fbpx

Kreatywnie? – Nie…koniecznie!

Wszędzie słyszymy: “Rozwijaj wyobraźnię dziecka, niech będzie kreatywne!”.

W dzisiejszych czasach prawie wszystkie firmy stawiają na tę umiejętność. Psychologowie twierdzą, że  można się jej nauczyć. Podstawą jej jest wyobraźnia. Rozbudowana wyobraźnia stymuluje kreatywność. Prawda!

Czy rzeczywiście jest to tak ważne u dzieci?

Będziecie zaskoczone, ale odpowiedź brzmi: “Nie!”, a wręcz może przeszkadzać… Wiem, trudno jest w to uwierzyć, ale takie są fakty. Prześledźmy w takim razie rozwój dzieci od 0 do lat 6.

Najciekawsze zabawy zawsze opierają się na realu. Rzeczywiste przedmioty wpływają  na rozwój poznawczy. Dziecko nie jest w stanie nauczyć się jakieś umiejętności jeżeli samo nie przetestuje tego na własnej skórze. Przykład: dziecko prosi  żeby pokazać jak otworzyć szufladkę po biurkiem. Tłumaczę, ono przetwarza i jeżeli nie przetestuje tego rozwiązania nie będzie potrafiło tego zrobić. Wiadomo również nie od dziś, że najszybciej dzieci uczą się angażując wiele zmysłów w tym samym czasie.

Dzieci w tym wieku nie myślą abstrakcyjnie.

Komunikaty rozumieją dosłownie. Najszybciej rozumiane są konkrety.

Jak w takim razie pobudzać twórcze myślenie? Metoda M.Montessori ma na to odpowiedź. Tylko i wyłącznie wprowadzając dziecko w świat realny. Już dwulatek jest w stanie zadawać pytania “Dlaczego?” “Jak to się robi?”. Jest ciekawe tego co widzi, tego co je otacza. Czynności życia codziennego są o wiele ciekawsze i pobudzają do myślenie. Nie znam dziecka, którego nie zainteresowałaby np. pielęgnacja kwiatów. Podlewanie, spryskiwanie, wycieranie wacikiem listek po listku jest bardzo fascynujące, a do tego pobudza myślenie.

Jednak, aby mogło samodzielnie poruszać się w otaczającym świecie musi mieć podstawy. To co jest znane i empirycznie doświadczone nigdy nie budzi strachu. Stłuczony dzbanek, rozlana woda nie budzi obaw, jeżeli dziecko wie co z tym trzeba zrobić. Negatywne doświadczenia pomagają oswoić strach. Pozwólmy dziecku zadecydować co w tej sytuacji należałoby zrobić. Dzieci nauczą się radzenia sobie tylko podczas realnych sytuacji, a nie tych wyobrażonych, hipotetycznych.

Na postawie tych bazowych doświadczeń dopiero dzieci są w stanie zrozumieć świat wyobrażony, czasem magiczny.

Ale i tak zawsze podstawą powinien być konkret. W edukacji Montessori w późniejszym wieku mogą dotknąć planet (małych modeli), pobudzając swoją wyobraźnię są w stanie zrozumieć funkcjonowanie wszechświata.

I tak zawsze najłatwiej będzie im zrozumieć opierając się na konkrecie. Cała metoda M. Montessori opiera się na realu, dzięki temu łatwiej jest dzieciom zrozumieć np. tabliczkę mnożenia czy system dziesiętny. Zwykły system edukacji właśnie “liczy” na dziecięcą wyobraźnię, przez co jest to o wiele trudniejsze

Czy zatem w dziecięcym świecie jest miejsce na baśnie, magię i zjawiska fantastyczne? M.Montessori odnosiła się do takich zjawisk z ogromną rezerwą. Umysł w tym wieku jest bardzo delikatny i to co np. w książce jest nierealne może być przyjęte przez dzieci w odmienny sposób, ponieważ nie będzie umiało tego empirycznie doświadczyć.

