Pełna zgoda kochana! Często wracam (myślami) do spotkania z Agnieszką Stein i pamiętam, że zapytana o takie zajęcia dla maluchów mówiła, że rodzice zapominają, iż małe dzieci potrzebują przede bliskości rodziców a nie treningu, bo rozwój poznawczy można ‘nadrobić’ a emocjonalny nie! I rodzice, zamiast spędzać czas z dzieckiem, czytać mu, bawić się, nudzić, turlać itp., wożą tylko je na “lekcje” i ten czas “przepada” nieodwracalnie. Poza tym nuda bywa też impulsem do kreatywnego działania. Ja nie pamiętam nudy z dzieciństwa, a już dziewczynka z mojej rodziny (z NY, gdzie jest już kompletne odjazd na tzw. rozwój malucha) “ciągle się nudzi” , nawet chwili sama się nie może pobawić.
Zgadzam się. Przypomniała mi się historia z piaskownicy o angielskim w nastym miesiącu życia. Pisałam kiedyś o tym posta, bzdura! Jeżdżę na te piątkowe zajęcia z Mikołajem, ale razem z Nim w nich uczestniczę i oboje mamy przy tym dobrą zabawę. Jak najdłużej chcę żeby robił to na co sam ma ochotę, a nie na to, na co ja ją mam. Często wracam wspomnieniami do czasu kiedy miałam 7 lat i skakałam u babci po drabinie, a dziadek wtedy pamiętaj jak powiedział do Niej “niech ten czas swobody trwa jak najdłużej” i takie miałam właśnie dzieciństwo. Przekładając to na obecne czasu swoboda kończy się niestety dzieciom bardzo szybko.
A ja myślałam, że poza nami nie ma już takich rodziców! Na szczęście się myliłam!!! 😀Pod Twoimi słowami podpisuję się obiema łapkami! 😉Dla mnie te wszystkie zajęcia dodatkowe to jakaś masakra! Dzieci tracą tak wiele z dzieciństwa. :((Chcemy żeby nasz Synek miał takie cudowne i beztroskie dzieciństwo jak my, a nie zapełnione po brzegi (niezbędnymi???) zajęciami.Kocham Cię za tego posta! 😉 😀 PozdrawiamMonika 🙂
Masz racje w 100%Felix tez jest na tym samym etapie co twoja Lili. Nie ma sekundy zeby siedzial spokojnie:)) Stad te zajecia ruchowe o ktrorych pisalam u siebie (basen, sport). Ale. Ale ja uczestnicze z nim w tych zajeciach:)) wiec moja bliskosc jest:))) Mysle nad zlobkiem… i w gre zaczyna wchodzic Motressori wlasnie. Co myslisz na temat puszczania takiego malucha do zlobka? Nie wazne juz jakiego. Za wczesnie? Panie wychowawczynie powiedzialy mi ze to najlepszy wiek. A ja mam watpliwosci… Lepiej poczekac na przedszkole?
MamaKuby-ja też bym chciała żeby Lila miała takie beztroskie dzieciństwo jak ja:)Listopadowa, z mojej obserwacji wygląda to tak, że jednak lepiej się adaptują dzieci młodsze. Właśnie około 1,5 roku-2 lat kiedy ciekawość świata jest ogromna. Czasami właśnie ta chęć ułatwia bardzo adaptację. Lila właśnie za 1,5 miesiąca zadebiutuje w żłobku Montessori. Tylko, że ona będzie ze mną non stop. Także się nie obawiam straconego czasu.
