisane, ja nie odbieram go jako wyluzowanie w temacie rozwoju dziecka – wiemy o co chodzi i w jakich kwestiach należy odpuścić ;). Pozdrawiam!
Dzięki za komentarz! A z pediatrami to prawda – Ci bardziej odważni potrafią przyznać, że nie znają się w tej tematyce i kierują do specjalisty.