fbpx

To tylko szkoła – o tym jak nie dać się presji szkolnej

  • SZKOŁA
  • 4  min. czytania
  •  komentarze [8]

Za chwilę dzieci przekroczą szkolne progi i zacznie się szkolny kołowrotek. Moje starsze dziecko zaczyna czwartą klasę, a ja usłyszałam już chyba wszystko o tym, jak bardzo nasze życie wywróci się do góry nogami.

I gdybym sama nie była pedagogiem, to chyba bym się dała wkręcić w szkolną presję napędzaną ocenami, pracami domowymi i odpytywaniem bez zapowiedzi (brrr…).

Szkoła, jaka jest to każdy widzi. Ale my, jako rodzice też mamy wpływ na to, czy nasze dzieci będą tak poważnie ją traktować. A może pokażemy im, że życie nie kręci się wokół szkoły? I tak naprawdę ta trója z przyrody, nie ma żadnego wpływu na życiowy sukces.

Od wielu lat obserwuję wśród rodziców narastającą presję szkolną

Co było w szkole? Co dostałeś? Co na jutro? Dlaczego tak mało napisałeś? I dlaczego tak niestarannie? Kiedy sprawdzian? Kiedy wyniki? Ile procent? Dlaczego tylko tyle?

Zastanówcie się, co byście czuli, jakby te wszystkie pytania zadały Wasze dzieci na temat Waszej pracy.

Nie wiem jak Wy, ale ja bym była wściekła.

Albo jakby ktoś Was pytał non stop o Waszego dyrektora lub koleżanki z pracy.

A tak mniej więcej wyglądają rozmowy rodziców z dziećmi.

TO TYLKO SZKOŁA

Odkąd moje dziecko chodzi do szkoły, przyjęłam kilka zasad, które sprawdzają się u nas znakomicie. Wiedziałam od początku, że nie chcę brać udziału w tej około szkolnej biegunce.

Nigdy nie wsiadałam do tej karuzeli i czuję wielką ulgę, że jedzie ona beze mnie.

Nie wiem, jak wyglądała Wasza edukacja, ale ja byłam uczniem średnim, który jak się postarał to w podstawówce wyciągał na czerwony pasek. Zawsze miałam obniżoną ocenę z zachowania, za jakieś wybryki, a że byłam społecznikiem to wyciągałam na bardzo dobre. W ogólniaku leciałam na trójeczkach i czwóreczkach, bo więcej mi się nie chciało. Maturę zdałam na piąteczki i bez problemów dostałam się na wymarzone studia. Studia skończyłam bez problemów, wkuwając masę książek i zarywając noce, a w swoim zawodzie przepracowałam … dokładnie 2 lata.

Więcej się uczyłam aby zostać pedagogiem i logopedą niż faktycznie przepracowałam.

Czy było warto? Tego nie wiem.

Kiedyś brak studiów traktowano jako największą ujmę – prawie, że lukę w ilorazie inteligencji. I mam wrażenie, że moje pokolenie próbuje wymusić na swoich dzieciach to samo.

Bardzo dobre wyniki w podstawówce = dobre wyniki w ogólniaku = dobre studia = dobra praca

Tymczasem przeskoczyliśmy o jedno pokolenie i sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Można mieć świetną pracę, nie kończąc nawet studiów.

I tak wiem – niektórym rodzicom z mojego i starszego pokolenia to się nie mieści w głowie.

Nie wiem, czy znacie to 50-letnie badanie, że wzorowi uczniowie radzą sobie w życiu najgorzej ( do 35 r.ż. jest ok, a potem zapełniają przychodnie zdrowia psychicznego).

Następnym razem, jak będziecie pytać dlaczego 4, a nie 5 z klasówki to przypomnijcie sobie o tym.

Dla mnie nauka dla ocen jest totalnie bezsensowna i traktuję je jako szkolną “grę”. Czasem wypadnie z maszyny losującej 4, czasem 3, a czasem 5.

Często do tej piątki potrzebne jest szczęście i trafienie w pytania. Czasem faktycznie wiesz, że umiesz na 5, a masz słabszy dzień i wychodzi 3.

Co z tego? To są tylko cyfry!

Tak też przedstawiam to dzieciom i nie pytam, co dostałaś ze sprawdzianu lub na ile procent był test. Nie pytam o te cyferki, bo dla mnie one nic nie znaczą. Chcę też żeby moje dzieci też umiały w ten sposób do nich podchodzić.

Prace domowe – zmora rodziców i dzieci (nauczycieli pewnie też)

Do tej pory w szkole, do której chodziło moje dziecko nie było prac domowych, bo cały materiał realizowali w czasie lekcji, które były do godziny 14. Super sprawa, ale wiem, że w szkołach systemowych dzieci w 1 klasie kończą lekcje nawet o 10.20. Jasne dla mnie jest to, że w ciągu 3 godzin nie da się zrealizować tego materiału i resztę muszą dokończyć dzieci w domu.

