fbpx

Szczoteczka soniczna dla dzieci wspiera samodzielność (WYNIKI KONKURSU)

  • GADŻETY
  • 5  min. czytania
  •  komentarze [93]

Twoje dziecko nie przepada za myciem zębów? A może zależy Ci na tym żeby dziecko samo myło zęby, ale obawiasz się, że nie będzie robiło tego dokładnie? Znalazłam odpowiedzi na te dwa pytania, które i nas nurtowały. Szczoteczka soniczna dla dzieci Philips Sonicare For Kids rozwiązała u nas te problemy.

Wpis powstał w ramach współpracy z marką Philips

Profilaktyka i zdrowe nawyki

Higiena jamy ustnej u dzieci to bardzo ważny temat. Nawyki, których ich nauczymy zostaną im do końca życia. Będą miały wpływ na zdrowie oraz codzienną pielęgnację. Dlatego tak ważna jest edukacja i profilaktyka w tym temacie.

Kiedy Lilce wyrosły pierwsze zęby zabraliśmy się za odpowiednią higienę, te czynności kontynuujemy już ponad 3 lata. Na rodzicielskiej drodze pojawiły się różne sytuacje. Były dni kiedy Lilka sama wyrywała nam szczotkę z ręki i wyssała tylko pastę, pojawiały się również ostre sprzeciwy przeciwko jakiejkolwiek ingerencji w obrębie jamy ustnej.

Była to sytuacja dla nas trudna, bo mycie zębów traktujemy jako dobro wyższe i nie odpuszczamy w tym temacie, ale nie robimy niczego na siłę. Tłumaczyliśmy, przekonywaliśmy, śpiewaliśmy “Szczotka, pasta, kubek,  ciepła woda…” Czasami pomagało, a czasami nie. Jak to z dziećmi – złotego środka nie ma.

Około 2 roku życia córka wyraźnie zasygnalizowała, że będzie myła zęby SAMA, bo jest już dorosła;). Nie ukrywam, że kamień spadł nam z serca. Ta ulga trwała do pierwszego mycia. Pewnie wiecie jak 2-latek sam myje zęby? Hmm dwie jedynki na górze wyszorowane w 30%, a pasta ląduje na piżamie lub jest zjedzona, a ona zadowolona krzyczy “Mama, jussss”.

Samodzielne mycie zębów

“Pomóż mi to zrobić samemu” – to moje motto od samego początku wychowywania córki. W wielu kwestiach mocno odpuszczam tylko dlatego, żeby córka miała poczucie sprawczości i jej poczucie własnej wartości rosło w siłę. Jestem w stanie zaakceptować różne kwestie, ale nie te związane ze zdrowiem. Jest ono dobrem wyższym. Tak je tratujemy i na wszelkie sposoby próbujemy osiągnąć cel.

Tak też było z myciem zębów. Po skończonym szorowaniu tych dwóch górnych jedynek zawsze po niej poprawialiśmy. Wiedzieliśmy, że to nie jest do końca przyjemne, ale uznaliśmy, że nie możemy odpuścić w tym temacie.

Kiedy skończyła 3 lata, uznaliśmy, że to dobry moment na szczoteczkę elektryczną i dokupiliśmy końcówkę dla dzieci do naszych modeli. Ta metoda bardzo spodobała się Lilce. Myła o wiele chętniej, bo miała dodatkową motywację, bo na zegarku po 2 minutach szczotkowania malował się uśmiech. Jednak nie byłam pewna czy wibracje  w  szczoteczce dla dorosłych nie są za mocne.

szczoteczka soniczna dla dzieci

Szczoteczka soniczna dla dzieci Philips Sonicare For Kids

20160426-DSC_6698

W końcu uznaliśmy, że to dobry czas aby miała swoją  i tak od jakiegoś czasu używamy szczoteczki sonicznej dla dzieci Philips Sonicare For Kids. Co ją wyróżnia? Innowacyjna technologia soniczna to aż 500 ruchów szczotkujących na sekundę. Dzięki temu ta szczoteczka jest skuteczniejsza aż 75% od szczoteczek manualnych.

Ten model  w połączeniu z aplikacją dedykowaną do tej szczoteczki zamienić obowiązek w zabawę.

Szczoteczka soniczna dla dzieci  ma dwa programy pracy: delikatny dla młodszych dzieci, już od 3 lat i regularny dla starszych – od 7 lat.  Wbudowany zegar KidTimer wskazuje prawidłowy 2-minutowy czas mycia zalecany przez stomatologów i sygnalizuje krótką melodyjką KidPacer zmianie miejsca do szczotkowania.

Do zestawu dołączona jest ładowarka, końcówka dla starszych dzieci oraz naklejki na przedni panel, którą dzieci mogą ozdobić swoją szczotkę.

Szczoteczka soniczna dla dzieci

20160503-DSC_6795
szczoteczka soniczna dla dzieci

A teraz najlepsze.

Możemy zainstalować bardzo fajną, bezpłatną aplikację, która za pomocą Bluetooth łączy się ze szczoteczką. Poznajemy puszystego Sparklego, który razem z nami myje zęby. Dzięki odpowiedniemu czasowi szczotkowania aplikacja odblokowuje różne akcesoria dla naszego podopiecznego (mogą to być nowe kolory futerka, akcesoria zmieniające wygląd oraz przekąski). Kiedy dostaje coś słodkiego informuje nas, że po zjedzeniu trzeba umyć zęby.

Bardzo mi się podoba, że aplikacja ma tak dużo walorów edukacyjnych, które w prosty sposób tłumaczą dzieciom jak dbać o zęby. Dzięki aplikacji rodzice mogą również śledzić postępy jakie poczyniło dziecko i kształtować dobre nawyki.

Cieszy mnie też, że w aplikacji nie ma bezpośrednich nagród dla dzieci, ani zwrotów typu: “Brawo”, “Super”. Sparkly mówi, że to była dobra robota, bo jego zęby teraz błyszczą. Albo mówi, że jest dumny, bo jego zęby na linii dziąseł są teraz czyste. Wielki plus za to!

Aplikacja dodatkowo przysyła powiadomienia, że nadchodzi czas na szczotkowanie. W ogóle nawet nie muszę Lilce o tym przypominać tylko wystarczy powiedzieć, że Sparkly wysłał sms-a. Takie proste, a tak ułatwia poranną i wieczorną toaletę.

Podejście do szczotkowania zmieniło się o 180 stopni.

szczoteczka soniczna dla dzieci
20160426-DSC_6671-side

Szczoteczka soniczna pomaga dzieciom z zaburzeniami SI

Chciałam Wam jeszcze napisać, że pod względem sensorycznym taka szczotką jest świetnym narzędziem. Często dzieciom z nadwrażliwością dotykową w obrębie jamy ustnej zaleca się szczoteczki elektryczne, gdyż za pomocą ruchów szczotkujących naturalnie odwrażliwiamy buzię.

A szczoteczka soniczna dla dzieci Philips Sonicare For Kids jest bardzo cicha, więc nawet dzieci z nadwrażliwością słuchową mogą jej używać i nie będzie powodowała dyskomfortu podczas użytkowania.

20160426-DSC_6676

Szczoteczka soniczna  jest przeznaczona dla dzieci od 3 do 10 roku życia. Jeżeli Wasze dzieci mają mnóstwo zabawek i lubicie praktyczne prezenty myślę, że to fajny pomysł na prezent na Dzień Dziecka

Więcej o szczoteczce sonicznej dla dzieci Philips Sonicare for Kids możecie przeczytać tutaj

Niespodzianka

Mam dla Was konkurs, w którym do wygrania szczoteczka soniczna Philips Sonicare For Kids oraz  wyjątkowa maskotka Sparkly – niedostępna  w regularnej sprzedaży.

20160516-DSC_6961

Zadanie konkursowe:

  • Kliknij “Lubię to” pod postem na moim Facebooku, możesz również go udostępnić https://www.facebook.com/nebuleblog/
  • napisz w komentarzu na blogu (pod tym postem) jak zachęcasz swoje dziecko do mycia zębów

Konkurs będzie trwał do 17.06 do północy. Wśród zgłoszeń wybiorę najciekawszą i nagrodzę ją szczoteczką soniczną Philips Sonicare

Wyniki konkursu:

Szczoteczkę do zębów Philips Sonicare i maskotkę Sparkly wygrywa Karolina Kowal. Gratuluję!

Wyślij swoje dane teleadresowe na kontakt@nebule.pl

Dziękujemy za liczny udział

Komentarze

    Zdecydowanie fajna ale cena powala….
    my na razie szczotkujemy normalną i niestety mam problem żeby wydłużyć czas, szybko sie nudzi, męczy itd…bo samo mycie zębów akurat nie sprawia jej problemu
    Zwykła elektryczna też miałabym obawy co do prędkości i siły
    A zęby trzeba myć i to ważna sprawa

    Najlepszy sposób, żeby zachęcić szkraba do mycia żębów to myć je razem z nim. Niestety, ja i mąż mamy elektryczne szczoteczki a syn zwykłą. Niestety, widzi różnicę 😉 Zabiera nam nasze szczoteczki i ochoczo wkłada do buzi. Zachęcam wszytstkich do wspólnego mycia zębów!

    Myjemy wspólnie zęby całą rodzinką (mama, tata i 2 letnia Tosia ), wszyscy mamy kupione szczoteczki elektryczne, każdy swoją pastę i małą klepsydrę, która odlicza nam czas do końca mycia zębów! W taki sposób zachęcamy naszego bąbla do dbania o higienę ząbków, czasem z lepszym skutkiem a czasem z gorszym. Liczą się chęci i wsparcie rodziców :).

    Mycie zębów to u nas bardzo delikatny temat. Córka ma dopiero dwa lata i 2 miesiące i nie jest wystarczająco duża na szczoteczkę soniczną. Nie pomagają nowe ząbki, które wychodzą, dziąsła są bardzo wrażliwe. Córka bała się mycia ząbków mimo, że używaliśmy od początku silikonowych nakładek na palec i silikonowych szczoteczek, żeby oswoiła się z tym rytuałem… Przyszedł moment, że zaczęło być ciężko. Córka płakała na sam widok szczoteczki a mnie opadały ręce bo przecież robiłam to najdelikatniej jak potrafię… Działa u nas tylko jedno – wiem, wyjdę na nadopiekuńczą matkę wariatkę. Kiedy mała się kąpie włażę z nią do wanny i zaczynamy… Opowiadam wymyśloną bajkę o jakimś zwierzątku, które bało się myć ząbki ale potem bardzo źle się czuło i musiało je leczyć. Bajka lub piosenka jest codziennie inna, żeby Weronika słuchała z przejęciem i ciekawością w oczach. Kiedy to nie pomaga, bo nie zawsze ma na bajki ochotę – daję jej moją szczotkę i myjemy zęby sobie nawzajem, bawimy się lusterkiem i patrzymy jak szczoteczka zmienia nasze zęby w “lśniące kryształki”. Efekt dalej nie jest idealny ale ten czas mycia zębów sukcesywnie się wydłuża. Oczywiście “mama, ja!” też często nam się zdarza, kiedy córka chce myć zęby sama, wtedy, jak piszesz – przychodzi mi po niej poprawiać. To trudny etap dla dziecka i rodzica. Bardzo chciałabym wypróbować szczoteczkę soniczną i liczę, że to będzie strzał w dziesiątkę.

    Witam, u nas najlepszym sposobem na zachętę mycia zębów było wspólne mycie zębów. Ja przed swoim lusterkiem, a córeczka przy swoim. trudno w to uwierzyć, ale ona bardzo lubi myć przy lustrze i dokładnie widzi co myje. U nas to strzał w 10!
    ps: nie mam facebooka 😉

    My zachęcamy tak, że myjemy zęby razem z córką, myjemy sobie zęby nawzajem i robimy przy tym śmieszne miny. Czasem udaje się całkiem nieźle, czasem jest totalna klapa. Jest o tyle dobrze, że nasza Lilka swoją szczoteczkę (a właściwie wszystkie trzy…) lubi. Czasem wbiega do łazienki, pokazuje na szczotkę i krzyczy “ja! ja! ja! ja!…”, aż nie dostanie do rączek. Potem łazi z nią 15 minut po domu i głównie gryzie… Dentystka powiedziała, że to dobry wstęp, ale ja się cały czas martwię, że tych ząbków nie domywamy…

    My również myjemy razem zęby, a czas odlicza nam klepsydra czasem Maja sama sobie przedłuża czas mycia i upomina nas że my za krótko myjemy 🙂 ja i mąż korzystamy z elektrycznych i niestety widać różnice bo niestety często musimy mimo dłuższego czasu poprawiać jej wysiłek ….Już wcześniej myśleliśmy o szczoteczce elektrycznej dla niej ale byłam przekonana że nie ma odpowiednich szczoteczek dla 3-4 latków.

