Co do tego: nigdy nie wiesz z czym wyjdziesz -to mój mąż nazwał własnie ten sklep – “nowym lumpexem” 🙂
Lubimy TK Maxxa. Ale powiem szczerze, że jedynie będąc w Berlinie tam zaglądam. U nas jakoś lipnie z asortymentem dla dzieci. A prezenty na dzień dziecka? Mamy! Tulleta “Game of light” i “Game of dark” i plecaczek 🙂 Ciekawe czy się spodoba 🙂 aLe to i tak nieważne. Grunt, że ten dzień spędzimy razem 🙂
jeju dokładnie ja w naszym tk maxxie nigdy nic nie moge dorwać, same szity zostają, a najgorsze to są ciuchy;/ W Warszawie nie byłam, może tam da radę się jakoś obłowić faktycznie. My pewnie jakaś całodzienną wycieczkę familiadą strzelimy:)Buziaki girls!
Dla Polity mam już odłożone książki. Odczuwam ostatnio nadmiar zabawek i na jakiś czas robię sobie od nich przerwę… a naprawdę mamy ich niewiele.
Gdy wchodzimy do TK Maxx to jestem chora. Chora na nerwy dokładnie bo straszliwie denerwuja mnie tłumy ludzi i panujący tam bałagan 😉 Jedyny dział na jaki zaglądamy to akcesoria do domu. W usa jest TJ Maxx i po wielu wizytach i udanych zakupach u nich (tam sa cale kolekcje) spokojnie moge nazwac nasz lumpeksem. Wyglada to tak jakby do nas zwozili to co sie na zachodzie nie sprzedało 😛Mamy też zagwozdkę z Dniem dziecka. Masa pomysłów, ale jednocześnie żaden nie wydaje sie właściwy. Trudno będzie też dorównać babci która sprawiła nam konika na biegunach Janod (kochamy go ;))