fbpx

Zima z dziećmi – pierwszy wyjazd na narty

Kiedy nadawałam na Instastories z gór pytaliście mnie o mnóstwo rzeczy. Czy kupowaliśmy sprzęt, buty, kaski, czy może wypożyczaliśmy. Jak wiecie, decyzję o wyjeździe na narty podjęliśmy już w sierpniu i wtedy zaczęliśmy o tym myśleć.

Dziś napiszę Wam o naszych przygotowaniach, jak wyglądały, co się nam sprawdziło, a co nie. Myślę, że ten wpis pomoże Wam w podjęciu kilku decyzji, a też na moich błędach nauczycie się czegoś nowego.

Ubrania narciarskie

Ubrania dla mnie i dla Daniela kupiłam już w październiku. Wiedziałam, że chcę porządne ciuchy, które wystarczą nam na kilka lat, więc zamówiłam je przed sezonem, bo zależało mi na atrakcyjnej cenie. Ubrania narciarskie są wykonane ze specjalnych materiałów i dlatego nie są tanie. Kiedy zaczynałam poszukiwania spodni i kurtek dla nas od razu zaczęłam od Limango.

Akurat w outlecie Limango było dużooo ciekawych modeli i ciężko było mi zdecydować. Finalnie zamówiłam dla siebie: kurtkę Billabong i spodnie z tej samej marki – całość kosztowała około 500 zł. Daniel ma spodnie Salomon i kurtkę Burton też z outletu Limango. Przyznam Wam, że te ubrania sprawdziły się znakomicie! Właśnie poluję na jeszcze jedne spodnie, bo potrzebuję mieć na zmianę, bo jasne się brudzą. Więc, jak będziecie kupować ubrania narciarskie, to nie popełnijcie mojego błędu i kupcie ciemne spodnie, lub wtedy dwie pary. I już wypatrzyłam spodnie Icepeak w dobrej cenie.

Jeżeli zależy Wam na szybkiej wysyłce, bo wyjeżdżacie to zajrzyjcie do Limango Outletu – zamówienia wysyłają bardzo szybko i trzeba czekać.

I tak jak kurtki i spodnie sprawdziły nam się super to popełniłam jeden błąd – uznałam, że nie potrzebujemy bielizny narciarskiej (termicznej) i pierwszego dnia lekko odmroziłam sobie nogi, a drugiego dnia jak założyłam pod kurtkę zwykły T-shirt i bluzę GAP to spociłam się okrutnie.

Dlatego uważam, że bielizna termiczna to dobry pomysł i na pewno zaopatrzę całą naszą rodzinę w takie ubrania – przeglądam właśnie ofertę i coś wybiorę LINK.

Czapki mieliśmy swoje, ale nie zakładaliśmy ich pod kaski, a zamiast szalika bardzo Wam polecam cienkie kominy . Dzieci i Daniel miały coś takiego na szyi i sprawdziło się rewelacyjnie. Ja jedyna nie miałam i mi wiatr wiał w szyje z tyłu na stoku.

Polecam Wam też dłuższe skarpety. Mogą być narciarskie, bo dobrze dopasowują się do nogi i grzeją np. Salomona

Co do butów – koniecznie nieprzemakalne śniegowce. Ja w ostatniej chwili kupowałam dzieciom takie, bo ich skórzane by przemokły. Bardzo fajną są na przykład z Kamika lub Muflon. Lilka miała Emu Brumby (wodoodporne). Zobaczcie jeszcze tu są dobre ceny i fajne modele

Co do ubrań narciarskich dla dzieci to mamy kombinezon Ducksday i kurtkę i spodnie Ducksday. Czy ponownie zdecydowałabym się na taką konfigurację? Nie – już piszę dlaczego.

Spodnie i kurtka sprawdziły się rewelacyjnie! Nie są grube, więc nie ograniczają ruchów, ale za to bardzo ciepłe. Dzieci dosłownie turlały się godzinami w śniegu i były suche. Lili kurtka miała też kieszonkę na rękawie na skipass (powiem szczerze, że to super opcja), bo Jul w kombinezonie nie miał, więc Daniel stał przy bramce i mu odbijał.