    Wstyd trochę przyznać, ale to moje dzieci (synek 4 i córcia 2,5) bardziej zachęcają mamę do mycia zębów, niż ja zachęcam je. Mamy małe klepsyderki odmierzające nam czas, a mycie zębów kończymy…choć to może źle zabrzmi,…wspólnym wypluwaniem wody do wanny. Czasem w wannie jest jakaś mała zabawka, którą trzeba przesunąć siłą strumienia wody…nie ma to jak rywalizacja;)

    “Szczotka, pasta, kubek ciepła woda…. tak się zaczyna wielka przygoda…” – słowami tej radosnej piosenki często rozpoczynałyśmy z córką mycie zębów. Widzę wyraźnie, że wszystko, co odbywa się w atmosferze zabawy jest przez nią chętniej przyjmowane. Córka w sierpniu skończy 4 lata i już rozumie, że mycie zębów to “ważny element dnia” (chociaż, podobnie jak u Was, jej mycie koncentruje się głównie wokół górnych i dolnych przednich zębów :)). Od samego początku starałam się Lilę oswajać z akcesoriami przydatnymi do pielęgnacji jamy ustnej. Za każdym razem jak byłyśmy w sklepie, pokazywałam jej kolorowe szczoteczki, z których wybierała sobie jedną (plus drugą – “na zapas” :)). Do dziś tak robimy. Któregoś razu znalazłam w sklepie malutką klepsydrę do odmierzania czasu. Świetnie się u nas sprawdziła. Lila nastawiała sobie “czas” i myjąc zęby obserwowała, jak piasek powoli się przesypuje. Niezwykle usprawniło jej mycie zębów postawienie przed nią lusterka, dzięki któremu mogła obserwować swoją buzię podczas mycia zębów i lepiej kontrolować ruchy ręki. Wspólnie z mężem korzystamy z elektrycznej szczoteczki do zębów. Od kilku dni, Lila obserwując nas podczas mycia, bierze swoją szczoteczkę, pokazuje, że naciska magiczny przycisk i jej szczoteczka zaczyna mówić i się trząść 🙂 Widać po tym wyraźnie, jak bacznie nas obserwuje i jak bardzo chciałaby robić wszystko tak, jak my. Czytając dzisiejszy wpis pomyślałam sobie, że taka szczoteczka świetnie by się u nas sprawdziła, a Lila miałaby prawdziwy przycisk na szczoteczce, który pobudzałby ją do życia i ciężkiej pracy 😉

    My na początku nauczyliśmy syna mycia zębów na “a” i “na i”, czyli otwieramy szeroko buzię i szczotkujemy a potem zamykamy i myjemy ząbki wypowiadając “i”. Teraz, kiedy młodszemu wyszły pierwsze zęby bierzemy go na starszego brata, zabieramy obu do łazienki i starszak uczy młodzieńca, jak się myje zęby: “Zobac Filipku, musis otwozyc seloko buzie i umyc napiew na a, potem na i , tylko dokladnie, pamietaj”:) Bardzo mu się to podoba:) A poza tym odkąd skończył rok chodzimy regularnie do super pani dentystki, po tych wizytach syn uwielbia się bawić w dentyste i sam tlumaczy, ze musi myc ząbki, żeby bakterie ich nie zjadły. Wcześniej działała też metoda na krasnoludki, szukalismy szczateczką krasnoludka, który chował się w zębach:)

    Ja śpiewam Miszy… śpiewam głosno, fałszuje niemiłosiernie (niestety nie celowo) i modyfikuje teksty piosenek na potrzeby sytuacji (np. pieski małe dwa chciały wymyć ząbki, nie wiedziały jak -pomogły im gołąbki (…)! Czasami również wkraczam z matczynyn bitboxem… im śmieszniej to robię tym szerzej młody otwiera paszcze! I sąsiedzi mają troszkę śmiechu z rana!

    U nas wszystko odbywa się na zasadzie: my myjemy córce, ona nam, my sobie, ona sobie 🙂 Mycie nam bywa czasem bolesne dla nas ale przynosi rezultaty, bo mała daje sobie wyszorować w tym czasie swoje ząbki 🙂 Mhm, nie wiem czy stosujemy jakiś system zachęt. Raczej wszystko odbywa się na zasadzie, że to coś normalnego – po prostu codziennie rano i wieczorem myjemy wszyscy zęby (popołudniami sama myje w przedszkolu). Mam wrażenie, że to już tak naturalne, że nie potrzebuje żadnej zachęty. Wyciągamy szczoteczki, nakładamy pasty i myjemy (od pierwszego ząbka). PS. Nie mam fb. Czy zostawienie komentarza wystarczy by wziąć udział w konkursie?

    pierwsze zachęcenie – szczoteczka synek sam sobie wybiera, ukochany kubek do płukania zębów i wojna z robalami, czyli ja udaje odgłosy ginących robali 😛 albo bawimy się w ul – szczotkowanie to odgłosy pszczół – ja zamykam oczy i jak nie słychać szuru buru to krzycze miodku nie będzie biedny miś 😛 masza i miś na tapecie więc działa, albo myjemy razem i wtedy ja powtarzam ruchy synka a on moje, kolejne myjemy przy muzyce od fasolek w rytm muzyki. każdy sposób dobry 🙂 jestem dumna, że synek myje sam. spotkałam jednak ostatnio mame 5 latka która myje mu zęby, bo dziecko nigdy nie myje dokładnie i będzie mieć próchnice. jednak jestem dumna z samodzielności synka i jakoś większa to dla mnie wartość.

    Naszej Julci na poczatku szczotkowania zebow podobalo sie pozniej nie i teraz znowu jak najbardziej podoba sie a to dlatego iz Julia uwielbia dzieci :)wiec wpadlam na pomysl poprosilam swoje kolezanki przyjaciolki o nagranie jak ich pociechy myja zeby 🙂 to sa Julci koledzy i kolezanki ktore uwielbia (oczywiscie tez nie sa zawsze chetne do mycia dlatego poprosilam aby nagraly w takim dniu jak chetnie ida i myja zabki-zgralam filmiki na telefon i tablet zajelo nam to co ptawda ok tygodnia ale udalo sie )mam 7 dzieci nagranych i codziennie przed myciem zabkow opowiam np o Kajtku i w pewnym momencie mowie Julia patrz Katek idzie myc zeby chdzmy i my pokazuje filmik i wstajemy i idziemy chetnie myc zabki 🙂

    Szczotkowanie zębów to u nas niezła strategia,
    choć pewnie nie raz tragedia – ups tragikomedia 
    Nie zmniejsza to faktu, że czuję się zwykle wypompowana
    i zastanawiam się, po co natura aż tyle zębów nam dała…?!
    Imałam się już różnych, różniastych sposobów,
    aby zachęcić do unicestwienia bakteryjnych wrogów.
    Opowieści o bakteriach i siedzenie nad atlasem,
    Śpiewanie piosenek nieraz grubym basem,
    ustawianie alarmu, klepsydra także była,
    ukochana maskotka ze szczotką szybko się znudziła.
    Mycie zębów wspólnie także u nas było,
    ale niestety niedokładnym wyczyszczeniem się to kończyło.
    Były także czasy, że córki myły zęby matce, a im matka,
    ale szybko znudziła się także i taka gratka.
    Wybieranie szczoteczek (teraz szał na Barbapapę) oczywiście mobilizuje,
    ale problemu dokładnego szczotkowania nie rozwiązuje 
    Mimo tych wszystkich cudów-wianków i szczerych matki chęci
    momentami niestety matka rozpacza, mędrkuje i smęci.
    A już najgorzej jest, gdy wychodzą nowe zęby,
    matka musi zebrać w sobie moce i cierpliwości rezerwy,
    wówczas usta dzieciarnia ma zamknięte na kłódkę
    i nie ma szczotkowania nawet przez minutkę.
    Nieraz zniechęcenie i smutek mnie ogarnia,
    bo bardzo chciałabym, aby moja dzieciarnia
    chciała dbać o zęby bez kombinacji, przypominania oraz sama
    i ochoczo biegła do łazienki wieczorem i z samego rana.
    Chętnie więc poczytam o Waszych strategiach, pomysłach, radach,
    a dla pociechy i większego optymizmu ten wierszyk sobie składam.

    Chęci dziecka do mycia zębów to wieczna sinusoida, raz jest lepiej, raz gorzej. Na te cięższe dni mamy z mężem przygotowany układ taneczny do tej oto piosenki w wykonaniu Elmo https://m.youtube.com/watch?v=wxMrtK-kYnE Wrażenia bezcenne, działa całkiem nieźle 😀 Uwaga, bonus: w teledysku można wypatrzyć myjące zęby gwiazdy światowego formatu: Nicole Kidman, Bruno Marsa, Naomi Watts i innych.

    Przy każdej zmianie szczoteczki pozwalamy, żeby córka sama wybrała akcesoria do mycia. Wieczorną higienę zaczynamy od mycia ząbków misiom i lalkom i jak już misie są ułożone do spania to idziemy wspólnie do łazienki. Szykujemy naszą ulubioną piosenkę i razem przed lustrem strojąc głupie miny myjemy ząbki przez czas jej trwania. Raz na jakiś czas bierzemy latarkę i pozwalam córce myć moje zęby przy jej pomocy 🙂 Fajna zabawa i potem nie ma problemu u dentysty 🙂

    “Sama, ja sama.” Skąd ja to znam i to uczucie ulgi, że już nie trzeba za nią biegać:) ale kończyło się na tym, że Zu trzymała szczotke w buzi i ją żuła. Przeszliśmy wspólne mycie, klepsydrę, szoteczki i pasty wybierane przez samą zainteresowaną ale najlepiej sprawdza się nasz system haseł:
    1. Zrób rekina (myje przednie zęby)
    2. Szukamy skarbów (mocne otwieranie buzi)
    3. Sprawdzanie jaskini – prawo, lewo (myje górne zęby)
    4. Fontanna (płukanie wodą)
    5. Prawa, lewa burta (myje dolne zęby)

    A i skończyłam już z opowieściami o żółtych zębach po tym jak przy niedzielnym obiedzie słodkim głosikiem powiedziała dziadkowi, że ma okropne zęby i że trzeba je myć;)

    Nasza córcia obejrzała bajkę o Maszy i niedźwiedziu, w której Maszę rozbolał ząb po zjedzeniu mnóstwa lizaków 😉 od tego czasu dziecko nie jada lizaków, a po każdej kostce gorzkiej czekolady myje ząbki, żeby nie trzeba było chodzić do dentysty (w wyobraźni – dentysta to wilk z obcęgami ;))) edukacja w 5 minut, zdrowe zęby i zdrowa dieta w pakiecie 🙂 Tak więc dziękujemy producentom Maszy i Miszy! Szczoteczki szybko się nam zużywają, taka soniczna bardzo by sie przydała 🙂

    U nas piosenka “Hej, szczoteczko” niemal codziennie jest śpiewana. Tez mamy malą samosię w domu i chociaz napawa nas dumą to
    martwi nas na ile ta samodzielność w myciu zębów jest skuteczna. Czasami nieźle się trzeba nakombinować żeby zachęcić córcię do mycia. U nas każdy ząbek ma swoje imię, więc po kolei wyliczamy które ząbki myjemy 😉 A jak trzeba to zapraszamy jakiegoś pluszaka do mycia zębów i nasza Panna Zuzanna uczy go jak się to robi, oczywiście na swoim przykładzie.

    żeby go zachęcić do mycia pozwalam mu tą czynność wykonać samodzielnie. wiadomo , dziecko przed 3 urodzinami chce wszystko siamo robic. może z różnym skutkiem to nam wychodzi , no ale jak ma sie nauczyć bez ćwiczenia. poza tym myjemy ząbki przed lustrem a mama śpiewa “szuruburu szuruburu” .także robotowi i misiowi który uczestniczy w tej czynności;) i to chyba najlepszy pomysł, mamy też małą kolorową klepsydrę która mierzy czas . no i koniecznie dziecko samo wybiera szczoteczke w sklepie kolor i te sprawy. Adaś co jakiś czas pyta czy już czyste pokazując ząbki, mama zagląda do paszczy i jak mówie że brudne , ze jakieś plami widze jeszcze to myje dalej;)

    Moja córeczka (33 m-ce) myje chętniej zęby gdy włączę jej piosenkę z aplikacji do mycia ząbków. Oczywiście sama ich dokładnie nie wyszoruje dlatego ja jej myję ale córeczka zaczyna sama a ja pomagam i w trakcie czeka z kubeczkiem (najbardziej lubi płukać buzię). Dół i górę myjemy wraz ze słowami piosenki a jak robi uśmiech z zębami na wierzchu to szorujemy przód na sam koniec.

