fbpx

Dlaczego boję się pisać o moich porodach?

  • CIĄŻA
  • 3  min. czytania
  •  komentarze [33]

Poród to dla wielu magiczna chwila, na wspomnienie którego robi się  w sercu ciepło i łzy napływają do oczu. Są też tacy, którzy nie chcą pamiętać – owszem to był najpiękniejszy dzień w ich życiu, ale tylko moment kiedy trzymali już swoje dzieci w ramionach. Reszta chciałaby wymazać  to wydarzenie z życiorysu i nigdy o tym sobie nie przypominać – kiedy ktoś mówi im o cudownym, wspaniałym porodzie to tylko się zamyślają i zastanawiają się dlaczego u nich tak nie było i najczęściej obwiniają siebie lub personel medyczny.

Pisałam Wam kiedyś, że jak tylko zaszłam w ciążę myślałam, że będę szukać lekarza, który wypisze mi skierowanie na cesarskie cięcie. Tak bardzo bałam się porodu naturalnego, że nie wyobrażałam sobie jak urodzę moje dziecko.

Jestem mało odporna na ból i przy najmniejszych dolegliwościach pomagam sobie środkami przeciwbólowymi. A już te towarzyszące comiesięcznym, kobiecym katorgom traktowałam zawsze jak jednostkę chorobową. Kiedy znajoma powiedziała mi, że bóle porodowe właśnie przypominają ten BÓL to pomyślałam sobie:

“Anka, no nie dasz rady, szukaj lekarza! Chociażby psychiatry, który wpisze: TOKOFOBIA”.

Mijały tygodnie, a ja miałam już zarysowany mocno brzuch. Mimo tego, że wciąż się bałam, coraz więcej czytałam o porodach różnych kobiet. Oczywiście 95% miało porody fatalne, o których nie chcą pamiętać. Ale znalazłam też kilka wypowiedzi kobiet, że było ok.

Nie było wielkiej tragedii i nawet tak bardzo nie bolało. Na tym zaczęłam się skupiać. Uważam siebie za życiową szczęściarę, więc pomyślałam, że może i mi się uda.

Od historii udanych porodów przeszłam do czytania o fizjologii.

Im bardziej oswajałam się z tematem, tym strach się zmniejszał. W pewnym momencie zaczęłam już szukać szpitala, w którym będę rodzić. Wybór padł na Żelazną. Była to bardzo przemyślana decyzja, podparta wieloma opiniami kobiet, które tam rodziły. Jest to szpital, w którym można urodzić po ludzku – z szacunkiem do mamy oraz dziecka.

Bardzo mi zależało, aby to właśnie tam przyszło na świat moje dziecko. Niestety, dowiedziałam się również, że jest bardzo oblegany i często można zostać odesłanym. Tak bardzo mi zależało, że postanowiliśmy zwiększyć swoje szanse przyjęcia, czyli: ciąża prowadzona u lekarza pracującego w tym szpitalu, szkoła rodzenia ukończona tamże oraz prywatna położna do porodu. O samej położnej napiszę oddzielny post, bo wiem, że to Was interesuje.

Od połowy ciąży byłam już przekonana, że chcę rodzić naturalnie. Jednak nie nastawiłam się tak jak większość kobiet. Powiedziałam do mojego wewnętrznego ja: “Będzie fajnie jak się uda”. Nie stawiałam sobie celu, że urodzę naturalnie i inne opcje nie wchodzą w rachubę. Nie uzależniałam również od tego mojego poczucia wartości. Jeżeli urodzę przez cesarskie cięcie to też ok.

Bardzo ciężko jest przewidzieć jak potoczy się poród naturalny.

Ma na to wpływ tak wiele czynników, że można na ten temat napisać książkę. Wg mnie trzeba mieć również dużo szczęścia, tak po prostu.

