Czy kwestia budowania poczucia bezpieczeństwa poprzez codzienne rytuały jest jakoś poparta badaniami, czy bardziej osobistym doświadczeniem? Chyba oczekiwałam więcej od tego wpisu.
Hmm, całą wiedzę, którą dzielę się na tymże blogu zdobyłam na studiach i licznych kursach. Nie pamiętam tysiąca książek, które w tym czasie przeczytałam. Moją wiedzę oczywiście zweryfikowało macierzyństwo, ale i tak chętnie z niej korzystam. Nie podaję całej bibliografii, dzięki której napisałam wpis, bo jest ona w mojej głowie. To nie jest blog pisany na dowodach naukowych tak jak np. mataja.pl (którą bardzo polecam). Jeżeli brakuje Ci takich dowodów to podaję za Doktor mama: Funkcje rytuałów: Do niedawna powyższa definicja była raczej oczywista. Słowo “rytuał” kojarzyło się właśnie z obrzędami religijnymi bądź z filmami ukazującymi życie ostatnich dzikich plemion. Niezależnie od szerokości geograficznej, czy poziomu rozwoju cywilizacji, ludzkości od zawsze towarzyszyły rytuały. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego były tak istotnym elementem życia społecznego? Oto jedynie kilka prób odpowiedzi na to pytanie: W psychologii, rytuał to „pojedyncze działanie lub pewien zbiór powtarzalnych zachowań, których celem jest głównie usunięcie wewnętrznych konfliktów jednostki” [K. Olechnicki, P. Załęcki, 2002]. Z socjologicznego punktu widzenia najważniejszą funkcją rytuału jest jego rola potwierdzenia i symbolicznego odgrywania porządku społecznego. Zachowania rytualne mają charakter komunikacji, „służą one przekazywaniu informacji i realizują ten cel za pośrednictwem kodu kulturowego” [„Obyczaje, języki, ludy świata” Encyklopedia PWN 2007]. Rytuał jest nie tylko wyrazem „bycia razem” w ważnych chwilach dla człowieka, ale pozwala mu odnaleźć ład poznawczy, emocjonalny i etyczny w chaosie dnia codziennego [C. Geertz]. Rytuały wytwarzają solidarność społeczną, która jest potrzebna do podtrzymania całości społeczeństwa. Rytuał stanowi ujście dla niepokoju i niepewności. [B. Malinowski 1990,]. Rytuały pozwalają na kanalizowanie napięć społecznych i rozwiązywanie konfliktów. Tzw. rytuały rebelii, czyli symboliczne działania ludzi niezadowolonych, dają im szansę wyrażenia swoich emocji, po to aby po zakończeniu rytuału wszystko wróciło do normy. Takim rytuałem jest np. karnawał.
Nie uwierzysz,ale dzis myślałam w tym temacie i pomyślałam o Tobie czy tez jesteś rygorystyczna w temacie godzin układania do spania. Tez uważam,ze to bardzo ważne. Tu gdzie mieszkam podobno nawet ‘narodowe’;)!(w NL). Mi niestety ostatnio poprzez długie dni i zbyt jasne zasłony w sypialni wymyka sie to spod kontroli bo córa nie chce spać.Nad zaslonami pracujemy wlasnie,a jak u was w tym temacie ?
Raczej nie przestrzegam tak bardzo godziny, tylko zawracam uwagę na czynności czy wszystko jest zrobione. Ale np. nie kąpiemy Lilki codziennie. Młodszego i owszem dlatego, żeby oddzielił sobie dzień od nocy.Natomiast zawsze czytamy przed snem i śpiewamy później kołysnaki. Są takie zasłony Gro company, które bardzo zaciemniają pokój:http://grocompany.pl/product-pol-374-Zaslonka-Gro-Anywhere-Blind-Gro-Company.html
Och, rytuały są cudowne! Odkąd udało mi się je wprowadzić przy Starszaku, życie zaczęło być prostsze ;-). U Młodszej doszedł jeszcze jeden rytuał od pierwszego dnia w domu mianowicie przebieranie rano w rzeczy dzienne. To było pewnie mniej potrzebne jej, ale mi bardzo pomogło w ustalaniu pór dnia 🙂 Dzięki rytuałom i stałym czynnościom w ciagu dnia wiem, kiedy moje dzieci bedą głodne, kiedy bedą zmęczone i kiedy jest najlepszy czas na pracę z nimi. 🙂 Pozdrawiam! M.
To ja też tak robię, ale dlatego, że zazwyczaj piżama (pajac) jest zalana mlekiem;) Mi też te czynności pomagają w organizacji dnia codziennego.