A raczej rodzice z dziećmi w domu.

Kiedy następnym razem usiądziesz razem z dzieckiem do lekcji, to zadaj sobie jedno pytanie, dlaczego to robisz?

Czy może dlatego, że boisz się oceny przez nauczyciela?

Czy może też dlatego, że chcesz żeby dziecko szybko miało to z głowy?

A może dlatego, że jednak minąłeś się z powołaniem i uwielbiasz tłumaczyć coś dzieciom? (Ja nawet, jako pedagog zatraciłam tez umiejętność w stosunku do moich dzieci:))

Co by się stało jakby pół klasy miało źle zrobioną pracę domową bez pomocy rodziców?

Myślę, że nauczyciel jeszcze raz wytłumaczyłby ten sam temat. Jeżeli prace domowe są wykonywane w asyście rodziców lub/i korepetytorów. (A do tego żaden uczeń nie przyznaje się, że praca domowa była wykonana niesamodzielnie) To jaki jest feedback dla nauczyciela? Wszyscy zrobili – lecimy dalej z materiałem. I co tego, że jest 5 z pracy domowej?

Od początku przyjęłam zasadę;

  • nie sprawdzam książek
  • nie sprawdzam zeszytów
  • nie pomagam w pracach domowych

Ja swoich lekcji już się naodrabiałam.

Natomiast chcę nauczyć dzieci, jak skutecznie szukać odpowiedzi na pytania. Jak samemu znaleźć odpowiedź i odrobić pracę domową totalnie samodzielnie.

I gdybym teraz zadała Wam pytanie, czy stresujecie się nowym rokiem szkolnym – myślę, że 50 % z Was odpowiedziałoby, że tak. I sobie myślę, dlaczego? Bo bardzo łatwo jest sobie dołożyć szkolnych obowiązków dziecka lub dzieci. Tylko po co?

Po to, żeby 37- letnia Ania dostała 5 z matmy? Czy 10-letnia Lila umiała podejść na drugi dzień i zapytać nauczyciela, czy może jeszcze raz wytłumaczyć, bo nie do końca zrozumiała?

Myślę, że ta druga umiejętność bardziej się przyda w życiu.

Powodzenia w nowym roku szkolnym

A.

Komentarze

    Strzał w 10tkę! Powinnam zmienić podejście do szkoły a z drugiej strony gdyby tak odpuścić odrabianie lekcji z dzieckiem i okaże się, że 25cior dzieci jedno lub dwoje ma nie odrobiona pracę lub nie do końca poprawnie to wiesz co czeka te dzieci….WYŚMIANIE co jest straszne. Moja córka zacznie druga klasę i też miałam podejście luźne po czym zobaczyłam ten wyścig i się wystraszyłam. Jak to tak cała klasa “piatkowa” !?!? Trzeba działać i pomagać a na koniec roku Pani mówi że za rok cała klasa MUSI się wyróżniać bo Pani lubi być najlepsza a jeśli jakieś dziecko Noe daje rady to szkół jest dużo!! Tak to było u nas w Białymstoku, ul.Sokólska. W tym roku planuje nie dać się “zastraszyc” i być asertywnym rodzicem w stosunku do ponadprogramowych wymagań nauczyciela bo zamiast dzieci zarażać chęcią do nauki i poznawania to skutek jest odwrotny a to była pierwsza klasa..
    Powodzenia Rodzice

    Zastanawiam się tylko, w jakim zawodzie pracuje autorka bloga (wiemy, że nie w wyuczonym) i jakie ma kompetencje do radzenia rodzicom.

    Ja całe życie – wzorowa uczennica (podstawówka, gimnazjum, liceum, studia I i studia II). Czy tego samego życzę swojemu synowi, który właśnie zaczął I-klasę? Absolutnie nie. Nie da się być najlepszym ze wszystkiego, a nawet jeśli się da to zatraca się swoją rzeczywistą pasję. Polecam książkę “Dlaczego piątkowi uczniowie pracują dla trójkowych, a czwórkowi zostają urzędnikami?” autorstwa Roberta Kiyosaki (autora “Bogatego ojca”).

    P.S. To nie wyścig dzieci, tylko mam.

    Mnie podejście autorki artykułu bardzo się podoba…u mnie syn 8 klasa i egzamin, córka szkoła muzyczna i też kolejna presja.p Zastanawiam się jak to bedzie….Faktycznie dużo zależy od rodzica, ważne jest by uczyć dzieci nie tylko zakuwania na oceny ale myślenia, logiki, szukania rozwiązań, zaradności. Takie umiejętności są istotniejsze. Nie generalizowałabym że oceny definiują czy dziecko będzie mieć dobre wykształcenie, dobra pracę…na to składa się wiele innych czynników. Zp biegiem lat uważam że dzieci nie są uczone rozwijania własnych zainteresowań ucząc się wszystkiego na 5. Powinny w wieku szkolnym i nauki odkryć to w czym są dobre, jaka dziedzina sprawia im satysfakcję i daje radość, potem zawód i spełnienie siebie. Tego nikt nie uczy 🙁 często dlatego ludzie nie oddają się temu w czym są dobrzy a błądzą przez lata. Pozdrawiam!

