fbpx

Czy nad Bałtykiem w sezonie da się odpocząć?

  • PODRÓŻE
  • 3  min. czytania
  •  komentarze [23]

Po naszym zeszłorocznym wyjeździe miałam wielkie wątpliwości czy jest to możliwe we wpisie Morskie opowieści. Do dziś wspominam ten wyjazd z wielkim niesmakiem.

Oczywiście, zdaję sobie  z tego sprawę, że źle wybraliśmy miejsce, bo Mielno  w sezonie nie rozpieszcza szeroko pojętą kulturą. Ale z tego co się orientuję to w innych nadmorskich kurortach jest wtedy podobnie. Tylko nie ma imprezujących do białego rana małolatów. Jednak wciąż nie wyobrażam sobie wyboru hotelu/apartamentu/domków w środku lasu.

W razie niepogody nad kapryśnym Bałtykiem chyba oszalałabym z 3-letnim dzieckiem. Asekuracyjnie wybieramy jednak większe miejscowości z infrastrukturą rozrywkową. No, ale niestety jesteśmy wtedy skazani na kicz i tłumy. Jak z tego wybrnąć?

W tym roku zaplanowaliśmy wyjazd na ostatni tydzień sierpnia.

I był to strzał w 10. A nawet w 11.

Już pierwszego dnia zaskoczyła mnie prawie pusta plaża, a był to weekend. Raz na 1,5 godziny przechodzili mobilni sprzedawcy, wymęczeni pracą przez cały sezon. Ledwo udawało im się wydusić z gardła: “Kukurydzaaaa, kradzione radia samochodowe, kolorowe digidongi…”. Zupełnie nie zwracaliśmy na nich uwagi. Parawaning był również w fazie agonalnej.

Miejsce w pierwsze linii od morza było dostępne  przez 24 h na dobę, a nie tylko o 5 rano. Mniej, wszystkiego mniej. Straganów kilka i to w wybranych miejscach. W restauracjach prawie pustki (poza absolutnie genialną Werandą w Jastarni).

Lilce również się odmieniło. Tak jak w ubiegłym roku największą atrakcją na plaży były schody i akrobacje na poręczach to teraz bawiła się kamieniami i patykami wymyślając przy tym historię rodzinnej sagi jak z Dynastii. 4 zabawki do piasku miała do dyspozycji, a kulała kamienie i układała je w drzewa genealogiczne.

W tym roku nastąpił również historyczny przełom. Lilka zanurzyła duży palec u lewej stopy w Bałtyku. Miał 6 stopni, więc ten heroiczny czyn w pełni zaspokoił jej ego.

Pogoda dopisała, jeden dzień do południa było chłodniej. A pozostałe dni wykorzystaliśmy w pełni aby uzupełnić rezerwy wit D3.

No cóż. Za rok wrócimy w tym terminie. To już pewne.

A jak Wasze nadmorskie wojaże? Udały się?

DSC_7488
DSC_7476
DSC_7548
DSC_7577
DSC_7585
DSC_7604
DSC_7608
DSC_7623

 kiecka TU

Sztyblety Mrugała TU

Komentarze

    Dlatego my nad Bałtyk jeździmy jesienią. Kombinezon przeciwdeszczowy Kapaahl oraz kalosze i nawet w listopadzie można się bawić w piachu. 😉
    Piękną koszulę ma Lila!
    I niezmiennie marzy mi się odwiedzić Łotwe. Tam podobno cały rok puste plaże. )

    A podobno jest wtedy najwiecej Jodu! O Łotwie nic nie wiem- napisz cos więcej.

    Zobaczyłam kiedys piękne zdjęcia szerokich pustych łotewskich plaż i sie zakochałam. Stwierdziłam, że muszę tam pojechać. Czekam aż Madame podrośnie, bo to jednak daleka wyprawa (samochodem).

    My od wielu lat jeździmy w pierwszej połowie czerwca, też sobie bardzo chwalę ten termin. I w tym roku nawet dało się w Bałtyku kąpać 😉

    O! To tez jest bardzo dobry pomysł. My kiedys bylismy pod koniec czerwca i tez było super. Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło zeby w tamtym roku pojechać na przełomie lipca i sierpnia.

    W Mielnie spędziłam całe wakacyjne dzieciństwo do 15- go roku życia. Potem podkusiło mnie raz jako studentkę pojechać w sezonie. Wiecej nie popełniłam tego błędu… Od czterech lat jeżdżę znów do Mielna co roku. Z dwojgiem dzieci i dwiema babciami (babcią i prababcią mojej młodzieży). Ale jeździmy na przełomie maja i czerwca. Jest fantastycznie! W tym roku był i plażing i kąpanie w morzu i spacery w pelerynach w deszczu ze skakaniem po kałużach włącznie! No i obowiązkowa kawa i coś słodkiego w polecanym przez Ciebie Stałym Lądzie 🙂 (miejsce znane od dawna, odkryte na nowo po dwóch latach remontu 😉 ).
    Jedyny minus – bardzo dużo osób starszych (w takim też ośrodku się zatrzymujemy) i bardzo trudne pytania starszaka o starość, umieranie i przemijanie…
    Mąż odkrył przede mną Świnoujscie – jego wakacyjne dzieciństwo. Uwielbiam miłością najczystszą! Miejsce na plaży przy wodzie można znaleźć nawet w sezonie! A możliwości zabawienia dzieci nawet w gorszą pogodę mnóstwo! Do tego piękna plaża! Polecam!

