fbpx

Jak pasję zamienić w biznes?

Niedługo przywita nas koniec roku. Czas spędzony z rodziną nastraja do przemyśleń, a ta magiczna cezura kiedy o północy niebo rozświetla łuna światła skłania do rachunku sumienia. Są to chwile przepełnione refleksjami o mijającym roku, a nawet latach. Wiele z nas wchodzi w Nowy rok z różnymi postanowieniami oraz marzeniami. Niektórzy nie mają potrzeby zmiany czy wywrócenia życia do góry nogami, a inni duszą się swoim dniem codziennym i mają wszystkiego serdecznie dość.

Bardzo lubię słowa Stanisławy Celińskiej:

IMG_0084

No właśnie. Zmień wszystko. Czyli co?

Dla mnie najważniejsza jest rodzina. Kiedy urodziłam Lilkę przewartościowałam wiele spraw, które do tej pory były dla mnie bardzo ważne. Zeszły na dalszy plan, a ja mogłam w pełni skupić się na nich. Kiedy Lilka miała 1,5 roku postanowiłam wrócić do pracy. Nie chciałam zapomnieć wszystkiego.

Mój zawód wymaga ode mnie ciągłej praktyki. Kiedy nie pracuję – sporo zapominam. Uznałam, że to dobry moment  by wrócić. Jednak firma zdecydowała za mnie i chcę im dziś za to podziękować. Owszem, wtedy byłam pełna żalu i czułam, że świat mi się zawalił. Nie miałam pomysłu na siebie i nie wiedziałam co dalej robić.

Chociaż mój rozsądek już zaczynał mi podpowiadać co powinnam robić w życiu. Jeżeli wróciłabym do pracy – w domu byłabym ok godziny 18. Ta myśl była nie do zniesienia. Mam widzieć moje dziecko ok 3 h dziennie? Na samą myśl łzy napływały mi do oczu. Stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko żeby móc pracować z domu. Tak żeby spędzać czas z dzieckiem, a w chwilach kiedy jest zajęta lub śpi- pracować. To było moje marzenie. Myślałam nawet o napisaniu książki. Razem z mężem usiedliśmy przy kuchennym stole z lampką wina i zrobiliśmy biznes plan.

Do tego momentu cały czas pisałam bloga Liliija.(kto pamięta?:)

Lubiłam to bardzo, ale traktowałam te zajęcie raczej jako hobby, pasję. Myślałam również, że będzie to fajna pamiątka dla nas. Czytelników było coraz więcej, a ja w wolnej chwilach pisałam coraz bardziej zaangażowane treści. W międzyczasie okazało się, że wpisy związane z moim wykształceniem cieszą się największym powodzeniem, a te “pamiętniczkowe” odwiedza tylko garstka.

Nie spodziewałam się, że inne mamy interesuje mój punkt widzenia. Wiele z Was pisało do mnie później meile, że bardzo im pomogłam. To był największy motywator. Mogłam wykorzystać moją wiedzę teoretyczną i praktyczną, którą nabyłam na wielu kursach oraz studiach. Cieszyło mnie to ogromnie, bo mogłam być na bieżąco z badaniami, nowymi trendami i lekturami. Wtedy zapaliła mi się lampka.

Tak, to będzie mój biznes

Oczywiście, znalazła się garstka osób, którym nie odpowiadają wpisy sponsorowane. Pomyślałam, że nie będę się tym przejmować, bo korzystacie z mojej wiedzy, którą zdobyłam na płatnych kursach. Jeżeli chcielibyście się dowiedzieć wielu z tych inforamcji, które zamieszczam na blogu musielibyście zapłacić sporo pieniędzy.

Nie raz dostawałam od Was nagarnia Waszych dzieci z zapytaniem czy to jest powód do niepokoju. Oczywiście nie da się zdiagnozować dziecka przez skype czy telefon, ale można napisać wskazówki co dalej robić albo czy się niepokoić. Wielu z Was pisałam nawet zalecenia do domu.

Takie cuda tylko na nebule:) Uważam, że jest to uczciwe. Korzystacie z moich pomysłów codziennie. I bardzo mnie to cieszy! W nowym roku również dam z siebie wszystko. Znów przełożę moje zakurzone książki do przeczytania “na kiedyś”. Teraz jest mój czas i ja o tym wiem. Mam zamiar wykorzystać go w całości.