    U nas wieczorne mycie ma swoją specjalną oprawę. Przyciemnione światło, wanienka ciepłej wody z pianą pełną gumowych zabawek. Po skończonej kąpieli, tata z wdziękiem gwiazdora estrady odśpiewuje “Szczotko, szczotko hej szczoteczko o, o, o! (…)”, następnie synek sam wyciska pastę na swoją czerwoną szczoteczkę (oczywiście z Myszką Miki), po czym dzielnie próbuje myć zęby. Umyje może dwie górne jedynki i parę zębów z lewej strony, po czym stwierdza “Tata telas Ty! Musis wyłapać te wsyskie niedoble baktelie!”. No i zaczyna się zabawa, bo tata niczym rasowy Pogromca Bakterii po kolei wyłapuje każdego mikroba z każdego ząbka i wyrzuca za drzwi. Po skończonej pracy synek płucze szczoteczkę, wskakuje tacie na barana mówiąc “Tata ale z Ciebie dzielny bohatel” i udają się do łóżka, gdzie czeka na nich już bajka do czytania i ukochana owca przytulanka.

    Moj prawie 3 latek tez koniecznie chce samodzielnie myc zeby. Chodzimy robic to wspolnie. Po 1 maly nasladuje mame. Po 2 uwielbia ” Było sobie zycie” odcinek jama ustna okazal sie decydujacy. Synek nie chce zeby go zabek bolal ” jak dziefcynke” i myje zeby dlugo i starannie, zeby ” zepsuc kopalnie zlych bakteli”. Po 3 mamy kota. Kot nie myje zebow i jak ziewa to ” fe fe bzydki zapach”. A synek lubi miec ” ladny zapach”

    Wspaniały pomysł z tą szczoteczką 🙂 U nas przyzwyczajaliśmy córeczkę do samej czynności mycia już od pierwszych ząbków – kupiliśmy taką silikonową nakładkę, którą uwielbiała się bawić – później kupowaliśmy kolejne “pierwsze silikonowe szczoteczki” 🙂 Kiedy już przyszedł czas na te z włosia to już bywało różnie ;D ale oczywiści jesteśmy już na etapie: “ja samaaaa” 🙂 i mamy taką umowę, że najpierw Oliwka myje ząbki tak jak umie, a poźniej mama poprawia 🙂 Poki co specjalnie zachęcać jej nie musimy, ale jedno jest pewne – przydało by się popracować nad wydłużeniem czasu szczotkowania 🙂 ta szczoteczka z pewnością byłaby pomocna ;D no i usilnie pracujemy nad płukaniem buzi po myciu zębów, bo oczywiście najlepiej jest połknąć słodką pastę xD Pozdrawiamy wszystkich ząbkowych czyściochów i ich rodziców :):):)

    Oo mamusiu, jak zobaczyłam, ze jest to dla dzieci z deficytami SI to spadłam z krzesła 🙂 ale chwila, zaraz doczytałam dalej i…… uff…. zapewnienie, że jest ona CICHA ukoiło moje stresy. Córeczka (3 latka) ewidentnie nadrważliwiec słuchowy nie zniosłaby mocno bodźcującego dźwięku + do tego wibracji. Ale wykluczając jeden z bodźców mogłoby to już być “terapeutyczne” 🙂 i dlatego się zdecyduję na zakup takiej szczoteczki bo manualna już ją troszkę przestała interesować- czyści 30 sekund i odpuszcza. Muszę temu zapobiec i urozmaicić tę prozaiczną czynność. Tak więc jej…. kupię, a o drugą (dla 1,5 rocznego Filipa)…. zagram u Ciebie!! 🙂 Może się poszczęści. Pozdrawiamy! p.s. fajnie czytać powyższe komentarze, że dużo rodziców się stara i jak zachęcają dzieci do mycia zębów. Super!

    Zęby zawsze myjemy razem – dobry przykład jest najważniejszy. Zaczęliśmy od opowiadania dlaczego myje się zęby, były zdjęcia, filmiki, książeczki, “Było sobie życie”. Oczywiście wizyta u dentysty który był bardzo przekonujący 🙂 Dodaliśmy jeszcze znaną piosenkę “Myj zęby” (ulubiona część to “o! o! o!” śpiewana ze szczotką w ustach!) i generalnie to wystarczyło. W między czasie, kiedy był problem z tymi 2 minutami (klepsydra okazała się pomocna tylko przez kilka pierwszych dni) puszczaliśmy ulubione piosenki które trwały właśnie ok 2 minut. Natomiast są oczywiście takie dni… No i wtedy najlepiej pomaga opowiadanie bajki o ząbkach! Ząbki zamieniają się w superbohaterów, księżniczki, królewiczów na białych rumakach, którzy walczą z bakteriami próchnicy. Bajce musi towarzyszyć szorowanie ząbków oczywiście 🙂
    p.s. W między czasie, kiedy był problem z tymi 2 minutami (klepsydra okazała się pomocna tylko przez kilka pierwszych dni) puszczaliśmy ulubione piosenki które trwały właśnie ok 2 minut.

    Wdrożyliśmy mycie zebow od pierwszego zabka, cały czas króluje piosenka “szczotka, pasta” 🙂 co najważniejsze – myjemy zeby razem, a Pola naśladuje ruchy i sprawia jej to ogromna radość 🙂

    Świetna sprawa! Właśnie od jakiegoś czasu zastanawiam się jak to jest z tym myciem zębów w kontekście samodzielności, pedagogiki montessoriańskiej itd. W naszym przedszkolu Syn myje zęby sam, kilka razy dziennie, ale wieczorem wciąż robimy to my. Gdzieś na portalu stomatologicznym przeczytałam, że ze względu na dokładność zaleca się, aby do 5 roku życia dziecko miało myte zęby przez dorosłego, a do 8 roku życia – aby myło zęby pod nadzorem . No i właśnie zastanawiam się jak się to ma do samodzielności…

    Nijak wg mnie;) mi bardzo zależało żeby sama myła- dlatego tak jestem zadowolona z tego rozwiązania

    Mamy dwóch chłopców, 4 letniego Maxa i 20sto miesięcznego Beniamina. Od kilku tygodni kąpią się razem… I powiem szczerze, że to jest najlepsza motywacja jaką znam:) oprócz tego u naszego Dentysty poznaliśmy ze starszym synkiem Pastusia – ma on swoją aplikację na telefon – i synowie go szczerze polubili, i razem śpiewamy piosenkę kiedy chłopcy na przemian myją z nim ząbki:)
    Mimo dużego nacisku na higienę jamy ustnej, starszy synem doznał urazu jedynki (przewrócił się) i mu poszarzała. Powiem szczerze że bardzo nas to zmartwiło, i wiem że szczoteczka soniczna to jest najlepsze dla nas rozwiązanie.

    U nas z myciem zębów zawsze był problem u starszej córki, w tym momencie 4 letniej. Ciągle wymyślam nowe sposoby zachęcenia jej do mycia zębów. Ulubionym jest piosenka Fasolek “szczotka pasta, kubek ciepła woda…”. Pomaga także “fajna” szczoteczka i ulubiona pasta – jak jest kryzys robimy zakupy ząbkowe 😉 Jednak ostatnio historia o robaczkach próchniaczkach.
    “A kiedy robi się ciemno i wszystkie światła już gasną pojawiają się one robaczki próchniaczki i sprawdzają jak dzieci umyły ząbki.” I można opowiadać, że uciekły gdy zobaczyły bielutkie ząbki albo że tak ząbki lśniły że robaczki na łyżwach pojechały. Opowiadam także że potrafią zostawiać czarne kropeczki, gdy ząbki zostały niedokładnie umyte i wtedy będziemy musiały iść do pani dentystki (płeć żeńska – zdecydowanie bardziej jej w tej historii pasuje). Nie straszę jej robaczkami tylko staram się pomóc zrozumieć sens mycia ząbków. Uważam, że należy tłumaczyć, że pomimo mycia ząbków możemy mieć problemy z ząbkami.
    Pocieszające dla mnie jako mamy jest to, że druga córka niespełna 2 – letnia uwielbia myć zęby i nie muszę jej ani prosić ani zachęcać ani pilnować 2 minut. Po prostu uwielbia, mam nadzieję że ta chwila będzie trwać,,,

    My z córką (3,5 l.) mieliśmy łatwiejszy start, gdyż jak zaczął się etap “sama sama” akurat jej kuzynka była po zabiegu na zęby, po którym próchnica ściemniała a zęby zrobiły się czarne i brzydkie. Lili strasznie się to nie podobało i zawsze mówiła że są brzydkie i ona by tak nie chciała. Dlatego za każdym razem powtarzam i przypominam że ” żeby zdrowe zęby mieć trzeba tylko chcieć :)”. Sposobem na “samodzielne mycie” była zmiana szczoteczki na elektryczną (ale taka dla dzieci słaba na baterie /o zgrozo – straszna ta szczoteczka…wystarczy lekko przycisnąć lub zagryźć i już się zatrzymuje – co daje powód do świetnej zabawy niekoniecznie dla mnie/ ale jest w księżniczki i młoda jest nią zachwycona). Zęby myjemy wspólnie – ja swoje i córka swoje przy lustrze. Oczywiście cała frajda i zabawa jest w tym by jak najwięcej piany zrobić i żeby jak najwięcej jej spływało po brodzie, bez zjadania pasty itp. 🙂 No i oczywiście naśladowanie naprzemiennne – najpierw ja naśladuję Lili a potem ona mnie. Czasami robimy to przy muzyce, czasami w trakcie kąpieli. Czasami nakładam córcę na palec pastę (płynne szkliwo-zalecenie stomatologa) by sama paluszkiem “badała” swoje ząbki. Liczymy je wtedy i sprawdzamy czy cała pasta pokryła wszystkie ząbki. Gdy córka ma “gorsze” dni i nie ma ochoty na mycie ząbków w łazience, myjemy je w salonie nad miską i lusterkiem. Zawsze staram się nie stwarzać sytuacji przymusu mycia zębów. I jak narazie idzie nam to bardzo dobrze. Córka uwielbia mieć duży wybór przyborów i uwielbia decydować czy dziś umyje myszką (elmex), kotkiem (calgate) czy eugeniuszem (ziajka) oraz w jakim kubku będzie dziś woda do wypłukania buzi. Ostatnio nawet dostała w przedszkolu pochwałę za prawidłowe mycie zębów i od tamtego czasu uczy dzieci ze swojej grupy jak to robić. Taka nasza Zosia samosia 🙂

    Emilke (4 lata) przekonałam do mycia zębów racjonalnymi argumentami i dokładnym wytłumaczeniem co to jest kamień nazębny, dlaczego w zębach robią się dziurki, skąd się biorą i jak temu zapobiegać. Warto w ważnych sprawach traktowa dziecko jak małego dorosłego i po portu mu wytłumaczyć dlaczego coś jest ważne. Warto zrobić to kiedy dziecko jest wypoczęte i w dobrym humorze – wtedy łatwo mu się skupić na ważnych informacjach, chętnie zadaje pytania. Przekonała ją też mala klepsydra mierząca czas oraz kolorowe pasty do zębów – działają kiedy jest gorszy humor lub zmęczenie i zniechęcenie do mycia zębów. Kiedy była malutka dziąsła i pierwsze ząbki myłyśmy miękką szczoteczką na palec a później taką z nakładką do samodzielnego masowania i szorowania ząbków – fajna nowa zabawa 🙂 Uważam, że świetną pracę wykonują też dentyści którzy przychodzą do przedszkola na tzw. pogadanki. Pani w białym fartuszku budzi respekt i jest autorytetem, takiej osoby się po prostu słucha 🙂

    My tłumaczyliśmy naszej córce że w buzi są bakterie które zjadają ząbki i codziennie należy je myć aby pozbyć się bakterii. Mówiliśmy że jak się nie myje zębów to robią się czarne i wypadają. Teraz jej największym wrogiem są bakterie i musi się ich pozbyć. jakiś czas temu widziała takie czarne ząbki u innych dzieci w przedszkolu i wie dlaczego takie są i jeszcze bardziej się przykłada.
    Mam pytanie z innej beczki moja 4 latka zna litery i jak widzi wyraz to mówi po kolei każdą literkę a jak pytam co usłyszała to mówi że nie wie. Np “mama” czy “tata” jak przeliteruje to wie że to usłyszałą ale coś dłuższego nawet o jedną literę juz nie wie. Czy to powód do niepokoju czy za wcześnie?