    A gdzie sie w Mielnie zatrzymujecie? Jakie tam były desery:) miód, malina:) my nigdy nie bylismy po tamtej stronie Pomorza. Moze warto…

    W fwp Albatros. Prawie przy wejściu głównym. Basen bez ograniczeń w cenie, dwie sale zabaw dla dzieci też w cenie (super piłeczki i biblioteka z zabawkami), trzy posiłki, możliwość wzięcia diety (zawsze biorę, bo wolę, żeby dzieci jadły pieczone/gotowane a nie smażone). Parking (niestety dodatkowo płatny) i plac zabaw. Sezon w Mielnie zaczyna się w pierwszy weekend po końcu szkoły. Najczęściej trafiamy na ten czas, kiedy wszechobecny jest dźwięk wiertarek budujących stragany 🙂 ale na promenadzie i nad samym morzem tego nie słychać 😉

    My zawsze jeździmy w ostatni tydzień sierpnia ewentualnie we wrześniu. W tym roku pierwszy raz z Kubą 🙂 Byliśmy w Łebie. Nie powiedziałabym, że było mało ludzi, raczej był ogrom w tym roku. Chociaż są miejsca na plaży, gdzie jest mniej ludzi. A jak jest chłodniej, to ludzie gdzieś po kątach chyba się chowają 🙂 Za to w Dąbkach, tam zawsze jest mało 😀 ale mnie nie przeszkadza nad morzem nic, ani ogrom, ani kicz, ani nic 🙂 najważniejsze jest oderwanie od rzeczywistości, od codziennych obowiązków. A nasz 1,5 roczny Kubuś? Szok! Woda LÓD, matce mózg zamarzał, stopy szczypały, bolały i co tylko. Właśnie, ja to co najwyżej palec dużej stopy mogę zamoczyć 😛 a dziecko po pas z ojcem w wodzie i dziki płacz jak trzeba było wyjść 😀 brrr… ale syn ratownika, więc inaczej być nie mogło 🙂 dla mnie super, najważniejsze, że Kuba szczęśliwy, tłumy i kicz straganów się nie liczy 🙂

    Aż sobie to zwizualizowałam i mnie dreszcz zimna przeszedł (nawet w ten upał). My wlansie podczas tego pobytu poznaliśmy jedno ciekawe miejsce i chyba sie tam wybierzemy za rok.

    No nasze dziecko jest ze stali 😉 najważniejsze znaleźć swoje miejsce, my lubimy za każdym razem w inne miejsce 🙂

    Mieszkałam 2 lata w Mielnie. Teraz mieszkam w mieście tuż obok Mielna. Jak mam ochotę pojechać z dzieckiem, ze znajomymi, z kimkolwiek na plażę to jadę do Mielenka. rzut beretem od Milena, a nie ma “hołoty” 😛 Miejsce przy morzu dostępne, tak jak piszesz, praktycznie zawsze, a sprzedawcy przewinął się raz na godzinę. Raz w te wakacje rozłożyliśmy (cudem) kocyk w Mielnie… wytrzymaliśmy 40 minut 😀

    No wlansie pamietam korespondencję z Toba na temat Mielna 🙂 my moze kiedys sie do Syreny przejdziemy, ale w ostatni weekend sierpnia.

    my zaplanowaliśmy wakacje życia- Kurort na Kubie, 5 gwiazdek, po prostu raj na ziemi. Dzień przed wyjazdem znalazłam u Amelki krostki. Ospa.

    My też byliśmy na koniec sierpnia, we Władysławowie. Córka (ma rok) ciągle mam uciekała do wody i bawiła się znalezionymi kapslami… Nic jej nie przeszkadzało, nawet piasek w jedzeniu. Wykorzystaliśmy każdy dzień, bo pogoda była wręcz idealna i tak jak piszesz-ludzi o niebo mniej. Póki mała nie jest związana z przedszkolem/szkołą i nie ma obowiązku wracać przed 1 września to będziemy jeździć jak najpóźniej 🙂 Jedyne co mi przeszkadza to ta chińszczyzna na straganach, po którą tak chętnie dzieci wyciągają ręce.

    Wiem, na straganach nic fajnego nie ma. Uległam Lilce i kupiłam jej portfelik z zegarkiem. Zegarek sie rozpadł tego samego dnia.

    My wróciliśmy w sobotę z Władysławowa. Mogę śmiało powiedzieć, że to był najlepszy
    tydzień w naszym życiu. Dzieciaki świetnie zniosly podróż, Szymon ma dwa latka i nie sposób go zatrzymać w miejscu ale tak zorganizowaliśmy czas trasy ,że już się nie mogę doczekać kolejnego wyjazdu. Na miejscu wynajeliśmy domek, co prawda kawałek od plaży i centrum ale za to z takim placem zabaw do dyspozycji,że nie mogli się tam nudzić. A jedynym moim zlym wspomnieniem były tony śmieci na plaży i ich bezmyślnośc.

    My mieszkamy pod samym Bałtykiem. Uwielbiamy jeździć w zasadzie wszędzie, ale przed/po sezonie. W sierpniu nad morzem byłam 2 razy. Na placu zabaw w Gdyni 1 dorosły na dwójkę dzieci to koszmar, ciężko dzieci ogarnąć w tym tłumie maluchów i starszaków. Serce drży, że nie dopilnujesz i zaginie.
    W Karwi bylismy na jedno poniedziałkowe popołudnie… Woda zimna, że szok. Ludzi tłum…
    Za to w ostatnią niedzielę w Osłoninie i Rzucewie były pustki. Wzięliśmy kocyk, owoce, przekąski i był piknik na plaży i moczenie nóg z pomostu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link