Pamiętacie o tym jak panicznie bałam się bólu porodowego? To na koniec ciąży stwierdziłam nawet, że może spróbuję bez znieczulenia. Wariatka! Chyba omamiły mnie wydzielające się już wtedy hormony i uznałam, że dam radę. Naprawdę zaczęłam wierzyć, że jakoś to dziecko urodzę.

W przygotowaniach bardzo pomogła mi położna. Zdradziła również swoją tajemną metodę, którą zastosowałam i u mnie się sprawdziła.

A teraz napiszę Wam dlaczego boję się pisać lub mówić o moich porodach…bo były cudowne. Urodziłam dwójkę dzieci bardzo szybko, bez znieczulenia. Ból był, owszem, ale przez około 20 minut. Nie wiem dlaczego. Miałam szczęście? Predyspozycje? Wspaniałą położną? Cudownego męża obok?

Owszem mam poczucie szczęścia, że dałam radę.

Ale według mnie zwyczajnie “mi się udało”, bo szereg wydarzeń był bardzo pomyślny i lepiej być nie mogło. Nie mówię głośno, jak świetne były moje porody, bo wiem, że niestety wiele kobiet nie miało tyle szczęścia. Nie chcę potęgować też poczucia winy, które niestety  mają – według mnie niesłusznie.

Tak wiele kobiet nie ma takiej możliwości jak ja, zdaję sobie z tego sprawę. Nie umiem postawić się w sytuacji innych osób, ale widzę jak bardzo jest im przykro, że z jakiegoś powodu poród nie poszedł po ich myśli.

Jest mi strasznie smutno z tego powodu, że bardzo dużo kobiet nie może urodzić po ludzku. Szkoda jest mi tych, które rodziły przez 24 h, a na koniec sytuacja była tak dramatyczna, że wszyscy z pośpiechem biegli na salę operacyjną.

Nie wiem co wtedy im powiedzieć. Po prostu tak się dzieje i nie można siebie obwiniać. 

Komentarze

    Może coś jest w tym wiesiolku. Ja tez rodziłam swą razy na Żelaznej ze swoją położną – 2 razy po w sumie 2 godziny w szpitalu, naturalnie i bez znieczulenia. Wiesiolek łykam chyba 3×2 tabletki dziennie 🙂 ale za drugim razem dostałam ochrzan za samowolne lykanie wiesiołka; ) z jaką położną rodziłas? Ja z Asią Szelag-Blachowicz, cudowna kobieta.

    A co to za tajemna metoda? Opisz plizzz, bo u mnie już za parę tygodni ???

    Ciężko powiedzieć czy naprawdę działa – jednak za radą mojej położnej od 37 tygodnia brałam w sporych ilościach olejek z wiesiołka w kapsułkach. Sama byłam zdziwiona, że mi poleca, ale jak sama mówi, mogą go brać również kobiety, które mają bolesne menstruacje. Duża ilość wiesiołka pomaga przy rozwieraniu szyjki. Jak chcesz to Ci wyślę dokładną rozpiskę.

    Niestety nie u wszystkich to działa. I mnie nie zadziałało (chociaż też mi położna doradziła, ale bez dokładnej rozpiski. Może brałam za mało 😉 Pewnie na powodzenie składa się mnóstwo różnych czynników. Ale próbować warto

    Jak wrócę z urlopu to sprawdzę ile dokładnie tam tego było, ale pamiętam, że w ostatnim tygodniu było nawet 9 kapsułek dziennie.
    Wiadomo, nie u wszystkich zadziała. Ale na pewno nie zaszkodzi.

    Czy olejek z wiesiołka również wywołuje poród?

    Moja położna mówiła, żeby stosować do dopiero od 37 tygodnia ciąży, więc może rzeczywiście zmiękcza szyjkę.

    Też brałam i nawet krocze masowałam, ale u mnie ni podziałało. Poród się nie zaczął, był wywoływany po 42 tygodniu, szyjka się wcześniej nie rozwarła ani nie skróciła, a na koniec musieli mnie naciąć. Ale gdybym znowu miała rodzić to olej bym łykała w nadziei na fajny poród. Mój choć umiarkowanie trudny wspominam bardzo dobrze.

