fbpx

Rozszerzanie diety niemowlaka – papki czy BLW?

  • BLW
  • 4  min. czytania
  •  komentarze [9]

Rozszerzanie diety niemowlaka jest tematem, który potrafi przysporzyć rodzicom wielu trosk. Wielu pediatrów zaleca dość wczesne rozszerzanie diety, a sklepowe półki zapełnione są produktami zachęcającymi do urozmaicania repertuaru posiłków już od 4 miesiąca życia dziecka…

Autorką wpisu jest Marta Byszko – neurologopeda i pedagog specjalny, prywatnie mama 5-miesięcznej Ady

W internecie znalazłam nawet informację, że śliniące się i wkładające przedmioty do buzi dziecko jest gotowe na naukę jedzenia. Czy warto poczęstować pierwszym słoiczkiem 4 miesięcznego bobasa, który z zaciekawieniem śledzi trasę łyżki do buzi jedzącego rodzica i słodko się oblizuje?


Spróbuję w skrócie opisać fizjologię procesu przyjmowania i połykania pokarmu u osoby dorosłej.

Pierwszym etapem jest odgryzienie kawałka pożywienia, potem zmieszane go ze śliną oraz żucie ruchem okrężnym. Następnie uformowany kęs trafia na tylną ścianę gardła i uruchamia odruch połykania. Odruch ten unosi do góry krtań, która zamyka wejście do dróg oddechowych uniemożliwiając zadławienie. Jedzenie trafia do przełyku, a potem dzięki ruchom robaczkowym przesuwane jest do żołądka.

Jak to się ma do rozszerzania diety niemowlaka?

Tak, że najbliższe naturze byłoby rozpoczęcie rozszerzania diety, gdy maluch będzie w stanie oddzielić kęs i bezpiecznie go połknąć (a jest to możliwe tylko wtedy, gdy jesteśmy spionizowani i krtań efektywnie zamyka wejście do drzewa oskrzelowego).

Wiele z Was już się domyśla, że to właśnie metoda BLW  w największym stopniu odwzorowuje i stymuluje naturalny rytm rozwoju umiejętności jedzenia. Ponadto daje możliwość samodzielnego doświadczania struktur i smaków, kształtowania poczucia sprawstwa, regulowania ilości spożywanego jedzenia/łaknienia i, co moim zdaniem jest bardzo ważne, bycia pełnoprawnym uczestnikiem domowych posiłków- nie karmionym, siedzącym przy stole, jedzącym to, co rodzice i ilości, których potrzebuje.

Z logopedycznego punktu widzenia metoda BLW  sprzyja kształtowaniu się sprawności aparatu artykulacyjnego – warto wiedzieć, że sposób przyjmowania pokarmu i jego struktura mają ogromny wpływa na rozwój mowy, ponieważ w obu czynnościach biorą udział te same narządy i grupy mięśni.

Czy w związku z tym należałoby zupełnie zrezygnować z miksowanego pożywienia?

Czy rodzice popełniają błąd podając papkę dziecku? Jako logopeda powinnam napisać, że tak. Konsystencja papki raczej nie jest spotykana w naturze, utrudnia stymulowanie sensoryczne i trenowanie mięśni aparatu artykulacyjnego. Z całą pewnością można stwierdzić, że ZBYT DŁUGIE przyjmowanie produktów w postaci papki i nie wprowadzanie pokarmów stałych negatywnie wpływa na rozwój narządów artykulacyjnych i mowy dziecka.

Będąc od niedawna mamą doszłam do wniosku, że kluczową kwestią w rozszerzaniu diety jest gotowość dziecka i rodzica (!).

Niektóre dzieci nie potrafią jeszcze po przekroczeniu magicznego 6 miesiąca siedzieć, a mimo wszystko wykazują ogromne zainteresowanie jedzeniem. Niektórzy rodzice czują się bezpieczniej podając dziecku posiłek ze słoika, ponieważ produkt pochodzi z ekologicznych upraw/ ich dziecko mało przybiera na wadze i chcieliby wiedzieć, ile dokładnie zjada. Powodów może być wiele i nie warto ich oceniać, ponieważ każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. W pewnych sytuacjach słoiczki są przydatne, wygodne i dzieci je lubią. Sama także chętnie jem kremowe zupy, a w myśl zasady, że różnorodność sprzyja rozwojowi zapewne poczęstuję swoje dziecię miksem dyni i ziemniaczka.

