Też musiałam dojrzeć do odpuszczania. Przede wszystkim musiałam nauczyć się świadomie odpoczywać. Zawsze miałam wyrzuty sumienia, kiedy zalega łam na kanapie z książką czy filmem. W głowie słyszałam głos mojej mamy “nie masz co robić?” ? Teraz już wiem, że im więcej mam zasobów, tym lepsza jestem dla najbliższych. P. S. A’propo rozsypanego ryżu – zdecydowałaś się na robota sprzątającego? Z nami od 2 tygodni jest Xiaomi S50 ?
Dzień dobry! Też staram się być dla siebie dobra:) I uprzyjemniać sobie życie! Pod wypływem bloga i Państwa przeprowadzki do Białegostoku zaplanowaliśmy sobie nawet z mężem wyjazdową randkę na najbliższy weekend w Białymstoku właśnie. Niestety rozchorowałam się (życie) i już wiem, że nie dam rady jechać. W związku z tym mam do sprzedania 2 bilety na premierowy spektakl “Jesus Christ Superstar” w Operze Białostockiej, w sobotę 29.02.2020 r. o godz.19.00. Może jest tu ktoś kto chciałby takie bilety odkupić? Koszt jednego to 150 zł.
Planuję zakup suszarki do ubrań? Jak Ci się sprawdza, nie niszczy ubrań, bo takie opinie kiedyś czytałam?
Też tak uważałam przez długi czas nie mając nawet doświadczenia z suszarką. po urodzeniu drugiego dziecka prawie utonęłam w ciuchach do prasowania, zainwestowałam w suszarkę i to jest najlepszy mój zakup w życiu.. ciuchów nie niszczy, lecz oczywiście trzeba patrzeć które ciuchy można w suszarce a które nie, spódniczki córki z tiulu po prostu nie wrzucam do suszarki, sweterków też nie wrzucam ze względu na obawę, że się rozciągną, choć znam ludzi którzy swetry też suszą i ponoć nic im nie jest.
Ja kupilam swoja 6mcu temu i nie oddam jej nigdy nigdy. Pranie suche pachnace takie napowietrzone dużo rzeczy nie trzeba prasowac. Nic sie nie kurczy nie niszczy. Reeewelacjaaaa i mam pranie suche w tym.samym dniu bez suszarek w salonie;)
U mnie kompletnie się nie sprawdziła (Beko). Jeśli nie wyciągnę i nie złożę ubrań natychmiast po zakończeniu suszenia ubrania są tak wygniecione, że nie nadają się do założenia bez prasowania. A prasowania nie praktykuję już od dawna. Jeśli nie zależy mi na czasie wolę rozwiesić pranie do wyschnięcia.
Ja mam pralko-suszarkę. Fajna sprawa ale nie polecam suszenia ubrań typu polar czy z dodatkiem wełny, bo niestety się kurczą. Nieznacznie, ale jednak
Moja droga do dopuszczania była długa, moje natręctwa estetyczne nie dawały mi normalnie funkcjonować, moja rodzina była tym zmęczona. Był czas że po wielogodzinnym sprzątaniu gotowaniu, okruszek potrafił całkowicie zburzyć mój nastrój jakby od tego zależało życie. Podczas karmienia piersią, zamiast skupić się na tym czasie ciągle przemyslałam co jeszcze mam do zrobienia i że nie ma czasu leżeć. Przez 4 lata musiało być wręcz idealnie, dopiero od jakiegoś czasu widzę to jak źle wpłynęło to na mnie samą, jak byłam wówczas wypompowana psychicznie i fizycznie i jak nie dawałam tego po sobie poznać. W tym wszystkim moi najbliżsi też czyli się źle bo byłam wciąż zmęczona i niezadowolona. Uwielbiam dbać o rodzinę i o dom, ale ucze się robić to rozsądnie, już nie nadskakuje wszystkim dookoła i nie przejmuje się okruszkami ;-).
O Boże! Ja mam to samo! Usypiam małego przy cycu i tylko myślę co mam do zrobienia jak wstanę! Wymykam się szybko i idę robić to co już zaplanowałam. Nigdy nie usiądę dopóki nie posprzątam… I tak codziennie.a i tak więc nie brudno!
