fbpx

Mamusiu, dlaczego płaczesz?

  • RODZICE
  • 4  min. czytania
  •  komentarze [34]

Wisi na naszej choince figurka misia, która nie ma nóżki. Ma smutną minę i wzrok tępo wlepiony w ścianę. Chciałby się uśmiechnąć, ale nie ma ku temu powodu. Wszyscy wkoło kupują prezenty, planują rozkład talerzy na wigilijnym stole, liczą gości, którzy do nich przybędą i myślą o radosnym czasie z rodziną. A miś tylko patrzy z nadzieją na lepsze jutro.

Nasz miś bardzo dobrze pamięta święta z 2014 roku, które były wyjątkowo trudne. Niby przygotowywaliśmy święta, kupowaliśmy prezenty i cicho śpiewaliśmy kolędy. Ale tylko dlatego, że tak trzeba było zrobić. Gdyby nie było z nami dziecka, z pewnością nie mielibyśmy siły na udawanie, że to radosny czas.

Na tydzień przed wigilią okazało się, że nasza rodzina nie powiększy się latem o nowego członka rodzina. I chociaż wszystko było pewne, to ja i tak liczyłam na cud. Zamiast lepić pierogi, robić pierniczki i włożyć świąteczne skarpety – siedziałam pod kocem i płakałam. Nie mogłam patrzeć na innych, którzy spędzają ze sobą wspaniały czas.

To wtedy, pierwszy raz od 30 lat poczułam to coś.

Kiedy jesteś nieszczęśliwy, to święta nie tyle nie cieszą, co wręcz wprowadzają w jeszcze bardziej beznadziejny stan. Stan, w którym czujesz się jeszcze gorzej, jeszcze częściej zadajesz sobie pytanie: „Dlaczego ja?” i naprawdę nic nie jest w stanie Ci pomóc.

Dobija to, że inni mają cudowny czas z rodziną, denerwują rzucone od niechcenia życzenia: „Wesołych świąt”, które przecież się nie spełnią. Święta, kiedy jesteś w dołku to czas, kiedy naprawdę chcesz, żeby minął jak najszybciej.

Właśnie wtedy pod tym kocem doszłam do tych wniosków, że dla osób, które mają smutny czas, święta są jeszcze trudniejsze niż zwykły dzień.

Mimo, że nie miałam wówczas na nic ochoty to pojechałam do sklepu z ozdobami świątecznymi żeby kupić kilka bombek na choinkę. Na wystawie sklepowej było ich mnóstwo, ale moją uwagę przykuł ten miś. Lilce kupiłam bombkę w kształcie ptaszka z prawdziwym piórkiem, a misia wzięłam dla tego milimetrowego życia, które jeszcze wtedy biło pod moim sercem.

Pomyślałam, że może tak się uda. Powiesiliśmy wszystko na choince i czekaliśmy na cud, który się nie wydarzył. A w dzień kiedy wróciłam od lekarza, który rozłożył tylko ręce, Lilka przez przypadek strąciła misia z choinki, a on stracił wtedy nogę. Byłam strasznie zła i jeszcze bardziej płakałam.

Święta w końcu minęły, a my udawaliśmy przed rodziną, że nic się nie stało.

Po co mieliśmy wszystkim psuć święta? To nic by już nie zmieniło.

Jednak we mnie się wtedy zmieniło wiele. Zaczęłam dostrzegać tych, którym jest trudno. Zaczęłam nawet szukać sensu, w tym co się stało. Obiecywałam sobie, że jeżeli nam się uda, to będę miała ogromny dług do spłacenia. Tak się teraz właśnie czuję, że mamy taki dar, który trzeba doceniać codziennie i się nim dzielić.

Szczególnie w tym czasie świątecznym, który jest cholernie trudny dla osób, które są smutne, chore, samotne… Dla nich święta są właśnie bardzo, ale to bardzo ciężkie. Inni w tym czasie płaczą ze szczęścia lub z rozpaczy nad nie udanym prezentem. A oni chcą żeby ten czas jak najszybciej się skończył.