    Aniu, czy mogłabyś podać tą rozpiskę, jakie ilości przyjmowałaś?

    Marzena, oto moja rozpiska od położnej.
    Od skończonego 36 tc: 2 razy dziennie po 2 tabletki Oeparolu (4 dziennie)
    Od skonczonego 37 tc do konca: 3 razy dziennie po 3 tabletki Oeparolu (9 dziennie)

    mój poród był także cudowny. Również zainwestowałam w położną i uważam to za najlepiej wydane pieniądze w życiu! I mało komu juz teraz opowiadam jak było ale wiem że nie wszystkie kobiety, które już mają dzieci chciały o tym słuchać i po prostu zazdroscily mi i niedowierzaly jednocześnie. Jednak te wspomnienia zostaną z nami na zawsze i dziękuję Bogu ze są takie piękne ? pozdrawiam

    Dziękuję za to ostatnie zdanie.
    Mój pierwszy poród trwał 16h, skończył się cesarką. Drugi naturalny (bez znieczulenia) trwał “tylko 5h” ale jego konsekwencje odczuwam do dziś i pewnie nigdy się ich nie pozbędę. Trauma tak duża, że porzuciłam marzenie o posiadaniu trzeciego dziecka, choć prawdopodobnie za trzecim razem poszłoby łatwiej. Słuchając opowieści kobiet, które urodziły w pół godziny zastanawiam się dlaczego nie ja…

    Szczesciara! Ja mojego porodu i samego pobytu w szpitalu chcialabym nie pamietac…dla mnie najwiekszym szczesciem bylo jak w koncu pojechalismy do domu.

    Aniu, a zdradzisz nam tajemną metodę swojej położnej?
    Cieszę się bardzo, że miałaś cudowne porody.
    Myślę że dzieląc się swoimi doświadczeniami możesz pomóc wielu kobietom.
    Kasia

    Kasiu, to olejek z wiesiołka w dużych ilościach. Jak tylko wrócę z wakacji to Wam napiszę dokładanie w jakich. Sama byłam zdziwiona, że mi poleca, ale jak sama mówi, mogą go brać również kobiety, które mają bolesne menstruacje. Duża ilość wiesiołka pomaga przy rozwieraniu szyjki.

    Od poczatku ciazy czytalam duzo na temat porodow majac w swiadomosci fakt ze to co teraz dzieje sie w szpitalach to jest cos mega nienaturalnego. oksytocyna znieczulenie itp. w ogole sam fakt rodzenia w szpitalu. balam sie calej tej medykalizacji. bardzo chciała m urodzic bez zniecuzlenia sn. udalo sie. niestety po drodze byla nieszczesna oxy, przez zielone wody. ale sie udalo:)

    Dobrze, ze w internecie pojawia sie głos, ze poród może być piękny. Dzięki za ten wpis. Ja rodziłam dwa razy, dwa zupełnie różne porody. Nie ma reguły. Ale z pewnością nasze pozytywne nastawienie i sprzyjające warunki, w tym opieka w szpitalu (za drugim razem tez rodziłam na Żelaznej!) mają znaczenie! Mimo bolu, długich godzin oraz różnych pechowych przypadkow po drodze wspominam ten porod bardzo dobrze.

    Ach, sto lat, sto lat, Juniorowi!

    A ja urodziłam dwójkę poprzez cc. Mam wspaniałe dzieci i jestem super mama. nie zazdroszczę nikomu super naturalnych porodów. każdy rodzi inaczej. nie ma to większego znaczenia.