Pomimo, że w domu już dwójka dzieci to jedyne co odpuściłam to prasowanie.. Byłoby łatwiej odpuścić resztę gdyby mąż nie marudził na każdym kroku.. A to bałagan, a tego on nie zje i znowu sam musi sobie gotować (Kucharz z wykształcenia).. każdy mówi „ale masz fajnie kucharza w domu” . czasem ugotuje, nie powiem, ale na codzień to jest męczarnia bo kulinarnie mu dogodzić to jest tragedia (i nie chodzi tu o smak, bo gotuję dobrze, lecz o wymyślność potraw) , zakupów na pare dni nie zrobię, bo on nie wie czy jutro będzie miał ochotę na to czy na tamto.. jestem bardziej zmęczona nim niż dziećmi.. Nie pomoże nic przy dzieciach, jak już zostanie na chwilę, bo np. muszę przygotować kąpiel, to jest jak taki wieszak, trzyma bo trzyma i nic więcej. Dodam, że na niewyprasowane ciuchy też narzeka, a że się niedawno przebranżowił i do pracy musi w koszuli to koszule do pracy sam sobie teraz musi prasować ?
Ja bym takiego pogoniła juz dawno – co to znaczy ze nie pomaga przy dzieciach? Cudze te dzieci czy jak?niech sam gótuje jak nie pasuje mu cos…
0 matko jakbym o sobie czytała.. Tez mam męża kucharza.. Oj przed ślubem moi znajomi, rodzina no i nie ukrywam ja też myslalam “o jak będziesz miala dobrze, kucharz w domu, będzie Ci dogadzal”. Życie jednak szybko to zweryfikowalo, ciagle marudzi i tak nie je tego co ugotuje a jak juz od święta jest w domu (wyjeżdża do pracy od czw do wt do stolicy) i coś ugotuje to takie wymyślne dania pod siebie że ani ja tego nie jem, ani dzieci. Suma sumarum w domu i przy dzieciach nie robi prawie nic bo ciągle go nie ma.. I dziwi sie ze jestem ciągle zła i rozgoryczona.. Chciałabym być zawsze uśmiechnieta i zadowolona ale przy trójce malych dzieci ( 4, 2.5 i 10 msc) mam ciągle pełne ręce roboty i zero czasu dla siebie.. Niestety.. Mąż sam z siebie nie pomaga, o wszystko nawet wyniesienie śmieci np. musze prosić bo sam tego nie zauważy.. Ostatnio trochę sobie odpuscilam, kupilam robot sprzątajacy ktory odkurza za mnie wieczorem a ja mam czas na serial.. I powiem Wam Mamusie że ta godzinka na kanapie daje mi siłę i regeneruje moja psyche.. Życie nie musi być idealne, życie ma być wypełnione szczęśliwymi chwilami..
To może lepiej jakby to on gotował? I sam kupowal to, czego będzie potrzebował? Pogadajcie otwarcie, czego Ty potrzebujesz, a czego ona.
Ja w sumie nie miałam większości tych problemów jeszcze przed dzieckiem- nie prasowałam nigdy codzienny ubrań, nie muszę mieć wysprzątane ani mieć obiadu, mogę zjeść cokolwiek. Po porodzie zamówiłam sobie catering. Już przed dzieckiem zdecydowaliśmy się z mężem na sprzątaczkę raz na dwa tygodnie, więc większe porządki też odpadają. Może to dzięki mojej mamie, która ma podobne podejście do „bycia perfekcyjną”.
Wszystko pieknie ladnie, tylko jak sie ma kogo poprosic o pomoc. Mama / Tesciowa blisko / daleko ale nagotuje albo czasem wpadnie i posprzata. Albo pomoc domowa czy opiekunka. Czasem mam wrazenie ze wpisy tego typu prezentuja problemy 1-go swiata.
Można też załatwić pomoc płatną (nawet to sprzątanie, czy prasowanie), wymienić się z kimś, umówić z sąsiadką, poprosić koleżankę… Jest dużo opcji, jak się ich poszuka 🙂
Wszystko pieknie ladnie, ale jak sie ma kogo poprosic o pomoc. Czasem mam wrazenie ze prezentowane tu sa problemy 1go swiata.
Jeśli nie masz kogo poprosić o pomoc to tym bardziej powinno się wdrożyć w życie pozostałe opisane w artykule punkty…. ja też starałam się być perfekcyjna i doprowadzałam tym sama siebie do ogromnej frustracji. Wieczorami czułam, że znowu zawiodłam jako matka, żona, bo nie zrobiłam tego, co planowałam, co powinnam (wg siebie oczywiście). zadręczałam tym wszystkich dookoła… zamiast czerpać przyjemność z zabawy z córką myślałam,że jeszcze MUSZĘ to czy tamto… Teraz uczę się odpuszczać i żyje mi się zdecydowanie lżej… doba ma tylko 24 h więc trzeba ustalić sobie priorytety – a moimi są moja rodzina i ja jako kobieta.
