Próbowaliśmy 2 metod: Montessori i sylabowej. Aż w końcu mąż zaczął ją uczyc swoją metodą. Namówię go żeby napisał post.
Ooo to koniecznie 🙂 właśnie my zrobiłysmy podejście do sylabowej z serią J. Cieszyńskiej “Kocham czytać” , ale kompletnie się nie sprawdziła i nawet dla mnie była za “ciężka”, mało logiczna, a i Lila co chwilę “a czemu mrówka mówi PO PO PO”, jeszcze jak były dźwiekonasladowcze to spoko, ale nawet strona graficzna średnio mi się podobała… Może zerknę jeszcze na Montessori
Ja mam dziecko w wieku Lili i też już czyta od 1.5 roku. Polecam zwykla naukę czytania że starego dobrego elementarza. Zaczęłam uczyć córkę metodą sylabową pomiewaz Ty Aniu ją zachwalalas ale jest beznadziejna. Nie szło nam. Z elementarza poszło błyskawicznie.
Wszystko zależy od dziecka i osoby, która uczy. Jak ktoś nie jest do końca przekonany to dziecko to czuje.
Byłabym ostrożna z wypowiadaniem sie, że ta metoda jest dobra a tamta zła. Są różne dzieci i różne metody działają. Ważny efekt końcowy 🙂 my zaczynaliśmy od poznania liter, potem trochę sylabowa a potem syn (5 lat) zaczął czytać krótkie wyrazy na ulicy czy w sklepie typu hit, cena itp. Gdy czytam młodszej córce to on chętnie czyta wyrażenia dzwiekonasladowcze, albo takie co zna na pamięć i też są proste, np. seria o Bincie, Lalo i Babo. Obecnie ćwiczy sobie z elementarza i idzie mu to dosyć gładko.
Istnieje podobna seria “Czytam sobie”. Moim zdaniem też jest super. PS Zdanie z początku tekstu: “Może za jakiś czas namówię Daniela, jak nauczył ją czytać.” chyba wymaga poprawki 😉
To ja tym razem napiszę za Agnieszką Stein, że do nauki czytania dobra jest każda książka, która zainteresuje dziecko. My Zo nie uczyliśmy czytać. Odkąd miała dwa lata po prostu odpowiadaliśmy na pytania co to za litera. Idąc do przedszkola znała alfabet. Mając 4 lata zaczęła sama czytać. Trochę to przedszkole Montessori, trochę nasze wspólne wieczory z książką, trochę Świerszczyki, a przede wszystkim jej potrzeba czytania samej. Teraz mając 4,5 już nie chce w przedszkolu książeczki z dwuznakami, bo czytała ze mną fragmenty Siegla czy czyta młodszemu bratu na dobranoc coś jeśli chce. Dzieci mają różne potrzeby i wystarczy za tym podążać. Niekoniecznie fiksować się, że czegoś je nauczymy.
Ja tez uwazam, ze zadna metoda nie jest ani bezwzglednie dobra, ani zla. Syn – obecnie niespelna 9 lat, czyta samodzielnie dla siebie od ok 7 roku zycia. Najpierw torturowalam go literami, sylabami, czytaniem globalnym… nic nie dzialalo. Kupilam mu Egmonta czytam sobie o starwarsach wlasnie. Plul, nie chcial, walczyl ze mna. Odpuscilam, z bolem. Az dostal, majac niespelna 6 lat, slownik Lego Star Wars. I sam zaczal skladac literki (wiecie, A-S-H-O-K-A :DDD). Nie wiem, jak on sie nauczyl czytac. Pare miesiecy pozniej zaczal czytac sobie, dla siebie – od razu cale wyrazy. Nigdy nie sylabizowal, nie dukal. Nie czytal ksiazek do nauki czytania (nie cierpial), nie lubil elemtarza – od razu wskoczyl na gleboka wode. Majac 8 lat w 5 miesiecy przeczytal samodzielnie wszystkie tomy Harrego Pottera (im grubszy, tym lepszy, hihi). Teraz jest ksiazkoholikiem, co 2 tygodnie wymieniamy w bibliotece 20 ksiazek. W miedzyczasie on tez bierze ze szkolnej… doslownie pochlania. Kazdy gatunek prozy 🙂 oraz komiksy (rowniez te inteligentne, nie tylko kaczora donalda….) Corka – lat 6, intensywna nauka literek w przedszkolu. Metody krakowskiej ja nie znosze, wiec jej nie wdrazalam. Probowalam sylabami. Od kiedy miala 2 lata katuje ja puzzlami, sekwencjami itd – pelna stymulacja lewej polkuli, plus duzo ruchu. Wydawaloby sie – czad, nie? A guzik. Wciaz nie pamieta wszystkich literek, “czyta” od niedawna literujac – od tygodnia robi to bezglosnie i mowi dopiero caly wyraz. Zawsze na propozycje “przeczytasz?” – odmawia. Wiec cos tu nie teges. Wspolczuje jej nauczycielce w szkole ktora zacznie od jesieni…. Corka jest krnabrna, stanowcza – wie, czego chce ale nie bardzo umie zaczekac z realizacja na “wlasciwy” moment. Natomiast – w ciagu ostatnich 12 miesiecy zrobila gigantyczny skok rozwojowy – z velcro baby (HNB, nieodstawialna) mam corke, ktora idzie spac do kolezanki, ktora malo co zna… mam corke, ktora jest glosna, radosna i dokazujaca. Mam nadzieje, ze jak sie ten stan unormuje to i czytanie przyjdzie jako cos fajnego, przyjemnego, dajacego radosc! Czekam bardzo na wpis jak Daniel nauczyl Lile?
Polecam serię z wyd. Egmont. Ja również nauczyłam córkę czytać w oparciu o elementarz Falskiego. Ma 6 lat , czyta od roku. Seria” Czytam sobie” z wyd. Egmont jest świetna. Zwłaszcza historie oparte na faktach. Teraz córka jest zachwycona książką z 3 poziomu o tym jak powstał balet “Jezioro łabędzie” Czajkowskiego. Wcześniej bardzo podobała jej się historia Titanica i opowieść o murze berlińskim z poziomu drugiego.
Moja córka zaczęła samodzielnie czytać w wieku 3 lat. Nikt nie uczył jej liter. Jedyne co robiłem to czytałem jej książki i przesuwałem palec po czytanym tekście, słowo po słowie, a ona siedząc na kolanach patrzyła na te wyrazy i słuchała. Metoda skuteczna pod warunkiem, że dziecko lubi cierpliwie posłuchać bajeczki. Syn natomiast był zbyt niecierpliwy, książki go szybko nużyły, wolał opowieści lub zabawy, w których mógł uczestniczyć, więc czytania nauczył się dopiero w szkole. Każde dziecko rozwija się inaczej.