Ktoś niedawno mnie zapytał, czy nie wolałbym wrócić do prowadzenia terapii.

Bardzo długo o tym myślałam. Odpowiedź brzmiała “nie”. Od  kiedy mam dziecko moje podejście zupełnie się zmieniło. Poświęcam tak dużo czasu, energii i cierpliwości Lilce, że nie byłabym w stanie podarować ich w takiej samej ilości innym pacjentom, a lubię dawać z siebie wszystko.

Czułabym się doszczętnie wyeksploatowana. Dlatego wolę działać teraz w trochę innych zakresach, ale wciąż pokrewnych. Do tego w końcu mogę wykorzystać moje pomysły. Uwielbiam tworzyć różne rzeczy tutaj na blogu. Mogę się realizować w różnych dziedzinach i to mi najbardziej odpowiada. Mogę łączyć pracę z życiem rodzinnym, a właściwie blog jest już tak wpleciony w nasz lifestyle, że nie odczuwam, że jest to praca, bo ją bardzo lubię.

IMG_0085

Prawda to.

Nie było łatwo, bo to co zazwyczaj widzicie na blogu jest efektem wielu godzin pracy. Jak powstają moje wpisy? Najczęściej mam już gotowy pomysł, który później realizuję, ale zdarzają się również sytuacje odwrotne: mam ciekawe zdjęcie i myślę o tekście do niego. Są wpisy, które rosną w mojej głowie nawet przez rok. Spisuję wszystkie pomysły, a później realizuję punkt po punkcie.

Blogowanie to jest praca, która wymaga myślenia  około 14 h na dobę. Wydaje się sporo, bo o blogu nie myślę tylko wtedy kiedy śpię. Zmywam naczynia i myślę o zdjęciach. Rozwieszam pranie i układam w głowie zdania do nowego wpisu. Prasuję, oglądam serial i myślę o nowych tematach.

Jestem szczęśliwa z tym co robię i mam nadzieję, że blog będzie szedł w dobrym kierunku.

Dlatego tak ważni jesteście dla mnie. Po każdym wpisie zaglądam, czy temat Wam się podobał. Zawsze na Facebooku rozwijam listę, kto kliknął “Lubię to” są tam Wasze imiona i nazwiska, które działają na mnie motywująco. Na blogu komentuje tylko garstka, której jestem ogromnie wdzięczna:) A reszta to tylko liczby. Na Facebooku jest inaczej, bo tam jesteście zmaterializowani.

Zastanawiam się czasami dlaczego mi się udało? Wiele osób traci chęci do blogowania po jakimś czasie. U mnie pojawił się tylko jeden kryzys, ale przetrwałam go. Pisałam mimo tego, że totalnie mi się nie chciało i miałam nawet myśli żeby blog zamknąć. Przetrwałam to i wena napłynęła ze zdwojoną siłą. Mam kilka swoich zasad, których się trzymam.

Wiem, że mogą Wam pomóc przy zakładaniu własnego biznesu.

  1. 2 lata na rozruch – jest to czas kiedy okazuje się czy biznes był warty wkładu pracy i pieniędzy czy nie. Jeżeli po 2 latach nie będziecie zarabiać – trzeba pomyśleć o innej działalności. Tak samo jest z blogowaniem.
  2. Skup się na tym w czym jesteś dobry, na tym co lubisz. Takie zaangażowanie będzie najbardziej produktywne.
  3. Znajdź niszę. Wyspecjalizowane sklepy lub blogi cieszą się w dzisiejszych czasach ogromnym powodzeniem,
  4. Social media- w dzisiejszych czasach jeżeli nie ma Cię na Facebooku lub na Instagramie nie istniejesz. Nawet moja mama, która jest po 50-tce używa ich do promocji swojego sklepu.
  5. Inwestowanie – mało który biznes będzie cieszył się powodzeniem bez wkładu własnego. Ja inwestuję w sprzęt elektroniczny: aparat, obiektywy, kamera Gopro, laptop; szkolenia i kursy; książki branżowe oraz reklama na Facebooku
  6. Praca, praca, praca. Po tym jak stwierdziłam, że blogowanie będzie moją pracą poświęciłam jej bardzo dużo. Nawet z rotawirusem pisałam wpis. Nie ma, że mi się nie chce. Przyzwyczaiłam Was do min. 3 wpisów tygodniowo i tak ma być. Czuję się w obowiązku dotrzymywać słowa.
  7. Nie przejmować się małymi porażkami. W końcowym bilansie zysków i strat na pewno będzie ich mniej.
  8. Jeżeli masz jeszcze czas i chęci zawsze możesz poszerzyć działalność na inne tematy.
  9. Słuchaj swoich klientów. To oni często dadzą Ci najlepszą wskazówkę.
  10. Wkładaj serce w to co robisz i bądź swoją marką.

