Hej, lubię Twoje teksty i zawsze czekam na kolejne, ale w tym rażą mnie trochę uproszczenia i pewne..hmm.. naiwności. I mówię to z perspektywy osoby, której mąż jest bardzo zaangażowany w opiekę nad dzieckiem i ma z nim świetny kontakt. Na przykład zdanie “Dlatego z wielkim zdziwieniem zdarza mi się obserwować ojców, którzy po narodzinach dziecka nie czują się do końca spełnieni. ” A czy nie zdarza Ci się obserwować matek, które są nie do konca spełnione, szczególnie w pierwszym okresie? Narodziny dziecka to tak duża zmiana, że mogą pojawiać się ambiwalentne emocje, myslę, że to naturalna reakcja i nie musi się negatywnie przekładać na więź z dzieckiem. Kolejna sprawa, to przekonanie “. Ojciec daje wzór, który jest już teraz odtwarzany, a w przyszłości będzie powielony” – w tym przypadku życzyłabym sobie, żeby tak było i myślę, że nie ma powrotu od modelu ojca nieobecnego (oby!). Jednak proste założenie, że dzieci powielą wzory z domu jest chyba zbyt idealistyczne, w rzeczywistości różnie bywa, wzorce można redefiniować itp. Generalnie, w pełni sie zgadzam, że więź z ojcem jest niezwykle ważna, ale też przyznam, że ojciec spędzający czas z dziećmi to coś, co w moim odczuciu powinno być czymś oczywistym i naturalnym, a nie źródłem szczególnego entuzjazmu i wzruszeń (choć rozumiem, skąd to się bierze i że nasze pokolenie rzadko tego doświadczało).
Katarzyno, jest to tylko moja opinia, być może lekko zakrzywiona przez sytuację życiową. Wzruszam się jak widzę ich podczas zabawy, czy nawet mycia zębów, bo ja tego nie doświadczyłam. Może zbyt uprościłam “spełnienie”- chodziło mi bardziej o to, że niektórzy zupełnie się w tym nie odnajdują – nie zmieniają swojego stylu życia. Matek takich osobiście nie znam, bo nawet takie, które są zagubione to siłą rzeczy nie mogą sobie na to pozwolić. Co do drugiej uwagi: w mniejszym lub większym stopniu i tak będą powielać, czasem nawet zupełnie nieświadomie – chyba się z tym zgodzisz?
Przeciez to opinia. 🙂 Mialam Tate, z ktorym bylam blisko, z ktorym zostalam z wyboru, gdy rodzice sie rozstali (9l), ktory mowil: nie graj w pilke, bo nogi zniszczysz, ale wspieral i na prezent dostalam pilke skorzana, wiec za moich czasow 😛 na boisku rzadzilam i musialam grac. 😛 Tata czesal wlosy, robil kucyki, piekl, gotowal, opiekowal sie mna i swoja mama, a usmiechnelam sie, gdy czytalam tekst Ani, bo czuje bardzo podobne. ? I opis blatu… Choc u nas kuchnia zajmuje sie glownie maz. Przeciez kobiety tez rodza od tysiecy lat, a maz dziekowal mi za kazdym razem i powtarza jaka to jestem wspaniala. Tez niekiedy stanie patrzac na nas charakterystycznie, a pozniej mowi jaka fajna mama jestem.
Bardzo wzruszajacy artykuł z którym się zgadzam w 100%. I jednocześnie jeśli mogę spytać. Dlaczego nie można układać lego na desce klozetowej. Chyba ze na otwartej. Ale ja pomyślałam o klapie zamkniętej i zglupialam ?
Cudowny poruszający wpis. Po tym co stało się w Gdańsku tym bardziej. Jutro dzień dziadka. Dzisiaj opowiadałam córeczce o moim nie żyjącym już ojcu, jej dziadku. To prawda, że pamięta się chwilę spędzone razem, opowieści tylko dla nas i czas tylko dla nas. Myślę, że od nas kobiet/matek w dużej mierze zależy relacja ojciec-dziecko. Bo im bardziej angażujemy tych naszych facetów w wychowanienie i sprawy domowe, tym bardziej staje sie to dla nich naturalne. Podsylam mężowi ten artykuł w formie krótkich esemesow. Bo w takiej formie na pewno przeczyta dokładnie. Zależy mi żeby był naprawdę dobrym tatą dla naszej córeczki. Twój tekst daje do myślenia. Powinien przeczytać obowiązkowo każdy ojciec. Może ukaże się w jakimś magazynie. Nie wiem. Ale wciąż dzwiecza mi słowa pożegnania córki zm.Pawla Adamowicza. Za co dziekowala. Za czas razem Za chwilę razem .Za rozmowy, spacery. Za wszystko to, co nic nie kosztuje.
Z ciekawością przeczytałam ten artykuł (ten i inne, bo jesteś dla mnie jednym z niewielu autorytetow w kwestiach rodzicielskich) i jak nigdy nie komentuje tak w tym wypadku czuje ze muszę, bo poruszyłaś kwestie z która mamy pewien problem. Mianowicie mój maż niestety pędzi dość intensywne życie zawodowe i nie Ma go tak często jakby on (i ja) tego chciał. Natomiast jeśli już jest pomaga mi we wszystkich pracach domowych(gotuje zupę, wyprasuje, posprząta), chce i lubi bawić się z dziećmi. Natomiast od dłuższego czasu starsza, prawie trzyletnia córka prawie go do siebie nie dopuszcza. Po jego powrocie z pracy wszelkie czynności przy niej ( umycie, położenie do lozka, nawet przeczytanie książki) chciałaby abym wykonywała ja. Absolutnie sprzeciwia się żeby robił to mój maż. Nie ukrywam, ze mężowi jest strasznie przykro i nie do końca wiemy jak wybrnąć z tej sytuacji. Strasznie chciałabym aby miała wsparcie i we mnie i w moim mężu, nie mam pojęcia co może powodować u niej takie zachowanie. Niemniej jednak bardzo gorąco dziękuje Ci za ten jak i za każdy artykuł który do tej pory się pojawił. Nie przestawaj 🙂
Myślę ze dziewczynka pokazuje w ten sposób żal do ojca że za mało spędza z nią czasu. Musi jej być strasznie przykro…