“W domu, w dziczy, na ulicy” świetnie też się nadaje dla młodszych dzieci, Mój Adaś ma 15 miesięcy i to jego ulubiona książka w tej chwili. Pełno tam różnych hau hau i tik taków 😀
A niektóre też się boją. W jesieni na Czereśniowej też był element halloweenowy i mój syn oznajmił mi, że po prostu boi się tych powycinanych dyń. Napaliłam się na ten “Rok w przedszkolu”, ale to halloween mnie mocno zniechęca, bo my też z tych, co zdecydowanie nie “świętują”, no i jeszcze ten strach dziecięcy. No i zrobić? Kartki skleić? xD
Niestety. 🙁 Chciałam kupić dziecku w rodzinie, które rozpoczyna przygodę z przedszkolem, ale jako, że jest to katolickie przedszkole prowadzone przez zakonnice, więc Halloween nie będzie mile widziane. A szkoda, bo uwielbia takie książki szczegółowe.
Syn (1rok) ma “w domu w dziczy na ulicy” i póki co średnio jest nim zainteresowany. Mnie urzekły piękne ilustracje, ktore prawdopodobnie dla mojego malucha sa zbyt szczegółowe. Liczę ze dorośnie do tej pozycji.
Aniu, mam pytanie odnośnie nauki czytania Lili. Ale od początku. Czy Lila chodzi do przedszkola Montessori? Jeśli tak, to czy tam właśnie uczy się czytać sylabami? Do mnie docierały ze strony nauczycieli Montessori informacje, że owszem jest metoda sylabowa, ale M.M. uczyła głoskowo, więc w przedszkolach także uczymy głoskowo. Ciekawa jestem, czy to powoli podąża z duchem czasu i nauki. 🙂
W Twoich starszych wpisach czytałam, ze córka uczy sie literek a teraz metoda sylabowa. Mój 3 latek od dawna zna litery i to mu strasznie przeszkadza w rozpoznawaniu sylab, z uporem czyta literki. I teraz sie zastanawiam czy z czasem zrozumie o co chodzi w sylabach czy tez masz na to jakiś sposób by dziecko czytało sylaby, a nie widziało osobne litery. Będę wdzięczna za podzielenie sie doświadczeniami.
Lecimy teraz sylabami i wyrazami 3-literowymi. Jakoś tak spontanicznie, bez żadnych konkretnych pomocy. Wczoraj na piasku pisała z tata Ola, Ala, Ela itd.