Uwielbiam Cię! Już wiem, dlaczego czuje pokrewieństwo dusz! Ja tez codziennie myślę o tym – 10 kg. Ale jakoś dzień cały się nie składa. Przypominam sobie codziennie wieczorem. Aaaa sory, w dzień tez czasami pamiętam – najpierw przeszukuję Allegro, bo przecież nie mam ani butów do ćwiczeń, ani legginsów takich specjalnych. Wieś wsią, ale jak mam ćwiczyć, to muszę wyglądać przecież. Nie zdążę jednak zwykle kliknąć kup teraz, bo idę zrobić 4 pranie, poskładać klocki i pokasować hejt z fejsa. Nadchodzi wieczór. Kładę się do łóżka z książką, czekoladą, odpalam instagrama i lajkuję zdjęcia fit matek, Ewy, zagryzam wafelkiem, popijam herbatą z 2 łyżkami cukru. I myślę, ale motywację dają kurcze no! Od jutra zacznę!
Się uśmiałam bo to tak jakbym o sobie czytała 😀 Wczoraj Filip zostawił na stole 2 herbatniki, ja siup je do żołądka pewna że On już po prostu nie chciał… a jaki był płacz jak się kapnął że herbatniki zniknęły !! 😀
Nooo, ja teraz ćwiczę z trenerem – zupełnie inna jakość ćwiczeń. Myślę sobie o 17: “Dobra dzisiaj odpuszczam ćwiczenia”, a tutaj o 18 dzwoni trener, każe wałkować mięśnie i ćwiczyć, a na dodatek zdać raport nazajutrz. O taka sytuacja 😀
” Ale nic straconego, może zostawi kawałek na 2 gryzki. ” – po prostu jest w Tobie i matka polka fitnesowa i matka polka ‘odkurzaczowa’ :DDD a na zumbę sama śmigałam, nie najgorszy wymysł 🙂
Ale się uśmiałam!! Też czasem czyham na resztki jakiś pyszności, których Marcelina nie dojada…skórki chleba po grzankach z serem, rozbabrana reszta budyniu waniliowego… I też mega mi to smakuje ;-)) A potem skwapliwie włączam E. Chodakowską i patrzę na te jej wyrzeźbione nogi w najmodniejszych legginsach i mam jeszcze większego powera 😉 Więc może to się jakoś równoważy, co? 😉 Całusy!
ale powiem Ci, że jednym z moich wspomnień z dzieciństwa jest właśnie to, że tata ‘wydłubywał’ nam resztki z opakowania po zjedzonym serku albo jogurcie, którymi trzeba było się z nim podzielić 😉
Powiem Ci, że zaskoczyłaś mnie tymi dresami w poście 🙂 mówię to z całą sympatią bo tu na blogu zawsze jakieś metki widoczne są na zdjęciach a nagle okazuje się, że Ty normalna dziewczyna jesteś i że masz dresy w szafie (o ich metkę nawet nie pytam!). osobiście kiedyś chodziłam na zajęcia latino solo – ni to taniec, ni aerobik i było fajnie ale potem pojawiła się zumba i wyparła wszystko inne taneczne a dla mnie zumba zbyt dynamiczna.może w Wawie znajdą się jakies tańce solo? spróbuj poszukać, pozdrawiam
Ciekawe kto nie ma dresów w szafie? Teraz mam już nawet legginsy- no name co prawda. Ja do Tańców się nie nadaje… Nawet mnie kusiło, bo prowadzi je u nas znany Żora… Ja mam coś z dyspraktyka i wyglądam dosć pokracznie podczas tańca;)
Na prawdę trafiłaś w samo sedno z tym postem!! Ja właśnie dlatego nie lubię żegnać starego i witać nowego roku…bo zawsze sobie robię listę,a potem tą listę wiadomo co trafia. Listę szlag trafia, a mnie frustracja. Choć w tym roku sobie znowu obiecałam, że popracuje nad kondycją, bo ciąża,a potem po ciązy to się kondycja przydaje…ale co z tego, ja czekolada jest taka dobra, a ja tylko kobietą w końcu jestem:)
Ja też niestety tak mam, ale kiedyś serio się wzięlam za siebie i schudlam 10 kg. To byly czasy diety dukana;)
Mnie po ciąży przeszkadzają jedynie pajączki na nogach, są coraz bardziej widoczne. Myślę, że mam to po mamie. Co do figury to odchudzają mnie nerwy. Mam tak, że raz tyję 1kg, a raz chudnę i za nic w świecie waga nie chce zejść poniżej 57kg.