Jasne, ze są to problemy pierwszego świata. Blogerki parentingowe nie pracują na etat, nie musza dojeżdżać codziennie do pracy, wiec te teksty o nadmiarze obowiązków I sposobach radzenia sobie z nimi należy brać z przymrużeniem oka. Mam znajoma z czwórka dzieci w wieku 8 do 1, pracująca na pełen etat, ona kompetentnie mogłaby się wypowiedzieć o sposobach na macierzyństwo, ogarnianie obowiązków domowych i łączenia go z praca.
A jak ktoś ma jedno dziecko czy dwoje i pracę z domu, to nie ma żadnych problemów? 😉 Nic nie musi? Nie ma obowiązków? Bardzo to krzywdzące i wpędza kobiety w niepotrzebne poczucie winy, że nie ogarniają.
My kobiety same sobie to robimy. Bez przerwy się porównanujemy. U Asi można jeść z podłogi, Basia robi boskie pierogi, Kasia szyje własne ubrania, Zosi figury pozazdrościłby sama Chodakowska. Proponuję zastosować się do porad z wpisu,ograniczyć insta i wrzucić na luz ?
Z moim odpuszczaniem jest niełatwo, Powoli dorastam do tej myśli. Niby pogodziłam się ze swoimi wyborami, ale nadal mierzwią mnie pretensje i uwagi innych, Czasem zastanawiam się czy nie powinnam polubić najpierw ostatecznie siebie, żeby dać dzieciom co najlepsze. Czasem ciężko jest znaleźć złoty środek pomiędzy tym co chcemy dać dzieciom ,bo sami tego nie mieliśmy a tym co powinniśmy i chcemy im tak serio dać. I mówmy o tym głośno !! Nie ma pieluch tetrowych ale tempo życia wzrosło, wzrosły inne wymagania. Dziś to nie kiedyś, a wiele z nas popada w depresję sądząc, że słabo sobie radzą. Dziś otaczająca nas zewsząd krytyka oplata nas niczym kajdanki więźnia i wrzuca w kraty, z których ciężko się wydostać. Młodsze pokolenia niż moje są bardziej asertywne, odważne i nastawione na własne ja. Być może przyjdzie im się zetknąć z zupełnie innymi problemami. Ważne, żeby w tych momentach się wspierać i pamiętać, że inność nie oznacza tego , że jesteś gorsza. A póki nie krzywdzisz swoich dzieci różnorodność w wychowaniu jest niczym różne kolory róży, każdy ma coś do zaoferowania w swojej cudowności. Tak łatwo się o tym pisze i mówi gdy się dojdzie do tego punktu co opisujesz. Najciężej jest w tym więzieniu, kiedy nikt nie podaje ci ręki tylko dodaje oskarżeń i ocenia twoje zachowanie. Lekarstwem i największym sędzią wtedy jest twoje dziecko, które oddaje ci miłość i pokazuje jak wielkie jest to co dla niego robisz. Nie mogłam się powstrzymać od napisania czegokolwiek i choć mój komentarz może wydawać się z lekka pesymistyczny, daje nadzieję na lepsze jutro, że będziemy dla siebie mniej surowi i odnajdziemy radość w byciu razem, tak naprawdę 😉 Pozdrawiam Cię serdecznie i 3 maj kciuki bo ja też dorastam do swojego macierzyństwa 😉
Chciałam zapytać co zrobić aby mój mały człowiek zechciał jeść obiad ? Co robicie bo ja próbowałam już chyba wszystkiego. Przy talerzu młody aby krzyczy nie , nie. Nawet ust nie otworzy aby spróbować. A we mnie się gotuję.
hihi, ja przy 3.dziecku odpuscilam przede wszystkim komfort jedzenia/kapieli jak dziecko nie placze. Teraz – trudno, ja jem, on sie drze. ja MUSZE zjesc, on moze poczekac te 5-7minut. Przy starszakach priorytetem byly ich potrzeby i bywalo, ze chodzilam glodna do 17-18 – jak maz wrocil z pracy… bo jak dziecko usypialo (oczywiscie ze przy cycu) to ja tez!!!! sen wazniejszy, na jedzenie juz nie bylo czasu. Teraz – dziecko (nakarmione!) musi poczekac az ja zjem/wypije/umyje zeby. Jak pelnie swoj kubeczek, to i jemu bede mogla napelnic 🙂 I taaak, suszarka do ubran to najlepszy wynalazek i zakup zycia!!! co za ulga (i dla czasu i dla image salonu) PS. jakos przy 3. dziecku maz robi wszystko – gotuje, sprzata, robi zakupy, ogarnia szkole starszakow i jeszcze mlodego ponianczy jak jest w domu…. trafil mi sie chlop 🙂 – i wyrobil sie! nie zawsze taki byl 🙂