Moje dziecko też uważało długo, że ubrania i książki to listonosz / kurier przynosi. 😉 Teraz czasem zasiadamy przed komputerem razem. U nas było tak, że w 95% zakupy robiłam bez dziecka, więc jak się wybieramy razem to najważniejsza jest kasa samoobsługowa i zabawa w sprzedawczynię. Ona chyba wciąż nie zdaje sobie do końca sprawy z istnienia w supermarkecie półek z zabawkami. 😛
No właśnie, to jest znak dzisiejszych czasów, dlatego wydaje mi się, że dzieci mają większą potrzebę kupowania. Z tą kasą samoobsługową super pomysł, ale w naszym sklepie non stop się zawiesza (tracę wtedy cierpliwość w sekundę;)
Bardzo fajny tekst ;). A co do doświadczania wartości różnych rzeczy, to do dziś pamiętam, jak przed balem karnawałowym w podstawówce moja mama zabrała mnie do sklepu papierniczeego (uwielbiałam sklepy papiernicze i księgarnie i do dziś mi to zostało ;)) i zaproponowała, żebyśmy kupiły zwykłą tekturową maskę kota, a ona mnie ubierze na czarno i zrobimy same ogon. To była era wypożyczania kostiumów. Tak, jak i dziś, wszystkie dziewczynki zawsze były przebrane za księżniczki. Mama próbowała mi wytłumaczyć, że szkoda pieniędzy na wypożyczenie kostiumu na jeden dzień i zaproponowała, że zamiast tego mogę sobię kupić kolorowy pamiętnik z pachnącymi stronami ;). Tak, dobrze pamiętam ten bal, na który poszłam przebrana za czarnego kota i czułam się taka mądrzejsza i sprytniejsza, bo moje koleżanki miały strój na jeden dzień, a ja pamiętnik na całe życie 😉
Pięknie to napisałaś:) Też mi się przypomniał mój pachnący pamiętnik. Dziękuję za miłe słowa, pozdrowienia
Miałam przez długi czas podobnie. Ale właśnie w myśl tego co napisałaś “Doświadczenia, nie przedmioty – dają szczęście” uzgodniłyśmy ostatnio, że zamiast kupować kolejne zabawki, które i tak cieszą ją przez chwilę, będziemy chodzić w różne ciekawe miejsca – kino, wycieczki do wesołego miasteczka, albo wyjazd w góry. Zapisałam też dziecko na naukę jazdy konnej. To już całkowicie pomogło 🙂
Pytanie średnio związane z tematem, ale mam nadzieję że się nie obrazisz 😉 Gdzie zamawiasz najczęściej ciuszki dla dzieciaków? Np. To body w koniki Julka z dzisiejszego instastories, albo bluzę która ma na zdjęciu z placu zabaw na drążku?
Jak zawsze mądry i dający do myślenia wpis ? Na szczęście reklamy nas omijają, bo nie mamy telewizora, ale wystawy w sklepach kuszą. Dzięki za wiadomość o Franklinie, bardzo go lubimy i chętnie spojrzę na tytuły w kiosku, pewnie na kilka się skuszę.
A co takiego złego jest w bluzce z Elsą? Moja córka jest właśnie na tym etapie i nie widzę oporów, by kupić jej bluzkę czy torebkę z Elsą, jest bardzo szczęśliwa i ja też.
Najlepiej, gdy dzieci na zakupy idą wyposażone we własne portfeliki ze swoimi pieniędzmi 🙂 Wtedy nawet maluch powstrzymuje się przed zachciankami 🙂 Od jakiegoś czasu tak robię i raz, że nie jęczą ciągle “kup mi”, a dwa, że uczą się że trzeba sobie odmówić czegoś żeby mieć coś innego. Podobnie robimy na wyjazdach. Daję dzieciom ustalona kwotę i muszą sobie rozplanować tak, żeby wystarczyło na cały wyjazd. Młodsza córka oczywiście wszystko by wydala od razu, wtedy tłumaczę, że np zostanie kolejne 7 dni bez pieniędzy. I kiedy mam ochotę sponsoruję im dodatkowe lody, kulki czy trampoliny, ale wtedy jest to mój wybór i chęć sprawienia im przyjemności a nie wymuszanie licznych atrakcji 🙂
Zrobiłam ostatnio zakupy z dzieckiem – chodziło o rower i wiecie co się okazało? Zamówiłam dwa rowery! ?