fbpx

Czy metoda M. Montessori jest dla Ciebie?

Znawcy tematu twierdzą, że metoda stworzona przez M. Montessori jest dla wszystkich dzieci.

Jednak nie jest dla wszystkich rodziców… Dlaczego?  

W tym “psychoteście” spróbuję z lekkim przymrużeniem oka przedstawić główne założenia, z którymi rodzice mogą mieć problem.

1. Zapisałaś/eś dziecko do placówki montessoriańskiej. Jednym z założeń jest stopniowa  adaptacja. Wchodzisz do sali, nauczyciel prosi żebyście nie dotykali niczego z czym pracuje dziecko. Widzisz jednak, że Twoje  dziecko nie radzi sobie z daną rzeczą. Jak się zachowujesz?

a) Odkładasz książkę, gazetę i lecisz na pomoc depcząc po drodze dywaniki innych dzieci, które pracują sumiennie na podłodze i robisz to za niego.

b) Przez całą salę krzyczysz: “Kazik, nie tam to wkładasz. Spróbuj to przełożyć. O tak, tam! Brawo!”

c) Nie robisz nic. Obserwujesz dalszy rozwój sytuacji.

2. Przekraczasz próg przedszkola. Spieszysz się do domu, bo padasz na twarz. Twoje dziecko biegnie do Ciebie po czy mówi, że właśnie rozłożyło złote koraliki (tak na pół godziny roboty). Co robisz?

a) Nie zgadasz się, prosisz o złożenie i szybko wychodzisz.

b) Próbujesz negocjować, wytaczasz nawet bardziej przekonujące argumenty (np. słodycze w domu).

c) Siedzisz i cierpliwie czekasz.

3. Twoje dziecko pracuje  z brązowymi schodami.  W pewnym momencie bierze jeden kawałek drewna, podnosi do góry i biega jak oszalałe krzycząc “To jest samolot myśliwski. Wrrrrrrrrrr.” Nauczycielka podchodzi, prosi żeby dziecko układało brązowe schody według instrukcji. Dokonuje ponownej prezentacji. Twoje dziecko nadal twierdzi, że kawałek drewna to myśliwiec. Pani prosi o odłożenie pomocy na miejsce. Obserwujesz tę sytuację zza drzwi. Co robisz?

a) Podchodzisz do nauczycielki i pytasz dlaczego zabija dziecięcą wyobraźnię

b) Nie robisz nic, po powrocie do domu szukasz w sieci odpowiedzi na to pytanie, bądź wyżalasz się na forum i pytasz co robić.

c) W pełni akceptujesz założenia pedagogiki i jej ufasz

4. Przychodzisz po dziecko i widzisz… Biegnie Kazik… Wygląda jak by grał w paintball’a. Rękawy w czerwonej farbie, na brzuchu plamy po barszczu, rajstopy mokre i tyłem na przód. Co mówisz?

a) “Matko jedyna, stówę kosztowała ta bluzka, do kosza się tylko nadaje”

b) “Dziecko jak Ty wyglądasz. Nie mogłaby Pani Cię pokarmić następnym razem?”

c) “O, widzę, że miałeś dziś ciekawy dzień. Pracowałeś w kąciku wodnym i sam nalewałeś barszcz?”

5. Jak reagujesz na informację o tym, że Twój maleńki 3-latek z grudnia będzie w grupie z 5-latkiem ze stycznia?

a) Bardzo się tym martwisz. Masz wizję, że starsze dzieci w grupie to nic dobrego.

b) Prosisz nauczycielkę żeby miała oko na Twojego malca.

c) Jesteś zadowolona/-y, że Twoje dziecko będzie miało możliwość przebywania ze starszymi dziećmi w końcu grupa rówieśnicza to sztuczne środowisko.