Jest jednak coś, co może dać iskierkę nadziei. To pomoc od drugiego człowieka.

Najchętniej pomagam innym bez rozgłosu. Nie potrzebuję wdzięczności, ani nie poszukuję poklasku. Jednak moja czytelniczka Zosia, namówiła mnie do napisania tego wpisu. Bycie anonimowym pomagaczem jest fajne i taki typ pomagania preferuję, ale napisanie o tym może zainspirować innych również do tego, a to może spowodować kolejną, jeszcze większą falę dobra.

Długo się zastanawiałam, kto może potrzebować takiego wsparcia najmocniej. Z doświadczenia wiem, że to inne Mamy właśnie go potrzebują najbardziej. Mamy, które zostały same z dziećmi i do tego są samotne. Jak wiecie moja mama wychowała mnie samodzielnie, ale miała wsparcie w całej rodzinie i bliskich znajomych. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna i nadal nie wiem jak to zrobiła, ale jest moją bohaterką. Niestety są na świecie Mamy, które są samotne. Same wychowują swoje dzieci i dodatkowo nie mają jeszcze żadnego wsparcia.

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to może być trudne! Być z tym wszystkim samemu.

Dlatego od dawna wspomagam Mamom, które są samotne, bo to ogromny trud wychować samemu dziecko, nie mając praktycznie żadnego wsparcia.

Mamy w Domu Samotnej Matki w Chyliczkach  są w takiej sytuacji. Bardzo, ale to bardzo chciałam im pomóc i zrobić dla nich coś większego niż oddać ubranka, zabawki po nas. Długo też myślałam, jak zrobić coś, co chociaż w niewielkim stopniu podniesie je na duchu, że są na świecie ludzie, którzy o nich myślą. A ja nawet sądzę, że to są bohaterki, które mają bardzo trudne zadanie przed sobą.

Wiecie, że współpracuję z różnymi markami. Wy, często postrzegacie je jako reklamę, logo i nic poza tym. A ja wiem, że z nimi stoją wspaniali ludzie, którzy jak tylko usłyszeli o moim pomyśle to wysłali 100 kilogramową paletę kosmetyków dla mam i dzieci, pieluchy najlepsze na rynku i zabawki, które fajnie stymulują rozwój.

A wiecie co jest najlepsze? Oni chcieli pozostać anonimowi i nie afiszować się z tą pomocą. Jestem im tak ogromnie wdzięczna, bo zapewnili Mamom z Domu w Chyliczkach zapas na cały rok. Dlatego chociaż w ramach podziękowania podlinkuję wpisy, które dla nich pisałam Bycie mamą jest wspaniałeDziecko przesypia całe noceKsiążeczka sensoryczna.A ja od siebie dorzuciłam jeszcze karty prezentowe do drogerii żeby w końcu Mamy kupiły coś dla siebie.

Właśnie od nich wróciłam i prawie przez łzy piszę dla Was ten wpis. Dom Samotnej Matki w Chyliczkach jest jedną z pierwszych tego typu placówek w Polsce. Pomaga samotnym Mamom, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, a jednocześnie wspiera żeby były samodzielne.

Obecnie w Domu znajdują się Mamy z dziećmi, które mają mniej niż rok. Dobrze myślicie, to będą ich pierwsze w życiu święta i do tego spędzone właśnie w Domu Samotnej Matki.

Dlatego tak bardzo chcę im pomóc! Żeby Mamy czuły, że ktoś inny o nich myśli i wspiera.

W dzisiejszych czasach tak łatwo można pomóc, nie wychodząc z domu. Proszę, Wy też pomyślcie o tych Mamach, które wieczorem będą tulić swoje malutkie dzieci i będą myśleć o tym jak zbudować swoim dzieciom przyszłość. Prowadzące przeznaczają  również pieniądze z darowizn na konto mam żeby mogły w niedalekiej przyszłości stanąć na nogi.

Tutaj znajdziecie wszystkie informacje. Możecie zrobić przelew, wesprzeć poradą prawną lub zapewnić pomoc materialną.

