Bardzo lubię Twoje wpisy 🙂 odkąd urodziła się Zuza usypianie Filipa to jedyny z naszych rytuałów który przetrwał i tez bardzo tego pilnuje , choć On ma już sześć lat 🙂 na szczęście Zuza ma już 1.5 i powolutku wracamy do starych zwyczajów lub tworzymy nowe a wszystkich 🙂
Dziękuję:) Ja też bardzo to lubię:) a jak już zaśnie to chwilę leżę i patrzę jak śpi – najlepszy widok.
Ten peesik w 5 wywołał u mnie mega uśmiech na twarzy. Uwielbiam czytać pani wpisy. Poprawiają bardzo moje samopoczucie! Jestem mamą 8 latki i rocznika ???? pozdrawiam serdecznie Marta
hahahaha ja tez sie rozesmiałam na ten peesik, taki maciupki;p Nam tez się zdarzają takie kolacje czy śniadania. Generalnie staram sie odzywiac dzieci zdrowo, ale bywają dni czy tydzień bardzo napięty, czy z choroba w tle i wtedy ratują nas berlinki i danio:) Pozdrawiam! P.S. Ja uważam, że jestes świetną mamą:)
Zgadzam się z Tym postem całkowicie! Dobrze jest sobie uświadomić, że twierdzenie, iż jest się złą matką, tak naprawdę oznacza bycie dobrą matką ???? Bardzo podoba mi się ta teoria ????. Właśnie spędziłam nieprzerwanie 2 godziny na zabawie z dziećmi, teraz tata je kąpie, mi pęka głowa, ale i tak jestem szczęśliwa! Pozdrawiam wszystkie “złe” Mamy!
No właśnie, a w naszych głowach zostaje “ta zła matka” tylko. Naprawdę jesteśmy najlepszymi rodzicami dla naszych dzieci.
ja też mam 4 letnia dziewczynkę i miesięcznego chłopca i czuję że jestem bardzo szczęśliwa . mąż dziś dłużej pracuje i musiałam sama ich ogarnąć- wykąpać poczytać razem zasnęli w jej łóżku. kiedyś wsciekalam się na męża jak długo pracował. dziś jestem taka zadowolona że mam takie slodziaki. marzę o trzecim. A na męża czekam. zaraz ma być.
To dokładnie tak jak ja. W ten weekend sama będę się zajmowała dwójką. Najpierw jestem lekko zła, a później korzystam:)
Cudowne,odkrywcze, oryginalne,szczere. Zawsze kiedy zaglądam na Twój blog, wiem, że znajdę tam wartościowe i przydatne informacje. Dziękuję i pozdrawiam
Szczerość za szczerość:D Po takich “ludzkich” wpisach lubię Aniu Twojego bloga coraz bardziej. Kiedyś drażniły mnie lekko wpisy, gdzie opowiadałaś jak to “ą”, “ę” i w ogóle u Was jest. Fragmenty Waszego perfekcyjnego życia serwowane na blogu…Dobre rady Ciotki Klotki. “Wiem wszystko na każdy temat”. Mam wrażenie, że w pewnym momencie nastąpił przełom. I przestałaś być wszystkowiedzącą Anią z Nebule.pl a zaczęłaś się nam pokazywać jako matka, taka jak każda z nas. Z krwi i kości. I przez to jakoś tak bliżej jesteś:) I już tu pozostań – bo jakoś tak razem raźniej:) I nie musisz publikować tego komentarza. Chciałam, byś po prostu wiedziała:)
To chyba przez to wszystko co wydarzyło się po drodze. Bardzo spokorniałam. Kiedyś wiedziałam wszystko, a teraz nie wiem nic. I bardzo dobrze mi z tym.
No ładnie i cały mój plan legl w gruzach…;) wracałam dziś z zajęć (nota bene z dziećmi artystycznymi) i myślę sobie, że dziś ze swoimi nic ciekawego i kreatywnego nie zrobiłam i jak zasną to wejdę na nebule, poszukam inspiracji na jutro 😉 taka praca domowa, a tu taki antyporadnik. Trochę mi wyrzuty sumienia ukoil 😉 zgadzam się ze wszystkim za wyjątkiem planu, lubię mieć jakiś zarys, bo jak wiem ze gdzieś wychodzimy to trzeba się wcześniej ogarnąć, albo kupić sól do masy solnej po drodze, a jak będzie basen to spakować graty i sprawdzić grafiki zajęć na brodziku. Ale uważam ze stanowczo za dużo się zadreczamy myśleniem czy tak dobrze czy tak lepiej, co jeszcze żeby poprawić rozwój dziecka itp. A jak przypomnę sobie chwilę szczęśliwe ze swoimi rodzicami to nie było nic wielkiego: gra w Chińczyka, Piotrusia po prostu bycie razem.
