fbpx

Łatwiej jest karmić łyżeczką – o rozszerzaniu diety niemowlaka

  • BLW
  • 7  min. czytania
  •  komentarze [16]

Rozszerzanie diety niemowlaka spędza sen z powiek wielu rodzicom (szczególnie kiedy mają pierwsze dziecko). Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie jest to łatwe, ale przy zachowaniu zdrowego rozsądku oraz podążaniu za dzieckiem można zrobić to w sposób miły i przyjemny.

Polecam Wam również mój wcześniejszy wpis na ten temat Rozszerzanie diety niemowlaka

Junior skończył 9 miesięcy i tak naprawdę dopiero niedawno zabraliśmy się za rozszerzanie diety. W porównaniu z Lilką idzie nam to zupełnie inaczej. Dlatego chciałam się z Wami podzielić moimi doświadczeniami w tym temacie.

Jak to było z Lilą?

Poszło nam w miarę gładko i książkowo. Dlaczego? Rozwijała się bardzo szybko i już w wieku 6,5 miesiąca sama siadała, miała również zęby i dosłownie próbowała łapać nasze jedzenie z talerza.

Jak pewnie się domyślacie to są najbardziej widoczne objawy gotowości do jedzenia. Stosowałam bardzo restrykcyjnie metodę BLW (Baby Led Weaning) i NIGDY nie nakarmiłam jej łyżeczką (BLW).

Bałam się, że jeżeli zacznę ją karmić to cała praca przy BLW pójdzie na marne. A poza tym czułam się z tym dziwnie, więc byłam trochę niewolnikiem tej metody. Teraz jestem odrobinę mądrzejsza i postanowiłam zdać się na MOJĄ intuicję.

Do 6 miesiąca jednemu i drugiem dziecku nie podawałam nic poza mlekiem. Żadnych herbatek, wody, ani przecieranych owoców. Są to wytyczne WHO dla dzieci karmionych piersią.

Każde dziecko jest inne i trzeba na to przede wszystkim zwracać uwagę. Junior sam usiadł dopiero niedawno. Nie chciałam aż tak długo czekać z rozszerzaniem diety. Co więc zrobiłam? Po pierwsze zapytałam fizjoterapeutkę Agnieszkę Słoniowską, co myśli o rozszerzaniu diety dzieci niesiedzących i karmieniu dzieci w leżaczkach:

Czy można dzieci karmić w leżaczkach?

Agnieszka Słoniowska, fizjoterapeuta

Nie, głowa i tułów powinny znajdować się na czymś twardym np. może to być ręka rodzica lub twardy fotelik samochodowy. Jeżeli dziecko je w leżaczku to łatwiej jest mu się zadławić.

Głowa dziecka jest biernie kontrolowana w odgięciu, jest nieodpowiednie napięcie mięśni centralnych w ciele a zatem i tych odpowiedzialnych za pracę języka. W takiej sytuacji dziecko bardziej wypluwa niż przełyka. Jeśli podajemy zupkę dziecku odchylonemu do tyłu to raczej pokarm spływa mu do gardła niż jest aktywnie przesuwany.

Dlatego znacznie lepszy jest twardy fotelik, który stabilizuje głowę. A najlepiej jest karmić na własnych kolanach twarzą w twarz. Oczywiście mowa o dzieciach, które z jakiegoś powodu nie mogą czekać z rozszerzaniem diety do czasu aż usiądą samodzielnie.

A co z sadzeniem do krzesełka dziecka, które SAMODZIELNIE nie siada?

Nie sadzamy do krzesełka dziecka, które nie umie utrzymać pozycji czworaczej i nie na dłużej niż 20 minut. Dzieci niesiedzące sadzamy tylko do jedzenia.

Junior przyjął pozycję czworaczą bardzo szybko, bo w wieku 4.5 miesiąca. Ale samodzielnie usiadł ok 8 miesiąca. Do rozszerzania diety podeszłam więc o wiele ostrożniej niż przy Lilce. Pojawiły się papki, jedzenie w słoiczkach, przecierane zupy. A to wszystko dlatego, że widziałam niepełną gotowość. Dałam na luz i zaczęliśmy dopiero około 7 miesiąca.