Ja również mam sporo projektów, które realizuję poza blogiem.

Ale zaczęły się od mojego bloga. Na przykład w przyszłym roku zostanie wyprodukowana pomoc edukacyjna, którą stworzyłam.

Ostatnio również wykonywałam zdjęcia do bardzo fajnego sklepu. Jest to dla mnie duża nobilitacja, że komuś podoba się mój styl fotografowania. Tym bardziej, że jest to polska, mała firma, która tworzy piękne i użyteczne produkty. Jesteście ciekawi? To http://fabrykaprzescieradel.pl  Kolorowe prześcieradła, szyte w Polsce mogą być bardzo ciekawą dekoracją wnętrza.

Do  tej pory mieliśmy tylko białe, zwykłe z Ikei. A teraz przekonałam się, że prześcieradło nie musi być nudne. Fajne, wesołe wzory ożywią każde wnętrze. Wykonane ze 100% bawełny, więc dla mojej alergiczki są idealne. Zobaczcie jakie  piękne, a do tego w rozsądnej cenie- świetny pomysł na prezent last minute.

DSC_1276
DSC_1340
DSC_1397
DSC_1422

Zdjęcia zrealizowane dzięki http://muppetshop.eu

DSC_1677
DSC_1712
DSC_1771
DSC_1819

A tak wygląda backstage

DSC_1739

Komentarze

    Lubie szczere osoby,a Ty szczerze napisalas o wpisach sponsorowanych. Dokladnie cos za cos korzystamy z Twoich innych pomyslow bezplatnie a czlowiek musi z czegos zyc.

    Dziękuję za zrozumienie. Nie znalazłabym czasu na bloga jeżeli pracowałabym na etacie. A tak korzyść jest obopólna.

    Dziękuję za bardzo inspirujący wpis! Pozwala wierzyć, że marzenia się spełniają, a połączenie ciężkiej pracy i pasji to mieszanka skazana na sukces 🙂
    Ja dopiero zaczynam moją przygodę z blogsferą, choć już zdążyłam się przekonać, że to właśnie „TO” 🙂
    Tak jak i Ty, ja również wkładam w moje wpisy dużo wysiłku i całe serce. Mam nadzieję, że prędzej czy później to zaprocentuje 🙂
    Pozdrowienia!

    Dokładnie tak jest. Myślę, że od razu widać, w które zajęcia wkładamy całe swoje serce. Na pewno Twój wysiłek zaprocentuje. Jednak trzeba być bardzo wytrwałym i nie poddawać się.
    Życzę Ci powodzenia:) Oby tak dalej!

    Pisałam już kilkakrotnie, że dla mnie jesteś genialna. Uwielbiam Twoje wpisy. Są bardzo profesjonalne. Kocham Twoje zdjęcia i nie ukrywam, że często je podglądam i staram się z nich czegoś nauczyć. To fantastyczna sprawa móc łączyć pasję z zarabianiem. Powolutku zaczyna się coś dziać i u mnie 🙂 Pisz jak najczęściej, bo z niecierpliwością czekam na każdy wpis. I nie ma dla mnie znaczenia czy jest sponsorowany czy nie – bo każdy jest klasą samą w sobie.

    Baaardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Wydrukuję go sobie i powieszę na lodówce. Staram się żeby nawet wpisy sponsorowane były atrakcyjne dla czytelnika i nie była to sama prezentacja produktu.
    Tobie również życzę powodzenia. Jesteś na prostej drodze do sukcesu:)

    Bardzo często do Was zaglądam. Bardzo rzadko zostawiam po sobie pamiątkę w postaci komentarza czy lajka. A to przecież ważne (sama coś tam bloguję i wiem jak to dodaje energii). Postaram się zmienić:)

    Aniu, bardzo fajny wpis – po Twoim blogu widać, że poświęcasz mu sporo czasu i ja sama często korzystam z Twoich porad, więc zdecydowanie jestem Ci wdzięczna, że piszesz. Trzymaj tak dalej! A tak przy okazji to nie pamiętam czy napisałam to w ankiecie ale mam taki pomysł, żebyś napisała tekst w stylu “Montessori dla opornych” 🙂 Bo dużo ludzi, zwłaszcza mężczyzn ma różne negatywne stereotypy dotyczące tej metody, a nie ma żadnej wiedzy o temacie. Byłoby im co podsyłać, żeby się podszkolili.

    Asiu, dziękuję Ci! Ja również do Ciebie zaglądam od dawna i podziwiam. Znalazłaś fajną tematykę i jesteś w niej konsekwentna.
    Pomyślę o tym temacie;)

    Jestem z Tobą od początku.. no prawie. Byłaś pierwszym blogiem który zaczęłam czytac 8 marca 2013 r kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży. Zielona jak liść w temacie dzieci korpozwierz przestraszona…zakochałam się w tej Twojej Lilce od początku. I w tym co pisałaś na Liliija. Pamjetam wpis o pierwszym dniu w prscy. Tak bardzo szkoda mi bylo Lilki i jej pierwszego dnia w przedszkolu. Plakalalam. Maz się smial ze mam dwa życia. I pojawił się On mój Ignas. Od Ciebie zaczęła się historia z Montessori. Na początku nieudolna plastikowa teraz musze przyznać jestem dumną i wyedukowaną na kursach mamą Montessori. Dzięki Tobie. Uświadomiłas mnie i poprowadziłas w wielu sprawach. Nawet udało nam się poznać bałam się zagadać, popytać tylko coś wydukalam ze Cię czytam…przeżywałam to pozniej bo kurde chcialam pogadac moze przy kawie…Wrocilam do czytania. Dziś mam dwoje dzieci i wciąż wchodzę tu codziennie. Na moich oczach zmieniasz się. Poszłaś do przodu i w tzw biznes. I dobrze. Mimo że denerwują czasem wpisy sponsorowane to wiem ze tak zarabiasz i rozumiem. Czytam dalej i czytac będę. No bo przecież wciąż jesteś moją codzienna Liliija do poduszki? Ania Ignas i Nina

    Aniu! Ciebie również było bardzo miło poznać. Nawet po tych kilku słowach czułam, że nadajemy na podobnych falach. Nawet nie wiesz jakie to miłe móc przeczytać taki komentarz.Cieszę się bardzo, że aż tak wsiąkłaś w pedagogikę Montessori! Bardzo serdecznie Was pozdrawiam

    Jakbyś zaczęła robić reklamę keczupu pudliszki badz proszkowi do prania by było dziwnie. Ty reklamujesz produkty związane z tematyka bloga i to jest ok:) do tego fajne pióro, zdjecia cieszące oko i przemiła właścicielka bloga;) czego chcieć wiecej? Ja tam zawsze was czytam do kawy:)

    Dzięki Eliza! Wiesz ja bardzo selekcjonuję moich sponsorów, dlatego myślę, że jest autentyczny. Cieszę się bardzo, że do nas zaglądasz. Trochę żałuję, że Ty już przestałaś pisać. Zaglądałam do Ciebie:)
    p.s. A ketchup Pudliszek dla dzieci Lilka uwielbia;)

    Ja Was odkryłam właśnie jak było jeszcze “liliija” :).
    Od razu polubiłam i choć nie zawsze zostawię po sobie ślad to jestem tu regularnie :). Super, że tak się udało i teraz masz możliwość prowadzenia tego co lubisz na co dzień. Trzymam kciuki na kolejne lata :).