Strona internetowa: Dom Samotnej Matki w Chyliczkach

Z góry Wam dziękuję i czuję, że razem zrobimy coś JESZCZE BARDZIEJ DOBREGO, a prowadzące DOM się zdziwią, co się dzieje na ich koncie! Oczywiście nie wiadomo skąd, bo one nie wiedzą, że za mną stoi 100 000 tysięcy wspaniałych mam, które zaglądają na mojego bloga.

Komentarze

    W Wigilię miał się urodzić syn mojej siostry. To będą bardzo trudne święta…

    Aż ciężko się piszę ze lzami w oczach. Takie beznadziejnue denerwujące przygotowania do świat przeżywam w tym roku. Moje oba maluchy walczą z zapaleniem oskrzeli. O ile starszak daje radę o tyle malenka 8miesieczna męczy się straszliwie. Leki średnio pomagają,dopiero teraz po prawie 2 tyg zaczęła gorączkowac. Ja też się rozłożyłam. Dla mnie w tym roku świąt nie będzie. Jestem wykończona fizycznie,psychicznie i emocjonalnie. Walcze o zdrowie dziecka,a poprawy brak. Brak też już sił…
    Wszyscy w około krzyczą czego to nie gotują,czego to nie kupują,a ja tylko wsłuchuje się w oddech mojego dziecka. I tak straszne żal mi starszaka.
    I co z tego,że za rok też będą święta,alw będą to już inne święta,możliwe że w innym gronie.
    Mimo wszystko dla was wesołych świąt.

    Drogie Czytelniczki, skoro jest nas 100 000, to jeżeli każda z nas wpłaci choćby złotówkę – rachunek jest prosty ? Bardzo współczuję tym Mamom i zarazem doceniam jak dużo mam.

    A ja dzisiaj byłam na pogrzebie koleżanki, która odebrała sobie życie 41 lat a miałam się z nią spotkać w styczniu bo wracam do pracy i nie zdążyłam ?

    Piękne mądre i życiowe teksty Aniu u Ciebie. Jesteś bardzo empatyczną i ciepłą osoba. Mam swoje dwie ukochane blogerki Ty i Julia Rozumek gdzie każdy tekst ma niesamowitą wartość i zmusza do reflekskji. Dziękuję

    Myślę,że większość z nas może przywołać w pamięci smutne Święta.Z różnych powodów.Ja także pamiętam takie Święta.Takie jest życie – nie musimy być wiecznie szczęśliwi.I nie od dziś na świecie są nieszczęśliwi ludzie.Warto zabiegać o życzliwość i pomoc na co dzień,a nie tylko wtedy kiedy są Święta.Tym ludziom każdego dnia jest ciężko.
    A firmy nie afiszują się z pomocą,żeby nie dostawały zbyt wielu próśb…

    Mylisz się, po prostu nawet większość ludzi nie wie jak się z nimi skontaktować. Po za tym to wcale nie jest proste prosić o pomoc i często osoby potrzebujące o nią nie proszą.

    Dodatkowo jest to dom prowadzony przez Kościół.Nie ma bogatszej instytucji więc z finansowaniem nie powinni mieć problemu.Są na pewno inne takie instytucje z dużo gorszym zapleczem finansowym.

    Edyta, dom jest w całości finansowany z datków i kościół w żaden sposób nie przykłada się do jego prowadzenia.

    No i właśnie to jest problem.Bo na stronie jest info ze jest to dom archidiecezji warszawskiej. Co jak co ale Kościołowi pieniążków nie brakuje więc to,ze wyciągają rękę do ludzi jest dla mnie po prostu nie fair.

    Tak jest, ale utrzymują się z datków ludzi dobrej woli. Jeżeli nie chcesz to nie pomagaj. Ja tam byłam i wiem, że będę im pomagać, jak tylko będę mogła.

    Ja nie pomogę bo uważam,że są miejsca wymagające wsparcia z gorszym zapleczem finansowym niż tak ogromna instytucja jak Kościol katolicki.Wolę pomóc choćby jakiemuś domowi dziecka albo wpłacić pieniądze na fundację zajmującą się chorymi dziećmi.