    Mycie zębów to u nas rodzinna zabawa. Razem myjemy zęby odkąd córka skończyła dwa latka a ma już 5. Jest to dla niej czysta przyjemność. Zachętą są kolorowe szczoteczki do zębów 🙂

    Oczywiście przez zabawę i… od podstaw. Olek ma prawie trzy lata. Pamiętam, ze gdy zaczynaliśmy przygodę wybraliśmy się z dzieckiem do sklepu i Olek sam wybrał sobie i dla misia szczoteczkę i pastę do zębów. Moim zdaniem dziecko, które samo dokonuje wyborów chętniej będzie sięgało po ulubioną szczoteczkę i pastę, której smak mu odpowiada. Kiedy dziąsełka zaczynały pokazywac pierwsze ząbki już zachęcaliśmy Olka do zabawy w mycie zębów swoich misiów. tym sposobem oswajalismy go ze szczoteczką i pastą. Oczywiście wygląd misiów …no coż, ale czego sie nie robi dla zdrowia dziecka ! Podstawą u nas jest :wspólne mycie zębów !. Nikt nie lubi, jak ktoś stoi nad nim i sprawdza, czy coś zrobił. Dlatego urządzamy sobie rodzinne mycie zębów. Pozwalamy by sam nałożył nam ! pastę na szczoteczki i nalał wodę do kubeczków. Zapewniam, takiej frajdy z wodą nie sprawią żadne zabawki . Czasem bywa tak, Ze gdy Olek nie ma nastroju, humory to wkłada szczoteczkę z pastą i od razu ją wypluwa. wtedy z szafki pod zlewem wyjmujemy specjany minutnik, który zresztą też sam wybrał i nastawiamy go na 3 minuty, mówiąc , że dopóki nie zadzwoni to myjemy ząbki. Olek jest tak zaabsorbowany czekaniem na dzwonek, że nawet nie zauważa kiedy dobiega koniec szczotkowania :-). Podczas mycia ząbków są też zabawy. Olek stoi na swoim podnozku by móc widzieć siebie w lustrze. I wszyscy, tzn. On, mama i tata robią śmieszne minki podczas mycia.. Czasami by urozmaicić ta czynnośc bawimy sie w “pociąg” Tzn. Myjemy ząbki sobie nawzajem, mówić teraz kolejny wagonik. Olek myje zęby mamie, mama tacie i na odwrót. Taka interakcja będzie dla niego fajną zabawą. Czasami gasimy światło w łazience i oświetlamy Olkowi jego zęby małą latarką. widząc swoje odbicie w lustrze ma niezłą frajdę

    Ja mam szczoteczkę soniczną Philips dla dorosłych już 6 lat i jestem z niej baaardzo zadowolona. Starałam się mojej buntowniczce od małego grzebać w paszczy nakładkami itd. ale zawsze kończyło się to wrzaskiem i odwracaniem buzi a byłam bardzo delikatna, naprawdę! Nie dałam za wygraną i obecnie ma 3latka ale odkąd wyrosło jej więcej zębów (teraz ma już wszystkie mleczaki) przerobiliśmy dosłownie wszystkie dostępne na rynku zwykłe szczoteczki, wszystkie książeczki i bajki/piosenki o myciu ząbków, jajka z niespodzianką za umyte ząbki (wiem, że to “fe” ale cóż nam innego pozostało?!) i nadal opór materii był ogromny, nieprzejednany a weź zmuś takiego skrzata… no, nie da się i tyle!. W końcu zakupiłam, w pewnym sklepie sieciowym na “L” szczoteczkę elektryczną bo pomyślałam, że nie będę inwestować w drogą szczoteczkę tylko po to żeby wylądowała na dnie szafki jak pozostałe i odeszła w zapomnienie. Moje zdumienie było ogromne gdy mój skrzatek zobaczył, że ma “taką samą” szczoteczkę jak rodzice i dopiero wtedy zaczęła pozwalać nam myć swoje ząbki (zawsze przy tym śpiewamy nieśmiertelne Fasolki i “szczotka, pasta……”) ale sama też chętnie nią operuje w paszczy. Problem z tą szczoteczką jest taki, że nie można do niej dokupić zapasowych główek (mamy już ostatnią) a poza tym teraz gdy wiem, że taka szczoteczka zdaje egzamin wolę dla niej już porządną szczoteczkę 😀

    Jak zachecic dziecko (2,5 roku) nie bylo latwo. Znalazlam aplikacje w ktorej dziecko wybiera postac i scenariusz w ktorym jest dentysta i postac ma spuchniety policzek, otwiera buzie a tam brudne zabki wiec tlumacze ze to dlatego ze nie myla zabkow, sa tam bakterie i osad i dziury ktore sie boruje a na koncu trzeba wyrwac zeba. Moze troche drastyczne ale u nas dziala ze jesli nie beda myte zabki to beda sie tam gromadzily zarazki i bakterie i ze bedzie bolec a jak zabki beda myte to sa czyste i nie ma na nich zadnych zarazkow 🙂

    Moja trzyletnia córka wykazuje ostatnio zainteresowanie literkami. Dlatego też myjemy zęby “na literki” (powiedz A, powiedz E, itd.). Łatwo myje się kiedy literki wybieram ja, kiedy wybiera dziecko jest nieco trudniej…. Ulubiona literka – Z jak Zosia jest doskonała do mycia jedynek. Są też takie literki jak “F” lub “Ć”. Trzeba się troszkę nagimnastykować, żeby wszystkie zęby były czyste.
    Potem jeszcze tylko salwy śmiechu podczas plucia do umywalki i już można podziwiać w lusterku błyszczące kły.

    Niestety nie mam facebooka.

    Zaczęło się dość standardowo. Naszą 2-letnią Gabrysię nastraszyliśmy robakami – że jak nie będzie myła zębów, to zrobią jej dziury. A dziury to nic miłego – trzeba iść do takiego specjalnego lekarza (=dentysty), no i w ogóle duże ryzyko, że będzie kuj-kuj. Niespodziewanie któregoś wieczoru okazało się, że robaki to nie taka czarno-biała sprawa. Wszystko zaczęło się od Buka. To pierwszy robak, który okazał się być dobrym robakiem. Myślicie, że robił dziury? No co Wy! Ten pierwszy dobry robak nie dość że naprawiał dziury, to jeszcze przepędzał złe robaki. Ponadto był odporny na skrupulatne szczotkowanie zębów, bo przeskakiwał z jednej strony na drugą (zawsze był tam, gdzie akurat nie było szczoteczki) i pomagał Gabrysi ze wszystkich sił czyścić ząbki. Ale Buk okazał się być misjonarzem. Z dnia na dzień coraz więcej złych robaków podejmowało jedynie słuszną decyzję: staną się dobrymi robakami. Wystarczyła odrobina dobrej woli, a okazywało się, że benefitów z takiej konwersji jest dużo: nie przegania cię czyszcząca szczotka z pastą, bierzesz udział w imprezkach (szczególnie huczne są te z okazji przyjęcia nowego, wcześniej złego robaka do wspólnoty dobrych robaków), ciągle możesz robić dziury (w końcu to trochę istota bycia robakiem, nie?), ale pod warunkiem, że są to nibne dziury; no i wreszcie masz dużo dodatkowych zadań, podróżujesz po świecie, szukasz braci, siostry lub przyjaciół innych dobrych robaków. Szmudek, Luk, Zebra, Vuk, Gładek, Muk, Strapek – to tylko kilka spośród kilkudziesięciu dobrych robaków, które bez wytchnienia pracują na rzecz zębów bez dziur.
    W międzyczasie Gabrysia urosła, dziś ma 5 lat i okazuje się, że dobre robaki to przyjaciele, którzy tak samo jak dbają o jej zęby, również towarzyszą jej i są emocjonalnym wsparciem w najtrudniejszych problemach życiowych. Na fotel u dentysty wskakuje uśmiechnięta i tak samo zeskakuje – dowiedziawszy się znowu, że ma zdrowiutkie zęby 🙂

    U nas najlepiej sprawdza się zabawa w łapanie bakteriaczków. Szczotkujemy zęby jednocześnie krzycząc Ooo mama bakteriaczek nie uciekaj kochana i tak cie zlapie, tata bakteriaczek….itp itd jest i babcia i dziadek i niesforny synek bakteriaczke co ukrywa sie na tylnej sciance zęba. Tak nauczyliśmy myć zęby starszego syna, a młodszy zapatrzony w brata robi to co on, więc kłopotu nie ma. Zabawa w łapanie bakteriaków wciąż jest wykorzystywana, mimo, ze juz zachęcać do mycia zębów nie trzeba, po prostu wygodniej myje się zęby gdy buzia szeroko uśmiechnięta . No i o ile milej i radośniej:-)

    U nas mycie zębów przebiega w miarę sprawnie , synek wie ze trzeba myć zabki aby mieć zdrowe, białe i piękne 🙂 Staramy sie razem wszyscy myc zeby . Niestety zdążają sie czasami bunty i nie chce umyć wówczas do akcji wkracza jego ukochany przytulak i razem z nim myje zeby . Czasami piesek musi trzymać szczoteczkę i myć synkowi zabki;)

    Przekonanie córeczki do mycia zębów to jedno z trudniejszych wyzwań jakie postawiło przede mną macierzyństwo. Codzienne wymyślanie nowych metod na to,aby choć odrobinę wyszorować ząbki przyprawiało mnie o ból głowy. Jednak dbanie o higienę jamy ustnej jest dla mnie bardzo ważne więc nie poddawałam się ani na chwilę.
    Na początku towarzyszyła nam pacynka sowa, która “trzymała” szczoteczkę mojej córeczki i mówiła zabawnym głosem: “Umyję Ci ząbki, ale z nich brudaski. Musimy je dobrze wyszorować”. Sówka mówiła też inne, czasem ładu nie trzymające się rzeczy, ale do czasu kiedy córka słuchała z zainteresowaniem to sówka mogła myć ząbki. Kiedy sówka już się małej znudziła przyszła pora na mowę szczoteczki do robaczków próchniaczków, które grasowały po ząbkach “uciekajcie robaczki, sio nam stąd, zostawcie Nadusi ząbki. Wymieciemy Was szczoteczką, sio!”- powtarzała szczoteczka.
    Kiedy i ten sposób stracił swą “moc” przyszła pora na mycie ząbków mamie. Super sposób bo mama w tym czasie bez problemu mogła wyszorować ząbki córce. No chyba, że jedynym problemem była wiercąca się w ustach mamy szczoteczka z wszechobecną pastą. Ten sposób był super szczególnie wieczorem kiedy już byłam w piżamie, bo tuż przed wyjściem do pracy w dopiero co zrobionym makijażu już tak zabawnie nie było. Ale dla dobra sprawy trzeba się poświęcić…
    W międzyczasie przerabialiśmy też mycie ząbków w rytm piosenki “szczotka, pasta, kubek, ciepła woda…” oraz były myte ząbki tacie oraz przeróżnym misiom, które po takim zabiegu obowiązkowo musiały udać się na kąpiel.
    Wybór szczoteczki był prawdziwą przygodą bo córka wybrała szczoteczkę nie tylko dla siebie ale też dla mnie, dla taty i dla dwóch misiów.
    Teraz tamto wspomnienie wzbudza u mnie wiele śmiechu, ale wtedy czasem tak nie było. Wiem jednak, że kiedy wychodzimy z domu,a moja córka mówi “Mama, ty gapcio, ziębów nie umyłam” (oryginalna pisownia) – to warto było!
    Jednak wciąż pracujemy nad techniką mycia i długością szorowania ząbków.
    Pozdrawiam

    Mój synek 2,5 do pewnego czasu lubił mycie ząbków. Oczywiście mylismy ząbki od zawsze 😉 Dostawał szczoteczke i mył gryząc ją :-). Potem mama poprawiała i było ok. Jakos to weszło nam w krew. Zdarzały sie dni sprzeciwu oczywiście . Wykorzystywalismy wtedy ulubiona bajkę niestety i ząbki jakos myły się same niepostrzeżenie. Od jakiegos czasu wszystko jest na nie, wiec i mycie zębów 🙁 I że tak powiem, żadne zachęty nie pomagają 😛

    Chociaż nawyk mycia zębów utrwalamy od pierwszego ząbka- nigdy nie było łatwo. Oli dziś już 3,5letni zawsze ma tysiące innych spraw przed myciem (pewnie w nadziei, że mama odpuści). Pomimo tego, że nie odpuszczam, zawsze wymyśli coś nowego. Kończy się na ciągnięciu za rękę do łazienki. Stosowaliśmy różne pomoce- kolorowe pasty, z piratem, ze zwierzątkiem na opakowaniu, szczoteczki zwykłe, elektryczne itd.. Zawsze śpiewamy „szczotka, pasta” a na koniec mama sprawdza dokładnie, czy Oli nie przeoczył żadnego ząbka. Poratujcie nas tą szczoteczką, aby jeden stres poszedł w niepamięć. 