    Świetny i inspirujący tekst 🙂 Ja cały czas badam siebie, szukam pomysłów i zastanawiam się w którą stronę iść. Dzięki, że jesteś i że piszesz, że nie zrezygnowałaś!

    Warto walczyć o swoje. To zupełnie inna bajka kiedy pracuje się na własny rachunek.
    dziękuję bardzo i pozdrawiam

    Kochana! Czytam cię prawie od początku i jestem z tobą “wirtualnie zżyta” jakbym was znała wieki. Od dawna widzę jak wiele pracy i czasu wkładasz w swoje wpisy. Ciesze się, że grono czytelników się powiększa i swiją pasję zamieniłaś w sukces. W nowym roku życzę ci natchnienia i siły do dalszej pracy nadal na tak wysokim poziomie. Powodzenia!

    O jak fajnie! Cieszę się, że tak dużo osób mnie czyta od początku! Mam nadzieję, że tego entuzjazmu wystarczy mi jeszcze na długie lata:)

    zupełnie nie pamiętam jak trafiłam na Twojego bloga, pewnie jak zwykle przez przypadek;) ale widocznie tak musiało być, bo z kilku blogów, które odwiedzam, właśnie na Twoje wpisy czekam najbardziej i są dla mnie najbardziej wartościowe. Czuję w nich prawdziwą pasję i całą masę wiedzy. Pod tym względem jesteś nietypowa i dzięki Ci za to;) w sumie dzięki Tobie dowiedziałam się co to Montessori i z czym to się je, a za 2 miesiące mój Mały pójdzie do przedszkola montessori z j.angielskim. Masz w tym swój udział;) czyli co? pasja zmienia życie, a pasjonaci inspirują innych:)!oby tak dalej, rób swoje i obyś zawsze miała wenę:)

    Ale fajnie, że zostałaś na dłużej. O, czyli sporo z Was jest tutaj sympatykami Montessori:) Świetnie:)

    Pani Aniu! Prosze! niech sie pani nikim nie przejmuje! naprawde! “jeszcze sie taki nie urodzil…” 🙂
    niech pani sie spelnia 😀 robi to co kocha! co podpowiada pani serce i pasuje wlasnie pani! 😀
    ma pani mnostwo fanow 🙂
    ok. przyznam sie 🙂
    nasze dzieci sa w jednym wielu. roznica hmm 2-3 tyg 🙂
    na pani blig trafilam poltora roku temu. nigdy nie skorzystalam z pani pomyslow 😛 przepraszam. choc mnie pani baaardzo zainspirowala 😀 len patentowany 😛 zeby tez na drugie dziecko nie zwalic 😛 jakues checi sa 😛
    ale nie wazne. w kazdym badz razie wtedy to przeczytalam wsztstkie posty wstecz i od tamtej pory czytam regularnie 🙂
    dodam tez, ze regularnie czytam tylko 2 blogi 😛 inne jak sie gdzies cos trafi czy wyswietli 🙂
    Zycze powodzenia z calego serca 🙂
    Swietna robota 🙂
    3mam kciuki i zycze powodzenia 🙂
    Niech pani w siebie wieezy!! 😀

    a reklamy?! przeciez nikt nikogo nie zmusza do kupowania czy ogladania 🙂
    nie rozumiem szczerze piszac co komu one moga przeszkadzac 🙁
    chyba najczesciej zazdrosc, niestety

    Ja cię lubię 🙂 dzieki za wszystkie porady i pełnego sukcesów 2016 roku życzę!

    W dobrym momencie dla mnie powstał ten wpis. Mam chwile zwątpienia jeśli chodzi o blogowanie i zastanawiam się co dalej. Tak jak ty nie chcę wracać do pracy, by już nigdy więcej nie widzieć syna, który czeka jako ostatnie dziecko w przedszkolu, a pani niecierpliwie trzyma go za rękę i patrzy na zegarek. Nigdy więcej biegu do przedszkola i pospieszania. Dziękuję za dobre słowa. A jeśli chodzi o wpisy sponsorowane? Nie widzę w tym nic złego. Wiem ile się trzeba napracować nad każdym postem, ile czasu i energii to zajmuje. A u ciebie dochodzi jeszcze korzystanie z wiedzy, za którą ty sporo zapłaciłaś. Czytam od niedawna, ale regularnie i z uwagę. Cenię bardzo twoje wpisy 🙂

    Julia, wytrzymaj kryzys. Jak minie to mówię Ci, wena przyjdzie ze zdwojoną siłą.
    Dziękuję za miłe słowa!

