Hm, mam problem z tym tekstem. Napisany jest dobrze i z początkiem się zgadzam całkowicie. Natomiast gry losowe, gdzie liczy się szczęście do mnie nie przemawiają. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że sukces wynika z czynników zewnętrznych, to nie my wygrywamy, tylko przysłowiowa “kostka”. Przy tym jednocześnie łatwo przegraną interpretować jako swoją nieudolność, bo takie mamy tendencje. Według mnie lepsze dla rozwoju osobowości dziecka byłyby gry dopasowane do jego poziomu i pozwalające mu się rozwijać. Na początku najlepsze pamięciówki, wymienione przez Ciebie memo jest super pomysłem, wszelkie wariacje na jego temat pozwalają dziecku trenować się w sztuce, nabierać pewności siebie i tego, że ma szansę wygrać jeśli się postara, kształtuje się jego motywacja wewnętrzna i poczucie, że dużo zależy od niego samego. Mogę polecić np. grę Pszczółki od firmy G3, albo serię SmartGames od Granny 🙂
Dziękuję:) Tylko w takiej sytuacji jak piszesz sprawdzi się to w grach z rówieśnikami. Jeżeli gra rodzic i dziecko to jednak jest trudno znaleźć ten sam poziom.
Bardzo trudno. Czasem lepsze są gry logiczne, kiedy maluch gra właściwie sam ze sobą 🙂 Świetny dla maluchów jest Króliczek z Granny albo Camelot Junior. Natomiast grupowo może Carcassonne Junior? Ma całkiem fajnie zbalansowaną losowość i decyzyjność gracza.
O właśnie, dlatego ja często podsuwam pomoce edukacyjne z samokontrolą;) lepiej na nich się uczy, niz w czasie gry. Gra to ma być zabawa:)
polecam gry na spostrzegawczość – graliśmy kiedyś ze znajomymi i ich dziećmi w Dobble i dzieciaki były zdecydowanie szybsze.
Gry losowe, gdzie liczy się szczęście są super. Dziecko ma okazję wygrać z rodzicami, tak naprawdę wygrać. Ale co tam z rodzicami. Moja Córka skacze ze szczęścia, kiedy wygrywa ze starszym bratem. Nie często się zdarza się być lepszą od starszego brata. Świetny tekst. Dzięki
Kurcze, dla mnie to jest mega trudne nie chwalić dzieci i nie piać z zachwytu nad ich małymi sukcesami. Z resztą jak gramy w gry to też czasami daję im wygrać żeby nie robili smutnych minek.
U nas w tym wieku dziecka królowała gra z firmy Orchard Toys “Ladybirds” – uczyła liczenia kropek na skrzydełkach biedronek, używania kostki i nabierania wprawy w ocenie ilości oczek na kostce, ale również miała element losowy. Bardzo polecam w ogóle gry tej firmy dla dzieci, mają spory wybór i jest firma, która specjalizuje się w grach dla młodszych dzieci, co jest rzadkością. Jakość jest świetna, przetrwa wiele pokoleń małych rączek. Mnie znajomi przywieźli z Irlandii pierwsze sztuki gier i puzzli, a teraz sama dokupuję dla młodszej córki, bo naprawdę większość z nich się bardzo sprawdziła i dzieci je bardzo lubiły (Post the Most, Piggy in the Middle, If You See a Crocodile, Pop to the Shops, Magic Cauldron, Bus stop itp.). Zawsze mają jakiś fajny element przyciągający dzieci, np. w grze Magic Cauldron, która uczy odejmowania i dodawania wychodząc od wyniku (czyli jest trudniej), można sprawdzić wynik pocierając element, na którym pod wpływem ciepła pokazuje się liczba.
Dla mnie to wpis bardzo na czasie 🙂 do tej pory z moim trzylatkiem graliśmy głównie w gry kooperacyjne typu W ogrodzie Haby. Jakież było moje zdziwienie gdy syn po pierwszej rozgrywce w grze w której rywalizujemy prawie się poplakal… stwierdził że gra mu się już nie podoba i nie chce w nią więcej grać. Przytulilam go i tłumaczyłam ze czasami wygrywa on, a czasami ktoś inny. Bardzo pomogło uświadomienie synkowi, ze jak on wygrywa to mu gratuluję i się cieszę ze razem spędziliśmy fajnie czas. Do gry oczywiście wróciliśmy ale widzę że przeżywanie porażki nie przychodzi mu łatwo…
Tekst w punkt i bomba. Nie chwałę pod niebiosa daje przegrywać i stoję cierpliwie z boku gdy dziecko nie dostaje jedynej łopatki w piaskownicy. Uczyłam się tego w bólach ale warto. Oprócz tego przytulam go mocno po takich lekcjach życia 🙂
Oj racja, racja. Mój mąż do tej pory nie lubi grać w gry, bo nie lubi przegrywać. 😉 Ja za to uwielbiam planszówki, więc staram się “wychować” sobie małego partnera do gier. 😉 Uwielbiamy memo, lotto i grzybobranie (mamy takie samo – jest śliczne. Długo szukałam ładnego grzybobrania z “prawdziwymi” grzybkami, a nie kartonikami, bo takie miałam w dzieciństwie, tylko u mnie grzybki były drewniane). Staramy się nie dawać córce forów, ale zauważyliśmy, że ostatnio sama próbuje oszukiwać. 😉 Ale z chwaleniem to musze się pilnować, bo oczywiście wszystko, co zrobi moje dziecko jest naj naj! 😉
Witam, czy może Pani polecić jakieś gry dla trzylatków? Szukamy inspiracji na mikołaja w przedszkolu. Cenowo mamy przedział 40-45 zł.
A ja mam przy okazji chwalenia pytanie. moja teściowa wychwala moje dziecko pod niebiosa – że jestem najpiękniejsza najzdolniejsza najładniej ubrana, ze umie umyć ręce lub ze wie w ktorej szufladzie są sztućce. Robi to w taki sposób jak bym to były zjawiska nie z tej ziemi. Mnie krew zalewa i noz mi sie w kieszeni otwiera. widzimy sie z nią 1 raz na miesiąc mniej wiecej. czy to moze zepsuc mi dziecko? czy mam jej cos powiedziec? jestem nerwowa impulsywna ale gryze sie w jezyk. czasami odpowiadam ,wszystkie 4-latki to potrafia ‘ale to nic nie daje. Złości ją to.