Dzięki! Na Usborne trafiłam dzięki twoim wcześniejszym wpisom. Skontaktowałam sie z ich dystrybutorem w Meksku, zamowiłam pozycje dla Sol i teraz rozmawiamy, żeby przyjechali w przyszłym roku na Targi Książki, które będziemy mieć w szkole, w której pracuje. Wtedy to sie dopiero obłowię 🙂
Przepiękne te książeczki, ale u nas przetrwałyby pewnie ledwo kilka godzin… A kupowanie tych z naklejkami nie ma sensu w ogóle – synek właściwie nigdy nie nakleja ich tam, gdzie trzeba, woli udekorować nimi meble czy swoje czoło. Obawiam się, że rośnie mi niezły indywidualista. (Tzn. ma to oczywiście swoje plusy, ale chyba trudno będzie okiełznać jego kreatywność i niechęć do reguł – i mnie, i w przyszłości nauczycielom w szkole.)
U nas jest to samo. Nabyłam dwie książki z naklejkami Usborne i boję się dawać mojej dwulatce, bo dotychczas to ona wszystkie naklejki nakleja wszędzie tylko nie do książeczki. Mam nadzieję, że jej to przejdzie 😀