    Mam dwie córki . Myją zęby może niezbyt chętnie ale myją . Przeszliśmy wszystko , mycie zębów nawzajem, przed lustrem . Edukując. Na starszą córkę podziałało kiedyś zdjęcie konia . Koń miał otwartą paszcze i pierwsze co zobaczyła to “żółte zęby” 🙂 Wywiązała się pogadanka edukacyjna, ze koń nie ma jak myć zębów stąd takie nieładne zęby. Kiedy młodsza dorastała i nie chciała myć zębów. Starsza córka zajęła się edukacją wyciągnęła książkę i dalej małej tłumaczyć ..że jak nie będzie myła zębów to będzie mieć zęby żółte jak koń :). Niestety nie podziałało . Zdziałał Pan higienista w poradni stomatologicznej wziął młodą w obroty , przekupił różnymi gadżetami, pokazał co i jak. Teraz młoda patrzy na zegarek liczy minuty, myje wolniutko ząbki, tak aby była piana. Także myślę że każdy musi znaleźć swój sposób .
    Zdjęcie użytkownika Małgorzata Czajka.

    • Są takie dni…są takie dni kiedy brakuje mi pomysłów,cierpliwości i wyobraźni. A wierz mi że mam ja bujną. Sa takie dni kiedy modle się żeby przyszła wróżka zębuszka i zabrała je wszystkie na raz. Są takie dni kiedy moje wszystkie metody zawodzą. Nie pomaga pasta o smaku truskawkowym, która jest ta słodka, że zastanawiam się czy nie narobi więcej szkód. Nic nie zdziała śliczna różowa szczoteczka z uśmiechniętą królewną Śnieżką,która właśnie wpierdzieliła jabłko i zaraz zaśnie bez umycia zębów. Nie pomaga nawet groźba: „Idź umyj zęby bo Ci wszystkie powypadają, i będzie Ci tak śmierdziało z buzi że muchy będą się do niej pchały myśląć ,że to obora!”. Nie pomagają prośby, nawet te na kolanach: „Błagam idż umyj ząbcie, bo zaraz spóźnimy się do przedszkola, bo zaraz zlew się obrazi że go nie używasz, bo zaraz ..”-eee w sumie to poniekąd groźby. Śpiewanie piosenki „Szczotka,paska, kubek, ciepła woda”tylko podgrzewa atmosferę, a raczej ja buduje niepotrzebne napięcie. Nie pomaga nawet najpiękniejszy kubeczek do płukanią ząbków, ani to że pozwolę córci myć je jednocześnie biorąc prysznic, ani nawet jak pozwolę jej pianą z pasty pluć na ściany,ani jak pozwole umyć zęby wszystkim misiom bo najadły się miodku…no NIE i koniec! Wtedy wyciągam swjego asa z rękawa, który zawsze działa> „Hej Juliś a ja idę umyć zęby,ha ha ha ha, będę miała najpiękniejsze w mieści i najczystsze i będą błyszczały jak małe kryształki. Ale Ty nie idz ,zostań, no nie idź bo nie możesz mieć ładniejszych ode mnie:P”
    Na czterolatkę to zawsze działa.Biegnie do łazienki pierwsza. Bierzemy swoje szczoteczki, płaczemy, nakładamy pastę i stukamy się niczym kieliszkami na weselu,żeby zwiastować początek mycia. Potem robimy sobie długie brody z pianki po paście, plujemy i śmiejemy się w głos. A przy okazji dbamy o zdrowie ząbków.A po wszystkim wklejamy nagrodę- zwykłą naklejkę za gorsze z biedry- do zeszytu z naklejkami i podziwiamy ile razy już umyłyśmy zęby!Na zdrowie!

    My zachęcamy radosna piosenką o myciu ząbków i od początku działa,bo poprostu nasza dwulatka to lubi. Ostatnio perspektywa plucia do zlewu powoduje jeszcze bardziej wzmożone chęci do mycia ząbków no i widok buzi w lusterku koniecznie musi być ☺Czyli nic specjalnego tak naprawdę ☺

    Specjalnie synka zachęcać nie muszę, ale aby to polubił brałam go za rączkę, wreczalam szczoteczkę i maszorowalismy myć.Czasem mylismy ząbki na zmianę,ja otwieralam szeroko buzię a synek szorowal w mojej buzce, a ja w jego.Jednak ulubioną jego czynnością jest maczanie szczoteczki w wodzie, dzięki czemu tak kocha mycie ząbków

    Mycie ząbków to sama przyjemność corcia kiedyś nie chciała teraz kolorowy kubek szczotka pasta i podspiewujemy gdzie się głośno smiejemy bo piana z buźki leci. I wygania z buzi śmieci ? wesola aplikacje włączamy i z bohaterami bajek wspólnie myjemy potem czyste pokazujemy i wciąż się śmieję my do tego do lusterka miny robimy i tak się dobrze bawimy że nawet nie wiemy kiedy kończymy ?

    Moje dzieciaki uwielbiają myć zęby. Ewa (lat 4) jej codziennym rannym obowiązkiem jest przygotowanie szczoteczek z pastą. Sprawia jej to dużo frajdy. Nawołuje z łazienki za 5 minut będę gotowa. Wojtek (lat 2) czeka pod drzwiami zwarty i gotowy do szczotkowania. Niestety u niego wygląda to na myciu przednich zabkow i zjadaniu pasty. Ale chęci ma duże ☺. Za to Ewa to prawdziwa Pani przedszkolanka uczy młodszego brata jak dokładnie wyszczotkowac zeby i przypomina o myciu języka bo tam mieszka dużo bakterii.

    Mój synek od małego był chętny do czyszczenia ząbków bo drapanie dawało mu ulgę przy rosnących ząbkach.
    Teraz gdy dorósł zachęcam go gumową maskotką misia którą nosi wszędzie i idziemy myć z nim ząbki.Gdy synek nie chce iść bo woli się jeszcze bawić a trzeba iść spać to biorę misia i mówię że Gucio idzie myć ząbki i spać a Ty? Zawsze działa! Synek wstaje i idzie.kupiliśmy szczoteczkę też dla Gucia i dzięki temu że miś Gucio śmieje się szeroko i pokazuje swe białe ząbki,synek je widzi i mu czyści.Ja przynoszę minutnik z kuchni w kształcie jajka,nastawiamy na 3 minuty i synek myje mu sam ząbki 🙂 Potem sam bierze szczoteczkę i ja nakładam mu na nią pastę,synek najpierw sam czyści bite 3 minuty a potem otwiera szeroko buzię i robię poprawki 🙂 Uwielbia czyścić nawet język robi aaaa i pozwala go delikatnie wyszorować 🙂 Gdy skończymy myje buzię misiowi i kładą się razem aććććc czyli spać 🙂 Nie raz synkowi tak się podoba to mycie że chce nastawiać dalej minutnik i dalej czyścić ząbki.

    Posiadamy z Mają tajny kod porozumiewawczy, bo jesteśmy agentkami specjalnymi w myciu ząbków. Zakładamy kolorowe okulary (by bakterie nas nie rozpoznały) i walczymy ze złymi charakterami, które chowają się między kiełkami. Nasza misja wymaga skupienia i określonego czasu. Dlatego włączamy stoper i mamy tylko 2 minuty by wykurzyć groźnych przestępców. Posiadamy nawet tajny sprzęt szpiegowski. Tylko szczoteczka jest niezbędnym pogromcą próchnicy – gdyby Maja posiadała nową technologię tajnej broni stała by się wielkiej sławy Agentką. Skuteczność to atut naszej bohaterki, która ostatnio gubi mleczaki…więc zyskała nowy pseudonim – Szczerbatka 😉

    Pewnie nie będę oryginalna, ale do mojego dziecka przemawiają konkretne obrazy, więc u nas świetną sprawą okazała się książka “Dlaczego dorośli mają dziwne zęby” oraz film “Było sobie życie”. To skutecznie przekonało mojego synka do mycia zębów. Zależało mi, żeby to był nawyk, a nie przykry obowiązek, chciałam też, zęby zrozumiał dlaczego mycie zębów jest tak ważne.

    Nasz 3-letni Nikoś uwielbia historyjkę o wyganianiu robaczków,które czają się na ząbki. A do tego zawsze ryczy jak dinozaur,albo lew ( a my możemy dokładnie umyć wszystkie zęby) i oczywiście pasta bardzo mu smakuje 🙂

    Od początku gdy Tosia zaczęła próbować samodzielnie myć zęby próbowałam kilku sposobów aby zachęcić ją do tego. Po pierwsze daje Tosi przykład i myję razem z nią zęby. Po drugie rozmawiamy o konsekwencjach nie mycia zębów. Czytamy książki na ten temat. Przez jakiś czas korzystałyśmy z aplikacji w telefonie zachęcającej do mycia zębów. Tosia ma trzy latka i od półtora roku chodzimy co trzy miesiące do dentysty na lakowanie zębów. Myje zęby chętnie bo chce mieć takie zdrowe jak tata. Oczywiście po umyciu zębów przez Tosię, poprawiam i czyszczę jej ząbki dokładniej.

    Od początku u nas był problem z myciem zębów, chociaż stosowałam już chyba wszystko by go zachęcić do mycia. Najpierw zaczęliśmy od silikonowej szczoteczki jak się pojawiły pierwsze ząbki . A teraz jak synek ma 2 lata zaczęliśmy stosować zwykłą szczoteczkę i się zaczęło jeszcze większy krzyk i lament. A ja wymyslalam a to śpiewanie mu, a to mycie przy lusterku, a to czytanie bajek by odwrócić jego uwagę od mycia ząbków i umyć choć mu trochę . Ostatnio najlepszym sposobem jest mycie ząbków razem z nim albo wtedy myjemy sobie nawzajem. On się cieszy że może mamie umyć ząbki a ja że on daje sobie umyć.

    Żeby zachęcić Hankę do mycia zębów trzeba się bardzo natrudzić. Śpiewamy “szczotko, szczotko, hej szczoteczko O O O”. Hania już ucieka. Łapiemy, rozśmieszamy, żeby wszystkie zęby były na wierzchu. Ostatecznie daje się namówić na wzajemne mycie. Ona myje ząbki tacie, tatuś myje kły Hanny.

    Zachęcenie 3, 4 latka, jeszcze w okresie “nie” do mycia zębów graniczyło z cudem. Wspólne mycie zębów, ja myję tobie ty mnie, klepsydry, minutniki, nic nie skutkowało. Musiałam zmienić pastę na taką bez fluoru, bo próba zjedzenia prawie całej tubki skończyła się mega biegunką. Byłam zrozpaczona, w końcu moja nastoletnia córka wpadła na doskonały pomysł. Na dużej kartce z bloku narysowała ząbek. Dookoła sporo jedzenia, słodyczy, owoców, warzyw. Czarną kredką zaczęła rysować na ząbku plamkę, powiedziała że to robaczek szuka sobie miejsca, bo w buzi ma dużo dobrego jedzonka i tam chce zamieszkać. Obok narysowała rycerza ze szczoteczką w jednej dłoni i tarczą w drugiej. Powiedziała że rycerz pomaga wygonić paskudne robaki, przy pomocy szczoteczki i pasty do zębów. Razem z Kubą rysowali bitwę o zdrowe ząbki. Podczas zabawy wytłumaczyła małemu że trzeba myć ząbki aby były zdrowe. Kuba nie położy się i nie wyjdzie z domu bez umycia zębów, z łazienki woła mamo choć wygonimy robala.