    Ja tak jak Ty, im bliżej do porodu tym bardziej się nastawiałam, że będzie dobrze, dam radę, może to ja będę tą szczęściarą. Ale nie byłam (jednak wciąż mam nadzieję, że w drugiej ciąży zostanę tą szczęściarą i szybko urodzę). Też rodziłam naturalnie i bez znieczulenia (nie wiem dlaczego nie chcieli mi go dać, czy było już za późno czy zwyczajnie nie chcieli, proponowali jedynie gaz, ale raz się zaciągłam i miałam odruch wymiotny, więc podziękowałam). Rodziłam 18 godzin, bardzo wolny był postęp, ja niestety miałam niski próg bólu, bo te skurcze co to za słabiutkie lekarz uważał ja się przy nich zwijałam. Ale nie to było najgorsze – najgorsza była samotność. Niestety mąż był za granicą i nie zdążył przyjechać, nikogo z rodziny sobie nie poprosiłam do towarzystwa – myślałam “po co mają na mnie w takim stanie patrzeć”. Nie ból, nie długi czas porodu, a samotność była najgorsza. Położna w miarę możliwości do mnie zaglądała, ale ciągle gdzieś chodziła, a ja tak bardzo chciałam zwykłego towarzystwa, byleby mi tylko ktoś od czasu do czasu podał wodę, zagadał na inny temat. Jestem pewna, że postęp byłby szybszy gdybym miała kogoś bliskiego przy sobie – byłabym psychicznie nastawiona, że w razie gdyby zaczęły się bóle parte to nie jestem sama. A tak to ciągle myślałam: “bylebym tylko nie zaczęła rodzić w tej chwili, bo nikogo nie ma w pobliżu” i pewnie psychicznie hamowałam postęp porodu. Minęło 7 miesięcy od tego dnia, do dziś go pamiętam, ale uważam, że było warto. Przy następnej ciąży będę mądrzejsza o doświadczenie i tak jak Ty od razu sobie wybiorę konkretny szpital, być może też zapiszę się do szkoły rodzenia (a co, w pierwszej ciąży nie byłam, to co mi szkodzi w drugiej), poszukam położnej, a i najważniejsze – partner obowiązkowo musi być obecny, a jak nie będzie takiej możliwości, to ktoś inny z rodziny, bylebym znów nie została sama.

    Czasami tak się układa – nie mamy na to wpływu. Ja za to bardzo się denerwowałam czy moja siostra zdąży przyjechać do Lilki kiedy zacznę rodzić. Oczywiście wszystko się dobrze ułożyło, ale kilkanaście razy dziennie układałam sobie ten scenariusz.
    Życzę Ci żeby spełniły się Twoje marzenia!

    Bałam sie porodu tak bardzo ze nie Chcialalm miec dzieci. (Efekt edukacji seksualnej z mojej podstawówki gdzie puszczono nam poród od frontu, mialalm moze 13-14 lat i to było za dużo na moja głowę). Mój maz bardzo chciał miec dzieci. Uznałam ze ok, ale urodze przez cc. Szukałam pretekstu do tego, rozmawiałam z lekarzem. Lekarz uparcie twierdził ze nie ma powodu. Umowilam położna do porodu sn i zaczęłam sie nastawiać ze to tylko kilka godzin z mojego życia i ze to minie. Pomogło, balalm sie mniej. Trafiłam na patologie ciazy, czekałam na swój poród i słuchałam innych porodów. Slyszalalm krzyków i płakałam ze ja tak nie chce. Nastał dzien porodu. Trwał on 5h i 40 min. Nie było lekko ale do przeżycia. Drugiego porodu juz sie tak nie bałam. Trwał 2h z czego bólu było 15min. Było tak dobrze zastanawiam sie czy za jakis czas nie pomyśle o trzecim dziecku.
    Straszy sie dziewczyny porodami. Czasem sadze ze kobiety chcą uchodzić za bohaterki i czesc z nich udramatycznia cała akcje. Ja opowiadam o tym ze nie było zle zeby inne dziewczyny nie płakały ze strachu tak jak ja.