Przy pierwszym dziecku nie mogłam się wręcz doczekać kiedy podam coś innego niż mleko. Wiązałam z jedzeniem również nadzieje przespanej nocy (o ja naiwna). Z Julkiem trochę odwlekałam ten moment, bo wiedziałam co nas czeka i nie miałam już tak entuzjastycznego podejścia.

Zaczęliśmy od papek, przecieranych zup. Kupowałam również jedzenie w słoiczkach i karmiłam go łyżeczką. Najbardziej lubił musy owocowe z tubek do wyciskania. Powiem Wam szczerze, że dopiero teraz zaczynamy prawdziwe BLW. Siedzi już bardzo stablinie i widzę, że to jest właśnie ten moment. Potrafi złapać jedzenie, włożyć do buzi, obrócić kawałek jedzenia.

Nie ukrywam, że karmienie łyżeczką jest wygodne – dla dziecka i dla rodzica. W pewnym momencie nawet się lekko zagalopowałam, bo wszystko podawałam przecierane. Do porządku postawił mnie mój mąż, który powiedział, że napisze moim czytelniczkom, że daje synowi same papki;)

Powiedział, że to właśnie dlatego Lilka jest taka jaka jest, bo jadła od początku sama. A co za tym idzie rozwijała mała motorykę, która ma wpływ na wiele funkcji np. na rozwój mowy. Ja to wszystko wiem, ale było mi tak wygodnie i tyle. Przemyślałam temat, zrobiłam rachunek sumienia i już wróciłam do podawania kawałków.

Jak mu idzie? Całkiem nieźle, lubi zdecydowane smaki i faktury. Mdłych rzeczy nie lubi. Podaję mu różne warzywa, owoce, makarony. Zdarza się, że karmię go również łyżeczką. Ostatnio nawet sama autorka metody BLW powiedziała, że karmienie łyżeczką jest ok, o ile odbywa się z poszanowaniem wyborów dziecka, bez zabawiania i odwracania uwagi.

Teraz pewnie każdy zapyta, to ile zjada taki 9-miesięczny niemowlak?

Mój zjada niewiele. Ale ja się tym nie martwię. Je tyle ile chce, resztę popija moim mlekiem. Do picia podaję mu zwykłą wodę z bidonu lub z kubka Doidy.

A co je Julian?

Różne rzeczy, to co akurat my jemy. Przy okazji wyszła mu alergia na cytrusy i jogurt naturalny, więc trochę mniej mamy do wyboru. Bardzo lubi jabłko. Aby zminimalizować ryzyko zakrztuszenia obieram mu je w całości i daje do rąk. On sobie skrobie zębami i nie jest w stanie odgryźć dużego kawałka. A co z warzywami?

Podaję sezonowe: marchew, pasternak, pietruszka, batat lub mrożone (pamiętajcie, że lepiej kupić polską mrożonkę, która została zrobiona w czasie kiedy był sezon na to warzywo niż kupić mocno pryskane warzywa z zza granicy). Nie podaję oczywiście cukru, używam odrobiny syropu z agawy lub słodzę jabłkiem. Bardzo czekam na wiosnę i lato, bo wtedy o wiele łatwiej jest wymyślić zdrowy posiłek.

A czego używamy? Może dziś pokażę nasze minimum, z którego korzystamy codziennie, a w oddzielnym poście napiszę o różnych gadżetach przydatnych przy rozszerzeniu diety.

Krzesełko do karmienia

Przez pierwsze dwa miesiące Julian korzystał z Tripp Trappa Lilki. Myśleliśmy, że może odda go na zawsze, jednak ona któregoś dnia powiedziała: “Julian, już możesz oddać moje krzesło”. Nie pozostawiła nam wyboru i mamy nowe dla Julka. Napiszę jeszcze o nim więcej w oddzielnym poście. Krzesło, które rośnie z dzieckiem Kidsmill Up

Ma podstawkę na nogi, która jest bardzo wygodna i do tego spada na nią jedzenie.

Śliniaki, a właściwie dużo śliniaków

Na sam poczatek najlepsze są te z rękawami. Wbrew pozorom nie łatwo jest znaleźć odpowiedni. Nie kupujcie białych ani jasnych śliniaków, ciężko z nich sprać różne rzeczy. Mi udało się znależć ideał.