Na swojej drodze często spotykam dzieci zanurzone za bardzo w świecie fantastycznym. Przychodzą do przedszkola prowadzonego tą metodą i zupełnie nie potrafią się odnaleźć, bo czym dla nich jest słuchanie szumu muszli lub chodzenie po elipsie w porównaniu z Lordem Vaderem czy kucykami Pony, walkami i wybuchami? Jest zupełnie nieatrakcyjne. Układnie brązowych schodów bez efektu wybuchów i strzelania nie zaspokaja jego potrzeb.

Niestety utwierdzanie dziecka w fantastycznym świecie nie służy jego rozwojowi.

Jeżeli czytamy dzieciom bajki gdzie zwierzęta mówią, samochody mają przyjaciół, a świnki zjeżdżają na sankach  to warto ustalić razem, które elementy są wymyślone, a które nie. W przyszłości w odpowiednim momencie użyje tej wiedzy i z łatwością wykorzysta w trudnym dla niego momencie.

Kiedyś  słyszałam mądre zdanie: “Lepiej jest dziecku czytać książki niż puszczać ich ekranizacje, bo umysł dziecka tylko podczas słuchania nie wyobrazi sobie niczego, co by przerosło jego wiedzę o świecie.” Podczas oglądania filmów nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy pokazany fantastyczny stwór nie przerośnie jego wyobrażeń, co później może powodować lęki.

W takim razie na jakie książki się decydować? Na takie, które nie mają wątków fantastycznych. Najciekawsze (przynajmniej dla mojej 2-latki) są takie, gdzie bohaterami są dzieci, które mają różnego rodzaju przygody.

To moje propozycje, które się u nas sprawdziły i polecam je innym rodzicom.

Serie:

1. Wiosna, Lato, Jesień, Zima na ulicy Czereśniowej wyd. Dwie Siostry

images (1)

2. Basia i Franek wyd. Egmont lub w całości Wielka księga Basi i Franka

images (2)

3. Seria o Eli wyd. Zakamarki

images (3)-horz

4. Tosia i Tymek wyd. Egmont – obecny hit (tłumaczenie Wandy Chotomskiej)

pobrany plik (1)-horz

5. Ela i Olek wyd. Zakamarki

pobrany plik (6)-horz

6. Kotek, Piesek wyd. Zielona sowa – must have jeżeli macie  w domu zwierzęta

pobrany plik (14)-horz

7. W przedszkolu – wyd. Czarna Owieczka

440160260

8. Jabłonka Eli – wyd. Zakamarki

pobrany plik (5)

9.Lato Stiny wyd. Zakamarki

pobrany plik (11)

9. O zimie wyd. Zakamarki

pobrany plik (12)

9. W podróży czas się nie dłuży – wyd. Debit (obrazkowa)

pobrany plik (13)

10. Płaszcz Józefa wyd. Format

pobrany plik (16)

11. Fala – wyd.Mam

pobrany plik (17)

Jeżeli znacie książki, w których zwierzęta nie mówią i nie ma świata fikcyjnego proszę o wpisanie tytułu w komentarzu.

Komentarze

    Dla mnie Jabłonka Eli to mistrzostwo świata, świetna książka. Filip miał swego czasu faze na nią dlatego czytałam ją po sto razy dziennie aż sam się jej na pamięć nauczył 😀

    Ja też uważam, że Jabłonka Eli jest fenomenalna. Nie dość, że piękna to do tego mądra. Zmieniające się pory roku są doskonałym tłem. Jeżeli nie czytaliście Stiny to polecam:)

    Julki!!! U nas nadal nr 1.
    Choć już książki ledwo zipią

    Co do rozumienia dosłownego – jakoś latem mówię do L. – będziemy teraz malować czerwony samochód mazakami na kartce. Przyniósł resoraka, położył na kartce i pomalował go mazakami;]

    Muszę dopaść te Julki w końcu!
    Dobre, dokładnie tak zrobił jak prosiłaś:)

    wszystko Astrid Lindgren, 2 i pół latkowi czytam Lottę, Dzieci z ulicy Awanturników, Emila, Ja nie chcę iść spać…
    Poza tym: seria o Albercie, Binta i rodzeństwo..to tak na szybko 🙂

    Alberta czytaliśmy niedawno, też jej się podobał! A tytuły, które wymieniłaś już wpisuje w katalog naszej biblioteki:) Dzięki

    Uff, odetchnęłam z ulgą. Dzięki An. Ja zawsze uważałam, że świat jednak potrzebuje tez wielu rzemieślników, a nie tylko “kreatorów”.
    P.s. ->księżniczka: tez mam w domu lewka, piąteczka! 🙂

    Dokładnie tak. Zauważ, że ludzie rzemieślnicy często stają się kreatorami, w odwrotną stronę to nie działa.
    Pozdrowienia

    Dlaczego w odwrotną stronę to nie działa? Kreatorzy też potrafią być rzemieślnikami.