My te rytuały przy jednym i drugim dziecku wprowadzaliśmy raczej intuicyjnie ale dzięki temu, że je mamy moje dzieci o 19-20 już śpią, a ja mam 2-3 godziny dla siebie! I to jest wspaniałe.
Dokładnie tak 🙂 mój czterolatek ma ustalony rytm dnia 9-cio miesięczniak ma swój. Jednak czynności są stałe, niezmienne a czasem wspólne np. kąpiel. Bazując na swoim doświadczeniu widzę, że rozypany plan dnia to rozsypane dziecko. Choć z wiekiem elastyczność staje się coraz większa 😉
Zgadzam się i nie zgadzam zarazem:) Moje dziecko przez dwa lata spało z nami w łóżku i ze względu na nasz tryb życia w tamtym okresie związany z ciągłym przemieszczaniem się, było to rozwiązanie idealne. W każdym miejscu i otoczeniu odnajdywała się rewelacyjnie. Rytuałów jako takich nie było, choć dostosowywaliśmy się do potrzeb dziecka. Jak córka skończyła rok, zamieszkaliśmy na kilka miesięcy w Barcelonie. Zdarzało nam się wieczorami wychodzić z wykąpaną śpiącą małą w wózku i wracać w środku nocy (oczywiście unikaliśmy głośnych i zadymionych miejsc) W Polsce widok mało popularny (też ze względu na pogodę), w BCN norma. Córka była karmioną wtedy piersią (karmiłam długo, bo ponad dwa lata i to był nasz główny rytuał:)). I nigdy nie miałam poczucia, że zabieram jej w ten sposób poczucia bezpieczeństwa. Córka miała nas blisko i to było najważniejsze. Rytuały zaczęły mieć większe znaczenie, kiedy córka poszła do przedszkola. Teraz rzeczywiście bardziej pilnujemy rytuałów, a co najważniejsze, córka sama dopomina się o zachowanie elementów wieczoru (typu zęby, czytanie itd.). Śpi we własnym łóżku ale niezmiennie ok. 5-6 rano przemieszcza się do nas i też nie widzę nic niewłaściwego w tym, że budzi się w nieswoim łóżku. Bardzo przemawia do mniej sposób w jaki o rytuałach pisze Agnieszka Stein a Dziecku z Bliska. Podsumowując i absolutnie nie negując roli rytuałów, uważam, że dużo zależy od temperamentu i potrzeb dziecka oraz rodziców/rodziny, stylu życia rodziny, etapu rozwojowego dziecka itd. 🙂
Zgadzam się z Twoim komentarzem w 100% Jeżeli ostoją dla dziecka w każdej sytuacji jest rodzic to wtedy poczucie bezpieczeństwa jest zapewnione. Jednak jak dziecko idzie do przedszkola i spędza czas bez nas ( w różnych sytuacjach) to takie rytuały naprawdę pomagają. p.s. Z tym łóżkiem to chodziło mi o to, że dzieci np. usypiają z nami, a przenosimy je do swojego łóżka (niejako wbrew woli) i często do nas wracają. A z nocnym wędrowaniem to już wiem o co chodzi;) Wyjaśniła mi to córka. My ją usypiamy w jej łóżku leżąc obok i śpiewając aż uśnie. Ona naprawdę myśli, że z nią śpię po tym jak ona uśnie. Dlatego jak się obudzi to mnie szuka i przychodzi do naszego łóżka:)
Moje dziecko chodzi spać o 23 i to nie z powodu braku rytuałów bo te mamy zachowane. O 20 jest kąpiel, potem kolacja, mycie zębów i czytanie ksiazek, ewentualnie zabawa samochodami bo książki często aż tak nie zajmują 1,5 rocznego chłopcai tak nam się schodzi do takiej godziny. Wcześniej nie zaśnie i już. Od zawsze tak miał. Za to wstaje około 9. Już drżę na myśl co będzie gdy będzie pora iść do przedszkola. W tym komentarzu chodzi mi o to aby tak łatwo nie oceniać innych matek. One tak jak ja również się starają ale ten “przypadek” po prostu tak ma. Serio chciałabym mieć przynajmniej jeden wieczór dla siebie od porodu.
Z tym spaniem/niespaniem o danej godzinie to tez mit. Mowie to jako. Mamaa dziewczynki lat 5 ktora cokolwiek bys nie zrobila chodzi spac o 22_23. Wszystkiee mozliwr spospoby praktykowane przez 5lat nie przynosza porzadanyych efektow. Takze niee zganiajmy na baakier systematycznosci cos co. Czasami uwarunkowane jest osobniczo:) pozdrawiam serdecznie
Jaka to kołdra i gdzie zakupiona:)? Jakie wypełnienie?Jakie wymiary? Kompletnie nie wiem, jaką kupić 2,5 latce:)