My zawsze byliśmy aktywni, więc wakacje z hasającym trzylatkiem pomagają nam nie marnować poranków na spanie 😉 dlatego głównie wybieramy miejsca niehotelowe właśnie – blisko lasu do szukania patyków i słuchania dzięcioła, z możliwościami pożyczenia rowerów z fotelikiem i dobrze widziany jakiś akwen w okolicy. Ale plac zabaw, albo przestrzeń ogólnie do zabawy też jest super uzupełnieniem – wtedy mam książkę i siedzę na świeżym powietrzu, a młody rozbija resztki energii. 🙂 Ale z jednym dzieckiem to inna historia niż z gromadą… Łatwiej jak jest więcej rodziców niż dzieci 🙂 Z jednym mam tak samo jak Ty – wakacje ze znajomymi którzy mają dzieci to jest sztos! Dzieciaki zajmują się sobą nawzajem, a Tobie kończą się już tematy z dorosłymi, bo tyle macie okazji na rozmowy haha. 🙂 Fajny wpis.
Da się moim zdaniem. My często po prostu bierzemy elektroniczną nianie co mamy z Truelife i w drogę. Jak chcemy chwilę poleżeć to mamy zawsze podgląd, można szybko w razie w podlecieć. A na wyjsciach to dzien jak co dzien