O widzisz, może to jest czasami potrzebne? Ja też chciałabym czasami wyłączyć te natrętne myśli. Jak mam dużo na głowie to mniej się zastanawiam, a tak właśnie ostatnio jest. Pamiętam jak z mamą bawiłam się w pocztę i grałam w grzybobranie:) A resztę czasu spędzałam na trzepaku.
Odnośnie pkt. 5 – Też tak mam! Różnie jest w naszym przedszkolu, ale jedzenie zawsze na 6-kę. Gorzej, jak Madame chora, bo wtedy trzeba jednak się bardziej postarać. 😉 A poza tym, bardzo mądry poradnik. 🙂 Pozdrawiam z prawie 9-cio miesięcznym brzuchem i starszym gilem z mojej zabałaganionej szuflady bez obiadu. 😉
Jak teraz dwa tygodnie Lilka byłą w domu, to nie powiem codziennie jaglankę robiłam. Ale to też dlatego, że ona ma właściwiości zdrowotne. Zdrówka!
Czytam Twojego bloga od okolo 2 lat i od poczatku bylam wielka fanka, ale mam wrazenie, ze odkad pojawil sie Jul bardzo dojrzalas jako bloger. Twoje wpisy czyta sie jeszcze lepiej i bije od Ciebie taki spokoj i pewnosc siebie jako rodzica. Super!♡
Justyna, dziękuję Ci bardzo. Tego nie widać na blogu, bo o tym nie piszę. Ciągle się szkolę, dużo czytam i to pewnie tego efekt. Na pewno też życie mnie bardzo zmieniło.
Dzięki za wpis 🙂 tez uważam, ze bardzo dojrzałas jako bloger, a czytam od samego poczatku 🙂 tak trzymaj!
Super wpis! Pokrzepiający dla matki 4 latka,2 latki i 3go “w drodze” . Z trudem to przychodzi ,ale tez uczę się odpuszczać. Dziekuję za ten wpis jeszcze raz!!!
Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja wyrzucam rysunki i ludki z plasteliny. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, ale gdzie to wszystko trzymać… parę osób zwróciło mi też uwagę, że moja 3-latka już może sama zasypiać a ja tak leżę z nią i “marnuję ten czas”. Miód na moje serce ten wpis. Bo w wielu tych punktach widzę swoje zachowanie a już nieraz sobie wmawiałam, że taka ze mnie okropna matka.
Aniu, a możesz napisać jakie to były zasady, których już się nie trzymasz? I mam jeszcze pytania odnośnie przedszkola Lilki, w jakich godzinach Twoja córka jest w przedszkolu? Twój Mąż Ją rano ogarnia (ubieranie, jedzenie… ) i zawozi do przedszkola a Ty ją odbierasz tak? A ile zajmuje Lilce rano “pozbieranie się” i bycie gotową do wyjścia, ile czasu mija od Jej wstania do wyjścia? U nas jest z tym zazwyczaj kiepsko. Pozdrawiam
Hej, Myślę że to bardzo potrzebny wpis. Setki matek czyta blogi, ogląda wymuskane zdjęcia i gryzie się wyrzytami sumienia że nie gotują codziennie, nie wymyślają superowych, rozwijających zabaw i czasem krzykną… U nas z kolei kluczowy jest rytm i schemat dnia – posiłki, drzemki, spacery…z tym wszyscy czujemy się pewnie 🙂 Ale fakt, muszę nauczyć się nie planować zbyt dużo. No i to wrzucenie na luz, odpuszczenie, to cenna umiejętność 🙂
Dziękuję za ten tekst. Dziś wyprawiając córkę do przedszkola (zapłakaną że tęskni za mamą), uspokajając męża żeby nie denerwował się na marudzenie córki (spieszył do pracy) i ogarniając dwóch zasikanych i głodnych 5-miesieczniaków, a przy tym zaciskając nogi żeby się nie zesikać w pizamę i tak mokrą od ulanego mleka… pomyślałam że nie ogarniam i ten brudo – feniks to wisienka na torcie. Poczytałam i trochę mi lżej. Koniec przerwy 🙂 Pozdrawiam