fbpx

Zawsze pierwszy podnosi rękę ten, który się boi

A boi się, że jeżeli nie zareaguje to dziecko wejdzie mu na głowę. Jest słaby i boi się naruszenia swojej pozycji w rodzinie. Nie widzi innych opcji żeby jego dziecko nauczyło się, że „nie wolno”. Ma złudzenie, że to działa, bo przecież rodzice tak samo ze mną postępowali. I co? Na ludzi wyrosłem.

Jeżeli ta osoba była bita w dzieciństwie i jako dorosła uważa, że klapsy to dobra metoda wychowawcza, to nie wyrosła na ludzi.

Przemoc słowna i cielesna powoduje nieodwracalne zmiany w zachowaniu i osobowości. Dziecko akceptuje to, że może być poniżane i bite. Będzie pozwalało innym na przekraczanie jego granic. Samo również najprawdopodobniej dopuści się takich czynów albo na sobie albo na otoczeniu. Przemoc w rodzinie zmienia biochemię w mózgu i powoduje trwałe szkody, które są dziedziczone. Te doświadczenia zapisują się w epigenetycznym kodzie.

Te zmiany przechodzą na kolejne pokolenie  i dlatego bite dzieci, jako dorosłe również mogą się tego dopuścić.

Myślałam, że nigdy nie będę musiała pisać tego tekstu, no bo kto w dzisiejszych czasach bije jeszcze dzieci? Jak się okazuje – prawie połowa społeczeństwa. A większość z nich uważa, że klaps to nie bicie. Szturchanie, ciąganie za ręce, popychanie – też nie.  Rodzice nie mają absolutnie żadnego pojęcia jak taki „klap” w tyłek działa. Nie zastanawiają się nad konsekwencjami tylko widzą efekt – dziecko mnie słucha. A to co się dzieje w jego głowie, to już jest nieważnie.

Zdarzyło mi się szarpnąć dziecko, bo leciało na głowę z wysokich schodów. Tak zwana siła ochronna – gdybym nie złapała (a na pewno mój chwyt bolał) to już widziałam jak się obija o każdy kolejny schodek. To było w dobrej wierze. Po tym incydencie wszystko we mnie buzowało, byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam co robić. Pierwszy odruch to była ogromna złość na dziecko, że tam polazł(takie słowa uruchamia mózg w stresie!), nie słuchał się, a wołałam. Mimo tego, że NIGDY nie podniosłam ręki na żadne z dziećmi, to wtedy naprawdę coś mi z tyłu głowy mówiło, że normalnie bym wlała. Potrzebowałam wyładować gdzieś ten stres, złapałam go i z całej siły…

przytuliłam. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. NIGDY.

Niektórzy mogą mieć złudne wrażenie, że taki klap w tyłek (lekki) też jest w dobrej wierze, bo chcemy dobrze. Jak napisałam wyżej – robimy dziecku krzywdę.

Pozostaje rana na całe życie

Przemoc zaburza prawidłowy rozwój dziecka. W jego ciele wytwarza się hormon stresu, który hamuje harmonijny rozwój. Zmiany wywołane przez zbyt dużą ilość hormonu stresu zahamowują rozwój komórek tkanki nerwowej w mózgu, a także znacznie osłabiają układ odpornościowy. Dzieci częściej chorują.

Przestają tworzyć się połączenia mózgowe, a strukturalne i funkcjonalne zmiany w mózgu przypominają te, które zaobserwować można u dorosłych cierpiących na depresję.

„Ale przecież zachowanie po klapsie się poprawia”

To tylko złudzenie – dziecko żyje w stałym stresie, że znów je dostanie. Nadal nie rozumie, co zrobiło źle, ale jego instynkt zachowawczy mówi mu, że ma tak nie robić. Niestety przez to, że NIC nie wyniosło z tej lekcji będzie nadal postępować tak, że na klapsa znów zasłuży. A wszystko dlatego, że RODZIC nie wie jak mu to wytłumaczyć, więc robi to ręcznie.

Nawet jeśli po wymierzonym klapsie będzie tłumaczył, że „tak nie wolno, bo to i tamto” to i tak dziecko tego nie zrozumie i nie wyciągnie z tego lekcji. Wiecie dlaczego?

Bo mózg nie uczy się w stresie

Uczy się tylko wtedy kiedy jest miło i przyjemnie, a kiedy jest nerwowo się wyłącza. Dlatego dzieci z takich lekcji nie wyciągają ŻADNYCH wniosków. W stresie u wszystkich ludzi aktywuje się MÓZG GADZI, który jest odpowiedzialny za reakcję walki lub ucieczki. Małe dziecko, które nie jest w stanie walczyć z rodzicem, będzie uciekało. I nie mówię tu o fizycznym przemieszczaniu się, tylko będzie obojętne, nieobecne i ABSOLUTNIE nic się nie nauczy. Być może nie zrobi tego znów, bo będzie się bało klapsa, ale już w analogicznej sytuacji zrobi podobnie, bo nie będzie wiedziało, że to jest złe.