Dawno nie czytałam tak prawdziwego i zabawnego teksu. W każdym akapicie znalazłam odzwierciedlenie siebie 😉 Więc nie martw się jest nas więcej 🙂
Witam, Przed chwilą trafiłam na Twój blog pierwszy raz (dzięki Makóweczkom) i z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem myślałam sobie “ja tez tak mam, dokładnie tak samo”. Też mam 2 letnie dziecko, też w styczniu skończyłam 30 i dostałam w prezencie (od najlepszej przyjaciółki z czasów studenckich) karnet do fitness klubu 😉 No i właśnie wczoraj wybrałam się na pierwsze zajęcia (po prawie 3 tygodniach zbierania się do tego) i dokładnie miałam to samo, w co się ubrać? (ja wyciągnęłam leginsy z czasów ciąży :P) jakie buty? (musiałam wziąć takie okropne stare, sciuchrane, bo nie miałam innych) i na koniec w co to zapakować? hehe, więc wyobraź sobie jak czytałam Twojego posta 🙂 Potem z ciekawości przejrzałam jeszcze kilka innych i już zalajkowałam Cie na fb 🙂 pozdrawiam 🙂
Dzięki za miłe słowa. Cieszę się, że nie tylko ja mam takie rozterki. A w co zapakowlaas? Ja od przyjaciolek na urodziny dostane wlaśnie torbę na siłownię żeby nie wyglądać jak ciul;)
hehe 🙂 no chyba muszę iść na zakupy, tylko obawiam się że jak sobie już kupie profesjonalny strój (z neonowym sportowym stanikiem), buty, torbę to po 2 tygodniach mi się odechce chodzić… Rzeczy w końcu wrzuciłam do mojej torebki (jako mama posiadam taką duużą żeby wszystko się zmieściło)
Ja jestem chuda, ale mam okropny brzuch.. Do tego jestem strasznym leniem, Ty chociaż lubisz się z Ewką, ja za Chiny nie dam rady 40 min na raz, do tego dziecko, które jak tylko zacznę ćwiczyć wchodzi na mnie lub krzyczy, że mam przestać. 3 razy byłam na siłce, ale nie potrafię się przełamać by przy wszystkich położyć się i udawać, że ćwiczę, haha, porażka 🙂
Ania,jesteś super! Uśmiałam się do łez, i dokładnie piszesz jak jest, dobrze,że nie tylko ja tak mam z dietami i ćwiczeniami 🙂
Kiedyś (jak byłam w liceum, jestem rocznik 86), też strasznie chciałam schudnąć. Ważyłam dobre 65kg, a wysoką tyczką nie jestem. Wszystko szło w biust i biodra (posiadam duży tyłek ;). Im bardziej chciałam schudnąć tym bardziej byłam większą pyzą 😉 Teraz z biegiem lat zrozumiałam, ze nic na siłę. I Tobie też tak bym radziła 🙂 Może więcej spacerów z Lilką? Przyjemne z pożytecznym zamiast zmuszać się do ćwiczeń, hmm?
I skąd ja to znam:) Niejedna kobieta ma problem żeby się porządnie zmobilizować do ćwiczeń i diety bo jak to zrobić skoro wszędzie wkoło tyle pokus się czai i jeszcze dzieci smakołyki podjadają, ech… Post rewelacyjny, pierwszy raz tu zajrzałam i na pewno z chęcią jeszcze tu wrócę:)
To samo mama. TO-SA-MO! Nawet ten tunel się zgadza. I to liczenie kalori z niedojedzonych jajek niespodzianek…
u mnie do zrzucenia przynajmniej 15 :/ no coz. przyznaje, ze nie przeszkadzaly mi te kg poki… ciazowe ubrania nie stawaly sie co raz obcislejsze 🙁 nie jesrem dobra w postanowieniach i tak sobie mysle, ze albo ten stan zaakceptuje i ustopie mezowi bysmy wybrali sie wreszcie na zakupy, by wymienic garderobe, albo naprawde wezme sie w garsc ( choc tak naprawde licze na wiosne, a wraz z nia na liczne spacery, dluzsze dni i przyplyw energii 😛 ) gdy pewnego dnia zdecydowalam sie, ze zaczynam wreszcie cwiczyc, wl dvd z Ewa Ch. moj synek chwile patrzy w ekran, podchodzi i cyk! wylacza 🙂 ok. druga proba 🙂 slysze ‘mamooo cytamy’. na co ja, ze za chwile i cyk! 🙂 znow wyl. tv 🙂 tyle pocwiczylam 😛 ale KOCHAM calym <3 nadal sie usmiecham pod nosem jak sobie przypomne 🙂 Pani Aniu. moze mi pani wierzyc albo nie. ja sadze, iz w ogole nie jest zle. w szafce slodycze z mikolajek?! :O podziwiam! u nas kilka dni nie poleza! i wcale nie przesadzam 🙂 obie z siostra tak mamy 🙂 pamietam jak mama chowala slodycze przed nami, zebysmy na raz nie zjadly, by byly w razie gosci, ale my mamy wech jak nikt 😉 a domowe wypieki mamy mmm 🙂 natomiast druga siostra nie bardzo za slodkosciami… byla 🙂 naprawde swietny tekst 😀
Świetny tekst, chociaż w sumie trochę straszny. Że tak kiepsko z motywacją u nas jeśli chodzi o odchudzanie. Ja w tym roku już parę razy się zapierałam, że nigdy więcej słodyczy, zazwyczaj po obejrzeniu w internecie zdjęć smukłych dziewcząt, ale już w drodze do kuchni docierało do mnie, że to przecież i tak photoshop i że prawdziwe kobiety tak nie wyglądają. Może jak będzie cieplej to będę więcej spacerować z młodszą i “samo się schudnie”?:) Ale na razie przy tej szarej zimie, chorych dzieciach i mężu musiałam sobie trochę poprawić humor i upiekłam ciasto. Za to z marchewką! 🙂
Przy tak motywującym mężu to wcale się nie dziwię, że ciężko zabrać się za trening 😀 Miałam podobną silną wolę na studiach: “idziesz dziś na zajęcia?” – “ok, namówiłaś mnie, chodź do galerii” 😉