6. Odbierasz dziecko, wchodzisz do sali, nauczycielka siedzi i pije herbatę. Pytasz swoje dziecko czego dziś się nauczyło. Ono odpowiada, że cały dzień (od 9-17) układało czerwone belki. Co sobie myślisz?

a) “I za to płacę 1500 zł miesięcznie?”

b) “Ok, pewnie nie pamięta”. Podchodzisz do nauczycielki i pytasz z czym Kazik dziś pracował. Ona potwierdza, że cały dzień spędził na dywaniku pracując z czerwonymi belkami. Myślisz sobie, że jeżeli czegoś porządnego go w końcu nie nauczą to zmieniasz placówkę.

c) “Ok, widocznie ma teraz na to fazę”

7. Wchodzisz pierwszy raz do przedszkola Montessori. Obserwujesz półki, pomoce, zabawki. Nie ma tu designerskich zabawek (prosto z blogów;). Co myślisz?

a) “Ehhh, wprowadziliby tablicę multimedialną, a nie tylko to drewno i drewno”

b) “Ale jak to  nie ma Świnki Peppy?”

c) “Ufam, że jest miejsce naturalnie wspomagające rozwój dziecka’.

8. W sali na półce są szklane przedmioty, małe kulki, świeczka i zapałki. Już masz przed oczami swojego Kazika, który bierze te rzeczy. Co myślisz?

a) “Chyba Pani się pomyliła i postawiła te niebezpieczne rzeczy za nisko”

b) “Sprawdzę, czy nauczycielki mają kurs pierwszej pomocy”

c) “Cieszę się, że moje dziecko będzie miało możliwość pracowania z każdym materiałem”

9. Jest ziąb okrutny. Idziesz po dziecko i myślisz, że w taką pogodę to nawet psa z kulawą nogą nikt by na podwórku nie wypuścił. Przekraczasz bramę przedszkola, a dzieci bawią się na podwórku. Niektóre robią błotne kotlety, a niektóre skaczą do kałuży, a Kazik jak to Kazik zjeżdża na brzuchu po błocie z górki. Co sobie myślisz?

a) @#$&^**($$ (cenzura)

b) Liczysz do 10, wdech wydech i prosisz nauczycielkę na słówko

c) Myślisz sobie, że Kazik ma naprawdę świetną zabawę.

10. Odbierasz Kazika i nauczycielka mówi, że Kazik nie chciał dziś jeść obiadu. Był tak zajęty innymi rzeczami, że nawet nie usiadł do stołu.Co robisz?

a) Jesteś przerażona. NALEGASZ, aby Kazik teraz usiadł i zjadł swój obiad. On nie chce. Ty nadal nalegasz. W końcu mówisz, że jak nie zje to nie będzie bajki.

b) Prosisz nauczycielkę żeby następnym razem przekonała go do jedzenia. Najlepiej żeby go nakarmiła.

c) Pytasz Kazika dlaczego nie zjadł obiadu. On mówi ” Mama nie miałem casu”. Myślisz ok, w końcu nie umrze  z głodu.

No i jak wypadacie?

a tu macie wpis z perspektywy czasu i doświadczeń – Metoda Montessori – co nam się sprawdziło a co nie.

Komentarze

    Anka, ale czad 😉 rozłożył mnie punkt 9a i połowa ludzi na przystanku w godzinie szczytu słyszała mój śmiech. Mam kilka przemyśleń.
    Sama teoria pedagogiki MM podoba mi się od zawsze. Jeśli działam w duchu M. to nie zawsze robię to intuicyjnie. Jednak robię, pracując nad własnymi schematami myślowymi i tymi zachowaniami nie do końca zgodnymi z nadrzędnymi zasadami nurtu. Tego potrzebuję, tych ram i wyznaczników, by działać najpierw intuicyjnie, a potem poświęcając sekundę na skonstatowanie czy na pewno tak CHCĘ zareagować. Myślę, że za mało mam zaufania do siebie jako mamy ( jutro będę twierdzić na odwrót) i bez odniesienia do pewnych teorii bym się pogubiła. Zmierzam do tego, że robiąc test zaznaczałam w myślach to jak najprawdopodobniej bym pomyślała, powiedziała ( przewaga grupy a i b) kodując jednocześnie alternatywne rozwiązanie.