Najgorzej jest dać tego pierwszego klapsa. Wtedy coś pęka – relacja jest wtedy zerwana i jest bardzo duża szansa, że dziecko to zapamięta do końca życia. Nawet kiedy samo będzie już rodzicem to właśnie w stresowej sytuacji ze swoim dzieckiem może odruchowo chcieć podnieść na nie rękę. Tak działa MÓZG GADZI – najbardziej prymitywny.

Są jednak osoby, które przerwały to błędne koło i mimo tego, że same przemocy doświadczyły – definitywnie z nią skończyły. Tym osobom naprawdę należą się słowa uznania, bo te zachowania są mocno zakorzenione w mózgu i wychodzą w sytuacji stresowej.

O tym, że klapsy i przemoc (słowna) są złe – wie wiele ludzi, jednak sporo z nich nie widzi INNYCH metod wychowawczych i ich nie szuka. Widzą efekt, więc to działa. A co się dzieje w głowach dzieci, to juz nieważne.

Niestety wciąż wiele osób myśli, że dzieci są złe. Złe z natury: chcą nam zrobić na złość, na przekór, robią coś specjalnie po to tylko żeby nas zdenerwować albo przetestować. Zachowują się najgorzej, bo …. (wstaw, co chcesz).

A ja Ci powiem dlaczego.

Dzieci proszą o miłość i uwagę w najmniej przyjemny sposób.

Tak, to niestety prawda.

Dziecko nie przyjdzie i nie powie:

„Hej mamo, zostaw ten telefon i zajmij się mną”. Tylko weźmie nożyczki i potnie zasłony.

Albo

„Ej tato, no weź nie wracaj tak późno z pracy”. Tylko pobiję brata, bo wtedy tata ze mną pogada.

Albo

„Mamo, porozmawiaj ze mną o moich problemach” Tylko pójdę na piwo z koleżankami, bo one mnie słuchają.

Im bardziej wyskokowe są te wybryki, tym bardziej dziecko błaga o uwagę. Tak, dziecko może wybiegać na ulicę po to żeby zwrócić na siebie uwagę, aby było bardziej obecne w Twoim życiu.

Te wszystkie złe zachowania to często błagalne prośby o miłość i uwagę.

Dziecko, które ma to wszystko pod dostatkiem, będzie wychowane w ciepłej relacji bez przemocy, będzie przejawiało mniej takich zachowań. (Chyba, że jego układ nerwowy nie będzie w pełni prawidłowo funkcjonował i może mieć zaburzenia SI – pisałam o tym wpis Gdybym urodziłą się 5 lat temu).

„Klaps” i wychowanie przez kary cielesne skreśla wiele w życiu dorosłym. Nawet ostatnio trafiłam na dwie publikacje,  w których jest doskonale pokazane, jak przemocowe dzieciństwo wpłynęło, na to, kim są. Polecam obejrzeć serial: „Patrick Melrose” i przeczytać książkę Kasi Nosowskiej „AJa żem jej powiedziała”.

Nie sztuką jest napisać, że coś jest złe. Dlatego w następnym poście napiszę, co można zrobić żeby wychować dziecko z szacunkiem, tak aby wyrosło na dobrego człowieka – bez kar, bez szantażu i co najważniejsze bez przemocy.

Komentarze

    Bardzo, bardzo potrzebny temat. Ostatnio byłam świadkiem mocnego klapsa na placu zabaw, bo dziecko na oko 2-letnie się “nieładnie” bawiło. Zszokowało mnie to, zamarłam i nawet nie zareagowałam. Myślę, że przydałby się post, o tym, co można w takiej sytuacji zrobić, żeby osoba używająca przemocy nie wkurzyła się bardziej, a żeby coś dotarło, że jednak klaps to jest bicie i robi krzywdę.

    Myślę, że jest jeszcze trzecia grupa rodziców, nazwijmy ich hipokryci. Takich, którzy mówią, że nie biją, ale mówią też, że puściły im nerwy i pomimo obietnic, że nigdy przenigdy nie uderzą swego dziecka, teraz siedzą z głową w dłoniach katując się wyrzutami sumienia i zastanawiając jak dali się tak wyprowadzić z równowagi. Wydaje mi się, ze ta grupa jest spora i do tej grupy chyba najlepiej trafił ten tekst. I wszyscy jak jeden powiedzą, ze dzieci nie biją i nie uznają takiego wychowania, a jednak zdarzyło im się krzyczec, szarpnąć i dać klapsa. Droga autorko, ja należę do tej grupy. Nie będę się tu jednak tłumaczyć, ani usprawiedliwiać, źle mi z tym i już. Chce Cię jednak zapytać jak można naprawić tak nadszarpnięte relacje? Czy już na dobre spaliliśmy sobie mosty między nami a dzieckiem? Czy nasze dzieci mają już trwałe rysy na psychice? Czekam niecierpliwie na wpis o tym jak pomóc takim rodzicom jak my…