Druga kwestia jest praktyczna:

zawsze po zejściu ze stoku szliśmy na jedzenie i tak jak Lila zdejmowała tylko kurtkę, to Julkowi trzeba było zdjemować buty (on stawał skarpetą na mokrą podłogę:P) i zdejmowaliśmy cały kombinezon, a później trzeba było go włożyć. Naprawdę polecam Wam opcję: spodnie plus kurtka ( z kieszonką na rękawie).

Kupcie też porządne rękawice narciarskie – będziecie z nich korzystać cały dzień i przez cały wyjazd i muszą być naprawdę dobre. My mieliśmy z firmy LEVEL i sprawdziły się znakomicie TUTAJ.

Sprzęt narciarski

Co do sprzętu – zależało mi bardzo żeby dzieci miały własne kaski i buty narciarskie. Tę decyzję podjęliśmy już na wstępie. Dlaczego? Ze względu na higienę. Owszem, można wypożyczyć przy stoku zarówno kaski, buty, jak i narty. Ja mam małą obsesję związaną z użytkowaniem takich artykułów przez inne dzieci (a i też wiem, że na przykład po powrocie z ferii jest zazwyczaj wysyp wszawicy w szkołach i przedszkolach), więc kaski i buty mieliśmy swoje.

Kaski mają regulację ( u moich dzieci 52-56 cm), więc spokojnie jeszcze na przyszły sezon lub dwa wystarczą. My też jeździmy na łyżwach, więc idealnie sprawdzają się też na lodowisku.

Poprosiliśmy o doradztwo i zdecydowaliśmy się na sprzęt Head. Kaski z wbudowanymi goglami są dobrą opcją. Jak widziałam dzieci ze spadającymi goglami albo krzyczące, że im cisną to tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że to był dobry wybór. Daniel nosi okulary i to jedyny kask, który mu nie przeszkadzał i mógł mieć okulary pod goglami.

Dodam też, że pod kaski nie ma potrzeby wkładania czapki – ja chciałam tego uniknąć, bo wiem, że kask na czapce nie pracuje tak jak trzeba. I jak widziałam na stoku dzieci w czapce z pomponem, a na to kask, to trochę się obawiałam o ich bezpieczeństwo.

Do tego wentylacja i regulacja

nie było nam zimno bez czapek, a w dzień kiedy było naprawdę ciepło przez wywietrzniki dobrze odprowadzała się wilgoć i Julek nie miał mokrej głowy.

Lili kask TUTAJ, Julka kask TUTAJ, mój kask TUTAJ, Daniela kask TUTAJ

Buty HEAD TUTAJ

Kasków też używaliśmy na sankach, bo prędkość zjazdu była naprawdę niezła.

Tak samo z butami – też z firmy HEAD – super dopasowane do nogi, ale też dobrze trzymające stawy. Wybrałam uniseks kolor, aby później mogły przejść na Julka. Dobrze się je zapina i reguluje. A dzieci, które były pierwszy raz na nartach nie narzekały, że bolą je nogi.

Narty, wypożyczyliśmy na miejscu

Pan dopasował je do naszych gabarytów – to też jest bardzo ważne. Jeżeli nie znacie się na doborze nart, to zapytajcie specjalistów- na przykład w dobrazima.pl

Mam też mały bonus (bo prosiliście) – rabat 5% na zakupy w dobrazima.pl, hasło Nebule5

To już wszystkie moje uwagi, jeżeli macie jakieś swoje patenty i rady to koniecznie napiszcie je w komentarzach.

Jeżeli spodobał się Wam wpis i uważacie, że jest przydatny to proszę kliknijcie “Lubię to” na Facebooku.