    Spoko, fajnie, że w ogóle masz chęć podarować trochę wsparcia. To nasze indywidualne wybory.

    Popłakałam się. W moim życiu wiele było świąt smutnych, pełnych łez i zupełnie nie “świątecznych”. Mimo swoich 32 lat myślę że mam już solidny bagaż doświadczeń. Wiem co znaczą święta po odejściu kogoś bliskiego, co to za święta kiedy bliska tobie osoba jest śmiertelnie chora i zdajecie sobie sprawę że prawdopodobnie to już ostatnie spędzone razem chwile, Wiem tez jak boli gdy siedzisz w święta tylko w dwie osoby bo nie masz nikogo kto chciałby świętować z wami. Tez jestem samotną mamą, ale na szczęście mam do pomocy jeszcze swoją mamę. Nie wiem jak długo bo podstępna choroba już raz chciała mi ją zabrać, ale na szczęście wywalczyłyśmy jeszcze trochę czasu. Tak na prawdę codziennie walczymy, Tak jak większość ludzi.
    Dziękuję że natchnęłaś mnie pomysłem żeby pomóc tym mamom. Dla mnie w tym roku święta po raz pierwszy od wielu lat będą wreszcie radosne. Wreszcie nie będę musiała silić się na świąteczny entuzjazm tylko dla dzieci. Wreszcie poświęcę im dużo czasu i będziemy wspólnie szczerze się śmiali. Chciałabym żeby inni tez tak mogli.

    Mnie w tym roku czekają najtrudniejsze Święta w życiu. Pół roku temu zmarł mój kochany mąż… Byłam wtedy w 7 miesiącu ciąży z drugim synem. Na szczęście Julek urodził się zdrowy. Nie jesteśmy sami, dzieki Bogu mamy ogromne wsparcie w rodzinie. Ale bardzo boję się tych pierwszych Świąt bez niego… 🙁

    Wzbudziłas moja sympatie od pierwszego artykułu jaki poleciła mi kolezanka na Twoim blogu jakies 1,5roku temu… z kazdym tekstem zaskakujesz ?

    Anka z Ciebie naprawde fajny czlowiek, fajne rzeczy robisz ??

    Obys miala jak najmniej smutnych dni nie tylko swiat, a swiat teraz cieplych i rodzinnych ??

    Pamietam, bylam wtedy na samym poczatku ciazy i szczescie mieszalo mi sie z “o matko nie wiem nic o dzieciach” ? to byl artykul o wyprawce niemowlaka, a potem przeczytalam wszystkie od poczatku ? i wtedy postanowilam byc swiadomym rodzicem ? teraz sama polecam blog dalej i wyczekuje kazdego nowego wpisu ?

    Przedwczoraj mój Tata miał udar mózgu, z dnia na dzień stał się calkowicie zależny od innych, przestał mówić, wstawać. Dalej jestem w szoku. Nie wiem co to będą za święta…. cała rodzina się szykuje a ja nie mam siły na nic, jak się cieszyć Wigilią kiedy bliska osoba leży sama w szpitalu? Nie wiem.

    Kinga, to napewno trudny czas. Mam nadzieję, że stan Taty się poprawi – często kluczowe są pierwsze dni. Terapia logopedyczna i ruchowa z pewnością mu pomogą i będzie dobrze. MUSI BYĆ DOBRZE!

    Kingo, niestety mam spore doświadczenie z udarami w rodzinie, jest to niebywale trudne doświadczenie, ale wszyscy moi bliscy doszli do siebie po pewnym czasie, nawet mój 86 letni dziadek ma się nieźle, choć wydawało się, że nie ma ratunku! Bądź silna, wierzę, że Twój tato dojdzie do pełni sił! Wszystkiego dobrego!