    Asiu, dziękuję za Twój komentarz. Przeprosić i pójść dalej. Pracować nad sobą (może wizyta u terapeuty, jeżeli nie radzisz sobie z gniewem). Dziś wieczorem na blogu będzie wpis o tym jak wychować dzieci w szacunku, jednocześnie wpajając im ważne rzeczy. Pozdrawiam i życzę dużo siły (bo dużo masz do przepracowania)

    jakoś dziwne emocje wzbudził we mnie ten tekst, jestem oczywiście przeciwna klapsom, ale mam kolezankę która kocha dzieci nad życie, w domu jest pełna miłości atmosfera, kochająca się rodzina, ona bardzo mądrze rozmawia z dziećmi a mimo to zdarza jej sie dać klapsa starszemu. i te “rysy” na psychice, przemoc w rodzinie o których piszesz to aż mnie kłuje. czy można powiedzieć że u niej w rodzinie jest przemoc ?

    Zniszczył mnie ten artykuł , ostatnio zdarzało mi się
    Dawać klapsy … z bezsilności , syn ma 4 lata a ja po tym artykule czuje się jak wyrodna matka , zniszczyłam mu tym życie ? Zaburzyłam rozwój ? Czuje się okrutnie podle … kocham go miłością prawdziwą , dbam , troszczę , pomagam , uczę a mimo to … jestem najgorsza ?

    Moim zdaniem bije ten, kto chce uderzyć. Chcesz kogoś uderzyć, to kij się znajdzie. Reszta to wymówki. Jeśli ta sama osoba bijąca dziecka nie uderzyłaby już kogoś większego od siebie, to co to oznacza? Ano właśnie. Dlatego najwięcej bite są małe dzieci, a już nie dwunastolatki. Bo druga grupa może oddać. Mamusie, które piszą o miłości i jednocześnie krzywdzą swoje dzieci to hipokrytki.

    Aniu, a jak reagujesz na “przemoc” będąc z dziećmi? Jak Twoje dzieci reagują? Chodzi o takie niby niewinne klapsy, ale też przepychanki w piaskownicy między innymi dziećmi. Moja córeczka zawsze reaguje na płaczące dzieci i wtedy jej tłumaczę dlaczego to dziecko płacze (bo się przewróciło, bo chce się jeszcze bawić, a mama musi wrócić do domu, itd). Parę razy przyglądała się dzieciom wyszarpującym sobie zabawki, a ja siedzę obok i się zastanawiam czy przerywać jej zabawę, bo jeszcze oberwie przez przypadek, czy lepiej zostawić – świat nie jest idealny, niech wie że są inne dzieci i się różnie zachowują (nie zawsze poprawnie).
    Na szczęście nie byłyśmy świadkami klapsów, ani bójki między dziećmi, ale zastanawiam się co wtedy powiedzieć małemu człowiekowi?

    Ja zostawiam, to dobra lekcja. Tłumaczyć, że ktoś nie poczekał na swoją kolej albo był zły. Ja rzadko reaguje w piaskownicy, chyba że ktoś naprawdę kogoś krzywdzi, czyli bije.

    U mnie w rodzinie klaps był na porządku dziennym. To nie było oczywiście tak, że dostawałam za nic. Zawsze “zasłużyłam” – spóźniłam się do domu, nie posprzątałam na czas pokoju, pokłóciłam się z siostrą, dostałam złą ocenę… I żeby jeszcze był to zwykły, lekki klaps. Nie. To było lanie. Pasem, ręką, czasem drewnianą łyżką. Lanie. Długo myślałam, że u każdego tak jest. Ze robię źle, to mi się należy. Poza tymi sytuacjami rodzice nigdy nie dali mi odczuć, że mnie nie kochają.
    Co ciekawe, ani jedno z moich rodziców jako dziecko nie było bite. Mama miała ciężkie dzieciństwo, bo babcia jest trudną osobą, ale bita nie była nigdy.

    Teraz sama mam córeczkę. Skończyła niedawno 6 lat. Nigdy nie dostała klapsa. W sytuacji najbardziej nerwowej po prostu wychodzę do pokoju obok na kilka minut, uspokajam się, wracam, przytulam, rozmawiam. Zdarza mi się krzyknąć, często odruchowo, zanim o tym pomyślę i natychmiast żałuję że podniosłam głos. Pracuję nad samokontrolą CODZIENNIE. Moje będzie mieć lepsze życie, niż ja miałam

    Mam pytanie: co zrobić jeśli potrzebny jest jednak w miarę szybki efekt, np. gdy dziecko notorycznie powtarza niebezpieczne dla siebie czynności, a rozmowy nie przynoszą skutku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link