Zawsze jednak warto pamiętać o zachowaniu odpowiednich wytycznych dotyczących proporcji i ram czasowych:

⁃ zgodnie z zaleceniami WHO rozszerzanie diety powinno nastąpić po ukończeniu 6 miesiąca życia- wcześniej układ pokarmowy i prawdopodobnie immunologiczny niemowlęcia nie są gotowe na przyjmowanie innych pokarmów, niż mleko. To, że dziecko wkłada przedmioty do buzi, ślini się, wyciąga rączki po jedzenie nie oznacza, że jest gotowe na rozszerzanie diety!

⁃ przez pierwszy rok życia dziecka podstawą jego diety jest mleko, reszta- stopniowo, coraz większym, ale nadal dodatkiem. Zmiana proporcji (tzn. na początku rozszerzania diety zastępowanie karmienia piersią/mlekiem sztucznym „obiadkiem”) może doprowadzić chociażby do zatrzymania przybierania na wadze (pierwsze papki to zwykle warzywa, które nie są tak kaloryczne, jak mleko).

⁃ jeśli decydujemy się na wprowadzanie papek, nie zapominajmy o rozszerzaniu tego repertuaru o stałe pokarmy (nie mam tu na myśli „wyższych poziomów” słoiczka). Aby aparat artykulacyjny i mowa rozwijały się prawidłowo, NIEZBĘDNE jest do tego:

ODGRYZANIE, GRYZIENIE I ŻUCIE!

To właśnie te czynności stanowią najlepsze, codzienne i systematyczne ćwiczenie aparatu mowy.

⁃ niektóre dzieci mają tak wrażliwą jamę ustną, że nie ma mowy o jedzeniu stałych pokarmów/myciu zębów/wizycie u stomatologa/jakiejkolwiek stymulacji buzi. W takich sytuacjach zachęcam do konsultacji ze specjalistami – logopedą, terapeutą integracji sensorycznej, którzy pomogą za pomocą odpowiednio dobranego masażu odwrażliwić zaburzone sfery. Podawanie papek niestety zadziała tu na zasadzie błędnego koła i pogłębi problem.

⁃ kiedy dziecko jest w stanie samodzielnie rozdrobnić i połknąć pokarmym, postarajmy się, pożegnać miksowane jedzenie. Nie ma absolutnie potrzeby, aby uzębione, chodzące dziecko przyjmowało papki.

Jestem też zwolenniczką pozwolenia dziecku na kontrolowanie ilości przyjmowanego pokarmu

czy jest to papka czy ugotowany brokuł. Jedzenie dla większości z nas jest przyjemnością, ale wtedy, kiedy jemy kiedy chcemy, to, co chcemy, to, co lubimy i ile potrzebujemy.
A oto jak możemy wykorzystać produkty spożywcze do zabaw logopedycznych (propozycje dla dzieci w wieku przedszkolnym):

⁃ masaż jamy ustnej, tym, co dziecko lubi – konfiturą, miodem, pasztetem (ZAWSZE- od przodu jamy ustnej ku tyłowi, przed posiłkiem, np. ruchem kolistym). W trakcie masażu może wystąpić odruch zwracania, który także jest ćwiczeniem!

⁃ zlizywanie czubkiem języka ulubionego mazidła z: ust, zębów, wałka dziąsłowego za górnymi zębami, podniebienia (buzia otwarta szeroko!)

⁃ ściąganie czubkiem języka ryżu preparowanego z kącików ust (przykleja się na ślinę)

⁃ przyklejanie opłatka do podniebienia, ściąganie go językiem

⁃ przenoszenie płatków śniadaniowych za pomocą słomki (pamiętajmy, żeby były większe, od otworu w słomce, aby zapobiec wciągnięciu!)

mgr Marta Byszko

neurologopeda, pedagog specjalny, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od ponad 10 lat pracuje w przedszkolu integracyjnym, gdzie zajmuje się kompleksową diagnozą i indywidualną terapią logopedyczną dzieci przedszkolnych oraz wspieraniem edukacji i komunikacji dzieci ze spektrum autyzmu, autorka wpisów na blogu:

Objawy autyzmu

Jeżeli spodobał się Wam ten wpis kliknijcie “Lubię to” lub udostępnijcie go swoim znajomym

Komentarze

    Czy mozesz napisac jak sie sprawdzila metoda BLW przy Lilce?
    Ja jakos nie moge sie do niej przekonac jak moje dziecko nieustannie sie krztusi lub wypluwa wszystko.
    Gotuje mu zupki i robie kaszki na sniadania, lubi jesc, prawie wszystko mu smakuje, nie zachecam do jedzenia jak odwraca glowe i zaciska usta to znaczy, ze juz koniec.
    Ale mam swiadomosc, co u smakuje, ile posilkow dziennie zjada itp.

