Zdecydowanie zmęczenie…Obserwuję siebie już od jakiegoś czasu. Mój poziom energii i cierpliwości z rana i rozładowaną baterię wieczorem. Wieczorem naprawdę trudno nie dać się wyprowadzić z równowagi z powodu byle pierdółki. Chociaż inne rzeczy też w punkt. Mam to samo z telefonem. I z martwieniem się. Ciężko mi zachować spokój na zewnątrz, jak mam niepokój w środku. Mój mąż nazywa ten stan u mnie MARTWICĄ;) Do Twojej listy dorzuciłabym jeszcze presję czasu. To że trzeba się zebrać gdzieś na czas, zrobić coś o określonej porze. Szybko, szybko, po trupach, do celu, byle na czas… Aniu bardzo Ci dziękuję za Twoje teksty. Nie jest to jakieś pitu, pitu, tylko za każdym razem dawka sporej, fachowej wiedzy. Nawet jak lokujesz produkt, to jest to wartościowy tekst, z którego można coś dla siebie wynieść. Nebule jest jedynym blogiem, który czytam regularnie (właściwie jedynym, jaki w ogóle czytam). Chcę, żebyś wiedziała, że cenię to o czym i w jaki sposób piszesz:)
Iwona bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Staram się aby każdy tekst był dla Was wartościowy i żebyście mogły coś z niego dla siebie wyciągnąć. Presja czasu jest straszna, u nas zaraz zacznie się szkoła, więc nerwowe poranki przed nami. Tylko przygotowanie i plan działania nas uratują. Pozdrowienia
A najzabawniejsze, że kiedy ja uczę się ograniczać swoją liczbę stresorów i np dbam bardziej o siebie chcąc dopić kawę, czy czytając przez 15 minut to jestem przykładem dla córki. Mając 4 lata tak samo, ma swoje chwile z książką kiedy nie chce żeby jej przeszkadzać, albo po przedszkolu chce wypić lemoniadę bez gadania i pytań jak było. Podwójna korzyść.
Kawa i przytulenie od środka, świetnie to ujęłaś:) póki co moje dziecko jest jeszcze małe więc niektóre stresory dopiero przede mną:) obecnie wyprowadza mnie z równowagi i sprawia że w oczach pojawia się chęć mordu;) wszystko co wybudza moje dziecko ze snu, szczekanie psa, głośniejsza rozmowa pod oknem, czy krzątanie się męża po kuchni ( bo przecież jak on może tak hałasować), itp. wynika to raczej z tego że córka od narodzin śpi nazwijmy to “czujnie”, zrozumie ten kto miał podobny przypadek:)
Minie 😉 pamiętam jak dostawałam wscieklicy w nocy na wszelki wypadek “musisz tak szelescic kołdrą?” “następnym razem nalej wodę do kubka bo ta butelka okropnie hałasuje”
Nie sposób się nie zgodzić z którymkolwiek punktem, choć dla mnie ostatnio najgorsze są ich kłótnie, stresujące nie tylko dlatego, że piszczą i krzyczą, ale dlatego, że wiem, że mąż jeszcze mniej ma do tego cierpliwości, więc chcę załagodzić sytuację, zanim on się zdenerwuje. Chyba jednak zastosuję Twój sposób po prostu wysłuchania, bo moje interwencje ostatnio ciągle kończą się płaczem i obrażeniem jednej z nich 😏. Dla mnie ostatnio najbardziej stresujące jest poranne ubieranie się młodej i jej ćwiczenia od logopedy, których oczywiście nie chce wykonywać 😅
Takie atawizmy w nas się budzą jak zostajemy matkami. Zupełnie jakbyś strzegła jaskini;) Znam to bardzo dobrze i na czas drzemki Julka zawsze wieszam kurtkę na domofon;)
Bardzo mi się podoba fragment o tym, że im bardziej zadbamy o swoje potrzeby tym więcej mamy potem zasobów do poświęcenia dzieciom. Bardzo też się identyfikuję z tą reakcją na SMS od męża… Ja naprawdę rozumiem, że to się zdarza że są nadgodziny i trzeba czasem więcej popracować. Ale jak naprawdę akurat jest dzień jęczenia przez cały dzien, a za oknem smog albo 35 stopni to ten SMS to dla mnie jest równowartość włączenia Maszy, żebym mogła się uspokoić waląc pięścią w poduszkę w sypialni ??? super tekst, dzięki!
Ja kiedyś wpadłam w taką pułapkę, że muszę być dla dzieci w 100%, ale na szczęście w porę zobaczyłam, że tak się na dłuższą metę nie da. Im więcej tych momentów dla siebie, tym lepszą jestem mamą. A ten sms – och jak dobrze rozumiem.
Ja dodalabym jeszcze do tej listy ciagle porownywanie mnie do mojej mamy przez mojego tate. Mieszkamy z moimi rodzicami i mysle ze to jest najwiekszy stresor dla mnie zaraz po zmeczeniu. Moja mama nidgy nie miala pomazanych mebli a ja z dwojka dzieci ( jedno jest jeszcze niemobilne) juz mam stol w kuchni wymazany markerem albo przescieradlo i posciel mazakami kredowymi! O zgrozo co to bedzie jak drugie dolaczy do pierwszego? Malarzy bede miala w domu;-) Dobrze ze istnieja takie blogi i matki matki wspieraja dobrym slowem. Nie czuje sie wtedy osamotniona w tych swoich codziennych “walkach” 🙂
Puszczaj to mimo uszu:) Ja pochowałam markery wyżej, a Julek dziś wziął niezatęperowany ołówek i pomazał po ścianie ;/
Na wszystko robie “pphi!” ale gdy wysiadamy z auta zaczyna sie koncert rocka na dwa głosy… Och #@#! I tak planuje jakieś wyjście, ale przekonać mojego niezwykłego 4latka do nowego miejsca to jakiś kosmos (oczywiście młodsza siostra wtedy ani myśli wycofać się z nowego miejsca) i broń Boże nie stresują mnie spojrzenia lub dziwne komentarze; tylko to że tam jest coś czym byłby zachwycony, ale on nie może się przełamać :[ to jest mój mega stresor… zagryzam zęby i do przodu, kiedyś będzie lepiej 🙂
Mamy dzieci w wyzwaniami rozwojowymi powinny dwa razy więcej czasu poświęcać sobie, a wiem, że mają tego czasu dwa razy mniej. Ściskam!