Jakbym nie pracowała jak pedagog to pewnie w wieku 2 lat zaczelabym adpatację. U nas można np. przychodzić z dzieckiem na 2 godziny i mama może być w sali. Później bym trochę wydłużyla np. do 14. Na pewno by nie siedziała od 7.30 do 17.30. Oczywiście wszysto zależy od dziecka:)
Dziękuje ci za ta odpowiedz:) nie wiem czy czytalas u mnie ale wlasnie tez szukam żłobka. I tez w sumie chciałam o września jak Felix skończy 21.08 dwa lata. Problem jest taki ze ta placówka która wchodzi w grę z rożnych wzgledow, oferuje tylko calo dniowe. Co nie znaczy ze ja musze go tam do 17 zostawiać. Mysle ze na początek go zostawię od 8.30 do 12.00 a potem wlasnie do 14.30. Dzieci od 12 śpią wiec moze przecież spac w domu. Przyznam ze nie miałam pojęcia ze to bedzie tak trudne emocjonalnie…
My od września rozpoczęliśmy właśnie adaptację – w sierpniu Maurycy skończył 2 lata (2 razy w tygodniu po 2 godziny) – formuła jest taka, że zawsze z rodzicami – bawimy się wszyscy wspólnie, brudzimy się wszyscy wspólnie … z perspektywy czasu – uważam że to była dobra decyzja…choć jestem już niezmiernie ciekawa – jakby to było beze mnie,,, i “potwornie” zazdroszczę Montessori :)))
wszystko cudnie tylko ta cena za montessori… przecietnego rodzica raczej nie stac. a w publicznym wszystko zalezy od wychowawcy/czyni. syn ma jedna super a druga z jakimis przedpotopowymi zwyczajami np uczy zeby uderzone dziecko przez inne dziecko oddalo…. a co do zajec dodatkowych to wszystko w swoim czasie. starszy ma 6lat i ma ang w domu i rewelacja (pisalam kiedys o łoterplis;-)) . judo-uwielbia a rozwinal sie motorycznie rewelacyjnie dzieki temu. i squsha ktorego uwielbia. na wszystko chce chodzic i w niczym nam to nie przeszkadza-jestesmy dla siebie ze soba na maxa kiedy sie da. czytamy tanczymy a przede wszystkimROZMAWIAMY i ulatwiamy sobie zycie rozwiazujac klopoty szesciolatka w stylu zagubiony jodA z lego i kolega ktory brzydko mowi w przedszkolu na dziewczynki.mlodszy ma roczek i narazie swiety spokoj:-)))
Mało tego, że Montessori drogie. I tak ciężko się ta dostać. Chociaż w moim rodzinnym mieście jest Montessori publiczne! Dodam, że jest to w Polsce i do tego w Polsce B. I takie podejście się chwali. A łoterplis ciągle wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Montessori fajna soprawa tylko ja naprawdę nie wiem dla kogo sa te przedszkola. U nas w mieście jest kilka otwartych do ok 16,.00 Więc dla pracowników budżetówki. Szkoda…. na szczęście w naszym wykorzystują trochę elementów tej metody.
No właśnie. A w domu też można samemu wykorzystywać elementy tej metody. Jeżeli będziecie zainteresowane to coś wrzucę.
Lilka bawi się cudnie! 🙂my mamy możliwość żłobka od 3 lat bo jest finansowany z ue, ale to jeszcze 2 lata..
Mądry tekst. I popieram stwierdzenie, że pracą dla małych dzieci jest zabawa. Bo to dzięki niej rozwijają swoje wszystkie zmysły. Na naukę przyjdzie jeszcze czas…
Dziś przez przypadek znalazłam to miejsce. I dawno nie spotkałam nikogo tak bliskiego mi poglądowo. Jestem zwolenniczką podążania za dzieckiem, a nie ciągnięciem go na siłę. Żal mi tych wszystkich maluchów, ciąganych z zajęcia na zajęcia i to od kołyski. przedszkole montessorii to moje marzenie. niestety u nas brak takowego.
Fajnie, że ktoś podziela moje opinie:) Masz swoją przestrzeń w sieci? Oh tak mi też jest żal. U mnie w rodzinie jest chłopiec, który ma wolne tylko jedno popołudnie w tygodniu. Doszło do tego, że nawet wtedy trzeba mu organizować czas. Nie ma pomysłu na swobodną zabawę. Dramat.