    Myślę, że metoda BLW jest łatwiejsza dla mam które karmią tylko piersią Od samego początku dziecko samo się obsługuje. Nigdy nie wiadomo ile wypiło (tzn ile ml). Naturalną konsekwencją jest pozwolenie dziecku na samodecydowanie o jedzeniu stałych pokarmów.
    Moja dwójka dzieci jadła metoda BLW. Córka dopiero chciała jak skończyła 10 miesięcy i krztusiła się tylko trochę, parę razy zwróciła wszystko. Syn wcześniej zaczął bo jakoś w 7-8 miesiącu ale tutaj już było “gorzej” 😉 ciągle się krztusił, dławił, wypluwał,ulewał, wymiotował Początki mogłyby zrazić niejednego rodzica , ale widać było że syn lubi jeść i bawi się tym jedzeniem, a te wszystkie “epizody” wcale go nie zrażały.

    O tak. Ja też nie lubię radykalizmu. Niektóre mamy upierają się przy samym BLW, nawet jeśli dziecko lubi dostawać zupę / mus / kaszkę łyżeczką. Trochę to na siłę i niepotrzebnie moim zdaniem. Różnorodność smaków i form jest super! My stosowaliśmy blw i łyżeczkę pół na pół i przy drugim dziecku postąpię tak samo. Co najwyżej wstrzymam się z tym kiedy zacząć rozszerzanie, bo przy pierwszym zaczęliśmy, gdy miał ledwo 5 miesięcy. Ale po prostu nie mogłam się doczekać jego reakcji na nowe doświadczenie 😀

    ratunku, moje dziecko nie przeżuwa i boję się, że coś mu się stanie!
    podoba mi się BLW i podałam dziecku całe kawałki, ale odgryza kęsy i połyka je w całości; w ogóle nie przeżuwa! potem ma bóle brzuszka… to dopiero początki, 3 dni rozszerzania diety; podałam papkę i rozgniecione widelcem na łyżeczce i tak samo połyka bez przeżuwania.
    czy to oznacza, że nie jest jeszcze gotowe i powinnam poczekać?

    Na początku tak jest – dlatego ważne żeby ugotowane warzywa były baaaaardzo miekkie

    Witam.
    Powołuje się Pani we wpisie, na opinię Pani Mart Byszko, neurologopedy i pedagoga specjalnego. Pragnę Panią poinformować, iż zgodnie z rejestrem Naczelnej Izby Lekarskiej, taka osoba nie posiada uprawnień do wykonywania wyżej wskazanego zawodu. Jenocześnie informuję Panią, iż podszywanie się pod personel medyczny jest scigane z urzędu, z art 160 par.1 Kodeksu Karnego oraz art 58 ust. 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
    Proszę o usunięcie wpisu, bądź o potwierdzenie wiarygodności i tożsamości i kompetencji Pani Marty Byszko (nr. PWZ)

    Pozdrawiam,
    Joanna Duda

    Pani Joanno, przecież zawód logopedy i neurologopedy nie jest zawodem medycznym. Jest to normalne, że logopedów nie ma w rejestrze Naczelnej Izby Lekarskiej.

    Na osobistą prośbę Pani Mart Byszko, pragnę sprostować wpis. Faktycznie, Pani Marta nie wykonuje zawodu medycznego i nie ma ku temu żadnych uprawnień. Neurologopedia NIE JEST zawodem medycznym i nie powinien być traktowana, jako dziedzina medyczna. Mój błąd, iż nazwa NEUROLOGOPEDA budzi u mnie bliskie skojarzenia z pracą neurologa, z którą jednak, jak się okazuje, niema nic wspólnego, Wyciągnęłam wnioski z mojej pomyłki.

    U nas córeczka rzeczywiście już od 5 miesiąca zainteresowana była naszym jedzonkiem bardzo, ale pierwsze słoiczki wprowadziliśmy nieco później, w 6 miesiącu, gdy siedziała stabilniej. Ale też oczywiście zaczynaliśmy od tych małych słoiczków hippa bio (marchewki bodaj), dopiero później przerzucaliśmy się na twardsze i bardziej zróżnicowane konsystencje. Teraz z tej serii hippa jesteśmy na etapie kuskusa i spaghetti już 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link