Aniu, powiedz jeszcze czy dajesz dzieciom pełną swobodę na placu zabaw? Z moich obserwacji rodziców zasadniczo można podzielić na dwie grupy: tych co chodzą krok w krok za dzieckiem i tych z nosami w iPhonach. Jak znaleźć ten złoty środek?
Chodzę za Julkiem na placu zabaw, gdzie są huśtawki (zawsze). Mam obawy, że go uderzy, bo on nie patrzy jeszcze gdzie idzie. Zdarza mi się też z nimi zwyczajnie bawić, ale zdarza mi się siedzieć też z nosem w telefonie, bo akurat w ciągu dnia nie miałam chwili żeby sprawdzić meila. Jak za nimi chodzę to nigdy nie mówię” A chodź teraz tu albo tam”. Daję swobodę. Nigdy też nie ingeruję, jak np. dzieci wchodzą po zjeżdżalni (często rodzice zwracają moim dzieciom uwagę) to mówię, że często wejście po zjeżdżalni jest łatwiejsze niż po właściwej drabince, która jest np. wysoka
Zgadzam się ze wszystkimi punktami, a jednak nie lubię chodzić na place zabaw. Synek 19 miesięcy wyjątkowo ruchliwy uwielbia place zabaw, a jeszcze bardziej bieganie po chodniku ze szczególnym uwzględnieniem wbiegania na ulicę :/ Natomiast dla mnie place zabaw są trudne z psychologicznego punktu widzenia. Często właśnie w tych trudnych sytuacjach nie wiem jak mam się zachować. Co robić, kiedy mój nierozumiejący jeszcze syn zabierze komuś zabawkę, albo ktoś jemu. Wiem, że moje trudności z tym związane wynikają z lęku przed oceną, itp. Tak więc dla mnie samej jest to miejsce też rozwijające społecznie rodziców, nie tylko ich pociechy ;D
Nabierzesz wprawy:) U nas w rodzinie krąży anegdota o babci, która uczyła wnuka w piaskownicy zabierać dzieciom zabawki, żeby uczył się radzić sobie w życiu;)
Też miałam taki problem. Mam nawet zadatki na matkę-helikopter, co to łazi za dzieckiem krok w krok. Mąż mi na to zwrócił uwagę, że chodzę za 15 miesięczną córką i ją asekuruję. Pogodziłam się z tym, tak mam trudno, powoli to zmienię i za każdym razem, kiedy jesteśmy na placu, a jesteśmy każdego dnia, to trenuję. Kiedy pojawia się niebezpieczna, w mojej ocenie sytuacja, mała wyrwała komuś zabawkę, wspina się po drabince, to ja staram się siedzieć na tyłku. Oczywiście pilnuję, żeby nie wbiegła pod huśtawkę, lub jak się wdrapie gdzieś wyżej, żeby nie spadła, ale w interakcjach i innych aktywnościach jej nie przeszkadzam. Jeszcze żaden rodzic nie zwrócił mi uwagi, że córka się komuś psoci, a mała wchodzi na stopień drabinki, schodzi i bije sobie brawo 😀 Także polecam przełamywanie swoich barier i granic, bo dzieci to sobie poradzą ;D
A z punktu widzenia architekta krajobrazu… “ogród zabaw dzieciecych” przecież nie jest to plac, jest czesto wypelniony roślinami, a już na pewno instalacjami do zabawy. To jest prawidlowa nazwa tego miejsca, a co do reszty to się zgadzam.
My jesteśmy na.placu praktycznie codziennie, ale teraz zaczął się dla mnie ciężki czas, bo syn gdy tylko zobaczy nowa zabawkę, od razu chce się nią bawić a nie wszystkie dzieci chcą się podzielić. Dzisiaj był wielki płacz z powodu koparki. Dla mnie to jest straszne, bo syn kiedy coś chce nie odpuści dopóki nie dostanie danego przedmiotu chociaż na chwilę. Moje uspakajanie nic nie pomaga a jeszcze muszę słuchać rad osób obok, co mnie jeszcze bardziej denerwuje. Niekiedy najchętniej poszlabym, ale z drugiej strony chce, żeby syn zrozumiał, że czasami nie dostanie tego co chce. Nie wiem tylko jak w takiej sytuacji mu pomóc.
My w takich sytuacjach najczęściej pytamy drugie dziecko, czy możemy albo oferujemy coś na zamianę. Czasem działa;)
Też nam się to czasami udaje, dlatego zabieram różne pojazdy, rowerek, ale niektóre dzieci kiedy widzą, że drugiemu dziecku zależy na konkretnej zabawce nagle też zaczynają się nią interesować i nie. chcą się zamienić ani pożyczyć.
Haha! Wiem;) jak mówię do dzieci „o Julek, zobacz huśtawka jest wolna” to nagle wszystkie inne dzieci się do niej zrywają ?
Aniu a czy możesz wspomnieć co Julek dostał na 2gie urodziny. Mój synek za 2 tyg kończy 2 latka i szukam inspiracji na niebanalny prezent a Twoje pomysły są jak skarby. Pozdrawiam.
jeszcze jedna ważna rzecz! dziecko podczas zabawy na placu zabaw po prostu się męczy, więc jest to dobry sposób na zmęczenie dziecka żeby wieczorem szybko zasnęło i spokojnie spało 🙂
Dlatego ja na swoim ogródku (choć małym) mam dla dzieci zjezdzalnie, hustawkę, piskownice, trampoline i sciankę wspinaczkową. Siedzą na ogrodzie od 13-20 czasem nawet jak pada. Oprócz tego rowery, hulajnogi,rolki(mamy ulicę ślepą wiec jeżdza tylko mieszkańcy). Mają ok. 10 innych dzieci do zabawy z sąsiednich domów. Na place zabaw nie lubię chodzić bo tam zazwyczaj są dzieci z bloków jak dla mnie- wyposzczone jeśli chodzi o ruch. Wiecznie jest wyrywanie wszystkiego, czekanie na hustawki, kłótnie w piaskownicy. Lubie place zabaw daleko od bloków np: w parkach za miastem, zoo, itp. A swój plac zabaw najlepszy! Z dziećmi sąsiadów idzie się dogadać bo każdy ma swój plac zabaw na ogródku i nie ma tyle kłótni i spinek.
Placom zabaw mówimy Tak! A przemyślanym i dobrze zaprojektowanym placom zabaw mówimy zdecydowanie TAK! Place zabaw to taka siłownia dla małego dziecka: uczą się pewności własnego ciała, równowagi, własnych możliwości ruchowych. Patrzą na inne (czasem starsze) dzieci -> zaczynają powtarzać sekwencje i w efekcie nabywają nowych umiejętności. Dużo czasu spędzamy z dziećmi na placach zabaw. Cały czas szukamy nowych dla urozmaicenia codzienności (tylko czasem się zastanawiam czy to urozmaicenie jest potrzebne dla moich dzieci czy może bardziej dla mnie ?). Takie zmiany (zbyt częste) nie służą utrzymywaniu więzi społecznych. także … tak to! Ogólnie cieszymy się że mamy taką piękną wiosnę i tyle różnych możliwości na spędzanie czasu z dziećmi. Pozdrawiamy
Teraz całe dnie spędzamy na placach zabaw. Niestety, w mniejszych miejscowościach place zabaw nie wyglądają jak w Warszawie, a większość to już “zabytki” poprzedniego ustroju.