    Świetny tekst, mam nadzieje że da niektórym do myślenia 🙂 a z propozycji książek oczywiście skorzystam 🙂
    My lubimy jeszcze serie z Babo: Lalo gra na bębnie, Binta tańczy, Babo chce – polecam.

    U nas hitem są książeczki: o Kasi i Murzynku (Gałgankowy skarb), o pandzi (Co wypanda, a co nie wypanda) i o Basi (Nocnik nad nocnikami). Mamy też Falę – cudowna książka bez tekstu – za każdym razem wymyślamy inną opowieść.

    U nas seria z Albertem Albertsonem i przygody Ulfa: Jak tata się z nami bawił i Jak tata pokazał mi wszechświat. Wszystko wyd. Zakamarki. U nas czytane codziennie.

    My uwielbiamy Zakamarków Nusię i jej kolegów/koleżanki – Nusia i wilki (mimo, że wilki mówią!), Nusia się chowa, Nusia i bracia Łosie, Igor i lalki (mistrzowskie! chłopiec bierze do przedszkola swoją ulubiona lalkę barbie i przebiera się za księżniczkę), Pobawmy się, Filip i mama, która zapomniała. Przepadamy też za zupełnie abstrakcyjnym Janoshem (zbiór Panama, Wigilia misia i tygryska), polecamy Ucieszki Cieszka Z. Sveraka i cztery tomy zbiorczych wydań Poczytaj mi Mamo. Wszystkie te książki czytaliśmy z 2,5 latkiem wtedy a obecnie 5 latkiem. Zaś obecna dwulatka wielbi Kołysankę o piersiach mamy, Wielkie wydanie przygód Bolka i Lolka, Kto się schował Satoru Onishi, encyklopedię Laroussa o morzu i serię Świat w obrazkach dla dzieci 7+; Upodobała sobie Ciało i Rycerzy, a od wczoraj odkrywamy Małych Smakoszy – o jedzeniu. O, właśnie, oba dziecka lubią Świat w obrazkach – od pierwszych, małych kartonówek po te dla dzieci 7+. Znacie Grzeczną Gro Dahle? Świetna, pięciolatkowi się spodobała. Podobnie jak Moja mama jest indianką, Jak tata pokazał mi Wszechświat / Zakamarki. I cud nad cudami, choć poziom abstrakcji dąży ku nieskończoności – Gdzie jest moja siostra Svena Nordquista. Młoda odkryła ją wczoraj i nie dała odłożyć :(.
    Uff, pozdrawiam! (od dawna Was czytam choć nie komentuje)

    Dzięki za zwrócenie uwagę na “wyższość” realności nad fantazjowaniem i wyjaśnienie jak to jest z tym u Montessori, bo nie miałam jasności 🙂 Chociaż jeszcze potrzebuję się nad tym zastanowić bardziej i przyjrzeć się tematowi. Może zresztą to jest dobre kryterium wyboru książek, bo pozycji dla dzieci jest tak wiele, że ciężko się zdecydować na coś 😉 Zastanawiam się, jak pogodzić to, o czym napisałaś wyżej (bo mnie to bardzo przekonuje) z wprowadzaniem elementów fantastycznych (typu , z których nie chciałabym chyba do końca rezygnować (a Prosiaczka już czytamy) i chciałam zapytać, jak Ty to robisz (czy tyko w formie rozmowy o tym, co jest realne, a co wymyślone, czy coś jeszcze – nie wiem). Bo chyba czytacie z Lilką też książki, gdzie zwierzątka robią różne ludzkie rzeczy (np. widziałam tu Pierwsze urodziny prosiaczka, Gdzie jest moja czapeczka, Kto prowadzi).

