fbpx

Misja “ja”

Często mam ten sen… Jestem w szkole, siedzę w ławce. Za chwilę ma być sprawdzian. Ja jestem totalnie nieprzygotowana. Dostaję kartkę i już czuję ogromne podenerwowanie. Oddaję ją pustą, bo w głowie mam totalną dziurę.

Ten sen pojawia się u mnie jak coś zaniedbuję.

Śni mi się ostatnio często, bo mam wrażenie, że ignoruję siebie.

Pogubiłam się lekko. A na pewno zapomniałam o sobie. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że dni uciekają mi przez palce, a ja nic ważnego nie robię. Wstaję rano, czasami dostaję kawę do łóżka i wdrażam się w dzień dzisiejszy. Staram się planować, ale to wychodzi mi niezbyt dobrze.

Prowadzę kalendarz, z którym sama nie mogę dojść do ładu. Jednak, często udaje mi się odhaczać wszystkie zadania, które mam w głowie. Niektóre punkty dnia robię dosłownie na autopilocie. Prace w domu, blog, zabawa, zakupy, obiad, chwila we troje, kolacja, film lub serial z mężem i już mówię dobranoc. Brakuje mi tego czasu dla siebie. Ostatnią książkę przeczytałam w maju.

Na blogu piszę na tematy związane ze światem dzieci i pewnie dlatego gdzieś zagubiłam siebie. Ktoś kiedyś napisał mi w komentarzu, że mój blog jest za bardzo ześrodkowany na dziecku. Najpierw lekko się oburzałam, a teraz przyznaję Ci rację. Dziękuję. Będzie tu więcej rodzica, kobiety, żony, matki.

Wiem, że poczułabym się lepiej gdybym zadbała o siebie. Czuję, że jestem dobra dla wszystkich tylko nie dla siebie.

Dlatego stwierdziłam, że nie ma co tylko narzekać, tylko coś trzeba z tym zrobić.

Mateusz Grzesiak uświadomił mi ile czasu marnuję w sieci. Nie mówię tu o pracy, czyli blogu. Tylko o takim bezsensownym siedzeniu np. na Facebooku. Jedna godzina w internecie przez miesiąc to więcej niż jeden dzień (zmarnowany). A rocznie wychodzi to 15 dni! Szkoda mi jest tego czasu.

Wykasowałam aplikację facebookową z telefonu. Raz dziennie przeglądam cały newsfeed na komputerze. Często stwierdzam, że nic takiego by mnie nie ominęło jeżeli bym tego nie zrobiła. Sporo rzeczy ukryłam, które uznałam, że są dla mnie bez znaczenia.

Mniej zakupów, mniej rzeczy

Coraz rzadziej chodzę na zakupy. Nie śledzę najnowszych trendów we wszystkich dziedzinach. Pomogła mi też “Magia sprzątania”. 15 razy się zastanawiam czy kupić daną rzecz, bo wiem, że nie chcę na nowo zagracić naszej przestrzeni. Kupuję mniej, ale lepszej jakości.

Wiem co jem

Dzięki diecie mam nowe nawyki żywieniowe, które pomagają mi dbać o zdrowie.

Zrezygnowałam z siłowni, bo nie dawała mi radości.

Mam mniej sprzątania, bo pozbyliśmy się wielu rzeczy.

Nie potrzebuję wielkiej rewolucji i wyjazdu na 10 dni w góry aby odnaleźć siebie.

Wystarczą mi pomalowane paznokcie, przeczytana gazeta od deski do deski, ciekawa książka czytana w ciągu dnia. Potrzebuję tych chwil dla siebie i często je sobie planuję. Z wykonaniem jest różnie, ale jestem na dobrej drodze.

Często zaglądam do dziewczyn ze zrobto.no. Dają mi niezłego kopa.

DSC_6651
DSC_6650
DSC_6765

Jeżeli chcecie być na bieżąco z wpisami, a nie zaglądacie na facebooka proponuję zapisanie się do newslettera. Jak tylko pojawi się nowy post dostaniecie e-maila:)

email

Komentarze

    Jestem wlasnie w trakcje pisanie podobnego wpisu, mnie pomogła pewna książka…trzymam za Ciebie kciuki i za siebie! Ps.w sobotę fryzjer, juhu:D

    Ostatnio zastanawiam się, jak wyglądało moje życie przed blogowaniem. Ze smutkiem muszę przyznać, że było więcej czasu na czytanie książek i sport. Muszę coś zmienić, tak aby zachować balans. Praca, blog opieka dzieci, to zbyt dużo dla jednej osoby. 😉 Wprowadziłam pewne zmiany, które pozwoliły mi, mieć więcej czasu dla siebie – przez weekend nie bloguje i kasuje aplikację Fb. na telefonie.