    A ja zapytam może tak od czapy, ale jestem ciekawa po prostu 🙂
    Co znaczy “nebule”? 🙂

    Nebule to mgławice 🙂
    A wg. mOntessori to wrodzone zdolności do opanowania umiejętności. Gotowość do się nauczenia.

    Droga Aniu,

    bardzo ciekawy wpis i świetne zdjęcia. Czy możesz zdradzić co to jest za lampa ? ta z ptaszkami ? Jest piękna…..

    Nebule znalazłam na innym blogu. Zaciekawił mnie Twój blog do tego stopnia, że w ciagu jednego wieczoru przeczytałam wszystko! Rownież z niecierpliwoscią czekam na każdy kolejny wpis! Bardzo staram się korzystać z Twoich dzieciowych rad a przede wszystkim z prac domowych. 🙂 Gratuluje serdecznie, że udało Ci się w tak cudowny sposób połączyć pasję z pracą! Niedościgniony ideał… Czasami zostawiam swoje trzy grosze, wierzę, że nie masz tego za złe… 😉 A od czasu wpisu o naszej kawiarence osiedlowej, mam cichą nadzieję jeszcze Was tam spotkać 😉 pozdrawiam serdecznie!

    Ale mi miło! Dziękuję Ci bardzo, to znaczy, że aż tak nie zanudzam?;)
    A o której kawiarence mówisz?

    Ale Heca na Bluszczańskiej. Chodzę tam na zajęcia z Młodszą. Wcześniej chodziłam ze Starszakiem, ale teraz Starszak w przedszkolu naprzeciwko Ale Hecy 🙂

    Nie nie, absolutnie nie przynudzasz! Bardzo mnie interesuje Montessori a u Ciebie udało mi się je znaleźć w praktyce. Jeszcze raz wielkie gratulacje za bloga i ogromne podziękowania za dzielenie się wiedzą! 🙂

    Aniu,
    ja wiem, że zarabiasz na blogu i pojawiają się tu reklamy. W końcu, jak sama piszesz, to Twoja praca. Ale ja tego nie czuję. Nie czuję wciskania na siłę, nie widzę product placementów. Wszystko pasuje tu do siebie jak elementy pięknej układanki.
    Dziękuję, że jestes, że piszesz, że inspirujesz.

    P.S. Po pierwszym zdjęciu myślałam, że napiszesz, że zajęłaś się urządzniem pokoików dziecięcych. 😉
    Fabryka prześcieradeł ma uroczą metkę – urzekła mnie. 🙂
    Aniu, czy kanapa-łóżko ze zdjęcia z prześcieradłem turkusowo-rowerkowym to wasze łóżko codzienne? Jak sie na nim śpi? Mam kanapę o podobnym wyglądzie, ale bardzo niewygodną i chciałabym ją wymienić na coś bardziej wygodnego do spania… Polecasz tą Waszą?

    Nigdy u ciebie nie przeszkadzały mi wpisy sponsorowane, a czytam wiele blogów, gdzie się one pojawiają i czasami to taki chamski podryw, że aż zęby bolą. Na Nebule zawsze wiem, czego się spodziewać i ufam tym wyborom. Bardzo często kupuję coś, co wcześniej poleciłaś, bo wiem, że musiałaś spędzić dużo czasu analizując to i szukając odpowiednich rzeczy. Wydaje mi się, że na wiele spraw patrzymy podobnie, więc czytam Twojego bloga jak bloga dobrej koleżanki 🙂 czasami żałuję, że w Warszawie bywam już tylko gościem i nie mogę podążać w te same miejsca, w które ty chodzisz z Lilą. Ostatnio zabraliśmy dzieci do muzeum Tomiego Ungerera, Strasbourskiego rysownika, min. Ilustracji dla dzieci. O ile samo muzeum jest dość rozczarowujące, to zastanawiałam sie, ty zrobiłabyś tu zdjęcia i pokazała je jako super miejsce, do którego aż chce się iść. 🙂
    Mam podobną dewizę co do pracy i moim priorytetem jest bycie swoim własnym szefem, dlatego w tym roku chcę na poważnie zająć się pisaniem, bo to moja pasja. W nowym roku rusza też moja prywatna firma i będę prowadzić szkolenia dla rodziców z Polonii we Francji i Niemczech. 🙂 trzymam za nas kciuki w nowym roku. Wiem, że ani się obejrzymy, a Twoje zdjęcia dostaną jakąś nagrodę World Press Photo:-)