Piszesz o rotawirusach, mam pytanie – jako mama 3-miesięcznego maluszka- czy szczepiłaś dzieci przeciw rotawirusom? Masz w tym temacie jakieś doświadczenie, obserwacje?
Ja też się wahalam, ale po 1 rota ktory dopadł całą rodzinę a maluch przeszedł tak łagodnie że ledwo zauważyłam że to też to, uznałam że to było najlepsze szczepienie ever 😉
U nas pierwsze rota było w miarę, ale 2 m temu dzieci przeszły strasznie. Musiałam z Lil jechać do szpitala, ale na szczęście podali jej syrop przeciwwymiotny i się nie odwodniła. Dwa dni póżniej zaczął Jul i podałam mu ten syrop – wymioty od razu ustąpiły.
10. To mój problem. Jak dajesz radę prasować, czytać książkę przy dzieciach? Ja mam synka 20 miesięcy i córkę 4 lata i te rzeczy odpadają. Młody raz mi gorące żelazko prawie zwalił. Od tego dnia koniec prasowania przy dzieciach.
oj tak… lista stresorow sie wydua zwlaszcza na zmeczeniu. Wtedy nawet niechec ubrania sie w tym momencie mojej prawie 3 latki doprowadza mnie do szalu. Przyznam, ze czasem doluje mnie social media – wystylizowane dzieci w pieknie posprzatanychbi wystylizowanych domach z usmiechnieta rownie wystylizowana mama z pueknym makijazem i nienaganna fryzura. zwlaszcza kiedy zaraz potem rozgladam sie po swoim mieszkaniu ktore wyglada jak po wybuchu bomby atomowej bo w salonie byla trzy latka, ktora zajela sie soba bo ja np musialam cos zrobic do pracy na kompie do tego ja w rozciagnietej najwygodniejszej wersji siebie czytaj dresie a moja corka rozczochrana bo wlasnie szalala pod kocem. wmawiam sobie, ze te piekne foty to tylko czastka zycia, ze u was jest czasem taki sam nieogar. dlatego takie posty sa budujace bo w swiecie idealnych obrazkow na wyciagniecie reki latwo popasc w depresje.
U nas dosc ostro weszlismy w wiek 6lat. Mozn a napisac, z e niemal ksiazkowo 🙁 czytam “Your six – year old” . Wy pewnie nie macie takich problemow, a ja j uz wysiadam i mam co raz mniej empatii. :'( musialabym chyba wszystko pochowac. :/ ostatnio NON STOP cos! A to w zlewie jest staw, pomimo, iz jest dwor, Wylal pol mydla po wannie, powtarza po nas, ciagle upadki itd. :'( Now wiem co robic, bo za chwie szkola i boje sie,ze tam bedzi e go to duzo wiecej kosztowac. 🙁
Zeby nie bylo, specjalnie pisze bezosobowo. 🙂 Dziecko poszlo do lazienki, cos dlugo, schodzi zadowolone, slysze wode. Oba kurki na maxa odkrecone :/ dobrze, ze uslyszalam. Dosc czeste upadki, zawsze zasuwali suwak w trampolinie, pomimo upomnienia pach! Wypadek. :/ Znosi rzeczy do stolu, m.in.zabawki. w sumie nawet sie nimi nie bawi :/ znosi je tam. 1000 pomyslow na minute 😉 Ostatnio jakby trudniej bylo sie skupic. :/ Zbiera WSZYSTKO 😛 papierki, patyczki I co tam znajdzie na… Ulicy! Ze szkoly tylko w pierwszym tyg.: patyki, pociag, klocek. Czy takie zbieractwo cos oznacza? I historie, ktore czasem opowiada :O Skad je bierze?! Nie mam pojecia. Sama pisalam wiersze i ksiazki w podstawowce, nie moge si e doczekac kiedy nauczy sie pisac 😀 Powtarza nie raz po nas slowa :/ to takie wkurzajace :/ Troche jakbysmy mieli nastoletnie dziecko 😛 W “Rozwoj psychiczny dzieci 0-10” jest np. , ze moze w tym okresie traktowac gorzej mame, zdarzylo sie, ze tak sie poczulam. Choc po czesci moze przesadzam? 🙁 Moze to ja mam problem? Dziekuje Aniu.
To tez moja lista… Dopisalabym jeszcze gości, ale to u nas rzadko i poród-jeszcze rzadziej ;p Tylko akurat u nas za 3 dni i chociaż bardzo tego nie chcę chodzę rozdrażniona i niespokojna:( A co będzie dalej to wiedzą mamy niemowlaków i starszakow:) Jeszcze jak się zbiega z sezonem jesienno-zimowym, przeziebieniami i ciasnym mieszkaniem…
Zgadzam się w 100 procentach. Osobiście nie umiem wybrnąć z ostatniego punktu. Czuje jakąś wewnetrzną blokadę :/
Moim najwiekszym stresorem jest brak wsparcia od męża. Trudno jest ciągnąć rodzicielstwo gdy nie gra się do jednej bamki.