    Ja nie jestem w tym tak długo, jak Wy, ale spostrzeżenia te same. Twoje “tematy” są przynajmniej ogólnożyciowe więc pisząc artykuł też masz odskocznię, a jak ktoś siedzi tylko w dzieciowych sprawach? To też pasja, ale jedna z wielu, a czas by się chciało mieć też na tą mniej dzieciową stronę świata. Może założymy Fanpage “w weekend nie bloguję” 😉

    U mnie to samo – bardzo bym chciała skupić się na “swoich” rzeczach, własnym rozwoju, nauce wielu rzeczy. Mam na to wszystko ogromną chęć! Przychodzi poranek, a ja już włączam tryb: matka-żona-sprzątaczka-kucharka + oczywiście przyjemności całą 3. Chwilę dla siebie łapię dopiero wieczorami lub… nocami, gdy wszyscy już śpią, a ja w takich momentach delektuję się ciszą i zapachem lakieru do paznokcie. Ważne, że widzimy potrzebę zmian – teraz to już z górki 🙂 Mam też takie pytanie z innej beczki: czy Lilka chodzi do zwykłego przedszkola, czy Montessori? Pozdrawiam i życzę Ci udanego wcielania zmian w życie 🙂

    Aniu miód na serce te słowa. Czuje się teraz identycznie. Staram się dbać o wszystko wokół dom rodzina ale ostatnimi czasy jestem wciąż z siebie niezadowolona i wiem ze to wynika z tego ze nie ma w tym wszystkim mnie samej jest matka zona ale nie ma mnie. Nawet czesto lapie sie na tym, ze samo myślenie o czymś dla siebie wywołuje poczucie winy…no bo jak to ze dla siebie? Tylko siebie? Jestem jak najbardziej za tym żeby na moim ukochanym Nebule bylo więcej dla kobiet i o kobietach :* ściskam mocno ps czy ja juz kiedyś wspominałam ze jestem zachwycona Twoimi włosami :)?

    Magda, też tak samo się czuję. Dodatkowo blog wypełnia cały mój wolny czas. Ale mówię basta! Coś wymyślę żeby odpoczywać i chociaż by to miała byś fascynacja XVII- wiecznym malarstwem holenderskim;)
    Dzięki za komplement:)

    Aniu, no to chyba masz dobry czas na to “dla siebie”, bo Lilka powędrowała do przedszkola. Ja mało piszę o sobie, bo skupiam się na tematyce portalu, ale powiem Ci że też powoli oddaje choć na trochę drugiego brzdąca w świat i chciałabym dać radę wszystko pokoordynować tak, żeby i szczęście było i czas dla innych i dla SIEBIE i inne niezbędne “środki” do życia.

    My – Mamusie układamy cały świat wokół nas, a w samym środeczku tego, co? Powinnam być ja. Centrum dowodzenia musi być dobrze naoliwione, mieć czas na swoje przemyślenia, inspiracje. W świecie blogujących mam to chyba trudne, jak zauważam, bo jak napisałaś o dziecięcych rzeczach piszemy i myślimy jeszcze więcej niż przeciętny rodzic. A jeśli chodzi o Twój blog to dla mnie jest bardzo fajny, że dziecięcy, w końcu to blog edukacyjny. Ja bym to “dla siebie” zostawiła dla siebie. Ale oczywiście, jak coś napiszesz to spróbuję przeczytać w natłoku spraw i szukania czasu dla siebie 😉

    Też zaglądam na zrob to, no!, ale czasem ten kop powala mnie na ziemię…Musze dac sobie czas, dziewczyny mają za dużo energii ;-)i popadam w kompleksy, że nie potrafię, a i nawet nie chcę czerpać z życia pełnymi garściami, bo mnie to przytłacza… Ale czas dla siebie uczę się celebrować teraz, kiedy moja Ania poszła do przedszkola i zostalam tylko z jednym dzieckiem 🙂 Niedawno odkryłam Twój blog i dodalam do ulubionych, pozdrawiam!