    Jeszcze nie znam, ale się zapoznam. 🙂 Co do spotkania – jak będę planowała Wawę, to dam znać i może akurat nam się uda!

    Dzień dobry,
    Proszę nie ustawać w trudzie tworzenia nebule! Na każdy wpis czekam i wchodzę kilka razy w ciagu dnia z nadzieją że może się pojawił 🙂 Chętnie także przegladam archiwum. I bardzo czekam na wpisy Montessoriańskie.

    Czy nie wie Pani skąd jest ta super tapeta – brzozy i wiewiórka i dzięcioł – z pierwszego zdjecia – tytułowego? Jest prześliczna a nie mogę jej jakoś znaleźć w internecie.

    Szczęśliwego Nowego Roku!

    Agnieszko, dzięki za miłe słowa! Tego będę sie trzymać w nowym roku. Zaskoczę Cię, ściana jest pomalowana ręcznie:)

    Ojej jaka szkoda! Dla mnie oczywiście, bo posiadaczka tej cudnej dekoracji ściennej jest szczesciarą 🙂

    Pozdrawiam serdecznie i życzę radosnych, ppgodnych i zdrowych! Świąt 🙂

    Jesteś jedna z najwartosciowszych blogerek jakie znam. Uwielbiam Twoje wpisy pełne tresci i SZCZERE. Robisz to co lubisz i to daje sie wyczuć. Kiedyś sledzilam blog, w ktorym blogerka postanowila wylac swoj jad na hejterow. Był tak nieprzyjemny, że odrazu odlajkowalam i przestalam zagladac. Może i bylo to szczere, ale tez negatywne. Bardzo na minus. Ty masz swoj zakres tematów, dbasz o nas wpisami 3x w tygodniu NA TEMAT. Dzięki, ze jesteś. Aha! Uwielbiam Twój styl, prosty, a zarazem wyrafinowany. Twój. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów! 🙂

    Ale komentarz! No dziękuję bardzo za tak miłe słowa. Obiecuję, że się nie zmienię i nadal będzie tak jak jest:) Pozdrawiam i ściskam

    Jak tylko będziesz miała myśl aby skończyć z blogiem to ją porzuć! Bo jesteś naprawdę inspirującą osobą. Od Ciebie pierwszy raz usłyszałam o Montessori i teraz jestem takim Montessori freakiem 😉 A to przekłada się na moją córkę i ogólnie moje podejście do macierzyństwa i radość jaką z tego czerpię. Jednak nadal podziwiam 3 wpisy w tygodniu, bo ja nie daję rady 🙂

    Nie, nie, ta wisząca, z ptaszkami wewnątrz 🙂

    Gdy już wydaje mi się, że przeczytałam wszystkie Twoje wpisy, zawsze na końcu wyskoczy mi kolejna propozycja której wcześniej nie widziałam na oczy. Post ten został opublikowany w dzień moich 29 urodzin – wtedy to dowiedziałam się, że zostanę mamą, a to już pociągnęło za sobą całą spiralę zmian w moim życiu. Za kilka dni 30 urodziny i nie mogę się nadziwić, jak bardzo inne będą. I nie chodzi tu tylko o jakiś przełom z powodu zmiany cyfry z przodu, ale o to jak bardzo zmieniły się moje priorytety w tym czasie. Post ten potraktuję jako swego rodzaju drogowskaz, choć nie odpowiada mi na pytanie co mam robić w życiu, ale uświadamia mi czego na pewno nie chcę robić 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link