    Razem z mężem od dwóch lat posiadamy szczoteczke soniczna sonicare- jest rewelacyjna! Nasza 3 latka myjąc z nami rano zęby nie jest za bardzo zadowolona, że musi wykonywać te skomplikowane ruchy okrężne, wymiatające. Ona chce jak rodzice tylko delikatnie przykładać szczoteczke do zębow. Kończy się to zazwyczaj wsadzeniem szczoteczki do buzi i tyle… Nasz sposob na zachęcenie do mycia zębów to prośba, żeby chuchnęła w naszą stonę. Jeśli nie umyła zębów mówimy że “oooo fuj”, że śmierdzi jej z buzi 😀 u nas skutkuje i jest wesoło 🙂 pozdrawiam

    U nas zachęca się smyka starym dobrym sprawdzonym sposobem tzn. śpiewamy piosenkę dobrze wszystkim znaną “myję ząbki bo wiem dobrze o tym, kto ich nie myje ten ma kłopoty….” U nas podziałało ząbki myjemy regularnie, a jak jednak zdarzy się jakieś małe marudzonko to mówimy, że robaczek był na ząbku i trzeba go szybko umyć nic lepiej nie działa, a wizyta u dentysty odbyła się szybko i sprawnie. A taka bajerancka szczoteczka myślę, że ucieszyłaby moją pociechę, bo teraz używamy zwykłej szczoteczki:-)

    „To jest szczotka , a to pasta”
    – tak mnie mama nauczyła.
    „Trzeba zęby myć i basta!”
    – sama ze mną zęby myła.

    „Gdy ząb boli – do dentysty,
    by był zdrowy – rzuć cukierki.
    Po co znosić ból artysty,
    lepiej stronić od usterki.”

    Tak mnie nauczyła mama
    w moim wszak dziecięcym świecie,
    teraz zęby myję sama,
    już mi bajek nikt nie plecie.

    Sama także uczę dzieci:
    „zęby – to jest skarb człowieka,
    dbajmy o nie – choć czas leci,
    bo nie wiemy co nas czeka!”

    Mój synuś, który niedawno skończył trzy latka, bardzo ucieszyłby się z takiego prezentu. Zawsze gdy używam szczoteczki elektrycznej uważnie przygląda się jak myję nią zęby. Mały jest nią oczarowany i ma obiecane, że gdy będzie “duży” to też taką będzie mieć. Gdy jest pora mycia zębów zwykle po prostu zaczynam śpiewać piosenkę “Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda…” i razem pędzimy do łazienki by mieć piękne zdrowe zęby.

    Do niedawna mogłam skakać z radości, bo mój prawie 3 letni synek mył ząbki z chęcią, dokładnie, kilka razy dziennie i bardzo to lubił. Jednak ostatnio to się zmieniło, gdy widzi szczoteczkę i pastę zaczyna grymasić i nie jest już tak chętny do myca ząbków jak wcześniej. Zresztą jego ulubionym słowem stało się “nie” dlatego, zaczęliśmy wprowadzać do domu nowe zwyczaje i teraz myjemy zęby całą rodziną, wszyscy razem. Kiedy widzi, że mama i tata myją ząbki, staje się mniej oporny na prośby i do nas dołącza. Pojechaliśmy do apteki i synek mógł sam sobie wybrać nową szczoteczkę i pastę o ulubionym smaku, ale to niestety nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Wierzę, że w końcu znajdę złoty środek, na jego malutki bunt, może przyjaciel Sparkly, to jest to czego mój Szkrab teraz potrzebuje. Nasz młodszy synek, który ma 7 miesięcy, bez problemy pozwala sobie, specjalną nakładką na palec, myć jego malutkie 2 ząbki i kiedy starszy synek widzi, że myję ząbki młodszemu, zawsze prosi o swoją szczoteczkę, z tym że, chce żebym to ja tak sam jak bratu, jemu je szczotkowała. Ciągle szukam złotego środka, w końcu go znajdę, bo jak nie ja to kto 🙂

    U mnie przykład idzie z góry 🙂 Córeczka jest tak zafascynowana starszym “wielkim” bratem,że naśladuje go we wszystkim co robi 🙂 Piotruś się myje Alicja też,Piotruś je Ala tez je itd.dzięki czemu nie mam najmniejszego problemu do przekonania jej do czegokolwiek 🙂

    Moja córcia niemal od urodzenia jest zafascynowana szczoteczkami elektrycznymi do tego stopnia, że do dnia dzisiejszego uspokaja ją dźwięk szczoteczki. Gdy nie może zasnąć mama albo tata idą umyć zęby, a dziecko w tym czasie się wycisza i zasypia. Do mycia zębów jej zachęcać nie trzeba, jedynie potrzebowała motywacji by zęby myć dostatecznie dlugo, dlatego w naszej łazience pojawiła się klepsydra. Polecam każdemu rodzicowi ten patent:)

    Ja zachęcam moją 2latkę śpiewając piosenkę z aplikacją “czyste ząbki”. Odpalamy aplikację, mama śpiewa i tańczy twista, a młoda kręci bioderkami i szoruje szczenkę. Wygłupy podczas mycia zębów to jedyne, co jest w stanie ją zatrzymać w miejscu na te 2 minuty.

    Jak zachęcam? Kochana. U nas to jest istny armagedon. Ona chce myć zeby i sama to robi ale z racji tego, że mycie u nas odbywa się wspólnie, to umowa jest taka, że najpierw ja, potem tata i ona na końcu. W sumie udaje uzbierać się 2 minuty. Milka ostatnio sama mnie poprosiła o szczoteczkę, “ktola sama myje i skacze w buzi” wiec chętnie wypróbujemy. Pewnie któreś z dzieci ma w przedszkolu. A że jesteśmy z iPadem za Pan brat, to jest to coś dla nas. Wracając do zachęcania. U nas nic nie działa, jak tekst, że małe robaczki mogą zrobić sobie plac zabaw z jej zębów. I jak beda sie huśtać na zębach, to moze ją to zaboleć ?? Na chwile obecna działa.

    Zachęcić do mycia zębów? Można tak w ogóle:) ?
    Staram się jak mogę.
    Synek wybrał sobie szczoteczkę sam. Różową z potworem. Myślałam,że to rozwiąże problem…jednak nie więc zachęcam go do nałożenia pasty, ustawiamy lusterko i myję zęby .
    Nie, nie, nie. Ja próbuję je umyć jednocześnie śpiewając ulubione piosenki albo recytując wiersze, które najbardziej lubi i niestety ale muszę trzymać ręce bo inaczej nici z czystych “kłaków”. Raz na jakiś czas zadziała jakaś opowiastka o dentyście albo innych robalach:D
    Jakiś sukces chyba już mam na koncie- szczoteczka chodzi z nim wszędzie…niestety mycie zębów dalej jest najgorszą czynnością dla niego.
    Pokazałam mu filmik i jest bardzo zaaferowany szczotką i tym cudnym potworkiem:)
    Och, może dzięki tej szczoteczce skończą się krzyki i dramaty mojego Synka:)

    W momencie, gdy moje dziecko było gotowe, żeby samodzielnie myć ząbki, pierwsze co zrobiłam to zabrałam je do drogerii, żeby samo wybrało sobie szczoteczkę w odpowiednim kolorze oraz pastę o ulubionym smaku – wiadomo bowiem, że dziecko lubi samodzielnie dokonywać wyborów, jest wtedy dumne, zadowolone i bardziej chętne do używania tego, co samo kupiło.
    Za każdym razem kiedy byłam z córą w bibliotece, wybierałam kilka książek, które opowiadały o higienie. Krótkie historyjki z pięknymi obrazkami pokazywały jakie są korzyści z mycia ząbków oraz jakie są konsekwencje ich nie mycia. Takie książki naprawdę zapadają w pamięć i potrafią wywołać pożądane zachowanie.
    Oczywiście myję zęby razem z córą przed dużym lustrem. Izka myjąc ząbki lubi patrzeć na swoje odbicie. Czasami się wygłupiamy, robimy dziwne miny, przesyłamy sobie całusy, szczerzymy się do lustra.
    Lustro jest córci potrzebne również do tego, żeby widzieć czy ząbki są dobrze umyte… Jakiś czas temu bowiem kupiłam tabletki barwiące ząbki, które okazały się u nas hitem. Moja Izka przed umyciem ząbków żuje taką tabletkę, a ona zabarwia jej ząbki na różowo. Barwnik zmywa się podczas szczotkowania i córa widzi od razu gdzie zęby są nieumyte:)
    Do tego, podczas szczotkowania zębów, zawsze przygrywa nam super piosenka Fasolek „Myj zęby”. Wprowadza rewelacyjny, wesoły nastrój i sprawia, że nasze zabiegi są o wiele przyjemniejsze. Piosenkę włączam na telefonie i zawsze leci dwa razy (ponad 2 minuty), przez cały ten czas żwawo szorujemy szczoteczkami ząbki.
    Jeżeli natomiast zdarza się sytuacja, że chcę pomóc Izie w myciu ząbków lub trochę po niej poprawić, a ona się przed tym wzbrania, to wtedy bawimy się w mycie ząbków sobie nawzajem. Ja pozwalam umyć Izce moje zęby (z czego córa ma dużą frajdę), a ona pozwala mi wtedy umyć swoje.

    Mojej Córki do mycia zębów specjalnie zachęcać nigdy nie trzeba było. Zawsze wiedziała, że trzeba i już. Problemem jednak był czas przeznaczony na umycie ząbków. Od kiedy babcia zakupiła małej szczoteczkę z mrugającym światełkiem ( mruga dwie minuty) problem zniknął. Szczoteczka niestety nie jest elektryczna tylko zwykła, ale ten patent światełka mrugającego pomógł. Dodatkowo fajnym pomysłem było opowiadanie bajek terapeutycznych z myciem zębów jako fabułą. Różnego rodzaju postaci znane i lubiane przez córkę brały udział w bajeczkach i myły ząbki. Niesamowicie przykuwało to jej uwagę.

    Nigdy nie miałam problemu z zachęceniem córki, a teraz i syna do mycia zębów, głównie przez to, że w niemalże każdej czynności pozwalam dzieciom na samodzielność. Dla nich od początku to było coś super, co mają robić sami i dokładnie, więc poniekąd czuli się trochę odpowiedzialni, a w przypadku moich dzieci pozwolenie im na samodzielność powoduje, że oni kochają już daną czynność wykonywać 😀
    No więc, kto tu kogo zachęcał? Przede wszystkim, dzięki ogromnemu zapałowi moich dzieci do mycia zębów, sama zaczęłam je myć częściej (po każdym posiłku) i dłużej (często rano robiłam to szybko, oby tylko mieć z głowy, a porządne szczotkowanie zostawiałam na wieczór- teraz nie ma wyproś, minimum 2 minuty za każdym razem).
    Ale jak możecie się domyślać, momentalnie pojawił się problem gryzienia szczoteczki zamiast szczotkowania zębów. I tu też brawa dla moich dzieci, za motywację dla mnie do douczenia się, bo żeby wytłumaczyć im jak prawidłowo myć zęby, musiałam najpierw przekopać internet i sama się dokształcić z kierunków i metod szczotkowania.

    Dlatego, jak to zwykle w życiu bywa, kiedy ja próbuję nauczyć czegoś moje dzieci, to w efekcie one zachęcają mnie do większej świadomości, nawet w tak banalnej z pozoru czynności, jaką było dla mnie szczotkowanie zębów.