Komentarze

    W temacie kombinezonów jednoczęściowych: są ich wersje narciarskie z szerokim paskiem (w pasie ;)) i wtedy w restauracji wystarczy zdjąć kurtkę i dziecko spokojnie może zjeść, czy sią pobawić. Dla dzieci do ok. 4-5 roku życia to chyba najlepsze rozwiązanie. Mieliśmy dla synka kombinezon Spyder, który dodatkowo miał “zaszyty” rozmiar w rękawach i nogawkach i korzystał z niego przez pełne 3 sezony. Generalnie ubrania narciarskie z “zaszytym” rozmiarem są genialnie (teraz używamy 3 sezon kurtkę narciarską, choć syn w międzyczasie urósł >20cm). Polecam poszukać…

    Piękne te dziecięce ubranka ale z mojego doświadczenia w wyjazdach narciarskich z dziećmi (a jeździmy co roku minimum na tydzień) mogę powiedzieć że np. zwykłe spodnie z Lidla czy kurtki ze Smyka też dają radę i są naprawdę wystarczające nawet jeśli ktoś tak jak my spędza z 5-6 letnimi dziećmi cały dzień na stoku z przerwami na posiłki 🙂
    Kaski dość przystępne cenowo są w Decathlonie. Buty i narty zawsze kupuje używane, nie mam tez jakiegoś wielkiego strachu przed sprzętem z wypożyczalni – w dzisiejszych czasach kaski i buty sa dezynfekowane i nie stanowią dużego zagrożenia. Oczywiście fajnie mieć wszystko nowe i piękne ale jeśli to za drogo to lepiej wybrać tańszą opcję niż rezygnować z wyjazdu.
    Natomiast w 100% zgadzam się z tym że jednoczęściowy kombinezon jest niepraktyczny, nieprzemakalne buty absolutnie NIEZBĘDNE – zwłaszcza w polskich górach gdzie śnieg przeważnie jest mokry i skórzane buty są mokre w 5 minut, bielizny termicznej tez używamy i sobie chwalimy 🙂
    Wspomnę jeszcze o rękawiczkach – my mamy zawsze ze sobą po 2 pary dla dzieci, oczywiście rękawiczki są nieprzemakalne ale moje dzieci bawią się śniegiem a potem wkładają mokra łapę w rękawiczkę, albo rękawiczka wpada pod kran przy myciu rąk itp. a niestety bez rękawiczek nie ma dalszej jazdy więc lepiej być na to przygotowanym 🙂
    A poza tym jazda z dziećmi na nartach jest super 🙂

    Jeśli chodzi o czapki i ich brak pod kaskiem – bywają takie warunki (temperatury), że jednak sam kask nie wystarcza. W takich sytuacjach bardzo dobrze sprawdzają się takie funkcyjne kominiarki narciarskie – one są cieniutkie, szybko schną i rewelacyjnie chronią tak przed zimnem jak i wiatrem. W tym roku zima jest bardzo łagodna, ale nam się zdarzało już zjeżdżać z dzieciakami i w -10stopni. Rękawiczek warto mieć więcej niż jedną parę, zwłaszcza jak dzieci już są ciut starsze i zaczynają kombinować albo jeździć na snowboardzie. Jak nie ma kieszonki na skipass w rękawie, to można do suwaka kurtki przyczepić taki specjalny breloczek
    Z dodatkowych przydatnych gadżetów polecam kubek termiczny a w nim kakao (dla dzieci, dla dorosłych kawka) – nie raz nam ratował sytuację, gdy dzieci (te najmłodsze) były już zziębnięte albo miały spadek nastroju. I jeszcze takie ogrzewacze do rąk – można się nimi pobawić i troszkę rozgrzać ręce jak się jedzie wyciągiem. Ja jeżdżę z takim malutkim lekkim plecaczkiem – mam w nim zapas chusteczek higienicznych, kubki termiczne, coś słodkiego, zapasowe suche rękawiczki.
    Po zejściu ze stoku warto mieć suszarki do butów – my ich używamy nie tylko do butów ale też do rękawiczek.
    Co do ubrań, to my akurat jeździmy mocno budżetowo – kupujemy ciuchy w Lidlu, tylko niektóre mamy z wyższej półki. I ja np. bardzo lubię swoją kurtkę i spodnie – nie mam z nimi żadnych problemów. Mąż natomiast bardzo się poci dlatego zamiast kurtki jeździ w softshellu – takim lepszym, z wyższą ochroną przed wiatrem. Wszyscy mamy bieliznę termiczną z Lidla albo Decathlonu – jest ok. Grunt to jeździć – narty/ snowboard są super.
    Co do miejscówki – polecam Paseky nad Jizerou w Czechach.