Nie dość, że jest ciemny to jest w dobrym rozmiarze, zazwyczaj są dość duże. Nasz śliniak tutaj, a drugi dorwałam na targach Mamaville Nanolo. Do tego mam też różne inne.

Beaba, miałam taki dla Lilki i był idealny
Lassig
Nanolo

Talerze, sztućce, kubki

Talerze totalnie się nie sprawdzają, więc na sam początek ich nawet nie kupujcie. Po pierwsze odwracają uwagę od jedzenia, a po drugie dzieci ja podnoszą i zrzucają z całą zawartością na ziemię. Można jedzenie kłaść na tacy dołączonej do krzesełka lub kupić bardzo fajne maty Ezpz.

To jest genialny wynalazek, nie dość, że przyczepiają się do stołu, to nie są kolorowe i nie odwracają uwagi od jedzenia. Łatwo się myją i przechowują. Przegródki zachęcają do włożenia kilku produktów  do wyboru.  Kubek mamy doidy cup oraz bidon Skip hop.

Te dwie rzeczy sprawdziły się przy Lilce i dlatego Juniorowi też je daje ( fioletowy kubek z brokatem nawet z nami został). A sztućce to łyżeczki. Wg mnie najlepsze są te zwykłe wąskie z Rossmanna. Są dość małe, mieszczą się w buzi dziecka i są płaskie, przez co dziecko może swobodnie ściągać  z niej pokarm.

Maty Ezpz
tak je przechowujemy:)

a tu możesz znależć Maty Ezpz

Julek bardzo lubi ten zestaw z Jerzykiem Skip hop. Łyżka jest mała i gruba. Dzięki temu sam próbuje nią operować. Wkłada ją również odwrotną stroną do buzi.

A ja uwielbiam ten śliniak, biorę go zazwyczaj na wyjścia bo składa się w malutką torebeczkę.

No i kultowy bidon Skip hop

To tyle z rzeczy niezbędnych, w kolejnych postach napiszę jeszcze o gadżetach, które mogą się przydać przy rozszerzaniu diety.

Komentarze

    Różnica wieku pomiędzy Twoim a moim synem jest idealna – zawsze gdy dobrniemy do etapu w którym dziecko coś “powinno” Ty już masz to za sobą i zdążysz nawet na ten temat coś mądrego napisać 😉 mój Antoś wczoraj skończył 6 miesięcy i przymierzaliśmy się do rozszerzania diety, ale również nie jest jeszcze zainteresowany siedzeniem, a na dodatek rozchorował się. więc tym bardziej nie chcę go męczyć. No i również stawiam na BLW, no ale w tej sytuacji to niewykonalne, ale z pierwszą papką jeszcze trochę się wstrzymam. Póki co na spokojnie gromadzimy “sprzęt”. No i lecę na instagram bo te maty już jakiś czas temu mi się spodobały, więc a nuż mi się poszczęści 🙂 Pozdrawiam!

    Ojjj kiedyś był u Coebie wpis, że bidony skip hop są beznadziejne… no nic, pewnie moj wpis sie nie ujawni nie szkodzi 🙂 a ja posugerowalam sie tamtym wpisem i nabylam wlasnie little life i nie zaluje bo jest swietny, wiec dzieki za tamten artykuł 🙂 Kolezanka nabyla zas skip hopa i potwierdzila, ze beznadzieja…

    O, a wiesz, że tylko tym nauczyłam go zasysać? Little life nie chciał. Woda się nie wlewała do rurki. Może je zmienili, z naszym nic się nie dzieje (tamten ciekł i się napis ścierał).

    Pozwolę sobie nie zgodzić z pewną nieścisłością. Jest różnica między siedzeniem, a siadaniem. U nas Zosia gotowa była pod każdym względem (zęby nie są objawem gotowości – gryziemy trzonowcami, odgryzamy przednimi, a zanim odgryzanie jest kąsanie, a jeszcze wcześciej całe kawałki – z notatek z logopedii). U nas jedyny wyjątek stanowiło to, że Zosia siedziała na kolanach, ale nie siadała samodzielnie. Robiła to w 10 miesiącu, w 11 zaczęła raczkować. Konsultowaliśmy się z fizjoterapeutą, nie miała nic przeciwko jedzeniu na siedząco. Twierdziła nawet, że dziecko z podnóżka dostaje już doświadczenia zmysłowe do stopy. Rozumiem zamysł powstania wpisu. Łyżeczki z Tupperware – anatomiczny kształt, wąskie. Polecane u mnie na zajęciach z wczesnej interwencji logopedycznej z p. Regner.