    Z dziennika wiernej szczoteczki:

    Cześć!
    Mam na imię Szczotek i chciałbym pokrótce opowiedzieć swoją historię, gdyż niedługo mogę zniknąć z tego świata! A więc jestem szczoteczką elektryczną. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym Pani Domu po raz pierwszy wyciągnęła mnie z kartonowego pudełka i wyszczotkowała mną zęby. Czułem się fantastycznie, od razu poczułem, że jest między nami mocna więź. Trwaliśmy tak w swoim sielankowym szczęściu, nawet Pani domu sprezentowała Głowie Rodziny jednego z moich kuzynów (był bardziej niebieski, inny model po prostu). Więc staliśmy tak z kuzynem na honorowym miejscu obok umywalki, zawsze czyści, z idealnie ułożonymi fryzurami, z naładowanymi akumulatorami, świeży i pachnący pastą. Czasem zdarzało się, że musieliśmy się rozstać na kilka dni, gdy któreś z właścicieli musiało gdzieś wyjechać, ale po powrocie nasze przyjemne higieniczne życie trwało nadal. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy… I tutaj zaczyna się mój koszmar! Przez który zdarza mi się budzić w nocy i trząść z przerażenia!
    Mój horror zaczął się całkiem niewinnie… Pewnego razu zauważyłem, że Pani Domu zrobiła się jakaś taka większa. Pomyślałem, że pewnie więcej je, przez co będę mięć więcej pracy. Aż radowałem się na myśl o dodatkowym szczotkowaniu, przypominałem sobie w myślach jak cudownie jest poczuć zapach mięty na swym włosiu, jak miło jest wygrzewać się w cieple ładowarki. I nie myliłem się, faktycznie relacja z moją właścicielką zacieśniła się, stała się bardziej romantyczna, gdyż spotykaliśmy się częściej. Podobno to przez ‘niesmak w ustach’- sądzę, że wszyscy ludzie na świecie powinni go mieć! Wtedy wszystkie szczoteczki mogłoby sobie gruchać z zadowolenia tak jak ja podczas pracy! Wyśpiewywałem najwspanialsze utwory w tym czasie. Pamiętam jak to szło: ‘ grrr grrrgr gr’! Oh, aż mi włosie mięknie na te wspomnienia!
    Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego razu zanotowałem, że Pani Domu nagle strasznie schudła! Gdzie jej wielki brzuch?!- Zastanawiałem się! Byłem zrozpaczony… Ale jak to?! Już mnie nie kocha, nie chce odwiedzać mnie kilka razy dziennie w naszej przestronnej toalecie?! I nagle zauważyłem TO! Małego osobnika, leżącego w wózku… Od tej pory wszystko się zmieniło! Nowy domownik pozbawił nas intymności! Bezczelnie leżał sobie i zabierał mi chwile sam na sam z właścicielką. Po pewnym czasie zauważyłem, że z reguły śpi. A to śpioch! A zęby niby kiedy wyszczotkuje!? Jakiś czas później już nie spał! Bobo- bo tak nazywamy najmłodszego domownika- miało otwarte oczy. Powiem, że nawet wyglądało miło, no i zapaszek miało taki przyjemny. Z czasem obecność Bobo przeszkadzała mi coraz mniej, nawet powiem, że ją polubiłem. Bobo zawsze patrzyło na mnie z taką miłą ciekawością. Ale zachowanie Bobo ewoluowało! Z czasem zaczęło się ze mnie śmiać! Jak to śmiać się z takiej poważnej szczoteczki! Normalnie przy każdym uruchomieniu słyszałem ‘hihi hi hi hihihi’. Mijały dni, a ja zrobiłem się mniej wrażliwy na te śmiechy. Zacząłem nawet głośniej ‘brumkać’, żeby Bobo śmiało się jeszcze głośniej! Pewnego dnia zanotowałem, że Bobo ma swoją własną szczoteczkę! Miała małą główkę z silikonowym włosiem i z reguły była żuta! Na moje szczotkowe włosie! Jak można żuć szczoteczkę do zębów! Ale ta dzisiejsza młodzież niczym się nie przejmuje. Raz nawet podjąłem dyskusję z tą imitacją prawdziwej szczoteczki do zębów. Nie rozumiałem jak można dawać się tak traktować! A ona najzwyczajniej w świecie wytłumaczyła mi, że lubi przebywać w ciepłych, miękkich łapkach właścicielki (fakt, przebywanie w tych małych bułeczkach może być tak miłe jak ładowanie akumulatora, więc stwierdziłem, że może to rekompensuje złe traktowanie w buzi). Więc szczotkowaliśmy z Młodą (tak nazywałem gumową szczoteczkę) codziennie zęby. Niestety! Po pewnym czasie Młoda znudziła się Bobowi! I zaczął wyciągać do mnie swe pulchne łapki! A co gorsza moja właścicielka pozwalała mu na to! Początkowo bardzo się cieszył i muskał mnie delikatnie, ale z czasem zaczął łapać mnie całą dłonią i szczotkowaliśmy zęby Pani Domu w trójkę- ja, Pani Domu i Bobo! Zacząłem się bać! Nie chciałem wylądować w paszczy tego małego, praktycznie bezzębnego stwora! Jakie było moje przerażenie, gdy okazało się, że zębów jest coraz więcej, a Bobo łapie mnie dwoma rękami i próbuje wyrwać z paszczy Pani Domu! Najbardziej przerażający jest fakt, że dawniej Pani Domu przywoziła go do łazienki w wózku, a teraz potrafi sam tu przyczłapać! Na szczęście jest jeszcze za mały, by się do mnie dobrać, ale obawiam się, że t kwestia czasu. Najbardziej przeraża mnie wizja, w której Pani Domu oddaje mnie w ręce Bobo na zawsze! Jestem za stary na takie rewolucje… Przeżyłem już swoje i marze o powrocie do swojego sielankowego życia! Tylko ja i ONA! W zaciszu osłonecznionej toalety. Żadnych innych ludzi. Może byłoby inaczej, gdyby Pani Domu nie pokazywała mu od małego jak to jest z tym szczotkowaniem? Nie byłby zainteresowany, nie chciałby sam tego robić! Albo gdyby nie tańczyła z nim do czasu, aż dam sygnał, iż minęły dwie minuty to nie potrafiłby tak długo skupić na czymś uwagi?!
    Kuzyn twierdzi, że skoro kiedyś Pani Domu kupiła dla Głowy Rodziny nową szczoteczkę to może i w tym przypadku tak będzie. Ale ja obawiam się najgorszego!

    Podpisano: Bardzo zestresowana szczoteczka elektryczna, Szczotek

    Mój maluszek ma 18miesiecy i niestety nie lubi myć ząbków… Tak jak Pani pisała we wpisie u Nas czasami pomaga śpiewanie piosenki, ale to już musi byc w bardzo dobrym humorze. Staram sie myć zabki delikatnie ale dokładnie, maluszek mimo to protestuje wówczas sama zaczynam myć zeby i sie przed nim wygłupiać ( wówczas zabiera rączki z buzi i ja otwiera) nie chce robić nic na sile by nie zniechęcić maluszka. najlepszym sposobem u Nas jest pokazywanie na sobie, takie szkraby uwielbiają naśladować dorosłych, dlatego mycie zębów najcześciej kończy sie we trójkę z czego dzidzia ma chyba najwieksza frajdę ?

    Drodzy Panowie i miłe Panie,
    dbanie o jamę ustną od małego jest istotne niesłychanie.
    Jestem mamą półtorarocznego zucha,
    oh już kilka ząbków jest – a Mama na niego “chucha”.
    Odpowiednia pielęgnacja od pojawienia się ząbka pierwszego,
    to gwarancja w przyszłości zęba na dłużej zdrowego
    i co za tym idzie uśmiechu zdrowego.
    Na początku przed położeniem do snu malucha,
    przegotowaną wodą była nawilżana tetrowa pielucha
    delikatnie dziąsła masowałam,
    przed pleśniawkami oczyszczałam.
    Obecnie to 2 razy dziennie te pierwsze ząbki mleczne myjemy,
    jako zabawę tę czynność traktujemy.
    Przed lustrem zasiadamy,
    małą główkę z nylonowym włosiem- taką szczoteczką używamy.
    Pastę dla niemowląt bez fluoru
    Delikatnie tym włosiem kręcimy,
    za pomocą gazy nawiniętej na palec resztki pasty- w efekcie na palcu widzimy.
    Maluch uczy się już nawyków a ja jestem spokojniejsza,
    jak narazie ta zabawa jest dla malucha bardziej przyjemniejsza.
    Nasz maluch już ze szczoteczką się oswaja,
    a to mnie niesamowicie zadowala.
    Zdrowy uśmiech i zdrowe zęby to bez wahania,
    wpływa iż jest radosna mała prawdziwa dama 🙂
    Niemal codziennie wieczorami,
    niemalże w porze razem z kurami
    Mama, Tata
    i małolata
    do łazienki wędrujemy
    i wszyscy razem zęby myjemy,
    Jednocześnie w lustro się wpatrujemy,
    śmiesznymi minami – grymasami wprost imponujemy 🙂

    Mycie zębów to dla mnie trudny temat… Jestem tym rodzajem mamy, która zwykle sobie odpuszcza wiele rzeczy, na niektóre przymykam oko i często mówię “tak”. Taki niby wychowanie bezstresowe, ale usprawiedliwiam się, że to przez ciążę nie mam siły na dyskusje z dwu(i pół)latkiem. Jednak jeśli chodzi o mycie zębów to jestem nieustępliwa i pilnuję, by co dzień wieczorem były porządnie wyszorowane. Na początku synkowi wystarczało, że sam mógł wybrać sobie szczoteczkę do zębów i smak pasty. Jednak później coraz mniej chętnie szczotkował zęby. Kombinowałam na różne sposoby: wspólne mycie nie zdawało egzaminu, brudne zęby dinozaura wyszczotkowane przez synka nie natchnęły go do higieny własnej paszczy, historie o robaczkach w buzi także nie brzmiało przekonywająco. Czasem wymyślałam kolacje, które mocno brudziły zęby (np. dżem porzeczkowy, chlebek z kminkiem), tak żeby synek na własne oczy widział, że zęby są brudne i należy je dokładnie umyć. Bawiłam się też w szukanie buzi na całym ciele synka (udawanie głupka często się sprawdza 😉 i pytałam “Czy tu są zęby Ignasia?” szorując mu jednocześnie brzuch. Igi był zachwycony i z radością odpowiadał “Nie!! Tu!!”, wskazując na własną buzię. Działało – dosłownie kilka razy. Moja kreatywność powoli dobiegała ku końcowi, a synek wciąż niechętnie powracał do mycia zębów.
    Jednak pewnego dnia nocowaliśmy u dziadków i Ignaś podpatrzył, że dziadek myje zęby szczoteczką elektryczną. Bardzo go to zaciekawiło, a ja skorzystałam z okazji i kupiłam podobną szczoteczkę dla niego. Przycisk, wibracja, hałas – to był strzał w dziesiątkę! Synek chętnie myje zęby do tej pory. Jednak ja jestem pełna obaw, czy te wibracje nie są zbyt agresywne dla małych zębów? Wszak jest to szczoteczka przeznaczona dla osób dorosłych.
    Cudnie byłoby móc wypróbować szczoteczkę soniczną – dla mnie brzmi jak bajka, że dzieci same chcą szczotkować zęby! Mój miłośnik potworów zapewne szybko polubi Sparkylego i może to on będzie większym autorytetem niż mama, czy tata w kwestii mycia zębów 😉

    List do dziecka
    „Kochany Synku,
    Pamiętam wszystko. Począwszy od pierwszego uścisku palca, który choć tak delikatny chwytał za serce tak mocno. Od pierwszego uśmiechu, prób jedzenia znienawidzonego brokułu po twoje pierwsze samodzielne kroki, słowa. Towarzyszyłam Ci każdego dnia, trzymałam za rękę i patrzyłam jak odkrywasz świat. Nie przeszkadzałam Ci kiedy zabrudziłeś kanapę sokiem marchwiowym, czy bluzkę sosem pomidorowym, próbując tą małą rączką usilnie utrzymać plastikowe sztućce w dłoni i zjeść spaghetti. Chciałam żebyś był samodzielny. Żebyś potrafił przejść przez życie z głową podniesioną do góry i nie bać się próbować. Jasne, mogłabym trzymać Cię pod kloszem. Przeżyć życie za Ciebie. Ale jeśli to zrobię, to wyrządzę Ci krzywdę. Dlatego już teraz, chcę dawać Ci przykład, podsyłać pomysły i naprowadzać na dobrą drogę, zachowując przy tym dystans. Nie wybierać za Ciebie. Niezależnie czy chodzi o wybór t-shirt’u na spacer czy SZCZOTECZKI DO ZĘBÓW… Nauczenie Cię mycia zębów nie jest łatwą przeprawą w naszym życiu, życiu rodziców. Ale od początku zdawałam sobie sprawę, że dobre nawyki z dzieciństwa zaprocentują w przyszłości. Pamiętasz początki mycia zębów tą „dorosłą” szczoteczką, tuż po tym kiedy odstawiliśmy silikonową szczoteczkę dla bobasów? Myliśmy sobie ząbki nawzajem, później starałeś się robić to sam – patrzyliśmy w lusterko, myliśmy ząbki i robiliśmy przy tym śmieszne miny. Zresztą robimy tak do dziś. Widzę ile daje Ci to radości. Jak cieszysz się z każdego małego sukcesu, jaką satysfakcję daje Ci każde dobre słowo z naszych ust. A pamiętasz kiedy poszliśmy z tatą do dentysty? Bacznie obserwowałeś go, zanim sam usiadłeś na fotel. Ale nie bałeś się, byłeś bardzo dzielny, a ja byłam z Ciebie taka dumna. Na koniec dostałeś tę kolorową naklejkę z napisem „dzielny pacjent”, którą do dziś zachowałam na pamiątkę. Pokażę Ci ją, gdy będziesz starszy. Wiesz synku, do czego dążę? Zachęcenie Ciebie do mycia zębów było świetną przygodą, która mam nadzieje będzie trwać. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że mogłeś się zmierzyć z tym na podstawie własnych doświadczeń. Bez zmuszania, wielkiego płaczu i złości. Za każdym razem, wspólnie z tatą staraliśmy się Cię wspierać, być zawsze obok, ale zarazem dawać szansę bycia samodzielnym. Patrzyliśmy i wciąż patrzymy jak każdego dnia rośniesz w siłę, jak potężniejesz, uczysz się nowych rzeczy. Mój mały-wielki człowiek, który potrafi tak wiele! Z którego jestem taka dumna! Pamiętaj o tym.
    Kocham cię,
    Twoja mama”

    U nas sprawdziło się wsparcie i dobry przykład. Pamiętajmy, że mycie ząbków małego człowieka jest niezwykle ważnym nawykiem i warto wykształcić go od najmłodszych lat. To głównie od nas zależy czy uda się to zrobić czy nie. Czy będziemy nasze dziecko wspierać w jego próbach, czy na siłę zmusić do mycia zębów, robiąc to często za nie same, a przy okazji twierdząc że ono i tak nie będzie potrafiło. Jasne, niektórym przyjdzie to łatwo innym nieco trudniej. Ale w każdym przypadku jest to możliwe, a przynajmniej w moim przypadku wiara w moje dziecko nie pozwala mi w nie wątpić ;).