    Też mam ostatnio takie przemyślenia – mnóstwo czasu w ciągu dnia marnuję na przeglądaniu facebooka, instagrama…co dzień chodzę spać koło 1.00 w nocy, często później. A o 7.00 trzeba wstać. Skutek – oczy jak królik i brak siły. Do tego dochodzą pierwsze dni w przedszkolu marceliny i stresy z tym związane, urządzanie mieszkania….Na nic nie mam czasu, nie mam chwili dla siebie, wyrzucam to sobie codziennie, ale nic z tym nie robię. Myśłałam już nawet, by zrezygnować z blogowania, ale przecież to uwielbiam…dlaczego miałabym rezygnować? Dzięki temu wpisowi kolejny raz zastanowiłam się nad sobą. I wprowadzam zmiany. Teraz, zaraz. Świetny pomysł z tym ukryciem postów na fb- faktycznie, ciągle scrolluję mnóstwo informacji, które kompletnie mnie nie interesują. I będe tam zaglądać raz, maks dwa razy dziennie. Jestem ciekawa, ile czasu uda mi sięzaoszczędzić…zobaczymy! uściski!

    Aniu,
    Dobrze, że podjęłaś te wszystkie kroki, by na nowo odnaleźć czas dla siebie. I dobrze, że będzie Cię więcej na Nebule – nie tylko dziećmi człowiek żyje. 🙂 Dobrze też, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami, bo po raz kolejny mam (a podejrzewam, że i inne dziewczyny będą miały) bodziec do tego, by podobne zmiany wprowadzić w swoim życiu.
    Mnie zdecydowanie potrzeba więcej chwil sam na sam ze sobą. A, faktycznie, sporo czasu marnuję (czasem bezwiednie) na przeglądanie m.in. Facebooka. Mogłabym w tym czasie sięgnąć po gazetę albo pójść do fryzjera, ale wydaje mi się, że to już wyższy poziom czasowego zaangażowania. Fajnie byłoby to zmienić. Skoro piszesz, że się da, to i ja będę próbować. Zacznę jednak od porządków. Jeszcze zanim opublikowałaś post, zaplanowałam “odgruzowywanie” pokoju mojej Dwulatki. Mnie samej trudno znaleźć w nim spokój, a co dopiero tej Małej Istocie…
    Następna będzie moja garderoba, potem książki i na końcu “różne różności” (bo chyba taka była kolejność w “Magii sprzątania”? 😉 ). Uda się! Musi. W drodze drugie Bobo, więc w raz z rosnącym brzuchem i motywacja będzie większa. 😉
    Trzymam kciuki, byś wytrwała w swoich postanowieniach.
    A Ty trzymaj za mnie, bym ruszyła z miejsca. 🙂
    M.

    Mam nadzieje, że nam się uda. Ja sobie duzo rzeczy obiecuje, a z realizacja jest rożnie. Juz od 3 miesięcy siadam do komputera ze wybrac zdjecia do wywołania, a zazwyczaj ląduje na fejsie:)
    To zaraz bedziesz miała syndrom wicia gniazda, wiec wszytskie metamorfozy mieszkania sa wskazane.

    Dokładnie tak. 🙂 Chyba już podświadomie to odczuwam, bo rozmyślam nawet nad zmianą kolorów ścian w mieszkaniu. 😉
    Co do zdjęć, to kłopot zwykle polega na tym, że robimy ich tak dużo, że nie wiadomo, na które się zdecydować. Ja bym chyba musiała wziąć urlop w celu złożenia zamówienia na wydruk, bo po pierwsze: robię ich sporo, a po drugie: mam jeszcze większe zaległości, więc odbitek trzeba by zrobić z tysiąc! 😀

    Wykasowanie aplikacji fb z telefonu to bardzo dobry pomysł. Sama po sobie wiem że gdybym nie miała go w telefonie spędzałabym tam dużo mniej czasu.

    Czwarty rak czytam ten wpis. Dziękuję za niego. Codziennie przeżywam “dzień świstaka” a mimo wszystko za mało, za słabo… Wczoraj po raz pierwszy od półtora roku byłam u fryzjera. W sklepach widzę tylko rzeczy dla dzieci. O dietę dzieci dbam w każdym calu a sama jem byle co, kończąc 15 minut przed spaniem. No i to ciągle niezadowolenie z siebie…

    Te zakupy w dziale dziecięcym…tam zawsze kierowałam pierwsze kroki po wejściu do centrum handlowego. Juz mi to zbrzydło;)

    A ja tak nie w temacie- masz super sukienke czy moglabys napisac gdzie ja kupiłaś?