    Z niecierpliwością czekam na post o krzesełku. Jesteśmy na etapie kupna i jestem bardzo ciekawa które wypada lepiej kidsmill czy tripp trapp?

    Bardzo dziękuję za ten wpis! Moja córka skończyła 3 dni temu 7 miesięcy. Rozszerzanie diety zaczęłam nieco wcześniej, ze względu na to, że mała jest karmiona mlekiem modyfikowanym. Szczerze mówiąc miałam cichą nadzieję, że dosyć szybko zacznie siedzieć, lecz niestety jest na etapie pełzania i nie za bardzo garnie się do raczkowania. (taki trochę leniuszek) Zastanawiałam się z każdym dniem w jakiej pozycji ustawić dziecko do jedzenia. Do tej pory robiłam to w ten sposób, że na łóżku kładłam dwie poduszki nałożone na siebie i w ten sposób mała była w pozycji półleżącej. Sama przyrządzam mojemu dziecku obiadki. Na początku byly to bardzo gładkie konsystencje, teraz gdy ma już 3 zęby nie miksuję całości na gładką papkę a zostawiam konsystencję bardziej grudkowatą i obserwuje jak mała radzi sobie z przemieleniem tego w swojej buźce. Jak tylko nauczy się siedzieć, to napewno zastosuję metodę BLW. Mam nadzieję, że niedługo to nastąpi. Co do picia, codziennie daję jej kubek niekapek niestety ani myśli z niego pić. Gryzie sobie ustniczek w najlepsze, bo przynosi jej to ukojenie na swędzące dziąsełka. Narazie jeszcze płyny pije z butelki chociaż chciałabym jej tego oduczyć.

    Ciężko byłoby mi z córką starszą czekać aż do samodzielnego siedzenia z rozszerzaniem diety, bo miała 9 miesięcy, kiedy sama usiadła, ale posadzona (nie sadzaliśmy, dopóki nie zrobiła tego na kontroli pediatra), siedziała długo i stabilnie, po prostu nie umiała dojść do pozycji siedzącej.
    Sama też nie mogłam się doczekać rozszerzania diety, ale mimo wszystko dopiero kiedy skończyła 5 miesięcy i okazywała zainteresowanie jedzeniem, dawałam jej spróbować co nieco np. gotowane ziemniaki czy mus z jabłka. Pewnie szły byśmy dalej standardowym schematem, gdyby nie zachorowała, trzy tygodnie antybiotyku, w tym tydzień w szpitalu, więc nie męczyłam jej nowościami. A po tygodniu w domu, to ja nagle wylądowałam w szpitalu z wyrostkiem :/, Osłabiona po antybiotyku, nagle bez mamy, córka w ogóle nie chciała jeść, ani mm z butelki, ani kaszek ani słoiczków, na siłę strzykawką karmił ją mąż, a jak wróciłam i tak była już słaba i odwodniona :/.
    Dałam nam trochę czasu na powrót do normalności i dopiero ok. 9 miesiąca tak naprawdę zaczęła jeść różne rzeczy, czasem łyżeczką jakiś słoiczek, ale głównie samodzielnie metodą BLW. Mając 11 miesięcy dostawała już miskę gęstego z zupy i wcinała ;). Mniej więcej w tym samym czasie zaczęłam też obok jedzenia kłaść łyżkę lub widelec i jeśli miała ochotę, to mogła próbować posłużyć się i nimi.
    Teraz czekam na drugą córeczkę i na pewno postawię na BLW, choć też nie będę całkowicie unikała łyżeczki. Sama jestem ciekawa, jak to tym razem będzie :).