    Pytanie z innej beczki, ale w temacie. Jak to jest z pomocami. W jednym z przykładów przytaczasz sytuację zakończenia przez nauczycielkę jednej aktywności z powodu- jak rozumiem-braku zainteresowania ze strony dziecka. To dobrze czy źle? Ja tak właśnie robię, odkładam daną pomoc z zamiarem wrócenia do niej w innym momencie. Helen nie protestuje wtedy..
    A drugie pytanie…jak wygląda wybór pomocy przez dziecko w praktyce? Co robi nauczyciel kiedy dziecko ściąga kilka zabawek w jednym momencie z półek? I co kiedy dzieciaczki w wieku 1,5 roku mają zabawę najlepszą właśnie w potoczne ‘rozwalanie’ wszystkiego? Czy na to też jest czas w planie dnia czy może jakiś- magiczny lub nie- sposób na ‘dyscyplinę ( jak zastąpić to straszne słowo?)’
    Czy codziennie z Lilką robicie coś nowego? W necie jest tyle inspiracji, że w zasadzie można by mieć taki challange. Mam poczucie winy, kiedy jeden, dwa dni nie robimy nic szczególnego.

    Joanno, odpowiem na Twoje pytania po kolei.
    W podanym przeze mnie przykładzie nauczycielka kończy pracę, bo dziecko nie używa pomocy wg instrukcji. Idąc dalej, nie ma okresu sensytywnego na daną czynność. Ta metoda jest bardzo konserwatywna i nie można wprowadzać żadnych modyfikacji. Jako ciekawostkę przeklejam instrukcję rozkładania dywanika dla nauczycieli.
    Podnoszenie dywanika

    Umieść swój prawy kciuk na froncie zwiniętej maty w około 1/3 długości licząc od brzegu (lub niższej, jeśli mata jest mniejsza). Owiń cztery palce prawej ręki wokół maty tak, by znalazły się pod matą. Umieść lewy kciuk na froncie zwiniętej maty, w 1/2 odległości od prawego kciuka. Owiń cztery palce lewej dłoni wokół maty. Używając siły obu rąk unieś matę z podłogi tak, by znalazła się prostopadle do podłogi, następnie wstań. Nieś matę blisko ciała, utrzymując ją wciąż prostopadle do podłogi. Ostrożnie dojdź do określonego miejsca, sprawdzając na bieżąco i upewniając się, że przejście jest możliwe a droga dojścia czysta.

    Kładzenie dywanika na ziemi

    Schyl się i usiądź na kolanach. Umieść matę na podłodze na jednym punkcie podparcia. Punkt ten powinien znajdować się w dolnej części rozwiniętego już później dywanika oraz po przeciwnej stronie twojego ciała. Powoli obracaj dłońmi w kierunku ‘od siebie’ tak, by część dywanika była rozwinięta płasko na ziemi.

    Rozwijanie dywanika

    Połóż lewą dłoń płasko na wierzchu zwiniętej maty blisko brzegu. Połóż prawą dłoń przy prawym brzegu zwiniętej części maty w tej samej poziomej linii co lewa dłoń. Owiń cztery palce każdej dłoni palce wokół zaokrąglenia maty. Przekręcić nadgarstki dłoni w dół.
    Przesuń ręce z powrotem do góry prostując nadgarstki. Po każdorazowym rozwinięciu każdego fragmentu, połóż dłonie płasko na rozwiniętej części dywanika i przesuń je płasko by wyprostować matę. Kontynuuj te ruchy aż do całkowitego rozwinięcia maty.

    Wracając do odpowiedzi:
    Jak dziecko wybiera pomoc? Bierze i niesie na dywanik lub stolik. Czasami najpierw przygląda się innym pracującym dzieciom.

    Wbrew temu co się powszechnie sądzi w tej metodzie jest bardzo dużo dyscypliny. Jeżeli dziecko weźmie kilka pomocy na raz, które uniemożliwiają pracę razem (a są i takie) to nauczyciel prosi o wybranie jednej, z którą chce teraz pracować.
    Jeżeli dzieci tylko rozwalają to dostają lanie;) Nauczyciel prosi żeby tego nie robić. Ewentualnie prezentuje jakąś konkretną pomoc.

