Bardzo, bardzo potrzebny temat. Ostatnio byłam świadkiem mocnego klapsa na placu zabaw, bo dziecko na oko 2-letnie się “nieładnie” bawiło. Zszokowało mnie to, zamarłam i nawet nie zareagowałam. Myślę, że przydałby się post, o tym, co można w takiej sytuacji zrobić, żeby osoba używająca przemocy nie wkurzyła się bardziej, a żeby coś dotarło, że jednak klaps to jest bicie i robi krzywdę.
Myślę, że jest jeszcze trzecia grupa rodziców, nazwijmy ich hipokryci. Takich, którzy mówią, że nie biją, ale mówią też, że puściły im nerwy i pomimo obietnic, że nigdy przenigdy nie uderzą swego dziecka, teraz siedzą z głową w dłoniach katując się wyrzutami sumienia i zastanawiając jak dali się tak wyprowadzić z równowagi. Wydaje mi się, ze ta grupa jest spora i do tej grupy chyba najlepiej trafił ten tekst. I wszyscy jak jeden powiedzą, ze dzieci nie biją i nie uznają takiego wychowania, a jednak zdarzyło im się krzyczec, szarpnąć i dać klapsa. Droga autorko, ja należę do tej grupy. Nie będę się tu jednak tłumaczyć, ani usprawiedliwiać, źle mi z tym i już. Chce Cię jednak zapytać jak można naprawić tak nadszarpnięte relacje? Czy już na dobre spaliliśmy sobie mosty między nami a dzieckiem? Czy nasze dzieci mają już trwałe rysy na psychice? Czekam niecierpliwie na wpis o tym jak pomóc takim rodzicom jak my…
Asiu, dziękuję za Twój komentarz. Przeprosić i pójść dalej. Pracować nad sobą (może wizyta u terapeuty, jeżeli nie radzisz sobie z gniewem). Dziś wieczorem na blogu będzie wpis o tym jak wychować dzieci w szacunku, jednocześnie wpajając im ważne rzeczy. Pozdrawiam i życzę dużo siły (bo dużo masz do przepracowania)
jakoś dziwne emocje wzbudził we mnie ten tekst, jestem oczywiście przeciwna klapsom, ale mam kolezankę która kocha dzieci nad życie, w domu jest pełna miłości atmosfera, kochająca się rodzina, ona bardzo mądrze rozmawia z dziećmi a mimo to zdarza jej sie dać klapsa starszemu. i te “rysy” na psychice, przemoc w rodzinie o których piszesz to aż mnie kłuje. czy można powiedzieć że u niej w rodzinie jest przemoc ?
Zniszczył mnie ten artykuł , ostatnio zdarzało mi się Dawać klapsy … z bezsilności , syn ma 4 lata a ja po tym artykule czuje się jak wyrodna matka , zniszczyłam mu tym życie ? Zaburzyłam rozwój ? Czuje się okrutnie podle … kocham go miłością prawdziwą , dbam , troszczę , pomagam , uczę a mimo to … jestem najgorsza ?
Moim zdaniem bije ten, kto chce uderzyć. Chcesz kogoś uderzyć, to kij się znajdzie. Reszta to wymówki. Jeśli ta sama osoba bijąca dziecka nie uderzyłaby już kogoś większego od siebie, to co to oznacza? Ano właśnie. Dlatego najwięcej bite są małe dzieci, a już nie dwunastolatki. Bo druga grupa może oddać. Mamusie, które piszą o miłości i jednocześnie krzywdzą swoje dzieci to hipokrytki.
Aniu, a jak reagujesz na “przemoc” będąc z dziećmi? Jak Twoje dzieci reagują? Chodzi o takie niby niewinne klapsy, ale też przepychanki w piaskownicy między innymi dziećmi. Moja córeczka zawsze reaguje na płaczące dzieci i wtedy jej tłumaczę dlaczego to dziecko płacze (bo się przewróciło, bo chce się jeszcze bawić, a mama musi wrócić do domu, itd). Parę razy przyglądała się dzieciom wyszarpującym sobie zabawki, a ja siedzę obok i się zastanawiam czy przerywać jej zabawę, bo jeszcze oberwie przez przypadek, czy lepiej zostawić – świat nie jest idealny, niech wie że są inne dzieci i się różnie zachowują (nie zawsze poprawnie). Na szczęście nie byłyśmy świadkami klapsów, ani bójki między dziećmi, ale zastanawiam się co wtedy powiedzieć małemu człowiekowi?
Ja zostawiam, to dobra lekcja. Tłumaczyć, że ktoś nie poczekał na swoją kolej albo był zły. Ja rzadko reaguje w piaskownicy, chyba że ktoś naprawdę kogoś krzywdzi, czyli bije.
U mnie w rodzinie klaps był na porządku dziennym. To nie było oczywiście tak, że dostawałam za nic. Zawsze “zasłużyłam” – spóźniłam się do domu, nie posprzątałam na czas pokoju, pokłóciłam się z siostrą, dostałam złą ocenę… I żeby jeszcze był to zwykły, lekki klaps. Nie. To było lanie. Pasem, ręką, czasem drewnianą łyżką. Lanie. Długo myślałam, że u każdego tak jest. Ze robię źle, to mi się należy. Poza tymi sytuacjami rodzice nigdy nie dali mi odczuć, że mnie nie kochają. Co ciekawe, ani jedno z moich rodziców jako dziecko nie było bite. Mama miała ciężkie dzieciństwo, bo babcia jest trudną osobą, ale bita nie była nigdy. Teraz sama mam córeczkę. Skończyła niedawno 6 lat. Nigdy nie dostała klapsa. W sytuacji najbardziej nerwowej po prostu wychodzę do pokoju obok na kilka minut, uspokajam się, wracam, przytulam, rozmawiam. Zdarza mi się krzyknąć, często odruchowo, zanim o tym pomyślę i natychmiast żałuję że podniosłam głos. Pracuję nad samokontrolą CODZIENNIE. Moje będzie mieć lepsze życie, niż ja miałam
Mam pytanie: co zrobić jeśli potrzebny jest jednak w miarę szybki efekt, np. gdy dziecko notorycznie powtarza niebezpieczne dla siebie czynności, a rozmowy nie przynoszą skutku.