    U nas fizjoterapeuta odradza p osadzenie dziecka póki samo nie usiądzie z boku lub z czworakow. Grozi to poważnymi wadami postawy w późniejszym czasie. Pozwolił usa dziczyzny na swoich kolanach ale w pozycji fasolki a blw niestety jest strasznie niewygodne Więc póki co to taka zabawa

    Przesadziłam go dość wcześnie, bo mi prawie wyskakiwał z gondoli (na brzuch i od razu na czworaki). Na szczęście miałam spacerówkę nie kubełkową, rozkładaną prawie na płasko i tak go woziłam bardzo długo.

    Aniu, super, że o tym piszesz. Ja też stosuję BLW, ale niektóre potrawy po prostu łatwiej mi podać łyżeczką: zupy, koktajle, musy owocowe – rzeczy, które gotuję dla całej rodziny i po prostu nie chce mi się ich szykować dla córki formie “do rączki” 😉 To maks. 20% tego, co je Irka. Zwykle karmię ją kilkoma łyżeczkami, a potem daję jej łyżeczkę, żeby sama się pouczyła (czytaj: potaplała).
    BLW jest super, ale nie ma co być niewolnikiem tej metody 🙂 Wydaje mi się, że warto nauczyć dziecko jeść z łyżeczki (np. na wypadek podawania lekarstw). Poza tym karmienie wnuczki to wielka frajda dla babci i nie chcę odbierać jej tej małej przyjemności 😉 😉 😉

    Czy obie te maty ezpz są w kolorze szarym czy ta z miseczką jest w pasteowym szarym?

    Świetny wpis, zaczęliśmy rozszerzać dietę 2 miesiące temu i upewniłaś mnie w tym, że idziemy dobrą drogą. Opieramy się głównie na BLW, mamy talerzyki EZPZ, które nie latają i mamy świetne śliniaki od moonbloom. Gdyby nie dobrej jakości akcesoria i np. też mata ochronna pod krzesełko to można by było oszaleć od tego bałaganu. Ale czego się nie robi dla naszych małych kubków smakowych oraz ich doznań sensorycznych.

    Bardzo rozsądne masz podejście moim zdaniem. Jeśli Julian nie siedział, to trudno, żeby zaczynać od BLW. U nas też tak było. W wieku 6 miesięcy zaczęliśmy rozszerzanie diety łyżeczką i przez półtora miesiąca karmiliśmy Leona na kolanach, bo nie był w stanie utrzymać pozycji siedzącej w żadnym krzesełku, za to jadł od początku chętnie i coraz większe porcje. Teraz ma 8 miesięcy i nadal nie siada i nie siedzi bez podparcia, ale w krzesełku siedzi już bardzo dobrze i zaczęliśmy dawać mu kawałki do ręki. Niestety na razie praktyczne nic w ten sposób nie je, bawi się jedzeniem, a jeśli coś trafi do buzi to krztusi się. Mam nadzieję, że niedługo się nauczy. Za to łyżeczką już nie papki a grudki typu risotto zjada bez problemu porcje nawet 200 g i mam pewność, że ma dostarczone wszystkie składniki odżywcze. Zaczął też przybierać na wadze jak szalony, bo mleka z piersi pije nadal prawie tyle samo.
    Mam wrażenie, że BLW stało się bardzo modne i jest na nie presja wśród niektórych mam. Moim zdaniem najważniejsza jest gotowość dziecka i jego wybór. Są dzieci, które są gotowe i chętne do jedzenia kawałków od początku, a są takie, które chcą jeść, ale fizyczne nie są w stanie jeść same. W takiej sytuacji BLW jest piękne tylko w teorii. Dziecko się frustruje, bo chciałoby jeść, a nie umie.

    My z synkiem nie zaczynaliśmy od BLW. Na początek poszły “pierwsze łyżeczki” hipp-a – jabłuszko, gruszka i nasz faworyt – dynia piżmowa 😉 Potem kolejne z serii słoiczki dla starszych miesięczniaków – z dodatkiem ziemniaczków i finalnie mięskiem. Też się oswajał fajnie dzięki temu z kolejnymi rodzajami jedzonka, a jednocześnie dostawał to co już znał i lubił.

    Syrop z agawy to wciąż syrop glukozowo-fruktozowy, dlatego używanie go jako zamienniku cukru to jakieś nieporozumienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link