    Odpowiednia edukacja, wybranie szpitala i położnej to podstawa. Bardzo współczuję kobietom, które się namęczyły, ale z drugiej strony jak słyszę od ciężarnej “jakoś to będzie” albo “nie ja pierwsza, nie ostatnia”, to nie dziwię się, że później mają traumatyczne wspomnienia. Nieustannie dziwi mnie fakt, że kobiety są w stanie wydać 3 tys. zł na super deisignerski wózek, a szkoda im połowy tej kwoty na indywidualną opiekę położnej podczas porodu.

    Ja również do 7 miesiąca bylam zdecydowana na cc. Nawet komercyjnie. Ale nastąpił przełom. Bałam się bądź co bądź operacji. Znalazłam szpital, w którym rodzi sie z poszanowaniem intymności, z szacunkiem po prostu, znalazłam położną. Skorzystałam ze znieczulenia. Porod wspominam z nostalgią i łezką w oku. P.S. Wózek kupiłam używany ? Zdecydowanie wolałam przeznaczyć te pieniądze na godny człowieka poród niż lansowanie się po ulicach z wypasionym wózkiem ?

    Zgadzam się, ja dwa razy rodziłam z położną wynajętą i wiem, że dzięki temu mam tak dobre wspomnienia.

    Wykupienie położnej nie gwarantuje przyjemnego i bezproblemowego porodu. Tak, jak pisałaś poród zależy od bardzo wielu czynników. Natomiast na pewno kobieta i jej partner będą “dopieszczeni”. Jeżeli to sprawi że będą czuli się pewniej podczas porodu, to na pewno warto.
    Natomiast zastanawia mnie etyczność położnych i szpitala. Gdy położna jest na dyżurze i przyjedzie jej pacjentka, to co z pozostałymi rodzącymi?! Na to pytanie nie odpowiedziano mi podczas szkoły rodzenia, dlatego nie wykupiłam dodatkowej usługi. Nie żałuję- dwa bezproblemowe porody sn. Pierwszy 4h, drugi 2h.

    Ja nie opłacałam ani szpitala, ani personelu. W ciąży chodziłam do super szpitala w swoim mieście i wszystko na NFZ . Opieka cudowna w trakcie, przed i po. Bardzo jestem zadowolona z wyboru placówki.

    Zdecydowanie zaliczam się do grupy tych, które chcą to wydarzenie wyprzeć z pamięci. 39 h (!) w moim przypadku zakończyło się CC.
    Ale za to życie mamy szczęśliwe 🙂

    Ja rodzilam 12 h, skończyło się i tak cesarką przy 9cm i traumą. Teraz jestem w drugiej ciąży i już od początku myśli dot. drugiego porodu nie dają mi czasem spać. Nie chcę cesarski, wiem z czym to się wiąże. Znam też bóle porodowe. Żadna opcja nie jest dla mnie lepsza. Chyba zacznę szukać w kapuście lub zawiążę komitywę z bocianami. 🙂
    Niestety nie wszędzie zzo jest w praktyce dostępne. Nawet za doplatą, o czym się boleśnie przekonałam (w polecanym i cenionym szpitalu, który się tym chwali na broszurkach wreczanych kobietom przyjmowanym na patologię). “Jak Pani sobie załatwi anestezjologa…” -usłyszałam w trakcie porodu. Jedyna dostępną opcją oprócz gazu było nacpanie się na legalu. No i już teraz w 12 tyg. myślę o tym anestezjologu (kto, skad, jak?) a nie wiem nawet czy będzie mi potrzebny… Paranoja

    Chyba najbardziej bałam się tego, o czym piszą dziewczyny powyżej – że właściwie przejdę dwie fazy porodu naturalnego, a i tak skończy się cc. Niestety u mojej przyjaciółki tak było. To trochę jakby dwa porody na raz. Współczuję bardzo.