    U nas już 3 sezon narciarski z córką, my sami jeździmy od dzieciństwa. Warto zainwestować przede wszystkim w dobry ośrodek narciarski i naukę. My jeździmy do Austrii, gdzie córka (prawie 6 lat) ma polską szkółkę od 9 do 15 (oczywiście z przerwami na posiłki i zabawy). Ze sprzętem i odzieżą dla malucha nie ma co przesadzać, bo to inwestycja krotkookresowa 🙂 Ubrania narciarskie dla córki kupujemy w Decathlonie lub Lidlu i są zdecydowanie wystarczające, bo w zasadzie wystarczają tylko na 1-2 sezony. Kask warto kupić swój, bo można korzystać nawet 3 sezony, córka nie ma problemu z oddzielnym goglami. Narty i buty wypożyczamy, przy dwójce podobno opłaca się kupować prywatnie używane np. na olx. O ile ma się miejsce na składowanie kilku kompletów 🙂

    Zabrakło mi w tym zestawieniu przede wszystkim kominiarek- takich cienkich, bezszwowych. One genialnie sprawdzają się pod kask-chronią głowę przed wiatrem, można je zaciągnąć tez na twarz bo maja specjalne otwory a dodatkowo nie trzeba już używać szalika czy komina. Taka kominiarka jest tez za zabezpieczeniem jeśli ktoś używa kasków z wypożyczalni.
    Co do kombinezonów to jestem odwrotnego zdania- tylko jednoczęściowe. Uwielbiam akurat Kaxs Protect i nigdy mnie nie zawiodły ale zawsze wybieram wersje jednoczęściowe ponieważ pas śnieżny w kurtkach nie zawsze zdawał egzamin i śnieg przedostawał się pod ubranie. A w schronisku zdejmujemy tylko górę i w razie potrzeby wiążemy rękawy w pasie.

    Tez dolaczam sie do glosow, ze pod kask cieniutka kominiarka polarowa obowiazkowo! Gogle nie musza sopadac dziecku z glowy/kasku – kaski maja z tylu takie zaczepy do wsuniecia gumy od gogli… My jezdzimy co roku (od 3 lat) i jeszcze zadne gogle nam nie spadly 🙂
    Co do strojow – stawiam na niskobudzetowe stroje porzadne narciarskie z lumpeksow. Za spodnie i kurtki dla dzieci place po 20zl sztuka, ale te z lidla tez sa swietne (syn mial kila lat temu, teraz corka donasza). Rekawiczek – koniecznie co najmniej dwie pary (mamy z decathlona + lumpeksu, zwykle wymiana jest konieczna po ok 2-3 godzinach na nartach). Bielizna termiczna – mam zapas z welny merino (lumpeks oczywiscie) – rewelacja, niezastapiona. Dol z merino + spodnie narciarskie, gora z merino + polar – w takim zestawie jezdzimy od -5 do +5 🙂 (ja bez dolu merino bo nienawidze miec nic obcislego na nogach, do -10 spodnie narciarskie z lidla mi wystarczaja).
    ***
    Mnie by bylo zal spedzic tylko godzine dziennie na stoku jesli sa warunki… my robimy jakies 2godz do poludnia, potem obiad i potem znow godzina – dwie, nawet po ciemku. Dzieci maja 7 i 10 lat, na nartach od 3 lat.

    My też nie inwestujemy w ubrania. Zazwyczaj lumpex, dzieci tak rosną, że co roku trzeba nowe ubrania. A na stoku jak najdłużej się da. Ok 2 godz przed obiadem, bywało że do 4, 5 popołudniu. Zależy od warunków. Dzieci 5 i 8 lat

    Taki wyjazd z dzieciakami wymaga dobrej organizacji, trzeba pomyśleć o każdej ewentualności. Może warto sporządzić sobie listę, aby nie pominąć niczego podczas pakowania czy wcześniejszych zakupów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link