Nie wiem jak się nazywa, ale robiło się wieżę z kółek i każda osoba zamalowywała jedno kółeczko, a ten kto jako ostatni zamalował całą linię to były jego punkty.
Ciacho. Wygrywał ten, kto zrobił najwiekszy kęs 😊 Rysowalo się taką podwójną piramidę na kartce w kratkę (jak odbicie lustrzane) i każdy mógł postawić kreskę na 1 kratkę i trzeba bylo zagarnąć/oddzielić sobie jak największe pole, czyli kęs ciastka. Super wciągająca i strategiczna rozgrywka.
Chciałbym zauważyć, że tęcza w szablonie statków pod względem kolorystycznym nie pasuje do całości. Wzór bardziej spójnie wyglądał by bez niej. Abstrahując od szczegółu – bardzo fajne pomysły na konstruktywną zabawę z dzieckiem. 🙂
Jest jeszcze jedna, której nie wymieniłaś, bardzo popularna w czasach mojej podstawówki (początek lat 90’tych) – krzyż/5-kropek. Miała tą zaletę, że można było grać z kimś albo samemu 🙂 Przygotowanie polegało na narysowaniu krzyża z kropek (każda ścianka to 4 kropki), następnie gracze dorysowywali po 5 kropce do nowej linii. Linie mogły się przecinać, ale nachodzić już nie. Wygrywał ten, kto ostatni mógł zrobić ruch.
A ktoś pamięta taką grę: każdy na swojej kartce wypisywał cyfry od 1-10. Podzielone liniami pionowymi a pod spodem osłoniętą drugą ręką pisało się cyfrę a przeciwnik odgadywał jaka cyfrę się napisało. Gdy zgadł zapisywał tą cyfrę u siebie pod wypisanymi wcześniej tabelce i tak każdą do 3x
Tydzień temu mój tata nauczył moja 8-łatkę grać w statki. Była zachwycona! Musimy wypróbować węża z ostatnią sylabą 🙂