    Obydwa porody trwały naście godzin. Przy pierwszy odliczałam minuty do cc (obyło się bez). Założenie miałam wielkie: poród naturalny, bez znieczulenia i bez oxy. Prawda jest taka, że finalnie za każdym razem bezgranicznie wierzyłam położnej. I jestem każdej z nich mega wdzięczna za przyjęcie na świat dwójki moich cudnych dzieci! Rodziłam na Inflanckiej. Pierwszy poród w czasie remontu, drugi tuż po. Porody dzięki położnym miałam cudne – pomimo znieczuleń i oxy. Późniejsza opieka – No cóż. Na szczęście przy drugim dziecku wiedziałam co i jak. Jakbym się zdecydowała na trzecie dziecko, też rodziłabym na Inflanckiej.
    Mam taką refleksję – zdecydowanie za duży nacisk jest na porody naturalne, bez wspomagania i za duże krytykowanie matek, które rodziły “przy pomocy”. Najważniejsze jest to, co jest później. Postarajmy się, aby dziecko przyszło na świat BEZPIECZNIE. Po prostu.

    Fakt! Żeby miec dobry porod trzeba mniec szczeście… trafic na odpowiedni personel, predyspozycje, ułożenie dziecka itp. Ale ja jestem zdania ze dobry poród tkwi w głowie. Nie chodziłam do zadnej szkoly rodzenia, położnych, nic nie ogladalam nie czytałam… stwierdziłam ze pojde urodzic i urodze. Podeszlam do tego w taki sposób ze to nie MOJ poród a poród MOJEGO dziecka a ja musze mu w tym pomóc. I poszło… ból jak diabli.. ale 2 porody naturalne bez znieczulenia w godzine:)

    Fajnie, że napisałaś ten post. Gdyby więcej kobiet postąpiło tak jak Ty, to w Internetach (a przecież tam najczęściej zaglądają przyszłe mamy niestety) nie było by aż tylu historii jak z horroru odnośnie porodów. Zdecydowanie brakuje historii o tym, że poród naturalny może być piękny i uskrzydlający. No ale to może ta nasza Polska mentalność. Jak przydarzyło nam się coś dobrego to lepiej o tym milczeć, po co się ‘chwalić’. Dobrze, że jednak to w sobie przezwyciężyłaś i się pochwaliłaś.

    Też mam dziwne wrażenie, że jeżeli któraś miała poród łatwy, szybki i względnie bezbolesny to gdy o nim opowiada to sie “chwali”. A gdy było okropnie to już można opowiadać do woli, ze szczegółami i jest ok. Takie straszenie może i przynosi psychiczną ulgę opowiadającej, ale już słuchające tego kobiety nastawiają sie na armagedon a nie na poród.
    Mój poród też zapowiadał sie ok bo i ułożenie dziecka odpowiednie, dobre wyniki, żadnych przeciwwskazań. A skończył sie cc w ostatniej fazie. I mimo że nie wspominam najlepiej ani porodu, ani samopoczucia po, to staram sie nie siać paniki moimi opowieściami. Pomagam się przygotować, podpowiadam co u mnie się sprawdziło, polecam położną.
    Po co dodatkowo straszyć, skoro można pomóc 🙂

    Witaj. U mnie pierwsza ciążą, pierwszy poród – czas 15 min. Ledwo do szpitala dojechałam. Bolało? Nie – moje miesiączki są bardziej bolesne niż poród, Z czego 5 zeszło mi na wejściu na fotel ginekologiczny. Naprawdę miałam szczęście ze nie urodziłam w domu i udało się dojechać do wybranego szpitala. Jestem bardzo drobna, chuda i niska – a córka urodziła się naprawdę duża. To zależy od tysiąca czynników: odporności na ból, ułożenie dziecka, twojego nastawienia, strachu, paniki, zastraszenia przez rodzinę (inne rodzące w rodzinie), niedoinformowane starsze pokolenie…tego naprawdę jest tysiące. Wiek nie ma znaczenia – budowa też.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link