    Nie uważam, by na blogu było za dużo o dzieciach. Jest w sam raz, czyli tylko o dziecku:) No ale to chyba było takie założenie blogu edukacyjnego,czy nie? Dla mnie każdy temat u Ciebie Aniu czyta się lekko, przyjemnie i nie czuje przesytu pieluch, mleka, kolek 🙂 A mówi to matka dwójki małych dzieci;)

    A ja mam ostatnio ochotę pisać trochę o sobie np. o matczynych nerwach. Ciesze sie, że Ci się u nas podoba.

    Aniu o matczynych nerwach bardzo proszę! O tym nigdy za wiele bo dobrze wiedzieć że inni też nie są ze stali. Ciekawa jestem jak sobie radzisz w takich sytuacjach 😉

    Super wpis & nie moge sie doczekac na wiecej wpisow o mamie 🙂 Moze tez wiecej wpisow z gadzetami mamy? Kilka propozycji wyprobowalam i bylam bardzo zadowolona, czekam na wiecej inspiracji! 🙂

    Bardzo polecam książkę “Mama bez komórki”, mnie wiele rzeczy wytknela, bo choć o nich wiedziałam, to nie chciałam przyznać, że i mnie dotyczą…

    Fajny wpis. Powodzenia. Ja wlasnie dzis zapisalam sie na manicure i pedicure i na gwalt odwolywalam bo dzis przyszla na swiat moja druga coreczka. 🙂 Teraz to paznokcie i fryzjer poczekaja. I wisze ci pdf ksiazki…:( eh…

    Powodzenia Aniu! 🙂
    ja też widzę, że internet to pożercz czasu okropny. Bezmyślne przeglądanie sieci często kradnie mi czas na bardziej konstruktywne aktywności.
    Z przyjemnością poczytam posty w tematach bardziej “mamowych”.

    Fajne, a raczej pocieszające jest to, że nie jestem osamotniona i wszystkie mamy podobne bolączki i rozterki. Codziennie balansowanie między poczuciem obowiązku, żeby dom był zadbany, czysty i pachnący, dziecko mogło mile i przyjemnie spędzić dzień, pracą zawodową, itp. itd. a poczuciem niezadowolenia, że nie mam chwili dla siebie. Ale nie mogę spokojnie siedzieć na kanapie z książką w ręku, gdy widzę kurz na półkach lub brudne okna.. Syn ma już 3,5 roku, więc jest już w dużej mierze samodzielny, potrafi sobie świetnie sam zorganizować zajęcie/zabawę, więc te chwile wykorzystuję dla siebie na jakieś małe przyjemności typu przeczytanie kilku stron gazety lub książki. Stwierdziłam, że nie mam się co tak bezsensu nakręcać, że nie mam czasu dla siebie, bo mąż docenia, ile wysiłku wkładam w prowadzenie domu, że jest czysto i pachnie domowym jedzeniem, a kiedyś jak syn dorośnie i opuści gniazdko domowe, to będę z łezką w oku wspominać te czasy, gdy nie miałam czasu dla siebie 🙂

    Staram się nie traktować czasu poświęconego na obowiązki czy zabawę z dziećmi, jako coś czego nie robię dla siebie. Każdy czas jest mój, jedyny i niepowtarzalny, dlatego postanowiłam nie dzielić go na ten dla siebie i na ten przeznaczony na pracę, ale traktować go jak nierozerwalną część i czerpać radość z bycia teraz. Swego czasu miałam problem, ponieważ praca zajmowała mi całe dnie, co prowadziło do frustracji:), po zmniejszeniu ilości godzin pracy, wykreśleniu niepotrzebnych spraw… i ludzi:) , odkryłam,że mniej znaczy lepiej. Mniej pieniędzy na zakupy i spacery po galerii, mniej “znajomych”, mniej rzeczy= więcej prawdziwego życia. Ponadto natrafiłam na świetny blog o prostocie,, Droga do Prostego Życia, dał mi niesamowitą motywację.

    Bardzo celny komentarz! To moze rzeczywiscie trzeba tylko zmienić podejście? Dzieki!

    Po urodzeniu dziecka często następuje to wrażenie zatracania siebie, chyba każda mama czasem czuje, że jest operatorem dziecięcego świata. Ważne, aby zdać sobie z tego sprawę zanim pojawi się frustracja. Świetny tekst! Pozdrawiamy!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link