    Nie robimy codziennie nowych rzeczy. Tak jak Ci już pisałam są dni kiedy L. nie ma ochoty na pracę. Ma ochotę tylko na zabawę, czyli np. skakanie po łóżkach lub smarowanie się bezbarwną pomadką przez kilka godzin. Pzdr:)

    Uff, chyba jest ze mną lepiej, niż myślałam, bo przeraziła mnie tylko opcja zjeżdżania brzuchem po błocie w zimny dzień i wizja wyjścia pół godziny później, kiedy marzę, żeby już być w domu.

    Ja mam trochę obaw co do ryzyka zakrztuszenia.
    Moja Mała ma jakiś dziwny problem – raz potrafi zachłysnąć się kroplą wody, raz wypije całą szklankę bez problemu. Przy jedzeniu jest ok, chyba, że okruszek zaleci – jest żyg….
    Dlatego zapewne sprawdziłabym przeszkolenie z 1 pomocy 😉
    Ufam jej jeśli chodzi o drobne rzeczy, ale jednak to dziecko i boję się, że ciekawość ją poniesie.
    A z resztą wypadłam nieźle 😀

    Odpowiedź C zdecydowanie 🙂 U nas zdałam jeszcze jedno pytanie: Szukasz przedszkola dla dziecka i które wybierzesz (przy założeniu, ze wszystkie cieszą się dobrą opinią a) to z najniższym czesnym b) to najbliżej naszego miejsca zamieszkania c) tylko i wyłącznie Montessori nawet jeśli drogo i daleko. No i tutaj padła odpowiedz b.

    Moja pierwsza odpowiedź niestety musiałaby zabrzmieć: Nie posyłam dzieci do przedszkola Montessori, bo choćby mnie skręcało, nie mam kasy na takie czesne 😉 Life`s hard, choć chciałabym inaczej. Przedszkole waldorfskie też by kusiło, gdyby nie było 20 km stąd.

    Jedyne, co wzbudziło mój sprzeciw, to używanie zabawek niezgodnie z instrukcją (samolocik). Nie mam nic przeciwko temu, żeby dziecko używało czegoś po swojemu, ale podejrzewam, że już na to odpowiedziałaś w komentarzach, których jeszcze nie czytałam.

    Przedszkole które pracuje z użyciem m. in. metod Montessori tak, typowe Montessoriańskie nie.
    I nie dlatego, że przeraża mnie brudne, nienajedzone czy mokre dziecko.

    Też się zastanawiam dlaczego należy traktować wychowanie w duchu Montessori jako jedyne najlepsze…
    Ja opracowałam nową metodę według Pralki Frani. Nie jest najlepsza, metodycznie-padaka, ale za to bardzo innowacyjna (rzekłabym: eksperymentalna):p

    Super artykuł! Pozwólcie, że tak praktycznie zapytam, ale czy możecie polecić w Warszawie żłobek/przedszkole montessoriańskie. Będę wdzięczna.
    K.

    My dłuugo myśleliśmy nad M.M. i już prawie wszystko wątpilowości udało nam się wyjąsnić/doczytać/obgadać oprócz jednej a mianowicie – co dalej?? Ok Igi skończy przedszkole MM ale czy dziecko od małego chowane w duchu tej metody poradzi sobie np w “normalnej” podstawówce??Wiem że są i szkoły MM ale staram się przewidzieć różne scenariusze.. Jako wierna czytelniczka będę wdzięczna za odpowiedz.
    AA i jeszcze jedno nie wiem czy to nie za dużo prywaty ale czy mogłabyś polecić przedszkole MM w Warszawie lub okolicach? Pamiętam Waszą z Lilcią przykrą przygodę z jedną z placówek i choćby takie chciałabym ominąć. Pozdrawiamy Ania i Igi

    Tak, oczywiscie, ze sobie poradzi. A pewnie nawet bedzie latwiej:)
    Dzieci maja nievywala zdolnosc do przystosowania sie do nowego sridowiska. A co do drugiej czesci pytania…napisz na priv:)

    Dzięki. To że sobie poradzi to też nie mam wątpliwości bardziej martwię się o szok jakiego dozna dziecko po MM że tak powiem w 40 osobowej klasie gdzie myśli i uczy się w rytm dzwonka. Odwezwę się na priv dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link