    Seria Mądra Mysz-2 latek uwielbia, a książki są jak najbardziej realistyczne, do tego stricte związane z życiem codzienny, a i rodzice się dokształcą że resztki ze spalanych w spalarni śmieci to szlaka 😉
    Opowiadania są długie, ale nasze dziecko bardzo się na nich skupia, co wiecej potrafi już dokańczac większośc tekstu, ale to chyba naturalne jak dana ksiązeczkę na poczatku męczy kilka razy pod rząd

    Moje propozycje są raczej dla starszych dzieci, ale nie zaszkodzi ich wypisać 🙂
    “Moje szczęśliwe życie” wyd. Zakamarki
    “Lotta z ulicy Awanturników” i “Dzieci z ulicy…” nieco mniej znane powieści A. Lingren, jednak dla nas są znacznie lepsze od “Dzieci z Bullerbyn” (choć i one są – jak dla mnie – dziełem sztuki).
    “Jak mama została indianką” wyd. Zakamarki

    A cała seria o ulicy Czereśniowej i “Lato Stiny” są warte uwagi.

    A jesli Ant chce doświadczać 12 razy z rzędu wycierania rozlanej wody , ktora uprzednio rozlewa to jest ok? Pozwalać? Czy faza sensytywna?

    I ja się po części dołączam do pytania. Nie znając po części bloga skłonna byłabym pomyśleć, że Lilka żyje na innej planecie a tak nie jest. Rozumiem,że post jest o tym do czego należy dążyć, ale jak połączyć jedno z drugim. Takie gotowanie “na niby” czy inne zabawy w odgrywanie ról też opierają się na fantazji (jak większość dziecięcych zabaw). Mój mały mając niespełna 2 lata przedstawiał mi swoją koleżankę burzę , którą musieliśmy ugościć tak samo jak pełnoprawnego gościa. Tłumaczenie,że burza jest tylko zjawiskiem pogodowym na nic się zdało. Dziecko ma normalny kontakt z innymi dziećmi i mnóstwo uwagi z naszej strony. Generalnie, chyba nawet więcej fantazjuje,niż jego trzyletni kuzyn rzucający się w okopy a przy tym jest dokładny i współpracujący.

    Dokladnie jest tak jak piszesz. Dążymy do tego, żeby jak najwiecej miala kontaktu z rzeczywistoscią. I ona np. gotuje przy kuchni i nalewa kawe na niby, bo podpatrzyla to u mnie ( real). Czyli na podstawie wrazen realnych uczy sie radzic w innych sytuacjach.

    Aha! I jeszcze książka….ja tu podam klasyka, wałkowanego przez nas 1000 razy- “Lokomotywa”
    Choć rzeczona lokomotywa też została lekko spersonifikowana to według mnie w oczach dziecka nadal pozostaje po prostu pojazdem ciągnącym wagony 🙂

    Większość z tych książek też się u nas sprawdziła i sprawdza dalej. Szkoda, że teraz tak ciężko znaleźć całą serię Eli i Olka. My akurat mamy wszystkie części, ale chciałam kupić dla córki znajomych i nigdzie już nie mogłam znaleźć. Płaszcz Józefa to u nas ostatnio hit!

    Mam wrażenie, że post został napisany pod moje aktualne potrzeby 😉 szukam nowych tytułów do biblioteczki Potomka, a tu mam ich całe mnóstwo (większości nie znałam). Dziękuję 🙂 Z tego co widziałam, nie była wspomniana seria o Kajtusiu. Posiadamy książki zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców (tak wynika z informacji na okładkach). Niespelna dwuletni Syn uwielbia wszystkie.

    Lubie Twojego bloga i gdy mam jakies wątpliwości, pytania, szukam ksiażki dla dziecka czy chcę się gdzieś wybrac z córką- w pierwszej kolejności szukam u Ciebie. Jednak z tym wpisem nie do końca się zgodzę. Ja czytam córce ksiażki gdzie zwierzęta mówią, czytam jej też baśnie i nie wydaje mi się żeby miała jakieś problemy w realu. Oczywiście nie mówię jej że przyniósł ja bocian tylko że jest z brzuszka mamy, ale ksiązki takie jak np Muki przedstawiają inne kultury, mapy ( potrafi wskazać gdzie mieszka, gdzie zimno, gdzie pingwiny itd) czytam też o Miko który ma rózne problemy ( np. zgubił przytulankę, zdenerwował się na mamę,itd) Potrafi przełozyc takie sytuacje na real i widac że wyciąga wnioski. Dlaczego pozbawiać dzieci takich baśniowych wyobrażeń? Nie do końca to rozumiem. Nawet świnke Peppę jej czytam. Bajki tez ogląda. Ma 3 latka.