    Mycie zębów – ważna sprawa,
    To też może być zabawa,
    Kiedy córka zęby szczerzy,
    To “krokodyl” czas jej mierzy,
    Szczotka musi być różowa,
    choć czasami “dinozaurowa”.
    Wspólnie z tatą, razem z mamą,
    rano, wieczór, jest tak samo.
    Z łazienki dochodzą różne dźwięki,
    szuru- buru, bull-bull – bull
    i piosenki,
    Maskotki nieraz bierzemy,
    starą szczoteczką im ząbki szorujemy.
    Nie zawsze jest idealnie,
    ale próbujemy fajnie!

    (Rymowała Agnieszka, mama Elwirki (5 l.) )

    Nasz synek skończy za 2 tygodnie 3 lata. Od mniej więcej 2 roku życia zaczęły się problemy z myciem zębów gdyż stał się bardziej niezależny i lubi robić wszystko sam. Zatem zjadal szybko pastę i wolal dumnie : skończył! Zaczęliśmy z mężem wymyślać piosenki o myciu zębów i historie dlaczego musimy myć. Śpiewamy np sio sio sio, sio robaczki sio, uciekajcie z Adasia ząbków 😉 Przy czym on przejęty otwiera szeroko buzię kiedy wołamy – o! Widziałam robaczka jeszcze jednego, schował się tam z tyłu. I znowu sio sio. Opowiadamy co Adaś jadł w dzień i że robaczki bardzo lubią jabłuszka, banany i że trochę ich zostało w Ząbkach i że zaraz tam sobie domek zrobią więc trzeba je wypedzic. Adam jest zawsze przejęty bo wyobraża sobie chyba że to takie robaczki co widzi na ogródku 😉 Ważne że działa!

    Są czasem takie dni, że na hasło “ząbki!” biegną moi chłopcy ochoczo do łazienki. Są i takie, że i my mocno zachęcamy do mycia. Było śpiewanie, mycie wzajemne, odmierzanie czasu za pomocą klepsydry, sekwencyjne odliczanie. Obecnie dzieciaki są starsze wiec jest nieco łatwiej. Niespełna 4.letni starszak jest odpowiednio zmotywowany gdy wspomnę o bakteriach czekajacych z kilofami na dostawę cukru (odcinek o ząbkach z serii “Było sobie życie”); z 2,5. letnim maluchem jest nieco trudniej. Tu muszę przejąć szczoteczkę po samodzielnych zmaganiach i robiąc w głowie szybki przegląd dziennego menu, pytam: “a czy tam z tyłu na ząbkach nie zostało troszkę kakao, pokaż” i Maluch otwiera paszczę, a ja szoruję mówiąc “o, już nie ma, a u góry chyba jest troszkę ziemniaczka, pokaż” i tak przechodząc przez całe menu docieramy do końca. Na szczęście to niecodzienna rutyna ?

    Starszgo syna (3l.) motywuje mówiąc mu, że jak ich nie umyjemy to będa na nich bakterie, ktore niszczą tarcze ząbków ( oglada Pamiętniki Florki o bakteriach i co nie co wie co to bakterie) i poźniej może być dziura bądź/lub boleć ząbek. Motywacja dla mlodszego syna (1.5l.) choć by nie wiem jak byl zajęty zabawą to gdy zobaczy starszego brata myjacego zęby – przychodzi i on umyć ząbki. Dla niego motywacją jest starszy brat. Pomocne jest wspólne szorowanie, same wykonywanie tej czynności ( poźniej doczyszczanie przez rodzica). Aaa i dla starszego to zabawa z młodszym tez jest motywująca (sam go woła na mycie ząbków). Wymyślają różne przy tym zabawy jak np. bulgotanie wodą.

    S – Szczotkowanie to wyzwanie
    Z – Zęby ważne są niesłychanie
    C – Całą rodziną do boju przystępujemy
    Z – Ząbki nasze wspólnie szorujemy
    O – Oto mamie myje tata,a córeczce mama
    T – Tylko po tym szybka zmiana, młoda myje sama
    K – Kiedy humor nieco gorszy to ratują nas bajeczki
    O – Opowiastki o „próchniaczkach” i królestwie szczerbateczki
    W – Wtedy pociecha wymyśla przeróżne zakończenia
    A – A w międzyczasie szczotkując uwalnia zęby od jedzenia
    N – Niezastąpiona jest wybrana przez córkę szczoteczka
    I – I towarzyszy nam wiernie jej ulubiona małpeczka
    E – Efekt osiągnięty, zęby wypucowane – takie sposoby mamy wypracowane!

    O higienę jamy ustnej naszej córeczki zaczęliśmy dbać kiedy już sama siedziała,nie miała jeszcze ząbków i nie dawno zaczęliśmy rozszerzać dietę przed tym faktem. Pierwsza była nakładka na palec mamy lub najmniejszy paluszek taty i pielęgnowanie dziąsełek. Po kilku miesiącach kiedy pojawiły się pierwsze ząbki nakładkę zamieniliśmy na szczoteczkę z mięciutkim włosiem i odpowiednią pastę. Kasia przywykła do mycia zębów po śniadaniu, obiedzie i kolacji. Kiedyś zmęczona po całym dniu chciałam ją wysłać spać bez umycia ząbków, upomniała się sama! Wzięła mnie za rękę, zaprowadziła do łazienki i powiedziała myju myju ziąbki, serduszko moje kochane:) Lubi też patrzeć jak z mężem myjemy zęby naszymi elektrycznymi szczoteczkami, jednak mają one za duże prędkości i moc do małych ząbków i delikatnych dziąsełek. Myślę, że taka szczoteczka przypadłaby małej do gustu;) świetna jest;)

    Zależało mi, żeby mojego syna od najmłodszych lat przyzwyczaić do nawyku mycia zębów. Praktycznie od urodzenie korzystaliśmy najpierw ze specjalnej silikonowej nakładki do czyszczenia/masowania dziąseł, a później ze szczoteczek manualnych dostosowanych do wieku. Starałam się, żeby było do dla niego coś normalnego, naturalnego. Element codziennego rytuału pielęgnacyjnego.
    W wieku niecałych 2 lat poszliśmy pierwszy raz do zaprzyjaźnionego dentysty na ‘wizytę adaptacyjną’. Pani doktor ‘policzyła’ ząbki, pokazała nam cały sprzęt. Wytłumaczyła również w jaki sposób najlepiej szczotkować takie małe ząbki i dlaczego jest to tak ważne.
    Bardzo pomogła nam również książeczka związana z tą tematyką: “Biały ząbek”.
    Obecnie syn bacznie nas obserwuje i oczywiście lubi naśladować. Dlatego codziennie przed pójściem do pracy/przedszkola idziemy razem myć zęby.
    Panie w przedszkolu, również okazały się pomocne w tym temacie. Tłumaczyły dzieciom, że jeśli nie będą myć zębów to przyjdzie zła czarownica-próchnica. Czasem syn mówi: “Mamo, nie umyliśmy jeszcze zębów! Trzeba iść wygonić tą czarownice!” Po czym z ochotą biegnie do łazienki.

    A ja tak zachęcam moje dzieci do mycia zębów:
    – opowiadam im o tym, jak ważne są zdrowe zęby i dlaczego powinno się je myć
    – sama “świecę” dobrym przykładem – moje dzieci widzą, jak myję zęby
    – mamy drugą szczoteczkę dla ulubionego misia i ulubionej lalki – oni też dbają o swoje ząbki
    – razem śpiewamy piosenkę o myciu zębów (“Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda”) – szczotkowanie powinno być dla dziecka czymś przyjemnym
    – moje dzieci mają kolorowe szczoteczki z ich ulubionymi bohaterami z bajek (sami je sobie wybrali) oraz kolorowe i dobre pasty do zębów
    – czasami podczas mycia zębów słuchamy ulubionej piosenki
    – moje dzieci szczotkują zęby przed lustrem i widzą siebie podczas tej czynności
    – dbam o to, aby dzieci myły zęby regularnie – po pewnym czasie stanie się to nawykiem

    Jak zachęcam dziecko do mycia zębów

    Najpierw zacisnelismy zeby i postawiliśmy na samodzielność 🙂
    Skończyło sie na szorowaniu, ale odpływu w zlewie. Potem były próby pokochania mięty zakończone” mamo, pali”, aż wreszcie picie wody z kubka służącego do płukania.
    Stwierdziliśmy, ze bez instruktażu ani rusz. Ojciec dzieciom postawił klepsydre, zeby nauczyć córkę, ze jak wszystko, tak i to jest kwestią czasu i opowiedział historie o tym jak mycie uszczęśliwia zeby. O tym, ze brudne bywają smutne- odwrotnie niz ich mali właściciele i ze jak są białe i lśnią to stanowià powód do dumy. Efekt był, a i owszem. Za dwadzieścia minut padł komentarz adresowany do mnie, ze (moje!) szafki w kuchni są nieszczęśliwe bo nie lśnią 😉
    Potem było juz tylko lepiej. Marysia opanowała trudna sztukę płukania i pokonała pokusę czyszczenia zlewu 😉 teraz czasem strofuje nas jak jemy na noc i każe maszerować polerować szkliwo. Nie wie biedna, że nasz wieczór i jej czasem sie rozmijają i ze grzeszymy od kolacji jeszcze kilkukrotnie zostawiając odciski na drzwiach lodówki.
    Rano, kiedy jej o 10 lat starsza siostra szykuje sie do szkoły rzuca czasem od niechcenia: nie zapomnij zesytow i zębów.
    Gdy jest zmeczona i właściwie zaczyna kombinować jak tu rytuał odpuścić, przychodzi z odsieczą za poranek starsza i mowi: lunatycy tez sie myją. Nierzadko podpuszcza ją, ze raz nieumyty ząb potem nie moze zasnąć, a z niewyspania choruje i jakoś dochodzi do odsieczy dla w.w.
    Teraz do naszego grona dołączy trzecia do pilnowania bieli, ale na jej zęby będzie trzeba jeszcze chwilę poczekać:)

    My myjemy ząbki razem: mama z Olą, a czystość ząbków kontroluje Pan Pilot (przyjaciel córeczki – dla niewtajemniczonych to: tetrowa pielucha owinięta dookoła mamy ręki ;)) Gdy ząbków nie chce się myć Pan Pilot przybywa na ratunek.najczęściej skutecznie. Fajnie by było, aby mógł “przylecieć” na szczoteczce sonicznej 😉 Jak doleci opiszemy pierwsze spotkanie Oli z nowym przyjacielem 🙂 Mama Magda z Olą lat 3

    A tak na serio… Od jakiego wieku jest ta szczoteczka? Philips mówi że od 7 lat. Wy mówicie że już od 3… No i kogo słuchać? Ja mam 3-letnią córeczkę….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link