    Super jeśli masz zdolne i malo infekcyjne dziecko które jak sama pisałaś 2 tygodnie prze końcem roku miało opuszczone tylko 2 dni i same 5 i 6 na świadectwie. A co z dziećmi które mają problemy dysleksje itp ? To wszystko zależy od punktu widzenia i tego co dane dziecko przeżywa w danym czasie.

    Zgadzam się. Myślę,że łatwiej napisać “to tylko szkoła” rodzicowi dziecka z piątkami i szóstkami niż rodzicowi dziecka z dwójkami i trójkami.

    Kiedyś ktoś na jednej z grup skomentował: dlaczego mówią tak rodzice dzieci dobrze się uczących?!
    Zapamiętałam to pytanie, bo… Zauważyłam, że to prawda. 🙁 Łatwo mi tak mówić, gdy moje dzieci (póki co) uczą się dobrze. I nie wiem czy mowilabym tak gdyby ledwo zdawało.
    U Was nie było paska? Podejrzewam, że był.

    Bardzo się zgadzam z resztą 🙂
    Ani na początku ani teraz nie bierzemy udziału w wyścigu. Nie ma korków, nie ma tekstów ‘sa wakacje to możecie się spotkac’, bo mogą się spotykać cały czas (jeśli mają z kim, bo przecież “nauka” 🙁 ).
    Także jestem odludkiem 😅 Nikt już ze mną nie rozmawia na temat szkoły, bo się nie dogadamy. 🙂 Nie żebym obstawała przy swoim. Dla mnie niech każdy robi jak uważa. Po prostu nie przytakuje, mam zupełnie odmienne zdanie. Nie pomagają przykłady o najlepszych uczniach w SP, z którymi później coś się podziało w liceum, jakby zerwali się z lancucha.
    Są rodzice chodzący i kłócący się o oceny 🤦
    Z kopertą! Jak tata przyjaciółki 🙂
    Pamiętam ile zdolnych osób szło do zawodówki, a ile mniej zdolnych 😅 do średniej i nawet na studia.
    Pamiętam też, że był czas, gdy sama żałowałam, że wybrałam liceum, ale niemal wszystko to co chciałam w życiu robić wymagało studiów.
    Teraz fabryki, markety pełne są studentów 😅 I zdziwienie.
    Mój bardzo zdolny kolega kochał samochody 🙁 od rysunku, projektów po naprawy. To była pasja. Próbował jednak różnych studiów, bo rodzice 🙁
    Inny kolega się sprzeciwił, najpierw zawodówka, a później technikum i studia. I wiem, że on będzie miał pracę nawet w tym zmieniającym się świecie, bo tacy ludzi będą potrzebni, a wśród młodych konkurencji nie widać 🙂 Obecnie ma firmę.

    Pamiętam też, opowieść o mężczyźnie, który robił to co mówił tata. Zaszedł wysoko, miał firme.
    Nagle ojciec zmarł i wszystko straciło sens, bo… To co robił było pod/dla ojca.

    Już udostępniam dalej ten tekst 🙂

    Z główną myślą artykułu zgadzam się w 100 proc. Jednak w obecnych szkolnych czasach nie da się, szczególnie w początkowych klasach nie być zaangażowanym rodzicem w szkolne sprawy. Są dzienniki elektroniczne i nawet po kilka powiadomień dziennie od nauczycieli dot. różnych spraw. To nie te czasy, gdy rodzic dostał 2 razy w roku karteczkę z ocenami, a trójka klasowa była czysto teoretycznym tworem wybranym tylko po to, by kupić prezent pani na koniec roku. Piszesz Aniu, że w Waszej szkole nie było do tej pory prac domowych. Myślę, że jesteście w mniejszości. I tak, myślę, że najważniejsze jest nauczenie naszego dziecka systematyczności i jak największej samodzielności w nauce czy odrabianiu prac. Tylko życie i pomysły nauczycieli to druga sprawa. Mój syn jako pierwszak został rzucony na głęboką wodę: lekcje zdalne. Daliśmy radę, choć jak widzisz w tym przypadku nie dało się uciec od pomocy dziecku. Można oczekiwać od nauczyciela klasy 12osobowej, że pochyli się nad problemem pojedyńczego ucznia, tylko co zrobić, gdy taki nauczyciel ma dzieci 27, w tym 4 z Ukrainy? Nie mam problemu z tym, by wytłumaczyć dziecku czegoś, czego nie zrozumiało w szkole, bo jestem świadoma, jak wyglądają polskie warunki. Zatem presja na oceny – nie, ale wsparcie i lekka pomoc w ogarnięciu szkolnych spraw – TAK.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link