    Witam 🙂 jestem zagorzałą czytelniczka Twojego bloga od jakiegoś czasu ale wpis robię pierwszy. Jestem pod wrażeniem jak potrafisz zorganizować czas Lilce a już tym bardziej co ona sama robi/ chce robić 😉
    Mam takie pytanie – mój synek ma 16 mcy i lubi książki przeglądać najlepiej takie co ja uzywam na studia czy do relaksu ale jak chce poczytać bajkę to nie przejawia koncentracji ani na obrazkach i tym co czytam ale lubi ptzewracac kartki. Próbowała też usypiac przy bajce ale wtedy bardziej się rozbudzal jakby to była zabawa. I może masz pomysł jak podejść do takiego urwisa żeby chciał przeglądać z czytaniem bajki albo na dobranoc. Dodam że nie chce go zmuszać ale widzę że interesują go książki i chcialabym go usypiac czytając baje ale nie wiem czy zostawić jeszcze może bd bardziej zainteresowany?
    Pozdrawiam mama Nathanka

    Hej Sara, a moze jakaś z bardzi krótkim tekstem? Np. “Kto prowadzi?” Babaryba my zaczynaliśmy od bardzo małej ilości tekstu i stopniowo go zwiększyłam. Z czytaniem na dobranoc to u nas jest tak, że czytamy ksiazke lub dwie, a pozniej i tak gasimy światło i śpiewam kołysanki. Nie zdarzyło sie jeszcze, zeby zasnela podczas czytania. Jest tak jak piszesz, angażuje sie w to czytanie. A co czytacie teraz?

    Miodowe drzewo przygody Kubusia Puchatka Egmont, poznajemy ptaszki marka judyckiego, i z twardymi kartkami Dyzio marzyciel. Staram się bardziej z pamięci mówić jakieś wierszyki mamy tez bajki niemieckojezyczne. Chcialabym rozszerzać biblioteczkę ale nie wiem właśnie czy to ie za szybko? Chodzi do żłobka ( niestety nie z Montessori ) i trzyma się uparcie swojego cici dada i saja (czyli mama;) )

    Ciekawą opcją jest seria o Bobo – dzieci podobno ją bardzo lubią, moje dziecko chyba jest jeszcze trochę za małe – wszystko, co przedstawione w książce dotyczy rzeczy relanych (zakupy, wizyta w zoo, urodziny – scenki rodzajowe rysowane przez autora dla swojej córki). Tylko jest jeden wyjątek. Bobo i rodzice to rodzina…koszatek.

    Inna seria to książki o Bincie i jej rodzeństwie. Mamy “Binta tańczy” i planuję zakup kolejnych. Wszystko to sceny z życia – tutaj głównie o tańcu.

    PS Siedzę już kolejną godzinę i czytam bloga;)

    U nas króluje wydawnictwo Olesiejuk , np.:

    1. Co kryją okienka KONIE książka w całości o tym jak pielęgnować konie, co dzieje się w stajni, jaki jest ekwipunek i przygotowanie konia i jeźdźca. Nasza dwulatka wie co to jest i do czego służy zgrzebło 🙂

    2. Poza tym seria Świat w obrazkach. Mamy z tej serii KOSMOS, DZIECI ŚWIATA i MUZYKĘ. Czaimy się jeszcze na MAŁYCH SMAKOSZY 🙂

    3. Eva Scherbarth – Moje ZOO lub Moja duża książeczka z obrazkami ( w stylu ulicy Czereśniowej ale obecnie dostępne chyba tylko w formie używanej). Jestem zachwycona dokładnością szczegółów w malowaniu zwierząt w ZOO.

    4. I pomimo chęci zainteresowania córki realnymi historiami, na razie wygrywa… Koziołek Matołek 🙂

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link