    Co za piekny i wzruszajacy tekst, przeczytany ze lzami w oczach! Jestes inspiracja Ania i to cudowne, ze przypomnialas wszystkim o tak waznej kwestii! Wesolych Swiat dla Ciebie i calej rodziny ♡

    Aniu jesteś bardzo wrażliwą i empatyczną osobą. Też uważam, że nie należy pomagać dla poklasku i czasem lepiej robić to w ciszy. Jednak istotne jest również zachęcanie innych do niesienia pomocy, angażowania się w rożne akcje.Dlatego uważam ten wpis za bardzo wartościowy i potrzebny.
    Poniekąd jednak muszę się zgodzić z Edytą, zadziwiające jest to, że rożne ośrodki będące pod opieką Kościoła są tak naprawdę pozostawione same sobie. Dlaczego to tak funkcjonuję? Jest to głęboko zasmucająca kwestia.
    Z pozdrowieniami….

    Bardzo potrzebny wpis…dla mnie te święta to czas przeogromnej radości ( pierwsze z moim 8-miesiecznym skarbem) .Jednak co roku jest to zawsze okres refleksji nad tymi którzy mają samotne, smutne,chore, cięzkie finansowo święta…ciężko mi myśleć wtedy o samotnych maluszkach, chorych dzieciaczkach, samotnych osobach starszych bo to chyba te grupy wiekowo skrajnie ten ból “smutnych świąt odczuwają najbardziej”….dla mnie niewyobrażalne…od jakiegoś czasu myślę o tym aby jakoś swoje życie pokierować w ten sposób aby robić coś dla innych, pomagać się usmiechać tym którym o uśmiech ciężko…
    .brak mi pomysłu..zresztą w pojedynkę nie wiele.można zdziałać..ale może kiedyś wpadnę na jakiś pomysł lub ktoś ktoś mi podpowie…choć troszkę chciałabym się podzielić tym dobrem które mnie spotkało…

    Mi te święta zazwyczaj kojarzą się ze smutkiem.zazwyczaj płaczę pod choinką. Moja mam też płakała, ale dopiero teraz kiedy też jestem mamą ją rozumiem. Z dwoma mężczyznami jej nie wyszło. Sama z dwójką dzieci. A kiedy miałam 10/11 lat w ciągu roku zmarł jej brat, potem mama, a moja babcia i na koniec mój tata. Jedyne 3 osoby, które były wsparciem. Ciężki czas. Zawsze mnie to motywuje żeby nie być zołzą dla mojego męża. Nie chcę zostać sama.

    Gdybyś zmieniła rok 2014 na 2017, ten tekst byłby o mnie… kiedy pierwszy raz – w grudniu – przeczytałam jego tytuł – już wiedziałam, o czym będzie. Wtedy zabrakło mi sił na komentarz, ale dzisiaj już mogę i chcę Ci podziękować! Kiedy ja płakałam moja kochana 3-latka płakała razem ze mną 🙁 A grudzień to miesiąc wyjątkowo złych wiadomości w naszej małej rodzinie. Czy 1.12.2018 mogę się gdzieś zaszyć na cały m-c? 🙂

    Przytulam mocno i wierzę, że będzie kiedyś 1.12 kiedy będziesz szczęsliwa i naprawdę nie będziesz o tym pamiętać. Dużo siły:)

    Dziękuję 🙂 to może lepiej nie h to będzie szczęśliwy 31.12 – już bez stresu i strachu. Albo do 3x sztuka – niestety aż 3 najbliższe mi osoby były powodem grudniowych łez…
    Na szczęście przy każdych było już ze mną moje pierwsze Słoneczko, które od tych 5 m-cy kocham chyba podwójnie 🙂
    Ściskamy!

    Będzie na pewno! wiem, że ciężko Ci to teraz zrozumieć, ale jeszcze znajdziesz tego sens. Ja właśnie teraz tak mam. Po burzy zawsze wychodzi słońce, a po łzach szczęście.

    Witaj Aniu,

    Obiecałam sobie, że zajrzę tu jeszcze, jeśli wróci do nas drugie Szczęście… i oto jest – niespełna rok po naszej wymianie komentarzy ?właśnie z ledwością zasnął w wózku, ma 2,5 m-ca i pomimo, że prawie nie sypiam to nie zamieniłabym tego stanu na żaden inny! Moc buziaków przesyłam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link